Uratuj życie matki małych sportowców
Bożena Wowra, Chorzów,
numer zbiórki: 111906
Dziennik
Rehabilitacja ręki jest trudna, ale przynosi efekty. Czy można się przyzwyczaić do życia bez pełnosprawnej prawej ręki? Nie można. Można jedynie nauczyć się z tym żyć i nie łamać się, kiedy piekący ból jest nie do zniesienia, robi się obrzęk, drętwienie, kiedy tracisz w niej czucie... Wtedy zaciskam zęby, masuję, drenuję, ćwiczę, umawiam dodatkową wizytę u fizjoterapeutki. Tak mija dzień za dniem w oczekiwaniu na dalsze diagnozy.
Na dniach potwierdzi się, czy po wakacjach zaczynam rundę nr 2 walki z przeciwnikiem. To oznacza kolejne operacje, dalszy ciąg wykluczenia z życia zawodowego i po części rodzinnego. Dlatego dziękuję nie tylko osobom wspierającym moją zbiórkę, bez której nie mogłabym rehabilitować ręki, ale również wszystkim, którzy wsparli moje dzieciaki, moją rodzinę w tym ciężkim dla nas czasie. Bez Was moi mali-wielcy sportowcy nie mogliby rozwijać skrzydeł, bo sytuacje były podbramkowe.
Ciągle jeszcze istnieją wśród nas anioły. Nie mają wprawdzie żadnych skrzydeł, lecz ich serce jest bezpiecznym portem dla wszystkich, którzy są w potrzebie. Wyciągają ręce i proponują swoją przyjaźń...
-Phil Bosmans-
Kochani!
Już jutro czeka mnie kolejna operacja! Trzymajcie kciuki za jej powodzenie.
Gdy przejdę po niej okres rekonwalescencji, podejmę dalszą diagnostykę.
Kiedy wreszcie będzie dane mi usłyszeć, że moja walka z rakiem zakończyła się zwycięstwem...?
Opis zbiórki
25.10.2023 Aktualizacja
Niestety wyniki histopatologiczne po mastektomii potwierdziły naciekowy przerzut do węzłów chłonnych. 13.11.2023 czeka mnie limfadenektomia, po której będę walczyła już nie tylko o życie, ale też o sprawność prawej ręki. Planowana po tym zabiegu radioterapia nie ułatwi mi tego. Dlatego jeszcze bardziej proszę - środki na rehabilitację będą mi niezbędne, bez Was nie będę mogła nawet zrobić dzieciom kanapki do szkoły... Serce mi pęka na samą myśl, a łzy ciekną strumieniami...
Sport to zdrowie! Sport to przyszłość!
Sport jest nieodłącznym elementem życia naszej rodziny. Jestem mamą 7-letniego Mistrza Śląska w jiu-jitsu sportowym, 8-letniej najmłodszej w historii reprezentantki Podokręgu Katowice w piłce nożnej oraz 13-letniego amatora pływania. Wraz z mężem staramy się im dawać dobry przykład, dbając o swoje zdrowie, unikając nałogów, pamiętając o dobrej kondycji fizycznej czy zdrowej diecie.
Każdy dzień naszego tygodnia jest perfekcyjnie zaplanowany. Szkoła i praca, chwila oddechu, popołudniowe treningi - ja jeżdżę z synem do Bytomia na treningi jiu-jitsu, mąż z córką do Rudy Śląskiej na treningi Akademii Piłkarskiej, najstarszy syn na szczęście ma basen w trakcie lekcji. Weekendy również mamy zajęte ligą, turniejami lub zawodami. Jednak gdy tylko znajdziemy wolny czas, spędzamy go również wspólnie na wyjazdach, by poznawać piękne zakamarki przyrody. Jesteśmy namiociarzami, więc nasze wyjazdy często są nieplanowane i niedalekie, ale dla dzieci ekscytujące.
I pewnego dnia cały nasz plan zostaje zburzony przez diagnozę - rak. W najbliższym czasie czeka mnie mastektomia prawej piersi ze względu na wykryte 21 ognisk zapalnych. Wskazana jest również mastektomia lewej piersi, w której również wykryto podejrzane zmiany oraz wycięcie jajników z cystą, jednak te zabiegi w moim przypadku nie są refundowane przez NFZ.
Całe nasze życie rodzinne kierujemy w rozwój dzieci, w ich lepszy start w dorosłość. W ten start, którego sami nie mieliśmy. Cieszymy się każdym ich sukcesem, wspieramy, jeśli przychodzą drobne potknięcia. Wierzymy w nie każdego dnia. Dzieci są sensem naszego życia. Nigdy nie prosiliśmy nikogo o pomoc w zapewnieniu im tego wszystkiego, co potrzebne do ich rozwoju. Ciężko pracujemy, by dać im to, co niezbędne. Jednak teraz sytuacja nas przerosła. Nie mamy zabezpieczonych takich środków pieniężnych, które są potrzebne, bym mogła jak najszybciej przejść niezbędne operacje, odbyć rehabilitację i wrócić do swoich obowiązków. Czas jest tutaj kluczowy. Nie mamy pomocy nikogo z zewnątrz, a jedna osoba nie będzie w stanie pogodzić wszystkich codziennych zajęć.
Moje dzieci walczą na macie, na boisku, w wodzie - o swoje cele i marzenia. Ja muszę stoczyć inną walkę - o życie. Dlatego proszę Cię, jeśli to czytasz, wspomóż moją zbiórkę nawet niewielką kwotą. Pomóż mi proszę zdobyć narzędzie do skutecznej walki i zwycięstwa z najgorszym, niedającym objawów wrogiem, jakim jest nowotwór złośliwy.
Chcę móc cieszyć się z moimi dziećmi z ich pasji, chcę im towarzyszyć, być mamą, wspierać, chcę żyć... Nie poddam się, jednak potrzebuję Twojej pomocy.
Słowa wsparcia