Zbiórki

Marcelina Pach, Łódź

Na tę chwilę wstrzymuję zbiórkę. Dziękuję wszystkim darczyńcom!

Witam, nazywam się Marcelina Pach i w kwietniu 2016 roku zachorowałam na raka lewej piersi. Nie trzeba nikomu pewnie mówić, że to paraliżująca wiadomość, ale jednocześnie wiadomość, która pcha do natychmiastowego działania. Najważniejsza była dla mnie decyzja w sprawie wyboru lekarza i postawienie sobie celów/drogi do wyleczenia. Rokowania od samego początku były dobre, choć droga do wyleczenia długa i ciężka. W tej chwili jestem po chemioterapii i mastektomii całkowitej, gdyż niestety po mastektomii podskórnej pojawiły się problemy i pierś trzeba było usunąć. Później przeszłam pięciotygodniową radioterapię, która bardzo osłabiła mój organizm i spowodowała przykurcz mięśni w klatce piersiowej i ból ręki, która nie jest w 100% sprawna. Dlatego czeka mnie rehabilitacja, którą już rozpoczęłam. Dzięki Państwa pomocy uda mi się odzyskać pełną sprawność fizyczną, bo radość i chęć życia mnie nie opuszcza! Bardzo dziękuję z głębi serca!

39 778 zł z 30 000 zł
132%
Grażyna Filipiak, Nowy Sącz

Moje leczenie onkologiczne

Kiedy w lutym 2021 roku wybierałam się na wizytę do ginekologa, przekonana byłam, że będzie to zwykła, standardowa wizyta. Jednak tak nie było... Nagle życie skręciło w nową, nieznaną uliczkę o nazwie "nowotwór". Zachorowałam tuż przed moim ślubem, diagnoza - nowotwór złośliwy jajnika. Ślub odbył się i był prawdziwie szczęśliwy, choć panna młoda miała pod suknią bliznę po operacji, a w trakcie podróży poślubnej gubiła włosy po pierwszej wizycie na chemioterapii. Choruję, ale na ile jest to możliwe, staram się żyć najpełniej jak umiem. Przeszłam dwie operacje - w trakcie drugiej usunięto mi śledzionę i wyłoniono stomię. Niedługo czeka mnie też drugi cykl chemioterapii. Mimo tego nie chcę rezygnować ze swoich pasji - miłości do gór i żeglarstwa, więc nie rezygnuję, tylko modyfikuję plany. Marzenia pozostają te same: wejść na niejedną jeszcze górę i pożeglować po nieznanych wodach. W trakcie leczenia musiałam zrezygnować z jednej z moich pasji, którą była praca zawodowa - praca z dziećmi. Leczenie wiąże się z koniecznością dojazdów i noclegów, do tych kosztów dochodzą jeszcze wydatki związane z wizytami, badaniami, lekami, suplementami, rehabilitacją, które nie są refundowane przez NFZ. Koszty związane z leczeniem są wyższe niż moje możliwości finansowe. Dlatego zwracam się do Was z prośbą o podzielenie się ze mną Waszą życzliwością. Dziękuję za każdą pomoc i Wasze wsparcie.

39 010 zł z 30 000 zł
130%
Agnieszka Kołodziejczyk, Błonie

Walka o powrót do zdrowia

Cześć :) Nazywam się Agnieszka, mam 38 lat, mam dwie cudowne córki i wspaniałego męża. Zawsze byłam osobą aktywną, wszędzie było mnie pełno, lubiłam wyzwania. Rok 2023 rozpoczął się dla mnie największym wyzwaniem - walką z rakiem piersi. Początkowo był to jeden guz, następnie po badaniu usg okazało się, że są to 3 różne zmiany w piersi i przerzut do węzłów chłonnych. Na szczęście badania nie uwidoczniły przerzutów do innych organów. 17 lutego miałam przeprowadzoną radykalną mastektomię z pełną limfadenektomią (wycięcie wszystkich węzłów chłonnych pachy lewej), bez rekonstrukcji. W wyniku badań potwierdzono, że jest to rak inwazyjny, naciekający. Liczba węzłów ocenionych mikroskopowo: 15, zajętych 9.Ten wynik dyskwalifikuje mnie do zrobienia testu Oncotype. Aby wrócić do zdrowia i względnej normalności, konieczna jest rehabilitacja ręki, konsultacje medyczne i badania, dalsza terapia (chemioterapia, radioterapia i hormonoterapia), suplementacja. Po zakończonym leczeniu czeka mnie zabieg rekonstrukcji piersi (z przeszczepem skóry). Jestem optymistycznie nastawiona do walki z rakiem, bo wiem, że jest to walka do wygrania! Mam dla kogo żyć i to mnie dodatkowo nakręca do działania. Niestety oprócz optymizmu i wsparcia najbliższych, do walki potrzebne są pieniądze. Zawsze starałam się wspierać innych (jestem Honorowym Zasłużonym Dawcą Krwi, wspierałam różnego rodzaju zbiórki), a teraz sama potrzebuję Waszej pomocy. Dlatego bardzo Was proszę o wsparcie. Za każdą wpłatę serdecznie i z całego serca dziękuję.

38 895 zł z 25 000 zł
155%
Aleksandra Turek-Samołyk, Warszawa

Po raz drugi mam do czynienia z mocnym przeciwnikiem.

Mam na imię Ola, mam 33 lata. Na chorobę nowotworową choruję już drugi raz. Pierwszy raz zachorowałam na raka piersi w 2015 roku. Wtedy świat mi się zatrzymał. Walczyłam wytrwale, starając się nie patrzeć w przyszłość. Każdy dzień był dla mnie na wagę złota. Przeszłam wtedy cykl 16 chemioterapii, mastektomię radykalną, rehabilitację oraz radioterapię. Jednak nikt nie dawał mi zapewnienia, że choroba nie wróci. Starałam się o tym nie myśleć, żyłam chwilą. I tak do tej pory, do listopada 2019 roku, gdy zdiagnozowano u mnie po raz drugi nowotwór piersi. Lekarze poinformowali mnie, że nie jest to wznowa, to inny typ nowotworu złośliwego. Dzisiaj wiem, że mam do czynienia z mocnym przeciwnikiem, mocniejszym i bardziej agresywnym niż poprzedni. Leczenie, które obrali lekarze składa się z 18 chemioterapii, mastektomii oraz radioterapii. Wiem jedynie, że ma być ono bardziej agresywne i odczuwalne.W tym momencie nie wiem co mam myśleć… Staram się nad tym w ogóle nie rozmyślać, bo gdzie w tym wszystkim jest sens? Jedynie co mnie motywuje do pracy to ludzie, którymi się otaczam. Rodzina, przyjaciele, wszyscy Ci, którzy dodają mi otuchy, to dzięki nim znowu walczę i nie patrzę w przyszłość. Staram się nadal pracować, w pracy nie myślę o chorobie. Jestem nauczycielem i każdy dzień spędzony z moją klasą jest dla mnie wyzwaniem, ale i radością. Dzięki temu jestem silna i mam pewność, że po raz drugi uporam się z chorobą i pokonam raka! Życie z bolesnych doświadczeń utkane czyni serce wrażliwym, lecz twardym jak diament. Mam szczęście, otaczają mnie wspaniali ludzie, którzy mnie wspierają i mam nadzieję, że spotkam jeszcze wielu dobrych ludzi na mojej drodze, ludzi, którym moja historia nie będzie obojętna. Dzięki zgromadzonym środkom poprzez Fundację pokryję koszty rekonstrukcji piersi, której koszt waha się w granicach20 tys. zł. oraz zakupu peruki za 7 tys. zł. Leczenie związane jest również z kosztami regularnych konsultacji, badań diagnostycznych oraz zakupem leków, które tylko częściowo są refundowane przez NFZ.

36 164 zł z 30 000 zł
120%
Piotr Partyka, Żurawica

Pokonać ROBA – guza olbrzymiokomórkowego podstawy czaszki

Cześć, mam na imię Piotrek i mam 18 lat. W kwietniu 2023 r. dowiedziałem się, że w mojej głowie mieszka ROB - guz olbrzymiokomórkowy podstawy czaszki. Co wtedy czułem? Ból głowy, prawie całkowita utrata wzroku – nie widziałem sensu życia, nie miałem siły na walkę. ROB zabrał mi dotychczasowe życie: taniec, koszykówka to już przeszłość - chciał mi zabrać wzrok. Lekarze usunęli część jego obrzydliwych komórek – szkoda, że nie wszystkich. Niestety cwaniak znalazł sobie miejsca, z których trudno go wykurzyć. Chciał mnie pokonać psychicznie – prawie mu się udało. Rodzina i ludzie dobrego serca wspierają mnie, jak tylko mogą. Chciał mi zabrać moje marzenia – tego było już za wiele. Myślał, że nie będę w stanie zdać matury – zdałem. Myślał, że nie dostanę się na studia – dostałem. Obecnie co miesiąc pojawiam się w szpitalu, aby potraktować go odpowiednią dawką leku. Nie poddaję się. Odległość, którą muszę pokonać to 386 km od mojego miejsca zamieszkania i 300 km od miejsca, w którym studiuję. Proszę o wsparcie na leczenie i dojazdy, dziękując jednocześnie wszystkim i każdemu z osobna za pomoc w walce z ROBEM.

35 911 zł z 20 000 zł
179%
Magdalena Hołub, Stare Litewniki

Zbieram środki na leczenie i dojazdy

Witam nazywam się Magda, mam 19 lat. W wieku 12 lat pierwszy raz zachorowałam na czerniaka złośliwego. Po 6 latach mam wznowę choroby z przerzutami do płuc, opłucnej, węzłów chłonnych, śródpiersia i tkanki podskórnej na głowie i nodze. Jestem po 3 kursach immunoterapii, która wywołała powikłania w postaci toksycznego uszkodzenia wątroby i niedoczynność tarczycy. Obecne przyjmuję chemię w tabletkach i jestem po radioterapii. Potrzebuję wsparcia w poniesieniu kosztów związanych z leczeniem i dojazdami do szpitala, gdyż mieszkam 150 km od miejsca leczenia. Bardzo proszę o pomoc!

34 774 zł z 20 000 zł
173%
Agnieszka Gałecka, Rytel

Wielkie dzięki! Na ten moment zawieszam zbiórkę!

Oto kawałek historii mojego życia i walki z rakiem... Od ponad 5 lat walczę z rakiem piersi. Diagnozę usłyszałam pół roku po narodzinach mojego drugiego synka, Tymonka. Bruno miał wtedy 2 latka. Nasze normalne, gwarne życie rodzinne zostało chwilowo zaburzone. Wsparcie męża i chłopcy to pokłady mojej mocy i siły. Przeszłam mastektomię, chemioterapię i hormonoterapię. Po wszystkim wróciłam do pracy w szkole. 2 lata było znowu prawie normalnie (prawie, bo świadomość, że "dziad" może wrócić, pozostaje). Niestety nastąpiła wznowa choroby. Ponownie musiałam przejść operację, chemioterapię i nową hormonoterapię. Po leczeniu wróciłam do pracy. Minęły kolejne dwa lata i pojawiły się przerzuty w węzłach chłonnych i kościach. Zmiana hormonoterapii i nowatorski lek nie przyniosły oczekiwanych rezultatów. Rak się uzbroił. Zmutował do trójujemnego i pojawiły się nowe przerzuty. Obecnie jestem w trakcie chemioterapii a lek, który chce dołączyć mój lekarz onkolog, nie jest refundowany w moim przypadku. Proszę o Waszą pomoc i wsparcie, aby moja rodzina była jak najdłużej pełna. Aby mama Bruna (7 lat) i Tymona (5 lat) miała czas i siły za nimi nadążyć... :) Dziękuję za Wasze wsparcie!!!

34 622 zł z 33 000 zł
104%
Sylwia Bereza, Kraków

Pomóż mi przetrwać trudny czas

Z pokorą i łzami w oczach zwracam się do Was z prośbą o pomoc. Nie jest mi z tym łatwo, bo do tej pory dawałam sobie jakoś radę sama. Niestety w tym roku, w wieku 36 lat zachorowałam na ostrą białaczkę limfoblastyczną. Po otrzymaniu diagnozy odszedł ode mnie partner, ojciec mojego 9-letniego syna. Podczas mojego pobytu w szpitalu rozwiązał umowę na wynajem mieszkania, w którym razem mieszkaliśmy… Po wyjściu ze szpitala nie mam gdzie się podziać. Nie mam pieniędzy na dalsze życie, ponieważ w czerwcu skończyła mi się umowa o pracę. Na tę chwilę nie otrzymuję żadnych świadczeń, a niestety nie mogę pracować, jestem w trakcie leczenia i czekam na przeszczep szpiku. Dlatego decyzja o zbiórce nie była łatwa, ale jest konieczna. Proszę, a wręcz błagam o pomoc i za każdą najmniejszą wpłatę jestem wdzięczna! Powoli się poddaję, a przecież muszę żyć i być silna dla moich dzieci...

33 603 zł z 25 000 zł
134%
Monika Monika-Koziatek, Bierutów

Na leczenie zagraniczne metodą termoablacji

Witam, nazywam się Monika Koziatek, mam 48 lat. Jestem żoną i mamą dwójki dzieci. Konrad ma 19 lat, Wiktoria. Bardzo bym chciała uczestniczyć w ich wejściu w dorosłe życie. To właśnie oni dają mi motywację i siłę do dalszej walki.Z natury jestem pogodną osobą, pragnącą życia. W maju 2018 roku usłyszałam diagnozę: nowotwór złośliwy jelita grubego. Przeszłam operację i chemioterapię. Moja radość nie trwała długo, bo w 2021 roku stwierdzono przerzut do wątroby. Po raz kolejny operacja i chemioterapia. W trakcie terapii następny przerzut, tym razem do płuc.Kolejne chemie nie przynosiły poprawy. Przeszłam radioterapię, która na początku dała dobry skutek, lecz po kolejnym TK nastąpiła progresja choroby.Na tę chwilę skończyły się możliwości leczenia refundowanego.Proszę was o wsparcie w zbiórce pieniędzy na dalsze leczenie.Będę Wam bardzo wdzięczna...

33 370 zł z 30 000 zł
111%
Izabella Olszewska, Gorzów Wielkopolski

Udało się osiągnąć cel zbiórki!

Proszę o nieprzekazywanie darowizn, udało się osiągnąć cel zbiórki! ------------------------------ Nazywam się Izabella Olszewska. Mam 50 lat, od ćwierć wieku tego samego męża Maćka, od prawie 22 lat jesteśmy rodzicami cudownej córki Emilii. Zawodów mam kilka - moje dwa ulubione to oligofrenopedagog i psychoterapeuta. Kolejność chronologiczna. Nie chcę przedstawiać swojej smutnej historii... Skoro pojawiam się tutaj, to znaczy, że w moim ciele pojawił się pasożyt - rak jajnika. Niedawno określiłam proces leczenia jako wspinanie się po drabinie. Pierwszym szczeblem była diagnoza - 17 września 2021 r. - stopień zaawansowania IIIC, kolejnym - rozległa operacja, po miesiącu ciężka półroczna chemioterapia - osiągnęłam częściową remisję. Po pokonaniu wielu problemów wspięłam się na kolejny szczebel - zostałam zakwalifikowana do nowoczesnej terapii podtrzymującej remisję w ramach programu lekowego, ale jednocześnie nie mogę już kontynuować refundowanej terapii lekiem, którego otrzymałam łącznie 7 cykli (całość kuracji 18 cykli). I właśnie do tego potrzebuję Waszej pomocy. Konieczne jest dalsze łączne podawanie tych dwóch preparatów o udowodnionej w badaniach klinicznych skuteczności. Tylko w ten sposób mam szansę na długotrwałą remisję i powrót do normalności. Na całą kurację tym lekiem potrzebuję 65 tysięcy.

32 151 zł z 25 000 zł
128%
Teresa Wytwer, Szczytno

Chciałabym wciąż cieszyć się słowami: „Babciu, jesteś taka kochana..."

Raka jajnika zdiagnozowano u mnie 6 lat temu. Przeszłam 3 bardzo poważne operacje onkologiczne i 43 chemie. Leczenie jest coraz trudniejsze. Organizm stawia opór. W styczniu 2023 roku rozpoczęłam kolejną linię chemioterapii tym razem tzw. "chemią czerwoną". Czy pomoże? Czas pokaże. Ja jednak nie tracę nadziei. Jestem silna i nie poddam się. Bardzo dziękuję wszystkim za nieocenioną dotychczasową pomoc, która pozwala mi sfinansować koszty badań i konsultacji lekarskich. Jednocześnie bardzo proszę o dalsze wsparcie w leczeniu raka. Ja wciąż chcę słyszeć od Wnucząt "Babciu jesteś taka kochana". Dla Ciebie to tylko 1,5% dla mnie to moje życie. Dziękuję ❤️

31 098 zł z 30 000 zł
103%
Edyta Wiewiór, Rumia

Rak to nie wyrok, mam dla kogo walczyć i będę - do samego końca.

Nazywam się Edyta, mam 39 lat, jestem mamą 12-letniego Wojtka i 3,5-letniej Aleksandry. Do listopada 2021 r. dni mijały jak zawsze, raz świeciło słońce, raz padał deszcz, ale zawsze byliśmy szczęśliwi, radośni i cieszyliśmy się z tego, co przyniósł nam dzień. We wrześniu córka zaczęła chodzić do przedszkola, a ja przygotowywałam się do powrotu do pracy z urlopu wypoczynkowego. Zrobiłam kontrolne badania, a USG piersi było ostatnim, które postanowiłam wykonać trochę wcześniej niż zalecił lekarz - nie w lutym, a w listopadzie. 9.11.2021 r. lekarz przykładając głowicę, zamilkł, trwało to chwilę, więc nie zadawałam pytań, tylko czekałam i usłyszałam coś, czego nikt nie chciałby usłyszeć: "Ma Pani w prawej piersi guza złośliwego,13 mm, BIRADS 5. Jak najszybciej proszę założyć kartę dilo i zgłosić się do UCK w Gdańsku, zanim pandemia koronawirusa rozszaleje się i zamkną oddziały". Wszystko, co dotychczas było poukładane, rozpadło się na miliony kawałków, jak lustro w naszym przedpokoju kilka dni wcześniej. Nie wiedziałam w tym momencie, jak wyjść z gabinetu, co zrobić, po prostu popłakałam się z niemocy. Jak powiem o tym mężowi, dzieciom? Pięć dni później byłam na pierwszej wizycie u onkologa. Otrzymałam skierowanie na pakiet badań. Wynik biopsji: Rak złośliwy piersi GRADE-3, TNBC potrójnie ujemny, Ki67 75%, Her2 (-), ER(-), PR(-). Płacz, niedowierzanie, bezsilność. Konsultowałam wyniki z innymi lekarzami, nawet prywatnie. Kolejne badania Pet, MRI tylko pogłębiały diagnozę, rak powiększał się, z jednoogniskowego stał się dwu, trzyogniskowy i pojawiło się kolejne ognisko czwarte w piersi lewej. 12.01 2022 r. (w dzień 12-stych urodzin syna) otrzymałam już pierwsza dawkę chemii. Zalecono 12 chemii białych i 4 czerwone. Teraz dni są inne niż zawsze, na nowo staram się to zaakceptować, ale chciałabym, aby było jak przed diagnozą. Miałam wrócić do pracy, mieliśmy w końcu całą rodzinką pojechać na wakacje, na pierwsze wakacje naszej córeczki, wyremontować choć trochę mieszkanie. Miałam namalować kilka obrazów, spełnić się w tym, co kocham. A teraz jakby czas się zatrzymał, nie pracuję, nie maluję, nie spędzam tyle czasu z dziećmi jak wcześniej, gdyż chemia pokazała mi, jak może zawładnąć moim ciałem i życiem. Dojazdy na leczenie są długie i kosztowne, kremy, balsamy, leki, wizyty u lekarzy też niemało kosztują, prawidłowe i zdrowe odżywianie jest sporym wyzwaniem, odpowiednia odzież, bielizna pooperacyjna, peruka, protezy piersi, które będą niezbędne, zaopatrzenie higieniczne i wiele innych rzeczy, o których nie mam jeszcze pojęcia. Ale dziś jedno już wiem, ON ze mną nie wygra, bo to ja go pokonam, a nie on mnie!!! Jestem silna i nie poddam się!!! Zrobię to dzięki Wam, dla moich dzieci i mojego kochanego męża, który zawsze jest ze mną, na każdej wizycie, badaniu. Z góry serdecznie dziękujemy za Wasze wsparcie. Edyta, syn Wojtek, córka Aleksandra i kochany mąż Władziu.

30 535 zł z 30 000 zł
101%