Zbiórki

Tereska Nawrot, Tarnowo Podgórne

Przecieram szlak (rak ACC)

Mam na imię Teresa, w 2010 roku zdiagnozowano u mnie raka gruczoło-torbielowatego tchawicy i oskrzeli z przerzutami do płuc: Adenoid Carcinoma Cysticum.Nie bądź sędzią. Błagam, ratuj mnie! Od początku choroby mierzę się z brakiem danych w naszym systemie lecznictwa o tej chorobie, a tym samym brakiem pomysłów, jak do tego wszystkiego podejść.Na ogólnoświatowej liście prowadzonej przez Amerykańską Fundację ACCRF wskazującą lekarzy specjalizujących się w leczeniu raka gruczołowo-torbielowatego Adenoic Carcinoma Cysticum, brak pozycji z Polski... Stąd tytuł zbiórki dla mnie - "Przecieram szlak", by ewentualni chorzy w przyszłości natrafiali w dokumentacjach medycznych z polskiej bazy na mój ślad i nigdy nie usłyszeli tego co ja, że nie da się nic zrobić. Pierwszy lekarz, który objął mnie opieką, leczył mnie na astmę oskrzelową, plułam krwią, dostając jedynie wziewy i tabletki na kaszel. Kiedy się okazało, że to rak i na dodatek nieznany, kolejny lekarz prowadzący powiedział, że nic się nie da zrobić.Z tej beznadziei udało mi się wyrwać z pomocą profesora Tadeusza Orłowskiego, który usunął zmienione nowotworowo rozgałęzienie tchawiczo-oskrzelowe i mówiąc obrazowo, zacerował je jak skarpetę. Potem usunął mi fragmenty guzów z płuc. Następnie poddana zostałam immunoterapii, jednak jak się okazuje nieskutecznej w przypadku tego raka. Mijały lata, żyłam normalnie, zapomniałam o swojej chorobie, choć ta się po cichu rozwijała. Regularnie się kontrolowałam, przeszłam jedną chemioterapię, ostatnio drugą, po której nastąpiła progresja choroby. W międzyczasie radioterapia, nie zapominając o wszystkim, co robiłam w miarę moich możliwości, tj. zioła, napary, modlitwa. Zresztą od niej zaczęło się moje świadome życie w chorobie, pojechałam do grobu Św. Rity, patronki kobiet w sprawach beznadziejnych. No ale czas leci. Moja ostatnia doktor prowadząca powiedziała mi, że na mojego raka nie ma lekarstwa i nie mogę się do niej dodzwonić. Szukam pomocy w Centrum Onkologii w Warszawie i Poznaniu, jednak czuję, że system mnie wypycha. Mam 69 lat, trzech synów, pięcioro wnucząt. Synowie wspierają mnie w finansowaniu dotychczasowego leczenia, ale jesteśmy zwykłymi ludźmi i bez Waszej pomocy nie damy rady... Zmieniona operacyjnie i poradiologicznie tchawica, z naciekami nowotworu nie pozwala mi normalnie oddychać. Zanikam.Potrzebuję terapii celowanej molekularnie (inhibitory kinazy tyrozynowej TKI). Obejmuje ona dwa leki: APATYNIB i TRETINOIN, na które zbieram pieniążki za pomocą Alivii i proszę Was o wsparcie. Koszt terapii to 30 tysięcy złotych miesięcznie. Zbieram na półroczną terapię, o nic więcej nie proszę. Nigdy o nic nikogo nie prosiłam... Ściskam serdecznie, życząc Wam zdrowia i wiary,Tereska

112 zł z 150 000 zł
0%
Dorota Dobosz, Kraków

Twoja niewielka pomoc może znaczyć dla mnie tak wiele

Dzień dobry, z tej strony Dorota. Wiosna ubiegłego roku była czasem, gdy moje życie stanęło pod znakiem zapytania - zachorowałam na raka piersi potrójnie ujemnego. Przetrwałam pełną chemioterapię oraz mastektomię z jednoczesną rekonstrukcją piersi z implantem. Odpowiedź na leczenie była patologicznie całkowita - to znaczy wyleczona! Niestety, jak się okazało, wszystko co dobre, szybko się kończy - pół roku później, mimo czujności, nastąpiła wznowa miejscowa. Ta wiadomość zupełnie mnie przybiła. Byłam załamana, a nad moją rodziną ponownie pojawiły się czarne chmury. By móc dalej dla nich żyć, potrzebuję prosić Państwa o pomoc. Chciałabym jeszcze kiedyś móc, bez choroby i bólu związanego z wyniszczającą chemią, spędzić z nimi czas bez zmartwień i strasznych myśli z tyłu głowy. Lek dałby na to dużą szansę, dlatego liczę, że rozważą Państwo wsparcie mojej zbiórki. Obecnie przyjmuję co tydzień chemioterapię, w planie jest 16 wlewów. W całej tej sytuacji, która jest dla mnie bardzo trudna, mam ogromną pomoc i wsparcie w osobach dwóch znakomitych onkolożek, które szukają możliwości najlepszej terapii, potem czeka mnie następna operacja i kontynuacja leczenia. Po konsultacji w Narodowym Instytucie Onkologii w Warszawie zadecydowano o immunoterapii pembrolizumabem, który znamiennie zwiększa szanse na radykalne wyleczenie choroby nowotworowej. Planowane jest też leczenie uzupełniające, które wpływa na odległe wyniki leczenia. Lek ten jest stosowany w Unii Europejskiej w kuracji raka piersi, ale w Polsce - nie jest refundowany. Niestety nie stać mnie na zakup tego leku samodzielnie, potrzebuję co najmniej 10 dawek. Jedna dawka kosztuje ponad 15 000 złotych, dlatego zwracam się do Ciebie z prośbą o wsparcie w zakupie. Lek ten należy włączyć do terapii, którą już rozpoczęłam, jak najszybciej. Kluczową rolę gra tu czas. Zawsze starałam się pomagać innym w miarę swoich możliwości, teraz sama jestem w potrzebie. Na obrazku widać naszą ukochaną kotkę, którą udało się wyleczyć z choroby serca. Ciekawe, czy i ja dostanę szansę na skuteczne leczenie? Dziękuję wszystkim ludziom dobrej woli za wsparcie! Dorota

8 426 zł z 160 000 zł
5%
Ivanna Vaskul, Poznań

Ivanna walczy z guzem mózgu - glejakiem! Zbieramy środki na leczenie terapią NanoTherm.

Mam na imię Ivanna, mam 52 lata, cudowną córkę Bożenkę i zięcia Andrzeja. W grudniu świat całej naszej rodziny przewrócił się do góry nogami. Zdiagnozowano u mnie złośliwy guz mózgu - glejak IV stopnia. Z dnia na dzień z silnej, zdrowej i aktywnej osoby stałam się pacjentką, którą czeka nierówna i bardzo niesprawiedliwa walka z nowotworem. W dniu 27 grudnia guz został usunięty w Szpitalu Klinicznym im. Heliodora Święcickiego w Poznaniu. Niestety jest to dopiero początek mojej ciężkiej i długiej drogi do zdrowia. Obecnie przebywam w Wielkopolskim Centrum Onkologii, gdzie jestem poddawana chemio i radioterapii, co jednak nie daje pewności na dalsze życie i powrót do zdrowia przy moim ciężkim schorzeniu, bowiem glejak jest bardzo agresywnym nowotworem. Pojawiła się nadzieja uzupełnienia standardowego leczenia terapią NanoTherm. To innowacyjna metoda, która polega na wprowadzeniu bezpośrednio do guza mózgu lub w miejsce po guzie, nanocząsteczek z tlenkiem żelaza. Następnie odpowiednia temperatura niszczy lub trwale uszkadza komórki rakowe, które przetrwały zabieg operacyjny, ale nie uszkadza zdrowych struktur. Jest to jednak niezwykle droga terapia – jej koszt wstępnie szacowany jest na około 200 tysięcy złotych! Dla nas jest to olbrzymia kwota! Niestety, ta terapia nie jest refundowana w Polsce, dlatego proszę Państwa o pomoc. Wiem, że otaczają nas ludzie o dobrych sercach i wspólnie możemy pokonywać nawet najwyższe szczyty. Zwracam się z uprzejmą i gorącą prośbą do wszystkich życzliwych ludzi o przekazanie darowizny na leczenie. Nawet jeden grosz pomoże! Wierzę, że damy radę. Wierzę też, że dobro wraca szybciej, niż się tego spodziewamy. Dziękuję za wszystkie dobre myśli, modlitwy, udostępniania oraz za wsparcie!

43 246 zł z 200 000 zł
21%
Agnieszka Cygan, Lublin

Proszę o pomoc w walce z glejakiem

Witam Kochani, mam na imię Agnieszka. Jestem mamą dwóch dziewczynek: Natalii (9 lat) i Julii (6 lat). Byłam osobą bardzo aktywną i szczęśliwą do czasu pierwszego w życiu ataku padaczki w 2015 r. Po badaniu MRI diagnoza: guz mózgu - glejak. Na szczęście operacyjny. Jeszcze wtedy nie zdawałam sobie sprawy, jak groźna jest ta choroba. Myślałam "to tylko guz, wytnie się go i będę zdrowa". Niestety, okazało się inaczej. Guza nie udało się usunąć w całości. Pomimo przyjmowania leków, pojawiały się ataki padaczki. W 2017 r. guz zaczął odrastać. Po drugiej operacji wynik histopatologiczny: skąpodrzewiak anaplastyczny III WHO, co oznaczało, że guz uzłośliwił się. Radio i chemioterapia musiały zostać przerwane ze względu na słabe wyniki krwi. Potrzebuję pomocy finansowej na dostępne, ale nierefundowane leczenie w Polsce i za granicą. Myślę o terapii w Koloni: terapia immunologiczna dostępna w IOZK - koszt wynosi 60 tys. EURO, czas trwania ok. 6 miesięcy, link do angielskiej strony: http://www.iozk.de/en/start/home Proszę o wsparcie. To dla mnie szansa na życie...

93 599 zł z 252 000 zł
37%
Adriana Pichnowska, Poznań

W chwili obecnej zawieszam zbiórkę środków na lek palbocyklib

Witam, nazywam się Adriana Pichnowska i bardzo kocham życie! Mam 52 lat i od 14 lat walczę z hormonozależnym rakiem piersi. Pragnę zawalczyć dla swojej Rodziny. To moje zmartwienie i strach o to, by nie zostawić cierpienia bliskim po swoim odejściu, bardzo motywuje mnie do walki z rakiem. W 2007 roku zachorowałam na raka piersi z zajętymi węzłami chłonnymi. Pamiętam moment przekroczenia oddziału chemioterapii, to była dla mnie granica. Pomyślałam, że jestem po drugiej stronie. Uśmiechałam się wtedy do wszystkich, próbowałam być dzielna, ale lekarz prowadzący dostrzegł w moich oczach strach. Przysłano mi wówczas na rozmowę psychologa klinicznego i pękłam od środka, wyrzuciłam z siebie wszystkie obawy, strach o to, jak moja Rodzina poradzi sobie beze mnie. Od tego momentu zaczęłam walczyć. Przeszłam usunięcie lewej piersi z tkankami pachy, 6 kursów chemioterapii programem AC (Adriblastyna + Endoxan) w ramach chemii przed i pooperacyjnej, 22 naświetlania radioterapii i 5 lat hormonoterapii Tamoxifen 20 mg 1x na dobę. Przez okres 2 lat otrzymywałam Zoladex - implant w powłoki skórne brzucha w ramach farmakologicznego sprowadzania do menopauzy, a w 2010 roku konieczne okazało się usunięcie wszystkich narządów kobiecych. Mimo wszystko życie pokochałam jeszcze mocniej, żyjąc na 100%, dużo między innymi pracując, poświęcając się Rodzinie. Nałożyłam na siebie taki altruizm z myślą o córce i mężu, aby żyło nam się jeszcze lepiej. Dużą przyjemność czerpałam z myśli, że mimo choroby, mogę więcej dla nas zrobić. Wymieniłam meble w mieszkaniu, odważyłam się na kredyt i kupiłam nowy samochód. Kocham życie, kocham Święta Bożego Narodzenia, piękne chwile z najbliższymi, blask świecy, uwielbiam gotować. :) W lutym 2017 roku podczas badań kontrolnych wykryto u mnie nawrót choroby z przerzutami do wątroby, płuca prawego, węzłów chłonnych śródpiersia i tchawicy oraz w piersi prawej wykryto raka jako nową jednostkę chorobową, którą rozpoznano w badaniu histopatologicznym po stopniu złośliwości. Przeżyłam wstrząs! Przerzuty zatem dał rak piersi z 2007 roku. Pamiętam, jaki szok przeżyła także moja jedyna córka, będąca wtedy dwa miesiące przed porodem, pamiętam jak wyrwała mi wynik TK i krzyczała na głos: "Mamo! Dlaczego ty?! Mamo!". Nie mogłam jej uspokoić... Do teraz przeżywa i boi się o mnie, często żałując, że nie ma siostry, bo inaczej by mnie tak bardzo nie kochała, jak mówi. Dlatego muszę walczyć dla córki, męża i wnuków. Wierzę, że znajdą się ludzie dobrej woli, aby mi, nam pomóc, abym nie stała się czarno-białą fotografią z opisem: "Adriana odeszła". Obecnie od października 2019 roku jestem na chemii metronomicznej - leczeniu paliatywnym. Mimo kolejnej progresji choroby, nie zamierzam się poddawać! Leczenie w nawrocie choroby zaczęłam od hormonoterapii i tak w roku 2017 zalecono Letrozolum 2,5 mg, który wstrzymywał u mnie złośliwą aktywność komórek rakowych do grudnia 2018 roku. Po roku i 10 miesiącach jednak lek ten przestał działać, doszło do progresji (wznowy procesu złośliwego) wątroby, płuca prawego i węzłów chłonnych śródpiersia oraz tchawicy. Przeszłam 2-miesięczne załamanie psychiczne. Od grudnia 2018 roku zmieniono u mnie lek na Nolvadex-D 20 mg, który przyhamował złośliwy proces nowotworowy, ale tylko przez okres 10 miesięcy. Mojego raka nie da się wyleczyć, ale można zamienić chorobę w proces przewlekły, wydłużając moje życie. Za mną konsultacje w Polsce i w klinice Charite Berlin, gdzie potwierdzono skuteczność Palbocyklibu, zalecanego wcześniej przez moją Panią Doktor z Wielkopolskiego Centrum Onkologii. By wciąż cieszyć się życiem, potrzebuję tego leku! W Polsce lek Palbocyklib (IBRANCE) został wreszcie zrefundowany, ale mój przypadek nie kwalifikuje się do pokrycia kosztów leczenia w ramach NFZ. Koszt wymaganej terapii 24-miesięcznej wynosi 180.000 złotych. Z uwagi na moją chorobę jesteśmy ograniczeni finansowo, a ja sama nie jestem już w stanie pracować w wymiarze pełnego etatu. Kwota około 10.000 zł miesięcznie przerasta chyba większość osób, a trzeba jeszcze po prostu normalnie żyć i opłacać rachunki. Na dzisiaj jestem jeszcze na siłach, by walczyć, aby dogonić czas, który mi ucieka. Za jakiś czas może być za późno. Proszę, pomóż mi! Rak obdarł mnie z kobiecości, ale najważniejsze, by nie powstała pustka po moim odejściu w sercach moich bliskich! Dziękuję z góry wszystkim, którzy pomogą mi w walce o dłuższe życie! Adriana

21 556 zł z 180 000 zł
11%
Joanna Stachurska, Warszawa

Chwilowo wstrzymuję zbiórkę. Bardzo dziękuję wszystkim darczyńcom.

Mam na imię Asia. Do niedawna myślałam, że najgorsze już za mną. Mam doświadczenie w walce z nowotworem. Dwukrotnie z nim wygrałam. Kiedy człowiek wiele w życiu przejdzie, myśli sobie, że może dość już nieszczęść. Wystarczy na jedno życie. Teraz będzie lepiej. Ale rak nie trzyma się reguł. Sam je wyznacza i tym razem poprzeczkę podniósł wysoko. Zaatakował kości. Głównie kręgosłup i kość udową. Operacja nie wchodzi w grę. Jestem w trakcie radioterapii pod opieką lekarzy z warszawskiego Centrum Onkologii. Jednocześnie przyjmuję chemioterapię. Później czeka mnie dalsza farmakoterapia i ortopedyczne naprawianie zniszczeń, jakich choroba już dokonała. Jedyną nadzieją dla mnie jest lek z grupy inhibitorów kinaz białkowych. Dzięki niemu można dwukrotnie wydłużyć średni czas do kolejnej walki. Niestety nie jest on refundowany. Miesięczna dawka kosztuje 15 tysięcy złotych. Przyjmuje się go aż do pojawienia się kolejnych przerzutów. Niedawno dostałam maszynę do szycia. Miałam uszyć córeczce sukienkę na pierwszy dzień w przedszkolu. Emilka ma dopiero dwa i pół roku. Chcę być przy niej jak najdłużej. Dla niej będę walczyć z całych sił i nie poddam się. Dlatego potrzebna mi jest Wasza pomoc. Żebym mogła być z rodziną...

32 039 zł z 200 000 zł
16%
Karolina Adamowicz, Wrocław

Na nierefundowane leczenie raka piersi

Mam na imię Karolina i mam 31 lat. W grudniu 2023 r. usłyszałam diagnozę - rak piersi, typ luminalny B. Niestety, mimo regularnych badań nowotwór zdążył się już u mnie rozgościć - dalsze badania wykazały przerzuty do węzłów chłonnych, kości, kręgosłupa i wątroby, co mocno ogranicza możliwości leczenia. Mimo tego obiecałam sobie, że nigdy się nie poddam. Przecież mam jeszcze tyle przed sobą. Stwierdzony u mnie typ nowotworu jest zależny od hormonów, dlatego od stycznia 2024 r. stosuję hormonoterapię. Przeszłam też radioterapię zmian w kościach. Leczenie przyniosło pierwsze efekty, jednak stale towarzyszy mi niepewność tego, co przyniesie przyszłość. Nie wiadomo, jak długo leczenie będzie skuteczne, ponieważ z czasem nowotwór staje się hormonooporny. Szansą na dalsze postępy w leczeniu jest nierefundowany w moim przypadku lek - trastuzumab derukstekan, jednak koszty terapii są ogromne. Jedna dawka to koszt ok. 10.000 zł. Potrzebuję czterech takich co trzy tygodnie, a półroczna terapia to nawet 250.000 zł. Proszę o wsparcie zbiórki na moje leczenie onkologiczne i za każdą pomoc z całego serca dziękuję. Karolina

81 648 zł z 250 000 zł
32%
Krzysztof Płóciennik, Łódź

Pokonać glejaka

Cześć! Mam na imię Krzysiek i mam 39 lat. W grudniu 2019 zostałem poddany operacji. Po dwóch tygodniach otrzymałem wynik, którego, powiem szczerze, nie spodziewałem się: GLEJAK WIELOPOSTACIOWY IV STOPNIA. Najwyższy stopień złośliwości. Jest to najbardziej agresywny i najbardziej złośliwy ze wszystkich guzów. Czekam na badanie rezonansu, który ma odbyć się niebawem, czy mam wznowę, czy też nie. Obstawiam oczywiście tę 2 z wersji. Wspólnie z rodziną znaleźliśmy informacje na temat leczenia guzów mózgu za pomocą terapii NanoTherm w Niemczech i w Polsce w Klinice w Lublinie, która może przedłużyć mi życie i wpłynąć na spowolnienie procesu odrastania guza. Terapia ta działa na guzy od wewnątrz i może być ona stosowana jako monoterapia lub być łączona z chemioterapią i radioterapią w celu wzmocnienia skuteczności tych metod leczenia. Terapia NanoTherm® polega na wstrzyknięciu do guza płynu o właściwościach magnetycznych, który następnie rozgrzewany jest za pomocą bardzo szybko zmieniającego się pola magnetycznego. W wyniku działania powstałego ciepła komórki nowotworowe zostają zniszczone lub uwrażliwione na dalsze metody leczenia, takie jak radioterapia i chemioterapia, dzięki czemu ich skuteczność wzrasta. Niestety terapia nie jest na chwilę obecną refundowana przez NFZ. Szacowany koszt leczenia/zabiegu to około 200.000 PLN. Glejak wielopostaciowy IV stopnia to wyrok śmierci.

23 440 zł z 200 000 zł
11%
Joanna Kazuch, Katowice

Mam marzenia, a największym jest marzenie, aby żyć!

Szanowni Państwo! Nazywam się Joanna Kazuch i tak jak wiele innych kobiet zmagam się z nowotworem piersi. Moja historia: W 2001 roku zdiagnozowano u mnie łagodne zmiany nowotworowe, które cały czas kontrolowałam i konsultowałam z lekarzami. W ciągu ostatnich kilkunastu lat równocześnie zajmowałam się obłożnie chorą Mamą. Opieka pochłonęła wszystkie zgromadzone środki finansowe. W listopadzie 2017 roku mama odeszła, a wraz z jej śmiercią pojawiły się silne emocje związane ze stratą bliskiej osoby. Z początkiem lipca 2018 roku otrzymałam diagnozę – obustronny, złośliwy rak piersi HER 2 +, przy czym każda z piersi jest w innym stanie zaawansowania i wymaga odrębnej terapii. Jestem sama, żyję na własnym utrzymaniu, a mój obecny stan zdrowia uniemożliwia pracę zarobkową. Leczenie i rehabilitacja obejmuje leki, dojazdy do ośrodków zdrowia, wizyty lekarskie. Dlatego też, Szanowni Państwo, zwracam się do Was z prośbą o pomoc. Otrzymana pomoc finansowa byłaby dla mnie dużym wsparciem i pozwoliłaby mi kontynuować dalszy proces leczenia i rehabilitację w Polsce, jak również poza granicami kraju oraz realnie patrzeć w moją przyszłość. Będę wdzięczna za każdą kwotę, którą Państwo zechcą wpłacić. Pomagać w potrzebie to wielka i wspaniała rzecz.

70 876 zł z 250 000 zł
28%
ŁUKASZ HOFFA, Pniewy

Pomóżcie mi wygrać walkę. Z Waszą pomocą to się uda!

Cześć, mam na imię Łukasz i mam 35 lat. Chciałbym Wam opowiedzieć historię, od której zaczęła się moja walka o zdrowie. We wrześniu zeszłego roku straciłem przytomność i trafiłem do szpitala, gdzie po wstępnych badaniach lekarze stwierdzili, że przyczyną tego była chwilowa utrata świadomości, bez konkretnych powodów. Wróciłem więc spokojnie do domu i cieszyłem się życiem. Mój spokój nie trwał długo... Po trzech tygodniach sytuacja się powtórzyła. Trafiłem wtedy do jednego z poznańskich szpitali, gdzie po wykonaniu wszelkich badań, w tym też tomografii komputerowej okazało się, że w mojej głowie znajduje się guz. Był szok, niedowierzanie - dlaczego ja? Po konsultacji lekarskiej dowiedziałem się że guz jest operacyjny i można go usunąć. Tak też 21 listopada 2019 roku odbyła się operacja usunięcia guza. Przebiegła bez żadnych powikłań. Czułem się bardzo dobrze. Myślałem, że wygrałem walkę. Niestety przyszedł wynik badań histopatologicznych i diagnoza - glejak. Nowotwór o charakterze rozrostowym, niestety złośliwy. Wtedy świat mój i moich bliskich nagle stracił kolory. Znowubył strach i pytania, dlaczego ja? Dlaczego mnie to spotkało, przecież jestem jeszcze młody, silny, pełen pasji, planów i marzeń na przyszłość? Na szczęście w tym całym nieszczęściu mogę liczyć na wsparcie mojej rodziny. Na dzień dzisiejszy przebywam na oddziale radio i chemioterapii w Poznaniu, gdzie przechodzę radykalne leczenie onkologiczne. Ma to trwać 6 tygodni, a potem jeszcze 6-miesięczne leczenie w domu. I na tym kończy się refundowane leczenie w Polsce. Chciałbym skorzystać z wszystkich możliwych metod leczenia, które niestety w większości nie są refundowane w kraju, a dają nadzieję na wyleczenie. Chciałbym podjąć próbę zakwalifikowania się do terapii protonami w Polsce, gdzie od niedawna można to wykonać niestety na zasadach komercyjnych. Gdybym nie miał takiej możliwości w Polsce to są terapie, które odbywają się w Niemczech i są skuteczne. To np. terapia immunologiczna w klinice w Kolonii lub terapia Nanotherm firmy Magforce. Niestety koszt takiej terapii to ok. 60 000 euro, a czas trwania 6 miesięcy. Koszty takich terapii alternatywnych są bardzo wysokie i nieosiągalne dla mnie i mojej rodziny, dlatego tak bardzo ważna jest dla mnie Wasza pomoc. Każda nawet najmniejsza wpłata przybliży mnie do możliwości skorzystania z dodatkowego leczenia. Chciałbym zwalczyć tego potwora i cieszyć się każdą kolejną chwilą spędzoną z rodziną. Dlatego już teraz zaczynam zbierać pieniądze i wiem, że z Waszą pomocą się to uda. Dziękuję Wam z całego serca! Dobro powraca! ŁUKASZ

18 170 zł z 200 000 zł
9%
Lidia Sulejczak, Lublin

Nierefundowane leczenie onkologiczne

Mam na imię Lidia, mam 32 lata, wspaniałego męża i dwójkę dzieci w wieku 3 i 7 lat. Mam też złośliwy nowotwór piersi, który z dnia na dzień zniszczył moją codzienność. Teraz walczę o moje życie, ale także o to, by nie zostawić pustki w życiu mojej rodziny. Bardzo mi na nich zależy… Spróbuję wszystkiego, zapukam do każdych drzwi. Byle tylko mieć możliwość zobaczyć, jak moje dzieci dorastają! Zaczęło się niewinnie – wyczułam zgrubienie w piersi i postanowiłam udać się do lekarza. W czerwcu 2022 roku zdiagnozowano u mnie raka piersi - bardzo złośliwą i agresywną odmianę nowotworu, wymagającą jak najszybszego wdrożenia leczenia. Możecie się tylko domyślać, co czuje kobieta w momencie otrzymania takich informacji… Ciężko pogodzić się z takimi zmianami. Ciężko dopuścić do siebie tak dramatyczną diagnozę. Pod koniec sierpnia 2022 roku rozpoczęłam leczenie chemioterapią, które trwało do końca lutego 2023 roku, następnie przeszłam amputację piersi. Wyniki histopatologiczne po operacji nie były optymistyczne. Okazało się, że rak nie odpowiedział na chemioterapię, co znacznie pogorszyło moje rokowania. Mimo to wiedziałam, że nie mogę się poddać. Wciąż wierzyłam, że jeszcze pojawi się dla mnie szansa! W ostatnim czasie pojawiła się nowa, bardzo dobrze rokująca metoda leczenia – immunoterapia, która znacznie zwiększa szansę na zapobieganie wznowom i daje możliwość wyleczenia. Niestety w przypadku mojej choroby lek ten nie jest na liście leków refundowanych. Koszt terapii przekracza możliwości finansowe mojej rodziny, dlatego zwracam się do Was z ogromną prośbą o wsparcie. Nie mogęprzejść obojętnie obok tej szansy. Mam możliwość żyć i cieszyć się każdym dniem z moją wspaniałą rodziną. W tej walce liczy się każda złotówka, dlatego z całego serca proszę Cię o pomoc! Lidia z mężem Pawłem i dziećmi: Adrianem i Julią

64 955 zł z 250 000 zł
25%
Jarosław Tompolski, Białystok

Immunoterapia w walce z glejakiem

Jestem Jarek, mam 60 lat. Jeszcze kilka miesięcy temu przygotowywałem się do kolejnej wyprawy po Koronę Europy, a dziś lekarze prognozują, że nie dożyję do wakacji. Nigdy nie sądziłem, że jakakolwiek choroba może tak szybko odebrać mi siły. Miałem się za wzór tężyzny fizycznej i umysłowej, gdy nagle i niespodziewanie - w trakcie jazdy na rowerze - uświadomiłem sobie, że nie widzę mijanych ludzi! Kilka tygodni później miałem już diagnozę - ogromny guz mózgu. Łudziłem się jeszcze, że na pewno nie jest złośliwy, bo przecież MNIE poważne choroby nie dotyczą. Niestety bardzo szybko musiałem zweryfikować swój światopogląd. Nie przychodzi mi to łatwo, ale choroba nie daje wiele czasu na zmianę myślenia. Walczę z wyjątkowo złośliwym glejakiem. W miejsce wyciętego guza w miesiąc wyrosły już 4 nowe. Nigdy nie chciałem nikogo o nic prosić, ale teraz proszę o finansowe wsparcie nierefundowanej immunoterapii, którą rozpocząłem w Niemczech. Wierzę, że to jedyna szansa, abym mógł zobaczyć, jak rosną moje wnuczki.

33 979 zł z 220 000 zł
15%