Zbiórki

Justyna Jeruzal, Gostynin

Walka o życie po nowotworze

Chciałabym się z Wami podzielić moją historią, która ostatnio stała się niezwykle trudna. Mam na imię Justyna, mam 36 lat, jestem mamą 3 synów, z których najmłodszy ma 2,5 roku. W wieku 34 lat stanęłam twarzą w twarz z agresywnym nowotworem piersi. Ostatnie dwa lata były dla mnie niezwykle ciężkie - przeszłam przez chemioterapię, operację mastektomii, wycięcie węzłów chłonnych, radioterapię, a teraz przede mną kolejna operacja usunięcia jajników. Walka z chorobą to trudna podróż, którą staram się podjąć z największą siłą i determinacją. Jednakże, oprócz emocjonalnych wyzwań, muszę stawić czoło także problemom finansowym związanym z kosztami leczenia i rehabilitacji. Chcę usunąć drugą pierś, bo jest duże zagrożenie wystąpienia w niej nawrotu. Nie mam mutacji genów BRCA1/BRCA2, dlatego nie nie mogę mieć operacji na NFZ. Potrzebuję środków na nierefundowaną operację usunięcia drugiej piersi, środki, które wzmocnią mój organizm, na rehabilitację ręki, wizyty prywatne u specjalistów i lekarzy oraz dojazdy do szpitala. Każda kwota, każde dobre słowo i gest solidarności są dla mnie niezmiernie cenne. Dziękuję Wam z góry za każdą okazaną pomoc i wsparcie. Z serca, Justyna

715 zł z 60 000 zł
1%
Urszula Chudyba, Kraków

Leczenie Uli Chudyby

Ponad 2,5 roku temu zdiagnozowano u mnie bardzo rzadki nowotwór jelita cienkiego. Sama wychowuję syna nastolatka. Leczenie przewlekłej choroby pochłania na co dzień sporo środków finansowych. Od października 2023 płacę m.in. za lek bewacyzumab, który nie jest refundowany przez NFZ, jedna kroplówka to koszt ok. 600 zł. Bardzo dziękuję za wszystkie wpłaty i słowa wsparcia.

13 725 zł z 20 000 zł
68%
Anna Downar-Zapolska, Czarnówko

Pomoc dla Ani

Mam na imię Ania, jestem mamą 6-letniego Leosia. Mam dla kogo żyć: synka, męża, rodziny... Chcę walczyć! Pokrótce opowiem Wam moją historię. Zaczęło się od covida w listopadzie, ciągłe złe samopoczucie, kaszel, gorączka i tak w kółko. Odsyłana byłam z kwitkiem od drzwi szpitala do domu. Pod koniec grudnia, gdy stan był już naprawdę kiepski, zostałam przyjęta na OIOM. Z każdym badaniem okazywało się, że to nie jest zwykłe zapalenie płuc, a obwodowa zatorowość płucna i niestety nowotwór. Moje życie legło w gruzach, gdy dostałam diagnozę - nowotwór jelita grubego z przerzutami na wątrobę i płuca. Mimo kiepskich rokowań nie poddaję się i chcę walczyć. Dopiero co rozpoczęłam chemioterapię, która wiąże się z ciągłymi dojazdami do ośrodków medycznych. Jestem też pod stałą opieką psychologa, diabetologa oraz hospicjum domowego. Lekarze jeszcze nie zdecydowali o zastosowaniu kolejnych sposobów leczenia jak np. immunoterapia, ale nie wykluczają takiej opcji. Wszędzie szukam pomocy i nadziei na poprawę mojego stanu zdrowia. Bardzo proszę o każdą nawet najmniejszą wpłatę, która pozwoli mi sfinansować moją walkę o lepsze jutro!

32 237 zł z 30 000 zł
107%
Elżbieta Kubicka, Rzeszów

Z ogromnym smutkiem zawiadamiamy, że Elżbieta odeszła...

Z ogromnym smutkiem zawiadamiamy, że Elżbieta odeszła... Składamy szczere wyrazy współczucia jej rodzinie i bliskim, Zarząd Fundacji Alivia. Zbiórka Elżbiety została zamknięta. Prosimy nie przekazywać darowizn na ten cel. ………………………………………………………..***…………………………………………………………. Witam, mam na imię Ela. Pięć lat temu pierwszy raz zachorowałam na raka macicy. Najpierw był szok, potem operacja usunięcia macicy, przydatków i węzłów chłonnych, później uzupełniająca brachyterapia. Wróciłam do sił i pracy. We wrześniu 2022 roku minęło pięć lat, więc myślałam, że będzie już dobrze... Niestety w październiku 2022 zauważyłam, że na języku mam dwa guzki. Laryngolog stwierdził, że to nic złego, ale trzeba usunąć. W listopadzie miałam zabieg, a wycinki poszły do badania. Po miesiącu zaczęłam dopytywać, czemu nie ma wyniku. Okazało się, że to znowu rak, tylko nie mogą dokładnie oznaczyć, jaki rodzaj i odesłali wycinki do Krakowa do profesora Rysia.Musiałam dalej czekać... W końcu przyszedł opis z diagnozą: mięsak języka. Moją pierwszą reakcją był płacz i strach, tym bardziej że moja mama w wieku 38 lat zmarła na mięsaka. Dzięki dobrym ludziom szybko trafiłam do Narodowego Instytutu Onkologii w Warszawie. Po konsylium zapadła decyzja o operacji. W lutym 2023 miałam operację usunięcia połowy języka wraz z węzłami oraz rekonstrukcję języka z przeszczepionego płatu z ręki. Po operacji było ciężko: musiałam na nowo uczyć się jeść i mówić. Następnie gdy rana na szyi się wygoiła, przeszłam radykalną radioterapię - 35 naświetlań. Owrzodzenia w buzi, spalona szyja, ale człowiek może dużo wytrzymać... Skutki po operacji i radioterapii są uciążliwe, dlatego będę wymagać ciągłej rehabilitacji oraz częstych wizyt i badań w Warszawie. Rodzina i przyjaciele w miarę możliwości pomagają, za co jestem im bardzo wdzięczna. Mówią, że jestem silna babka, a ja, że mam dla kogo żyć - dla moich kochanych chłopaków: syna Kacpra, który ma piętnaście lat i męża Sławka, który jest przy mnie, wspiera mnie, jeździ ze mną do Warszawy. Walczę i się nie poddaję! Wierzę mocno, że i tym razem wygram. Z góry dziękuję wszystkim za okazaną pomoc, Ela z Rzeszowa

14 739 zł z 30 000 zł
49%
Dagmara Onichimowska, Wrocław

Dagmara potrzebuje wsparcia w walce z glejakiem. Immunoterapia jest jej nadzieją na przeżycie.

Kochani, uprzejmie proszę o przekazanie 1,5% podatku. Mam na imię Dagmara, mam 58 lat, jestem żoną Maćka i mamą Kai i Mateusza.Do czasu choroby byłam pasjonatką malarstwa (z wykształcenia jestem konserwatorem dzieł sztuki), moje życie upływało w spokoju. Obserwowałam, jak dorastają moje dzieci, ciesząc się miłością ich i mojego męża. Grono moich przyjaciół i znajomych zwracało się do mnie w ciężkich dla nich chwilach o pomoc, której nigdy nie odmawiałam. W sierpniu 2023 po chwilowej utracie przytomności i niezwłocznej diagnostyce zostałam porażona rozpoznaniem: glejak – guz mózgu lewego płata skroniowego. Od tego momentu wszystko działo się jak na przyspieszonym filmie. W październiku ub.r. operacja usunięcia guza, a od grudnia leczenie radio- i chemioterapią. Z osoby pełnej energii i woli pomagania innym stałam się osobą niepewną swojego dalszego losu, ogarniętą strachem o przyszłość, uzależnioną od pomocy innych, z pogłębiającą się depresją. Choć otrzymałam ogromne i bezcenne wsparcie mojej rodziny i przyjaciół, to aby zwiększyć szanse na dalsze życie i uniknięcie wznowy choroby, co z historii rozwoju tego rodzaju nowotworu jest raczej pewne, po zakończeniu dotychczasowej terapii niezbędne będzie dalsze leczenie. Jak wynika z badań nad tą chorobą, obecnie tylko immunoterapia daje najwięcej szans na jej pokonanie. Jej wdrożenie wymaga jednak zgromadzenia ogromnych, pozostających poza zasięgiem naszej rodziny, środków. Ta nierefundowana terapia dostępna jest za naszą zachodnią granicą, ale jej obecny koszt to ponad 300.000 zł. Do tego dochodzą koszty dodatkowych leków, konsultacji, rehabilitacji, przejazdów i inne niezbędne wydatki. Zwracam się do wszystkich Was kochani o wsparcie w walce z chorobą. Chciałabym dzięki Wam przeżyć jeszcze długie lata z moimi bliskimi, ciesząc się ich radościami, spełniając swoje pasje i niosąc pomoc innym ludziom. Dziękuję Wam z całego serca za pomoc. Dagmara

14 574 zł z 300 000 zł
4%
Andrzej Kotowski, Popów

Zbiórka na leczenie onkologiczne

Mam na imię Andrzej. Od 3 lat jestem pacjentem onkologicznym. W lutym 2021 r. podczas rutynowego badania wykryto u mnie nowotwór złośliwy jelita grubego. Miesiąc później przeszedłem operację. Następnie przez wiele miesięcy poddawany byłem chemioterapii, której niekorzystne skutki odczuwam do dziś. Chcę jeszcze długo cieszyć się rodziną, a w szczególności szcześciorgiem kochanych wnucząt. Zebrane środki przeznaczę na potrzebne mi leki, rehabilitację i pokrycie kosztów związanych z dojazdami na badania.

20 013 zł z 25 000 zł
80%
Estera Łyzińska, Płock

Dla Estery

Witam, mam na imię Estera. Zaczął się drugi rok moich zmagań z nowotworem piersi. Za mną chemioterapia, operacja, radioterapia. W związku z tym, że nowotwór jest złośliwy i inwazyjny, trzeba było usunąć pierś i węzły. Przede mną, jeśli wszystko będzie dobrze, pięć lat leczenia hormonalnego i immunologicznego. Jeżdżę na zastrzyki i wlewy. Brak węzłów spowodował gromadzenie się limfy na ręce i muszę korzystać z rehabilitacji. Nie ma możliwości, abym na tę chwilę wróciła do pracy. Zwracam się z prośbą o pomoc, bo wyjazdy na leczenie są niestety kosztowne (mieszkam w Płocku, a jestem pod opieką szpitala w Bydgoszczy). Z góry dziękuję za każde wsparcie ❤️

2 083 zł z 30 000 zł
6%
Katarzyna Marzeńska-Łomacz, Jarosław

Pilnie potrzebny nierefundowany lek!!!

Kochani! Jestem Kasia. Mam 42 lata, jestem mamą 8-letniej Asi, żoną i mam dwa koty. I choruję na raka piersi. O raku dowiedziałam się w maju 2023 roku i ta diagnoza przewróciła mój świat do góry nogami. Jak to? Przecież miałam zaczynać nowe życie po czterdziestce, moja córeczka poszła do pierwszej klasy, dopiero co zmieniłam pracę, posadziłam pierwsze rośliny w moim ogródku, zapisałam się na kurs prawa jazdy. Żadnego raka nie miałam w planach! Jestem optymistycznie nastawiona do życia, więc do leczenia od początku podeszłam zadaniowo. Chemioterapia i usunięcie piersi wraz z węzłami - taki był plan. Chemię przyjmowałam przez pół roku, nie był to dla mnie i dla mojej rodziny łatwy czas, skutki uboczne dawały mi się we znaki, ale przetrwałam to z wiarą, że to jedyna droga do zdrowia. Potem była mastektomia z usunięciem węzłów pachowych. I po operacji szok - chemia zadziałała w bardzo małym stopniu, wiele węzłów jest zajętych przez raka. Ta wiadomość sprawiła, że chyba po raz pierwszy poczułam, że tego nie wygram, że mogę umrzeć... Obecnie rozpoczęłam już leczenie uzupełniające w postaci hormonoterapii i czekam na rozpoczęcie radioterapii. To leczenie jest jednak niewystarczające, gdyż w moim przypadku ryzyko przerzutów jest bardzo duże. Nadzieją i szansą dla mnie jest przyjmowanie nowoczesnego, bardzo skutecznego leku abemacyclibu (Verzenios). Niestety abemacyclib dla takich pacjentek jak ja nie jest w Polsce refundowany. Koszt miesięcznej terapii to 11 tys. zł, a cała terapia trwa dwa lata. Łączny koszt - 250 tys. zł. To jest suma, której nie jesteśmy w stanie uzbierać, a moje leczenie abemacyclibem musi się rozpocząć bardzo szybko, żeby było skuteczne. Chcę żyć! Chcę zobaczyć, jak moja córka kończy szkołę, chcę jej pomagać w lekcjach, chcę przeżyć jej bunt nastolatki i zobaczyć ją w sukni ślubnej. Chcę dożyć chwili, kiedy posadzone przeze mnie w ogródku drzewa będą już duże. Dlatego bardzo proszę Was o pomoc!!! Dziękuję!

154 711 zł z 250 000 zł
61%
Anna Brzezińska, Tarnowskie Góry

Wsparcie w leczeniu

Mam na imię Ania, mam 39 lat. Jestem mamą wspaniałego syna Mateusza i żoną ukochanego męża Marcina. Moja praca jest moją pasją, jestem nauczycielką. W marcu 2023 roku dowiedziałam się, że zachorowałam na złośliwy nowotwór piersi. Leczenie jest długie i wieloetapowe. Przeszłam jednostronną mastektomię, półroczną chemioterapię, kolejnym etapem jest radioterapia. Po radioterapii lekarze zalecają mi przyjmowanie leku, który niestety nie jest refundowany. Lekarstwo to zwiększa szansę, by nie pojawiły się u mnie przerzuty odległe w kościach lub w mózgu. Koszt miesięczny jest bardzo wysoki, bo to 14 tysięcy złotych. Terapia tym lekiem trwa 2 lata. Moja rodzina nie jest w stanie pokryć kosztów tego ważnego i dającego mi nadzieję leczenia. Zwracam się z prośbą do wszystkich, którzy chcieliby wspomóc mnie w tej walce. Naprawdę wierzę, że dobro powraca.

132 342 zł z 336 000 zł
39%
Justyna Wolszczak, Aleksandrówka

Pomóż mi wygrać z rakiem piersi

Mam na imię Justyna i od 2019 r. choruję na nowotwór piersi. W pierwszej konfrontacji z diagnozą poczułam lęk i bezradność, ale szybko przeszłam do trybu zadaniowego i dzielnie walczę od 5 lat. Niestety rak nie chce dać za wygraną, ja też ;-) Dlatego podejmuję kolejną walkę, ale już z groźniejszym przeciwnikiem - rak dał rozległe przerzuty m.in. do móżdżku. Potrzebuję wsparcia chemioterapii i radioterapii w postaci leczenia immunologicznego, które w moim przypadku nie jest refundowane. Moja córeczka Nikola ma 10 lat. Wierzę, że jeszcze wiele wspólnych chwil przed nami. Chcę być przy niej i patrzeć jak dorasta. Podejmuję walkę o moje życie i zdrowie. Chcę spróbować wszystkich możliwości, które zaproponują mi lekarze. Dlatego bardzo proszę o Twoje wsparcie.

71 180 zł z 150 000 zł
47%
Janina Oczkowska, Łętownia

Zbiórka na leczenie

Jestem Janina, mam 57 lat. O chorobie dowiedziałam się w kwietniu 2021 roku. Zachorowałam na nowotwór odbytnicy. Jestem w trakcie chemioterapii. Niestety zdiagnozowano też przerzuty na płuca i do nerki. Mam założoną stomię oraz cewnik DJ do prawej nerki. Przeszłam 12 serii chemioterapii i w dalszym ciągu jestem na tym leczeniu. Liczę na pomoc dobrych ludzi i z góry bardzo dziękuję za każdą wpłatę, która pomoże mi ponieść codzienne koszty związane z leczeniem.

4 014 zł z 15 000 zł
26%
Piotr Partyka, Żurawica

Pokonać ROBA – guza olbrzymiokomórkowego podstawy czaszki

Cześć, mam na imię Piotrek i mam 18 lat. W kwietniu 2023 r. dowiedziałem się, że w mojej głowie mieszka ROB - guz olbrzymiokomórkowy podstawy czaszki. Co wtedy czułem? Ból głowy, prawie całkowita utrata wzroku – nie widziałem sensu życia, nie miałem siły na walkę. ROB zabrał mi dotychczasowe życie: taniec, koszykówka to już przeszłość - chciał mi zabrać wzrok. Lekarze usunęli część jego obrzydliwych komórek – szkoda, że nie wszystkich. Niestety cwaniak znalazł sobie miejsca, z których trudno go wykurzyć. Chciał mnie pokonać psychicznie – prawie mu się udało. Rodzina i ludzie dobrego serca wspierają mnie, jak tylko mogą. Chciał mi zabrać moje marzenia – tego było już za wiele. Myślał, że nie będę w stanie zdać matury – zdałem. Myślał, że nie dostanę się na studia – dostałem. Obecnie co miesiąc pojawiam się w szpitalu, aby potraktować go odpowiednią dawką leku. Nie poddaję się. Odległość, którą muszę pokonać to 386 km od mojego miejsca zamieszkania i 300 km od miejsca, w którym studiuję. Proszę o wsparcie na leczenie i dojazdy, dziękując jednocześnie wszystkim i każdemu z osobna za pomoc w walce z ROBEM.

19 026 zł z 20 000 zł
95%