Zbiórki

Katarzyna Katarzyna-Kosmaczewska, Józefów

Zbiórka dla Katarzyny Kosmaczewskiej

5 marca zawalił się mój świat. USG wykazało guza. Kolejne badania potwierdziły, że guz jest nie tylko złośliwy, ale mam najbardziej agresywną wersję raka. Jest to rak trójujemny piersi. Czeka mnie długa walka, a mierzę się z gigantem. Tzw. czerwona chemia pozbawi mnie włosów, osłabi układ odpornościowy i wyłączy z możliwości pracy zarobkowej. Do wczoraj aktywna i biegająca po górach z planem napisania książki o krainie fiordów, dziś przerażona i bezradna. Bez Waszej pomocy nie dam rady podjąć walki.

2 273 zł z 50 000 zł
4%
Halina Ziemińska, Katowice

Razem przeciwko chorobie – pomóż mi pokonać raka piersi!

Cześć! Nazywam się Halina i chcę podzielić się z Tobą moją historią. Moje dotychczasowe życie było wypełnione po brzegi. Po pracy znajdowałam czas na rozwijanie swoich pasji - uczyłam się języka hiszpańskiego, szyłam na maszynie i tańczyłam bachatę. Moja energia niejednokrotnie skłaniała mnie do działania na rzecz innych. Poświęcałam się projektom społecznym i fundacjom - uczyłam szycia na maszynie dzieci z Fundacji Godne Życie, pomagałam w organizacji Wigilii dla samotnych czy też brałam udział w projekcie Szerpowie Nadziei. Niestety w zeszłym roku bieg mojego życia nagle zwolnił, a w zasadzie zatrzymał się na moment, kiedy usłyszałam diagnozę: rak piersi HER2-ujemny. Moja codzienność nagle stała się pełna wizyt u lekarzy. Obecnie przechodzę przez trudny etap chemioterapii, który wiąże się z wieloma fizycznymi i emocjonalnymi wyzwaniami. Wkrótce czeka mnie operacja - mastektomia obu piersi oraz usunięcie węzłów chłonnych. To będzie trudny czas, ale wiem, że muszę się temu poddać, aby mieć szansę na zdrowe i dalsze życie. Jednak to, co najbardziej mnie niepokoi, to ryzyko, że będę miała ograniczoną funkcjonalność rąk, co bardzo utrudniłoby mi codzienne czynności, chociażbytakie jak dźwiganie zakupów czy inne czynności wymagające wysiłku. Aby temu zapobiec, konieczny jest kosztowny zabieg zespolenia limfatyczo-żylnego LVA oraz liczne rehabilitacje. Dlatego zwracam się do Ciebie z prośbą o wsparcie finansowe. Każda złotówka przyczyni się do pokrycia kosztów rehabilitacji oraz zabiegu LVA, który może uratować funkcję moich rąk i umożliwić mi powrót do normalnego życia. Teraz, gdy stoję w obliczu walki z rakiem piersi, z całego serca proszę o Twoje wsparcie. Twoja pomoc będzie dla mnie bezcennym źródłem nadziei w tych trudnych chwilach i pozwoli pozytywnie myśleć o przyszłości. Dziękuję Ci za okazane wsparcie i za to, że jesteś częścią mojej historii.

70 208 zł z 60 000 zł
117%
Tomasz Mikinka, Łódź

Zbiórka dla Tomka

Dzień dobry, mam na imię Tomek. W grudniu 2023 zgłosiłem się na SOR WAM w Łodzi z powodu niepokojących objawów, dotyczących powiększenia gałki ocznej i podwójnego widzenia. Zostałem bardzo szybko zdiagnozowany i następnego dnia zoperowany, guz miał być niezłośliwym nowotworem. Niestety diagnoza i decyzja o operacji okazała się nietrafna. Okazało się, że jest to rak gruczołowy gruczołu łzowego z przerzutem do węzła wartownika w śliniance przedusznej i zajętym węzłem w śródpiersiu. W wyniku operacjinowotwór szybko się rozprzestrzenia, obecnie 3 miesiące po operacji naciek wynosi 2,5 cm wraz z 1,5 cm przerzutem w śliniance oraz 1 cm przerzutem do płuc (potwierdzone w badaniu PET). Jest to bardzo rzadki typ nowotworu, na który nie ma planu leczenia. Koszty konsultacji medycznych w różnych ośrodkach są bardzo wysokie, a ponieważ mieszkam i opiekuję się dodatkowo schorowaną matką (Alzheimer}, nie stać mnie na leczenie, a tym bardziej na koszt immunoterapii. Łączna kwota leczenia wyniosłaby 190 tys. zł. Lekarze są bezradni, ponieważ nowotwór jest już zaawansowany. Tylko nieliczne ośrodki są w stanie zaproponować skomplikowane leczenie, które nie daje gwarancji wyleczenia, w tym całkowitą egzenterację gałki ocznej, mięśni okalajacych, a także rekonstrukcję kości czaszkowych, które również zajęte są już przez nowotwór. Choroba jest bardzo agresywna i szybko się rozprzestrzenia (100% poliferacji komórek), czas gra tutaj kluczową rolę. Zależy mi na tym, żeby się nie poddać i mimo złych rokowań zawalczyć o swoje życie - dla siebie i mojej rodziny. Chciałbym też dalej mieć możliwości pracy jako grafik. Bardzo dziękuję wszystkim za wsparcie.

8 161 zł z 190 000 zł
4%
Sławomir Piasecki, Poznań

Krioablacja wątroby

Cześć, Nazywam się Sławek, mam 42 lata. Jestem tatą dwóch cudownych dzieci: Zosi (16 lat) i Jędrzeja (7 lat). Mam wspaniałą żonę i dwa kochane psiaki. Niestety, mam także złośliwego raka jelita grubego z przerzutami w IV stadium. W marcu 2023 roku zdiagnozowano u mnie chorobę nowotworową jelita grubego z mutacją BRAF V600E. Był to ogromny cios, ponieważ zawsze dbałem o swoje zdrowie. Nigdy nie paliłem papierosów, nie piłem alkoholu i zwracałem uwagę na to co jadłem. Podczas przypadkowych badań RTG wykryto cień na płucach i tak ruszyła pełna diagnostyka, która zakończyła się szokującym dla mnie i mojej rodziny wykryciem bardzo zaawansowanej choroby nowotworowej. Diagnoza była dużym zaskoczeniem, ponieważ nie miałem żadnych objawów mogących sugerować obecność guzów. Rak jelita grubego zdążył się rozprzestrzenić w moim organizmie, dając liczne przerzuty do wątroby, płuc, węzłów chłonnych oraz otrzewnej. BRAF V600E to szczególnie niekorzystna mutacja o bardzo złym rokowaniu.Rak jest agresywny i odporny na standardowe metody leczenia. Plan leczenia przedstawiony przez lekarzy ogranicza się do chemioterapii paliatywnej, przyjmowanej raz na dwa tygodnie. Jestem zdezorientowany i przerażony. Od momentu diagnozy podjąłem wiele działań, aby powstrzymać postęp choroby.Zmiana diety na niskowęglowodanową, zwiększenie suplementacji, rehabilitacja. Zacząłem stosować terapię tlenową wzmacniającą układ odpornościowy. W walce z nowotworem włączyłem również terapię psychologiczną. Dzięki temu mam większą nadzieję. Pierwsza linia leczenia rozpoczęła się w czerwcu 2023 roku i od razu zakończyła się pobytem w szpitalu z powodu podejrzenia niewydolności wątroby. Rytm naszego życia wyznaczały kolejne chemioterapie, które trwały bez ustanku do 3 stycznia 2024 roku. Wtedy wykryto nowy guz na wątrobie, co było powodem przerwania dalszego leczenia w ramach badania klinicznego. Dodatkowo pojawiły się bóle brzucha, nudności, zmęczenie i senność. W konsekwencji chemioterapii pojawiła się neuropatia, objawiająca się silnym bólem i drętwieniem palców rąk i nóg. Kolejnym ciosem, odbierającym mi siły, było wykrycie przerzutu do kręgosłupa, który powoduje nieznośny ból nogi i mocno ogranicza moją mobilność. Na ten moment wyczerpano możliwości efektywnego leczenia chemioterapią dla mnie. Niedawno dowiedziałem się o nowej możliwości leczenia - krioablacji. To nowoczesny sposób walki z nowotworami, polegający na zamrażaniu zmienionych chorobowo tkanek, a sam zabieg jest małoinwazyjny, co w moim przypadku ma duże znaczenie. Niestety, zabieg ten nie jest refundowany przez NFZ, więc trzeba pokryć koszty we własnym zakresie. Zwracam się do Państwa z prośbą o pomoc w zebraniu ogromnych środków na rozpoczęcie terapii ostatniej szansy. Nie jest łatwo prosić o pomoc finansową, jednakże sam nie zdobędę kwoty umożliwiającej podjęcie leczenia metodą krioablacji. Czasu mam coraz mniej, nowotwór może mnie zabić w każdej chwili. Muszę walczyć do końca. Z góry dziękuję za każde wsparcie, każdą złotówkę.

59 023 zł z 35 000 zł
168%
Stefan Kozajda, Dąbrowa

Pomoc dla naszego Taty chorego na glejaka 4 stopnia

Początek lutego 2024 r. - rozpoczyna się nasza walka o Tatę. Diagnoza: Glejak złośliwy G4. Szokująca diagnoza... Dla Taty świat wywraca się do góry nogami. Zawsze uśmiechnięty, pomocny, przekochany tatuś, dziadek, wspaniały mąż.... Z pełnego energii człowieka ucieka życie. Widzimy, jak każdy dzień jest dla niego trudny, jak nie może poradzić sobie z komunikacją z nami, z silnymi bólami głowy. Jego stan psychiczny niestety również pogarsza się. W swoje urodziny, dokładnie 23 lutego miał poważną operację resekcji guza. Niestety zbyt duży guz oraz nacieki nie pozwoliły na maksymalne usunięcie. Przed nami bardzo długa i kosztowna droga. Neuropsycholodzy, którzy pomagają w ćwiczeniu mózgu, codzienne kilkutygodniowe dojazdy na radioterapię, leki, rezonansy magnetyczne co kilka tygodni, konsultacje ze specjalistami to ogromne koszty. Jest również szansa na polepszenie funkcjonowania, przedłużenie życia taty bardzo kosztowną immunoterapią. Niestety tego typu leczenie jest dla nas na obecną chwilę poza zasięgiem. Będziemy bardzo wdzięczni za każdą wpłacona kwotę dla naszego ukochanego taty. Wiara, Nadzieja, Miłość... to nas trzyma i daje siłę do działania. Nie poddamy się, będziemy walczyć o każdy miesiąc, tydzień, o każdy dzień. Serdecznie dziękujemy za okazaną pomoc :) Marcelina, Gosia, Emilka, Kamil

118 646 zł z 200 000 zł
59%
Łukasz Kocimski, Warszawa

Zbiórka na badania, konsultacje, dojazdy, rehabilitację, leki i suplementy

Witam wszystkich - znajomych i nieznajomych.Gdyby, ktoś kiedyś powiedział mi, że będę opisywać swoją historię w tym miejscu, na pewno bym nie uwierzył. Mam 50 lat. Jestem mężem wspaniałej kobiety, ojcem dwóch córek i dziadkiem cudownego 7-letniego chłopczyka. Dzięki nim wiem, że muszę stawić czoła temu trudnemu przeciwnikowi! Zaczęło się od niewinnego bólu gardła, który z każdym dniem coraz bardziej się nasilał. Przez 8 miesięcy byłem leczony antybiotykami na zapalenie gardła, wirusowe zapalenie gardła, podejrzewane też było grzybiczne zapalenie gardła, aż do czasu, kiedy jeden z laryngologów pobrał wycinek do badań histopatologicznych. Dzień, w którym dostałem wynik, a razem z nim diagnozę NOWOTWÓR ZŁOŚLIWY PODNIEBIENIA MIĘKKIEGO (RAK PŁASKONABłONKOWY ROGOWACIEJĄCY), wywrócił moje życie do góry nogami. To był początek maja, wszystko budziło się do życia, a ja miałem wrażenie, że moje właśnie się zatrzymało. Nie mogłem się z tym pogodzić, tym bardziej że było to tuż przed moimi 50. urodzinami. Załamałem się... Ale trzeba było wziąć się w garść i zawalczyć o swoje życie. W połowie czerwca zaczęło się leczenie. Miałem podawaną chemię przez 96 godzin. Utrata masy ciała, utrata włosów, zmniejszony apetyt, ból przy przełykaniu, grzybica jamy ustnej po chemii... Chwila przerwy, chwila odpoczynku... Dwa tygodnie później kolejna dawka 96-godzinnej chemii. Potem zaczęła się radiochemioterapia, czyli skojarzona chemia z naświetlaniem. Łącznie od połowy czerwca do połowy listopada miałem podane 4 chemie i 35 naświetlań.Na początku listopada założono mi sondę donosowo, gdyż nie byłem już w stanie połykać, do dzisiaj nic się nie zmieniło w tej kwestii. Ból, który mi towarzyszy od tamtego czasu, jest nie do opisania. Pod koniec kwietnia mam spotkanie z Profesorem, który ustali dalszą część leczenia. Co mnie czeka, tego jeszcze nie wiem, wiem jednak, że mam dla kogo żyć. Moje leczenie związane jest z szeregiem wydatków. Nieuniknione są też opłaty związane z konsultacjami specjalistycznymi, dojazdami do placówek medycznych, lekami oraz środkami do pielęgnacji powikłań po chemii i radioterapii. Dzięki rodzinie się nie poddaję i na pewno się nie poddam! Potrzebuję jednak wsparcia – i moich bliskich i Waszego.Każdemu, kto zechce mnie wesprzeć, bardzo gorąco dziękuję. Łukasz

1 424 zł z 30 000 zł
4%
Karolina Adamowicz, Wrocław

Na nierefundowane leczenie raka piersi

Mam na imię Karolina i mam 31 lat. W grudniu 2023 r. usłyszałam diagnozę - rak piersi, typ luminalny B. Niestety, mimo regularnych badań nowotwór zdążył się już u mnie rozgościć - dalsze badania wykazały przerzuty do węzłów chłonnych, kości, kręgosłupa i wątroby, co mocno ogranicza możliwości leczenia. Mimo tego obiecałam sobie, że nigdy się nie poddam. Przecież mam jeszcze tyle przed sobą. Stwierdzony u mnie typ nowotworu jest zależny od hormonów, dlatego od stycznia 2024 r. stosuję hormonoterapię. Przeszłam też radioterapię zmian w kościach. Leczenie przyniosło pierwsze efekty, jednak stale towarzyszy mi niepewność tego, co przyniesie przyszłość. Nie wiadomo, jak długo leczenie będzie skuteczne, ponieważ z czasem nowotwór staje się hormonooporny. Szansą na dalsze postępy w leczeniu jest nierefundowany w moim przypadku lek - trastuzumab derukstekan, jednak koszty terapii są ogromne. Jedna dawka to koszt ok. 10.000 zł. Potrzebuję czterech takich co trzy tygodnie, a półroczna terapia to nawet 250.000 zł. Proszę o wsparcie zbiórki na moje leczenie onkologiczne i za każdą pomoc z całego serca dziękuję. Karolina

148 700 zł z 250 000 zł
59%
Ewa Zemła-Furca, Katowice

By zdrową być

W styczniu otrzymałam druzgoczącą diagnozę. Mam "to" i muszę poddać się leczeniu. Pierwszy szok, odrętwienie, przerażenie... Podjęłam walkę. Dla siebie, dla dzieci, dla bliskich. Jestem już po drugiej chemii. Każdą opłaciłam fatalnym samopoczuciem, rozbiciem i zwątpieniem. Kolejne przede mną. Nie tracę nadziei, choć to trudne. Zbiórka ma pomóc w powrocie do zdrowia, bo wierzę, że z "tym" można wygrać. Nie wiem, czy zebrana kwota będzie wystarczająca. Nie wiem też, czy Waszewsparcie wykorzystam w całości, bo być może nie będzie takiej potrzeby, ale na pewno zebrane środki pomogą wtedy komuś innemu. 1,5% podatku to pomoc bardzo istotna dla wszystkich potrzebujących, a nieobciążająca dla darczyńców, więc przekaż mi, proszę, swoje 1,5%, bo w ten sposób pomagasz mi wygrać tę nierówną walkę.

200 zł z 10 000 zł
2%
Józef Uroda, Dąbrowa Górnicza

Walka ze skutkami ubocznymi po radioterapii

W 2022 zdiagnozowano u mnie nowotwór złośliwy gruczołu krokowego, przeprowadzono operację prostatektomii radykalnej. Niestety na skutek wznowy biochemicznej konieczna była radioterapia, która zostawiła bardzo dużo skutków ubocznych: nietrzymanie moczu, zespół jelita drażliwego i przepuklinę pachwinową. Nadmieniam, że w 2010 roku chorowałem na raka jelita grubego (operacja hemikolektomii prawostronnej), który również pozostawił po sobie powikłania, z którymi borykam się do dziś. Proszę o wsparcie w poniesieniu kosztów związanych z leczeniem i niwelowaniem skutków ubocznych.

1 153 zł z 10 000 zł
11%
Tereska Nawrot, Tarnowo Podgórne

Przecieram szlak (rak ACC)

Mam na imię Teresa, w 2010 roku zdiagnozowano u mnie raka gruczoło-torbielowatego tchawicy i oskrzeli z przerzutami do płuc: Adenoid Carcinoma Cysticum.Nie bądź sędzią. Błagam, ratuj mnie! Od początku choroby mierzę się z brakiem danych w naszym systemie lecznictwa o tej chorobie, a tym samym brakiem pomysłów, jak do tego wszystkiego podejść.Na ogólnoświatowej liście prowadzonej przez Amerykańską Fundację ACCRF wskazującą lekarzy specjalizujących się w leczeniu raka gruczołowo-torbielowatego Adenoic Carcinoma Cysticum, brak pozycji z Polski... Stąd tytuł zbiórki dla mnie - "Przecieram szlak", by ewentualni chorzy w przyszłości natrafiali w dokumentacjach medycznych z polskiej bazy na mój ślad i nigdy nie usłyszeli tego co ja, że nie da się nic zrobić. Pierwszy lekarz, który objął mnie opieką, leczył mnie na astmę oskrzelową, plułam krwią, dostając jedynie wziewy i tabletki na kaszel. Kiedy się okazało, że to rak i na dodatek nieznany, kolejny lekarz prowadzący powiedział, że nic się nie da zrobić.Z tej beznadziei udało mi się wyrwać z pomocą profesora Tadeusza Orłowskiego, który usunął zmienione nowotworowo rozgałęzienie tchawiczo-oskrzelowe i mówiąc obrazowo, zacerował je jak skarpetę. Potem usunął mi fragmenty guzów z płuc. Następnie poddana zostałam immunoterapii, jednak jak się okazuje nieskutecznej w przypadku tego raka. Mijały lata, żyłam normalnie, zapomniałam o swojej chorobie, choć ta się po cichu rozwijała. Regularnie się kontrolowałam, przeszłam jedną chemioterapię, ostatnio drugą, po której nastąpiła progresja choroby. W międzyczasie radioterapia, nie zapominając o wszystkim, co robiłam w miarę moich możliwości, tj. zioła, napary, modlitwa. Zresztą od niej zaczęło się moje świadome życie w chorobie, pojechałam do grobu Św. Rity, patronki kobiet w sprawach beznadziejnych. No ale czas leci. Moja ostatnia doktor prowadząca powiedziała mi, że na mojego raka nie ma lekarstwa i nie mogę się do niej dodzwonić. Szukam pomocy w Centrum Onkologii w Warszawie i Poznaniu, jednak czuję, że system mnie wypycha. Mam 69 lat, trzech synów, pięcioro wnucząt. Synowie wspierają mnie w finansowaniu dotychczasowego leczenia, ale jesteśmy zwykłymi ludźmi i bez Waszej pomocy nie damy rady... Zmieniona operacyjnie i poradiologicznie tchawica, z naciekami nowotworu nie pozwala mi normalnie oddychać. Zanikam.Potrzebuję terapii celowanej molekularnie (inhibitory kinazy tyrozynowej TKI). Obejmuje ona dwa leki: APATYNIB i TRETINOIN, na które zbieram pieniążki za pomocą Alivii i proszę Was o wsparcie. Koszt terapii to 30 tysięcy złotych miesięcznie. Zbieram na półroczną terapię, o nic więcej nie proszę. Nigdy o nic nikogo nie prosiłam... Ściskam serdecznie, życząc Wam zdrowia i wiary,Tereska

1 125 zł z 150 000 zł
0%
Justyna Żukowska-Piela, Warszawa

Codzienność z rakiem

Gdy w 2019 r. zakończyłam leczenie raka piersi, byłam pewna, że najgorsze życiowe doświadczenie już za mną. Niestety, minęły zaledwie 2 lata, gdy choroba wróciła. Tym razem poszła na całość, oprócz zajętej drugiej piersi pojawiły się przerzuty w wątrobie i kręgosłupie. I rozpacz, że osierocę moją córeczkę Basię. Weszłam w trzeci rok leczenia paliatywnego. Trzymam się, staram się żyć na tyle aktywnie, na ile pozwala mi choroba. Córka powoli wchodzi w wiek dojrzewania i jak nigdy potrzebuje mamy. Marzę o tym, żeby towarzyszyć jej jak najdłużej. Staraliśmy się ze wszystkich sił być samowystarczalni, niestety na skutek leczenia onkologicznego pojawiły się u mnie liczne skutki uboczne i kolejne problemy ze zdrowiem. Proszę o wsparcie na wizyty u specjalistów, diagnostykę, którą nie zawsze da się wykonać na NFZ, i kolejne leki, które są niezbędne, bym mogła w miarę normalnie funkcjonować oraz, co najważniejsze, kontynuować ratujące życie leczenie onkologiczne, a także na dojazdy do szpitala onkologicznego i innych lekarzy. W tej sytuacji każda kwota wsparcia i 1,5% podatku jest dla mnie na wagę złota.

15 921 zł z 10 000 zł
159%
Tomasz Przybyła, Mokrsko

Leczenie nowotworu

Moja choroba zaczęła się od grudnia 2022 r. Schudłem 25 kg, miałem uczucie duszności, gorączkę, zimne poty, świąd skóry, zaburzenia czynności układu pokarmowego i byłem osłabiony. Potem w marcu ukazały się niebolesne powiększone węzły chłonne i duży guz w lewej pachwinie. Po jego usunięciu i zrobionej biopsji postawiono diagnozę: chłoniak nieziarniczy rozlany - limfoblastyczny (złośliwy). Po kilku badaniach krwi i szpiku kostnego oraz tomografii komputerowej otrzymałem skierowane do hematologa. Czas oczekiwania na badania oraz leczenie wciąż się wydłuża. W najbliższym czasie mam wizytę u hematologa, a w planach rozpoczęcie chemioterapii i mam nadzieję, że dotrwam do tego czasu, bo z dnia na dzień jestem coraz bardziej osłabiony. Mam rodzinę żonę i troje dzieci i to dla nich chcę żyć. Potrzebuje pomocy i szybkiego leczenia, dlatego zdecydowałem się założyć zbiórkę. Pieniądze chcę przeznaczyć na dodatkowe wydatki związane z moim leczeniem, takie jak dojazdy do szpitala, dodatkowe konsultacje, badania diagnostyczne, na które trzeba długo czekać w ramach NFZ oraz leki przepisywane przez lekarza. Z góry serdecznie dziękuję za każdą pomoc.

9 zł z 25 000 zł
0%