Zbiórki

Izabella Olszewska, Gorzów Wielkopolski

Udało się osiągnąć cel zbiórki!

Proszę o nieprzekazywanie darowizn, udało się osiągnąć cel zbiórki! ------------------------------ Nazywam się Izabella Olszewska. Mam 50 lat, od ćwierć wieku tego samego męża Maćka, od prawie 22 lat jesteśmy rodzicami cudownej córki Emilii. Zawodów mam kilka - moje dwa ulubione to oligofrenopedagog i psychoterapeuta. Kolejność chronologiczna. Nie chcę przedstawiać swojej smutnej historii... Skoro pojawiam się tutaj, to znaczy, że w moim ciele pojawił się pasożyt - rak jajnika. Niedawno określiłam proces leczenia jako wspinanie się po drabinie. Pierwszym szczeblem była diagnoza - 17 września 2021 r. - stopień zaawansowania IIIC, kolejnym - rozległa operacja, po miesiącu ciężka półroczna chemioterapia - osiągnęłam częściową remisję. Po pokonaniu wielu problemów wspięłam się na kolejny szczebel - zostałam zakwalifikowana do nowoczesnej terapii podtrzymującej remisję w ramach programu lekowego, ale jednocześnie nie mogę już kontynuować refundowanej terapii lekiem, którego otrzymałam łącznie 7 cykli (całość kuracji 18 cykli). I właśnie do tego potrzebuję Waszej pomocy. Konieczne jest dalsze łączne podawanie tych dwóch preparatów o udowodnionej w badaniach klinicznych skuteczności. Tylko w ten sposób mam szansę na długotrwałą remisję i powrót do normalności. Na całą kurację tym lekiem potrzebuję 65 tysięcy.

32 151 zł z 25 000 zł
128%
Tomasz Barwik, Słupsk

Pokonać raka - zbieram środki na leczenie

Mam na imię Tomek i w styczniu tego roku zachorowałem na raka prostaty. To było dla mnie ogromnym ciosem, nie do uwierzenia. Przed chorobą nie liczyłem dni tak, jak teraz. Żyłem, śmiałem się, martwiłem się z różnych powodów - po prostu żyłem pełna piersią. Od kiedy mam zdiagnozowanego raka, wszystko jest inne. Nigdy bym nie przypuszczał, że będę miał nowotwór i że moje życie się powoli kończy. Mam córeczkę w wieku 11 lat oraz narzeczoną, z którą teraz planujemy ślub. Każdy dzień z nimi jest dla mnie taki piękny i chciałbym, żeby takich dni w moim życiu było jeszcze dużo. Dlatego zbieram pieniądze w fundacji na lekarstwa, badania, konsultacje i dojazdy. Żeby wygrać z rakiem i go pokonać! Na świecie są leki, które coraz skuteczniej niszczą nowotwory. Ogromnych sił dodaje mi moja narzeczona oraz córeczka. Chcę widzieć, jak rośnie i być przy niej, póki nie stanie się dorosła. Dziękuję za każdą złotówkę, którą dostanę, aby pokonać raka!

237 zł z 30 000 zł
0%
Jolanta Kowalczyk, Debrzno

Kocham życie i nie dam się rakowi!

Mam 69 lat. Jestem emerytowanym nauczycielem nauczania początkowego. Chociaż pensja nie była wysoka, kochałam swój zawód. Chyba jak każdy miałam marzenia. Żyłam skromnie. Starałam się jak najwięcej odłożyć, chciałam "uzbierać" na domek z ogródkiem na wsi, aby w nim zamieszkać, gdy przejdę na emeryturę. W czasie wakacji i ferii, jako wychowawca jeździłam na kolonie i zimowiska. Udzielałam też korepetycji. Byłam szczęśliwa, bo byłam zdrowa i miałam cel w życiu, do którego przez lata dążyłam. Kiedy w 2019 roku kupiłam dom, nie posiadałam się z radości. Byłam pełna optymizmu i pozytywnej energii. Dlatego też, gdy dwa lata później postawiono mi diagnozę: rak gruczołowy płuca prawego (5,3 x 3,4), przeżyłam trudny do opisania szok. Dlaczego? Skąd? Co teraz? Przecież dopiero co ziściło się marzenie mojego życia! Pragnieniem moim było spędzenie jesieni życia w wymarzonym, wyciułanym domku!!! Zawsze byłam optymistką i wierzę w to, że będzie dobrze. Jestem poddawana chemioterapii i na pewno leczenie odniesie pozytywny skutek. Chcę żyć! Chcę być zdrowa! Jednakże oprócz wiary, potrzebne są też środki na codziennie wydatki związane z leczeniem i zapewnieniem odpowiedniej diety. Nie jestem w stanie pokryć wszystkich kosztów z niskiej emerytury (1500 zł). Dlatego proszę o wsparcie.

3 951 zł z 20 000 zł
19%
Sylwia Kotecka, Poznań

Rekonstrukcja i mastektomia profilaktyczna

W czerwcu 2019 roku rozpoznano u mnie dwuogniskowy nowotwór piersi prawej, przewodowy, hormonozależny. Dopiero w drugim badaniu jeden guz był widoczny, drugi ze względu na położenie dopiero w trzecim badaniu. We wrześniu 2019 roku przeszłam mastektomię piersi prawej z rekonstrukcją podmięśniową. Aktualnie jestem w trakcie leczenia hormonalnego. Od 2001 roku jestem pod opieką poradni onkologicznej, przed mastektomią miałam wcześniej 2 operacje usunięcia gruczolakowłókniaków. Niejednorodna budowa oraz nowotwory w rodzinie skłoniły mnie do decyzji o mastektomii piersi lewej. Dodatkowo zostanie wykonana reoperacja piersi prawej - aktualnie mam dolegliwości ze strony położenia implantu podmięśniowo. Nie mam wskazań do operacji profilaktycznej na NFZ. Potrzebuję jej, by mieć spokój głowy i móc aktywnie żyć. Kwota jest na tyle wysoka, że potrzebuję wsparcia. Operacja jest zaplanowana na 04.04.2022 w Gdańsku u dr Maliszewskiego. Trudno mi prosić o pomoc, łatwiej mi pomagać innym. Wierzę, że się uda.

35 417 zł z 40 000 zł
88%
Anna Wasilewska, Owczarnia

Pokonam nowotwór piersi - 5-letni plan leczenia

Zanim wykryto u mnie raka piersi, miałam czasem tendencje do ponarzekania, szczególnie na nawał pracy, moją trójkę dzieci, która na zmianę, ale constant, coś ode mnie chce, męża (wiadomo), te psy, co tak bałaganią, itd. W styczniu 2022 roku, kiedy usłyszałam diagnozę: złośliwy nowotwór piersi, przewartościowałam swoje życie. Teraz marzę, żeby wkurzali mnie jak najdłużej. Czy moja historia jest podobna do innych? Nie wiem, cały czas poznaję historie kobiet zmagających się z rakiem (nie tylko piersi) i cały czas nie mogę pojąć algorytmu przydzielania nam tej choroby. Nie pisałabym tego tekstu, gdyby nie moja najdroższa Paulina Krasnopolska, która pod groźbą zerwania kontaktu nakazała mi przesłać wynik USG piersi. To był jej ostatni apel, abym w końcu sprawdziła to niewielkie podskórne zgrubienie lewej piersi. Moje przeczucie mnie nie zawiodło, USG wykazało niegroźną zmianę, odetchnęłam z ulgą. Ponieważ USG piersi zawiera pakiet badania dwóch piersi, po przejechaniu aparaturą po prawej okazało się, że mam guzy, których nigdy bym sama nie wyczuła. Biopsja w styczniu 2022 roku potwierdziła najgorsze: nowotwór złośliwy. W lutym 2022 przeszłam operację mastektomii jednej piersi z rekonstrukcją, w kwietniu 2022 drugą. Obecnie jestem w trakcie leczenia5 letniego planu leczenia i rehabilitacji. Cały czas poszukuję najlepszych rozwiązań farmakologicznych, aby zapobiec nawrotowi raka. W związku z tym, że NFZ nie obejmuje opcji profilaktycznego usunięcia piersi, na które się zdecydowałam, a lekarze na kontraktach NFZ ograniczają do minimum zlecanie badań pozwalających na wczesne wykrycie przerzutów do innych miejsc, postanowiłam właśnie założyć tę zbiórkę. Przede mną długa droga: fizjoterapia, leczenie farmakologiczne, walczenie ze skutkami ubocznymi terapii i regularne badania do końca życia. Dziękuje wszystkim za dotychczasowe wsparcie i dobro, którego doświadczam codziennie. Chcę żyć. Ania.

123 374 zł z 150 000 zł
82%
Edward Woszczenko, Żagań

Zbieram na leki oraz dojazdy do kliniki

Dzień dobry, mam na imię Edek, mam 52 lata. W lutym 2015 zdiagnozowano u mnie przewlekłą białaczkę limfocytową B-komórkową oraz niedokrwistość autoimmunohemolityczną. Pomimo stosowania chemioterapii w przeciągu 4 lat przeszedłem 3 progresje choroby. W maju 2019 w Klinice Hematologii Nowotworów Krwi i Transplantacji Szpiku we Wrocławiu przeprowadzono allogeniczny przeszczep szpiku kostnego od dawcy niespokrewnionego. Niestety z powodu zarostowego zapalenia oskrzelików - przewlekła choroba przeszczep przeciwko gospodarzowi od prawie 3 lat. Dojeżdżam 300 km 4 razy w miesiącu do Kliniki na zabiegi fotoforezy, które spowalniają chorobę. W grudniu 2021 uwidocznił się kolejny objaw choroby przeszczep przeciwko gospodarzowi, którym jest zespół suchego oka, co wiąże się z dodatkowymi kosztami prywatnych wizyt i zabiegów okulistycznych. Obecnie przebywam na rencie inwalidzkiej. Życzliwych Państwa proszę o wsparcie w walce o zdrowie i życie.Środki wykorzystam między innymi na leki, wizyty lekarskie i dojazdy do Wrocławia. Za wszelką pomoc serdecznie dziękuję!

16 026 zł z 20 000 zł
80%
Katarzyna Jańczak, Mińsk Mazowiecki

Pomóż mi wygrać!

Mam na imię Kasia, mam 34 lata. Rozpoczynam bardzo nierówną walkę z potrójnie ujemnym rakiem piersi. Zbieram środki na pokrycie kosztów konsultacji, badań, leków, dojazdów i rehabilitacji. Potrzebuję siły do boju i Twojej pomocy w poniesieniu codziennych kosztów leczenia. Tak, aby za kilka lat nadal być MAMĄ, partnerką, córką, siostrą, pracownikiem, koleżanką!

70 004 zł z 70 000 zł
100%
Iwona Malanowska-Szuchnik, Piaseczno

Leczenie nowotworu złośliwego

Witam, mam na imię Iwona, mam 48 lat. Choruję na nowotwór złośliwy piersi. Mimo corocznych regularnych diagnostyk i profilaktyki swojego zdrowia, w październiku ubiegłego roku niespodziewanie dowiedziałam się o chorobie. Jestem bardzo aktywną zawodowo osobą, sama wychowałam dwóch wspaniałych synów - Wiktora i Przemka. Nigdy nie potrzebowałam od nikogo pomocy, zawsze radziłam sobie sama. Niestety diagnoza choroby poskutkowała drastycznym spadkiem możliwości zawodowych. Do tej pory z ogromną pasją i z powodzeniem prowadziłam swoją działalność. Jestem kosmetologiem medycznym. Choroba ogranicza mi aktywność zawodową. NFZ pokrywa większość kosztów związanych z leczeniem, aczkolwiek niestety nie wszystkie. Cykle chemioterapii, czekające mnie mastektomie, radioterapia, rehabilitacja i dalsze etapy leczenia wiążą się z narastającymi kosztami. Ograniczenie czasu, jaki mogę poświęcić swojej pracy i koszty związane z utrzymaniem firmy oraz codziennym życiem powodują, iż nie mogę przeznaczyć potrzebnych funduszy na pozostałe wydatki związane z leczeniem. Cykle czerwonych chemioterapii mam podawane co dwa tygodnie, z czego co najmniej pięć dni nie jestem w stanie normalnie funkcjonować i chodzić do pracy. Mimo tego usilnie staram się "postawić na nogi" i bez względu na to pracować. Następne dwanaście cykli białych chemii będą podawane co tydzień, co jeszcze bardziej ogranicza mi możliwość zarobku. Obawiam się, że niemożność utrzymania zarobków na takim poziomie, jaki miałam oraz narastające koszty leczenia, uniemożliwią mi zapewnienie dalszej edukacji mojemu młodszemu synowi - Wiktorowi. Jest to młody, ambitny i utalentowany przyszły programista. Jego edukacja wymaga środków finansowych. Jeżeli większość moich zarobków pochłonie leczenie, nie będę w stanie zrealizować planów edukacyjnych mojego syna.

123 896 zł z 20 000 zł
619%
Edyta Wiewiór, Rumia

Rak to nie wyrok, mam dla kogo walczyć i będę - do samego końca.

Nazywam się Edyta, mam 39 lat, jestem mamą 12-letniego Wojtka i 3,5-letniej Aleksandry. Do listopada 2021 r. dni mijały jak zawsze, raz świeciło słońce, raz padał deszcz, ale zawsze byliśmy szczęśliwi, radośni i cieszyliśmy się z tego, co przyniósł nam dzień. We wrześniu córka zaczęła chodzić do przedszkola, a ja przygotowywałam się do powrotu do pracy z urlopu wypoczynkowego. Zrobiłam kontrolne badania, a USG piersi było ostatnim, które postanowiłam wykonać trochę wcześniej niż zalecił lekarz - nie w lutym, a w listopadzie. 9.11.2021 r. lekarz przykładając głowicę, zamilkł, trwało to chwilę, więc nie zadawałam pytań, tylko czekałam i usłyszałam coś, czego nikt nie chciałby usłyszeć: "Ma Pani w prawej piersi guza złośliwego,13 mm, BIRADS 5. Jak najszybciej proszę założyć kartę dilo i zgłosić się do UCK w Gdańsku, zanim pandemia koronawirusa rozszaleje się i zamkną oddziały". Wszystko, co dotychczas było poukładane, rozpadło się na miliony kawałków, jak lustro w naszym przedpokoju kilka dni wcześniej. Nie wiedziałam w tym momencie, jak wyjść z gabinetu, co zrobić, po prostu popłakałam się z niemocy. Jak powiem o tym mężowi, dzieciom? Pięć dni później byłam na pierwszej wizycie u onkologa. Otrzymałam skierowanie na pakiet badań. Wynik biopsji: Rak złośliwy piersi GRADE-3, TNBC potrójnie ujemny, Ki67 75%, Her2 (-), ER(-), PR(-). Płacz, niedowierzanie, bezsilność. Konsultowałam wyniki z innymi lekarzami, nawet prywatnie. Kolejne badania Pet, MRI tylko pogłębiały diagnozę, rak powiększał się, z jednoogniskowego stał się dwu, trzyogniskowy i pojawiło się kolejne ognisko czwarte w piersi lewej. 12.01 2022 r. (w dzień 12-stych urodzin syna) otrzymałam już pierwsza dawkę chemii. Zalecono 12 chemii białych i 4 czerwone. Teraz dni są inne niż zawsze, na nowo staram się to zaakceptować, ale chciałabym, aby było jak przed diagnozą. Miałam wrócić do pracy, mieliśmy w końcu całą rodzinką pojechać na wakacje, na pierwsze wakacje naszej córeczki, wyremontować choć trochę mieszkanie. Miałam namalować kilka obrazów, spełnić się w tym, co kocham. A teraz jakby czas się zatrzymał, nie pracuję, nie maluję, nie spędzam tyle czasu z dziećmi jak wcześniej, gdyż chemia pokazała mi, jak może zawładnąć moim ciałem i życiem. Dojazdy na leczenie są długie i kosztowne, kremy, balsamy, leki, wizyty u lekarzy też niemało kosztują, prawidłowe i zdrowe odżywianie jest sporym wyzwaniem, odpowiednia odzież, bielizna pooperacyjna, peruka, protezy piersi, które będą niezbędne, zaopatrzenie higieniczne i wiele innych rzeczy, o których nie mam jeszcze pojęcia. Ale dziś jedno już wiem, ON ze mną nie wygra, bo to ja go pokonam, a nie on mnie!!! Jestem silna i nie poddam się!!! Zrobię to dzięki Wam, dla moich dzieci i mojego kochanego męża, który zawsze jest ze mną, na każdej wizycie, badaniu. Z góry serdecznie dziękujemy za Wasze wsparcie. Edyta, syn Wojtek, córka Aleksandra i kochany mąż Władziu.

30 535 zł z 30 000 zł
101%
Dagmara Niemczyk, Piaseczno

Profesjonalna rehabiltacja po operacji

Przez pięć lat choroby - zdiagnozowany rak piersi - nie prosiłam o pomoc, bo jakoś radziłam sobie sama. Teraz nadszedł moment, kiedy potrzebna będzie pomoc finansowa z zewnątrz. W wyniku dochodzenia do zdrowia, poprzez konieczne i profilaktyczne operacje, a mam ich już osiem na swoim koncie, obecnie bardzo potrzebuję profesjonalnej rehabilitacji. Dlatego z całego serca proszę o wsparcie, które umożliwiłoby mi powrót do sprawności po tej trudnej, ale nie beznadziejnej chorobie.

1 882 zł z 20 000 zł
9%
Ewa Stefańska, Kraśnik

Ewa walczy z nowotworem

Ewa ma 40 lat, jest wspaniałą mamą 2 cudownych chłopców: 5-letniego Filipka i rocznego Mikołaja. Ewa nie widzi świata poza synami. Jest ciepła, pełna miłości, nigdy nie odmawia pomocy innym. W grudniu 2021 roku zawalił się świat Ewy i jej bliskich. Zdiagnozowano u niej złośliwy nowotwór jajnika z przerzutem. Ewa natychmiast przeszła radykalną operację, ponowna tomografia wykonana w styczniu 2022 roku ujawniła kolejny przerzut. Ewa obecnie przebywa w Centrum Onkologii Ziemi Lubelskiej w Lublinie. Chcemy zapewnić Ewie środki do kontynuowania leczenia, na specjalistyczne konsultacje, których będzie potrzebowała w czasie leczenia. Marzeniem Ewy jest patrzeć, jak rozwijają się jej synowie, uczestniczyć w ich wychowaniu. Teraz to nasza Ewa potrzebuje wsparcia i pomocy. Walczymy dla niej i jej dzieci. Zróbmy wszystko, co w naszej mocy, żeby spełnić marzenie Ewy. Rodzina i Przyjaciele

20 688 zł z 20 000 zł
103%
Krystyna Skowron, Sosnowiec

Pomoc w walce z nowotworem pęcherza moczowego

Witam, mam na imię Krystyna, mam 71 lat. Przed diagnozą pracowałam w ochronie i byłam bardzo aktywną osobą. Moje całe życie toczyło się wokół pracy, bo kocham życie, kocham ludzi. W 2021 roku w lutym usłyszałam diagnozę: rak pęcherza moczowego. Mój świat się zawalił... Jedynym sposobem na pozbycie się raka była operacja usunięcia całkowicie pęcherza wraz ze wszystkim, co było wokół. W oczekiwaniu na operację przeszłam zabieg TURBT w celu potwierdzenia diagnozy. Miałam ogromne bóle z pęcherza, na które nie pomagała mi morfina. Przeszłam bardzo dużo, w tym Covid 19, ale dotrwałam do operacji, która uratowała mi życie. Mam bardzo dużą wolę walki i nigdy się nie poddaję! W maju 2021 roku przeszłam operację cystektomii radykalnej - została wyłoniona obustronnie urostomia (dwa woreczki na brzuchu). Nie mogłam mieć jednego, bo moja nerka miała zastój i była przytkana guzem (taka opcja była dla mnie najlepsza). Dojście do siebie po operacji trochę mi zajęło, ale stanęłam na nogi, po czym miałam zacząć chemioterapię, bo mój nowotwór, jak się okazało po usunięciu pęcherza, był w 4 stadium i wyszedł poza pęcherz. Niestety przyjęłam tylko jeden kurs chemioterapii, ponieważ uszkodziła mi ona nerki i leczenie przerwano. Po kontrolnym tomografie okazało się, że są miejscowe wznowy w loży pooperacyjnej pęcherza i skierowano mnie na radioterapię, niestety paliatywną, ponieważ w miejscu gdzie był pęcherz, są teraz jelita i nie można podać dawki radykalnej tylko taką, aby te zmiany nie rosły... Radioterapię zniosłam dobrze, lecz pod koniec wystąpiły wymioty, biegunka i bardzo duże osłabienie. Po 2 miesiącach od operacji zaczęła boleć mnie noga. Niestety, rak powrócił po raz kolejny ze zdwojoną siłą. Okazało się, że jest przerzut do kości piszczelowej prawej (guz w nodze 5,2 cm). Kolejna operacja - endoprotezoplastyka poresekcyjna z długim trzpieniem odbyła się 17 listopada 2021 roku. Po operacji dość długo nie chodziłam, ponad miesiąc leżałam w jednej pozycji w łóżku. Córka bardzo mi pomagała w codziennych czynnościach, ponieważ sama bym nie dała rady. Noga bardzo bolała, pocięte kości w środku, bardzo długa rana, długo gojąca się, do tej pory z martwicą brzeżną oraz porażeniem nerwu strzałkowego (opadająca stopa). Wymagam stałej rehabilitacji, ale mimo to nie poddałam się. Groziła mi amputacja nogi, a jednak ją uratowano, z czego bardzo się cieszę i walczę dalej. 24 grudnia 2021 roku zrobiłam sobie najpiękniejszy prezent - zaczęłam z pomocą rehabilitantki pomału chodzić o chodziku i w specjalnej ortezie na opadającą stopę. Przede mną jeszcze długa droga w powrocie do sprawności. Każdego dnia walczę o siebie, bo mam dla kogo żyć - dla mojej wnuczki i córki, która jest dla mnie ogromnym wsparciem. Pomaga mi we wszystkim, podaje zastrzyki, robi opatrunki, wozi na wizyty lekarskie, badania, załatwia wszystko to, z czym ja bym sobie nie poradziła. Zmienia mi urostomię co 3 dni, pomaga we wszystkich obowiązkach domowych, łącznie ze sprzątaniem, gotowaniem. Motywuje mnie i wspiera. Jestem osobą bardzo żywiołową, dlatego ta diagnoza i to że nagle musiałam odciąć się od pracy, bardzo mnie przytłoczyło, bo po prostu kocham życie, muzykę, ludzi i chcę żyć! Tak dużo już przeszłam, przez niewyobrażalne bóle i cierpienie, ale żyję, walczę o siebie i nigdy się nie poddam! Utrzymuję się z niewielkiej emerytury, która ledwo co starcza na pokrycie opłat za mieszkanie i media. Brakuje mi środków na opatrunki, leki, suplementację, odżywki, specjalistyczną żywność, zabiegi, dojazdy, terapie - wszystko co nierefundowane... Dlatego zwracam się do Państwa - ludzi o dobrym sercu - o wsparcie finansowe. Liczy się każda złotówka, bo wydatków jest bardzo dużo i bez Państwa pomocy sobie nie poradzę, a tak bardzo chcę żyć dla siebie i moich bliskich. Proszę Państwa z całego serca o pomoc i z góry ślicznie dziękuję.

1 198 zł z 35 000 zł
3%