Zbiórki

Ewelina Pająk, Reńska Wieś

Na tę chwilę wstrzymuję zbiórkę. Dziękuję wszystkim darczyńcom!

O chorobie dowiedziałam się w styczniu 2020, kiedy zgłosiłam się do lekarza z powodu kaszlu. Zostałam skierowana do szpitala na Oddział Pulmonologiczny, a stamtąd do Wrocławskiego Ośrodka Torakochirurgii. Po konsultacjach torakochirurgicznych zostałam zakwalifikowana do zabiegu operacyjnego mediastinotomii parasternalnej z biopsją guza. Wtedy zdiagnozowano u mnie nowotwór złośliwy śródpiersia przedniego. Zalecenia lekarskie obejmują konsultacje i leczenie onkologiczne. Fundacja daje mi możliwość zbiórki środków na wydatki związane z chorobą nowotworową, takie jak: leki, konsultacje u lekarzy, badania diagnostyczne, rehabilitację czy dojazdy do ośrodka leczenia.

17 896 zł z 12 000 zł
149%
Jerzy Wołk-Łaniewski, Wałbrzych

Z ogromnym smutkiem zawiadamiamy, że Jerzy odszedł...

Z ogromnym smutkiem zawiadamiamy, że Jerzy odszedł... Składamy szczere wyrazy współczucia jego rodzinie i bliskim, Zarząd Fundacji Alivia. Zbiórka Jerzego została zamknięta. Prosimy nie przekazywać darowizn na ten cel. ………………………………………………………..***…………………………………………………………. Mam na imię Jerzy, choruję na raka żołądka. Mieszkam w Wałbrzychu i co 2 tygodnie wyjeżdżam na 4-5 dni do Warszawy na chemioterapię. Każdy wyjazd to koszty opłacenia prywatnego samochodu. Nie mogę jeździć pociągiem, ponieważ nie mogę w trakcie chemioterapii zarazić się koronawirusem. Muszę też po przyjeździe nocować w hotelu, żeby rankiem być w Warszawskim Centrum Onkologii. Po chemii ponownie przyjeżdża po mnie samochód. Od grudnia 2020, kiedy podjąłem leczenie, samochód dziesięciokrotnie pokonywał trasę. Koszt każdej z nich to ok. 500 zł. Do tego dochodzą wydatki na drogie lekarstwa (cierpię też na inne schorzenia) i specjalną dietę. Te wydatki będą rosły, ponieważ za miesiąc czeka mnie w Warszawie poważna operacja, kolejne chemioterapie i wizyty kontrolne. Pomoc darczyńców pozwoliłaby mi nie martwić się o wydatki na dalsze leczenie, ponieważ jestem emerytem i nie mam dodatkowych źródeł dochodu.

17 409 zł z 15 000 zł
116%
Beata Niedźwiadek, Skierniewice

Pomóż mi w walce z rakiem!

Witam serdecznie, mam na imię Beata, mam 57 lat. Jestem osobą samotną. Moja najbliższa rodzina już odeszła. Mama miała 31 lat, jak zaatakował ją rak. Młoda, pełna życia, troje dzieci, ale rak nie ma litości... Później brat, tata i w 2018 roku - siostra. Miała tyle lat, co ja teraz. Rak po kolei "zjadał" moją rodzinę - ja jestem ostatnia, ale walczę, choć walka nie jest łatwa. Ten scenariusz, który napisało mi życie, powinien iść do poprawki, ale niestety w 2017 r. usłyszałam diagnozę: Rak. Nowotwór złośliwy sutka (rak piersi prawej pT1cNOMO). Nogi się pode mną ugięły, usiadłam i patrzyłam na lekarza, jakbym widziała kata, który właśnie wydał wyrok. Po kilku minutach usłyszałam słowa: "Rak to nie wyrok, będziemy walczyć". Operację przeprowadzono 30 czerwca 2017 r. Miało być fajnie - jeden guz, moment i po sprawie, ale okazało się inaczej. Kontrast, który dostałam przed operacją, miał się nie zaświecić, a tymczasem on zaświecił mocniej. Okazało się, że to dwa guzy i przerzut na węzły chłonne. Po operacji czekała mnie radioterapia radykalna w 25 frakcjach, ale w trakcie strach, ból głowy, skaczące ciśnienie i szereg innych objawów spędzał sen z powiek. Zlecono TK głowy ze wzmocnieniem kontrastowym i w opisie wyniku nie można wykluczyć obecności tętniaka - do weryfikacji w badaniu angio TK. Znów ręce opadły. Po kilku tygodniach ponowne badanie: tętniak znikł - hurrra! Po radioterapii nie czułam się dobrze, więc zrobiłam morfologię i inne badania. Okazało się, że mam bardzo wysoki wynik TSH. Wizyta u endokrynologa, USG tarczycy i biopsja. Wynik badania patomorfologicznego: Grupa cyt.II wg systemu Bethesda. Zmiana łagodna, więc jestem na lekach. Radość jednak nie trwała długo, bo październik 2018 r. przyniósł mi następną niespodziankę - zmiany patologiczne w obrębie narządu rodnego. Amputacja trzonu macicy i obustronne wycięcie przydatków. Ta walka z rakiem nie jest łatwa: kontrole, badania, wizyty u lekarzy i coś z tyłu głowy ciągle przypomina, z czym walczę. Moja walka to nie tylko choroba, ale także walka z ZUS-em. Większość moich lat pracy spędziłam za granicą i zmiana zawodu z pracownika administracyjno-biurowego na sprzątaczkę wiele osób zaskoczyła. Jednak kocham to sprzątanie, to dla mnie radość, satysfakcja i bardzo cieszyłam się, że moją pracę widać gołym okiem. W roku 2010 otworzyłam własną firmę "Trzask-Prask i Czysto", ale po dwóch latach zawiesiłam działalność i ponownie wyjechałam do Niemiec na wyspę Hiddensee. W obecnej sytuacji zdrowotnej nie jestem w stanie pracować, więc moje starania o rentę są zasadne. Strona niemiecka płaci mi jakiś procent renty od momentu mojej choroby tj. od 2017 r. 61 euro, a z naszym ZUS-em mam cały czas problem. W chwili obecnej, kiedy szaleje pandemia, bardzo utrudnione mam leczenie, więc środki, które zbiorę w ramach programu przeznaczę na prywatne wizyty u lekarzy, badania, dojazdy do ośrodków medycznych, leki i rehabilitację. Dziękuję wszystkim, którzy będą chcieli zawalczyć razem ze mną!

17 236 zł z 15 000 zł
114%
Iwona Wleklik, Rydzyna

Zbieram na rehabilitację, chcę znów być sprawna i pewna siebie!

Witam! Mam na imię Iwona. Pochodzę z Wielkopolski. W listopadzie tego roku skończę 42 lata. Zanim postawiono mi diagnozę, często miałam stany podgorączkowe, uczucie duszności i ciągłego zmęczenia. Zaczęło mnie to zastanawiać i niepokoić… 28 luty 2013 roku. Tego dnia odebrałam wynik biopsji – rak piersi z nadekspresją receptora HER2. Pojawił się strach, przerażenie i pierwsze pytanie: „Ile mi jeszcze czasu pozostało?” Nie ma nic gorszego od niepewności i braku wiedzy. Zaczęłam poszukiwać informacji, jak sobie poradzić z sytuacją, w której postawiła mnie choroba. Zostałam poddana chemioterapii, operacji, radioterapii oraz terapii uzupełniającej. Obecnie najważniejsza jest systematyczność badań kontrolnych i rehabilitacja. Zmagam się ze skutkami ubocznymi leczenia. Czeka mnie ponowny zabieg chirurgiczny. Pieniądze, jakie uda mi się uzbierać, chciałabym przeznaczyć na leczenie skutków ubocznych i rehabilitację. Marzę, że uda mi się zrobić ponowną operację rekonstrukcji. Jest to proces wieloetapowy, niestety drogi, i nierefundowany przez Narodowy Fundusz Zdrowia. Dzięki rekonstrukcji znów poczuję się pewną siebie kobietą. Z góry serdecznie dziękuję za życzliwość, gest zrozumienia i pomocy. Iwona

16 855 zł z 10 000 zł
168%
Małgorzata Matuszczak, Przemyśl

Wsparcie Mamy w walce z rakiem jelita

Moja Mama Małgosia ma 55 lat i w styczniu tego roku zdiagnozowano u niej raka jelita grubego. Mama jest radosną i optymistyczną osobą, która zawsze walczy o to, co najważniejsze dla jej bliskich. Interesuje się historią miasta rodzinnego, gdzie od ponad 30 lat pracuje w muzeum. Mama przez lata była tancerką Zespołu Pieśni i Tańca i prowadziła aktywny oraz zdrowy tryb życia. W przeciągu miesiąca życie mojej Mamy uległo całkowitej zmianie. Niewiele ponad tydzień od usłyszenia diagnozy Mama przeszła operację częściowego wycięcia i zespolenia jelita grubego. W trakcie operacji okazało się, że rak dał już przerzuty do otrzewnej. Przy badaniach histopatologicznych wykryto również przerzuty do 3 węzłów chłonnych i wątroby. Teraz czeka ją chemioterapia i wiemy, że walka z rakiem będzie dla niej długim maratonem. Zbieramy na wsparcie dalszego leczenia, w tym w szczególności na wizyty lekarskie, leki i żywienie specjalistyczne oraz dalsze procedury medyczne wskazane przez lekarzy.

16 387 zł z 15 000 zł
109%
Maciej Heyduk, Sulechów

Z ogromnym smutkiem zawiadamiamy, że Maciej odszedł...

Z ogromnym smutkiem zawiadamiamy, że Maciej odszedł... Składamy szczere wyrazy współczucia jego rodzinie i bliskim, Zarząd Fundacji Alivia. Zbiórka Macieja została zamknięta. Prosimy nie przekazywać darowizn na ten cel. ………………………………………………………..***…………………………………………………………. Mam na imię Maciej i mam 34 lata. Kiedy kilka lat temu dowiedziałem się o mojej chorobie, to tak jakbym dostał wyrok. Tą chorobą jest glejak. Przeszedłem już 3 operacje, radioterapię oraz chemię. Niestety po trzech miesiącach od ostatniej operacji okazało się, że nastąpiła wznowa. Obecnie jestem zakwalifikowany do chemioterapii, do której lek nie jest refundowany. Czekają mnie znaczne wydatki, których z mojej renty nie jestem w stanie opłacić. Oprócz kosztów leczenia czekają mnie jeszcze częste dojazdy do ośrodka, w którym się leczę. Dystans do ośrodka to 300 km w jedną stronę. Po kilku latach z tą chorobą przeżyłem już naprawdę sporo, a glejak wciąż wraca i daje mi coraz mocniej w kość. W moim codziennym życiu borykam się z atakami padaczki oraz niedowładem prawej ręki i nogi po odbytych operacjach. Ostatnio również ciężko mi się skupić oraz zmagam się z problemami z mową. Moi drodzy, jeśli to czytacie i poruszyła Was moja historia, to może będę mógł liczyć na wsparcie w mojej walce o życie. Z góry dziękuję za każde wsparcie z Waszej strony. Pozdrawiam i życzę Wam dużo zdrowia, Maciej

16 317 zł z 15 000 zł
108%
Justyna Żukowska-Piela, Warszawa

Codzienność z rakiem

Gdy w 2019 r. zakończyłam leczenie raka piersi, byłam pewna, że najgorsze życiowe doświadczenie już za mną. Niestety, minęły zaledwie 2 lata, gdy choroba wróciła. Tym razem poszła na całość, oprócz zajętej drugiej piersi pojawiły się przerzuty w wątrobie i kręgosłupie. I rozpacz, że osierocę moją córeczkę Basię. Weszłam w trzeci rok leczenia paliatywnego. Trzymam się, staram się żyć na tyle aktywnie, na ile pozwala mi choroba. Córka powoli wchodzi w wiek dojrzewania i jak nigdy potrzebuje mamy. Marzę o tym, żeby towarzyszyć jej jak najdłużej. Staraliśmy się ze wszystkich sił być samowystarczalni, niestety na skutek leczenia onkologicznego pojawiły się u mnie liczne skutki uboczne i kolejne problemy ze zdrowiem. Proszę o wsparcie na wizyty u specjalistów, diagnostykę, którą nie zawsze da się wykonać na NFZ, i kolejne leki, które są niezbędne, bym mogła w miarę normalnie funkcjonować oraz, co najważniejsze, kontynuować ratujące życie leczenie onkologiczne, a także na dojazdy do szpitala onkologicznego i innych lekarzy. W tej sytuacji każda kwota wsparcia i 1,5% podatku jest dla mnie na wagę złota.

15 921 zł z 10 000 zł
159%
Katarzyna Kubiak, Opalenica

Mama trójki dzieci choruje na przewlekłą białaczkę szpikową..

Mam na imię Katarzyna, mam 45 lat. Mam wspaniałą rodzinę - męża Piotra, córkę Jagodę i dwóch synów: Jakuba i Kacpra. Moja choroba zaczęła się w marcu 2014 roku. Najpierw wysokie leukocyty i coraz gorsze samopoczucie. W końcu diagnoza: PRZEWLEKŁA BIAŁACZKA SZPIKOWA. Od 8 maja 2014 przyjmuję codziennie leki hamujące wzrost nieprawidłowych komórek oraz inne leki wspomagające. Jestem pod opieką Szpitala Klinicznego Przemienienia Pańskiego w Poznaniu. Moja choroba, a raczej skutki uboczne leków zmuszają mnie do ciągłej rehabilitacji, która wymaga sporego nakładu finansowego. Wierzę, że dzięki Państwa pomocy będę mogła kontynuować leczenie i rehabilitację. Dziękuję za każde wsparcie.

15 111 zł z 12 000 zł
125%
Maria Antecka, Piotrowice

Dziękuję za wszystkie wpłaty! Na tę chwilę zawieszam zbiórkę.

11 stycznia 2021 roku, a więc całkiem niedawno, otrzymałam wynik biopsji gruboigłowej, wskazujący na raka piersi. Dalsze badania wskazały na przerzut do węzłów chłonnych. Leczenie rozpoczęłam w oddalonej o ok. 300 km Warszawie. Jestem na początku swojej drogi w walce z nowotworem i mam wielką nadzieję, że uda się go pokonać i cieszyć się życiem. Największą radością mojego życia są moje wnuczęta, których mam pięcioro. W zeszłym roku przeszłam na emeryturę. Czekałam na ten moment, snując plany na aktywny, dobry, rodzinny czas. Tymczasem powitał mnie rak. Obecnie oczekuję na zabieg mastektomii. Wykryte w biopsji węzłów przerzuty kwalifikują mnie, poza radio i hormonoterapią, również do chemioterapii mimo, że ta w przypadku mojego raka często nie daje zadowalających efektów. Do oceny korzyści podania chemioterapii służy kosztowne badanie, nierefundowane przez NFZ. Koszt tego badania wynosi 14 tys. zł. W związku z tym, że droga z rakiem jest kosztowna (prywatne wizyty, niektóre badania wykonywane komercyjnie, dojazdy do Warszawy, wkrótce również koszt rehabilitacji po limfadenektomii) zdecydowałam się poprosić o wsparcie finansowe. Obecnie jestem w stanie sprostać podstawowym kosztom związanym z leczeniem, natomiast wspomniane wyżej badanie przekracza moje możliwości finansowe. Będę wdzięczna za okazane serce, Maria ---------------------- Kochani, dzięki Waszemu wsparciu oraz inicjatywie Onkozbiórka poznałam już wyniki badania MammaPrint, które wskazało, że w moim przypadku korzyść z podania chemioterapii wyniosłaby ok. 1%. Oznacza to, że nie będę poddawana chemioterapii, a jedynie hormonoterapii, co oczywiście daje mi powody do radości. Poniżej zamieszczam krótką informację o badaniu. Być może pomoże to innym kobietom uniknąć chemioterapii. Jeszcze raz serdecznie dziękuję! Test genetyczny MammaPrint przeznaczony jest dla pacjentek z wczesnym, hormonalnie zależnym rakiem piersi, bez zajęcia lub z zajęciem do 3 węzłów chłonnych. Pozwala na bardziej trafny wybór, które z nich odniosą największą korzyść z chemioterapii. Badanie MammaPrint pomaga lekarzowi w podjęciu decyzji – u których pacjentek można bezpiecznie odstąpić od dołączenia chemioterapii do hormonoterapii. Niestety badanie nie jest w Polsce refundowane, a jego koszt jest wysoki i wynosi 14 000 zł.

15 090 zł z 14 000 zł
107%
Katarzyna Drzewoszewska, Brzezie

Cel zbiórki został osiągnięty.

Szanowni Darczyńcy, jestem ogromnie wdzięczna za Wasze wsparcie! Udało się osiągnąć cel zbiórki, dlatego na chwilę obecną proszę o nieprzekazywanie darowizn. ………………………………………………………..***…………………………………………………………. Mam na imię Kasia. Na nowotwór piersi choruję od pół roku. Mam dziewięcioletniego synka Stasia, dla niego muszę i chcę być silna i zdrowa. Mieszkamy w leśniczówce w Brzeziu, w Borach Tucholskich, gdzie z mężem prowadzimy skup runa leśnego. Kocham przyrodę, zwierzęta, dlatego pośrodku wielkiego lasu mam piękny ogród, o który dbam, jak i o całe gospodarstwo. Z wykształcenia jestem pielęgniarką, zawsze służyłam pomocą chorym i potrzebującym. Dziś jest taki czas, że sama potrzebuję pomocy... ...ale to już nieaktualne :) Chciałabym z całego serca podziękować Wam wszystkim za wsparcie finansowe i psychiczne. Jestem po chemio i radioterapii. Obecnie biorę hormonoterapię i fizykoterapię, ale to tylko powrót do zdrowia. Jestem na dobrej drodze... Zbieram jeszcze na suplementację i dojazd na fizykoterapię, obliczyłam, że ok 3000 zł. Liczę na dobre serce i chęć Twojej pomocy. DZIĘKUJĘ!

14 818 zł z 3 000 zł
493%
Szymon Kostrzewski, Kostrzyn

Szymon to młody chłopak, który potrzebuje wsparcia.

Nazywam się Aldona Kostrzewska i proszę o Państwa pomoc w walce z rakiem rozsianym mojego syna Szymona Kostrzewskiego. Jestem pielęgniarką. Od 37 lat dbam o dobro pacjentów. Oddaję się pracy z wielkim zaangażowaniem, czuję wielką empatię do ludzi. Jesienią 2016 roku dowiaduję się o chorobie nowotworowej syna. Szpital, zabieg usunięcia jądra. Potem następny pobyt w szpitalu. W wykonanych badaniach lekarze stwierdzają zmiany w węzłach chłonnych okołoaortalnych, śródpiersia i płuc. Zaczyna się walka o życie. Najpierw chemioterapia w schemacie BEP. Syn jest już po 3 seriach leczenia. Jego stan ducha to przygnębienie, strach, czasami rozpacz. Prosimy o pomoc. Niewielkie środki finansowe moje i syna odcinają nas od możliwości sprawdzenia innych metod leczenia. Wsparcie z Państwa strony pomogłoby w leczeniu „duszy” - terapia psychologiczna, a także rozwiązałoby problem finansowy związany z dojazdami do Centrum Onkologicznego w Poznaniu i zakupem leków.

14 803 zł z 12 000 zł
123%
Marta Tajchman, Otrębusy

Gdy los podcina ci skrzydła - zbiórka na leczenie raka piersi z przerzutami i rehabilitację

Nazywam się Marta Tajchman, mam 50 lat, kochającą rodzinę (przed chwilą zostałam babcią najsłodszej wnuczki na świecie), duże grono bliższych i dalszych przyjaciół oraz wiele pasji, z których największą jest przyroda, a zwłaszcza ptaki. Z zawodu jestem tłumaczką, a prywatnie prowadzę bardzo aktywne życie - latem góry, rowery i kajaki, zimą biegówki, a cały rok – zumba, joga, pilates oraz bliskie i dalsze wycieczki z lornetką na obserwacje ptaków. W 2023 r. po pierwszej w życiu profilaktycznej mammografii dowiedziałam się, że mam raka piersi (który nie był widoczny we wcześniejszych badaniach USG). Po operacji usunięcia zmian w piersi okazało się, że są przerzuty do węzła wartowniczego. 15.04.2024 r. czeka mnie usunięcie wszystkich węzłów pachowych, a później chemio- i radioterapia, a być może kolejna operacja, jeśli wykryte zostaną inne przerzuty (jestem w trakcie diagnostyki). Chyba mało kto spokojnie przyjąłby taką diagnozę… Ja z powodu związanego z tym stresu leczę się obecnie na nadciśnienie i depresję. Choroba zbiegła się w czasie z fatalną sytuacją w mojej branży – sztuczna inteligencja drastycznie ograniczyła liczbę zleceń dla tłumaczy. W ostatnim czasie dwukrotnie zawieszałam działalność z powodu braku przychodów. W związku z tym, mimo że otrzymałam miesięczne zwolnienie po operacji, okazało się, że nie przysługuje mi świadczenie chorobowe ani zwolnienie ze składek ZUS (to koszt ok. 2000 miesięcznie – prowadzę własną działalność). Koszty dojazdów na chemio- i radioterapię, nierefundowanych badań i rehabilitacji są więc dla mnie dużym obciążeniem, a po kolejnej operacji i w trakcie leczenia moje możliwości pracy będą jeszcze bardziej ograniczone. Zawsze byłam samodzielna, nie lubię i nie umiem prosić o pomoc, ale teraz myślę głównie o tym, na jak długo wystarczy mi oszczędności i sił psychicznych. Będę wdzięczna za każdą wpłatę na moją zbiórkę.

14 474 zł z 5 000 zł
289%