Obejmujemy pomocą
chorych na raka

Wiemy, że rak to zmaganie nie tylko z chorobą, ale także z poważnymi problemami finansowymi. Dlatego stworzyliśmy program Alivia Onkozbiórka! Załóż zbiórkę bez prowizji od darowizn.
Załóż zbiórkę

Poznaj zbiórki, które osiągnęły cel

Edyta Wiewiór, Rumia

Rak to nie wyrok, mam dla kogo walczyć i będę - do samego końca.

Nazywam się Edyta, mam 39 lat, jestem mamą 12-letniego Wojtka i 3,5-letniej Aleksandry. Do listopada 2021 r. dni mijały jak zawsze, raz świeciło słońce, raz padał deszcz, ale zawsze byliśmy szczęśliwi, radośni i cieszyliśmy się z tego, co przyniósł nam dzień. We wrześniu córka zaczęła chodzić do przedszkola, a ja przygotowywałam się do powrotu do pracy z urlopu wypoczynkowego. Zrobiłam kontrolne badania, a USG piersi było ostatnim, które postanowiłam wykonać trochę wcześniej niż zalecił lekarz - nie w lutym, a w listopadzie. 9.11.2021 r. lekarz przykładając głowicę, zamilkł, trwało to chwilę, więc nie zadawałam pytań, tylko czekałam i usłyszałam coś, czego nikt nie chciałby usłyszeć: "Ma Pani w prawej piersi guza złośliwego,13 mm, BIRADS 5. Jak najszybciej proszę założyć kartę dilo i zgłosić się do UCK w Gdańsku, zanim pandemia koronawirusa rozszaleje się i zamkną oddziały". Wszystko, co dotychczas było poukładane, rozpadło się na miliony kawałków, jak lustro w naszym przedpokoju kilka dni wcześniej. Nie wiedziałam w tym momencie, jak wyjść z gabinetu, co zrobić, po prostu popłakałam się z niemocy. Jak powiem o tym mężowi, dzieciom? Pięć dni później byłam na pierwszej wizycie u onkologa. Otrzymałam skierowanie na pakiet badań. Wynik biopsji: Rak złośliwy piersi GRADE-3, TNBC potrójnie ujemny, Ki67 75%, Her2 (-), ER(-), PR(-). Płacz, niedowierzanie, bezsilność. Konsultowałam wyniki z innymi lekarzami, nawet prywatnie. Kolejne badania Pet, MRI tylko pogłębiały diagnozę, rak powiększał się, z jednoogniskowego stał się dwu, trzyogniskowy i pojawiło się kolejne ognisko czwarte w piersi lewej. 12.01 2022 r. (w dzień 12-stych urodzin syna) otrzymałam już pierwsza dawkę chemii. Zalecono 12 chemii białych i 4 czerwone. Teraz dni są inne niż zawsze, na nowo staram się to zaakceptować, ale chciałabym, aby było jak przed diagnozą. Miałam wrócić do pracy, mieliśmy w końcu całą rodzinką pojechać na wakacje, na pierwsze wakacje naszej córeczki, wyremontować choć trochę mieszkanie. Miałam namalować kilka obrazów, spełnić się w tym, co kocham. A teraz jakby czas się zatrzymał, nie pracuję, nie maluję, nie spędzam tyle czasu z dziećmi jak wcześniej, gdyż chemia pokazała mi, jak może zawładnąć moim ciałem i życiem. Dojazdy na leczenie są długie i kosztowne, kremy, balsamy, leki, wizyty u lekarzy też niemało kosztują, prawidłowe i zdrowe odżywianie jest sporym wyzwaniem, odpowiednia odzież, bielizna pooperacyjna, peruka, protezy piersi, które będą niezbędne, zaopatrzenie higieniczne i wiele innych rzeczy, o których nie mam jeszcze pojęcia. Ale dziś jedno już wiem, ON ze mną nie wygra, bo to ja go pokonam, a nie on mnie!!! Jestem silna i nie poddam się!!! Zrobię to dzięki Wam, dla moich dzieci i mojego kochanego męża, który zawsze jest ze mną, na każdej wizycie, badaniu. Z góry serdecznie dziękujemy za Wasze wsparcie. Edyta, syn Wojtek, córka Aleksandra i kochany mąż Władziu.

30 535 zł z 30 000 zł
101%
Radosław Koryga, Brzesko

Wsparcie leczenia nowotworu mózgu

Mam na imię Radek, mam 40 lat, jestem żonaty i mam dwóch synów - 7 i 10-letniego. Od września 2023 roku zmagam się z ciężką chorobą - nowotworem złośliwym mózgu glejakiem III stopnia złośliwości (astrocytoma IDH mutant CNS WHO G-3). Zaczęło się dość niewinnie. Po kilku epizodach zawrotów głowy, wymiotów i problemów z równowagą wylądowałem na szpitalnym oddziale ratunkowym. Z pozoru błahe objawy okazały się wynikać z bardzo poważnego schorzenia. Pierwsza diagnoza postawiona w Brzesku i Tarnowie była wręcz piorunująca – rozległy guz prawej półkuli mózgu i obszaru środkowego, naciekający ważne struktury mózgowia. Bez możliwości radykalnego usunięcia. Wskazano również na złe rokowania do dalszego życia i funkcjonowania niezależnie od podjętego leczenia. Dzięki nadzwyczajnym wysiłkom rodziny i przyjaciół trafiłem do 10. Wojskowego Szpitala Klinicznego w Bydgoszczy, gdzie w listopadzie 2023 roku zostałem poddany operacji usunięcia guza, który teoretycznie miał być nieoperacyjny. Od tego czasu rytm życia mojej rodziny regulowany jest kolejnymi etapami leczenia – radiochemioterapia skojarzona, a następnie chemioterapia uzupełniająca trwały od grudnia 2023 do sierpnia 2024. Leczenie przechodziłem z uśmiechem i starałem się zarażać pozytywnym myśleniem wszystkich dookoła. Niestety po kolejnym z rezonansów kontrolnych stwierdzono wznowę - dotychczasowa kilkumiesięczna chemioterapia okazała się nieskuteczna. W sierpniu 2024 zostałem ponownie zoperowany w Szpitalu Wojskowym w Bydgoszczy. Była to tzw. operacja w ciemnościach, w trakcie której dzięki kwasowi 5-ALA nowotwór świeci na różowo. Przeciwnik, z którym walczę, jest jednak bardzo trudny - guza nie da się usunąć w całości, gdyż spowodowałoby to nieodwracalne uszkodzenia neurologiczne. Po operacjach mam zaburzenia czucia oraz niedowład lewej stopy, jednak nauczyłem się z tym funkcjonować i zbytnio nie narzekać. Na szczęście opcje leczenia jeszcze się nie wyczerpały. W listopadzie 2024 przeszedłem w Centrum Onkologii w Bydgoszczy radiochirurgię stereotaktyczną. Zaplanowanie naświetlań wymagało wykonania nierefundowanego nowatorskiego badania PET z tyrozyną pozwalającego na precyzyjne zlokalizowanie granic guza. W grudniu rozpoczynam kolejną chemioterapię - prawdopodobnie zastosowane leki nie będą refundowane. Przede mną i moją rodziną długa walka o zdrowie, wiele wyjazdów do odległej o 500 km od miejsca zamieszkania Bydgoszczy oraz wiele innych, trudnych do przewidzenia wydatków. W związku z tym ośmielam się prosić o wsparcie finansowe mojego leczenia, przede wszystkim o przekazywanie 1,5 % podatku, za co z góry serdecznie dziękuję! Obecnie dalsze koszty leczenia i rehabilitacji nie są mi do końca znane. Kwota zbiórki może być aktualizowana w razie zaistnienia takiej potrzeby.

46 350 zł z 35 000 zł
132%
Elżbieta Ossowska, Czersk

Nierefundowana immunoterapia dla Elżbiety

Mam na imię Ela, mam 52 lata i moje życie w jednej chwili wywróciło się do góry nogami. Trudno opisać słowami, co czuje osoba, która usłyszy diagnozę - nowotwór złośliwy. Ja dokładnie 14 sierpnia tego roku usłyszałam: potrójnie ujemny rak piersi o wysokim stopniu złośliwości z przerzutami do węzłów, czyli... najbardziej agresywny, szybko postępujący i najrzadszy podtyp spośród nowotworów piersi. Trafił mi się najbardziej zacięty i przebiegły przeciwnik, co więcej jest on na tyle szybki, że zdążył zadomowić się w węzłach. Aby zwiększyć swoje szanse w tej nierównej walce, potrzebuję jak najszybszego wdrożenia innowacyjnej metody leczenia – immunoterapii. Ta forma terapii znacząco poprawia skuteczność leczenia i daje nadzieję na lepsze rokowania pacjentkom z potrójnie ujemnym rakiem piersi. Niestety, w moim przypadku immunoterapia nie jest refundowana, a okazuje się być kluczowa w mojej walce o życie. Nigdy nie sądziłam, że będę musiała prosić o pomoc dla siebie, jednak koszt leczenia nie daje mi wyjścia. Moja wola życia, radość z każdego dnia, ludzie, którymi na co dzień się otaczam, sprawiły, że zdecydowałam się odważyć i poprosić Was o pomoc. Przede mną najtrudniejsza walka, jaka mogła mi się przydarzyć, bo o własne życie... ale nie poddam się, bo mam dla kogo walczyć. Jestem przede wszystkim żoną, mamą, babcią – to moja rodzina jest moim największym skarbem i motywacją. Od 2010 roku prowadzę mały sklep spożywczo-przemysłowy, który myślę, że mogę śmiało nazwać moim drugim domem. Codziennie odwiedzają mnie cudowni ludzie, z którymi dzielę radości i problemy. Dzięki ich wsparciu i moich najbliższych, moja nadzieja na wyzdrowienie nie gaśnie. Wiem, że będzie to trudny onkologiczny pojedynek, ale mam zamiar walczyć z całych sił. Kto zna mnie bliżej, ten wie, że optymizm to moje drugie imię. Życie ma jednak swoją cenę, dlatego zwracam się do Was z prośbą o wsparcie. Każda, nawet najmniejsza pomoc, przybliża mnie do wyzdrowienia. Z całego serca dziękuję za Wasze wsparcie – ja i moi bliscy jesteśmy Wam ogromne wdzięczni. Niech dobro, które ofiarujecie, wraca do Was ze zdwojoną siłą!

66 365 zł z 60 000 zł
110%

Zbiórki najbliżej celu

Adela Moskalik, Komorniki

Na lek nierefundowany dla Adeli

Mam na imię Adela. W roku 2021 przeszłam operację jajników. Po badaniu histopatologicznym stwierdzono nowotwór złośliwy jajników Figo 3 c. Potrzebuję pieniędzy na nierefundowany lek, którego miesięczny koszt to ok. 755,00 zł. Po podaniu leku chciałabym wrócić do normalnego życia i być szczęśliwa z całą rodziną.

9 038 zł z 9 060 zł
99%
Agnieszka Słysz, Kosina

Rehabilitacja i dalsze leczenie

W marcu 2023 r. podczas kontrolnych badań lekarz zauważył niepokojące zmiany w piersi prawej i skierował mnie na kolejne badania diagnostyczne, które niestety wykazały raka przewodowego naciekającego. W lipcu zostałam poddana mastektomii podskórnej wraz z implantacją protezy piersi. W kolejnym miesiącu rozpoczęłam chemioterapię, po której zakończeniu czeka mnie hormonoterapia. Obecnie wymagam stałej rehabilitacji mającej na celu zniwelowanie skutków mastektomii i usprawnienie prawej ręki. Pragnę również przeprowadzić poszerzone badania genetyczne, aby skutecznie zaplanować moją dalszą terapię.

19 848 zł z 20 000 zł
99%
Bogusława Król, Świeszyno

Proszę o wsparcie w leczeniu nowotworu wątroby.

Witam, mam na imię Bogusława. Mam 53 lata i jestem spełnioną, pełną życia żoną, mamą i babcią. Od urodzenia mieszkam w Świeszynie, niewielkiej, malowniczej miejscowości niedaleko Koszalina. W wolnych chwilach, z dala od miejskiego zgiełku, uwielbiam spędzać wolny czas będąc na świeżym powietrzu. Odpoczywam spacerując, porządkując przydomowy ogród, dyskutując przy kawie z bliskimi i angażując się w życie lokalnej społeczności. Od niespełna 30 lat pracuję w dużym, sieciowym sklepie. Praca sprawia mi wielką satysfakcję głównie z powodu braku monotonii. Dzięki niej mam sporo ruchu i możliwość pracy z niezliczoną ilością ludzi, zarówno współpracowników, jak również klientów. Jestem osobą pogodną, żywiołową i pracowitą. Wraz z mężem zawsze staraliśmy się wpajać trójce naszych dzieci, że rodzina, szczerość, pracowitość to najważniejsze wartości w życiu. Los poddał nas próbie po raz pierwszy 25 lat temu, gdy poważnemu wypadkowi uległ mój mąż. Pierwsze diagnozy brzmiały jak wyrok - wózek inwalidzki. Dzięki wytrwałości, ciężkiej pracy i wsparciu najbliższych udało się pokonać przeciwności. Dziś mąż jest w stanie nie tylko samodzielnie się poruszać, ale mimo niepełnosprawności pracować, dbać o dom i rodzinę. To wszystko scementowało nas jeszcze bardziej i uwrażliwiło na krzywdę i potrzeby innych. Kolejny cios los zadał w czerwcu 2018 r. - nowotwór złośliwy wątroby, ale po kolei... Jednego ze styczniowych wieczorów, odpoczywając po pracy w domu, poczułam silny, przenikliwy ból brzucha. Gdy tradycyjne metody zawiodły, a dolegliwości nasilały się, wezwaliśmy pogotowie ratunkowe. Niechętnie zabrano mnie na SOR w Koszalinie.Tam, po wielu godzinach oczekiwania stwierdzono, że to jedynie niestrawność, i że muszę odpocząć. Wówczas w głowie zapaliła się pierwsza lampka ostrzegawcza, ale za radą lekarzy postanowiłam więcej odpoczywać. Po kilku tygodniach bóle wróciły. Postanowiliśmy, że powinnam dokładnie się przebadać i odnaleźć przyczynę występujących dolegliwości. Po tygodniach prywatnych (dla zaoszczędzenia czasu) wizyt, serii badań i analiz, podczas kolejnego badania USG jamy brzusznej, lekarza jednej z prywatnych, koszalińskich przychodni zaniepokoił guz na wątrobie. Po wizycie i kolejnych badaniach w rekomendowanym przez koszalińskich lekarzy Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym im. Janusza Korczaka w Słupsku postawiono, do dziś budzącą we mnie lęk, diagnozę - nowotwór wątroby. Przez kolejne dni, tygodnie czas przyspieszył. Niezliczone i niekończące się rozmowy telefoniczne, konsultacje ze specjalistami z kolejnych klinik, szpitali, ze znanymi naszym znajomym lekarzami... Jakie podjąć kroki? Kto podejmie się leczenia? Czy konieczna jest operacja? Rokowania? Chemioterapia? Radioterapia? Kiedy? Gdzie? Odpowiedź zwykle była podobna, niepomagająca – „proszę czekać…” 1 października 2018 r. w Klinice Chirurgii Wątroby i Chirurgii Ogólnej Szpitala Uniwersyteckiego nr 1 im. dr Antoniego Jurasza w Bydgoszczy przeszłam operację usunięcia prawego płata wątroby i pęcherzyka żółciowego. Po tygodniowej obserwacji, pełna obaw, ale i nadziei opuściłam szpital i wróciłam do domu. Po kolejnych tygodniach konsultacji, specjaliści nie byli zgodni co do dalszego leczenia. Przeprowadzono ponowne badania, które przyniosły kolejne, niepokojące wyniki, tzn. zmiany, będące (mówiąc wprost) zmianami nowotworowymi. Lekarze z Bydgoszczy z powodu m.in. złego stanu wątroby nie byli zgodni co do dalszego leczenia, dlatego zalecili mi wizytę i konsultacje w Centrum Onkologii – Instytucie im. Marii Skłodowskiej – Curie w Warszawie. Pełni kolejnych obaw, z teczką pełną licznych dokumentów, wyników badań, opinii, pojechaliśmy do Warszawy. Sprawy nabrały tempa. Zdecydowano o podjęciu leczenia skojarzonego - chemio i radioterapii. 14 stycznia 2019 r. (rok po pierwszych symptomach) przyjęłam pierwszą z serii chemioterapii. Zmęczona, ale pełna nadziei walczę z chorobą dla siebie i bliskich. Ciężka choroba, jaką bez wątpienia jest rak, przynosi ze sobą nie tylko strach, niepokój, zmęczenie chorego i bliskich, ale niestety też duże koszty leczenia. Kolejne wizyty, konsultacje, badania, analizy, dojazdy do coraz bardziej oddalonych od Koszalina placówek medycznych, hotele, kosztowne lekarstwa, a także dieta, którą muszę stosować mocno nadszarpnęły domowy budżet. Ostatni rok pochłonął nie nasze siły i nadzieje, bo tego nam nigdy nie zabraknie, lecz oszczędności… Zawsze byłam osoba pomocną i służącą radą. Z uwagą i zaangażowaniem starałam się służyć innym. Dziś to ja zwracam się z prośbą o wsparcie. Uprzejmie proszę wszystkich ludzi dobrego serca o przekazanie nawet najmniejszego wsparcia finansowego i jednocześnie z całego serca za każdą taką pomoc bardzo dziękuję.

19 221 zł z 20 000 zł
96%

Najnowsze

Marek Tułodziecki, Brodnica

Zbiórka na leczenie

Zbiórka dotyczy pozyskania niezbędnej kwoty na leczenie onkologiczne. Podanie leku odbywa się co dwa tygodnie. Koszt jednej dawki to 924,48 zł (na miesiąc 1848,96 zł).

20 345 zł z 25 000 zł
81%
Wiesława Kondziak, Oleśnica

Zbiórka na koszty leczenia

Witam, mam na imię Wiesława. Mam 57 lat i jestem szczęśliwą żoną, mama i babcią. Moje życie przed chorobą było spokojne i spełnione. Niestety... Z początkiem roku wykryto u mnie czerniaka złośliwego innych i nieokreślonych części twarzy. Nowotwór zabrał mi już wzrok w jednym oku. Aktualnie walczę o wzrok w drugim. Nowotwór zaatakował głównie lewą część czaszki, oczodół oraz lewą stronę nosogardła. Wiem, że czeka mnie jeszcze długa walka i jestem pełna wiary, że tę walkę wygram, jednak nie ukrywam, że koszty wizyt, dojazdów oraz koszty leczenia nieustannie rosną. Zbiórka ta pomoże mi w zmaganiach z chorobą. Jestem ogromnie wdzięczna za każde wsparcie!

9 380 zł z 50 000 zł
18%
Agnieszka Zapolska, Warszawa

Na rehabilitację, fizjoterapię, psychoterapię, leki - żeby po raku wrócić do normalnego życia

Cześć, jestem Agnieszka. W lipcu 2023 odkryto u mnie guza piersi. Dalsza diagnostyka ujawniła, że to nowotwór złośliwy trójujemny (ze wskaźnikiem szybkości podziału komórek nowotworowych Ki67 = 100%) i że mam drugi guz (nieoperacyjny) w węźle chłonnym międzypiersiowym oraz mutację BRCA1, znacząco zwiększającą ryzyko zachorowania na raka piersi i jajników. Dokładnie rok temu, we wrześniu 2023 rozpoczęłam leczenie. Wcześnie doświadczyłam, czym jest rak, moja mama zmarła na raka piersi w wieku 38 lat, gdy ja byłam nastolatką. Kiedy ja dostałam swoją diagnozę, moja córka była w tym samym wieku, co ja wtedy, a ja postanowiłam walczyć ile sił, żeby ona nie doświadczyła tak wczesnej straty matki, żeby jej dojrzewanie nie było obciążone tą samą traumą co moje i żebym mogła widzieć moje dziecko wchodzące w dorosłe życie i być wtedy przy niej. Za mną 16 wlewów chemioterapii, podwójna mastektomia z usunięciem części węzłów chłonnych, a następnie 5 tygodni radioterapii. Wciąż jestem w trakcie immunoterapii. Choć leczenie na razie przynosi efekty, wciąż przede mną dwie kolejne operacje i mozolny powrót do normalności, który wymaga długotrwałej rehabilitacji. Skutki uboczne kompleksowej terapii onkologicznej oddziałują bowiem długofalowo na cały organizm. Zebrane środki pomogą mi w opłaceniu zabiegów fizjoterapii i rehabilitacji, badań specjalistycznych, dojazdów na zabiegi, leków i suplementów oraz psychoterapii, bo choroba nowotworowa to doświadczenie zarówno ciała, jak i umysłu. Trudno przez nią przejść i wrócić do normalnego funkcjonowania bez wsparcia specjalistów. Serdecznie dziękuję za każdą, nawet najmniejszą pomoc.

9 257 zł z 30 000 zł
30%
Logo Alivia

Onkofundacja Alivia

Dodajemy odwagi chorym na raka! Codziennie wspieramy chorych na nowotwory złośliwe w finansowaniu leczenia, uczymy i reprezentujemy pacjentów onkologicznych w debacie publicznej. Dowiedz się więcej o naszych działaniach.

Poznaj nas

Warto wiedzieć

News pierwszy

Styczeń: 240 tys. na wsparcie dla pacjentów onkologicznych

W styczniu nasi Podopieczni otrzymali pomoc na łączną kwotę 240 611 zł. Środki te pozwolą im na rozpoczęcie lub kontynuację leczenia onkologicznego. Z pomocy skorzystało 116 osób. Wśród nich jest Mari...

Czytaj więcej
News pierwszy

Grudzień: 419 tys. na pomoc dla podopiecznych

Dzięki hojności Darczyńców w ubiegłym miesiącu wypłaciliśmy naszym Podopiecznym 419 174 zł. Każda otrzymana wpłata to dla nich szansa na lepszą jakość życia i powrót do zdrowia. Środki zostały wypłaco...

Czytaj więcej
News pierwszy

1,5% podatku dla Podopiecznych Onkozbiórki!

Czas rozliczeń podatkowych to gorący okres zarówno dla podatników, jak i Organizacji Pożytku Publicznego (OPP) oraz ich Podopiecznych zbierających 1,5% podatku. Również w naszej Fundacji w ramach prog...

Czytaj więcej