Obejmujemy pomocą
chorych na raka

Wiemy, że rak to zmaganie nie tylko z chorobą, ale także z poważnymi problemami finansowymi. Dlatego stworzyliśmy program Alivia Onkozbiórka!
Załóż zbiórkę

Poznaj zbiórki, które osiągnęły cel

Aneta Rusek, Dąbrowa Górnicza

Zbiórka na leczenie nowotworu złośliwego piersi

Witam serdecznie! Chciałabym podzielić się bardzo dobrą wiadomością - zostałam zakwalifikowana do PROGRAMU refundacji leku PEMBROLIZUMAB. Dlatego też zawieszam zbiórkę, a zebrane do tej pory środki przeznaczę na dalsze leczenie onkologiczne: dojazdy do Instytutu, leki, konsultacje, przyszłą rehabilitację po czekającej mnie operacji, badania i inne. W tym miejscu z całego serca pragnę podziękować wszystkim, którzy okazali mi swoje wsparcie i zaangażowanie w zbiórkę. Jesteście wspaniali! Doceniam i dziękuję. Pamiętajmy - dobro wraca!!! ------------- Dzień dobry! Mam na imię Aneta, jestem żoną i mamą dwójki dzieci, siedmioletniego syna i dwunastoletniej córki. Jestem aktywna zawodowo i pomimo choroby staram się nadal pracować i normalnie żyć. 20.03.2023 otrzymałam diagnozę: trójujemny rak piersi prawej z mutacją w genie BRCA1. Jest to bardzo agresywny podtyp nowotworu złośliwego. Jestem na początku mojej walki, którą bardzo chcę wygrać. Czeka mnie roczne leczenie, na które składa się: chemioterapia, operacja i radioterapia. Dodatkową formą leczenia jest immunoterapia lekiem PEMBROLIZUMAB, która niestety w Polsce nie jest refundowana przez NFZ, a jest rekomendowana przez lekarzy i przynosi bardzo obiecujące efekty. Koszt jednej dawki to ok. 14.787 zł. Mam mieć ok. 14 takich wlewów, co daje ogromną kwotę, na której pokrycie poprostu mnie nie stać. Dlatego zwracam się do wszystkich, którzy zechcą okazać mi wsparcie w tym drogim i długim leczeniu. Dziękuję z całego serca za każdą okazaną pomoc!

42 119 zł
102%
Katarzyna Karpińska, Braniewo

Wsparcie w leczeniu

Mam na imię Kasia, mam 36 lat. Do tej pory moje życie biegło spokojnie. Mam pracę i kochającego 12-letniego syna, którego sama wychowuję od 6 lat. W kwietniu 2022 r. wyczułam u siebie w prawej piersi guza. Po wszystkich badaniach i biopsji mammotomicznej okazało się, że jest to nowotwór złośliwy sutka. W sierpniu zaczęłam chemioterapię i swoją walkę z rakiem. Po kilku miesiącach chemioterapii czeka mnie operacja usunięcia guza i węzłów chłonnych oraz radioterapia. Będzie to bardzo ciężki okres dla mnie i mojego syna pod względem zarówno psychicznym, jak i finansowym. Utrzymujemy się tylko z mojego wynagrodzenia, które się pomniejszyło z racji długotrwałego leczenia. Dlatego pomyślałam, że w ludziach siła, że może mogę liczyć na Waszą pomoc. Przyda się każda złotówka, która pomoże mi w leczeniu, dojazdach do szpitala oraz codziennych wydatkach związanych z walką o zdrowie. Chcę wyzdrowieć dla mojego syna, wrócić do pracy i żyć pełnią życia. Obiecuję, że jak tylko poczuję się silniejsza, od razu zabieram się do działania. Mam w sobie sporo pozytywnej energii i chcę ją dobrze spożytkować. Życie stawia przed nami wiele wyzwań. Jednym z najważniejszych dla mnie dziś jest pokonanie choroby. Wierzę, że tak będzie i jeszcze wiele wspaniałych rzeczy mnie w życiu czeka. Z góry dziękuję za okazane wsparcie i każdą złotówkę. Jesteście wspaniali!

20 001 zł
100%
Małgorzata Dulęba, Bydgoszcz

Czerniak - taki mały, a taki złośliwy

Mam na imię Małgosia i mam 37 lat. Moja historia rozpoczęła się 3 lata temu, kiedy pod sercem nosiłam córeczkę, ale wtedy jeszcze o tym nie wiedziałam. Cieszyłam się pięknym czasem. Wiadomość przyszła krótko po porodzie. Okazało się, że węzeł chłonny w lewej pachwinie wielkości kurzego jajka zajęty jest przez czerniaka. Przerzut... Skąd? No właśnie, dobre pytanie! Przerzut czerniaka bez czerniaka. Okazuje się, że to możliwe. Obecnie jestem po operacji limfadenektomii pachwinowo-biodrowo-zasłonowej oraz rocznym leczeniu uzupełniającym dabrafenibem z trametynibem. Jestem pełną energii matką dwójki dzieci w wieku 10 i niespełna 3 lat. Kochamy góry, zwłaszcza Tatry. Abym mogła zapomnieć w miarę możliwości o chorobie i patrzeć z optymizmem na każdy kolejny dzień, niezbędna jest codzienna profilaktyka przeciwobrzękowa. Uciskowe pończochy, rehabilitacja, masaże będą mi towarzyszyć już do końca życia.

10 001 zł
100%

Zbiórki najbliżej celu

Justyna Niemczuk, Krynice

Proszę o wsparcie w zbiórce środków na nierefundowany lek

Szanowni Państwo! Na początku chcę bardzo podziękować Państwu za dotychczasową pomoc i wsparcie, jakie otrzymałam. Dziękuję za każdą wpłatę i przekazany na mnie 1% podatku. To dzięki Państwa pomocy mogę dalej się leczyć i mieć nadzieję na zdrowie. Do końca lutego 2020 r. byłam szczęśliwa, że pomimo ciężkiej choroby, mogłam w miarę normalnie funkcjonować. Niestety po otrzymaniu kolejnego wyniku tomografii komputerowej okazało się, że największy z guzów, który uciska na jelito cienkie i lewy moczowód, zaczął znów rosnąć i przemieszczać się z wewnątrz jamy brzusznej na zewnątrz i jest on obecnie widoczny podskórnie. Trudno jest nawet lekarzom wyjaśnić dlaczego samoistnie guz się przemieszcza. Guz ten utrudnia mi niektóre ruchy i powoduje ból, który ciągle mi towarzyszy. By zatrzymać dalszy rozwój choroby, od kwietnia 2020 r. rozpoczęłam leczenie lekiem Sutent. W tym przypadku również leczenie jest nierefundowane. Koszt jednego opakowania to kwota 6034,45 zł. Lek kupuję co 6 tygodni po wizycie kontrolnej w szpitalu onkologicznym w Tomaszowie Mazowieckim. Po leku Sutent czuję się lepiej psychicznie i fizycznie. Nie powoduje jadłowstrętu, problemów ze snem i bezsilności, które towarzyszyły mi przy leku Imatinib. Po raz kolejny zwracam się do Państwa z prośbą o wsparcie mnie w walce z chorobą. Nie jest mi łatwo prosić o pomoc, ponieważ ze względu na pandemię koronawirusa każdy znajduje się w trudnej sytuacji. Niestety nie mam innego wyjścia, bo koszt leku jest bardzo duży, a ja nie jestem w stanie samodzielnie go opłacić. Za każdą wpłatę serdecznie dziękuję. ------------------------ Mam na imię Justyna, mam 32 lata. Moja choroba rozpoczęła się w lipcu 2016 roku, kiedy zrobiłam kontrolną kolonoskopię. Myślałam, że to będzie standardowe badanie, które wykaże, że jest wszystko w porządku. Jednak bardzo się myliłam... Wyraz twarzy lekarza, który wykonywał mi badanie, nie pozostawił mi złudzeń - nie jest dobrze. W jelicie grubym i na odbytnicy miałam dużą ilość polipów i jeden wielkości 4 cm. Lekarz zaczął mówić, gdzie powinnam się udać, jak zacząć działać, ale niewiele z tego pamiętam... Do domu wróciłam zalana łzami i z myślami, czy to już nowotwór. Dzięki Bogu wynik badania histopatologicznego nie wykazał nowotworu, był to ostatni stopień przed nowotworem, a chorobę określono jako genetyczną - zespół polipowatości rodzinnej. Ze względu na 100% pewności, że wkrótce rozwinie się nowotwór jelita grubego, usunięto mi całe jelito grube, na szczęście udało się zachować ciągłość układu pokarmowego. Myślałam, że moja choroba na tym się zakończy. Niestety... We wrześniu 2017 roku podczas kontrolnej wizyty w szpitalu, lekarza przeprowadzającego wywiad zaniepokoiły wyczuwalne w moim brzuchu guzki. Zrobiono mi tomografię komputerową i wyszły trzy guzy. Udałam się do Pana Profesora, który rok wcześniej mnie operował i dowiedziałam się, że z moją chorobą genetyczną wiąże się wiele innych chorób - między innymi desmoid. W październiku 2017 roku Pan Profesor podjął się operacji usunięcia tych guzów, jednak nieskutecznie, bo jeden z guzów był już wielkości 5 cm i naciekał na jelito cienkie i lewy moczowód. Wynik histopatologiczny wykazał fibrohistocytomę. W moim przypadku umiejscowił się w powłokach jamy brzusznej. Od listopada 2017 roku rozpoczęłam leczenie farmakologiczne, na początku lekiem Celebrex, następnie terapią hormonalną lekiem Nolvadex, oraz chemioterapią. Jednak wszystkie te metody okazały się nieskuteczne. Jedyną szansą na wyleczenie jest lek nierefundowany Imatynib. Lek przyjmuję od lipca 2018 r. Na początku dzięki wsparciu rodziny byłam w stanie go sfinansować samodzielnie. Jednak obecnie ze względu na to, że choroba trwa długo i od ponad roku intensywnie się leczę, nie jestem w stanie sama pokryć wszystkich kosztów. Również pojawił się problem z lewą nerką, ponieważ ucisk guza na lewy moczowód spowodował blokadę tej nerki i potrzebne było założenie wewnętrznego cewnika. Nowotwór, na który choruję jest bardzo rzadki i niewiele jest możliwości jego leczenia. Pomocy szukałam w różnych placówkach w Polsce i znalazłam ją w Tomaszowie Mazowieckim, w mieście, który znajduje się ponad 300 km od mojego miejsca zamieszkania. Obecnie po półrocznym przyjmowaniu leku choroba zaczęła się powoli cofać. Lek okazał się skuteczną metodą. Moja Pani doktor powiedziała, że muszę mieć dużo sił i się nie poddawać, bo leczenie jeszcze długo potrwa. Zwracam się z prośbą do ludzi dobrej woli o wsparcie mnie w walce z chorobą. Pieniądze przeznaczę na zakup leku i dojazdy do szpitala. Za każda wpłatę serdecznie dziękuję.

72 637 zł
99%
Małgorzata Mroczkowska, Dzierżoniów

Leczenie onkologiczne i rehabilitacja

Bardzo dziękuję za wspomaganie mojego leczenia, które dało mi nową nadzieję w walce z moją chorobą. Po dwóch zabiegach, w których wycięto mi całą tarczycę wraz z węzłami po prawej stronie, poziom markera nowotworowego niestety nie spadł. Okazało się, że dalej jest jakieś ognisko. Prywatne leczenie pozwoliło usunąć zajęty węzeł bardzo blisko tętnicy szyjnej. Po zabiegu pierwszy raz poziom kalcytoniny zaczął spadać. Na dzień dzisiejszy potrzebuję funduszy, aby kontynuować specjalistyczne leczenie onkologiczne, żeby do końca wyleczyć organizm z nowotworu.

59 939 zł
99%
Agata Pastwa, Poniatowa

Może i bitwę z rakiem przegrałam, ale wojnę zamierzam WYGRAĆ!

Mam na imię Agata, mam 35 lat, jestem żoną i mamą trzech wspaniałych dziewczynek. Bliźniaczki są niepełnosprawne, a ja od 6 czerwca 2016 r. walczę z hormonozależnym rakiem piersi prawej. Swoje leczenie zaczęłam od chemioterapii AT od lipca do listopada 2016, później przeszłam radykalną mastektomię piersi prawej wraz z wycięciem układu chłonnego pachy prawej. Na przełomie stycznia i lutego 2017 r. przeszłam radioterapię, włączono mi hormonoterapię, a od marca 2017 do października 2017 r. poddana byłam immunoterapii w zastrzyku. Niestety, kiedy wydawało się wszystkim - mnie, mojej rodzinie i lekarzom, że już jest z górki, pod blizną gdzie wcześniej była pierś, wyskoczył nowy guz - WZNOWA!!! Zmieniono mi hormony i nic poza tym... Leczenie immunoterapią zostało przerwane, ponieważ mnie nie uchroniło, a wręcz odwrotnie - rak kwitł w środku :( Lekarze z Centrum Onkologii w Lublinie nie mają pomysłu na moje leczenie, dlatego szukam innych możliwości leczenia, ale żeby było to możliwe muszę prosić o wsparcie finansowe. Mój mąż nie pracuje zawodowo, ponieważ musiał przejąć opiekę nad bliźniaczkami chorymi na stwardnienie guzowate i padaczkę lekooporną, ja jestem na rencie z ZUS-u. Chciałabym pojechać ze swoimi badaniami do innych lekarzy i szpitali, może gdzieś znajdzie się jakaś szansa na leczenie dla 35-letniej młodej kobiety, która robi wszystko co tylko możliwe, żeby cieszyć się życiem najdłużej jak to możliwe, bo moje córki mnie potrzebują... Gdyby mój optymizm mógł pokonać raka, to już byłabym zdrowa i nie czytaliby Państwo mojej historii :) Kocham taniec i mam nadzieję, że jeszcze będę mogła cieszyć się swoją pasją :) Może i bitwę z rakiem przegrałam, ale wojnę zamierzam WYGRAĆ!!!

14 152 zł
94%

Najnowsze

Tamara Krętkowska, Warszawa

Zbiórka na leczenie

Na raka piersi choruję od roku 2016, z przerzutami do kości od 2018. Przeszłam operację, chemię, radioterapię, terapię hormonalną. Leczę się w Warszawie. Do września 2022 r. choroba była stabilna. Przyjmowane leki w tabletkach (Rybocyklib+Lametta) świetnie dawały sobie radę, z sukcesem blokując rozwój choroby. Niestety jesień 2022 roku przyniosła bardzo złe wiadomości, pojawiły się przerzuty na wątrobie, a chwilę potem nastąpił progres w kościach. Do chwili obecnej leczenie nie działa, jestem po kilkukrotnej zmianie leków, kolejnej radioterapii i efektów ciągle brak. Zaproponowano mi nierefundowany przez NFZ lek o nazwie Everolimus Stada. Miesięczna kuracja to 4.800 zł. Pomimo tego, że jestem osobą pracującą, cena leku jest dla mnie nie do pokonania... Moja najbliższa rodzina, syn-student i mama na emeryturze oraz 2 kochane pieski, bardzo wspierają mnie psychicznie, ale finansowo jestem ze wszystkim sama. Bardzo mi trudno prosić o pomoc... Zawsze byłam samodzielna i niezależna. Każda, najmniejsza nawet wpłata, zwiększa moje szanse na stabilizację choroby i za każdą złotówkę serdecznie dziękuję ❤️ Mam wiele marzeń i niezrealizowanych planów. Nigdy się nie poddam i będę walczyć o każdy kolejny dzień. Dla moich najbliższych i dla siebie.

31 164 zł
51%
Hubert Olczyk, Ruszków Pierwszy

Pomoc dla Huberta

Hubert... Mój wspaniały mąż, przyjaciel, tatuś naszej 3-letniej córeczki Mai. 3 czerwca 2022 roku wzięliśmy ślub i byliśmy bardzo szczęśliwi. Hubert... Człowiek orkiestra, pracoholik (całe życie na dwa etaty) z dużą dozą entuzjazmu. Dla niego nie było rzeczy niemożliwych. Do czasu... Dzień przed Sylwestrem 2022 roku zapamiętamy do końca życia. Hubert nagle upadł, stracił przytomność i miał atak padaczki. W styczniu padła diagnoza - nowotwór złośliwy mózgu, glejak wielopostaciowy HGG IV stopnia. Nasze życie się zatrzymało. Od początku roku walczymy. Po ciężkiej operacji w marcu mój kochany mąż ma afazję mowy, jednak jest bardzo dzielny. Istnieje innowacyjna metoda leczenia- Nanotherm - którą zajmuje się Szpital Kliniczny w Lublinie. Hubert zakwalifikował się do tej terapii, jednak jest ona bardzo kosztowna - 210000 tys. zł. Zbieramy na to leczenie i bardzo potrzebujemy wsparcia. Będziemy wdzięczni za każdą pomoc w ratowaniu Huberta. Będę walczyć o każdy dzień, tydzień, miesiąc życia z moim mężem... Bardzo go kocham, marzę, by widział, jak rośnie nasza córeczka Maja, która potrzebuje taty. Nie poddamy się. Żona, Daria

123 165 zł
58%
Beata Freyberg, Warszawa

Pełną piersią żyć - zbiórka na leczenie raka piersi, cd. rekonstrukcji i rehabilitację

Hej, jestem Beba i bardzo potrzebuję Waszego wsparcia. Moje "zderzenie" z rakiem piersi zaczęło się i przebiegało pokrótce tak: Na fali postanowień noworocznych poszłam na mammografię (wcześniej robiłam tylko USG piersi, które nic niepokojącego nie wykazywało). Stojąc przy aparacie, usłyszałam od pani technik: "STOP". I czas nagle stanął w miejscu... Duży guz w lewej piersi, mnóstwo podejrzanych mikrokalcynacji wokół, w prawej również podejrzane zmiany. I wielki strach. Potem USG. Potwierdziło wszystko i ujawniło problem w węzłach chłonnych. Machina ruszyła. Biopsja. Czekanie. I 06.02.2023 wynik: rak przewodowy piersi. I nastał chaos. Badania, leczenie, konsultacje, konsylia. 12.05.2023 operacja. Chirurg zdecydował, że wykonają obustronną amputację piersi z jednoczasową rekonstrukcją obu piersi ekspanderami. Szok? Nie było na to czasu. Przyszedł rano przy zmianie opatrunków. Po pierwszym tygodniu gojenia przyszedł ogromny ból. A w drugim okazało się, że w ranie po lewej piersi pojawiła się duża martwica. Że nie wiadomo co dalej i czy świeżo odtwarzana pierś się obroni. Czy nie będzie trzeba jej usunąć. Czy obumrze. Zatrzymało to proces rekonstrukcji, bo nie można było napełniać ekspanderów. Znów długie czekanie. No i ten ból. Narastający, paląco-piekący, strzelający prądem, niepozwalający myśleć, spać, żyć. Znów szpital. Oddział medycyny paliatywnej i próby spacyfikowania bólu. I wzmacnianie, bo schudłam 13 kg. Wlewy dożylne z lidokainy, blokady. Bardzo ciężkie, narkotyczne leki. Ale udało się ustawić leczenie. Ból jest wciąż obecny, ale sobie z nim radzę. Okazało się, że ten koszmar to neuropatia wywołana leczeniem przyczynowym (uszkodzenie nerwów przy wycinaniu węzłów chłonnych). Wróciłam do domu. Długie leczenie martwicy zaczęło dawać rezultaty i powoli ekspandery zostały napełnione. Dziś są wypełnione na full, więc trzeba tylko czekać, by się wszystko zagoiło, by wytworzyły się "kieszonki" na właściwe protezy. Wtedy czeka mnie kolejna operacja, wymiany ekspanderów na implanty. Chirurg poinformował mnie, że po wymianie proces rekonstrukcyjny jest zakończony. Że zostanę z piersiami bez sutków. Że odtworzenie kompleksu otoczka-brodawka i ew. mikropigmentację sutka muszę wykonać we własnym zakresie. A to przekracza moje możliwości finansowe. Pracuję w pomocy społecznej (budżetówka), a dotychczasowe leczenie pochłonęło wszystkie moje oszczędności. Odbyłam cykl rehabilitacji w ramach NFZ, fizjoterapeuci uważają, że działania należy nadal kontynuować we własnym zakresie, by absolutnie nie przerywać fizjoterapii, tak aby zwiększyć zakres ruchu lewej ręki, odzyskać czucie w lewym ramieniu, zapobiec obrzękowi i neutralizować ból neuropatyczny. Rak to jak zderzenie z kamienną ścianą. Nagle stajemy się totalnie śmiertelni. To ciągły, nieustanny lęk. Utrata obu piersi to również ogromny cios. Mimo świadomości, że zabrano z nas chorobę, raka. I dla ciała i dla psychiki to nieprawdopodobny ciężar. Trudno to sobie zracjonalizować i poukładać mądrze w głowie. Nawet tak silnym osobom jak ja. A zaakceptować, nazwijmy to po imieniu: okaleczenie - jest wręcz niemożliwe. To trauma, która w wielu krajach jest rozumiana i przeprowadza się przez nią kobiety z empatią, delikatnością, współczuciem. I otrzymują leczenie od A do Z. Ja muszę prosić Was o pomoc, by przez to przejść. Bo sama po prostu nie dam rady. Leczenie potrwa jeszcze bardzo długo. A ja bardzo chcę odzyskać siły, sprawność, by wróciło moje dawne życie. Chciałabym też móc patrzeć w lustro bez niechęci, niepokoju i wstrętu; nie przypominając sobie za każdym razem, gdy zerknę, o nowotworze i mastektomii. Bardzo chciałabym móc znów oddawać się mojej największej pasji: górom. Tam łatwiej odzyskać pewność siebie i odwagę. I marzę o tym, by przestać czuć się pół-kobietą. Po prostu o tym, by było jak "sprzed", a może nawet lepiej, bo wiem, że czas TUTAJ nie jest nieograniczony, a ja nie chcę już zmarnować ani godziny. To byłoby jak "kropka nad i" w procesie zdrowienia. Wielkie uwolnienie. Będę ogromnie wdzięczna za każde wsparcie i pomoc. Serdecznie i całego serca z góry dziękuję.

8 003 zł
26%
Logo Alivia

Onkofundacja Alivia

Naszym celem jest walka z rakiem! Codziennie wspieramy chorych na nowotwory złośliwe w finansowaniu leczenia, uczymy i reprezentujemy pacjentów onkologicznych w debacie publicznej. Dowiedz się więcej o naszych działaniach.

Poznaj nas

Warto wiedzieć

News pierwszy

Sierpień: 222 tys. na leczenie dla chorych na raka

W sierpniu udało się przekazać naszym Podopiecznym 222 912 zł. Środki te pozwoliły im pokryć nierefundowane wydatki podczas niełatwych zmagań o życie i zdrowie. Ze wsparcia finansowego skorzystały 83 ...

Czytaj więcej
News pierwszy

Lipiec: 252 tys. na wsparcie dla pacjentów onkologicznych

W lipcu nasi Podopieczni otrzymali pomoc na łączną kwotę 252 446 zł. Środki te pozwolą im na rozpoczęcie lub kontynuację leczenia onkologicznego. Z pomocy skorzystało 97 osób. Wśród nich jest chory na...

Czytaj więcej
News pierwszy

Czerwiec: 377 tys. na pomoc dla podopiecznych

Dzięki hojności Darczyńców w ubiegłym miesiącu wypłaciliśmy naszym Podopiecznym 377 349 zł. Każda otrzymana wpłata to dla nich szansa na lepszą jakość życia i powrót do zdrowia. Środki zostały wypłaco...

Czytaj więcej