Może i bitwę z rakiem przegrałam, ale wojnę zamierzam WYGRAĆ!
Agata Pastwa, Poniatowa,
numer zbiórki: 110681
Dziennik
W czerwcu minęło 6 lat, jak choruję! I wiecie co? Cieszę się każdą chwilą i każdym dniem, cieszę się, że wstałam rano, że słyszę śpiew ptaków, cieszę się, że otwieram lodówkę i jem to, na co mam ochotę, a nie to, co muszę, żeby wyniki poprawić! Cieszę się, że oddycham, że mogę wyjść na spacer i podlać kwiatki w ogródku!
Każdego dnia jadąc do pracy (tak, tak, wróciłam do pracy) patrzę przed siebie i mówię w duchu: "Żyjesz kobieto i to jest szczęście".
Nadal biorę zastrzyki, leki, mam silikonowego cycka i dobrze mi z tym ;) Nie potrzebuję żadnych rekonstrukcji! Jedyną rekonstrukcją, jaką wykonałam, było przewartościowanie życia i nie robię problemów z pierdół ;)
Plany?
1. ZROWIE!
2. Poważne rozmyślania nad podyplomówką z psychoonkologii :)
3. Cieszyć się życiem!
Dziękuję za was i pozdrawiam!
Opis zbiórki
Mam na imię Agata, mam 35 lat, jestem żoną i mamą trzech wspaniałych dziewczynek. Bliźniaczki są niepełnosprawne, a ja od 6 czerwca 2016 r. walczę z hormonozależnym rakiem piersi prawej.
Swoje leczenie zaczęłam od chemioterapii AT od lipca do listopada 2016, później przeszłam radykalną mastektomię piersi prawej wraz z wycięciem układu chłonnego pachy prawej. Na przełomie stycznia i lutego 2017 r. przeszłam radioterapię, włączono mi hormonoterapię, a od marca 2017 do października 2017 r. poddana byłam immunoterapii w zastrzyku.
Niestety, kiedy wydawało się wszystkim - mnie, mojej rodzinie i lekarzom, że już jest z górki, pod blizną gdzie wcześniej była pierś, wyskoczył nowy guz - WZNOWA!!! Zmieniono mi hormony i nic poza tym... Leczenie immunoterapią zostało przerwane, ponieważ mnie nie uchroniło, a wręcz odwrotnie - rak kwitł w środku :(
Lekarze z Centrum Onkologii w Lublinie nie mają pomysłu na moje leczenie, dlatego szukam innych możliwości leczenia, ale żeby było to możliwe muszę prosić o wsparcie finansowe.
Mój mąż nie pracuje zawodowo, ponieważ musiał przejąć opiekę nad bliźniaczkami chorymi na stwardnienie guzowate i padaczkę lekooporną, ja jestem na rencie z ZUS-u. Chciałabym pojechać ze swoimi badaniami do innych lekarzy i szpitali, może gdzieś znajdzie się jakaś szansa na leczenie dla 35-letniej młodej kobiety, która robi wszystko co tylko możliwe, żeby cieszyć się życiem najdłużej jak to możliwe, bo moje córki mnie potrzebują...
Gdyby mój optymizm mógł pokonać raka, to już byłabym zdrowa i nie czytaliby Państwo mojej historii :) Kocham taniec i mam nadzieję, że jeszcze będę mogła cieszyć się swoją pasją :) Może i bitwę z rakiem przegrałam, ale wojnę zamierzam WYGRAĆ!!!
Słowa wsparcia