Zbiórki

Iwona Kubacka, Warszawa

dla Iwony

Ta wiadomość jest jak wyrok. Zawsze myślisz, że to nie może spotkać właśnie ciebie. Jest tyle planów na przyszłość, a od momentu diagnozy czas jakby się zatrzymał. Jest przed i po. Niedowierzanie, rozpacz, plan działania i najgorsze - jak to powiedzieć najbliższym. Postanowienie, które jest silniejsze niż rozpacz - muszę podjąć walkę właśnie dla nich - syna Artura i Krzysztofa. Muszę doczekać, jak założą własne rodziny (starszy syn już za kilka miesięcy), zobaczyć wnuki. Mojemu mężowi niedane było tego dożyć – zmarł na raka mózgu 4 lata temu. Ale ja dotrwam.Muszę zrobić wszystko, co leży w mojej mocy. Jeszcze tyle wyjazdów, tyle książek do przeczytania, filmów do obejrzenia i teatrów do odwiedzenia, tyle muzyki do wysłuchania. I wypraw do Puszczy Kampinoskiej i wspólnych biesiad na Podlasiu...

23 444 zł z 50 000 zł
46%
Stanisław Majchrowski, Ożarów Mazowiecki

Dla Staśka

Cześć, jestem Stanisław i mam 63 lata. Nigdy na nic poważnego nie chorowałem, no może poza katarem, który największego twardziela jest w stanie pokonać, dlatego diagnoza "nowotwór złośliwy innych nieokreślonych dużych gruczołów ślinowych - ślinianka podżuchwowa - rak przewodowy ślinianki HER2-dodatni CS IV" była szokiem dla mnie i rodziny. Ten rzadki, ale mega agresywny nowotwór w przeciągu trzech miesięcy dał przerzuty do węzłów chłonnych po obu stronach szyi, w jamie brzusznej i płucach. Po 6 cyklach wycieńczającej immunochemioterapii postęp choroby udało się zatrzymać. Przyjmowanie leków przeciwnowotworowych spowodowało uszkodzenie układu nerwowego. Codziennie towarzyszy mi ból neuropatyczny: przeszywający, piekący, rozrywający ból nóg i rąk, który skutecznie ogranicza moją ruchowość. Zawsze byłem aktywny fizycznie, teraz jestem pod stałą opieką Poradni Leczenia Bólu. Mój przypadek jest nieoperacyjny. Tylko systematyczne (co trzy tygodnie) przyjmowanie nierefundowanego leku daje mi szansę na dalsze życie. Marzę o tym, by widzieć jak dorasta mój wnuk Janek, jak układa się życie jego mamy, a mojej córki Moniki, być na ślubie i cieszyć się szczęściem mojej młodszej córki Kasi, być mężem i przyjacielem dla mojej żony Doroty, połazić po górach, co uwielbiam. Każdy z nas ma swoje życie, rodzinę, przyjaciół, pracę, swoje pasje i marzenia. Jest to naturalne, można by powiedzieć oczywiste. Dopiero w obliczu choroby dociera do nas, że to co wcześniej było oczywiste, teraz stanowi dla nas wyzwanie. Ja mam o co walczyć, a Wy możecie mi w tym pomóc. Ogromnie dziękuję za wsparcie i przekazanie innym informacji o zbiórce. Stasiek

27 904 zł z 50 000 zł
55%
Anna Szymończyk, Bielsko-Biała

Z ogromnym smutkiem zawiadamiamy, że Anna odeszła...

Z ogromnym smutkiem zawiadamiamy, że Anna odeszła... Składamy szczere wyrazy współczucia jej rodzinie i bliskim, Zarząd Fundacji Alivia. Zbiórka Anny została zamknięta. Prosimy nie przekazywać darowizn na ten cel. ………………………………………………………..***…………………………………………………………. Mam na imię Ania i mam 62 lata. Jestem żoną, mamą i babcią. Po całym życiu ciężkiej pracy nie długo przyszło mi cieszyć się emeryturą. Wykryto u mnie rzadkiego raka pęcherzyka żółciowego z przerzutami na wątrobę. Lekarze nie dają mi szans na długie życie, jednak mimo tego walczę i nie poddaje się. Dla swoich dzieci, wnuków i całej rodziny. Jestem w trakcie leczenia chemioterapią. Szpital w Krakowie dał mi szansę na kolejną linię leczenia nowoczesną formą - terapią celowaną. Terapia ta nie jest finansowana przez NFZ, stąd moja ogromna prośba o pomoc. Walczę o godne leczenie i możliwie jak najdłuższe życie. Wszystkim darczyńcom z góry dziękuje!

53 642 zł z 120 000 zł
44%
Zenon Kamiński, Gryfice

Pomocna dłoń

Proszę o pomoc w pokryciu kosztów dojazdów na chemioterapię oraz innych wydatków związanych z leczeniem onkologicznym.

4 263 zł z 30 000 zł
14%
Edyta Strychała, Międzyrzecz

Dalsze leczenie

Zawsze dawałam z siebie, ile mogłam, dzieląc się sercem, radą i czasem z ludźmi potrzebującymi pomocy, których los stawiał na mojej drodze. Wiem, że relacje z ludźmi to najcenniejsze, co mamy, dlatego pielęgnuję przyjaźnie i dbam o ich jakość. Dziś ja Was potrzebuję i proszę o wsparcie na mojej drodze ku wyzdrowieniu, ponieważ pragnę jeszcze troszkę kwiatów dozbierać do mojego bukietu życzliwości.

56 770 zł z 20 000 zł
283%
Sebastian Parafjańczuk, Warszawa

Walka i Wsparcie

NA CO ZBIERAM? Na leczenie, terapie, poszukiwania rozwiązania, przygotowanie zapasów na ciemniejsze dni przy następnej ostrej walce z "mutantem". KIM JESTEM? Mężczyzna lat 37, z wykształcenia i pasji ratownik medyczny, trener personalny, miłośnik kalisteniki. Wiecznie pozytywnie nastawiony, od pewnego czasu bardzo mocno wierzący. JAK WIELE DLA MNIE ZNACZY POMOC? Ogromnie dużo, choć sam staram się robić, co mogę, pracować tak jak mogę, pomagać innym jak tylko mogę, jednak nie jestem tego w stanie robić aż tak bardzo, jak bym tego chciał. Dlatego teraz ja zwracam się z prośbą do Was o pomoc. DLACZEGO ZBIERAM? Bo jest co najmniej kilka osób, dla których chciałbym jeszcze z 18 lat przeżyć ;)

100 083 zł z 120 000 zł
83%
Halina Łukomska, Międzyrzecz

Pomóż mi w walce z rakiem piersi

Cześć, nazywam się Halina Łukomska (z d. Paulińska) i mam 40 lat. Z całym ciężarem dzielę się z Wami moją historią. Zdiagnozowano u mnie w czerwcu 2024 roku złośliwego raka piersi (2 ogniska) II stopnia z przerzutami do węzłów chłonnych. Ta diagnoza była dla mnie ogromnym wstrząsem, który zmienił życie moje i mojej rodziny. Jestem mamą dwóch córek, 21-letniej Klaudii i 10-letniej Nikoli oraz od pół roku żoną Piotra. Moje dzieci i mąż są moją największą motywacją do walki. Przeszłam już 4 chemie czerwone, a teraz co tydzień dojeżdżam na chemię białą. Z 12 cykli zostało mi do wybrania 8. Przede mną jeszcze wiele trudnych chwil, a także operacja oraz długa rehabilitacja, która jest niezbędna, aby powrócić do zdrowia i normalności. Koszty leczenia, dojazdów oraz codziennych wydatków rosną, a ja czuję, że potrzebuję wsparcia, aby móc skupić się na walce z chorobą, a nie na zmartwieniach finansowych. Dlatego zwracam się do Was z prośbą o pomoc. Każda złotówka ma ogromne znaczenie i przybliża mnie do celu, jakim jest zdrowie i spędzanie wolnego czasu z moją rodziną. Dziękuję z całego serca za każdą formę wsparcia- modlitwy, dobre słowa oraz wszelkie darowizny. Razem możemy przejść przez ten trudny czas i dać mi szansę na lepszą przyszłość. Z wyrazami wdzięczności, Halina

44 401 zł z 40 000 zł
111%
Andrzej Kubiak, Katowice

Zbiórkę dla Endriu

Przeszedłem operacyjne wycięcie części prawego płuca ze świadomością, że nie ma przerzutów (według zapewnień lekarza). Najtrudniejszym momentem było oczekiwanie na wynik badania patomorfologicznego. Tak więc ból po operacji zniesiesz. Czas na wynik. W czasie oczekiwania pozostawałem optymistą i modliłem się, wierząc, że "będzie dobrze". Bałem się chemii. Nadal się boję, jednak wiem, że nie ma innej drogi. W mojej głowie wciąż brzmią słowa: "Będzie dobrze..."

0 zł z 10 000 zł
0%
Marlena Rybczyńska, Głogów

Razem zwalczmy trójujemnego raka

Sierpień 2024 roku na zawsze odmienił życie Marleny, 43-letniej matki, kochającej żony, a przede wszystkim niezłomnej miłośniczki zwierząt. To właśnie wtedy usłyszała druzgocącą diagnozę: rak piersi potrójnie ujemny – jedna z najbardziej agresywnych form tej choroby. Na co dzień Marlena dzieliła swoje serce pomiędzy rodzinę i ukochane zwierzęta. W jej domu zawsze panuje ciepło i miłość, którą dzieli z mężem, 20-letnim synem, trzema psami, dwoma kotami oraz królikiem. Teraz jednak cała rodzina stanęła przed wyzwaniem, z którym nie można poradzić sobie samodzielnie. Leczenie raka piersi potrójnie ujemnego jest trudne i wymaga kompleksowej terapii, w tym kosztownych leków, specjalistycznych konsultacji oraz rehabilitacji. Marlena nie chce się poddać. Chce walczyć nie tylko dla siebie, ale również dla swoich najbliższych i zwierząt, które zawsze mogły liczyć na jej opiekę i troskę. Twoja pomoc może zrobić ogromną różnicę! Każda wpłata, udostępnienie tej zbiórki czy dobre słowo to krok bliżej do tego, aby Marlena mogła wrócić do zdrowia i swojej pasji – opieki nad zwierzętami i tworzenia szczęśliwego domu dla swojej rodziny. Nie pozwólmy, by choroba odebrała Marlenie to, co kocha najbardziej. Liczy się każda chwila i każda pomoc. Wspólnie możemy dać jej szansę na życie, które znów będzie wypełnione miłością i radością. Dziękujemy za Twoją hojność i wsparcie.

11 010 zł z 5 000 zł
220%
Agnieszka Binkowska, Świebodzice

Zbiórka na leczenie dodatkowe

Witam serdecznie, mam na imię Agnieszka i od 1,5 roku walczę z nowotworem piersi z przerzutami do kości i węzłów chłonnych, który okazał się być nieoperacyjny. Mimo tego, iż ciągle się kontrolowałam, przeciwnik okazał się sprytniejszy i trudny do zdiagnozowania. Leczenie, któremu jestem poddana (hormonoterapia + nowoczesna terapia celowana) przynosi dość dobre rezultaty, gdyż na tę chwilę udało się nowotwór zatrzymać. Pojawiła się szansa na jeszcze lepsze wzmocnienie organizmu i wdrożenie dodatkowego leczenia w klinice onkologicznej we Wrocławiu, które daje szansę na cofanie się raka. Potrzebne mi jednak wsparcie, gdyż jestem osobą samotną, która dodatkowo wychowuje 12-letnią córkę. Do tej pory mimo choroby pracowałam jako Opiekun Medyczny i sama pomagałam chorym, jednakże ta możliwość zakończyła się, ponieważ od zajętych nowotworem węzłów puchną mi bardzo ręce. Znalazłam się naprawdę w trudnej sytuacji, a moim światełkiem w tunelu jest leczenie odbarczające i wzmacniające we wrocławskiej klinice. Do tego potrzebne mi są środki finansowe, a moje możliwości zarabiania skończyły się. Bardzo proszę Państwa o wsparcie swoim 1,5% podatku. Chcę jeszcze pożyć trochę dla córki, która jest młodą dziewczynką. Ona dodaje mi sił w chorobie i nie wyobrażam sobie zostawić jej samej na tym świecie, dlatego chcę zrobić wszystko, co możliwe, żeby zostać wraz z nią tutaj jak najdłużej.

20 393 zł z 40 000 zł
50%
Wiktoria Borowczyk, Poznan

Marzę, bo Ty wierzysz. Twoje wsparcie, moja walka!

Mam 30 lat. Moja głowa zawsze była pełna marzeń, a ja sięgałam po nie bez najmniejszego zawahania. Chcesz nauczyć się czegoś nowego? Wchodzę w to! Chcesz zobaczyć coś nowego? Powiedz tylko kiedy! Chcesz spróbować czegoś nowego? Jasne! Chcesz przeżyć coś nowego? ...Oczyw... No właśnie, tutaj moje życie się zatrzymało. Znaczy, ono rozpędziło się jak na karuzeli, a ja czuję, że stoję nieruchomo i oglądam film, który nie jest o mnie. Nowotwór złośliwy nerki. Przerzuty do płuc i kości. Guz na sercu. Pytań jest wiele: dlaczego? Zawsze dbałam o zdrowie, byłam aktywna, wybierałam świadomie to, co jem... A jednak ta diagnoza spadła na mnie jak grom z jasnego nieba. Rozdzierające poczucie niesprawiedliwości, strach i niepewność towarzyszą mi od miesięcy, ale nie poddam się. To czas na walkę! Moi najbliżsi dobrze wiedzą, że nie lubię (i trochę nie umiem) przegrywać. W tym wypadku inny wynik po prostu nie wchodzi w grę. Tym razem jednak, w tej nierównej rozgrywce, potrzebuję Twojej pomocy. Przeciwnik nie daje za wygraną – rozprzestrzenia się w błyskawicznym tempie, wpływając na każdy aspekt mojego codziennego życia. Na ten moment potrzebuję wsparcia poprzez konsultacje z najlepszymi specjalistami, by upewnić się, że podążam właściwą drogą do zdrowia. To wszystko jednak oznacza ogromne koszty, które znacznie przekraczają moje możliwości. Nie poddaję się, bo wiem, o co walczę. Kocham życie. Od zawsze wyciskałam z niego każdą kroplę – podróżowałam, uczyłam się, chłonęłam nowe doświadczenia. Chcę znów oddychać pełną piersią, ciesząc się każdą chwilą i każdym dniem. Dlatego dziękuję Ci za Twoją pomoc i gwarantuję, że wykorzystam potencjał każdej złotówki i każdej dobrej myśli, którą mnie wesprzesz!

41 550 zł z 20 000 zł
207%
Maria Chachulska, Gdansk

Nierefundowany lek na raka piersi

Mam na imię Maria i mam 68 lat. Jestem mamą i babcią wspaniałych dzieci i wnuków. Chociaż jestem na emeryturze, to pracuję jeszcze na pół etatu. Choroba, którą zdiagnozowano u mnie w lutym 2024 roku, zmieniła moje życie. W badaniu mammograficznym, które wykonuję co dwa lata, wykryto raka piersi. Po biopsji okazało się, że jest to rak zrazikowy, który jest trudny do wykrycia, ponieważ nie formuje się w postaci guza, lecz układa się w cienkie pasma. W początkowej diagnozie wydawało się, że choroba jest na wczesnym etapie rozwoju, lecz im dalej w las, tym więcej drzew... Po operacji oszczędzającej pierś wykonano u mnie również całkowite wycięcie węzłów chłonnych, które w dużej części były zaatakowane przez komórki rakowe. Po operacji przeszłam 4 chemie tzw. czerwone i 12 tzw. białych, a następnie 12 naświetlań (radioterapia), które zakończyły się w grudniu 2024 roku. Obecnie staram się doprowadzić mój organizm do w miarę dobrego funkcjonowania, stosując dietę i suplementy, a także lekarstwa. Zalecana jest również kontynuacja leczenia lekiem, który w moim przypadku nie jest refundowany, a jego miesięczny koszt przekracza moje zdolności finansowe. Lek ten powinno się przyjmować przez około 2 lata, miesięczny koszt dawki to około 7 tysięcy złotych. Dlatego też proszę o finansowe wsparcie w tak trudnej walce, którą podjęłam i mam nadzieję wygrać. Będę wdzięczna za każdą wpłatę, dziękuję.

26 460 zł z 140 000 zł
18%