Łukasz Kocimski, Warszawa
Witam wszystkich - znajomych i nieznajomych.Gdyby, ktoś kiedyś powiedział mi, że będę opisywać swoją historię w tym miejscu, na pewno bym nie uwierzył.
Mam 50 lat. Jestem mężem wspaniałej kobiety, ojcem dwóch córek i dziadkiem cudownego 7-letniego chłopczyka. Dzięki nim wiem, że muszę stawić czoła temu trudnemu przeciwnikowi!
Zaczęło się od niewinnego bólu gardła, który z każdym dniem coraz bardziej się nasilał. Przez 8 miesięcy byłem leczony antybiotykami na zapalenie gardła, wirusowe zapalenie gardła, podejrzewane też było grzybiczne zapalenie gardła, aż do czasu, kiedy jeden z laryngologów pobrał wycinek do badań histopatologicznych. Dzień, w którym dostałem wynik, a razem z nim diagnozę NOWOTWÓR ZŁOŚLIWY PODNIEBIENIA MIĘKKIEGO (RAK PŁASKONABłONKOWY ROGOWACIEJĄCY), wywrócił moje życie do góry nogami. To był początek maja, wszystko budziło się do życia, a ja miałem wrażenie, że moje właśnie się zatrzymało. Nie mogłem się z tym pogodzić, tym bardziej że było to tuż przed moimi 50. urodzinami. Załamałem się... Ale trzeba było wziąć się w garść i zawalczyć o swoje życie.
W połowie czerwca zaczęło się leczenie. Miałem podawaną chemię przez 96 godzin. Utrata masy ciała, utrata włosów, zmniejszony apetyt, ból przy przełykaniu, grzybica jamy ustnej po chemii... Chwila przerwy, chwila odpoczynku... Dwa tygodnie później kolejna dawka 96-godzinnej chemii. Potem zaczęła się radiochemioterapia, czyli skojarzona chemia z naświetlaniem. Łącznie od połowy czerwca do połowy listopada miałem podane 4 chemie i 35 naświetlań.Na początku listopada założono mi sondę donosowo, gdyż nie byłem już w stanie połykać, do dzisiaj nic się nie zmieniło w tej kwestii. Ból, który mi towarzyszy od tamtego czasu, jest nie do opisania.
Pod koniec kwietnia mam spotkanie z Profesorem, który ustali dalszą część leczenia. Co mnie czeka, tego jeszcze nie wiem, wiem jednak, że mam dla kogo żyć.
Moje leczenie związane jest z szeregiem wydatków. Nieuniknione są też opłaty związane z konsultacjami specjalistycznymi, dojazdami do placówek medycznych, lekami oraz środkami do pielęgnacji powikłań po chemii i radioterapii.
Dzięki rodzinie się nie poddaję i na pewno się nie poddam! Potrzebuję jednak wsparcia – i moich bliskich i Waszego.Każdemu, kto zechce mnie wesprzeć, bardzo gorąco dziękuję.
Łukasz