Proszę o wsparcie w walce z chorobą.

Anna Lankau-Pogorzelska, Warszawa,
numer zbiórki: 111332

slide1

Dziennik

2025.06.04

Po trzech wlewach i wpięciu nowego portu pod skórę myślałam, że mam już w sumie wszystko ustalone i lecimy z tym życiem. 10 dni temu miałam wypadek rowerowy i właśnie ze złamaną nogą siedzę unieruchomiona w domu. Gips, szwy. Wczoraj przesunięta wizyta na onkologii. Jakoś dotarłam, ale oprócz zdjęcia szwów po założeniu portu nic właściwie się nie zadziało, bo po wypadku padły mi wyniki badań i lekarka wstrzymała mi chemie do następnego czwartku.

Czy było warto jechać rowerem? Wypadki chodzą po ludziach, a ja, mimo że jestem pacjentką paliatywną, zamierzam żyć tak, jakby nie był to motyw przewodni w moim życiu. Nie mogę co prawda ćwiczyć już tak jak dawniej, ale z aktywności fizycznej trudno jest zrezygnować dobrowolnie. To była niesamowita wyprawa Czorsztyn Velo i gdyby nie pech na samym końcu trasy, nic by tego nie zmieniło. Nic to, uziemiona czy nie, nadal jestem, nadal sie leczę, nadal żyję i staram się, aby to moje życie było jak najbardziej jakościowe.

2025.05.14

Immunoterapii nie będzie, PDL poniżej 10. Płynę zatem tylko, a może aż na chemii. Wczoraj miałam drugi wlew, póki co, żadnych skutków ubocznych, mogę prowadzić auto i ogarniać życie, chociaż niewątpliwie bardzo męczące jest czekanie na wszystko. Żyły w prawej ręce mają się już ku końcowi. Za tydzień wlew w czwartek, bo w środę ponownie witam się z portem. To niesamowita logistyka jest. Muszę pamiętać np. by dzień przed wpięciem zrobić badania i odstawić leki na zatorowość. Ale mam to już wyuczone i o tym akurat pamiętam. W międzyczasie jeszcze rehabilitacja domowa. Ćwiczę zawzięcie, bo co mi zostało? To jeden z nielicznych obszarów, na które jak sądzę mam wpływ a moje działania zależą ode mnie i są namacalne. Przy czym jest to niesamowite, jaką przyjemność nagle sprawia wysiłek. 

Morfologia świetna. Dobrze. Ważne przy chemii, która przecież niszczy nie tylko raka, ale i cały organizm. Miałam nadzieję, że jednak mi odpuści. Na moje pytanie, czy usłyszę w końcu jakieś dobre wiadomości, lekarz uśmiechnęła się tylko. Rozumiem. 

W następnym tygodniu mam spotkanie z notariuszem i zaczynam porządkować swoje sprawy. Niezależnie ile mam czasu przed sobą, warto to zrobić. 

Zobacz więcej

Opis zbiórki

PL

Nazywam się Anka, mam 48 lat i od końca maja 2020 r. jestem pacjentką Narodowego Centrum Onkologii. Po 15 latach życia z niezłośliwą zmianą w piersi, badaną i obserwowaną co roku, usłyszałam diagnozę: rak piersi o wysokim stopniu złośliwości

Po 4 latach od rozpoczęcia leczenia rak przypomniał o sobie, zagnieżdżając się tym razem w kościach. Właśnie dostałam potwierdzenie, że muszę wrócić ponownie na drogę leczenia i wiem, że nie będzie to łatwe, na pewno trudniejsze niż za pierwszym razem. Mam jeszcze pokłady siły na kolejną bitwę, ale i dużo lęku w sobie, że przegram, że nie dam rady. 

Jestem mamą dwójki cudownych dzieciaków: 10-letniej Ewy i 14-letniego Janka, który właśnie kończy szkołę podstawową. Zawodowo od ponad 14 lat jestem związana z marketingiem handlowym. Kiedyś zawsze w ruchu, w podróżach, podczas których pokazuję dzieciom, jak piękny i ciekawy jest otaczający nas świat. Tymczasem czas od maja 2020 okazuje się dla mnie mało łaskawy i daje mi porządnie popalić, zmuszając mnie do rewizji życiowych planów. 

Moja choroba to IV stadium, tzw. uogólniona. Czasem o niej zapominam, staram się funkcjonować tak jak dawniej, mając świadomość, że ponowne nadejście tych trudnych chwil jest nieuchronne. Dzięki przyjaciołom, rodzinie, licznej grupie najlepszych sąsiadów na świecie i współpracownikom wiem, że nie zabraknie mi wsparcia, ludzkiej życzliwości i pomocy. Jestem typem wojowniczki, która zawsze stawia czoła trudnościom. Zawsze staram się radzić z problemami sama, przyjmując, że na tym świecie jest mnóstwo ludzi potrzebujących bardziej niż ja. 

Moim nowym celem ponownie staje się pokonanie raka, dla siebie, dla rodziny, dla przyszłości. Chciałabym przejechać z córką 50 km na rowerach - tak jak obiecała, nauczyła się jeździć na rowerze. Chciałabym kiedyś wydać komiks mojego syna i może własne opowiadania. Chciałabym móc podróżować jak dawniej i poznawać ludzi. To plany na potem.

Obecnie najważniejszym zadaniem dla mnie jest dążenie do remisji nowotworu i utrzymanie go w tym stanie tak długo, jak to możliwe. Na razie wraz z onkologami szukamy odpowiedniej terapii. Nie wiem jeszcze, z czym znowu będę musiała się zmierzyć, ale mam nadzieję, że choć pewnie nie wygram, to będę w stanie utrzymywać przewagę nad chorobą. Proszę o wsparcie w pokryciu kosztów leków, konsultacji, badań lekarskich oraz rehabilitacji.

Słowa wsparcia

donor2
Darczyńca Anonimowy
4 lata temu
Powodzenia Aniu! 385

donor2
Darczyńca Anonimowy
4 lata temu
Ania, nie poddawaj się! 384

donor2
Darczyńca Anonimowy
4 lata temu
wspieram, przytulam i wierzę, że pokonasz mendę <3 381

donor2
Darczyńca Anonimowy
4 lata temu
Wierzę w sukces w walce z niechciany bonusem! 372

Zobacz więcej

Darczyńcy

donor2
Tomasz Kościelny
3 dni temu
75,00 zł

donor2
Kasia Gawlik
28 dni temu
100,00 zł

donor2
Darczyńca Anonimowy
28 dni temu
200,00 zł

donor2
Monika MSZ
28 dni temu
500,00 zł

Zobacz więcej

Wypłaty

Do dyspozycji podopiecznego pozostało:   1 678.62 zł
2025.05.14
Wypłata: 389,99 zł, kategoria wydatków: konsultacje medyczne,środki farmakologiczne
2025.04.17
Wypłata: 2 304,91 zł, kategoria wydatków: inne,środki farmakologiczne
2025.04.04
Wypłata: 890,01 zł, kategoria wydatków: badania diagnostyczne,środki farmakologiczne
Zobacz więcej

Podzbiórka

Podzbiórkę możesz założyć przy każdym celu, który jeszcze nie osiągnął 100%, a środki zgromadzone podczas jej trwania zostaną dodane do zbiórki głównej.