Zbiórki

Olimpia Krupowska, Boguchwała

Moja druga walka - trójujemny rak piersi

Mam na imię Olimpia, dla bliskich i przyjaciół - po prostu Ola :) Mam 45 lat, z rakiem walczę już 4,5 roku. Pierwotną diagnozę otrzymałam tuż przed swoimi 41 urodzinami - najwyraźniej "gwarancja" była tylko do 40-tki ;) Teraz jestem w trakcie swojej drugiej bitwy o życie. Pierwszą zdawało się, że wygrałam... Przeszłam chyba wszystkie możliwe etapy leczenia: chemioterapię indukcyjną (czerwoną i białą), mastektomię, chemioterapię pooperacyjną, radioterapię, hormonoterapię. Całe leczenie znosiłam zaskakująco dobrze - poza włosami, które straciłam jeszcze w trakcie pierwszej chemioterapii, ale kupiłam sobie bardzo twarzową perukę ;) Przez ponad dwa lata byłam "wolna". Wracałam do swoich pasji, wróciłam do pracy, powoli zaczynałam wierzyć, że rak już nie wróci. Zapuściłam włosy :) Przypadkowo zrobione badania wykazały nietypowe przerzuty - do węzłów chłonnych w jamie brzusznej i śródpiersiu. To było 10 miesięcy temu. W tym czasie nastąpił dalszy progres choroby; okazało się, że rak w międzyczasie zmienił podtyp - z hormonozależnego na tzw. trójujemny, najbardziej agresywny, najrzadszy i najgorzej rokujący. Dotychczasowe leczenie okazało się nieskuteczne. Teraz znowu jestem w trakcie chemioterapii, która jest jedynym programowym ratunkiem. Skuteczność leczenia może znacząco poprawić tzw. immunoterapia, niestety w moim przypadku nierefundowana przez NFZ. Konieczne jest min. cztery dawki leku. Jednorazowe podanie komercyjne to koszt ok.17 tys. złotych, bez kosztów dodatkowych (np. dojazd 330 km w jedną stronę). Mam wspaniałego, wspierającego mnie zawsze męża, i dwoje cudownych dzieci (10 i 14 lat), które nie zdają sobie sprawy, że sytuacja jest tak naprawdę bardzo poważna. Chciałabym być z nimi jak najdłużej - tyle, ile będą mnie potrzebować. Córka w tym roku ma I Komunię, syn kończy szkołę podstawową. Nie chcę, by moja choroba zabrała im dzieciństwo. Proszę o Waszą pomoc i dziękuję za każde wsparcie, dobre słowo czy modlitwę. Ola

120 594 zł z 280 000 zł
43%
Ruta Valentonyte, Stara Wieś

Leczenie i rehabilitacja Ruta Valentonyte

Mam na imię Ruta i od 2007 roku mieszkam i pracuję w Polsce. W marcu 2024 w wyniku obfitego krwawienia trafiłam do szpitala, gdzie zdiagnozowano u mnie raka jelita grubego. Jako medyk trzymałam emocje w ryzach i byłam pewna, że leczenie się uda. Tak prognozowali lekarze. Niestety przebieg choroby okazał się nietypowy - powolny, ale nie poddający się standardowemu leczeniu. Przeszłam dwie podwójne operacje i sporą liczbę cykli chemii oraz radioterapię. Każda operacja i biopsje pozostawiały swój ślad w mięśniach w postaci rozsianych guzów, co obecnie sprawia dolegliwości bólowe. Do tego wykryto mutację, która ogranicza możliwości leczenia obecnie refundowanymi lekami. Przebieg choroby wymaga dużo dodatkowych leków, rehabilitacji i opieki stomatologicznej. Jako ostatnią deskę ratunku dodatkowo do standardowej terapii zaproponowano mi leczenie immunologiczne lekiem, który jest bardzo kosztowny i nie jest refundowany w ramach NFZ w moim przypadku. Zbiórka pomoże mi zabezpieczyć środki na leczenie na kilka miesięcy. Prywatnie jestem mamą dwójki szkolnych Dzieci. Mam ogromne wsparcie od Męża i dużo Przyjaciół, którzy wciąż wspierają mnie w walce z chorobą. Z góry dziękuję za wsparcie finansowe jak i emocjonalne.

34 437 zł z 200 000 zł
17%
Krzysztof Płóciennik, Łódź

Pokonać glejaka

Cześć! Mam na imię Krzysiek i mam 39 lat. W grudniu 2019 zostałem poddany operacji. Po dwóch tygodniach otrzymałem wynik, którego, powiem szczerze, nie spodziewałem się: GLEJAK WIELOPOSTACIOWY IV STOPNIA. Najwyższy stopień złośliwości. Jest to najbardziej agresywny i najbardziej złośliwy ze wszystkich guzów. Czekam na badanie rezonansu, który ma odbyć się niebawem, czy mam wznowę, czy też nie. Obstawiam oczywiście tę 2 z wersji. Wspólnie z rodziną znaleźliśmy informacje na temat leczenia guzów mózgu za pomocą terapii NanoTherm w Niemczech i w Polsce w Klinice w Lublinie, która może przedłużyć mi życie i wpłynąć na spowolnienie procesu odrastania guza. Terapia ta działa na guzy od wewnątrz i może być ona stosowana jako monoterapia lub być łączona z chemioterapią i radioterapią w celu wzmocnienia skuteczności tych metod leczenia. Terapia NanoTherm® polega na wstrzyknięciu do guza płynu o właściwościach magnetycznych, który następnie rozgrzewany jest za pomocą bardzo szybko zmieniającego się pola magnetycznego. W wyniku działania powstałego ciepła komórki nowotworowe zostają zniszczone lub uwrażliwione na dalsze metody leczenia, takie jak radioterapia i chemioterapia, dzięki czemu ich skuteczność wzrasta. Niestety terapia nie jest na chwilę obecną refundowana przez NFZ. Szacowany koszt leczenia/zabiegu to około 200.000 PLN. Glejak wielopostaciowy IV stopnia to wyrok śmierci.

26 988 zł z 200 000 zł
13%
Tomasz Mikinka, Łódź

Zbiórka dla Tomka

Dzień dobry, mam na imię Tomek. W grudniu 2023 zgłosiłem się na SOR WAM w Łodzi z powodu niepokojących objawów, dotyczących powiększenia gałki ocznej i podwójnego widzenia. Zostałem bardzo szybko zdiagnozowany i następnego dnia zoperowany, guz miał być niezłośliwym nowotworem. Niestety diagnoza i decyzja o operacji okazała się nietrafna. Okazało się, że jest to rak gruczołowy gruczołu łzowego z przerzutem do węzła wartownika w śliniance przedusznej i zajętym węzłem w śródpiersiu. W wyniku operacjinowotwór szybko się rozprzestrzenia, obecnie 3 miesiące po operacji naciek wynosi 2,5 cm wraz z 1,5 cm przerzutem w śliniance oraz 1 cm przerzutem do płuc (potwierdzone w badaniu PET). Jest to bardzo rzadki typ nowotworu, na który nie ma planu leczenia. Koszty konsultacji medycznych w różnych ośrodkach są bardzo wysokie, a ponieważ mieszkam i opiekuję się dodatkowo schorowaną matką (Alzheimer}, nie stać mnie na leczenie, a tym bardziej na koszt immunoterapii. Łączna kwota leczenia wyniosłaby 190 tys. zł. Lekarze są bezradni, ponieważ nowotwór jest już zaawansowany. Tylko nieliczne ośrodki są w stanie zaproponować skomplikowane leczenie, które nie daje gwarancji wyleczenia, w tym całkowitą egzenterację gałki ocznej, mięśni okalajacych, a także rekonstrukcję kości czaszkowych, które również zajęte są już przez nowotwór. Choroba jest bardzo agresywna i szybko się rozprzestrzenia (100% poliferacji komórek), czas gra tutaj kluczową rolę. Zależy mi na tym, żeby się nie poddać i mimo złych rokowań zawalczyć o swoje życie - dla siebie i mojej rodziny. Chciałbym też dalej mieć możliwości pracy jako grafik. Bardzo dziękuję wszystkim za wsparcie.

13 928 zł z 190 000 zł
7%
Łukasz Hoffa, Pniewy

Pomóżcie mi wygrać walkę. Z Waszą pomocą to się uda!

Cześć, mam na imię Łukasz i mam 35 lat. Chciałbym Wam opowiedzieć historię, od której zaczęła się moja walka o zdrowie. We wrześniu zeszłego roku straciłem przytomność i trafiłem do szpitala, gdzie po wstępnych badaniach lekarze stwierdzili, że przyczyną tego była chwilowa utrata świadomości, bez konkretnych powodów. Wróciłem więc spokojnie do domu i cieszyłem się życiem. Mój spokój nie trwał długo... Po trzech tygodniach sytuacja się powtórzyła. Trafiłem wtedy do jednego z poznańskich szpitali, gdzie po wykonaniu wszelkich badań, w tym też tomografii komputerowej okazało się, że w mojej głowie znajduje się guz. Był szok, niedowierzanie - dlaczego ja? Po konsultacji lekarskiej dowiedziałem się że guz jest operacyjny i można go usunąć. Tak też 21 listopada 2019 roku odbyła się operacja usunięcia guza. Przebiegła bez żadnych powikłań. Czułem się bardzo dobrze. Myślałem, że wygrałem walkę. Niestety przyszedł wynik badań histopatologicznych i diagnoza - glejak. Nowotwór o charakterze rozrostowym, niestety złośliwy. Wtedy świat mój i moich bliskich nagle stracił kolory. Znowubył strach i pytania, dlaczego ja? Dlaczego mnie to spotkało, przecież jestem jeszcze młody, silny, pełen pasji, planów i marzeń na przyszłość? Na szczęście w tym całym nieszczęściu mogę liczyć na wsparcie mojej rodziny. Na dzień dzisiejszy przebywam na oddziale radio i chemioterapii w Poznaniu, gdzie przechodzę radykalne leczenie onkologiczne. Ma to trwać 6 tygodni, a potem jeszcze 6-miesięczne leczenie w domu. I na tym kończy się refundowane leczenie w Polsce. Chciałbym skorzystać z wszystkich możliwych metod leczenia, które niestety w większości nie są refundowane w kraju, a dają nadzieję na wyleczenie. Chciałbym podjąć próbę zakwalifikowania się do terapii protonami w Polsce, gdzie od niedawna można to wykonać niestety na zasadach komercyjnych. Gdybym nie miał takiej możliwości w Polsce to są terapie, które odbywają się w Niemczech i są skuteczne. To np. terapia immunologiczna w klinice w Kolonii lub terapia Nanotherm firmy Magforce. Niestety koszt takiej terapii to ok. 60 000 euro, a czas trwania 6 miesięcy. Koszty takich terapii alternatywnych są bardzo wysokie i nieosiągalne dla mnie i mojej rodziny, dlatego tak bardzo ważna jest dla mnie Wasza pomoc. Każda nawet najmniejsza wpłata przybliży mnie do możliwości skorzystania z dodatkowego leczenia. Chciałbym zwalczyć tego potwora i cieszyć się każdą kolejną chwilą spędzoną z rodziną. Dlatego już teraz zaczynam zbierać pieniądze i wiem, że z Waszą pomocą się to uda. Dziękuję Wam z całego serca! Dobro powraca! ŁUKASZ

23 213 zł z 200 000 zł
11%
Joanna Kazuch, Katowice

Mam marzenia, a największym jest marzenie, aby żyć!

Szanowni Państwo! Nazywam się Joanna Kazuch i tak jak wiele innych kobiet zmagam się z nowotworem piersi. Moja historia: W 2001 roku zdiagnozowano u mnie łagodne zmiany nowotworowe, które cały czas kontrolowałam i konsultowałam z lekarzami. W ciągu ostatnich kilkunastu lat równocześnie zajmowałam się obłożnie chorą Mamą. Opieka pochłonęła wszystkie zgromadzone środki finansowe. W listopadzie 2017 roku mama odeszła, a wraz z jej śmiercią pojawiły się silne emocje związane ze stratą bliskiej osoby. Z początkiem lipca 2018 roku otrzymałam diagnozę – obustronny, złośliwy rak piersi HER 2 +, przy czym każda z piersi jest w innym stanie zaawansowania i wymaga odrębnej terapii. Jestem sama, żyję na własnym utrzymaniu, a mój obecny stan zdrowia uniemożliwia pracę zarobkową. Leczenie i rehabilitacja obejmuje leki, dojazdy do ośrodków zdrowia, wizyty lekarskie. Dlatego też, Szanowni Państwo, zwracam się do Was z prośbą o pomoc. Otrzymana pomoc finansowa byłaby dla mnie dużym wsparciem i pozwoliłaby mi kontynuować dalszy proces leczenia i rehabilitację w Polsce, jak również poza granicami kraju oraz realnie patrzeć w moją przyszłość. Będę wdzięczna za każdą kwotę, którą Państwo zechcą wpłacić. Pomagać w potrzebie to wielka i wspaniała rzecz.

71 340 zł z 250 000 zł
28%
Joanna Trzeszczkowska, Turośń Kościelna

Pilna prośba o wsparcie leczenia immunologicznego

Nazywam się Joanna Trzeszczkowska. Mam 39 lat. Jestem mężatką i mam wspaniałą niespełna czteroletnia córeczkę. W maju tego roku wykryłam na prawej piersi guz. Po szybkiej diagnostyce (miałam wielkie szczęście spotkać na swojej drodze wspaniałych lekarzy) okazało się, że mam nowotwór złośliwy piersi. Diagnoza, którą przedstawili mi lekarze, była dla mnie wielkim szokiem. Nie wierzyłam, że do tej pory pełna życia, zdrowo odżywiająca się, aktywna fizycznie osoba, taka jak ja, mogła zachorować na raka piersi potrójnie ujemnego (G3). Jestem już po pierwszej dawce chemioterapii i docelowo mam ich mieć aż 18. Na miejscu u lekarza onkologa dowiedziałam się, że w moim przypadku wskazana jest immunoterapia podawana jednocześnie z chemioterapią. Niestety w Polsce nie jest ona refundowana dla tych parametrów nowotworu, które ja mam. Najnowsze badania jednoznacznie dowodzą, że immunoterapia jest obecnie strategią terapeutyczną stosowaną w onkologii, która nawet na etapie zaawansowanego procesu nowotworowego może potencjalnie doprowadzić do całkowitego wyleczenia chorego, niezależnie od chemiomożliwości nowotworu. Mąż i moja rodzina bardzo wspierają mnie psychicznie i fizycznie, ale koszt całkowity immunoterapii wraz z obsługą medyczna wynosi około 250000 zł, co finansowo jest dla nas nieosiągalne. Wiem, że są ludzie dobrego serca, dzięki którym będę mogła podjąć to dodatkowe leczenie i wyzdrowieć.

69 990 zł z 250 000 zł
27%
Lidia Sulejczak, Lublin

Nierefundowane leczenie onkologiczne

Mam na imię Lidia, mam 32 lata, wspaniałego męża i dwójkę dzieci w wieku 3 i 7 lat. Mam też złośliwy nowotwór piersi, który z dnia na dzień zniszczył moją codzienność. Teraz walczę o moje życie, ale także o to, by nie zostawić pustki w życiu mojej rodziny. Bardzo mi na nich zależy… Spróbuję wszystkiego, zapukam do każdych drzwi. Byle tylko mieć możliwość zobaczyć, jak moje dzieci dorastają! Zaczęło się niewinnie – wyczułam zgrubienie w piersi i postanowiłam udać się do lekarza. W czerwcu 2022 roku zdiagnozowano u mnie raka piersi - bardzo złośliwą i agresywną odmianę nowotworu, wymagającą jak najszybszego wdrożenia leczenia. Możecie się tylko domyślać, co czuje kobieta w momencie otrzymania takich informacji… Ciężko pogodzić się z takimi zmianami. Ciężko dopuścić do siebie tak dramatyczną diagnozę. Pod koniec sierpnia 2022 roku rozpoczęłam leczenie chemioterapią, które trwało do końca lutego 2023 roku, następnie przeszłam amputację piersi. Wyniki histopatologiczne po operacji nie były optymistyczne. Okazało się, że rak nie odpowiedział na chemioterapię, co znacznie pogorszyło moje rokowania. Mimo to wiedziałam, że nie mogę się poddać. Wciąż wierzyłam, że jeszcze pojawi się dla mnie szansa! W ostatnim czasie pojawiła się nowa, bardzo dobrze rokująca metoda leczenia – immunoterapia, która znacznie zwiększa szansę na zapobieganie wznowom i daje możliwość wyleczenia. Niestety w przypadku mojej choroby lek ten nie jest na liście leków refundowanych. Koszt terapii przekracza możliwości finansowe mojej rodziny, dlatego zwracam się do Was z ogromną prośbą o wsparcie. Nie mogęprzejść obojętnie obok tej szansy. Mam możliwość żyć i cieszyć się każdym dniem z moją wspaniałą rodziną. W tej walce liczy się każda złotówka, dlatego z całego serca proszę Cię o pomoc! Lidia z mężem Pawłem i dziećmi: Adrianem i Julią

64 955 zł z 250 000 zł
25%
Agnieszka Siemieniak, Warszawa

Mam dla kogo żyć i jestem jeszcze potrzebna!

Walczę z chorobą od 2015 roku. Choć analizując historyczne zdarzenia, powinnam tą walkę rozpocząć już w 2010 roku, zaraz po narodzinach córeczki. Mało precyzyjne informacje od lekarzy spowodowały zbagatelizowanie pierwszych objawów. „Przecież mnie to nie dotyczy…” A to rak jelita grubego… Miały być „tylko” hemoroidy. Teraz mam 54 lata i do emerytury jeszcze mi trochę zostało. Do tej pory leczyłam się korzystając z dobrodziejstw dostępu do procesów medycznych w ramach NFZ, wspomagając się, finansowanymi prywatnie, konsultacjami i drobnymi zabiegami. Przeżyłam 2 operacje, 2 radioterapie oraz kilka chemioterapii. Mój organizm przyjął już maksymalną dawkę promieniowania i radioterapia nie jest już dla mnie dostępna. Pierwsza operacja wycięcia większości śmiercionośnego „towarzysza” dała nadzieję. Później okazało się, że mam przerzuty na węzły chłonne, których nie udało się usunąć przy drugiej operacji - zbyt bliskie ułożenie względem aorty biodrowej. Ostatnio doszły przerzuty na płuca i uaktywniły się uśpione chemioterapią i naświetlaniami węzły chłonne. Teraz powodują bardzo silny, ciągły ból uniemożliwiający codzienne funkcjonowanie pomimo zażywania bardzo silnych środków przeciwbólowych. Mam silny ból jak chodzę, siedzę oraz jak leżę. Nie ma już miejsca na żadne pomyłki. Muszę skonsultować swój przypadek w zagranicznych klinikach. Mam nadzieję, że uda się znaleźć metodę leczenia, którą będzie można zaimplementować w polskim systemie opieki zdrowotnej - choćby łącząc finansowanie NFZ z prywatnymi funduszami, co umożliwiają niektóre krajowe kliniki. Muszę się jednak liczyć z dłuższym leczeniem poza granicami kraju. To niestety nie jest tanie i domowy budżet tego na pewno nie wytrzyma. A życie jest jedno. Życie poświęciłam dzieciom. Syn się prawie usamodzielnił, córeczka jeszcze mnie potrzebuje. I nie mogę tak po prostu jej zostawić. Właśnie kończy 8 klasę szkoły podstawowej. Ojciec, nawet najbardziej opiekuńczy, nie zastąpi nastoletniej dziewczynce wsparcia mamy. Każda pomoc jest na wagę życia. Dziękuję za najmniejsze nawet wsparcie. Agnieszka

1 197 zł z 200 000 zł
0%
Agnieszka Łętowska, Rzeszów

Pomoc Agnieszce

Mam na imię Agnieszka, mam 44 lata i mieszkam w Rzeszowie. W wolnym czasie lubię chodzić po górach z mężem, spędzać czas z rodziną oraz czytać książki, co poprawia mi humor nawet w najgorsze dni. Na początku 2024 roku zdiagnozowano u mnie nowotwór piersi HER2 ujemny. Diagnoza była dla mnie szokiem, pomimo tego, że moja rodzina jest obciążona genetycznie. W przeszłości chorowała moja babcia, mama oraz siostra. Niestety nie udało im się wygrać z rakiem. Przeszłam chemioterapię oraz operację usunięcia guza. Jestem w trakcie radioterapii, po której czeka mnie leczenie hormonalne. Nie oznacza to jednak ostatecznej wygranej z chorobą. Jestem w grupie wysokiego ryzyka nawrotu choroby, również ze względu na obciążenie genetyczne rodziny, dlatego lekarze dodatkowo zalecili terapię lekiem przeciwnowotworowym. Nie jest on refundowany w moim przypadku, a jego miesięczny koszt wynosi 6000 zł. Lek ten zmniejsza prawdopodobieństwo nawrotu choroby aż o 36%. Terapia przy jego użyciu potrwa 3 lata. Jest to moja jedyna szansa na powrót do zdrowia i normalnego życia. Zawsze starałam się poradzić ze wszystkim sama, jednak tym razem bez pomocy nie uda mi się zebrać tak dużej sumy, stąd zwracam się z prośbą o pomoc. Będę ogromnie wdzięczna za każdy datek.

16 828 zł z 216 000 zł
7%
Kazimierz Łosiak, Warszawa

Dla Kazika

Mam na imię Kazimierz. Razem z Agą wychowujemy 2 córeczki - Zosię (8 lat) i Nelę (3 latka). Zosia spokojna - córeczka mamusi, a Nela zwariowana - córeczka tatusia. Kocham te trzy kobietki bardzo mocno. Diagnoza spadła na nas przed świętami. Glejak IV stopnia. W sobotę trafiłem do szpitala, a w poniedziałek odbyła się operacja. Lekarze usunęli wszystko. Wiemy, że to podstępna choroba i atakuje nagle. Pomimo diagnozy nie mam zamiaru się poddać. Chcę zawalczyć dla dziewczyn i dla mojej pasji, jaką są gołębie. Mam ich dużo i czekają na mnie. Zbieram pieniądze na dalsze leczenie i rehabilitację. Potrzeby finansowe będą rosły w miarę rozwoju sytuacji. Jestem na początkowym etapie leczenia, więc jeszcze długa droga przed nami. Proszę o pomoc i modlitwę.

38 889 zł z 240 000 zł
16%
Joanna Piworowicz, Wisznia Mała

Na leczenie i rehabilitację dla Asi - walka z rakiem

Mam na imię Asia i mam 43 lata. Jestem żoną i mamą dwójki nastolatków. Dwa lata temu mój świat runął - usłyszałam diagnozę: nowotwór złośliwy, rak potrójnie ujemny piersi z przerzutami do węzłów chłonnych. Po chwili zwątpienia, złości i bezradności postanowiłam podjąć walkę i nie dać się RAKOWI. Przeszłam chemię czerwoną, białą (18 wlewów), operację mastektomii piersi prawej z usunięciem węzłów chłonnych i chemię uzupełniającą w tabletkach. Leczenie było bardzo agresywne, ale m.in. dzięki suplementacji, diecie i dobremu nastawieniu przyniosło skutki, byłam w remisji. W międzyczasie okazało się, że jestem nosicielką mutacji genetycznej BRCA2. Poddałam się profilaktycznej operacji usunięcia jajników z jajowodami oraz mastektomii piersi lewej. We wrześniu 2022 roku podczas badań kontrolnych okazało się, że choroba wróciła! Mam przerzut do kości, a konkretnie do kręgosłupa na wysokości Th6. Jest to mała zmiana i są duże szanse, aby chorobę uśpić! Muszę przejść radioterapię, operację kręgosłupa, a następnie chemię. Niestety w Polsce nie ma skutecznych leków refundowanych przez NFZ zatrzymujących chorobę (nawrót choroby). Jedynym ratunkiem dla mnie jest nierefundowane leczenie, które przynosi znakomite efekty w całej Europie, przybliżony koszt w Polsce to 300 tysięcy złotych. Ja i moja rodzina nie jesteśmy w stanie samodzielnie pokryć kosztów mojego leczenia. Wierzę jednak, że znajdą się ludzie z dobrym sercem i pomogą mi zebrać fundusze, aby uśpić chorobę i cieszyć się życiem! Dziękuję za Twoją pomoc.

98 325 zł z 300 000 zł
32%