Małgorzata Jacaszek-Piekarska, Skierniewice
Witam Was!
Nazywam się Małgorzata Jacaszek-Piekarska. Jestem mamą trójki dzieci, do niedawna działałam też aktywnie zawodowo jako dziennikarka i pilot wycieczek.
Jednak w styczniu dowiedziałam się, że mam raka piersi. Wynik histopatologiczny opisany bezdusznie jako najbardziej złośliwy rodzaj raka i HER2 pozytywny. To najbardziej agresywna postać raka piersi, a takie wyniki wskazują, że bez odpowiedniego leczenia w szybkim czasie może dojść do przerzutów. Czeka mnie długa walka.
Okazuje się, że najlepszym rozwiązaniem i największą szansą na moje wyzdrowienie jest podanie kilku leków, w tym jeden o nazwie Perjeta. Niestety NFZ nie zrefunduje mi tego leku, który może uratować mi życie. Jedyna droga to opłacenie leku z własnych środków. Jestem obciążona genetycznie, dlatego będę musiała poddać się obustronnej mastektomii, a z rekonstrukcją i rehabilitacją koszt operacji to 150 000 zł. To nie jedyna operacja, która jest konieczna, będę musiała także mieć wycięte jajniki.
Od kwietnia przechodzę chemioterapię, podczas której miałam liczne powikłania. Przeszłam groźną dla życia neutropenię, chemia uszkodziła mi także serce i spowodowała liczne problemy z wątrobą. W tej chwili na stałe muszę leczyć się u kardiologa i hepatologa oraz wykonywać co tydzień niezbędne badania. Poza chemioterapią biorę mnóstwo lekarstw i preparatów wspomagających moje leczenie, które jednak są bardzo drogie.
Koszty związane z działaniami, które mogą uratować mi życie, są ogromne. Dla mnie dużym obciążeniem finansowym są już same dojazdy do szpitala, zakup lekarstw i innych środków medycznych, wizyty u specjalistów, badania. Jestem wciąż w trakcie chemioterapii. Tak naprawdę to walka każdego dnia. Wizyty u kolejnych specjalistów jak: kardiolog, chirurg, ginekolog, lekarz naczyniowiec, hepatolog i liczne badania diagnostyczne - to stało się codziennością. Potrzebuję również środków na wielokrotne badania PET, a koszt jednego takiego badania to 6 tysięcy złotych. Moje podstawowe leczenie potrwa jeszcze ponad rok. Potem będzie kolejny etap leczenia.
Leczenie raka jest bardzo obciążające dla całego organizmu, ale także dla psychiki. Ja staram się trzymać, bo muszę być silna dla moich dzieci, które mają tylko mnie.
Walka z rakiem jest bardzo długa i bardzo ciężka. Ale można ją wygrać przy odpowiednim leczeniu i wsparciu. Bardzo dziękuję wszystkim osobom, które piszą mi ciepłe słowa, wszystkim darczyńcom!!! Dzięki Wam wyszłam z "dołka psychicznego", stałam się silniejsza i uwierzyłam, że razem można pokonać wszystko.
Jako dziennikarka wiele razy wspierałam akcje charytatywne. Tym razem to ja potrzebuję pomocy. Jest mi ciężko prosić o pomoc, ponieważ nigdy wcześniej tego nie robiłam. W tej chwili przebywam na zwolnieniu lekarskim. Przede mną jeszcze długie leczenie. Dzięki Waszej pomocy mogę wyzdrowieć. Jestem samotną matką. Mam wspaniałe dzieci, dla których chcę żyć. Przed chorobą byłam optymistyczną, ciągle uśmiechniętą osobą. Miałam w sobie mnóstwo energii, którą, jak twierdzą inni, przekazywałam dalej. Zawsze bardzo ważni byli dla mnie ludzie. Wiem, jak ważna jest pomoc innym. Nie spodziewałam się, że to ja będę potrzebować wsparcia. Zawsze byłam samodzielna, wychowywałam sama dzieci, byłam silna i zaradna. Kocham moje dzieci najbardziej na świecie i na nich mi najbardziej zależy. Praktycznie mamy tylko siebie nawzajem.
Trzy lata temu moje dzieci straciły babcię, która przegrała walkę z rakiem, a teraz ich dziadek jest nieuleczalnie chory na stwardnienie boczne zanikowe, jego stan jest już krytyczny. Mają tylko mnie, tylko na mnie mogą liczyć. Wiem, jak bardzo się martwią. To dla nich muszę wyzdrowieć!!!
Pomóżcie, proszę. Jestem wdzięczna za każdą kwotę. Wierzę, że razem może się wszystko udać. Dzięki Waszej pomocy będę mogła wyzdrowieć! Życzę Wam wszystkim dużo zdrowia, bo to najważniejsze!
Przy wpłatach za pomocą przelewów proszę pamiętajcie o wpisaniu mojego nazwiska: Małgorzata Jacaszek-Piekarska oraznr: 111051.
Bardzo dziękuję!