Moja druga walka - trójujemny rak piersi
Olimpia Krupowska, Boguchwała,
numer zbiórki: 112294
Dziennik
Leczenie działa :)
Kochani, gdy zaczynaliśmy zbiórkę, nie byliśmy pewni, czego się spodziewać. Jednak to, czego doświadczyliśmy przez tych kilka tygodni, sprawiło, że nieśmiała nadzieja przerodziła się w silną wiarę, że wszystko jest możliwe. Tylu z Was nie jest obojętne, co się ze mną stanie, tylu z Was trzyma za mnie kciuki, przesyła słowa otuchy, wspiera dobrym słowem, modlitwą i mówiąc wprost - wpłatami.
Na początku liczyliśmy na sfinansowanie kilku podań leku, które miały wspomóc rozpoczęcie leczenia systemowego. Jednak badania kontrolne po zaledwie trzech dawkach wykazały, że immunoterapia w moim przypadku przynosi wręcz zaskakujące rezultaty. Zmiany uległy znacznemu zmniejszeniu. Dlatego musimy podtrzymać tę terapię jak najdłużej zdołamy - dopóki starczy nam środków.
Szacunkowy koszt rocznego leczenia to 280 tys. złotych. Otrzymaliśmy już znacznie więcej, niż śmieliśmy oczekiwać, jednak mówiąc jednocześnie DZIĘKUJEMY ❤️ - prosimy Was o dalszą pomoc.
Ola
Opis zbiórki
Mam na imię Olimpia, dla bliskich i przyjaciół - po prostu Ola :)
Mam 45 lat, z rakiem walczę już 4,5 roku. Pierwotną diagnozę otrzymałam tuż przed swoimi 41 urodzinami - najwyraźniej "gwarancja" była tylko do 40-tki ;) Teraz jestem w trakcie swojej drugiej bitwy o życie. Pierwszą zdawało się, że wygrałam... Przeszłam chyba wszystkie możliwe etapy leczenia: chemioterapię indukcyjną (czerwoną i białą), mastektomię, chemioterapię pooperacyjną, radioterapię, hormonoterapię. Całe leczenie znosiłam zaskakująco dobrze - poza włosami, które straciłam jeszcze w trakcie pierwszej chemioterapii, ale kupiłam sobie bardzo twarzową perukę ;)
Przez ponad dwa lata byłam "wolna". Wracałam do swoich pasji, wróciłam do pracy, powoli zaczynałam wierzyć, że rak już nie wróci. Zapuściłam włosy :)
Przypadkowo zrobione badania wykazały nietypowe przerzuty - do węzłów chłonnych w jamie brzusznej i śródpiersiu. To było 10 miesięcy temu. W tym czasie nastąpił dalszy progres choroby; okazało się, że rak w międzyczasie zmienił podtyp - z hormonozależnego na tzw. trójujemny, najbardziej agresywny, najrzadszy i najgorzej rokujący. Dotychczasowe leczenie okazało się nieskuteczne.
Teraz znowu jestem w trakcie chemioterapii, która jest jedynym programowym ratunkiem. Skuteczność leczenia może znacząco poprawić tzw. immunoterapia, niestety w moim przypadku nierefundowana przez NFZ. Konieczne jest min. cztery dawki leku. Jednorazowe podanie komercyjne to koszt ok.17 tys. złotych, bez kosztów dodatkowych (np. dojazd 330 km w jedną stronę).
Mam wspaniałego, wspierającego mnie zawsze męża, i dwoje cudownych dzieci (10 i 14 lat), które nie zdają sobie sprawy, że sytuacja jest tak naprawdę bardzo poważna. Chciałabym być z nimi jak najdłużej - tyle, ile będą mnie potrzebować. Córka w tym roku ma I Komunię, syn kończy szkołę podstawową. Nie chcę, by moja choroba zabrała im dzieciństwo.
Proszę o Waszą pomoc i dziękuję za każde wsparcie, dobre słowo czy modlitwę.
Ola
Darczyńcy




Słowa wsparcia