Zbiórki

Jolanta Kaczmarska, Radom

Leczenie onkologiczne

W styczniu 2022 zdiagnozowano u mnie złośliwy nowotwór piersi. Moja walka dopiero się zaczyna, wierzę, że uda mi się pokonać raka. Mam 8-letnią córkę, dla której zrobię wszystko, by być zdrowa. Siły dodają mi pełnoletnie córki i najbliższa rodzina. Środki pieniężne przeznaczę na dojazdy do szpitala, konsultacje medyczne, leki. Dziękuję za okazane wsparcie.

14 038 zł z 15 000 zł
93%
Przemysław Bylicki, Warszawa

Pokonać chłoniaka Hodgkina

Cześć, jestem Przemek, z chorobą walczę już prawie 4 lata, ale może zacznę od początku i opowiem Wam, jak się to wszystko zaczęło... W 2019 r. byłem jeszcze zupełnie zdrowy, a przynajmniej tak mi się wydawało. Męczyła mnie jakaś dziwna wysypka na nodze i jak to facet pomyślałem sobie, że na pewno zaraz sama zniknie. Nie zniknęła, zacząłem odwiedzać różnych dermatologów i internistów, jednak przepisywane maści sterydowe pomagały tylko na chwilę. Po jakimś czasie zacząłem czuć się coraz gorzej, nie miałem siły do ukochanych treningów na siłowni ani chęci do czegokolwiek, a dzień zaczynałem od leków przeciwbólowych, żeby w ogóle wstać z łóżka. Niestety mój stan się pogarszał, a lekarze nadal sądzili, że albo się przeziębiłem albo może to stres i przepracowanie. Niestety nikt nie wpadł na to, aby skierować mnie na badania krwi, co w dzisiejszych czasach wydaje się absolutną podstawą, no ale nic... zawiódł system. Tymczasem robiło się coraz gorzej. Zaczęły się nocne poty i powiększanie węzłów chłonnych. Teraz już wiem, że wszystkie objawy, jak uciążliwa wysypka, wymioty, nocne pocenie i powiększanie węzłów chłonnych to typowe objawy dla chłoniaka Hodgkina. Znów trafiłem do internisty z ogromnym guzem pod pachą przypominającym arbuza i wszystkimi wcześniejszymi dolegliwościami. Tym razem zostałem już skierowany natychmiast na badania krwi i dostałem skierowanie do szpitala. Z przychodni zadzwoniła pielęgniarka, że mam natychmiast jechać do szpitala, bo już dawno nie widzieli tak złych wyników krwi. Potem już poszło klasycznie: szpital, kozetka na korytarzu, biopsja i wyrok. Nie mogłem uwierzyć, że w wieku 38 lat zostałem nagle człowiekiem chorym na nowotwór w ostatnim IV stadium. Przeszedłem pierwszą chemio i radioterapię, nie było łatwo, ale powoli nabierałem sił. Wydawało się, że jednak będę jeszcze mógł kiedyś wrócić do normalnego życia. Brałem leki, wypijałem litry soków buraczanych (bleee), ale powoli czułem się na tyle dobrze, że mogłem już sam zacząć wychodzić z domu. Powoli wróciłem do normalności, a badanie kontrolne pokazało, że terapie były skuteczne, a ja mogłem powrócić do codzienności. Czy wspominałem już Wam, że jestem ogromnym fanem akwarystyki? Otóż tak - uwielbiam rybki i moje akwarium, które możecie podejrzeć w galerii zdjęć. Marzy mi się, żeby odbudować krewetkarium, którego niestety musiałem się pozbyć, bo nie miałem sił na doglądanie go. Wszystko było na drodze do wyzdrowienia, jednak im bliżej kolejnych badań kontrolnych, ja znów czułem się gorzej, a moje obawy niestety się potwierdziły - przerzut do płuc. Potem kolejna procedura i chemia, tym razem najsilniejsza, ale jakoś to wytrzymałem. Pojawiła się nadzieja. Niestety chemia nie zniszczyła raka, jednak dostałem leczenie, które trzyma go w ryzach, a ja dzięki temu jestem w miarę aktywny. Czekam w kolejce na autoprzeszczep komórek macierzystych i przyjmuję leki, żeby nie złapać żadnych innych wirusów, które mogłyby sporo namieszać w moich układzie odpornościowym. Uff, ależ się rozpisałem... Pomimo całej zawiłej historii wierzę w to, że już niedługo cała ta przygoda skończy się pozytywnie i będę mógł znów latem odwiedzić ukochane Mazury, znów być aktywnym i zdrowym człowiekiem. W tajemnicy powiem Wam, że marzy mi się założenie rodziny i normalne, nudne życie. Jeśli zechcecie mnie wesprzeć, to będę bardzo wdzięczny. W zamian chętnie posłużę radą w dziedzinie mojej ukochanej akwarystyki, a wiem całkiem sporo, możecie pisać mi wiadomości prywatne na maila pmbylicki@gmail.com. Kwota zbiórki jest bardzo orientacyjna. Zbieram na zakup leków, które muszę przyjmować cały czas, żywność medyczną oraz na leczenie prywatne, jeśli wszystko inne zawiedzie. Nie jest łatwo przetrwać na oferowanej rencie z ZUS... Pozdrawiam Was cieplutko, Przemo

26 289 zł z 50 000 zł
52%
Adam Dolata, Wołów

Zbieram na leczenie po przeszczepie szpiku kostnego

Mam na imię Adam. W wieku 49 lat dn. 04.03.2019 r. rozpoznano u mnie przewlekłą chorobę układu wytwórczego szpiku, włóknienie szpiku po czerwienicy prawdziwej. W lipcu 2019 r. zgłosił się dawca. Bałem się, że taka osoba może się nie znaleźć... Pierwszy raz poczułem, że nie mam wpływu na swoje życie, a mój los zależy od nieznanej mi osoby. W tamtym okresie zrozumiałem, jak ważne jest poszerzanie bazy potencjalnych Dawców szpiku. Dzisiaj wiem, że zawdzięczam życie zupełnie obcemu człowiekowi. Po przeszczepie szpiku moja kondycja była bardzo słaba, miałem specjalną dietę, ograniczenia, moje życie bardzo się zmieniło. Raz było trochę lepiej, raz gorzej... Następnie pojawiła się u mnie choroba "przeszczep przeciw gospodarzowi", zaczęła mnie swędzieć skóra, ciężko było mi przełknąć wodę i zaczęły boleć oczy, uczucie jakbym miał piasek w oczach - w większości czas spędzałem z zamkniętymi oczami. Po kilku wizytach u różnych okulistów okazało się że cierpię na suchość oczu - przynajmniej raz w miesiącu jeżdżę na wizytę do prywatnego gabinetu oddalonego ode mnie ok. 50 km na leczenie tej choroby od 12.2020 r. Terapię przechodzę różnymi metodami, do tej pory nie udało mi się wyleczyć oczu. Na dodatek pojawiła się zaćma. Niestety lekarz nie może wykonać zabiegu, ponieważ zbyt słaba kondycja oczu na to nie pozwala. Co miesiąc jeżdżę również na wizyty do Szpitala Klinicznego, także oddalonego ok. 50 km na przeprowadzenie cyklu (2 dni) fotoforezy z powodu ciężkiego GvHD (wątroba, rogówki, skóra). Wizyty są w różnych terminach. Spora ilość leków, które przyjmuję, nie są refundowane z NFZ. Leczenie już od prawie trzech lat pochłania moje oszczędności, więc zwracam się z prośbą o wsparcie.

60 641 zł z 20 000 zł
303%
Olena Hovorukha, Opole

Potrzebuję środków na leczenie

Proszę o pomoc w zbieraniu funduszy na leczenie. Nie pracuję od trzech lat i jestem w trakcie leczenia onkologicznego. Diagnoza, którą mi postawiono, to chłoniak Hodgkina. W tej chwili tylko mój mąż przynosi dochód rodzinie. Na ten moment leczenie przebiega dobrze, ale życie bez wystarczających środków jest trudne, wszystko jest droższe i i brakuje nam pieniędzy, aby pokryć wszystkie niezbędne koszty związane z moimi lekami, dojazdami, konsultacjami i badaniami.

10 045 zł z 50 000 zł
20%
Milena Mazan, Kraków

Cel został osiągnięty, dziękuję!

Mam na imię Milena i mam 36 lat. Jeszcze do niedawna moje życie było wręcz idealne: kochający mąż, satysfakcjonująca praca, zdrowe dzieci (8-letnia córeczka oraz 5-letni synek). W grudniu 2020 roku urodziłam moje trzecie dziecko – synka Krzysia. Planowałam pod koniec tego roku wrócić do pracy. Jestem naukowcem i zajmuję się badaniami nad lekami antynowotworowymi. Niestety los chciał inaczej. Miałam zobaczyć świat choroby nowotworowej oczami pacjenta, a nie badacza. Po zakończeniu karmienia piersią wyczułam w prawej piersi guza. Lekarze uspokajali, że to prawdopodobnie niegroźna zmiana. Mylili się… W połowie października usłyszałam diagnozę: wieloogniskowy inwazyjny trójujemny rak piersi z przerzutem do węzła chłonnego. Świat jakby stanął. Wiedziałam częściowo, co to oznacza: nie ma bezpieczniejszej celowanej hormonoterapii, pozostaje ciężka chemia, operacja, naświetlania. Szansa, że nie pojawi się wznowa w ciągu 5 lat - ok. 50%... Ogarnęła mnie panika: Czy dożyję 5-tych urodzin najmłodszego synka? Czy zdążę przekazać córce wszystko, czego powinna dowiedzieć się od mamy? Jak oni poradzą sobie beze mnie? Mąż, rodzice, siostra nie pozwolili mi jednak tkwić w tych myślach. Trzeba walczyć dla siebie i dla nich. Nie mogłam się poddać. Czas, jak w każdej chorobie nowotworowej, jest największym wrogiem, więc już pod koniec października rozpoczęłam chemioterapię zaplanowaną na 16 cykli. W międzyczasie natrafiłam na informację o nowej linii leczenia „mojego” raka. W lipcu 2021 zatwierdzono w USA immunoterapię w pierwszej linii leczenia trójujemnego raka piersi. W zależności od odpowiedzi na chemioterapię dowiedziono, że zwiększa on szansę na brak wznowy nawet do kilkunastu procent. Niestety, lek nie jest refundowany w Polsce w raku piersi i jest bardzo drogi. Oprócz 8 dawek co 3 tygodnie przed operacją powinno się go przyjmować jeszcze 9 razy co 3 tygodnie po operacji, a cena jednego podania to prawie 14 000 złotych. Niestety ominęłam już dwie pierwsze dawki, gdyż musiałam jak najszybciej rozpocząć standardowe leczenie. Dzięki wsparciu najbliższych udało mi się zabezpieczyć podanie kilku dawek i jestem pełna wiary, że lek zadziała. Koszt jest jednak tak olbrzymi, że bez Waszej pomocy nie uda mi się dokończyć terapii, która daje mnie i mojej rodzinie ogromną nadzieję. Nigdy dotąd nikogo nie prosiłam o pieniądze, ale teraz walczę o swoje życie i o szczęśliwe dzieciństwo moich dzieci. Wierzę, że dzięki Waszej pomocy i wielkim sercom uda mi się pokonać tego przeciwnika na wiele, wiele lat… a może nawet na dobre. Za wszelkie wsparcie ogromnie dziękuję w imieniu swoim i całej mojej rodziny!

173 381 zł z 150 000 zł
115%
Beata Węglińska, Nowa Dęba

Proszę o pomoc w poniesieniu kosztów leczenia

Mam na imię Beata, 43 l. Jestem mężatką, mam 20-letnią córkę, Weronikę. We wrześniu 2018 r. usłyszałam diagnozę - ZŁOŚLIWY NOWOTWÓR PIERSI. Był to dla mnie ogromny cios. Rak okazał się bardzo agresywny - G3 podtyp HER 2+. Leczenie odbyłam w oddalonym o 200 km od mojego miejsca zamieszkania Szpitalu Uniwersyteckim w Krakowie. Obecnie jestem częstym gościem różnych poradni kontrolnych (usg/mammografia, echo serca, usg jamy brzusznej) i odbywam stałe wizyty onkologiczne w Krakowie. Chcę też skupić się na innych rzeczach, wszyscy wiemy jak ważna jest psychika w chorobie. Przed zachorowaniem byłam bardzo aktywna - taniec, tenis ziemny, rower, basen, bieganie. Wracam do aktywności pomimo ograniczeń spowodowanych operacją, jak i leczeniem hormonalnym. Chcę, aby moi najbliżsi widzieli mnie uśmiechniętą, szczęśliwą, a nie pełną lęku o jutro... Z góry przekazuję ogromne podziękowania za każdą kwotę, która wpłynie na moje konto. Zebrane środki przeznaczę przede wszystkim na dojazdy do placówek medycznych oraz codzienne wydatki związane z leczeniem.

4 312 zł z 10 000 zł
43%
Aneta Rychlik, Węgrów

Zbieram na rehabilitację i walkę z rakiem

Witam, mam na imię Aneta, mam 43 lata. W styczniu 2021 roku przeszłam operację usunięcia złośliwego guza mózgu - skąpodrzewiaka G2/G3. Zabieg usunięcia guza spowodował u mnie niedowład prawostronny. Przeszłam 30 zabiegów radioterapii i jestem w trakcie chemioterapii. Potrzebuję codziennej rehabilitacji, aby odzyskać sprawność. Pozyskane fundusze ułatwią mi dalszą rehabilitację, dostęp do lepszej diagnostyki, konsultacje ze specjalistami i przyszłe leczenie. Wierzę, że dzięki Wam i Waszej pomocy uda mi się pokonać chorobę i wrócić do normalnego życia. Dziękuję.

100 562 zł z 40 000 zł
251%
Małgorzata Plaskota, Nowa Dęba

Proszę o pomoc w poniesieniu kosztów leczenia

Mam na imię Małgorzata, 44 l. Mam dwóch synów, 19 i 21 l. W marcu 2020 r. usłyszałam diagnozę - ZŁOŚLIWY NOWOTWÓR PIERSI. Był to dla mnie ogromny cios, dopiero co poukładałam swoje życie na nowo - rozwód, mieszkanie, zmiana pracy. Operację musiałam mieć przeprowadzoną w bardzo krótkim czasie, bo guz szybko rósł, do tego jest to typ raka, który nie reaguje na chemię. W kwietniu 2020 r. przeszłam mastektomię z rekonstrukcją i kolejny szok: w hist-pat 22 guzy. Dodatkowe badania, rezonans, usg, 4 biopsje, było podejrzenie wznowy. Dwie wizyty tygodniowo w Krakowie, 200 km od miejsca zamieszkania, stanowią dla mnie bardzo duży koszt. Do tego leki, nie wszystkie refundowane. Mam również zmiany w drugiej piersi, na ten moment niezłośliwe, chcę zrobić badania genetyczne - koszt ok 960 zł i starać się o profilaktyczną mastektomię z rekonstrukcją tej piersi. Badania mam co trzy miesiące, to dla mnie ogromny stres i nieprzespane noce, paraliżujący strach, nie chcę czekać, aż będzie za późno. Niestety taka operacja nie jest refundowana, a koszt to ok 20 000 zł. Proszę o wsparcie finansowe na ten cel: koszty dojazdów, konsultacje, badania, zakup leków to ok. 800 zł miesięcznie + operacja 20 000 zł. Wydatki te są nie do udźwignięcia przez mój skromny budżet. Mogę liczyć tylko na siebie. Chcę też skupić się na innych rzeczach, wszyscy wiemy jak ważna jest psychika w chorobie. Przed zachorowaniem byłam bardzo aktywna - taniec, tenis ziemny, rower, basen, bieganie. Wracam do aktywności pomimo ograniczeń spowodowanych operacją jak i leczeniem hormonalnym. Chcę, aby moi synowie widzieli mamę uśmiechniętą, szczęśliwą, a nie pełną lęku o jutro... Z góry przekazuję ogromne podziękowania za każdą kwotę, która wpłynie na moje konto.

30 314 zł z 30 000 zł
101%
Ola Matla, Poznań

Walka z rakiem piersi, podwójna blokada, operacja, rehabilitacja

Przez kilka miesięcy miałam nadzieję, że leczenie będzie jedynie krótkim przystankiem w moim życiu – etapem, który minie, a ja wrócę do codzienności. Niestety, w lutym 2022 roku dowiedziałam się, że choroba wykroczyła poza pierwotne ognisko w piersi i dała przerzuty do kości. Ta diagnoza zmieniła wszystko. Od tego momentu moje leczenie stało się paliatywne – czyli przewidziane na całe życie, aż do kolejnych progresji choroby. Co to oznacza w praktyce? Regularne wizyty na oddziale onkologicznym co trzy tygodnie, gdzie otrzymuję specjalistyczne leczenie onkologiczne. Każda wizyta to kolejna dawka leków, które pomagają mi utrzymać chorobę w ryzach, ale też przypomnienie, że to nie jest etap, który po prostu minie. Jeśli chcesz mnie wesprzeć w tej walce, możesz to zrobić, przekazując darowiznę na moje subkonto w fundacji Alivia. Każda wpłata to realna pomoc w pokryciu kosztów leczenia, badań i terapii wspierających, które pozwalają mi dalej walczyć. Dziękuję, że jesteś tu ze mną. --- Cześć, mam na imię Ola. Mam 36 lat, wspaniałą rodzinę, 4-letnią córkę Adę i męża. We wrześniu zdiagnozowano u mnie nowotwór piersi HER2-dodatni, jestem w trakcie chemioimmunoterapii indukcyjnej, przed mastektomią obustronną (ze względu na mutację genetyczną) i rekonstrukcją. Zebrane fundusze przeznaczę na nierefundowaną w moim przypadku w Polsce terapię oraz zabieg mastektomii z jednoczesną rekonstrukcją, który jest kosztowny i będzie także wiązał się z wielokilometrowymi podróżami oraz późniejszą rehabilitacją, a także na dodatkowe wydatki apteczne. Moim obecnym marzeniem jest uzyskanie 100% odpowiedzi na leczenie, bez choroby resztkowej i powrót do normalnej codzienności bez szpitali, chemii, żeby córka jak najmniej kojarzyła dzieciństwo z chorobą mamy.

38 283 zł z 73 500 zł
52%
Jan Solon, Warszawa

Proszę, pomóżcie mi dożyć przełomu w medycynie.

Mój ukochany mąż. Najlepszy człowiek na świecie. Zawsze pełen energii, radości, chęci do życia, mający mnóstwo planów na przyszłość... 07.07.2021 – wstępna diagnoza - glejak mózgu 21.07.2021 – operacja 30.07.2021 – pełna diagnoza - glejak mózgu III stopnia 15.09.2021 – początek radio i chemioterapii Nikt się tego nie spodziewał. Przypadkowa wizyta u lekarza, aby sprawdzić stan zdrowia po przebytej infekcji COVID, wyjątkowa nadgorliwość przy doborze badań, szybka diagnoza, szok… Operacja, radio i chemioterapia to dopiero początek walki. Jesteśmy w trakcie konsultacji z prof. Wellerem z University Hospital Zürich Department of Neurology. Lada dzień kolejne badania, kolejne wnioski, kolejne próby odsunięcia wyroku… Jedyne, co jest teraz dla nas ważne, to życie. Jak najdłuższe wspólne życie. Zrozpaczeni, choć nadal pełni nadziei i wiary w rozwój medycyny, błagamy o pomoc. Wstępny koszt wszystkich badań, konsultacji, leczenia opiewa na kwotę 150 tys. zł. Jest to dla nas ogromna suma, dlatego prosimy Was o pomoc. Nie tylko o przekazanie darowizny, ale również o wsparcie psychiczne w tak trudnej sytuacji. - żona Marta Proszę, pomóżcie mi dożyć przełomu w medycynie. - Jasiek

70 847 zł z 150 000 zł
47%
Krzysztof Kempski, Ostrzeszow

Rehabilitacja, leczenie, konsultacje, leki

Cześć, przez ostatni rok dużo się działo od ostatniej operacji, gdzie miałem paraliż prawostronny i myślałem, że to już koniec. Dziękuję za każdą oddaną złotówkę, dzięki której mogłem rehabilitować się i wyjechać na turnusrehabilitacyjny 2-tygodniowy do Wrocławia. Potrzebuję dalej wsparcia na rehabilitację nogi i szczególnie ręki oraz, jak Bóg da, kolejnych turnusów rehabilitacyjnych. Dzięki Waszemu wsparciu mogę ustać na nogach, robić kroki, o których marzyłem rok temu. Na chwilę obecną przejdę dystans 80 m i wskakuję na wózek, który jest jeszcze częścią mojego życia. Mam nadzieję, że dzięki Wam i rehabilitacji już niedługo nie będę go potrzebować. Z góry dziękuję. Bóg zapłać, Krzysztof --- Hej Wam, jestem po 3 operacji guza mózgu, niestety powstała u mnie afazja mowy i niedowład prawej strony góry i dołu, dlatego proszę Was o wsparcie. Rehabilitacja pozwoli mi wrócić do sprawności i jakoś funkcjonować w większym stopniu samodzielnie. Rehabilitacja jest PILNA. Liczę na Waszą pomoc. --- Nazywam się Krzysztof, mam 35 lat. Pod koniec 2015 r. stwierdzono u mnie guza mózgu, którego wycięto w lipcu 2016. To było niczym uderzenie pioruna z nieba - glejak 2 stopnia. Kolejną operację przeszedłem pół roku później. Moje życie zaczęło się układać: kochana żona, narodziny synka i buch... wszystko się zepsuło, delikatnie mówiąc. W lipcu 2019 wznowa guza, przeszedłem radioterapię, w 2020 zacząłem chemioterapię. Przez rok było wszystko dobrze, guz się zatrzymał. Sierpień 2021 - kolejny cios od życia. Kolejny guz w głowie w innym miejscu. Zmagam się z atakami padaczkowymi, niedowładami prawej strony, szczególnie rąk, do tego mam silne bóle głowy, które utrudniają normalne funkcjonowanie. Proszę Was o pomoc, bo chcę żyć. Chcę szukać wsparcia tu i tam, ale bez Waszej pomocy nie dam rady. Zażywam codziennie leki, witaminy i minerały, dojeżdżam do lekarzy poza miejscem zamieszkania, co daje mi w kość. Nie chcę się poddać, będę walczyć! Moja żona mnie potrzebuje. Chcę patrzeć, jak nasz syn rośnie, uśmiecha się i co najważniejsze cieszyć się każdą chwilą z nimi. Szukam nowych metod leczenia, na przykład immunoterapia w Niemczech lub NanoTherm w Lublinie, które wiążą się z wysokimi kosztami. Z góry dziękuję za każdy grosz, za okazanie Waszego wsparcia i szanse na normalne życie. Krzysztof

56 063 zł z 80 000 zł
70%
Kornel Łyjak, Rosnowo

Proszę o wsparcie w walce z chorobą

Witam, nazywam się Kornel i dopiero co skończyłem 25 lat. Moje życie jak dotąd było bardzo ekscytujące, ciągle coś się działo, pracowałem jako kurier: do pracy, do znajomych posiedzieć, pogadać, miałem ciągle kontakt z ludźmi, aż tu przyszedł weekend, kiedy pojechałem odwiedzić rodziców. Niestety nie mieliśmy blisko lekarza rodzinnego, więc trzeba było dzwonić po karetkę. Myślałem, że zrobią mi badania, jakieś leki podadzą i wypuszczą (bo pojechałem z bólem żołądka i przełyku). No i tak to przeleżałem 2 dni na SORze, bo już pierwszego dnia mieli podejrzenia, że może być białaczka, ale dopiero po tych dwóch dniach mnie zamknęli na oddział i wtedy lekarz powiedział mi, że to ostra białaczka szpikowa. Od tamtej pory cały świat mi się zawalił. Od pół roku praktycznie nikogo nie spotkałem, ciągle w zamknięciu siedzę (na dodatek przez pandemię nawet z sali nie można wychodzić). Przez tę chorobę także straciłem pracę, a jeżdżenie między Koszalinem a Szczecinem czy Koszalinem a Gdańskiem też trochę kosztuje, tym bardziej że nie mogę poruszać się żadnymi środkami komunikacji, gdzie jest dużo ludzi, bo nie mam żadnej odporności po tych chemiach. Niedługo też dojdą leki poprzeszczepowe, które boję się, że będą drogie... Jeśli to czyta osoba, która jest w podobnej sytuacji, ma podobną chorobę, to śmiało proszę pisać. Będziemy się podtrzymywać na duchu, bo jednak łatwiej jest, kiedy dwie osoby znają ten ból, który przechodzą. Pozdrawiam i życzę zdrówka!

22 895 zł z 30 000 zł
76%