Zbiórki

Paula Chrustowska, Oława

Cel został osiągnięty, dziękuję! Na ten moment zawieszam zbiórkę.

Dzień dobry, mam na imię Paula, mam 34 lata. Moja historia zapewne jest podobna do wielu innych istnień, których szczęśliwe, poukładane i satysfakcjonujące życie przerwała informacja o nowotworze złośliwym. Na początku września 2020 roku z radością i niecierpliwością szykowałam się do pracy w kolejnym roku szkolnym. Ten czas i rok był wyjątkowo szczególny, ponieważ wszyscy czekaliśmy na powrót do normalności po długim lockdownie spowodowanym Covidem. Byłam szczęśliwa, że w końcu zobaczę swoich kochanych uczniów i będziemy mogli znów działać na lekcjach chemii oraz w naszym szkolnym i lokalnym środowisku. Niestety - radość nie trwała długo i została zmącona odkryciem przeze mnie, podczas samobadania, guza piersi. Jestem z wykształcenia biologiem, chemikiem oraz antropologiem człowieka, dlatego nigdy nie zaniedbywałam profilaktyki i samobadania, a także troszczyłam się w tej naturze o osoby mi ważne i bliskie. Mimo tego guz pojawił się zupełnie nieoczekiwanie i w czasie tak krótkim, że wciąż towarzyszy mi niedowierzanie. Badanie usg, mammografia, konsultacje, biopsja i w końcu diagnoza, jaką otrzymałam: rak piersi nieluminalny her2+++. Obecnie jestem pod opieką Dolnośląskiego Centrum Onkologii i w trakcie chemioterapii. Niestety, ze względu na obecną sytuacje pandemiczną i niską odporność, nie mogę pracować z uczniami, ale mocno wyczekuję momentu, kiedy będę mogła wrócić do aktywności zawodowej. Zanim do tego dojdzie, czeka mnie w dalszym ciągu chemioterapia, operacja, leczenie lekiem celowanym w mój typ nowotworu, rehabilitacja oraz poszerzona diagnostyka kontrolna. Chciałabym jak najszybciej uporać się z "zadaniem domowym", które postawiło przede mną życie. Chcę znów służyć swoją wiedzą i doświadczeniem moim uczniom oraz wsparciem ich rodzicom. Chcę być znów oparciem dla najbliższych. Bardzo czekam też na moment, gdy będę znów mogła podróżować w ulubiony sposób - "po studencku". Zdaję sobie sprawę, że moje leczenie jest długie, wymagające i niestety - kosztowne (diagnostyka, leki, rehabilitacja). Bardzo dziękuję za każdy 1%i doceniam każde wsparcie płynące do mnie z Państwa strony. Z wyrazami szacunku, Paula Chrustowska

45 614 zł z 25 000 zł
182%
Adam Dębicki, Gózd

Walczę z rakiem prostaty. Pomóż mi sprostać zadaniu.

Nazywam się Adam Dębicki, w młodości zajmowałem się tworzeniem poezji - wydałem wiele utworów cieszących się uznaniem krytyków. Pasjonuje mnie historia i literatura. Niestety już od najmłodszych lat ograniczała mnie niepełnosprawność. Przebyłem wiele chorób, które znacząco utrudniały życie mnie i mojej rodzinie. Mimo tego, postawiłem na wykształcenie i mogę się pochwalić tytułem magistra o dwóch specjalnościach: ekonomika handlu i usług handlowych oraz finanse i gospodarka komunalna oraz studia pedagogiczne. Nigdy jednak nie znalazłem pracy w swoim zawodzie. Po wielu trudnościach mogę powiedzieć, że mam pracę - jestem ochroniarzem, nie wiem jednak jak długo będę mógł ją wykonywać. Zdiagnozowano u mnie nowotwór złośliwy prostaty. Z moich dochodów nie starcza mi na opłacenie kosztów związanych z leczeniem. Chciałbym móc cieszyć się życiem nie martwiąc jego ceną.

1 116 zł z 10 000 zł
11%
Izabela Czyż, Dębnica Kaszubska

Cel został osiągnięty, dziękuję! Na ten moment zawieszam zbiórkę.

Moja historia z rakiem rozpoczęła się 21 lat temu. Pół roku po studiach i zamążpójściu usłyszałam diagnozę RAK PIERSI. Cały świat zatrzymał mi się w miejscu. Szybkie działania, operacja, chemioterapia, proces zdrowienia mijały jak w mgnieniu oka. Niedługo po leczeniu zaszłam w ciążę. I tu kolejne rozczarowanie dorosłym życiem - moja wyczekiwana córeczka na świat przyszła z zespołem Downa. Zaangażowanie w proces wychowania dziecka z dysfunkcją zajmowało dużo czasu, jednak nie zaniedbywałam siebie. Dbałam o regularne wizyty lekarskie. Po 7 latach na świat przyszła druga córka. Funkcjonowałam normalnie, byłam żoną, matką, pracownikiem na etacie, realizowałam swoje pasje i marzenia. Celebrowałam każdą chwilę, każdy dzień, każdy rok... W 2013 roku organizowałam swoje 40 urodziny. Zamiast imprezy - pobyt w szpitalu, zamiast prezentu - diagnoza: niezależny pierwotny rak piersi drugiej. Długie leczenie: operacja, chemioterapia, radioterapia, herceptyna, powrót do "NORMALNOŚCI". Przez wiele latpracowałam jako wolontariuszka onkologiczna, niosąc wsparcie chorym. W międzyczasie wykonałam wiele testów na nosicielstwo wadliwych genów. Okazało się, że jestem nosicielem genu Tp53, który nie daje mi odporności na choroby nowotworowe. W 2020 roku diagnoza gruczolakorak trzustki zwaliła mnie z nóg. Mój świat po raz kolejny zatrzymał się i nie chce ruszyć. Przeszłam bardzo skomplikowaną operację usunięcia całej trzustki, wynikiem której jest cukrzyca typu 3 i problemy gastryczne. Jestem w trakcie ciężkiej chemoterapii. Mimo wrednych rokowań, które towarzyszą tej chorobie, nie tracę nadziei na powrót do zdrowia. Mam nadzieję być jeszcze z moimi dziećmi i mężem, którzy tak bardzo mnie potrzebują. Mam nadzieję powrócić do pracy, którą tak bardzo kocham. Mam ochotę na spotkania z przyjaciółmi. Mam ochotę na życie, na realizowanie swoich pasji i marzeń. Zebrane środki finansowe przeznaczę na leczenie, rehabilitację oraz diagnostykę.

77 941 zł z 30 000 zł
259%
Józef Kachnowicz, Orneta

Zbieram środki na dalsze leczenie

Nazywam się Józef Kachnowicz, mieszkam w Ornecie - w niewielkim miasteczku w woj. warmińsko-mazurskim, mam 71 lat. W marcu 2020 r. zdiagnozowano u mnie raka złośliwego pęcherza moczowego. Guz był wielkości kilku centymetrów. W przeciągu paru miesięcy - od wiosny do jesieni 2020 roku byłem leczony chemią w Klinice Onkologii i Immunoterapii w Szpitalu w Olsztynie. Leczenie na tę chwilę zostało pozytywnie ocenione przez mojego lekarza prowadzącego i guz na razie zginął. Niestety leczenie chemiczne spowodowało skutki uboczne. Moja tarczyca przestała działać i w związku z tym mam problem ze sztywniejącymi mięśniami, co ogranicza możliwość poruszania się. Dodatkowo nerki źle funkcjonują, organizm jest zanieczyszczony i uniemożliwia normalne funkcjonowanie. Wyniki krwi niestety są coraz gorsze. Razem z małżonką jesteśmy emerytami ze skromnymi dochodami. Liczę na pomoc na dalsze leczenie specjalistyczne. Standardowy czas oczekiwania na lekarza specjalistę jest obecnie mocno wydłużony. Niestety czekanie na leczenie skutków ubocznych chemioterapii w moim przypadku oznacza złe rokowania. Liczę na pomoc finansową, która umożliwiłaby mi opłacenie dojazdów do lekarzy specjalistów oraz dalsze leczenie, jak również sfinansowanie konkretnych leków. Pozdrawiam wszystkich ludzi o dobrym sercu i wszystkim życzę zdrowia!

20 071 zł z 30 000 zł
66%
Anna Łukowczyk, Rybnik

Udało się - otrzymuję leczenie celowane!

Moi Drodzy, proszę nie przekazujcie darowizn. Udało mi się uzyskać leczenie celowane! Bardzo Wam wszystkim dziękuję za otrzymaną pomoc i wsparcie. Wierzę, że dobro, które mi okazaliście, powróci do Was. ------------------------------------------------------------------ Mam na imię Anna. W marcu 2020 r. usłyszałam diagnozę, której nikt z nas nie chce usłyszeć – nowotwór. A dokładnie nowotwór złośliwy piersi z przerzutami do węzłów chłonnych. Po początkowym niedowierzaniu i załamaniu przystąpiłam do działania. Nie dam się – będę walczyć. Przecież mam dla kogo żyć. Mój syn ma 14 lat. Bardzo chcę zobaczyć, jak dorasta, jak sobie radzi, zakłada rodzinę. I mam jeszcze tyle planów na życie, tyle rzeczy chcę jeszcze spróbować, zobaczyć... Szybko rozpoczęłam leczenie – plan: chemioterapia przedoperacyjna i operacja, a potem wizyty kontrolne. Myślałam: nie jest źle, za chwilę będzie po wszystkim i będę tylko sprawdzać, czy wszystko jest w porządku. Życie miało jednak inny plan. Podczas chemii pojawiły się liczne powikłania, w tym zakrzepica i zatorowość płucna. Musiałam przerwać leczenie i uporać się z nimi. Dopiero w listopadzie mogłam powrócić do leczenia raka. Rozpoczęłam nową chemię - karboplatyną. Na ocenę leczenia muszę jeszcze poczekać, ale dotychczasowe badania pokazują, że reaguję na lek i jest szansa, abym był zdrowa. Aby tak się jednak stało, po zakończeniu chemioterapii mam rozpocząć przyjmowanie leku podtrzymującego - Lynparzy (Olaparibu). Dzięki niemu mogę uniknąć wznowy i żyć. Lek ten powinnam przyjmować już stale. Niestety koszt zakupu jednego opakowania leku to ok. 23 tys. zł. W Polsce lek jest refundowany wyłącznie pacjentkom z zaawansowanym rakiem jajnika, rakiem jajowodu lub rakiem otrzewnej, z mutacją BRCA, u których uzyskano odpowiedź na chemioterapię opartą na związkach platyny. Pacjentki takie jak ja – z rakiem piersi, pomimo tego, że mają wskazania do zastosowania tego leku i spełniają pozostałe wymagania, nie są objęte refundacją. Mam nadzieję, że sytuacja się zmieni i lek zostanie wpisany na listę leków refundowanych bez ograniczeń. Jednak dopóki tak się nie stanie, to my, chorzy musimy sfinansować cały koszt zakupu. Koszty planowanego leczenia Lynparzą (Olaparibem) przekraczają finansowe możliwości naszej rodziny, dlatego proszę Was o pomoc. Dzięki Wam mam szansę zakupić lek, który może uchronić mnie przed nawrotem choroby. Bardzo dziękuję za każdą pomoc, za każdy gest!

35 005 zł z 100 000 zł
35%
Jarosław Węclewski, Ustronie Morskie

Zbieram środki na rehabilitację, naukę mowy, dalsze leczenie

20 listopada 2020 czułem się dobrze. Pierwsza histopatologia niczego nie wykazała, więc dlaczego kolejna miałaby wszystko popsuć? Ne miałem przecież żadnych objawów oprócz chrypki. Nie miałem problemów z przełykaniem ani bólem, wyniki krwi były ok. Nie paliłem od 25 lat, więc to na pewno podrażnione struny głosowe. Nikt w rodzinie nie umarł na raka, na pewno struny... Niestety druga histopatologia wykazała raka krtani. Stan początkowy? Przecież dobrze się czuję... I tomografia - krtań do usunięcia, chrząstki już nie ma. Problemy z oddychaniem pojawiły się błyskawicznie. Teraz SOR, żeby się nie udusić i covid - na krześle 20 godzin. Do szpitala klinicznego 150 km. Plany się zdezaktualizowały, Kochana Kobieta gaśnie razem ze mną... Proszę o pomoc w zbiórce pieniędzy na pokrycie kosztów związanych z leczeniem, rehabilitacją, dojazdami do szpitala.

307 zł z 50 000 zł
0%
Barbara Lewińska, BRUSY

Zbieram na rehabilitację i walkę z rakiem

Witam, mam na imię Barbara, lat 49. Pochodzę z Brus. Z zawodu jestem położną środowiskowo-rodzinną. Od 8 lat zmagam się z chorobą nowotworową, poddawana jestem chemioterapii. W październiku 2020 r. zdiagnozowano u mnie nowotwór złośliwy - mięsak. To "paskudztwo" zaatakowało moją lewą nogę. Niestety mimo licznych operacji, nogi nie udało się uratować. 13.11.2020 r. amputowano mi ją na wysokości uda. Wiadomość o amputacji była dla mnie jak grom z jasnego nieba... Żyć trzeba dalej, bo jest dla kogo! Mam wspaniałego syna i wielkie oparcie w rodzinie i znajomych. Jak każdy wie, całe leczenie związane z tym raczyskiem jest bardzo kosztowne. Zbieram na walkę o zdrowie oraz lepsze życie dzięki nowoczesnej protezie. Chcę bardzo wstać na obie nogi. Mam wielką nadzieję, że pomogą mi ludzie dobrego serca i wesprą mnie w tej trudnej sytuacji. Bardzo, bardzo mocno dziękuję za każdą pomoc!

49 860 zł z 150 000 zł
33%
Wiktoria Kot, Rębielcz

Leczenie i rehabilitacja

Witam, nazywam się Wiktoria Kot, w tym roku skończyłam 18 lat. W marcu 2014 roku zdiagnozowano u mnie ostrą białaczkę limfoblastyczną ALL. Chemioterapia trwała dziewięć miesięcy, następnie przez rok trwało leczenie podtrzymujące i rehabilitacja. W trakcie leczenia podtrzymującego wystąpiło u mnie dwukrotnie ostre zapalenie trzustki oraz niewydolność wątroby. Gdy myślałam, że najgorsze mam już za sobą, w maju 2018 roku nastąpiła wznowa choroby. Moje życie znowu wywróciło się do góry nogami. Intensywne leczenie mam już za sobą, teraz jestem w trakcie leczenia podtrzymującego. Choroba zmieniła całe moje życie i mojej rodziny. Mimo przeciwności losu dostałam się do liceum i w tym roku już matura. Mam nadzieję, że spełnią się moje marzenia i dostanę się na studia medyczne. Leczenie jest długie i kosztowne, dlatego proszę Was o pomoc w codziennej walce z chorobą. Potrzebuję wsparcia, żeby pokryć koszty niezbędnych leków i rehabilitacji. Z góry dziękuję wszystkim darczyńcom. Wiktoria

20 528 zł z 20 000 zł
102%
Anna Bielecka, Kraśnik

Zbiórka pieniędzy na leczenie raka

Nazywam sią Anna Bielecka, mam 38 lat, jestem szczęśliwą żoną i matką dwóch chłopców - 7 i 10 lat. We wrześniu zrobiłam kontrolne badanie piersi i okazało się, że w prawej piersi pojawiła się zmiana. Lekarz kazał tę zmianę obserwować i zgłosić się do kontroli za sześć miesięcy. Jednak mąż postanowił rozszerzyć badania, ponieważ trzy lata temu zmarła moja kochana mama. Po biopsji wykonanej we wrześniu okazało się że, jest to nowotwór złośliwy piersi i od tego momentu rozpoczęliśmy walkę. Dziś jestem już po pierwszej serii chemioterapiach, rozpoczęłam drugą chemioterapię, czeka mnie jeszcze operacja w Niemczech, radioterapia i terapia hormonalna. Proszę o wsparcie w poniesieniu nierefundowanych kosztów leczenia.

54 866 zł z 80 000 zł
68%
Bogumiła Wyrzykowska, Legnica

Proszę o pomoc w poniesieniu kosztów leczenia

Mam na imię Bogumiła. Od niedawna jestem emerytką, osoba samotną. W październiku 2020 rozpoznano u mnie nowotwór złośliwy, chłoniak MCL w stadium IV B. Rozpoczęłam trudne leczenie. Wielokrotnie przebywałam w szpitalu. Przechodziłam chemioterapię, transfuzje krwi i płytek, immunoterapię. Aktualnie jestem leczona chemioterapią celowaną, ponieważ guz pozostał w jelicie cienkim. Jest to agresywna postać chłoniaka - trudna, nawracająca choroba nowotworowa, która pozbawia mnie odporności. Długotrwałe leczenie, chemioterapia prawie bez przerw, spowodowało wiele powikłań, z którymi muszę się mierzyć. Skutkami leczenia są problemy kardiologiczne, dermatologiczne, laryngologiczne. Wystąpiła też osteoporoza oraz problemy z wątrobą. Bardzo proszę o wsparcie. Uzyskane środki chciałabym przeznaczyć na leczenie, szczególnie na konsultacje specjalistyczne i leki. Chciałabym również pojechać na turnus rehabilitacyjny psychoonkologiczny, aby zregenerować siły, poprawić samopoczucie i choć na chwilę zapomnieć o chorobie. Serdecznie dziękuję. Bogumiła Wyrzykowska

8 050 zł z 20 000 zł
40%
Maria Bertholz, Toruń

Proszę o pomoc w zakupie nierefundowanego leku!

Zanim przeczytasz historię naszej mamy, poproś swoich bliskich o to, żeby się przebadali. Im szybciej nowotwór zostanie zdiagnozowany, tym szanse na wyleczenie są większe. Jeśli zauważysz na swoim ciele coś co Cię niepokoi, nie wahaj się i powiedz o tym lekarzowi. To bardzo istotne, bo dzięki takim badaniom u naszej mamy wykryto raka. Złośliwy nowotwór sutka. Nasze życie zostało wywrócone do góry nogami w maju tego roku, kiedy to usłyszeliśmy diagnozę: nowotwór złośliwy sutka - nieokreślony rak piersi lewej NSTG3, typ nieluminalny, HER 2 dodatni cT1bN0M0. Po jej usłyszeniu każdy od razu myśli o najgorszym. Tak było i w naszym przypadku. Szok, niedowierzanie i pytanie "dlaczego ona?". Dlaczego miesiąc po śmierci naszej ukochanej babci otrzymałyśmy kolejny cios?! Zamiast siedzieć i użalać się nad sobą, szybko się pozbierałyśmy i rozpoczęłyśmy walkę. Walkę o życie naszej mamy. Mama przeszła 2 operacje oszczędzające pierś. W tej chwili jest po 4-tej chemioterapii, przez którą mimo utraty włosów i ogólnego złego samopoczucia przeszła zwycięsko. Myślę sobie, że przy chemii, radioterapia to pikuś. Niestety to nie koniec złych wieści. Na ostatniej chemioterapii okazało się, że mama potrzebuje leku o nazwie Trastuzumab. Lek ten ma za zadanie zmniejszyć ryzyko wystąpienia przerzutów i nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że ten lek nie jest refundowany, jeśli twój rak jest stosunkowo mały. Wniosek: gdyby guz był większy (czytaj: mniejsze szanse na wyleczenie), to ten lek byłby refundowany. Ile warte jest życie naszej mamy?! Zostało wycenione na 3500 zł miesięcznie. Tyle kosztuje miesięczna terapia tym lekiem. Dodam, że mama powinna stosować ten lek przez rok, co daje nam kwotę 42 000 zł. Właśnie dlatego zwracamy się do Was z prośbą o przekazanie jakiejkolwiek kwoty na zakup leku. Jeśli nie jesteś w stanie pomóc, zrozumiem, proszę jednak o udostępnienie postu jak największej liczbie osób. Wierzę, że razem możemy zdziałać cuda. :) Ten, kto miał okazję poznać naszą mamę, wie jak ciepłą osobą jest. Uwielbia jeździć na rowerze i cieszyć się życiem. Jestem pewna, że dla każdego z Was w miarę możliwości zrobiłaby to samo. Dodam tylko, że pewnego dnia może okazać się, że to Ty możesz potrzebować pomocy. Być może będzie to twoja siostra lub mama. Życie pisze różne scenariusze. My też nie spodziewałyśmy się, że taki los nas spotka... Z góry dziękujemy za słowa wsparcia i za wszelką pomoc. Bogusia i Beata z rodziną

5 962 zł z 42 000 zł
14%
Agnieszka Kołakowska, Warszawa

Mam raka wątroby. Chcę żyć. Pomóżcie, proszę!

Cześć! Mam na imię Agnieszka, mam 43 lata, jestem Żoną i Mamą trójki wspaniałych dzieci. Do tej pory wiodłam normalne, spokojne, szczęśliwe życie. Pracowałam, zajmowałam się domem i dziećmi. Dbałam o siebie i swoją rodzinę. W związku z przypadkami występowania nowotworów w rodzinie wiedziałam, że jestemw grupie ryzyka. Bardzo dbałam więc o zdrowie, regularnie się badałam. W 2019 roku z zadowoleniem i ulgą przyjęłam wyniki corocznego kompleksowego badania. Niestety, kilka miesięcy później usłyszałam, że niestety moja dbałość o zdrowie, wszystkie me starania nie dały rady. Mój organizm nie dał. Mam złośliwe wtórne zmiany w wątrobie, będące wynikiem przerzutu z innego źródła. Prawdopodobnie jajnika. Całe moje dotychczasowe życie dosłownie legło w gruzach. Rozpoczęłam leczenie - wyniszczającą chemioterapię. Z dnia na dzień czuję się coraz gorzej. Martwię się o moją Rodzinę - Dzieci, Męża. Chcę żyć, będę więc walczyć. Ale do tej walki potrzebne jest również finansowe wsparcie - na lekarstwa, drogie preparaty odżywcze, zalecone przez lekarzy wspomagające zdrowie suplementy, konsultacje medyczne. Cały czas wraz z rodziną i przyjaciółmi, znajomymiszukamy dostępnych metod leczenia i sięgniemy po nie, jeśli tylko będzie taka możliwość. Potrzebuję Waszej pomocy. Proszę o wsparcie.

1 488 zł z 25 000 zł
5%