Zbiórki

Dorota Dobosz, Kraków

Twoja niewielka pomoc może znaczyć dla mnie tak wiele

Dzień dobry, z tej strony Dorota. Wiosna ubiegłego roku była czasem, gdy moje życie stanęło pod znakiem zapytania - zachorowałam na raka piersi potrójnie ujemnego. Przetrwałam pełną chemioterapię oraz mastektomię z jednoczesną rekonstrukcją piersi z implantem. Odpowiedź na leczenie była patologicznie całkowita - to znaczy wyleczona! Niestety, jak się okazało, wszystko co dobre, szybko się kończy - pół roku później, mimo czujności, nastąpiła wznowa miejscowa. Ta wiadomość zupełnie mnie przybiła. Byłam załamana, a nad moją rodziną ponownie pojawiły się czarne chmury. By móc dalej dla nich żyć, potrzebuję prosić Państwa o pomoc. Chciałabym jeszcze kiedyś móc, bez choroby i bólu związanego z wyniszczającą chemią, spędzić z nimi czas bez zmartwień i strasznych myśli z tyłu głowy. Lek dałby na to dużą szansę, dlatego liczę, że rozważą Państwo wsparcie mojej zbiórki. Obecnie przyjmuję co tydzień chemioterapię, w planie jest 16 wlewów. W całej tej sytuacji, która jest dla mnie bardzo trudna, mam ogromną pomoc i wsparcie w osobach dwóch znakomitych onkolożek, które szukają możliwości najlepszej terapii, potem czeka mnie następna operacja i kontynuacja leczenia. Po konsultacji w Narodowym Instytucie Onkologii w Warszawie zadecydowano o immunoterapii lekiem, który znamiennie zwiększa szanse na radykalne wyleczenie choroby nowotworowej. Planowane jest też leczenie uzupełniające, które wpływa na odległe wyniki leczenia. Lek ten jest stosowany w Unii Europejskiej w kuracji raka piersi, ale w Polsce - nie jest refundowany. Niestety nie stać mnie na zakup tego leku samodzielnie, potrzebuję co najmniej 10 dawek. Jedna dawka kosztuje ponad 15 000 złotych, dlatego zwracam się do Ciebie z prośbą o wsparcie w zakupie. Lek ten należy włączyć do terapii, którą już rozpoczęłam, jak najszybciej. Kluczową rolę gra tu czas. Zawsze starałam się pomagać innym w miarę swoich możliwości, teraz sama jestem w potrzebie. Na obrazku widać naszą ukochaną kotkę, którą udało się wyleczyć z choroby serca. Ciekawe, czy i ja dostanę szansę na skuteczne leczenie? Dziękuję wszystkim ludziom dobrej woli za wsparcie! Dorota

12 163 zł z 160 000 zł
7%
Edyta Hagel, Kanie

Aby walka z przerzutami trwała jak najdłużej!

Każdy z nas zna przynajmniej jedną taką osobę - do szpiku kości życzliwą, kochającą, lojalną, pomocną. Edi to po prostu dobry człowiek, takich ludzi już nie produkują. Wiosną tego roku Edyta świetnie bawiła się na weselu przyjaciół, tańce i hulańce z mężem do białego rana, za które następnego dnia przyszło jej zapłacić niepohamowanym bólem pleców. Pierwsze skojarzenie? No tak, tak to już z tymi urodzonymi w ubiegłym wieku, 35 lat na karku robi swoje… Ale przemożny ból pleców nie mijał, a wręcz się nasilał, pojawiły się obawy - czyżby znowu? Edi już raz pokonała raka, w maju 2018 zdiagnozowano u niej złośliwy nowotwór piersi - guzek sutka lewego. Szybka diagnoza, dostosowany plan leczenia. Krok po kroku, w bólu, ale z uśmiechem na ustach, bo wydawało się skutecznie - radioterapia, chemioterapia, mastektomia z limfadenektomia w grudniu 2018. Udało się! Rak został pokonany! A przynajmniej wszystko na to wskazywało… W czerwcu 2022 r. zawalił się dla nas świat - ziścił się najczarniejszy scenariusz - diagnoza: przerzuty rozsiane, sklerotyczne zmiany w kościach (trzony kręgowe, mostek i miednica). Okazało się, że poprzednie leczenie zostało przeprowadzone błędnie, w związku ze wstrząsami anafilaktycznymi podczas chemii usunięto z niej najważniejszy lek. Mimo regularnych badań i systematycznej kontroli onkologicznej przez ostatnie lata, choroba powróciła w najgorszej możliwej postaci. Walka zaczęła się od nowa i tym razem jest bardzo nierówna - raka z kręgosłupa, miednicy i mostka nie da się usunąć operacyjnie. Edyta walczy o to, aby jak najdłużej utrzymać go w ryzach, sięgając po wszelkie możliwe metody. Ma dla kogo żyć! Jest kochaną żoną i kochającą mamą dwójki chłopców: Kacpra i Leona. Kacper we wrześniu poszedł do zerówki, Leon jest jeszcze w przedszkolu. Przeszła już serię radioterapii (od 12 do 22 lipca 2022 r.), równolegle rozpoczęła chemioterapię, która skończy się wraz z końcem roku. Od początku leczenia regularnie, co miesiąc przyjmuje zastrzyki z przeciwciała monoklonalnego, żeby wzmocnić kręgosłup, który przy najmniejszym wysiłku może się złamać. Koszt jednego zastrzyku to prawie 1000 zł. Została skierowana na wycięcie jajników oraz mastektomię drugiej piersi, co niestety nie jest refundowane (nie ma mutacji genów Brca1 Brca2). Edi nigdy nie prosiła nikogo o pomoc, a wręcz to ona była podporą dla innych. I dalej chce nią być. Chce jak najdłużej dawać swoim dzieciom poczucie bezpieczeństwa, wsparcie, troskę, opiekę. Być dla nich matką, bo tak bardzo jej jeszcze potrzebują...

101 063 zł z 40 000 zł
252%
Mariola Pawlaczyk, Poznań

Chcę żyć dla córki

Choruję na nieoperacyjnego raka piersi z przerzutami do śródpiersia, jestem po chemioterapii paliatywnej. Nie jestem zakwalifikowana do dalszego leczenia. Moja sytuacja życiowa jest bardzo trudna. By móc utrzymać siebie i nastoletnią córkę, pracuję na dwóch etatach: jako pielęgniarka - na oddziale chirurgicznym oraz jako pielęgniarka szkolna - pomimo ciężkiej choroby i zakazu lekarza onkologa. Aby móc godnie żyć i zapewnić córce podstawowe warunki do życia, wynajmuję mieszkanie, za które niestety muszę sporo płacić. Moja córka jest czternastoletnią dziewczynką z dysfunkcją, uczęszczającą do szkoły integracyjnej. Dzięki ogromnej pracy Marysia bardzo dobrze się uczy. Dodatkowo jestem po ciężkim rozwodzie. Zostałam z długami - komornik zabiera mi około 2.000 złotych pensji. Całe życie pomagam innym, ale tym razem prosiłabym o pomoc dla siebie na pokrycie kosztów wydatków związanych z moim leczeniem.

12 664 zł z 30 000 zł
42%
Alicja Żebrowska-Szreder, Gdańsk

Młoda mama kontra agresywny rak - pozwól mi wygrać życie!

Witajcie Kochani! Mam na imię Alicja, na co dzień jestem samotnie wychowującą mamą wspaniałych dzieciaczków, które bardzo dzielnie towarzyszą mi w najtrudniejszej walce, jaką do tej pory przyszło mi stoczyć. Zawsze starałam się pewnie stąpać po ziemi, aby zapewnić byt moim ukochanym dzieciom. 23.06.2022 roku runął nam grunt pod nogami - potwierdzono u mnie diagnozę: "rak piersi HER2 dodatni oraz przerzuty do węzłów chłonnych" - ekspresowo rozsiewający się agresywny rak obydwu piersi. Strach, płacz, przerażenie... to wszytko mieszało się z chęcią bitwy z tym potworem, który właśnie postanowił mnie wykończyć. Natychmiastowa pomoc: w ekspresowym tempie wykonane szczegółowe badania, biopsje, chemia na cito oraz wlewy uzupełniające, aby przerzuty nareszcie się zatrzymały. Następnie radykalna mastektomia wraz z usunięciem zajętych już węzłów chłonnych oraz radioterapia. Chwila na zagojenie ran i kolejna walka o powrót do dawnego funkcjonowania - często prywatne wizyty u części specjalistów, specjalna bielizna, odpowiednia suplementacja i szereg kosztownych rehabilitacji wspomagających codzienne funkcjonowanie w życiu codziennym. Otrzymałam pierwszy stopień niepełnosprawności - grupa znaczna. Mijają lata, a ja wciąż nie pożegnałam się z chirurgią onkologiczną. Począwszy od rekonstrukcji, a kończąc na operacyjnym leczeniu skutków popromiennych po radioterapii. Pomimo iż jest już rok 2025, ja wciąż nie mogę pozwolić sobie na wymazanie z pamięci tamtej walki o życie. W kwietniu 2025 wystąpiły u mnie kolejne niepokojące objawy i na nowo zrodził się ten okrutnie paraliżujący strach, że może to znowu śmierć na nowo się o mnie upomina. Kolejna dawka emocjonalnego rollercoastera - badania pod kątem przerzutów do głowy, płuc i kości. Z CAŁEGO serca DZIĘKUJĘ całej mojej rodzinie, wszystkim cichym Aniołkom Stróżom oraz cudownym przyjaciołom za całe wsparcie w tym tak trudnym dla mnie czasie. Wasza Alicja Dzięki wspaniałej opiece lekarzy z UCK Gdańsk

18 907 zł z 45 000 zł
42%
Kasia Marcinkiewicz, Sulęcin

Kasia zbiera na leczenie trójujemnego złośliwego raka piersi

Mam na imię Kasia, mam 51 lat, 2 wspaniałe córki, Sandrę i Patrycję oraz wspaniałego męża. Mieliśmy marzenia jak każdy... Przez wiele lat nasze życie było trudne, wreszcie wszystko się poukładało, myśleliśmy o emeryturze, może wnuki, może wreszcie jakaś podróż... Niestety rak miał inne plany na moje dalsze życie i życie moich najbliższych. We wrześniu na badaniu usg lekarz powiedział, że prawdopodobnie mam nowotwór złośliwy piersi. Moje życie się zatrzymało. Wyszłam z gabinetu, wsiadłam do auta. Moja pierwsza myśl w tym momencie: "Co z moimi córkami? Co z mężem? Rodziną? Przyjaciółmi? Co mam najpierw zrobić? Od czego zacząć? Do kogo zadzwonić? Jak powiedzieć moim bliskim?". Po wielu diagnostycznych badaniach, stresach, jak wyjdą wyniki, czy będą przerzuty - diagnoza: rak piersi potrójnie ujemny z Ki 90% stopniem dzielenia się komórek rakowych. Długo próbowałam sama coś znaleźć, dodatkowo oprócz chemioterapii i operacji. Czytałam, pisałam do wielu lekarzy, jeździłam na prywatne wizyty min. do prof. Murawy, prof. Byrskiego, dr. Niziołka. Niestety na tym etapie choroby trzeba było wdrożyć leczenie tradycyjne. Jestem w trakcie chemioterapii, przede mną jeszcze 11 chemii, potem operacja, znowu leczenie i być może radioterapia - lekarze jeszcze nie zdecydowali. Jest szansa na wdrożenie po operacji immunoterapii, która nie jest refundowana, a jej koszty są ogromne. Bez Państwa Pomocy nie mam szans na uzbieranie tak ogromnej kwoty. Jest to dla mnie ogromna szansa, przy tak złośliwym raku trójujemnym, który w moim przypadku daje bardzo szybko przerzuty, na odwleczenie ich w czasie. Leczenie jest długie, rak piersi potrójnie ujemny jest bardzo trudny do wyleczenia. Ma go ok. 15% pacjentek z wykrytym rakiem piersi. Daje bardzo duże prawdopodobieństwo nawrotów, dlatego każda Państwa pomoc, każda złotówka, czy to przekazana przez fundację czy też przez 1,5% podatku będzie dla mnie nieocenionym wsparciem w tej nierównej potyczce i pozwoli skupić mi się na walce z tym skorupiakiem. Mam nadzieję, że kiedyś będę miała szansę, aby wypowiedzieć te słowa, również za sprawą takich ludzi o wielkich sercach jak Państwo: WYGRAŁAM I BĘDĘ ŻYŁA. DZIĘKUJĘ!!! Kasia

37 104 zł z 280 000 zł
13%
Beata Kamińska, Warszawa

Pomoc w walce z rakiem inwazyjnym

Zdiagnozowano u mnie raka piersi prawej z przerzutami do węzłów. W dniu 27.09 miałam wykonaną biopsję piersi prawej, która potwierdziła raka inwazyjnego HER2, 3+ (niehormonozależny), stopień złośliwości G2 (w skali 1-3), o Ki67 >30% i wysokim wskaźniku podziałów komórkowych. Dlatego tak ważne jest kontynuowanie działań, jakie aktualnie podejmuję, żeby rak nie rozsiał się na inne organy. Czekam na dalsze informacje od lekarza w sprawie leczenia. Ze wstępnych informacji wiem, że czeka mnie najpierw chemioterapia, następnie operacja i późniejsze leczenie (które jeszcze nie zostało określone). Miałam nadzieję, że jeżeli to rak, to okaże się łagodniejszy i wystarczy operacja plus hormony, no ale jest inaczej. Dlatego potrzebuję wsparcia na dalsze wzmocnienie organizmu przy braniu chemii, badania oraz dodatkowe leki.

4 247 zł z 8 000 zł
53%
Krzysztof Wodka, Żabno

Na leczenie nowotworu złośliwego

Mam 57 lat i w lutym moje życie zmieniło się diametralnie. Jak grom z jasnego nieba spadła na mnie diagnoza - nowotwór złośliwy pęcherza moczowego C67.9. Na początku przeszedłem dwa zabiegi elektroresekcji guza pęcherza moczowego z marnym skutkiem, a wynik biopsji źle rokował. Obecnie kontynuuję leczenie w Instytucie Onkologii na Garncarskiej w Krakowie, na które składa się: chemioterapia indukcyjna w kilku cyklach, dolewki, badania i leki. W listopadzie będę miał przeprowadzony zabieg cystektomii radykalnej. W czasie choroby nie mam możliwości podjęcia pracy i raczej nieprędko wrócę do życia zawodowego. Zasiłek chorobowy nie pokrywa wszystkich moich potrzeb, tak ważnych w czasie choroby - leków, suplementów, środków do pielęgnacji i kosztów transportu do szpitala. Proszę o pomoc, bym mógł kontynuować leczenie i spać spokojnie. Każda złotówka jest dla mnie bardzo ważna. Dziękuję.

345 zł z 5 000 zł
6%
Małgorzata Dzika, Cielądz

Zbiórka na nierefundowane leczenie

Witam, mam na imię Małgorzata, mam 39 lat i jestem mamą trójki wspaniałych dzieci: Kuby, Patrycji i Dawida. Mieszkam z rodziną na wsi i potrzebuję pomocy w zebraniu pieniędzy na moje dalsze leczenie. W sierpniu dowiedziałam się o nowotworze piersi. Obecnie przyjmuję chemioterapię, czeka mnie również podwójna mastektomia, czyli usunięcie obu piersi. Kilka miesięcy wcześniej, podczas badania USG wykryto u mnie niewielki guzek, jednak lekarz zapewniał mnie, że to nic poważnego i absolutnie nie mam się czym martwić. Pomimo wielu obaw (moja siostra kilka lat temu zmarła na raka piersi, tata również zmarł na nowotwór), lekarz stwierdził, że nie ma potrzeby wykonana biopsji i wyznaczył kolejną wizytę za 6 miesięcy. Niestety przez ten czas guz powiększył się o kilka centymetrów, natychmiast zostałam skierowana na wszystkie badania. Okazało się, że zachorowałam na nowotwór piersi potrójnie ujemny, jest to bardzo agresywny podtyp. Obecnie rozpoczęłam kolejny cykl chemioterapii i zostałam poinformowana przez lekarza o leku, który może mi pomóc zwalczyć chorobę i przedłużyć życie, jednak muszę go przyjąć w trakcie trwania chemioterapii. Moja chemia kończy się w styczniu, więc zostało niewiele czasu, aby zebrać wyznaczoną kwotę na nierefundowany lek, wynoszącą 140 tys. złotych. Jest to nowoczesna immunoterapia, niestety nierefundowana przez NFZ. Leczenie ma polegać na przyjęciu 9 dawek leku co 3 tygodnie. Koszt jednej dawki to 15.500 zł. Do ceny leku dochodzą koszty obecnego leczenia farmakologicznego, wizyty lekarskie, dojazdy do szpitala co tydzień (200 km). Moja rodzina utrzymuje się z niewielkiego gospodarstwa rolnego i sami nie jesteśmy w stanie zgromadzić tak ogromnej sumy na lek, który może przedłużyć mi życie, pozwolić na dalsze spełnianie marzeń i obserwowanie jak moje dzieci dorastają. Każda pomoc będzie na wagę złota - wpłata nawet złotówki czy udostępnienie zbiórki. Ja i moja rodzina będziemy wszystkim ogromnie wdzięczni.

142 294 zł z 140 000 zł
101%
Edyta Polucha, Brzóza

Zbiórka dla Edyty

Witam, pierwszy raz korzystam ze zbiórki i nie wiem, od czego zacząć... Choroba nowotworowa ciągnie się za mną od 24. roku życia, a mam zaledwie 41 lat. Pierwszy raz zachorowałam jako 17-latka na nowotwór złośliwy układu chłonnego - nowotwór Hodgkina. Po leczeniu w szpitalu dziecięcym uzyskałam prawie 5 lat normalnego życia, które prowadzi każda nastolatka. Niestety los tak chciał, że w wieku prawie 22 lat choroba znów dała o sobie znać. Leczenie było długie i bardzo wyczerpujące, chemioterapia oraz radioterapia siały spustoszenie w moim organizmie, a także w psychice. Na zakończenie leczenia przeszłam przeszczep immunologiczny z własnych komórek macierzystych. Ten przeszczep okazał się strzałem w dziesiątkę. Kilkanaście lat w remisji, aż do roku 2021. Okazało się wtedy, że trzeci raz dotknęła mnie ta straszna choroba, tym razem rak piersi, który jest bardzo agresywny. Dziękuję z całego serca za pomoc i dobre słowo od każdego darczyńcy ❤️

7 750 zł z 50 000 zł
15%
Anna Gruszka, Przasnysz

Immunoterapia dla 42-letniej Ani

Pamiętam, jak wracała wieczorem i siadała przed stertą klasówek, mówiła "muszę to na jutro zrobić". Dawała z siebie wszystko jako nauczyciel, wymagała od innych, ale znacznie więcej od siebie. Toczyła taką walkę codziennie odkąd pamiętam, a dzisiaj staje w szranki z potrójnie ujemnym zaawansowanym nowotworem piersi, takim o którym nikt nie chce zbyt wiele mówić, bo niewiele jest tu dobrego do powiedzenia. Rokowania niezbyt dobre przy tym typie nowotworu, na którego jedyną metodą jest chemioterapia, mastektomia i radioterapia - nie gwarantują jednak sukcesu. Brzydka, złośliwa odmiana nowotworu mająca ograniczone możliwości leczenia w Polsce. Dziesiątki konsultacji ze specjalistami z całego świata, kilkanaście przeczytanych książek, przeanalizowane setki wyników badań, tysiące stron internetowych. Dziesiątki różnych alternatywnych terapii: akupunktura, posty, odżywianie, jad pszczeli, ćwiczenia i joga, ale nigdzie nie ma potwierdzonej skuteczności i wyniku 100%. Przy tej chorobie jedną metodą nie osiąga się takiego wyniku. Tutaj wynik daje konsekwencja i wiara, że jednak jest to możliwe. Za kilka dni Ania rozpoczyna pierwszy cykl 17 chemioterapii oddzielonych w międzyczasie mastektomią i jeżeli będzie to konieczne radioterapią. Immunoterapię należy wdrożyć od samego początku, ponieważ daje to największe szanse na przeżycie. Wiemy, że warto, bo to działa. Dla tego nowotworu jest to na dziś jedyne skuteczne leczenie. Jedna dawka leku to wydatek rzędu 16 tysięcy złotych. Leczenie obok chemioterapii trwa rok, a lek trzeba podawać co 2/3 tygodnie. W Polsce taka terapia nie jest refundowana tak jak w większości krajów Unii Europejskiej czy też USA. Ubezpieczenie i oszczędności osobiste nie wystarczą na pokrycie pełnych kosztów leczenia i opieki, gdyż jesteśmy normalną rodziną z kredytami. Dlatego zwracam się do Was, przyjaciele, znajomi oraz wszyscy, z którymi zetknęliśmy się w swoim życiu. Jeśli jesteś w stanie wspomóc nas w uzyskaniu dostępu do immunoterapii, my i nasze dzieci będziemy Ci bardzo wdzięczni. Dziewczynki mają 13 i 16 lat, potrzebują mamy, a ja przyjaciółki i żony. Ania ma jedno marzenie: być dalej mamą na pełen etat, patrzeć jak dziewczynki dorastają oraz zatańczyć na ich ślubie. Jak mawiają, życie jest dobrym nauczycielem, tylko trochę drogo bierze za swoje lekcje. Mam nadzieję, że jej edukacja będzie trwała jeszcze wiele lat, a rachunek za naukę nie nadejdzie zbyt szybko. Mirek

280 048 zł z 272 000 zł
102%
Dominik Głód, Lachowice

Zbiórka na dalsze leczenie...

Mam na imię Dominik, mam 22 lata. Niecały rok temu stwierdzono u mnie nowotwór złośliwy jądra. Oparciem w trudnych chwilach są dla mnie przyjaciele, dziewczyna i ukochany pies. Od lipca przyjmuję chemię. Leczenie uniemożliwia mi pracę oraz znacznie ogranicza moje środki finansowe. Częste wizyty u onkologa, a także dojazdy na kolejne cykle pochłaniają sporą część budżetu. Z racji obniżonej odporności nie mogę korzystać z komunikacji miejskiej. Będę wdzięczny za każdą ofiarowaną mi pomoc w walce o życie.

10 058 zł z 10 000 zł
100%
Beata Równicka, Warszawa (Wilanów)

Zakup nierefundowanego leku na raka piersi

Mam na imię Beata i 26 września po otrzymaniu diagnozy złośliwego nowotworu piersi zmienił się mój świat. W moim przypadku jest to typ agresywny, potrójnie ujemny, co oznacza, że nowoczesne opcje leczenia stosowane w innych typach nie zadziałają. Zalecenia obejmują 20 tygodni chemioterapii, następnie operację i dalsze leczenie, w zależności od wyników chemio- lub radioterapią. Od bardzo niedawna na świecie, w tym w wielu zachodnich krajach UE (np. Niemcy, Belgia, Francja) zaczęto włączać do leczenia tego typu nowotworu także immunoterapię, która podawana razem z chemioterapią znacząco zwiększa szanse na wyleczenie i zmniejsza ryzyko nawrotu po zakończeniu kuracji. Ten nowy lek niestety w Polsce nie jest jeszcze refundowany dla chorych z nowotworem piersi (jest już objęty refundacją NFZ w czerniaku i raku płuc). Jestem osobą aktywną, uwielbiam sport, zwłaszcza siatkówkę i podróże. Ostatnie 3 lata poświęciłam na wychowywanie mojego synka Jurka, który jest całym moim życiem. Mam dopiero 43 lata i mnóstwo marzeń do spełnienia, a przede wszystkim chcę, aby mój synek miał mamę. Zebrane środki przeznaczę na zakup zaleconych mi przez lekarzy 16 dawek leku (podawanych przed i po operacji). Cena jednej dawki to 15,5 tysięcy złotych, czeka mnie zatem ogromny koszt. Lek muszę zacząć brać niezwłocznie, podaje się go bowiem równolegle z chemioterapią, którą już otrzymuję. Dzięki lekarzom, którym jestem ogromnie wdzięczna, bardzo szybko rozpoczęłam walkę z chorobą, już 1,5 tygodnia od wyników biopsji. Jestem już po pierwszej dawce chemioterapii. Bardzo dziękuję rodzinie i najbliższym osobom za to, że są i mnie wspierają. Jeśli zechcesz zasilić moją zbiórkę, będę Ci bardzo wdzięczna.

168 980 zł z 248 000 zł
68%