Zbiórki

Halina Łukomska, Międzyrzecz

Pomóż mi w walce z rakiem piersi

Cześć, nazywam się Halina Łukomska (z d. Palińska) i mam 40 lat. Z całym ciężarem dzielę się z Wami moją historią. Zdiagnozowano u mnie w czerwcu 2024 roku złośliwego raka piersi (2 ogniska) II stopnia z przerzutami do węzłów chłonnych. Ta diagnoza była dla mnie ogromnym wstrząsem, który zmienił życie moje i mojej rodziny. Jestem mamą dwóch córek, 21-letniej Klaudii i 10-letniej Nikoli oraz od pół roku żoną Piotra. Moje dzieci i mąż są moją największą motywacją do walki. Przeszłam już 4 chemie czerwone, a teraz co tydzień dojeżdżam na chemię białą. Z 12 cykli zostało mi do wybrania 8. Przede mną jeszcze wiele trudnych chwil, a także operacja oraz długa rehabilitacja, która jest niezbędna, aby powrócić do zdrowia i normalności. Koszty leczenia, dojazdów oraz codziennych wydatków rosną, a ja czuję, że potrzebuję wsparcia, aby móc skupić się na walce z chorobą, a nie na zmartwieniach finansowych. Dlatego zwracam się do Was z prośbą o pomoc. Każda złotówka ma ogromne znaczenie i przybliża mnie do celu, jakim jest zdrowie i spędzanie wolnego czasu z moją rodziną. Dziękuję z całego serca za każdą formę wsparcia- modlitwy, dobre słowa oraz wszelkie darowizny. Razem możemy przejść przez ten trudny czas i dać mi szansę na lepszą przyszłość. Z wyrazami wdzięczności, Halina

1 275 zł z 40 000 zł
3%
Marlena Rybczyńska, Głogów

Razem zwalczmy trójujemnego raka

Sierpień 2024 roku na zawsze odmienił życie Marleny, 43-letniej matki, kochającej żony, a przede wszystkim niezłomnej miłośniczki zwierząt. To właśnie wtedy usłyszała druzgocącą diagnozę: rak piersi potrójnie ujemny – jedna z najbardziej agresywnych form tej choroby. Na co dzień Marlena dzieliła swoje serce pomiędzy rodzinę i ukochane zwierzęta. W jej domu zawsze panuje ciepło i miłość, którą dzieli z mężem, 20-letnim synem, trzema psami, dwoma kotami oraz królikiem. Teraz jednak cała rodzina stanęła przed wyzwaniem, z którym nie można poradzić sobie samodzielnie. Leczenie raka piersi potrójnie ujemnego jest trudne i wymaga kompleksowej terapii, w tym kosztownych leków, specjalistycznych konsultacji oraz rehabilitacji. Marlena nie chce się poddać. Chce walczyć nie tylko dla siebie, ale również dla swoich najbliższych i zwierząt, które zawsze mogły liczyć na jej opiekę i troskę. Twoja pomoc może zrobić ogromną różnicę! Każda wpłata, udostępnienie tej zbiórki czy dobre słowo to krok bliżej do tego, aby Marlena mogła wrócić do zdrowia i swojej pasji – opieki nad zwierzętami i tworzenia szczęśliwego domu dla swojej rodziny. Nie pozwólmy, by choroba odebrała Marlenie to, co kocha najbardziej. Liczy się każda chwila i każda pomoc. Wspólnie możemy dać jej szansę na życie, które znów będzie wypełnione miłością i radością. Dziękujemy za Twoją hojność i wsparcie.

4 zł z 5 000 zł
0%
Dorota Pietrzak, Kalisz

Zbiórka dla Doroty

Witam Państwa. Jestem Dorota. Mam 46 lat. Sama wychowuję 4-letnią córeczkę Oliwię. Jestem krawcową. W tym roku spotkała mnie straszna diagnoza od lekarza - inwazyjny nowotwór złośliwy prawej i lewej piersi z przerzutami na węzły chłonne i wątrobę. Jestem w trakcie chemioterapii. Mam nadzieję, że zadziała i zmniejszy guzy, aby doszło do operacji. Będę miała usunięte obydwie piersi razem z węzłami chłonnymi. Potem czeka mnie radioterapia i długa rehabilitacja. Nie mogę pracować, ponieważ jestem obolała i osłabiona, a muszę jeszcze funkcjonować dla mojej córeczki. Stworzyłam zbiórkę, ponieważ po prostu nie starcza mi pieniążków na pokrycie kosztów leczenia. Jest ciężko... A chciałabym, żeby Oliwia nie odczuła skutków mojej choroby. Żeby miała to samo i żyła tak samo jak przed moją chorobą, gdy mogłam normalnie pracować. Mam nadzieję, że zbiórka pomoże nam godnie przejść moją chorobę i leczenie i że wszystko skończy się pomyślnie. Oliwia ma tylko mnie. A ma dopiero 6 lat... Pozdrawiam Państwa serdecznie i życzę wszystkiego dobrego dobrym ludziom o wielkim sercu.

0 zł z 10 000 zł
0%
Agnieszka Binkowska, Świebodzice

Zbiórka na leczenie dodatkowe

Witam serdecznie, mam na imię Agnieszka i od 1,5 roku walczę z nowotworem piersi z przerzutami do kości i węzłów chłonnych, który okazał się być nieoperacyjny. Mimo tego, iż ciągle się kontrolowałam, przeciwnik okazał się sprytniejszy i trudny do zdiagnozowania. Leczenie, któremu jestem poddana (hormonoterapia + nowoczesna terapia celowana) przynosi dość dobre rezultaty, gdyż na tę chwilę udało się nowotwór zatrzymać. Pojawiła się szansa na jeszcze lepsze wzmocnienie organizmu i wdrożenie dodatkowego leczenia w klinice onkologicznej we Wrocławiu, które daje szansę na cofanie się raka. Potrzebne mi jednak wsparcie, gdyż jestem osobą samotną, która dodatkowo wychowuje 12-letnią córkę. Do tej pory mimo choroby pracowałam jako Opiekun Medyczny i sama pomagałam chorym, jednakże ta możliwość zakończyła się, ponieważ od zajętych nowotworem węzłów puchną mi bardzo ręce. Znalazłam się naprawdę w trudnej sytuacji, a moim światełkiem w tunelu jest leczenie odbarczające i wzmacniające we wrocławskiej klinice. Do tego potrzebne mi są środki finansowe, a moje możliwości zarabiania skończyły się. Bardzo proszę Państwa o wsparcie swoim 1,5% podatku. Chcę jeszcze pożyć trochę dla córki, która jest młodą dziewczynką. Ona dodaje mi sił w chorobie i nie wyobrażam sobie zostawić jej samej na tym świecie, dlatego chcę zrobić wszystko, co możliwe, żeby zostać wraz z nią tutaj jak najdłużej.

0 zł z 40 000 zł
0%
Maria Chachulska, Gdansk

Nierefundowany lek na raka piersi

Mam na imię Maria i mam 68 lat. Jestem mamą i babcią wspaniałych dzieci i wnuków. Chociaż jestem na emeryturze, to pracuję jeszcze na pół etatu. Choroba, którą zdiagnozowano u mnie w lutym 2024 roku, zmieniła moje życie. W badaniu mammograficznym, które wykonuję co dwa lata, wykryto raka piersi. Po biopsji okazało się, że jest to rak zrazikowy, który jest trudny do wykrycia, ponieważ nie formuje się w postaci guza, lecz układa się w cienkie pasma. W początkowej diagnozie wydawało się, że choroba jest na wczesnym etapie rozwoju, lecz im dalej w las, tym więcej drzew... Po operacji oszczędzającej pierś wykonano u mnie również całkowite wycięcie węzłów chłonnych, które w dużej części były zaatakowane przez komórki rakowe. Po operacji przeszłam 4 chemie tzw. czerwone i 12 tzw. białych, a następnie 12 naświetlań (radioterapia), które zakończyły się w grudniu 2024 roku. Obecnie staram się doprowadzić mój organizm do w miarę dobrego funkcjonowania, stosując dietę i suplementy, a także lekarstwa. Zalecana jest również kontynuacja leczenia lekiem, który w moim przypadku nie jest refundowany, a jego miesięczny koszt przekracza moje zdolności finansowe. Lek ten powinno się przyjmować przez około 2 lata, miesięczny koszt dawki to około 7 tysięcy złotych. Dlatego też proszę o finansowe wsparcie w tak trudnej walce, którą podjęłam i mam nadzieję wygrać. Będę wdzięczna za każdą wpłatę, dziękuję.

2 340 zł z 140 000 zł
1%
Justyna Stasiak, Powidz

Proszę o wsparcie w walce z chorobą

Mam na imię Justyna, mam 43 lata, 14-letnią córkę i męża. W wieku 29 lat, tj. 14 lat temu zachorowałam na chorobę układową, autoimmunologiczną, która atakowała moje nerki. W roku 2023 nastąpiła czwarta wznowa choroby. Poddana byłam wówczas ciężkiemu leczeniu, co wiązało się z częstymi pobytami w szpitalu. Równolegle otrzymałam kolejną diagnozę, która brzmiała: potrójnie ujemny rak piersi. Niestety jest to najgorzej rokujący podtyp raka piersi, stąd przydzielono mi 16 cykli chemioterapii. Aktualnie jestem po 3 chemii. Wiem, że jest to początek trudnej drogi. W tej sytuacji potrzebuję leków wspomagających, odpowiedniejdiety pod okiem onkodietetyka, aby nie dopuścić do przerzutów. Dlatego zwracam się z gorącą prośbą o pomoc w zbiórce, która pomoże chociaż częściowo pokryć wydatki związane z leczeniem: dojazdy do szpitala, leki, prywatne konsultacje z lekarzami itp. Wierzę w dobre serca ludzi i dziękuję za każdy gest pomocy, za wsparcie.

0 zł z 10 000 zł
0%
Małgorzata Kijowska, Skwierzyna

Wsparcie leczenia onkologicznego

Nazywam się Małgorzata Kijowska, mam 53 lata. Do tej pory sama angażowałam się w przeróżne zbiórki i akcje charytatywne. Od 2012 roku prowadzę blog kulinarny i często wykorzystywałam jego zasięgi do pomagania innym. Nigdy nie przypuszczałam, że i ja zwrócę się o pomoc i to dla samej siebie. Pod koniec wakacji dowiedziałam się, że mam złośliwy nowotwór piersi. Pierwsze tygodnie były dla mnie jak z horroru. Rozpacz i przerażenie paraliżowały mnie dosłownie. Niestety jestem również posiadaczką mutacji genu BRCA1, co dodatkowo obciąża ryzykiem przerzutów. Trafiłam do cudownego miejsca, jakim jest Zachodniopomorskie Centrum Onkologiczne w Szczecinie. Nazywamy je miedzy sobą Leśną Górą, gdyż podejście do pacjenta jest tam wyjątkowo empatyczne. Zdiagnozowano mnie szybko i równie szybko wdrożono leczenie. W skrócie ujmując: najpierw chemioterapia skojarzona z immunoterapią, potem operacja, radioterapia i na koniec immunoterapia. Całość zajmie około roku. Miałam szczęście w nieszczęściu, bo zakwalifikowałam się na pełną refundację. I wydawało się, że teraz już wszystko będzie dobrze... Straciłam włosy, zrobiłam się słaba jak dziecko, ale to nic. To przecież przejdzie. Niestety, chemioterapia to ryzyko dodatkowych dolegliwości, chorób i skutków ubocznych. Po kilku tygodniach okazało się, że mam cukrzycę i trafiłam na oddział diabetologiczny. Teraz do kompletu jeszcze i z tym się borykam... Powoli zaczęło się okazywać, że ta choroba pochłania coraz więcej pieniędzy. Na chemię dojeżdżam około 150 km w jedną stronę raz w tygodniu. Leki kosztują, podobnie jak prozaiczne jedzenie, bo teraz przecież mam dietę cukrzycową. Wzrok popsuł mi się dramatycznie, więc potrzebuję nowych okularów, gdyż nawet podpisanie czegokolwiek nie jest już takie proste. I tak dziwnie się zrobiło, że pieniędzy potrzeba coraz więcej... Nie udźwignę swojego leczenia sama, już to wiem. I, choć długo walczyłam ze sobą, nie mam wyjścia: proszę o pomoc w tej trudnej drodze do zdrowia. A może i życia...

0 zł z 5 000 zł
0%
Marta Kowalska-Owczarek, Łowicz

Wspomaganie leczenia raka piersi

Obecnie mam 48 lat. Jestem matką dwójki cudownych nastolatków i żoną pierwszego męża :) Zawsze byłam wesołą i aktywną osobą. Moją ogromną pasją jest zumba i jazda na rowerze. W 2016 r. zdiagnozowano u mnie raka piersi z przerzutami do wątroby (HER +++). Przeszłam leczenie 10-ma dawkami kombinacji różnych leków - zostałam zakwalifikowana do badania klinicznego. Po zakończeniu badania korzystałam ze sponsoringu firmy farmaceutycznej, a obecnie jestem w programie lekowym NFZ. Od ponad 8 lat co 3 tygodnie przyjmuję wlewy. Przez cały czas leczenia procuję zawodowo i nie tracę optymizmu. Moim zdaniem bardzo pomaga to w procesie leczenia. Potrzebuję środków finansowych na zakup leków i suplementów, dodatkowe badania i zabiegi, które nie są refundowane przez NFZ oraz dojazdy na leczenie.

0 zł z 8 000 zł
0%
Agata Kaczmarczyk, Bielsko-Biała

Zbiórka na leczenie onkologiczne Agatki

Agatka to moja koleżanka z pracy, kochająca Mama dwóch cudownych chłopaków - dziewięciolatka i pięciolatka. Agatka to wspaniały pedagog i wrażliwy człowiek, któremu w wieku 38 lat przyszło stoczyć walkę z nierównym przeciwnikiem. W sierpniu 2024 usłyszała od lekarza informację - rak - diagnoza, która zabiera nie tylko zdrowie, ale także plany i marzenia, która odziera z poczucia bezpieczeństwa i ogranicza możliwości finansowe. Choroba onkologiczna generuje koszty, o których się nie mówi. Zebrane środki zostaną przeznaczone na niezbędne leki, suplementy, wizyty lekarskie, pokrycie kosztów transportu oraz wszystko to, co nie jest w naszym kraju refundowane. Agatka potrzebuje również finansów na konsultacje w innych ośrodkach - w Polsce i za granicą.

218 zł z 30 000 zł
0%
Kazimierz Łosiak, Warszawa

Dla Kazika

Mam na imię Kazimierz. Razem z Agą wychowujemy 2 córeczki - Zosię (8 lat) i Nelę (3 latka). Zosia spokojna - córeczka mamusi, a Nela zwariowana - córeczka tatusia. Kocham te trzy kobietki bardzo mocno. Diagnoza spadła na nas przed świętami. Glejak IV stopnia. W sobotę trafiłem do szpitala, a w poniedziałek odbyła się operacja. Lekarze usunęli wszystko. Wiemy, że to podstępna choroba i atakuje nagle. Pomimo diagnozy nie mam zamiaru się poddać. Chcę zawalczyć dla dziewczyn i dla mojej pasji, jaką są gołębie. Mam ich dużo i czekają na mnie. Zbieram pieniądze na dalsze leczenie i rehabilitację. Potrzeby finansowe będą rosły w miarę rozwoju sytuacji. Jestem na początkowym etapie leczenia, więc jeszcze długa droga przed nami. Proszę o pomoc i modlitwę.

15 508 zł z 240 000 zł
6%
Violetta Markusik, Piekary Śląskie

Zbiórka na leczenie

Mam na imię Violetta i z całego serca proszę o Wasze wsparcie w mojej walce z rakiem piersi. Przeszłam już operację, intensywną chemioterapię i jestem w trakcie radioterapii oraz hormonoterapii. Choć to wszystko było ogromnym wyzwaniem, nadal nie mogę odetchnąć z ulgą – moja walka wciąż trwa. Pojawiła się dla mnie nadzieja na dodatkowe leczenie zbliżone do immunoterapii, które znacząco zwiększa moje szanse na pełne wyzdrowienie. Niestety, koszt tej terapii to aż 118 000 zł – około 3 000 zł miesięcznie przez trzy lata. Lek ten wciąż nie jest refundowany w Polsce, dlatego muszę zebrać całą kwotę samodzielnie. Każda wpłata, nawet najmniejsza, to dla mnie krok w stronę zdrowia i życia bez strachu. Proszę, pomóżcie mi stanąć na nogi i wygrać tę walkę. Jeśli możecie, udostępnijcie również tę zbiórkę – każda pomoc ma ogromne znaczenie. Z całego serca dziękuję za wsparcie, dobre słowo i nadzieję, którą mi dajecie. Violetta

15 315 zł z 118 000 zł
12%
Ilona Andrzejewska, Poznań

Na dalsze leczenie po nowotworze

Diagnoza została mi postawiona 2.02.2022 - rak jajnika Figo IIIC z naciekami na inne narządy. Przeszłam operację radykalną oraz cykl 6 chemioterapii. Załapałam się również do programu lekowego podtrzymującego. Leczenie uspokoiło chorobę na 2 lata... W sierpniu 2024 dowiedziałam się o wznowie, po czym przyjęłam 5 dawek chemii. Szósta dawka nie była możliwa, ponieważ chemioterpia doszczętnie zniszczyła mi szpik kostny (przed 2 z 5 wlewów miałam podaną transfuzje krwi), i aby nie pogarszać wyników morfologii lekarz zadecydował o zakończeniu leczenia. Niestety wznowa spowodowała, że wypadłam z programu leczenia podtrzymującego. Obecnie zostałam pozostawiona sama sobie, bez jakichkolwiek lekarstw, leczenia. Założyłam tę zbiórkę, aby mieć fundusze na leki, suplementację, comiesięczne kontrolowanie markera CA-125 oraz morfologii, dojazdy do lekarzy. Tylko to mi pozostało...

0 zł z 50 000 zł
0%