Zbiórki

Kamila Cierpiał, Częstochowa

Bardzo dziękuję za wsparcie. Na ten moment zawieszam zbiórkę.

Mam na imię Kamila, mam 27 lat i zdiagnozowany nowotwór złośliwy, którego leczenie niestety związane jest z dużymi kosztami. Wszystkie środki zebrane na moje konto posłużą mi do opłacenia kosztów związanych z leczeniem, takich jak diagnostyka, konsultacje medyczne, rehabilitacja, dojazdy do placówek medycznych. Za jakiekolwiek wsparcie już teraz bardzo dziękuję!

29 753 zł z 17 000 zł
175%
Konstanty Stepaniuk, Białystok

Potrzebne środki na zabieg Nanoknife

Jestem pełnomocnikiem Konstantego i zgłosiłam go do Fundacji, bo jest w bardzo trudnej sytuacji. Do momentu rozpoznania choroby nowotworu złośliwego prostaty mieszkał i pracował w warsztacie samochodowym razem z synem. W trakcie choroby syn nie opiekował się ojcem i nie wspierał finansowo, a wręcz przeciwnie - zażądał notarialnego przepisania domu w całości. Po odmowie ojca wyprowadził się z synową pozostawiając samego w chorobie bez środków do życia. Konstanty został opuszczony przez rodzinę i mieszka sam. Jest po rozwodzie od 14 lat. Po pierwszej operacji w Bydgoszczy były komplikacje, które spowodowały dłuższą niezdolność do pracy. Następstwem tego była kolejna operacja w Białymstoku. Po niecałym w badaniu MR wykazano wznowę nowotworu w okolicy szyi, pęcherza i odbytnicy. Daje to bóle, ciągle infekcje, trudności z oddawaniem moczu oraz zaleganiem moczu w pęcherzu. W tym przypadku klasyczna metoda leczenia radioterapią daje duże prawdopodobieństwo powstania wielu powikłań m.in. przetoki, nietrzymania moczu, krwawienia, uszkodzenia nerwów pęcherza, itd., co spowoduje brak możliwości wykonywania pracy zawodowej i potrzebę opiekuna w życiu codziennym. Według opinii lekarza onkologa i urologów zalecaną metoda leczenia jest Nanoknife. Urolog w klinice Klara zakwalifikował Konstantego na operację, która jest jedyną możliwą metodą, jaką można zastosować w tym przypadku ze względu na okolice zmian chorobowych. Nanoknife nie powoduje takich powikłań, bo jest metodą małoinwazyjną. Metoda ta zapewnia powrót do normalnego życia i pracy. Po radioterapii minimalny okres niezdolności do pracy to 6 miesięcy, jeśli nie będzie dodatkowych powikłań. Jednak Nanoknife to kosztowna operacja, na którą nie stać Konstantego, ponieważ sytuacja życiowa doprowadziła do kłopotów finansowych. Konstanty jest osobą niepełnosprawną, mimo to w miarę możliwości wykonuje drobne prace w warsztacie, w którym sam pracuje. Rodzina z Konstantym nie utrzymuje żadnego kontaktu. Jest zdany sam na siebie. Operacja daje daje duże szanse na wyzdrowienie, jednak nie jestem w stanie sfinansować w całości kosztów operacji. Zwracam się z prośbą o pomoc wsparciu finansowym na operację, która jest zaplanowana na dzień 15.01.2020 roku. PS. Z powodu braku środków finansowych Konstanty oczekuje na operację w innym terminie. Dziękujemy!

13 131 zł z 45 000 zł
29%
Irena Węgrzyniak, Gdynia

Protonoterapia

Nazywam się Irena, mam stwierdzony nowotwór złośliwy mózgu. Pierwsze zmiany wykryto u mnie 5 lat temu podczas badania rezonansem magnetycznym. Badanie wykazało zmiany w prawej półkuli mózgu. Wówczas usłyszałam, że to może być moja uroda, ale dla pewności mam raz do roku wykonywać kontrolny rezonans magnetyczny. W grudniu 2018 roku odebrałam wynik rezonansu i wówczas okazało się, że mam glejaka, a moja zmiana rozrosła się 1,5x. Wykonana dwukrotnie biopsja niestety potwierdziła, że mam nowotwór złośliwy. Zmiana jest tak duża, że na ten moment nie mogę mieć operacji czy radioterapii. Za zaistniałą sytuację winię prowadzącego mnie neurologa, który zignorował mój przypadek. W walce o życie podejmę każde wyzwanie. Niestety, wachlarz możliwości leczenia w Polsce jest bardzo ograniczony. Dla mnie nie ma innego sposobu leczenia poza tym, które obecnie przechodzę. Mam możliwość poddania się leczeniu niestandardowemu, ale jest ono bardzo kosztowne: -Protonoterapia w Monachium, koszt leczenia to kwota 60 000 euro. Chciałabym wykorzystać każdą możliwą szansę na zatrzymanie glejaka, także z wykorzystaniem alternatywnych metod leczenia i leków niedostępnych w Polsce. Nigdy nikogo nie prosiłam o pomoc, teraz jestem w takiej sytuacji, że muszę poprosić o wsparcie. Koszty terapii są bardzo wysokie i dla mnie nieosiągalne, dlatego tak ważna jest dla mnie Wasza pomoc. Zwracam się z prośbą do wszystkich, którzy czytają mój apel o dobrowolne kwoty na moje leczenie. Dzięki Wam będę mogła walczyć z nowotworem i cieszyć się każda kolejna chwilą z dziećmi. Dziś nie mam innych marzeń, chciałabym tylko wrócić do normalności. Z góry dziękuję za każdą udzieloną pomoc. Irena

83 888 zł z 280 000 zł
29%
Beata Olekszyk-Nowakowska, ŻORY

Pomoc w zbiórce na leczenie

Mam na imię Beata i jestem mamą 11-letniego Mateuszka. Razem z mężem i synem lubimy góry, psy i życie na wsi blisko przyrody. Moją pasją jest praca z dziećmi, które uczę angielskiego od 20 lat w szkole w Pawłowicach. We wrześniu 2019 roku zdiagnozowano u mnie nowotwór złośliwy jelita grubego. W październiku przeszłam operację. Od 11 grudnia jestem poddawana leczeniu celowanemu lekiem Avastin (bewacyzumab), które nie było niestety refundowane. Koszt jednego wlewu to 6 000 zł. Do tego dochodziły koszty dojazdu do szpitala w Warszawie raz na dwa tygodnie. Przeszłamcykl 12 podań. Chemioterapia bardzo obciąża organizm, ale wiem, że pomaga. Dodatkowo metodą wspierającą jej działanie jest hipertermia, której się poddawałam, jej koszty były bardzo wysokie. Zabieg trzeba wykonać jeden dzień przed chemioterapią, jeden po niej i czasem też pomiędzy. Koszt jednego godzinnego zabiegu to 550 zł. Ale ta metoda bardzo skutecznie wspomaga leczenie mojej przypadłości. Koszt całości, czyli przynajmniej 18 zabiegów to 9900 zł. No i na koniec rzecz chyba jedna z ważniejszych - Oncompass. Są to bardzo specjalistyczne badania genetyczne, których wykonanie to koszt rzędu 20 tys. złotych. W obecnej chwili kontynuuję immunochemioterapię już w Gliwicach. W związku z leczeniem przebywam na zwolnieniu lekarskim. Leczenie, związana z tym dieta i odżywianie, a także rehabilitacja związana z neuropatią po chemioterapii są bardzo kosztowne, a wypłata nie ma szans tego pokryć. W związku z tym zwracam się do Was o pomoc w zbiórce. Liczę na to, że dzięki Wam będę mogła przejść przez ten trudny czas. Wierzę też, że dobro wraca i jeżeli będzie potrzeba, ja będę mogła w przyszłości też komuś pomóc. Chciałabym wrócić jak najszybciej do szkoły, do dzieci. Widzieć mojego syna i innych uczniów na szkolnym korytarzu, stołówce. Chcę cieszyć się życiem i wrócić na górski szlak, idąc razem z Matim i Maćkiem, razem z nimi zdobywać szczyty. Dzięki ogromnemu wsparciu kochającego męża, syna, rodziny i Was wiem, że się uda. Dziękuję za każdy gest pomocy, za wsparcie.

182 686 zł z 200 000 zł
91%
Yulia Petukhova, Tłuszcz

Dziękuję!

Zbiórka została zakończona! ******************************************************************************************************** Mam na imię Yulia (Julia). Mam 36 lat. Pochodzę z Syberii, a dokładnie z południowego Uralu z miasta Czelabińsk. Do 33 roku życia mieszkałam w Rosji. Ukończyłam studia prawnicze, przez 15 lat pracowałam jako radca prawny. Zawsze prowadziłam zdrowy i aktywny tryb życia. W związku z tym, że mam polskie korzenie, byłam członkinią Organizacji Polonijnej „Solaris” w Czelabińsku. Nasza organizacja to stowarzyszenie potomków Polaków na Syberii, osób o polskich korzeniach, a także wszystkich zainteresowanych polską kulturą i tradycjami. Tam uczyłam się języka polskiego i marzyłam o Polsce. Zawsze wierzyłam, że marzenia się spełniają. Dzięki losowi poznałam swojego męża – podróżnika po Syberii, artystę-rękodzielnika Piotra i 3 lata temu przeprowadziłam się do Polski. Ułożyłam tu swoje życie: mieszkamy z Piotrem na wsi, znalazłam też pracę. Mieliśmy wielkie plany na przyszłość, marzyliśmy i radowaliśmy się z naszego szczęścia, ale w połowie października tego roku nagle dowiedziałam się o mojej chorobie. Mam przewlekłą białaczkę szpikową, rozpoznaną w kryzie mieloblastycznej. W lutym 2020 r. miałam przeszczepienie szpiku od mojej rodzonej siostry. Obecnie przechodzę leczenie i rehabilitację. Zbieram środki na dojazdy do szpitala, ponieważ mieszkam poza Warszawą, opłatę leków oraz rehabilitację po przeszczepie. Jestem osobą silną, mam syberyjski charakter, nie poddaję się, myślę pozytywnie. Jestem młoda, mam całe życie przed sobą, mam kochanego męża, rodziców, siostrę i innych członków rodziny. Potrzebuję Waszej pomocy, bo mam trudny etap w życiu. Wierzę w dobre serca ludzi i jasną stronę życia. Gorąco pozdrawiam i z góry dziękuję.

10 585 zł z 10 000 zł
105%
Regina Piecka, Płock

Leczenie zaawansowanego raka żołądka lekami nierefundowanymi

Witajcie, mam na imię Regina, mam 53 lata, jestem mężatką od 31 lat. Mam kochającego męża i dwoje wspaniałych dzieci: córkę Patrycję (lat 30) oraz syna Sebastiana (lat 22). Początki mojej choroby zaczęły się w lipcu 2018 roku. To wtedy będąc na cmentarzu w 1 rocznicę śmierci mojego taty zadzwonił telefon i Pani poinformowała mnie, że mam natychmiast przyjechać po odbiór wyników z rezonansu magnetycznego. Dalsze badania wykazały, że jest to rak żołądka IV ostatniego stopnia z przerzutami do wątroby i węzłów chłonnych. Diagnoza brzmiała jak wyrok. Pełna obaw i strachu z ogromną wolą i chęcią szczęśliwego życia podjęłam się leczenia. Jestem po 32 chemioterapiach w odstępach początkowo przez pół roku 2-tygodniowych, następnie 3-tygodniowych. Obecnie po wykonaniu dodatkowych badań, dowiedziałam się, że moje leczenie powinno być zupełnie inne z racji błędnego określenia złośliwości nowotworu. Okazuje się, że powinnam mieć podawany lek, który nie jest refundowany przez NFZ, niestety koszty leczenia znacznie przerastają nasze możliwości finansowe. Lek, który powinnam mieć podawany nazywa się RAMUCIRUMAB, w cyklach co 2-tygodniowych, w związku z czym koszt miesięcznej kuracji tym lekiem wynosi około 30 tys. zł. Pierwsze możliwe rezultaty leczenia tym lekiem mają być widoczne i odczuwalne po upływie 6 miesięcy, jednak leczenie może potrwać znacznie dłużej, jeśli lek będzie skuteczny, w związku z tym całkowity koszt leczenia może być znacznie większy. Jest to jedyny sposób ratunku dla mnie, gdyż na obecną chwilę chemia przestała działać. Moje samopoczucie również z dnia na dzień jest coraz to gorsze, ale bardzo chcę walczyć, bo mam dla kogo, nie poddam się tak długo, dopóki starczy mi sił. Zwracam się z ogromną prośbą do Państwa o wsparcie finansowe, ponieważ to moja jedyna i ostatnia nadzieja na dalsze życie...

38 360 zł z 180 000 zł
21%
Patrycja Frejowska, Warszawa

Potrzebuję wsparcia do walki z chorobą

Mam na imię Patrycja, mam 44 lata. Jestem mamą Mikołaja, którego wychowuję samotnie. W maju 2017 wyczułam guzek w piersi, który okazał się złośliwym nowotworem z przerzutami do węzłów chłonnych. Mój świat stanął w miejscu, jednak postanowiłam potraktować tę sytuację zadaniowo, jak coś przejściowego. Operacja, chemioterapia, naświetlania, rehabilitacja. Były trudne momenty, leczenie znosiłam wyjątkowo źle. Ponieważ mój rak był mocno złośliwy i hormonozależny, lekarze zalecili mi także usunięcie jajników. Minął rok od zakończenia leczenia systemowego, obecnie przez 5 lat poddawana będę nierefundowanej hormonoterapii oraz kroplówkom zabezpieczającym przed przerzutami do kości. Niedawno komplikacje po chemii i wprowadzeniu w stan menopauzy dały o sobie znać. Pojawiło się u mnie kilka schorzeń autoimmunologicznych, sarkoidoza, osteoporoza, osłabienie wątroby, astma i depresja. Lekarze przepisują coraz więcej nierefundowanych drogich leków i badań diagnostycznych, a środków finansowych zaczyna zwyczajnie brakować. Niestety 500+ nie dotyczy chorujących, którzy realnie ich potrzebują. Bardzo proszę o wsparcie, bez Waszej pomocy nie dam sobie sama rady.

24 627 zł z 30 000 zł
82%
Alicja Kacprzak, Łódź

Och, życie, kocham cię nad życie...

Witam, mam na imię Alicja, mam 61 lat, od roku emerytka. Los tak mnie nieszczęśliwie doświadczył, że obecnie jestem sama, ale NIE SAMOTNA... Cytując słowa mojej Przyjaciółki Ewy: jestem "kobietą pełną werwy, wigoru i życia, teraz przepełniona wiarą i wielką nadzieją". O tym, że paskudny guz "zagnieździł się " w moim prawym płucu, dowiedziałam się zupełnie przypadkowo. Po przejściu na emeryturę, wiosną 2019 roku, zapragnęłam wyjechać do sanatorium. Przed wypełnieniem wniosku do NFZ lekarz rodzinny skierował mnie również na badanie rtg płuc (było wymagane!). Wynik okazał się dramatyczny - guz wnęki prawej wielkości 36x32x31 mm. Kolejne badania, pobyt w szpitalu i pierwsza decyzja: "chora niezakwalifikowana do leczenia operacyjnego". Kolejne dni wypełnione smutkiem i lękiem, ale i mobilizacją do poszukiwaniem odpowiednich lekarzy, konsultacji i kolejnych badań, w tym badania PET. W m-cu lipcu br. wspaniali lekarze ze szpitala WAM w Łodzi podjęli się usunięcia tego guza i szczęśliwie wycieli go w całości, ratując mi całe płuco!!! Wynik badania histopatologicznego: rak niedrobnokomórkowy, przerzut raka płaskonabłonkowego. Kolejne badania, wiele konsultacji u lekarzy specjalistów i poszukiwanie guza pierwotnego, który dał przerzut do płuca. Do dnia dzisiejszego wciąż nie odnaleziono pierwotnego ogniska nowotworowego, który zapewne tylko czeka, aby zaatakować. Dzisiaj jestem już po chemioterapii (leczenie uzupełniające, profilaktyczne), a w grudniu czeka mnie kontrolne badanie PET i wielka niewiadoma... Muszę przyznać, że ostatnie miesiące, dni obdarowały mnie wiarą w potęgę ludzkich serc, miłością i wielkim wsparciem!!! Mam jeszcze małe marzenia, które tak bardzo bym chciała zrealizować. Pragnę w przyszłości być znów aktywną, służącą pomocą innym osobą, dzielącą się uśmiechem, radością i optymizmem, które przez całe dotychczasowe życie były moją wizytówką. Zebrane pieniądze chcę przeznaczyć na wydatki związane z chorobą: leki przepisane przez lekarza, dojazdy do ośrodka leczenia, dodatkowe konsultacje oraz badania diagnostyczne. Proszę uprzejmie, pomóżcie mi wygrać z tą ciężka chorobą. Każda złotówka w obecnej mojej sytuacji finansowej jest bezcenna. Z góry pięknie, z całego serca dziękuję :)

1 930 zł z 20 000 zł
9%
Ariel Gajewski, Łódź

Potrzebuję środków na nowoczesną terapię.

Cześć, mam na imię Ariel, mam 36 lat i do niedawna zaczynałem dzień porannymi ćwiczeniami, by mieć energię na resztę dnia. Następnie szedłem do pracy i wracałem późnym popołudniem do domu, do żony i dziecka. Była to moja rutyna, którą bardzo lubiłem. Wakacje i czas wolny spędzaliśmy aktywnie: rower, góry, spacery z psem. Najbliższe plany to nauczyć naszą córeczkę jazdy na rowerku. Nagle, 15 czerwca 2019 r. dopadł mnie niezwykle ostry ból głowy – trafiłem do szpitala, gdzie dowiedziałem się, że mam w głowie sporych rozmiarów guza mózgu i jest potrzebna natychmiastowa operacja chirurgiczna ratująca życie. Poddałem się jej po uprzednim pożegnaniu się z żoną i dzieckiem... Miałem dużo szczęścia i obudziłem się w dobrej kondycji – mogłem chodzić i zobaczyć moją rodzinę już 2 dni po operacji. Od tej pory zaczęła się walka z guzem mózgu – glejakiem wielopostaciowym IV stopnia (najbardziej złośliwym typem, jaki występuje). Jest to choroba, w której przeżywalność oceniona jest na ok. 1 rok od diagnozy, statystycznie dotyka 3 osoby na 100 tys. Po operacji chirurgicznej zostałem skierowany na radio i chemioterapię skojarzoną, którą również przeszedłem. Po miesięcznym okresie przerwy miał nastąpić etap chemioterapii podtrzymującej, a po niej kolejny rezonans głowy sprawdzający rezultaty. Niestety, nie było mi dane doczekać końca tego okresu. Na kilkanaście dni przed tym terminem karetka zawiozła mnie ponownie do szpitala z powodu ostrego bólu głowy – dla mnie oznaczało to nawrót glejaka, który odrósł. Obecnie czekam na ponowną operację wycięcia guza w szpitalu. Z jednej strony cieszę się, że mam szansę na kolejną operację, z drugiej strony wiem, że nic innego w Polsce już nie otrzymam. Bez niestandardowego leczenia, nierefundowanego w Polsce nie mam szans na powstrzymanie glejaka. Moja Rodzina i Przyjaciele bardzo mi pomagają, jednak niestandardowe terapie są dla nas nieosiągalne finansowo. Proszę, pomóż mi wygrać walkę z rakiem! Zbieramy środki na: leczenie NanoTherm - to kwota rzędu 40.000 EUR: magforce.com/pl/home/informacje-dla-pacjentow/ lub leczenie immunologiczne w Köln - koszt terapii to 55.000 EUR: www.iozk.de/de/themen/immunologie

71 806 zł z 190 000 zł
37%
Sylwia Fleszar, Wrocław

Potrzebuję pieniędzy na leczenie.

Mam 44 lata, 2 wspaniałych dzieci i kochającego męża. W 2016 zachorowałam na raka piersi. Przeszłam 2 operacje, chemię, radio i hormonoterapię. Myślałam, że jestem już zdrowa, że choroba odpuściła. Niestety w sierpniu 2019, dostałam ataku padaczki... Diagnoza: rozsiew do mózgu. Jestem po 10 naświetlaniach całego mózgowia. Niestety, po 2 latach leczenia guzy znów zaczęły rosnąć. Obecnie zaczynam leczenie stereotaktyczne - naświetlania punktowe, bezpośrednio w guzy. Po kolejnych - 3 już naświetlaniach nie mogę być ponownie naświetlana, bo może dojść do marskości mózgu. Obecnie dalej występują u mnie napady padaczki, leczę się w Warszawie. Dostaję zestaw leków, które mam nadzieję, że choć na jakiś czas pomogą. Proszę o każdą złotówkę, którą będę mogła przeznaczyć na leki wspomagające odporność, rehabilitację, wizyty, konsultacje i dojazdy do Warszawy, by móc jak najdłużej być ze swoją rodziną.Z góry bardzo dziękuję.

36 778 zł z 100 000 zł
36%
Iwona Stefańczyk, Warszawa

Leczenie podtrzymujące olaparibem - zawieszam zbiórkę

Mam na imię Iwona, mam 44 lata. Zawodowo od lat zajmuję się pomaganiem ludziom w rozwijaniu umiejętności społecznych, takich jak komunikacja, współpraca, dochodzenie do porozumienia w konflikcie. Moją pasją jest fotografowanie przyrody oraz wspinaczka skałkowa. Moją wielką miłością są polskie góry, zwłaszcza Tatry i Gorce, po których uwielbiałam wędrować z przyjaciółmi. Mam także półrocznego bratanka, który jest dla mnie źródłem wielkiej radości i którego - co tu kryć - bezkrytycznie uwielbiam. Niestety, choroba sprawiła, że przez rok nie mogłam spełniać się zawodowo ani rozwijać swoich pasji. W maju 2019 roku zdiagnozowano u mnie złośliwego raka jajnika. Mimo regularnych badań, choroba była zaawansowana i rozprzestrzeniona, co z początku uniemożliwiało operację. Po 3 cyklach chemioterapii, dzięki bardzo dobrej odpowiedzi na leczenie, zostałam zoperowana i podano mi kolejne 3 dawki cytostatyków. Obecnie leczenie pierwszego rzutu choroby jest zakończone. Jednocześnie we wrześniu opublikowano niezwykle obiecujące wyniki badań nad olaparibem, lekiem dotychczas stosowanym w leczeniu nawrotu nowotworów jajników. Badania pokazały ponad wszelką wątpliwość skuteczność olaparibu jako leku wydłużającego czas do nawrotu choroby - średnio z 12 do 36 miesięcy. Dla mnie oznacza to co najmniej 2 dodatkowe lata wolne od chemioterapii i jej skutków ubocznych oraz znaczące zwiększenia szans na całkowite pokonanie choroby. A jest to możliwe! To czas, w którym mogę wrócić do pracy, kontaktów z ludźmi, oraz swoich pasji. Podawanie olaparibu jako leku podtrzymującego efekty leczenia chirurgicznego i chemioterapii jest w tej chwili zalecanym standardem w leczeniu raka jajnika. W wielu krajach lek jest już refundowany. Niestety nie w Polsce. Aby podtrzymać skuteczność leczenia i znacząco wydłużyć swoje życie wolne od choroby, potrzebuję co miesiąc 20 000 zł. Tyle kosztuje miesięczna kuracja olaparibem. W tej chwili potrzebuję środków na leczenie od stycznia do (co najmniej) kwietnia 2020. Zawsze najważniejsze było dla mnie dzielenie się wiedzą i doświadczeniem, a także energią i radością, z innymi ludźmi. Jestem wdzięczna za każde wsparcie, które umożliwi mi powrót do takiego życia i uczestniczenie jako ciocia w życiu małego słodziaka.

40 339 zł z 80 000 zł
50%
Joanna Dymowska, Marki

Operacja ręki metodą LVA i rehabilitacja

W 2013 roku dowiedziałam się o swojej chorobie. Diagnoza brzmiała - nowotwór piersi z przerzutem do węzłów chłonnych.W tym momencie zatrzymało się moje normalne życie, z całym swoim biegiem pomiędzy pracą a domem. Przeszłam 2 operacje, potem chemię i naświetlania. Po roku byłam gotowa by wrócić :-) Udało się, choć w związku z wycięciem węzłów chłonnych lewej ręki moja sprawność została ograniczona. Musiałam zrezygnować z wielu pasji, a w pracy czekała mnie niespodzianka - degradacja, odsunięcie na boczny tor. Nie poddałam się, zmieniłam pracę i nawet awansowałam. Niestety moja codzienność to konieczność ciągłej rehabilitacji (ok. 5 tys. zł rocznie) i wciąż malejąca wydolność ręki. Kilka miesięcy temu dowiedziałam się, że w Polsce pojawiła się możliwość nowatorskiej operacji, że dr Daniel Maliszewski z Pomorza przeszczepia węzły chłonne i łączy naczynia limfatyczne metodą LVA. Dostałam się na konsultację, zostałam zakwalifikowana do operacji. Niestety czas oczekiwania na NFZ to 7 lat - to czas, w którym prawdopodobnie dla ręki będzie już późno. Istnieje alternatywa - operacja płatna, której koszt to 26 tys. zł. Do tego dochodzi intensywna rehabilitacja po zabiegu, dojazdy na Pomorze i pobyt tam. To wszystko może się zdarzyć za rok, jeśli tylko zgromadzę środki. Mam nadzieję, że z Waszą pomocą się uda :-) Dziękuję!!! Ps. Jestem po operacji, zwolniło się cudem 1 miejsce i udało się w końcu sierpnia. Dziękuję wszystkim, którzy pomogli mi częściowo sfinansować ten duży wydatek, bez Wasbyłoby mi ciężko. Aktualnie jestem bez pracy, ręka wciąż potrzebuje rehabilitacji i regularnych kontroli na Pomorzu. Efekty rzeczywiste operacji będą widoczne po około roku. Będę Wam wdzięczna za dalszą pomoc i przekazanie swojego 1% :-) DZIĘKUJĘ :-)

10 176 zł z 30 000 zł
33%