Zbiórki

Małgorzata Cieśniewska, Bydgoszcz

Nadzieja umiera ostatnia!

Mam 56 lat, kochaną córkę (26 lat), równie kochanego męża i niestety złośliwy nowotwór trzonu macicy G3, który nie chce się ode mnie odczepić. Byłam operowana 22 grudnia 2021 r. Potem standardowe leczenie - radioterapia i brachyterapia. Wszyscy dawali mi nadzieję, że rak nie powróci, operacja się udała, nie było przerzutów do węzłów chłonnych. Niestety rak powrócił bardzo szybko. Rutynowe zdjęcie rentgenowskie z kwietnia 2023 r. wykazało przerzuty do płuc. Przede mną dalsza diagnostyka i chemioterapia. Mam duże wsparcie mojej kochającej rodziny i wierzę, że to jeszcze nie mój koniec. Mimo przeciwności losu ciągle mam plany i marzenia do spełnienia. Zebrane środki chcę przeznaczyć na lekarstwa, konsultacje, może uda mi się zakwalifikować na immunoterapię.

74 zł z 10 000 zł
0%
Jolanta Adelhardt, Siepraw

Walka ze szpiczakiem

Nazywam się Jolanta Adelhardt i mam 48 lat. W zeszłym roku we wrześniu zdiagnozowano u mnie szpiczaka plazmocytowego. Zanim do tego doszło, z osoby całkiem sprawnej stałam się niewstającym z łóżka kłębkiem bólu. Zaczęło się od pierwszego upadku i utraty przytomności. Karetka zabrała mnie do szpitala, w którym wykonano tomografię głowy i ze skierowaniem do ortopedy wypuszczono. I znowu dom, łóżko, ból i czekanie. Po dwóch tygodniach wizyt u prywatnych specjalistów trafiłam na oddział reumatologii, gdzie mnie zdiagnozowano i gdzie spędziłam miesiąc czasu. Szpiczak to nowotwór złośliwy krwi, choroba, która powoduje uszkodzenie kości i tak też było w moim przypadku. Tomograf wykazał zmiany w niemalże całym kośćcu (żebra, mostek, miednica), ale przede wszystkim doprowadziła do złamania trzech kręgów L3, L4, L5. Szpital opuściłam na wózku. Z pomocą przyszli przyjaciele i już na drugi dzień byłam w klinice w Bielsku pod opieką świetnego neurochirurga, który wykonał zabieg cementowania uszkodzonych kręgów i postawił mnie na nogi. Należę do osób, które nigdy się nie poddają i gdy minął pierwszy szok, w parę dni przebrnęłam przez wszystkie możliwe publikacje i materiały medyczne. Szpiczak jest chorobą nawrotową, więc dobre rozpoczęcie leczenia to dłuższe remisje i lepsze rokowanie. Niestety Polska pozostaje jeszcze w tej kwestii w tyle, w porównaniu do europejskich standardów. Dzięki ogromnym staraniom ze strony mojej rodziny od października ubiegłego roku przebywam w Niemczech. Znajomość języka niemieckiego oraz przejście przez trudne procedury otworzyły mi drogę do wzięcia udziału w badaniach klinicznych nowoczesnej terapii. Sponsor badania firma Janssen-Cilag International n.v finansuje leki i opiekę medyczną, jednak nie pokrywają kosztów procedury pobrania, zamrożenia i przechowywania komórek macierzystych, które przy nawrocie choroby uratują mi życie. Procedury te przekraczają możliwości finansowe moje i mojej rodziny. Wierzę, że z Waszą pomocą uda mi się zawalczyć o najlepsze dostępne leczenie. Dziękuję!

23 894 zł z 75 000 zł
31%
Maciej Mardyła, Pałecznica

Zakup nierefundowanego leku

Maciej ma 19 lat, od listopada 2021 roku leczy się na złośliwy nowotwór wątroby z przerzutami. Pierwsza refundowana linia leczenia nie przyniosła efektów. Zadecydowano o wdrożeniu immunoterapii nierefundowanej. Ku naszej radości leczenie przyniosło skutek i można było pomyśleć o operacji. Wykonano ją w maju 2022 roku, po czym kontynuowano leczenie. Przez rok do marca 2023 Maciej czuł się bardzo dobrze, wyniki były zadowalające, aż do kontrolnego rezonansu, w którym wykryto wznowę. Przerwano immunoterapię, ponieważ nie była już skuteczna. W maju 2023 r. Maciek przeszedł kolejną operację wątroby. Udało się usunąć wznowę, ale pozostał jeszcze przerzut nieoperacyjny w retrokawalnym węźle chłonnym. W październiku 2023 r. zakwalifikowano Maćka do radioterapii celowanej, w tym celu musieliśmy się udać do odległych dla nas Gliwic. Terapię zastosowano i mamy nadzieję, że skutecznie. Niestety jednak w międzyczasie wykryto kolejne wszczepy nowotworu, tym razem podskórnie i w mięśniach. Czekamy obecnie na dalszą diagnostykę i być może kolejną operację, a potem leczenie. Maciej walczy dalej, szansą dla niego jest jeszcze jeden lek, kabozantynib. Niestety w trzeciej linii leczenia nierefundowany. Musimy sami szukać środków na pokrycie jego kosztów. Prosimy o pomoc wszystkich ludzi dobrej woli.

25 984 zł z 150 000 zł
17%
Małgorzata Wlazło, Zwierzyniec

Nowotwór złośliwy piersi - trójujemny

Mam na imię Gosia. Diagnozę otrzymałam kilka tygodni temu. Zachorowałam na bardzo agresywnego raka piersi. Jest to rak tak zwany potrójnie ujemny. W takim przypadku możliwości leczenia są dość ograniczone. Otrzymałam kwalifikację do leczenia CHTH neoadjuwantowego i właśnie je rozpoczęłam. Dalsze decyzje nastąpią po weryfikacji leczenia. Jestem na samym początku ciężkiej walki i każda pomoc w poniesieniu dodatkowych kosztów związanych z leczeniem będzie dla mnie ogromnym wsparciem. Jeśli chcesz mi podarować 1,5 % podatku wpisz: Numer KRS: 0000358654 Cel szczegółowy: Małgorzata Wlazło, 111849 Dziękuję za Twoją pomoc

21 912 zł z 55 000 zł
39%
Elwira Michniewicz, Waalwijk

Zbiórka na leczenie

Dzień dobry, nazywam się Elwira Michniewicz. Na swoje 44. urodziny dostałam diagnozę: potrójnie ujemny rak piersi. Leczenie rozpoczęło się bardzo szybko, 15 grudnia już miałam pierwszą czerwoną chemię. Mieszkam w Holandii i tu istnieje tzw. "własne ryzyko" oznaczające wkład własny w koszty leczenia. Wynosi on 385 euro rocznie. Ponieważ leczę się nadal, muszę ponieść koszty za ubiegły i obecny rok. Na ten moment zostało mi jeszcze 5 białych chemii. Termin operacji mam wyznaczony na 23 maja, jednak już teraz muszę poddać się rehabilitacji, która tutaj jest dość kosztowna. Na skutek biopsji węzłów chłonnych mam problem z poruszaniem ręką. Po biopsji odczuwałam okropny ból i nie ruszałam ręką, przez co zablokował mi się bark, który powinnam uruchomić do operacji. W związku z tym, że już poddałam się chemioterapii, nie mam możliwości przyjechać do Polski. Poza tym mój stan zdrowia nie pozwoliłby na to. Serdecznie proszę o pomoc w poniesieniu kosztów leczenia i rehabilitacji.

2 832 zł z 30 000 zł
9%
Renata Ławniczak, Pleszew

Pomóż mi wygrać z nowotworem

Mam na imię Renata, mam 52 lata, pochodzę z Pleszewa, małej miejscowości w Wielkopolsce. Do stycznia tego roku moje życie biegło w pośpiechu: pomoc mężowi, który ma l grupę inwalidzką, dom, obiad oraz inne codzienne obowiązki. Utrzymywaliśmy się tylko z MGOPS. Aż tu nagle jak grom z jasnego nieba spadł na mnie cios od życia w postaci nowotworu złośliwego jajnika . Raptem moje życie zaczęło toczyć się pod dyktando choroby: badania, tomografy, itd. Trafiłam do Wielkopolskiego Centrum Onkologicznego w Poznaniu, gdzie rozpoczęła się moja walka z rakiem i czasem jednocześnie. Na początku była to walka samej ze sobą, a później dzięki najbliższym, dzieciom podjęłam, najtrudniejszą jak do tej pory, walkę z moim wrogiem. Teraz jestem po operacji laparoskopowej i pobraniu materiału (biopsji) z otrzewnej. 03.04.2023 r. jadę do Poznania na kontynuację leczenia, czyli pierwszą chemioterapię. Po niej będą dwie kolejne, a następnie badania tomografem klatki piersiowej, jamy brzusznej i miednicy. Jeśli lekarze zadecydują o możliwości operacji usunięcia guza wraz ze wszystkim co trzeba i co złe, to czeka mnie jeszcze chemioterapia po operacji. Tak to wygląda. Dlatego jeśli ktokolwiek może wesprzeć moją zbiórkę, byłabym bardzo wdzięczna. Potrzebuję środków głównie na dojazdy oraz leki, aby móc walczyć z tym jakże groźnym wrogiem. Chciałabym jeszcze pożyć, wspierać męża, którego bardzo kocham, no i oczywiście moje drogie dzieci. Czy to tak wiele prosić o życie? Ja kocham żyć i błagam, by było to możliwe jak najdłużej... Renata z Pleszewa

490 zł z 10 000 zł
4%
Agnieszka Grzemska-Młodzińska, Zawoja

Terapia Agnieszki

Mamy czworo dzieci, w tym dwoje starszych (już samodzielnych) i dwoje maluchów: Władka - 11 lat i Anielę - 8 lat. Mój mąż ma chorobę Parkinsona i kilka lat temu przeszedł skomplikowany zabieg wszczepienia stymulatora DBS, co umożliwiło mu w miarę sprawne, dalsze funkcjonowanie. Z tego powodu aktualnie mój mąż nie pracuje już zawodowo, jest pod stałą kontrolą lekarską i przyjmuje na stałe leki wspomagające. Ja sama jestem nauczycielką i zajmuję się dziećmi z niepełnosprawnościami, głównie intelektualnymi. Utrzymujemy się z mojej pensji nauczycielskiej oraz renty mojego męża. Na początku listopada 2022 r. zdiagnozowano u mnie nowotwór złośliwy piersi z dodatkowym ogniskiem na węźle chłonnym (trójujemny rak piersi - TMBC). Dalsze badania potwierdziły ten wynik i wykazały szybki rozwój raka z tendencją do tworzenia rozgałęzień i nowych ognisk nowotworowych. Podjęto natychmiastowe leczenie w szpitalu specjalistycznym im. Rydygiera w Krakowie, gdzie 21. grudnia br. przeszłam pierwszą sesję chemioterapii. Kolejne podania chemioterapii realizowane są w cyklach co tydzień. Jak wiadomo terapia ta jest bardzo inwazyjna i wyczerpująca dla organizmu, dodatkowo mało skuteczna (na raka trójujemnego, czyli mojego, praktycznie nieskuteczna), dlatego przekierowano mnie do Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie, gdzie mogę otrzymać lek immunologiczny - Pembrolizumab. Jest to jedyny lek który może mi pomóc. Jednak ten lek, jak na razie, niestety nie jest refundowany - koszt wynosi ok. 14 tys. zł za dawkę. W sumie potrzebnych będzie 9 podań preparatu (na siedem już uzbierałam). Agnieszka

6 372 zł z 42 000 zł
15%
krzysztof Kulik, Warszawa

Żeby choroba nie zabrała mi nadziei!

Od 2019 zmagam się z nowotworem złośliwym jelita grubego. Diagnoza była okropna, ale dzięki dużemu wsparciu rodziny walczę dalej. Jestem ojcem dwójki dzieci - chociaż już są dorosłe, w dalszym ciągu to dla mnie "małe dzieci". Czekamy teraz na wnuczkę, mam nadzieję, że dane mi będzie się nią nacieszyć. Do dzisiejszego dnia jestem po trzech operacjach (jelito grube i cienkie), dwuletnim "pakiecie" chemioterapii oraz leczeniu RTH. Od zawsze byłem aktywny sportowo: biegałem, jeździłem na rowerze szosowym i ta sportowa chęć walki pomaga mi przetrwać te trudne chwile w życiu. Wierzę, że to jeszcze nie mój koniec, mimo przeciwności losu ciągle mam plany i marzenia do spełnienia. Zebrane środki chcę przeznaczyć na lekarstwa i konsultacje, może uda mi się zakwalifikować na immunoterapię.

4 543 zł z 10 000 zł
45%
Karolina Kornaś, Szczytniki

Każdy dzień jest… DAREM!

Cześć, mam na imię Karolina, w 2021 r. mając 38 lat, podczas karmienia piersią mojego małego synusia wyczułam zmianę w piersi, która okazała się nowotworem złośliwym piersi, tzw. potrójnie ujemnym, z przerzutem do węzłów chłonnych pachowych. Jest to agresywny rodzaj nowotworu piersi, na który w Polsce nie ma celowanego leczenia (jak w przypadku innych typów raka piersi). Pozostaje więc chemioterapia, leczenie operacyjne, radioterapia i pozostawienie dalszego losu w rękach Boga! W Stanach Zjednoczonych do leczenia raka piersi trójujemnego dopuszczono równolegle z chemioterapią leczenie biologiczne – immunoterapię lekiem pembrolizumab. Z pomocą moich najbliższych i instytucji finansowych już udało mi się pokryć koszty leczenia tym nierefundowanym w Polsce lekiem w wysokości 200 tys. zł. Pół roku po zakończeniu leczenia, w wyniku powikłań po operacji rekonstrukcji piersi, krwiaka i reoperacji oraz zastosowanej radioterapii konieczne było usunięcie implantu. Kolejna operacja spotęgowała obrzęk limfatyczny po usunięciu węzłów chłonnych. Szansą na powrót do normalnego życia jest dla mnie odroczona rekonstrukcja piersi metodą DIEP wraz przeniesieniem węzłów, jednak z uwagi na znaczny koszt, NFZ niewiele takich operacji finansuje, a czas oczekiwania obecnie wynosi ok. 6 lat! Przy rekonstrukcji zaangażowanych jest 12 lekarzy, a czas jej wykonania sięga nawet 12 godzin. Koszt takiej operacji wynosi ok. 75 tys. zł. Tym razem, mając jeszcze poprzednie zobowiązania, nie jestem w stanie udźwignąć takich kosztów prywatnie. Jeśli możesz pomóc mi zebrać środki na kontunuowanie leczenia, to ja, moja rodzina i przyjaciele, będziemy Ci bardzo wdzięczni! Pomożesz mi przetrwać ten ciężki czas!

5 118 zł z 75 000 zł
6%
Monika Sobstel, Niepołomice

Na leczenie raka piersi – „jeszcze w zielone gramy, jeszcze nie umieramy....”

Witajcie kochani, „…jeszcze któregoś rana odbijemy się od ściany (…) My możemy być w kłopocie, ale na rozpaczy dnie - jeszcze nie, długo nie...” Mówią na mnie Monika, a czasem Maryla, jak Monik jest zbyt wiele w jednym miejscu. W maju skończę 45 lat. Nigdy nie sądziłam, że będę kiedykolwiek potrzebować takiego wsparcia, jakiego potrzebuję od Was dzisiaj. Zawsze sądziłam, że jestem silną kobietą i ciągle myślę, że jestem. Przynajmniej tak też sądzą o mnie rodzina i przyjaciele. Ale ta silna kobieta, ta która pokonała już tyle przeciwności losu, czasem też musi się wypłakać, czasem już nie ma siły być tą silną kobietą. Każdy z nas w życiu gra różne role, niekoniecznie jesteśmy sobą w wielu środowiskach. Najczęściej udajemy, że jest dobrze, że sobie poradzimy, że niejedno już przetrwaliśmy. Ale życie nie polega na walce ze wszystkim w samotności. To walka, która nie jest jednoosobową wojną. To wojna, w której uczestnikami mogą być nie tylko nasi bliscy, ale wszyscy ci, którym nie jest obojętny nasz los. Los, w którym zmagamy się z taką ciężką chorobą, jaką jest nowotwór złośliwy. Jeszcze w roku 2022 wyczułam nieregularny guzek w prawej piersi. W pierwszym odczuciu myślałam, że to może powiększone węzły chłonne prawej pachy. Ale po kilku dniach niestety nie przechodziło. Zrobiłam więc standardowe badanie USG piersi. Niestety ku mojemu zaskoczeniu nic nie wykazało, a nawet było wręcz idealne w porównaniu do tych, które robiłam co roku. Jakby nie były to moje piersi. Nie dawało mi to spokoju i poprosiłam ginekologa raz jeszcze, ale tym razem o skierowanie na mammografię. Pierwszą w swoim życiu. Na szczęście nie robił problemów, chociaż znam przypadki lekarzy, którzy moim koleżankom mówią: „Pani! Mammografia to dla kobiet po 50-tce!”. Ja się pytam, kto pozwala jeszcze pracować takim lekarzom?! Wystarczy przejrzeć listę podopiecznych pań, aby zobaczyć jak wiele z nas to bardzo młode kobiety. Mammografia niestety wykazała podejrzenie w kierunku nowotworu, skala BI-RADS 4 (zmiana podejrzana). Po umówieniu wizyty w poradni onkologicznej, USG wykonane przez chirurga onkologa już wykazało tę zmianę. A biopsja gruboigłowa potwierdziła okrutną prawdę: nowotwór złośliwy piersi. W oczekiwaniu na wynik bliscy mówili, że będzie dobrze, ale ja czułam, że wynik niestety potwierdzi najgorsze. Przyjęłam go ze stoickim spokojem, ale ja tylko schowałam się za żelazną kurtyną… A po przekroczeniu progów szpitala płakałam jak dziecko, a w domu płakałam godzinami… Kocham podróże, te bliskie i te dalekie. Kocham swoją rodzinę i przyjaciół, chociaż może nie zawsze potrafię im to okazać. I dwa moje psie Skarby – Rio i Tokio. Chcę jeszcze spełniać swoje marzenia, wsiąść do pociągu/samolotu byle jakiego, znaleźć się na drugim końcu świata, aby przekonać się, że tam tak samo pięknie zachodzi słońce. Nie spodziewałam się, że będę kiedyś prosić o pomoc, ale jak wiemy nikt nie planuje chorować na nowotwór. A koszty leczenia pochłaniają niejeden budżet, bo przecież nie spodziewamy się najgorszego… Nie wymagam, byście Państwo wpłacali bezpośrednie darowizny. Oczywiście będę wdzięczna Państwu za każdą złotóweczkę. Ale najbardziej mi zależy, abyście Państwo wypełniając swój PIT wybrali KRS Fundacji Alivia, podając w celu szczegółowym moje imię i nazwisko oraz ID zbiórki. Pozyskane środki chcę przeznaczyć m.in. na: - rekonwalescencję po operacji oraz po dalszym leczeniu - najpewniej radioterapii lub chemioterapii, a następnie hormonoterapii. Ale w dalszym ciągu czekam na wyniki. - rehabilitację onkologiczną (manualną i terapię hiperbaryczną, mobilizację blizny) - możliwy koszt 150 zł za jeden zabieg, Aktualny czas oczekiwania na rehabilitację z NFZ to czerwiec 2024, lub turnus rehabilitacyjny koszt ok. 2-3 tys. zł. - środki farmakologiczne (koszty wyjdą w trakcie zlecenia), żywność specjalnego przeznaczenia medycznego (w razie potrzeby – 200 zł/msc); - dodatkowe badania Maintrac - diagnostyczną metodę laboratoryjną do wykrywania ilościowego komórek nabłonkowych pochodzenia nowotworowego. To badanie krwi, które wykrywa komórki nowotworowe uwolnione przez guz i krążące w krwiobiegu (często opisywane jako płynna biopsja). Niestety jest to metoda bardzo kosztowna (nawet w granicach 5-10 tys. zł za jedno badanie) i nierefundowana w Polsce. Do wykonania przed (stan aktualny) i po leczeniu (w jakim stopniu zakończyło się sukcesem). - inne badania lub zakup środków medycznych potrzebnych w trakcie leczenia (np. specjalna bielizna 200-500 zł). Pragnę podzielić się ze wszystkimi efektami i działaniem, ścieżką, jaką przebywałam i jaką będę podążać. Nie ukrywam tego, bo nic co ludzkie nie jest nam obce, a zawsze się znajdzie ktoś, kto potrzebuje pomocy. Był rok w którym i ja przekazałam darowiznę na fundację Alivia i na inną fundację, by pomóc komuś z podopiecznych. Dzisiaj potrzebuję jej ja, jutro to możesz być Ty. Ale jutro już będę zdrowa i jutro to ja pomogę Tobie. Bo dobro jest w nas - rozdając je, ono wraca do Ciebie ze zdwojoną siłą. Dziękuję :)

14 561 zł z 25 000 zł
58%
Maria Żylik, Łuków

Gruczolakorak płuca - walka, która trwa

Piszemy w imieniu naszej Mamy Marii. Zaczęło się niewinnie, od lekkiego drętwienia ręki. Następnie pojawił się niewielki niedowład, chwilę po tym splątanie i problemy z mową (afazja). Szereg badań, biopsja oraz resekcja przerzutu guza w płacie czołowym i na końcu diagnoza, którą usłyszeliśmy - gruczolakorak płuca prawego z przerzutami do ośrodkowego układu nerwowego oraz kości. Zaczęliśmy szukać pomocy wszędzie. Radioterapia zabrała tyle sił, że chemia okazałaby się dla Mamy śmiertelna. Standardowe leczenie onkologiczne nie wchodziło w grę. Jedyny kierunek, jaki nam wskazano, to opieka paliatywna. Nie zgodziliśmy się na to, dołożyliśmy wszelkich starań, żeby to się tak nie skończyło. Niektórzy już skreślili nas z możliwości dalszej walki, ale się nie poddaliśmy. Znaleźliśmy onkologa, który wdrożył terapię genową. Po przetoczeniu krwi i rozpoczęciu podawania leków, odpowiedniej suplementacji, diety, rehabilitacji, ku zdziwieniu wszystkich, stan Mamy zdecydowanie się poprawia. Po pół roku walki, gdy zostaliśmy pozbawieni jakichkolwiek nadziei, jest lepiej. Mama żyje! Potrzebuje dalszej pomocy, by mogła walczyć dalej. By mogła zacząć chodzić, mówić, jeść i samodzielnie funkcjonować. Nie sądziliśmy, że kiedykolwiek będziemy zmuszeni prosić Państwa o wsparcie. Jednak ta sytuacja jest dla nas wyjątkowa i bez Was to się po prostu nie uda. Miesięczny koszt opieki nad mamą, włączając w to opiekę pielęgniarską, lekarzy specjalistów (fizjoterapeuty neurologicznego, logopedy, psychologa, dietetyka), suplementy, oraz odpowiednią dietę to koszt ok. 8 tys. zł miesięcznie. Wszyscy, którzy znają Mamę, wiedzą, że jest człowiekiem pogodnym, pełnym ciepła, który nigdy nie odmówił pomocy drugiemu człowiekowi. Ostatnie lata swojej pracy to Ona pomagała tym, którzy tej pomocy potrzebowali. Pracowała jako opiekun ludzi starszych i schorowanych, a teraz to Ona potrzebuje Waszej pomocy. Cała rodzina prosi o wsparcie.

11 549 zł z 24 000 zł
48%
Renata Szwed-Micorek, Brzeszcze

Do ludzi dobrej woli

Przełamując wstyd, ośmielam się prosić o wsparcie od ludzi dobrej woli o wielkich sercach. Póki mogłam, sama wspierałam potrzebujących. Teraz to ja proszę o pomoc. W 2016 zachorowałam na nowotwór złośliwy piersi. Było pełne leczenie - chemia, mastektomia, radioterapia. Wróciłam do pracy. Niestety w 2022 nastąpił przerzut ze zdwojoną siłą - do jajników i jamy brzusznej. Tym razem nieuleczalny. Mam zalecone leczenie paliatywne przedłużające życie na tyle, na ile się da. Była operacja, teraz chemia. Wychowuję 13-letniego syna i chciałabym pożyć jak najdłużej, bo jestem mu jeszcze potrzebna. Dojazdy do szpitali na chemioterapię, na badania i konsultacje, leki, suplementacja, szybsze badania prywatne generują olbrzymie koszty. Marzę też, żeby dostosować łazienkę do moich potrzeb, bo na pomoc z PFRON-u już w tym roku się nie załapałam. Jeszcze raz bardzo proszę o wsparcie, a wspierającym z góry dziękuję.

1 882 zł z 20 000 zł
9%