Adrian Zmysłowski, Świdwin
Witam wszystkich serdecznie,
mam na imię Adrian, mam 32-lata i ogromną wolę życia. Rozpocząłem walkę z wyniszczającym nieprzyjacielem w moim organizmie.
Wyobraźmy sobie normalne życie 30-35-latka. Wstajemy codziennie do pracy, na siłownię, na basen, spotykamy się ze znajomymi, planujemy założyć rodzinę albo już ją założyliśmy - żyjemy pełnią życia, mamy plany na przyszłość. Od czasu do czasu zatrzymamy się, gdy usłyszymy, że znajomy, ktoś z rodziny umarł na raka, no ale tak - był starszy, całe szczęście, że ja jestem młody i mnie to nie spotka. Otóż problem w tym, że rak nie patrzy czy jesteś młody, stary, bogaty czy biedny...
Koszmar zaczął się niewinnie - dużo schudłem, jednak wszyscy znajomi, rodzina, współpracownicy połączyli to ze wzmożoną aktywnością fizyczną - niedawno wróciłem do swojej drużyny piłkarskiej, w której grałem dobrych kilka lat temu.
5 lipca zacząłem mieć problemy, jak myślałem żołądkowe, byłem pewien, że czymś się zatrułem i że to normalna 3-dniówka. Dolegliwości nie mijały, tylko się nasilały. Udałem się więc do lekarza pierwszego kontaktu. Doktor od razu zobaczył, że coś jest nie tak i zlecił badanie poziomu bilirubiny (z uwagi na żółtą cerę) i USG jamy brzusznej. USG wykazało, że mam kamień w przewodzie żółciowym. Dostałem skierowanie do szpitala, gdzie udałem się niezwłocznie.
Podczas badań w szpitalu dowiedziałem się, że mam nowotwór złośliwy - GUZ KLATSKINA 4 cm x 5 cm - czwarte stadium - zlokalizowany we wnęce wątroby.
W tym momencie wszystko się zmieniło. Na początku szok, niedowierzanie... Świat się zatrzymał. W moim organizmie miesiącami/latami rósł śmiertelnie niebezpieczny guz. Nic o nim nie wiedziałem, nie mogłem szukać ratunku. Po 48 dniach diagnostyki i leczenia - 22.08.2022 opuściłem szpital w Kołobrzegu, rozpoczynając walkę z wrogiem i czasem, do której jak wiadomo są potrzebne środki. Wyjazdy do specjalistów, lekarstwa - nie byłem gotowy na tego typu wydatki, nawet nie przeszło mi przez myśl, że kiedyś mogę potrzebować środków na taki cel.
Choroba postępuje bardzo szybko, tutaj liczy się czas. Mimo tego, że rak odbiera mi plany na przyszłość, nie poddaję się i mam ogromną wolę walki. Apeluję do wszystkich ludzi dobrej woli, aby swoim dobrym sercem wzięli udział w zbiórce pieniędzy na moje leczenie. Celem zbiórki jest operacja metodą Nanoknife, która nie jest w Polsce refundowana. Zostałem zakwalifikowany do operacji tą metodą. Bardzo możliwe, że ten zabieg będzie trzeba wykonać dwukrotnie.
Choroba nie wybiera... Pamiętajmy - dobro wraca z podwójną mocą.