Zbiórki

Stefan Zliczewski, Łomianki

Wsparcie leczenia nierefundowanego

Witam! Mam na imię Stefan, mam 68 lat i zdiagnozowano u mnie raka prostaty, który w perspektywie dał przerzuty na kości. Istnieje możliwość terapii prowadzącej do całkowitego wyleczenia. Jest to terapia małoinwazyjna, lecz kosztowna i nierefundowana przez NFZ. Na ten moment rozważane są 3 opcje: operacja HIFU, Nanoknife i Da Vinci. Operacje wykonywane przez NFZ, a także radio i chemioterapia powodują szereg nieodwracalnych powikłań. Moim źródłem dochodu obecnie jest emerytura, która nie jest w stanie pokryć kosztów leczenia. Z góry serdecznie dziękuję za wsparcie. Stefan Zliczewski

29 996 zł z 39 000 zł
76%
Marlena Płacińska, Bydgoszcz

Leczenie onkologiczne

Mam na imię Marlena i mam guza jajnika. Mam 60 lat i mnóstwo planów na przyszłość. W wolnych chwilach spędzam czas z moją ukochaną córką, która daje mi wiele radości. Los sprawił, że musiałam wychowywać ją samotnie, jednak był to piękny czas w moim życiu. Niestety w lipcu 2019 roku wykryto u mnie guza jajnika z rozsiewem do otrzewnej. Ta informacja była dla mnie bardzo uderzająca, ponieważ choroba nie dawała wcześniej żadnych objawów i nagle z dnia na dzień dowiedziałam się, że mój stan zdrowia jest niemalże krytyczny. Niestety skutkiem była nie tylko utrata zdrowia, ale również pracy i środków do życia. Co dalej? Oczywiście podjęto próbę leczenia. Niestety podczas pobytu w szpitalu wykryto u mnie jeszcze jedną chorobę, tym razem kardiologiczną, przez co operacja jest na ten moment niemożliwa. W związku z tym jestem leczona tylko chemioterapią. Ta forma leczenia przynosi jedynie chwilową pomoc i muszę zostać zoperowana, jeżeli chcę żyć! Jaki jest plan działania? Abym mogła przystąpić do operacji, muszę nieustannie utrzymywać mój organizm w doskonałej kondycji. To niełatwe, kiedy przyjmuje się chemię. Jednak jest sposób na to, abym mogła zawalczyć o swoje zdrowie! Aktualnie poddaję się leczeniu Nivolumabem. Niestety jest to bardzo kosztowne. Do tego dochodzą koszty badań, konsultacji i dojazdów, a w mojej sytuacji nie posiadam żadnych źródeł dofinansowania. Ponieważ straciłam pracę, tylko moja córka jest aktualnie żywicielem rodziny i nie mogę pozwolić sobie na jedyną formę leczenia, która może dać mi szansę na wyzdrowienie.

6 000 zł z 50 000 zł
12%
Józefa Sieja-Lis, Słopnice

Zacząć żyć i funkcjonować bez bólu!

Witam, mam na imię Ziutka, do Józefy nie bardzo mogę się przyzwyczaić w moim 41-letnim życiu. :) Choruję na raka piersi od sierpnia 2018 roku. Nie było łatwo przez prawie dwa lata przejść przez chemioterapię, radioterapię oraz stres, jaki temu towarzyszy. Na szczęście terapia z psychoonkologiem bardzo pomaga. Musiałam zrezygnować z pracy, a jedynym dochodem jest zasiłek, ale z pomocą męża, rodziny i przyjaciół próbuję dać sobie radę. Koniec leczenia nie oznacza końca choroby. Bardzo chciałabym zebrać pieniądze na rehabilitację oraz sprzęt medyczny do ćwiczenia ręki, która nie jest do końca sprawna, a co za tym idzie, powoduje ból, drętwienie oraz opuchliznę. Z powodu skutków ubocznych chemii wymagane jest również kompleksowe leczenie stomatologiczne. Chcę zacząć moje życie od nowa, bo przecież życie które mamy przed sobą, jest ważniejsze niż to, które minęło!

21 389 zł z 30 000 zł
71%
Marzena Szula, Bytom

Potrzebuję Waszego wsparcia w walce z rakiem.

Mam na imię Marzena, mam 53 lata. W czerwcu 2019 roku usłyszałam diagnozę - rak piersi z przerzutami. Nie ukrywam, że diagnoza była dla mnie ogromnym ciosem. Nikt w rodzinie nie chorował na raka piersi, a tu taki szok. Od lipca 2019 roku zaczęłam badania i leczenie w Centrum Onkologii w Gliwicach. Od sierpnia 2019 roku co tydzień przyjmuję chemię. Następnie czeka mnie operacja, radioterapia i rehabilitacja. Utrzymuję się z niewielkiego zasiłku chorobowego z ZUS-u tj. 181 zł oraz z opieki dostaję 215,84 zł. Mieszkam w Bytomiu z moim partnerem i jego ciężko chorym 80-letnim ojcem. Emerytura ojca i zarobki partnera ledwo starczają na skromne życie i rachunki. Niejednokrotnie nie jestem w stanie wykupić recepty, często muszę rezygnować z zakupu leków. Problematyczne są dla mnie również dojazdy do Gliwic na leczenie, koszty prywatnych wizyt lekarskich i badań. Nigdy nie mogłam pochwalić się dobrym zdrowiem, mam wiele chorób towarzyszących. Cierpię między innymi na otyłość, która powoduje problemy z chodzeniem, nadciśnienie, depresję i zwyrodnienie stawów. Nie posiadam samochodu i każda wizyta w Centrum to dla mnie ciężka wyprawa. Pomaga mi rodzina, ale też nie zawsze mają możliwości finansowe lub czasowe. Niejednokrotnie po chemii muszę wrócić do domu taksówką lub zapłacić za paliwo znajomym, bo nie mam siły jechać autobusem. Z powodu ciężkiej sytuacji finansowej jestem zmuszona prosić Was o pomoc. Nie jest to dla mnie łatwe, ale sytuacja mnie zmusiła. Bardzo chcę wyzdrowieć i spędzić jeszcze trochę czasu z dwójką moich dzieci i trójką wnucząt. Walczę dla nich, choć depresja, która towarzyszy mi od wielu lat, często podcina mi skrzydła. Bardzo dziękuję za każde wsparcie w walce z rakiem!

3 499 zł z 20 000 zł
17%
Małgorzata Kuriata, Kętrzyn

Marzę, by było jeszcze jakieś jutro...

Mam na imię Małgosia, mam 45 lat i dwóch wspaniałych synów. Życie mnie nie oszczędzało. Gdy dzieci były małe, mąż zginął w wypadku samochodowym. Kilka lat później okazało się że mam nowotwór piersi. Moja walka z rakiem rozpoczęła się osiem lat temu i wydawało mi się, że go pokonałam. Niestety w listopadzie 2019 roku choroba powróciła ze zdwojoną siłą, dając przerzuty do kręgosłupa i węzłów chłonnych. Obecnie jestem po operacji usuwania piersi oraz skomplikowanej operacji kręgosłupa. Staram się być pełna pozytywnych myśli, jednak wiem, że przede mną jeszcze długa walka, szukam każdego sposobu, bym mogła się wyleczyć i będę wdzięczna wszystkim, którzy mi pomogą . Środki pieniężne zebrane tutaj planuję przeznaczyć na bardzo potrzebną intensywną rehabilitację po operacji kręgosłupa, zakup leków, konsultacje i dojazdy. Moim marzeniem jest wyjazd do kliniki w Szwajcarii, gdzie stosuje się nowoczesne formy leczenia immunologicznego, które dałyby mi szansę na powrót do zdrowia. Jak twierdzą lekarze, terapia ta jest jedną z najlepszych form leczenia mojego typu raka, polegającą na aktywacji układu immunologicznego, który posiada naturalne mechanizmy obronności. Jak podkreślają eksperci, w niektórych przypadkach leczenie immunologiczne działa wręcz spektakularnie, a efekty utrzymują się przez wiele lat, nawet w przypadku zaawansowanych nowotworów.

93 151 zł z 160 000 zł
58%
Wiesława Ozdarska, Ciechanów

Zbiórka na leczenie nowotworu piersi oraz rehabilitację

Dzień dobry, mam na imię Wiesława, mam 57 lat i od ponad pół roku walczę ze złośliwym nowotworem piersi. Nie jest to łatwa walka... Przeszłam już 2 operacje i radioterapię, a przede mną chemia i prawdopodobnie kolejne operacje. Choroba jest dla mnie nie tylko wielkim stresem, ale także obciążeniem finansowym. Na konsultacje i leczenie dojeżdżam do innego miasta, do tego dochodzą koszty prywatnych badań, leków i rehabilitacji, którą mi zalecono. Sama nie dam sobie rady, dlatego z całego serca proszę Was o pomoc. W tym bardzo trudnym dla mnie czasie każda złotówka jest na wagę złota. Dziękuję!

17 976 zł z 24 000 zł
74%
Agnieszka Wdowik, Ostrowiec Świętokrzyski

Pokonać chorobę raz na zawsze. Nierefundowane leczenie glejaka.

Mam na imię Agnieszka. Pochodzę z Ostrowca Św., gdzie się urodziłam. Kocham poznawać ludzi, czytać książki, zdobywać góry (te mniejsze) oraz odbywać podróże (te bliższe i te ciut dalsze - tak zawędrowałam do Gdyni, którą pokochałam, mam nadzieję ze wzajemnością). Jestem uśmiechniętą, pełną optymizmu osobą z ogromnym apetytem na życie. Niestety rzeczywistość zweryfikowała moje plany. We wrześniu 2017 roku podczas wykonywania badania rezonansu magnetycznego wykryto u mnie guz mózgu. Potrzebna była pilna operacja, która odbyła się w grudniu. Jak się okazało, był to dopiero początek mojej walki z chorobą. Badanie histopatologiczne nic nie wykazało. Od lekarza usłyszałam, że na razie mam się cieszyć. Radość jednak nie trwała zbyt długo. W kwietniu 2018 roku w trakcie badania kontrolnego MRI okazało się, że guz odrósł i trzeba ponownie operować. Druga operacja miała miejsce w czerwcu. W lipcu (po dość długim oczekiwaniu) otrzymałam wynik badania histopatologicznego - guz złośliwy mózgu, glejak. Przeszłam kilkutygodniową radioterapię, następnie kilkumiesięczną chemioterapię. Ale to jeszcze nadal nie był koniec. Minęło 12 miesięcy mojej walki z nieproszonym lokatorem. W lipcu 2019 roku wykonałam kolejne badanie kontrolne MRI, w którym stwierdzono progresję zmian, pojawiły się nowe ogniska. W czasie konsultacji usłyszałam od lekarza, że kolejna operacja może przynieść tylko więcej szkód. Ciągle zmagam się ze skutkami ubocznymi operacji i przebytych terapii. Wciąż utrzymuje się lewostronny niedowład kończyny dolnej, zaburzenia równowagi oraz bardzo mocne jednostronne ograniczenie pola widzenia, co skutkuje wpadaniem na ludzi, przeszkody, czasami przewracaniem się. Jak widać standardowe terapie nie dają dużych efektów – ciągle nie mogę pozbyć się niechcianego lokatora. Mimo wszystko mocno wierzę, że wrócę do zdrowia i dawnego życia. Przeszłam wszystko, co polska medycyna ma do zaoferowania. Guz nadal jest, w każdej chwili może ponownie zaatakować. Nie chcę bezczynnie czekać, aż to się stanie. Szansą na odzyskanie mojego zdrowia jest kosztowna konsultacja oraz leczenie poza granicami kraju. Koszt terapii wynosi ok. 70 000 euro (mam na myśli protonoterapię, immunoterapię bądź terapię Nanotherm). I tak pojawia się nowy problem: pieniądze. To, co w chorobie jest dla mnie najtrudniejsze to proszenie o pomoc, o wsparcie finansowe, bo tym razem sama nie dam sobie rady (do tej pory wydatki na leczenie pokrywałam z oszczędności, ale zgromadzone środki tak szybko maleją). Dlatego teraz potrzebuję Waszej pomocy i gorąco o nią proszę. Proszę Was o wpłaty na moją zbiórkę oraz proszę także o udostępnianie mojej prośby, aby mogła dotrzeć do jak najliczniejszej grupy. Będę wdzięczna za każdą wpłaconą złotówkę oraz za każde udostępnienie. Z góry dziękuję za okazane serce. Wierzę, że dobro powraca! DO ZOBACZENIA :)

54 860 zł z 290 000 zł
18%
Bożena Lewandowska, Łódź

Walka z nowotworem złośliwym jajnika

Witam serdecznie, mam na imię Bożena, mam 55 lat. Staram się zawsze uśmiechać, mimo wielu problemów, z którymi się borykam. Oto moja krótka historia: 20/11/2019 dowiedziałam się, że mam guza, był to guz torbielowaty o wymiarach 23 x 18 x 12 cm z jajowodem o długości 11 cm. Wewnątrz torbieli guz miał wymiar 11 x 10 x 7 cm. Lekarze podjęli natychmiastowe działania - operację miałam przeprowadzoną 5 dni po diagnozie. Obecnie biorę chemię co trzy tygodnie. Jedyny mój dochód wynosi 601 zł - jest to zasiłek chorobowy z ZUS-u. Jestem energiczną osobą, lecz pewnego dnia moje światełko zaczęło blednąć. Walczę z tą chorobą na miarę swoich możliwości i nie ukrywam, że jest mi bardzo ciężko. Zdiagnozowano u mnie również ciężką depresję, co stanowi problem z nawiązywaniem nowych kontaktów z ludźmi oraz niezdolność do pracy, co w tej chwili przekreśla możliwość zarobienia dodatkowych pieniędzy. Przed chorobą byłam osobą aktywną, lubiłam wyjeżdżać w góry i tam spędzać aktywnie czas. Niestety chemioterapia i dalsze leczenie oraz niektóre badania nie zawsze są refundowane przez NFZ, a ich koszty przekraczają moje możliwości. Proszę Was o pomoc w zebraniu środków na koszty związane z zakupem leków, dojazdów do szpitali i konsultacji, które pozwolą zdecydować o najlepszym dla mnie leczeniu. Mam nadzieję, że z Waszą pomocą mi się uda! Marzę, by było jeszcze jakieś jutro... Cieszyć się porami roku i otaczającym mnie światem. Jest przecież taki piękny! Proszę, pomóżcie mi spełnić moje marzenia - tak niewielkie, a tak wielkie zarazem... Dziękuję wszystkim z całego serca.

3 423 zł z 10 000 zł
34%
Urszula Formela, Przodkowo

Na leczenie nowotworu oraz skutków ubocznych po chemioterapii

Urszula - moja mama. Kobieta z energią, zawsze niosąca pomoc, kochająca życie i kochająca nas. Moja córka mówi na nią "moje serduszko". Czasami człowiek zastanawia się, dlaczego tyle jadu dostaje od życia, gdy sam oddaje całego siebie... Nigdy tego nie zrozumiem. O nowotworze dowiedzieliśmy się w lipcu 2019 r., dokładnie przed 5-tymi urodzinami mojej córki, która nie potrafiła zrozumieć, dlaczego wszyscy płaczą. Mama choruje na raka piersi, jest to rak inwazyjny, naciekający o wysokim stopniu złośliwości histologicznej. Pierwszą chemioterapię mamunia rozpoczęła 08.08.2019, w ciągu zaledwie miesiąca guz zwiększył się o ponad centymetr. Po 16 wlewach chemii okazało się, że jej stan jest na tyle ciężki, że lekarze nie byli w stanie określić rokowań. 18.12.2019 mamę przyjęli do szpitala z prawie 40-stopniową gorączką neutropeniczną i wysoką niedokrwistością. Przetoczono jej 2 jednostki napromieniowanego ubogoleukocytarnego koncentratu krwinek czerwonych, walczyła o życie... Udało się! Teraz cieszymy się z każdego dnia, bo przed nami operacja 23.01.2020, a następnie radioterapia i kto wie co dalej... Leki, konsultacje specjalistyczne to potworne koszta, których nie jesteśmy w stanie udźwignąć. Proszę Was o wsparcie - o wsparcie w walce o lepsze jutro.

2 133 zł z 20 000 zł
10%
Halina Bieniek, Stalowa Wola

Potrzebuję wsparcia w kolejnej walce z rakiem

Dzień dobry, mam na imię Halina i w chwili obecnej walczę po raz czwarty z rakiem. Dwa poprzednie rzuty dotyczyły raka piersi, ostatnie dwa raka jajnika. Obecnie jestem przed operacją guza nowotworowego z pachwiny i przed czwartym cyklem chemioterapii. Proszę o wsparcie, ponieważ brakuje mi środków na opłacenie kosztownych badań, konsultacji i dojazdów do placówek medycznych. Dziękuję!

1 394 zł z 20 000 zł
6%
Paulina Derewenda, ZGIERZ

Potrzebuję wsparcia w dalszej walce (konsultacje, badania, leki)

Mam na imię Paulina i jestem 44-letnią, chorą na nowotwór złośliwy, mamą trzech synów: 25-letniego Roberta, 15-letniego Gabriela i 12-letniego Miłosza (chorego na padaczkę). Moją pasją, zanim usłyszałam wyrok, było szydełkowanie. Lubiłam podróżować, zwiedzać i poznawać nowe miejsca. Kocham przyrodę. Chciałabym, by to powróciło... W 2013 roku zdiagnozowano u mnie złośliwy nowotwór piersi z nadekspresją receptora HER 2 (HER2-dodatni rak piersi jest szczególnie agresywną postacią choroby dotykającą około 20% pacjentów) To było jak wyrok! Bardzo pragnęłam żyć... Od września do grudnia tego samego roku przeszłam trzy operacje. Ostatecznie usunięto mi całą pierś i częściowo węzły chłonne. To niestety nie był koniec. Włączono mi chemię, później przez rok podawano przeciwciała, a następnie hormonoterapię. Było ciężko, ale cały czas pozostawała nadzieja, która zawsze umiera ostatnia. Czułam się nieźle, więc może? To jednak nie wszystko. W tym samym roku u mojego najmłodszego syna Miłosza zdiagnozowano padaczkę. Rozpoczęliśmy z mężem walkę o jego zdrowie. Nie mógł chodzić do szkoły, miał indywidualne nauczanie. Myślałam wtedy: co jeszcze?! Walka jednak trwała - teraz już nie tylko o mnie, ale i moje dziecko. W czerwcu 2017 roku, po zaleceniu lekarza, usunięto mi narządy rodne - dla bezpieczeństwa. Radość nie trwała jednak zbyt długo. W grudniu 2018 roku nastąpiła wznowa nowotworu piersi. Kolejna operacja. Usunięto mi resztę węzłów, ale zostawiono guza, którego nie zauważono. Byłam przerażona i zrozpaczona! Po dwóch tygodniach miałam kolejną operację. Tym razem guza usunięto i znów włączono chemię. Przeciwciał już mi nie podano, bo nasze prawo nie przewiduje możliwości pojawienia się guza sutka, który został wcześniej usunięty. Byłam wykończona psychicznie i fizycznie. Nie mogłam wrócić do pracy, bo nie miałam siły, a pieniądze topniały w zastraszającym tempie. Jednak walczyłam dalej. Jakby tego było mało, w lipcu 2019 roku spadł na mnie kolejny cios. Okazało się, że nastąpił przerzut do wątroby (guz jest nieoperacyjny) i płuc. I znowu chemia - tym razem do końca życia. Pytanie tylko: Jak długiego? Potem doszły płuca i gronkowiec "sprezentowany" mi przez szpital, w którym podawano mi chemię. Wtedy wpadłam w depresję. Zastanawiałam się, co jeszcze... Ile jeszcze może znieść moje ciało i moja psychika?! Wewnętrzna walka, którą muszę toczyć każdego dnia - z sobą, z własnym ciałem - wykańcza. Nie mogę wszystkiego pokazać. Mam dzieci i męża, którzy od wielu lat wspierają mnie w zmaganiach o życie. Pomagają mi rodzice, brat, teściowie, przyjaciele i znajomi. Przydałby się jeszcze jakiś cud... I Wasza pomoc, żeby kontynuować ten nierówny pojedynek ze śmiercią, która cały czas na mnie czyha. Mam nadzieję, że z Waszą pomocą mi się uda! Bardzo proszę o wsparcie w zbieraniu środków na leki, badania, konsultacje. Marzę, by było jeszcze jakieś jutro... Pragnę widzieć, jak dorastają moje dzieci. Cieszyć się porami roku i otaczającym mnie światem. Jest przecież taki piękny! Proszę, pomóżcie mi spełnić moje marzenia - tak niewielkie, a tak wielkie zarazem...

69 576 zł z 80 000 zł
86%
Jolanta Sadoch, siennica

Zbieram na moje leczenie

Jestem matką 3 dzieci i żoną. Zachorowałam na raka i potrzebuję na leczenie, którego nie dostanę, bo po prostu mnie nie stać. Nie będę opisywać tu mojego dotychczasowego życia, czy zasłużyłam czy nie na pomoc, po prostu liczę na ludzi, którzy mogą i chcą pomóc, a znają wartość życia. Jako człowiek piszę do ludzi - POMÓŻCIE, jeżeli możecie, jeżeli chcecie... Potrzebuję środków na leki, dojazdy do ośrodka, konsultacje oraz diagnostykę. DZIĘKUJĘ

42 808 zł z 60 000 zł
71%