Zbiórki

Sylwia Górna, Ząbki

Opłata kosztów leczenia, dojazdów do placówek medycznych oraz specjalistycznej diety i sprzętów

Witam, nazywam się Sylwia. Mam 39 lat, jestem matką dwóch córek (4 i 6 lat) oraz żoną cudownego mężczyzny. Choruję na nowotwór złośliwy piersi z przerzutami do węzłów, wątroby i kręgosłupa. Występuje u mnie obustronny zespół piramidowy, endometrioza, nadciśnienie i insulinooporność. W badaniach genetycznych stwierdzono również mutację genetyczną BRCA2. O nowotworze dowiedziałam się przez przypadek. Diagnoza całkowicie zmieniła nasze życie. Od czerwca 2022 roku występowały u mnie parastezje prawej nogi oraz ból i parastezje lewej ręki, traciłam w niej czucie. Po rezonansie okazało się, że mam masywne zmiany zwyrodnieniowe kręgosłupa szyjnego i zostałam zakwalifikowana do natychmiastowej operacji. Wszczepiono mi implanty na 3 przestrzeniach C4/C5, C5/C6, C6-C7 oraz stabilizację płytką przednią C4-C7. Po operacji ból i parastezje lewej ręki ustąpiły, jednak osłabienie lewej nogi nie. Wszelkie wykonywane badania nie wykazywały większych problemów, które dawałyby takie objawy. Podczas pobytu w lutym 2024 na oddziale neurologii Szpitala Bródnowskiegow Warszawie pobrano surowicę krwi na badania w kierunku przeciwciał onkoneurologicznych. Wynik pozytywny. Przy badaniu usg piersi uwidoczniono zmianę ogniskową w prawym gruczole sutkowym oraz powiększone węzły chłonne. Biopsja i badanie PET wykazało obecność aktywnego metabolicznie, wieloogniskowego procesu rozrostowego w piersi z przerzutami do węzłów chłonnych pachowych prawych, wątroby i kręgu L2 (stopień zaawansowania IV). W związku z wieloma oraz odległymi zmianami zostałam wykluczona z tradycyjnego leczenia chemioterapią oraz radioterapią i operacją. Zostałam zakwalifikowana do leczenia paliatywnego. Otrzymuję lek, który ma na celu jedynie wstrzymanie rozrostu komórek nowotworowych. W lipcu 2024 przeszłamusunięcie jajników i jajowodów. W związku z chorobą nowotworową, obustronnym zespołem piramidowym i innymi dolegliwościami medycznymi otrzymałam znaczny stopień niepełnosprawności, całkowitą niezdolność do pracy i samodzielnej egzystencji. Musiałam zrezygnować z pracy. Poruszam się o chodziku oraz na wózku inwalidzkim. Ze zbiórki chciałabym opłacać koszty leczenia, dojazdów do placówek specjalistycznych, szpitala, zakup sprzętów medycznych oraz specjalistyczną dietę medyczną.

5 690 zł z 30 000 zł
18%
Katarzyna Glazik, Białogard

Proszę pomóż mi żyć dłużej!

Mam na imię Katarzyna i choruję na hormonozależnego raka piersi typu HER2-ujemnego. Przeszłam pakiet leczenia systemowego ale choroba była agresywna – aż 80% węzłów chłonnych było zajętych komórkami rakowymi. Jestem w grupie wysokiego ryzyka nawrotu, dlatego moje leczenie musi być jak najbardziej skuteczne. Istnieje nowoczesny lek – cyklib, który może znacząco wydłużyć moje życie i zwiększyć szansę na długotrwałą remisję. Niestety, nie jest on refundowany. Jestem młodą kobietą, matką i żoną. Chcę żyć jak najdłużej i cieszyć się wspólnymi chwilami. Każdy dzień jest dla mnie cenny. Mam plany, marzenia i ogromną wolę walki. Przede wszystkim chcę wrócić do pracy, odzyskać swoją niezależność i znów być aktywna zawodowo, uprawiać ulubiony sport. Leczenie, na które zbieram środki, daje mi na to realną szansę. Refundacja cyklibów powinna być standardem, aby każda kobieta zmagająca się z rakiem piersi miała szansę na dłuższe życie i powrót do normalności, niezależnie od swojej sytuacji finansowej. Proszę, jeśli możesz – wesprzyj mnie dowolną kwotą. Każda wpłata ma znaczenie. Jeśli nie możesz pomóc finansowo, udostępnienie tej zbiórki również jest ogromnym wsparciem. Razem możemy nie tylko dać mi szansę na życie, ale także nagłośnić problem braku refundacji i pomóc innym kobietom w walce o zdrowie. Dziękuję z całego serca ❣️

20 015 zł z 144 000 zł
13%
Maria Kędzior, Rzeszów

Nierefundowane leczenie Marii

Od 2022 leczę się na raka jelita grubego. Niestety w 2023 nastąpiła wznowa i stwierdzono, iż cierpię na nowotwór złośliwy z rzadką mutacją BRAF. Jestem obecnie po dwóch liniach leczenia dostępnego w ramach NFZ, które okazały się nieskuteczne. Choroba szybko postępuje, nowotwór dał już przerzuty do płuc. Mój jedyny ratunek to dwa leki nierefundowane w Polsce, które są precyzyjnie skierowane na moją mutację raka. Koszty terapii oraz zakup tych leków są niezwykle wysokie, dlatego z całego serca proszę o wsparcie w tej trudnej walce. Od wielu lat jestem wdową. Niestety, koszty terapii nierefundowanymi lekami przekraczają moje możliwości finansowe. Z całego serca proszę o pomoc i wsparcie w tej trudnej sytuacji. Każda forma wsparcia będzie nieoceniona.

51 349 zł z 95 658 zł
53%
Monika Adamczyk, Lekowo

Pomoc dla Moni w walce z rakiem

Witam, mam na imię Monika, mam 47 lat. Jestem mamą dwóch dorastających córek i 9-letniego Antosia. Bardzo ich kocham. Wraz z początkiem roku 2025 miałam pewne nadzieje i plany, niestety w styczniu dowiedziałam się, że jestem bardzo chora. Moja choroba rozpoczęła się pod koniec 2024 roku. Początkowo leczyłam się na żołądek i pęcherz. Leczenie nie przynosiło jednak ulgi. 21 grudnia trafiłam do pobliskiego szpitala. Tam po badaniach stwierdzono niedrożność jelita i wypisano mnie do domu. Święta spędziłam w bólach. Wciąż chudłam i nie mogłam jeść. W końcu trafiłam do kolejnego szpitala, gdzie poznałam diagnozę: rak jelita grubego naciekający na pęcherz moczowy i esicę. Konieczna była rozległa operacja. Usunięto mi połowę jelita grubego, tylną ścianę pęcherza moczowego oraz esicę. W dalszym ciągu zmagam się ze skutkami przebytej operacji. Pojawiają się bóle, a rana wymaga ciągłego opatrywania z powodu infekcji. Przede mną chemioterapia. Zebrane środki pomogą mi pokryć koszty dojazdów do szpitala, środków opatrunkowych, rehabilitacji i medycznej żywności podczas leczenia chemią. Moim noworocznym marzeniem jest stać się ponownie 100-procentową mamą i żoną dla swojej rodziny. Chciałabym móc się nimi opiekować, wspierać ich w różnych chwilach. Wierzę, że z Państwa pomocą mi się to uda. Bardzo dziękuję za każdą udzieloną pomoc.

10 489 zł z 50 000 zł
20%
Żaneta Misiak, Kawle

Nadzieja, która łączy

Mam na imię Żaneta, mam 44 lat i jestem szczęśliwą mamą oraz żoną. Moje życie zawsze kręciło się wokół mojej rodziny – uwielbiam wspólne chwile, śmiech i codzienne małe radości. Niestety, niedawno przyszło mi zmierzyć się z diagnozą, która wywróciła wszystko do góry nogami – rak trzonu macicy. Rak to nie tylko choroba, ale także ogromny strach o przyszłość – swoją i moich bliskich. Każdy dzień jest dla mnie walką, ale najtrudniejsze jest patrzenie na smutek i obawy mojej rodziny. Chcę być silna dla nich, chcę widzieć, jak moje dzieci rosną, jak spełniają swoje marzenia i chcę być obok nich w każdej ważnej chwili. Ta choroba to nie tylko walka o zdrowie, ale także ogromny ciężar psychiczny i finansowy. Leczenie, które daje mi szansę na wyzdrowienie, wymaga wielu wizyt w specjalistycznych ośrodkach medycznych. Dojazdy na badania są bardzo kosztowne, a odbywają się daleko od mojego miejsca zamieszkania. Zwracam się do Was z prośbą o wsparcie. Każda, nawet najmniejsza wpłata, jest krokiem w mojej walce o zdrowie i życie. Wasza pomoc to nie tylko wsparcie finansowe – to również ogromna dawka nadziei i siły do dalszej walki. Dziękuję z całego serca za każdą pomoc i wsparcie.

6 800 zł z 6 000 zł
113%
Teresa Stachurska, Ostrowiec Świętokrzyski

Nierefundowany lek na nowotwór płuc

Witam wszystkich! Jestem Teresa i walczę od 2021 roku z rakiem płuc. Kiedy z jednego płuca wycięto mi dolny płat wraz z nowotworem, to niestety na drugim wykryto postępujący przerzut. Przerzut raka jest w rzadkiej mutacji i dlatego dotychczasowe chemioterapie są nieskuteczne. A było ich całe mnóstwo i lekarze już wykorzystali wszystkie możliwe drogi leczenia będące w ich zasięgu. Chemia paliatywna zupełnie nie zadziałała na ten genotyp raka. Jedynym dla mnie ratunkiem jest nierefundowany w Polsce lek, który jest celowany właśnie na moją mutację raka. Koszty terapii i zakupu tego leku są bardzo wysokie i dlatego bardzo wszystkich proszę o wsparcie mnie w tej trudnej walce. Przyjęcie tego leku jest dla mnie jedynym ratunkiem. Od bardzo dawna jestem wdową i cały ciężar wychowania dzieci spoczywał na moich barkach. Niestety koszty leczenia nierefundowanym lekiem znacznie przewyższają moje możliwości finansowe. Nawet pomoc finansowa moich dzieci nie jest w stanie pokryć tak wielkich kosztów. Proszę, pomóżcie mi, bo jestem naprawdę zrozpaczona.

50 zł z 150 000 zł
0%
Iwona Kubacka, Warszawa

dla Iwony

Ta wiadomość jest jak wyrok. Zawsze myślisz, że to nie może spotkać właśnie ciebie. Jest tyle planów na przyszłość, a od momentu diagnozy czas jakby się zatrzymał. Jest przed i po. Niedowierzanie, rozpacz, plan działania i najgorsze - jak to powiedzieć najbliższym. Postanowienie, które jest silniejsze niż rozpacz - muszę podjąć walkę właśnie dla nich - syna Artura i Krzysztofa. Muszę doczekać, jak założą własne rodziny (starszy syn już za kilka miesięcy), zobaczyć wnuki. Mojemu mężowi niedane było tego dożyć – zmarł na raka mózgu 4 lata temu. Ale ja dotrwam.Muszę zrobić wszystko, co leży w mojej mocy. Jeszcze tyle wyjazdów, tyle książek do przeczytania, filmów do obejrzenia i teatrów do odwiedzenia, tyle muzyki do wysłuchania. I wypraw do Puszczy Kampinoskiej i wspólnych biesiad na Podlasiu...

5 279 zł z 50 000 zł
10%
Stanisław Majchrowski, Ożarów Mazowiecki

Dla Staśka

Cześć, jestem Stanisław i mam 63 lata. Nigdy na nic poważnego nie chorowałem, no może poza katarem, który największego twardziela jest w stanie pokonać, dlatego diagnoza "nowotwór złośliwy innych nieokreślonych dużych gruczołów ślinowych - ślinianka podżuchwowa - rak przewodowy ślinianki HER2-dodatni CS IV" była szokiem dla mnie i rodziny. Ten rzadki, ale mega agresywny nowotwór w przeciągu trzech miesięcy dał przerzuty do węzłów chłonnych po obu stronach szyi, w jamie brzusznej i płucach. Po 6 cyklach wycieńczającej immunochemioterapii postęp choroby udało się zatrzymać. Przyjmowanie leków przeciwnowotworowych spowodowało uszkodzenie układu nerwowego. Codziennie towarzyszy mi ból neuropatyczny: przeszywający, piekący, rozrywający ból nóg i rąk, który skutecznie ogranicza moją ruchowość. Zawsze byłem aktywny fizycznie, teraz jestem pod stałą opieką Poradni Leczenia Bólu. Mój przypadek jest nieoperacyjny. Tylko systematyczne (co trzy tygodnie) przyjmowanie nierefundowanego leku daje mi szansę na dalsze życie. Marzę o tym, by widzieć jak dorasta mój wnuk Janek, jak układa się życie jego mamy, a mojej córki Moniki, być na ślubie i cieszyć się szczęściem mojej młodszej córki Kasi, być mężem i przyjacielem dla mojej żony Doroty, połazić po górach, co uwielbiam. Każdy z nas ma swoje życie, rodzinę, przyjaciół, pracę, swoje pasje i marzenia. Jest to naturalne, można by powiedzieć oczywiste. Dopiero w obliczu choroby dociera do nas, że to co wcześniej było oczywiste, teraz stanowi dla nas wyzwanie. Ja mam o co walczyć, a Wy możecie mi w tym pomóc. Ogromnie dziękuję za wsparcie i przekazanie innym informacji o zbiórce. Stasiek

17 575 zł z 50 000 zł
35%
Wioletta Chłystek, Sochaczew

Nadzieja

Nazywam się Wioletta i od lat zmagam się z wieloma problemami zdrowotnymi. Zawsze starałam się stawiać im czoła i się nie poddawać. Niestety, w marcu 2024 roku rozpoznano u mnie raka szyjki macicy. Rozpoczął się wyścig z czasem o moje życie. Onkolodzy natychmiast wdrożyli radioterapię, a przez moje żyły popłynęły pierwsze dawki chemii. Niestety, koszty związane z leczeniem są kolosalne... Z całego serca proszę Was o pomoc. Tak bardzo chcę pokonać nowotwór i odzyskać dawne życie. Z góry dziękuję za okazane mi wsparcie. Wioletta

0 zł z 5 000 zł
0%
Anna Szymończyk, Bielsko-Biała

Pomoc w walce z rakiem

Mam na imię Ania i mam 62 lata. Jestem żoną, mamą i babcią. Po całym życiu ciężkiej pracy nie długo przyszło mi cieszyć się emeryturą. Wykryto u mnie rzadkiego raka pęcherzyka żółciowego z przerzutami na wątrobę. Lekarze nie dają mi szans na długie życie, jednak mimo tego walczę i nie poddaje się. Dla swoich dzieci, wnuków i całej rodziny. Jestem w trakcie leczenia chemioterapią. Szpital w Krakowie dał mi szansę na kolejną linię leczenia nowoczesną formą - terapią celowaną. Terapia ta nie jest finansowana przez NFZ, stąd moja ogromna prośba o pomoc. Walczę o godne leczenie i możliwie jak najdłuższe życie. Wszystkim darczyńcom z góry dziękuje!

43 206 zł z 120 000 zł
36%
Marcin Jankowiak, Polkowice

Z ogromnym smutkiem zawiadamiamy, że Marcin odszedł...

Z ogromnym smutkiem zawiadamiamy, że Marcin odszedł... Składamy szczere wyrazy współczucia jego rodzinie i bliskim, Zarząd Fundacji Alivia. Zbiórka Marcina została zamknięta. Prosimy nie przekazywać darowizn na ten cel. ………………………………………………………..***…………………………………………………………. Mam na imię Marcin, mam 37 lat. Pochodzę z małej miejscowości na Dolnym Śląsku. Jeszcze niedawno mogłem cieszyć się codziennymi chwilami z bliskimi – pasją do majsterkowania i czasem spędzanym z przyjaciółmi. Niestety, moje życie diametralnie się zmieniło. Kilka miesięcy temu zaczęły się problemy z kręgosłupem, które utrudniały mi poruszanie się i wykonywanie najprostszych czynności. Po szeregu badań stwierdzono ucisk na kręgosłup, wymagający operacji. Liczyłem, że po zabiegu wrócę do pełni sił, ale wyniki histopatologiczne przyniosły druzgocącą informację – w moim organizmie wykryto naciek nowotworowy złożony z drobnych, niebieskich komórek (SRBCT). Podejrzewa się rzadką i agresywną postać mięsaka maziówkowego. Dziś moim największym marzeniem jest zdrowie – dla siebie, ale przede wszystkim chcę wyzdrowieć dla mojej żony i najbliższych, którzy każdego dnia dodają mi sił do walki. Aby postawić ostateczną diagnozę i rozpocząć odpowiednie leczenie, muszę przejść kosztowną diagnostykę oraz konsultacje w specjalistycznym ośrodku w Warszawie. To jedyna klinika zajmująca się leczeniem tego typu nowotworu. Koszty, jakie muszę ponieść, obejmują badania, transport i zakwaterowanie. Nigdy nie przypuszczałem, że będę musiał prosić o pomoc, ale sam nie jestem w stanie pokryć takich wydatków. Dlatego zwracam się do Was z całego serca – każda złotówka przybliża mnie do powrotu do zdrowia i normalnego życia. Jeśli nie możesz wesprzeć mnie finansowo, proszę – udostępnij tę zbiórkę dalej. Wierzę, że z Waszą pomocą uda mi się wygrać tę walkę. Z całego serca dziękuję za każde wsparcie, za każdą myśl i dobre słowo. Marcin

410 zł z 20 000 zł
2%
Edyta Strychała, Międzyrzecz

Dalsze leczenie

Zawsze dawałam z siebie, ile mogłam, dzieląc się sercem, radą i czasem z ludźmi potrzebującymi pomocy, których los stawiał na mojej drodze. Wiem, że relacje z ludźmi to najcenniejsze, co mamy, dlatego pielęgnuję przyjaźnie i dbam o ich jakość. Dziś ja Was potrzebuję i proszę o wsparcie na mojej drodze ku wyzdrowieniu, ponieważ pragnę jeszcze troszkę kwiatów dozbierać do mojego bukietu życzliwości.

24 548 zł z 20 000 zł
122%