Zbiórki

Barbara Warchoł, Pionki

Potrzebuję wsparcia w leczeniu po wznowie

Witam serdecznie, mam na imię Basia i jestem babcią rezolutnej 8-latki, która nieustannie dodaje mi siły do walki z przewlekłą chorobą . Wiosną 2014 roku przy okazji kontrolnego USG lekarz zobaczył tylko „cień” i nie zalecił dalszych badań. Jesienią pojawiły się dolegliwości bólowe i uczucie ucisku w dole brzucha, a diagnoza brzmiała – guz jajnika FIGO IIa. Po operacji przeszłam pierwszą chemioterapię i miałam nadzieję, że radykalna ingerencja chirurgiczna i silne dawki chemii przyjmowanej do marca 2015 zadziałały skutecznie. Niestety po dwóch latach wyniki badań pogorszyły się, a rak powrócił i tym razem operacja nie powiodła się – stwierdzono liczne zmiany naciekowe i wszczepy w otrzewnej. Kolejne cykle chemii też znosiłam gorzej i bez wsparcia rodziny i znajomych byłoby mi bardzo trudno. Teraz zaczyna się nowy rok walki i mam nadzieję, że dalsze cykle chemii powstrzymają rozwój choroby. Staram się być optymistką mimo tego, że długie leczenie też osłabia organizm, a dojazdy na nie ponad 100 km są męczące. Każdy, kto choruje przewlekle wie, że oszczędności topnieją wtedy bardzo szybko – leki są drogie, a niektóre badania trzeba szybko wykonać odpłatnie. W tej chorobie bardzo ważne jest pozytywne nastawienie i wsparcie bliskich osób, ale hasło kampanii „Pieniądze mogą pokonać raka” jest bardzo trafne, dlatego proszę życzliwych mi ludzi o wsparcie finansowe. Wszystkim moim darczyńcom bardzo dziękuję i życzę dużo zdrowia.

7 824 zł z 10 000 zł
78%
Sławomir Gębski, Karnin

Proszę, pomóż w walce

Witam, mam na imię Sławek, mam 50 lat. Mieszkam w Karninie koło Gorzowa Wielkopolskiego . Od października 2018 roku choruję na szpiczaka mnogiego III stopnia. Jest to choroba nieuleczalna, ale przy odpowiednim leczeniu dająca szanse na przedłużenie życia.Standardowe leczenie chemioterapią w moim przypadku było niemożliwe, ponieważ organizm bardzo źle reagował. Po pierwszym podaniu dostałem wstrząsu septycznego i mój stan był bardzo zły. Mimo modyfikacji i zmniejszania dawek leku kolejne próby podania chemii kończyły się podobnie, tylko łagodniej. Lekarze zdecydowali, żeby mnie wysłać na konsultację w celu zakwalifikowania się do tandemowego przeszczepu. Po badaniach kwalifikacje przeszedłem pomyślnie i po przygotowaniach i koniecznym leczeniu radioterapią w lipcu 2019 r. odbył się pierwszy przeszczep, a w październiku 2019 r. drugi, który zniosłem gorzej. Powoli dochodzę do siebie, ale dolegliwości bólowe (rak kości jest bardzo bolesny) nie pozwalają choć na dłuższą chwilę zapomnieć o chorobie. Jestem pacjentem poradni paliatywnej. Jest w Nałęczowie sanatorium dla chorych na szpiczaka (nierefundowane przez NFZ), do którego bardzo chciałbym pojechać, są tam fizjoterapeuci odpowiednio przygotowani do rehabilitacji osób takich jak ja. Bardzo proszę Państwa o pomoc w zebraniu środków na możliwość wyjazdu do sanatorium, zakup leków, comiesięczny wyjazd do Centrum Onkologii w Gliwicach (500 km w jedną stronę), na badania kontrolne. Ze względu na dużą odległość zmuszony jestem nocować w przyklinicznym hotelu (płatnym) wraz z osobą towarzyszącą. Marzę o tym, żeby moje zdrowie na tyle się poprawiło, żebym mógł podjąć odpowiednią pracę.

61 139 zł z 70 000 zł
87%
Anna Sawicka-Radzka, Warszawa

Pomóż Ani ponieść koszty rehabilitacji i pokonać chorobę!

Witam serdecznie, mam na imię Anna. Jestem żoną kochającego męża i matką wspaniałego 12-letniego synka Tomka. W 2016 roku zdiagnozowano u mnie nowotwór lewej piersi. Poddana zostałam operacji mastektomii piersi. Mam niestety uszkodzony gen i w mojej rodzinie umieralność na nowotwór jest bardzo duża. W 2018 roku nastąpiło wznowienie choroby, niestety nowotwór pojawił się w węzłach chłonnych lewej ręki. Zostało usuniętych 14 węzłów. Od tamtej pory mam ogromne kłopoty z ręką, która jest spuchnięta, twarda i obrzmiała z powodu zalegającej limfy. By móc normalnie funkcjonować i pracować, muszę korzystać z prywatnych masaży i zabiegów, co jest bardzo kosztowne. Na chwilę obecną czeka mnie jeszcze mastektomia prawej piersi. Zgromadzone środki pragnę przeznaczyć na rehabilitację ręki i dalsze leczenie. Dziękuję z całego serca za wsparcie mojej walki z rakiem i jego skutkami.

7 434 zł z 18 000 zł
41%
Konstanty Stepaniuk, Białystok

Potrzebne środki na zabieg Nanoknife

Jestem pełnomocnikiem Konstantego i zgłosiłam go do Fundacji, bo jest w bardzo trudnej sytuacji. Do momentu rozpoznania choroby nowotworu złośliwego prostaty mieszkał i pracował w warsztacie samochodowym razem z synem. W trakcie choroby syn nie opiekował się ojcem i nie wspierał finansowo, a wręcz przeciwnie - zażądał notarialnego przepisania domu w całości. Po odmowie ojca wyprowadził się z synową pozostawiając samego w chorobie bez środków do życia. Konstanty został opuszczony przez rodzinę i mieszka sam. Jest po rozwodzie od 14 lat. Po pierwszej operacji w Bydgoszczy były komplikacje, które spowodowały dłuższą niezdolność do pracy. Następstwem tego była kolejna operacja w Białymstoku. Po niecałym w badaniu MR wykazano wznowę nowotworu w okolicy szyi, pęcherza i odbytnicy. Daje to bóle, ciągle infekcje, trudności z oddawaniem moczu oraz zaleganiem moczu w pęcherzu. W tym przypadku klasyczna metoda leczenia radioterapią daje duże prawdopodobieństwo powstania wielu powikłań m.in. przetoki, nietrzymania moczu, krwawienia, uszkodzenia nerwów pęcherza, itd., co spowoduje brak możliwości wykonywania pracy zawodowej i potrzebę opiekuna w życiu codziennym. Według opinii lekarza onkologa i urologów zalecaną metoda leczenia jest Nanoknife. Urolog w klinice Klara zakwalifikował Konstantego na operację, która jest jedyną możliwą metodą, jaką można zastosować w tym przypadku ze względu na okolice zmian chorobowych. Nanoknife nie powoduje takich powikłań, bo jest metodą małoinwazyjną. Metoda ta zapewnia powrót do normalnego życia i pracy. Po radioterapii minimalny okres niezdolności do pracy to 6 miesięcy, jeśli nie będzie dodatkowych powikłań. Jednak Nanoknife to kosztowna operacja, na którą nie stać Konstantego, ponieważ sytuacja życiowa doprowadziła do kłopotów finansowych. Konstanty jest osobą niepełnosprawną, mimo to w miarę możliwości wykonuje drobne prace w warsztacie, w którym sam pracuje. Rodzina z Konstantym nie utrzymuje żadnego kontaktu. Jest zdany sam na siebie. Operacja daje daje duże szanse na wyzdrowienie, jednak nie jestem w stanie sfinansować w całości kosztów operacji. Zwracam się z prośbą o pomoc wsparciu finansowym na operację, która jest zaplanowana na dzień 15.01.2020 roku. PS. Z powodu braku środków finansowych Konstanty oczekuje na operację w innym terminie. Dziękujemy!

14 036 zł z 45 000 zł
31%
Beata Olekszyk-Nowakowska, ŻORY

Pomoc w zbiórce na leczenie

Mam na imię Beata i jestem mamą 11-letniego Mateuszka. Razem z mężem i synem lubimy góry, psy i życie na wsi blisko przyrody. Moją pasją jest praca z dziećmi, które uczę angielskiego od 20 lat w szkole w Pawłowicach. We wrześniu 2019 roku zdiagnozowano u mnie nowotwór złośliwy jelita grubego. W październiku przeszłam operację. Od 11 grudnia jestem poddawana leczeniu celowanemu, które nie było niestety refundowane. Koszt jednego wlewu to 6 000 zł. Do tego dochodziły koszty dojazdu do szpitala w Warszawie raz na dwa tygodnie. Przeszłamcykl 12 podań. Chemioterapia bardzo obciąża organizm, ale wiem, że pomaga. Dodatkowo metodą wspierającą jej działanie jest hipertermia, której się poddawałam, jej koszty były bardzo wysokie. Zabieg trzeba wykonać jeden dzień przed chemioterapią, jeden po niej i czasem też pomiędzy. Koszt jednego godzinnego zabiegu to 550 zł. Ale ta metoda bardzo skutecznie wspomaga leczenie mojej przypadłości. Koszt całości, czyli przynajmniej 18 zabiegów to 9900 zł. No i na koniec rzecz chyba jedna z ważniejszych - Oncompass. Są to bardzo specjalistyczne badania genetyczne, których wykonanie to koszt rzędu 20 tys. złotych. W obecnej chwili kontynuuję immunochemioterapię już w Gliwicach. W związku z leczeniem przebywam na zwolnieniu lekarskim. Leczenie, związana z tym dieta i odżywianie, a także rehabilitacja związana z neuropatią po chemioterapii są bardzo kosztowne, a wypłata nie ma szans tego pokryć. W związku z tym zwracam się do Was o pomoc w zbiórce. Liczę na to, że dzięki Wam będę mogła przejść przez ten trudny czas. Wierzę też, że dobro wraca i jeżeli będzie potrzeba, ja będę mogła w przyszłości też komuś pomóc. Chciałabym wrócić jak najszybciej do szkoły, do dzieci. Widzieć mojego syna i innych uczniów na szkolnym korytarzu, stołówce. Chcę cieszyć się życiem i wrócić na górski szlak, idąc razem z Matim i Maćkiem, razem z nimi zdobywać szczyty. Dzięki ogromnemu wsparciu kochającego męża, syna, rodziny i Was wiem, że się uda. Dziękuję za każdy gest pomocy, za wsparcie.

195 958 zł z 220 000 zł
89%
Patrycja Frejowska, Warszawa

Potrzebuję wsparcia do walki z chorobą

Mam na imię Patrycja, mam 44 lata. Jestem mamą Mikołaja, którego wychowuję samotnie. W maju 2017 wyczułam guzek w piersi, który okazał się złośliwym nowotworem z przerzutami do węzłów chłonnych. Mój świat stanął w miejscu, jednak postanowiłam potraktować tę sytuację zadaniowo, jak coś przejściowego. Operacja, chemioterapia, naświetlania, rehabilitacja. Były trudne momenty, leczenie znosiłam wyjątkowo źle. Ponieważ mój rak był mocno złośliwy i hormonozależny, lekarze zalecili mi także usunięcie jajników. Minął rok od zakończenia leczenia systemowego, obecnie przez 5 lat poddawana będę nierefundowanej hormonoterapii oraz kroplówkom zabezpieczającym przed przerzutami do kości. Niedawno komplikacje po chemii i wprowadzeniu w stan menopauzy dały o sobie znać. Pojawiło się u mnie kilka schorzeń autoimmunologicznych, sarkoidoza, osteoporoza, osłabienie wątroby, astma i depresja. Lekarze przepisują coraz więcej nierefundowanych drogich leków i badań diagnostycznych, a środków finansowych zaczyna zwyczajnie brakować. Niestety 500+ nie dotyczy chorujących, którzy realnie ich potrzebują. Bardzo proszę o wsparcie, bez Waszej pomocy nie dam sobie sama rady.

24 718 zł z 30 000 zł
82%
Alicja Kacprzak, Łódź

Och, życie, kocham cię nad życie...

Witam, mam na imię Alicja, mam 61 lat, od roku emerytka. Los tak mnie nieszczęśliwie doświadczył, że obecnie jestem sama, ale NIE SAMOTNA... Cytując słowa mojej Przyjaciółki Ewy: jestem "kobietą pełną werwy, wigoru i życia, teraz przepełniona wiarą i wielką nadzieją". O tym, że paskudny guz "zagnieździł się " w moim prawym płucu, dowiedziałam się zupełnie przypadkowo. Po przejściu na emeryturę, wiosną 2019 roku, zapragnęłam wyjechać do sanatorium. Przed wypełnieniem wniosku do NFZ lekarz rodzinny skierował mnie również na badanie rtg płuc (było wymagane!). Wynik okazał się dramatyczny - guz wnęki prawej wielkości 36x32x31 mm. Kolejne badania, pobyt w szpitalu i pierwsza decyzja: "chora niezakwalifikowana do leczenia operacyjnego". Kolejne dni wypełnione smutkiem i lękiem, ale i mobilizacją do poszukiwaniem odpowiednich lekarzy, konsultacji i kolejnych badań, w tym badania PET. W m-cu lipcu br. wspaniali lekarze ze szpitala WAM w Łodzi podjęli się usunięcia tego guza i szczęśliwie wycieli go w całości, ratując mi całe płuco!!! Wynik badania histopatologicznego: rak niedrobnokomórkowy, przerzut raka płaskonabłonkowego. Kolejne badania, wiele konsultacji u lekarzy specjalistów i poszukiwanie guza pierwotnego, który dał przerzut do płuca. Do dnia dzisiejszego wciąż nie odnaleziono pierwotnego ogniska nowotworowego, który zapewne tylko czeka, aby zaatakować. Dzisiaj jestem już po chemioterapii (leczenie uzupełniające, profilaktyczne), a w grudniu czeka mnie kontrolne badanie PET i wielka niewiadoma... Muszę przyznać, że ostatnie miesiące, dni obdarowały mnie wiarą w potęgę ludzkich serc, miłością i wielkim wsparciem!!! Mam jeszcze małe marzenia, które tak bardzo bym chciała zrealizować. Pragnę w przyszłości być znów aktywną, służącą pomocą innym osobą, dzielącą się uśmiechem, radością i optymizmem, które przez całe dotychczasowe życie były moją wizytówką. Zebrane pieniądze chcę przeznaczyć na wydatki związane z chorobą: leki przepisane przez lekarza, dojazdy do ośrodka leczenia, dodatkowe konsultacje oraz badania diagnostyczne. Proszę uprzejmie, pomóżcie mi wygrać z tą ciężka chorobą. Każda złotówka w obecnej mojej sytuacji finansowej jest bezcenna. Z góry pięknie, z całego serca dziękuję :)

1 930 zł z 20 000 zł
9%
Sylwia Fleszar, Wrocław

Potrzebuję pieniędzy na leczenie.

Mam 44 lata, 2 wspaniałych dzieci i kochającego męża. W 2016 zachorowałam na raka piersi. Przeszłam 2 operacje, chemię, radio i hormonoterapię. Myślałam, że jestem już zdrowa, że choroba odpuściła. Niestety w sierpniu 2019, dostałam ataku padaczki... Diagnoza: rozsiew do mózgu. Jestem po 10 naświetlaniach całego mózgowia. Niestety, po 2 latach leczenia guzy znów zaczęły rosnąć. Obecnie zaczynam leczenie stereotaktyczne - naświetlania punktowe, bezpośrednio w guzy. Po kolejnych - 3 już naświetlaniach nie mogę być ponownie naświetlana, bo może dojść do marskości mózgu. Obecnie dalej występują u mnie napady padaczki, leczę się w Warszawie. Dostaję zestaw leków, które mam nadzieję, że choć na jakiś czas pomogą. Proszę o każdą złotówkę, którą będę mogła przeznaczyć na leki wspomagające odporność, rehabilitację, wizyty, konsultacje i dojazdy do Warszawy, by móc jak najdłużej być ze swoją rodziną.Z góry bardzo dziękuję.

50 579 zł z 100 000 zł
50%
Joanna Dymowska, Marki

Rehabilitacja ręki po wycięciu węzłów chłonnych

W 2013 roku dowiedziałam się o swojej chorobie. Diagnoza brzmiała - nowotwór piersi z przerzutem do węzłów chłonnych.W tym momencie zatrzymało się moje normalne życie, z całym swoim biegiem pomiędzy pracą a domem. Przeszłam 2 operacje, potem chemię i naświetlania. Po roku byłam gotowa by wrócić :-) Udało się, choć w związku z wycięciem węzłów chłonnych lewej ręki moja sprawność została ograniczona. Musiałam zrezygnować z wielu pasji, a w pracy czekała mnie niespodzianka - degradacja, odsunięcie na boczny tor. Nie poddałam się, zmieniłam pracę i nawet awansowałam. Niestety moja codzienność to konieczność ciągłej rehabilitacji (ok. 5 tys. zł rocznie) i wciąż malejąca wydolność ręki. Kilka lat temu dowiedziałam się, że w Polsce pojawiła się możliwość nowatorskiej operacji, że dr Daniel Maliszewski z Pomorza przeszczepia węzły chłonne i łączy naczynia limfatyczne metodą LVA. Dostałam się na konsultację, zostałam zakwalifikowana do operacji. Niestety czas oczekiwania na NFZ to ok. 8 lat - to czas, w którym prawdopodobnie dla ręki byłoby już późno. Dzięki oszczędnościom i Waszej pomocy przeszłam operację komercyjną, której koszt wyniósł ponad 26 tys. zł.Do tego doszła intensywna rehabilitacja po zabiegu, dojazdy na Pomorze i pobyt tam. Stan mojej ręki jest lepszy, ale wciąż wymagam stałej rehabilitacji (ruchomość blizn, by zapobiec zastojom chłonki i opuchliźnie). Od kilku miesięcy doszły problemy z przeciążeniem ręki - łokieć tenisisty i golfisty, zespół de Quervaina. Czeka mnie kolejna operacja i dalsza intensywna rehabilitacja. Jeśli macie ochotę wesprzeć moją zbiórkę, to bardzo DZIĘKUJĘ :-)

11 343 zł z 30 000 zł
37%
Paweł Nogaj, Poznań

Chemia pomogła, chcę walczyć dalej.

Nigdy nie paliłem papierosów, a mimo to w marcu 2019 po serii badań zdiagnozowano u mnie nietypowy, bardzo rzadki typ nowotworu: wielokomórkowy rak neuroendokrynny płuca w stopniu IV. Właśnie zakończyłem ostatni zaplanowany cykl chemioterapii, której celem było zwalczenie guza neuroendokrynnego na płucu i jego przerzutu do wątroby. Pierwszy ciężki etap kuracji mam już za sobą. Dzięki wsparciu moich najbliższych i przyjaciół udało mi się przetrwać ten czas. Jestem optymistycznie nastawiony do życia, wyniki ostatnich badań po terapii wyglądają również bardzo obiecująco (rozsiew nowotworu został zmniejszony). Teraz czas na to, by przystąpić do dalszej kuracji. Przede mną kilkumiesięczna rekonwalescencja i obserwacja efektów zastosowanej kuracji. Ten czas chcę spożytkować między innymi na zebranie środków na dalsze leczenie. Optymizmem napawa fakt, że ciągle powstają nowe leki, metody leczenia i zewsząd płyną informacje o ich coraz lepszej skuteczności. I wiecie co? To mnie jeszcze bardziej pozytywnie nakręca! Celem mojej zbiórki jest zdobycie środków na innowacyjną formę immunoterapii nierefundowanym lekiem. Koszt takiego leczenia to w przybliżeniu miesięcznie 40 000 PLN. Kwota zawrotna, dla mnie i moich najbliższych - nieosiągalna. Każda pomoc jest dla mnie bardzo wartościowa. Te ostatnie pół roku było niesamowite dla mnie. Dobre słowo, spotkanie z życzliwymi lekarzami i pielęgniarkami, korespondencja ze specjalistami z całego świata. Wszyscy bezinteresowni, bardzo dobrze do mnie nastawieni. To bardzo mi pomaga. Chce mi się bardzo działać dalej i nieśmiało prosić Was o wsparcie, zarówno finansowe, jak i duchowe. Dziękuję Wam bardzo.

8 135 zł z 40 000 zł
20%
Żaneta Stolarz, Gostynin

Zbieram na nierefundowane leczenie raka piersi

O tym, że choruję na raka dowiedziałam się w sierpniu 2019 roku. Diagnoza: rak piersi Her2 (3+), bardzo agresywna postać raka, która wymaga natychmiastowego leczenia. Na zapoznanie się z możliwościami leczenie nie było wiele czasu, jeszcze mniej na podjęcie decyzji o wyborze właściwej ścieżki terapeutycznej. Na moje, i innych osób w podobnej sytuacji, szczęście istnieje lek, który może pomóc w walce z chorobą oraz umożliwić powrót do normalnego życia . Terapia w moim przypadku, czyli leczeniu przedoperacyjnym, w naszym kraju jest nierefundowana. Wlewy podawane są co trzy tygodnie przez 5 miesięcy wraz z chemioterapią. Każda dawka kosztuje 12000 zł. Jestem po trzech dawkach chemioterapii i nierefundowanego leku. Dlatego proszę o pomoc w sfinansowaniu następnych,bo tylko dzięki Wam, Darczyńcom będę mogła cieszyć się każdym kolejnym, przeżytym dniem. W imieniu swoim oraz całej rodziny jesteśmy bardzo wdzięczni za każdą pomoc!

7 878 zł z 55 000 zł
14%
Mirosława Dromlewska, Chełm

Cel został osiągnięty!

Jeszcze raz gorąco, z całego serca dziękuję za Darczyńcom za okazaną pomoc. Obecnie jestem po operacji i czekam na naświetlania. Jeśli chcesz pomóc, możesz wpłacić 1% na rzecz Fundacji Alivia. Przekaż 1% podatku! Numer KRS: 0000358654, cel szczegółowy: MIROSŁAWA DROMLEWSKA 111134 __________________________________________ 26 września 2019 r. w Centrum Onkologii w Warszawie u naszej Mamy potwierdzona została diagnoza raka piersi (HER 2 dodatni). Najskuteczniejsze obecnie leczenie tego nowotworu obejmuje chemioterapię, leczenie operacyjne oraz zastosowanie tzw. podwójnej blokady. Podwójna blokada to dwa innowacyjne leki. Pierwszy z nich jest dostępny i refundowany. Drugi - mimo podpisanej ustawy i podawanych w mediach informacji - nadal nie jest dostępny bezpłatnie dla pacjentów. Podanie jednocześnie obu leków znacząco zwiększa skuteczność terapii - wpływa na zmniejszenie lub nawet całkowite zlikwidowanie guza, co przekłada się na szanse na całkowite wyleczenie. LECZENIE: Kuracja obejmuje podanie w 6 cyklach 7 dawek (fiolek) leku razem z chemioterapią. Pierwsze podanie to podwójna dawka, tzw. nasycająca (2 fiolki). Kolejne 5 dawek podawane jest co 3 tygodnie. KOSZTY: Łączny koszt leczeniato 80 967,6 zł. Obecnie zakupiliśmy ze środków własnych 2 fiolki (23 133,6 zł), które Mama otrzymała 2 października br. Potrzebnych jest jeszcze 5 dawek. Koszt pojedynczej dawki to 11 566,80 zł, co daje kwotę 57 834 zł. Mając nadzieję, że refundacja będzie możliwa jeszcze w trakcie leczenia, do 15 października zbieramy fundusze na kolejną dawkę o wartości 11 566,80 zł. Jeśli pojawi się potwierdzenie o rzeczywistej refundacji leku, zbiórka zostanie zamknięta. W imieniu całej naszej rodziny jesteśmy ogromnie wdzięczni za wsparcie leczenia naszej Mamy.

41 554 zł z 53 834 zł
77%