Zbiórki

Katarzyna Monika Sawicka, Łuków

Cel zbiórki został osiągnięty.

Cel zbiórki został osiągnięty. Dziękujemy za wpłaty. ******************************************************************** Witam wszystkich, mam na imię Kasia i mam 41 lat. Jestem kochającą żoną i matką dwóch cudownych córek, 16-letniej Natalki i 7-letniej Patrycji. Mimo wielu przeciwności losu, jakie towarzyszyły mi przez całe życie, nigdy się nie poddawałam i z uporem walczyłam o to, aby stworzyć mojej rodzinie dom pełen miłości, do którego drzwi zawsze stoją otworem. W ostatnim czasie pokonaliśmy z mężem wiele przeciwności i wreszcie nasze życie nabrało więcej kolorów. Niestety w październiku 2017 roku zdiagnozowano u mnie złośliwego guza mózgu - glejaka. Przeszłam operację w Klinice Neurochirurgii w Warszawie, podczas której guz został w całości usunięty. Po operacji jednak miałam problemy z wysławianiem się, pisaniem, a wykonywanie prostych czynności sprawiało mi trudności. Miesiąc po operacji, rezonans kontrolny przygotowujący do leczenia (radioterapii) wykazał ogromnego krwiaka, który wymagał natychmiastowej, kolejnej operacji. Druga operacja również przebiegła pomyślnie, a konsekwencje pierwszej operacji zostały zniwelowane. Zaczęłam lepiej mówić, pisać i poruszać się. Teraz czeka mnie długie leczenie, dzięki któremu mam szansę żyć. Radioterapia i chemioterapia są bardzo inwazyjnymi metodami leczenia, dlatego będę potrzebowała wsparcia - Waszego wsparcia!!! Jestem zdeterminowana i gotowa walczyć z chorobą. Ja i moja rodzina mamy ogromną nadzieję, że takie leczenie powstrzyma lub chociażby spowolni rozwój mojej choroby oraz zlikwiduje zagrożenie życia. Koszty dotychczasowego leczenia, wydatki na diagnostykę, dojazdy do placówek medycznych są bardzo wysokie, dlatego bardzo proszę ludzi dobrej woli o pomoc finansową. Za każdą wpłatę będę wdzięczna z całego serca. Jedynym moim marzeniem jest w tej chwili żyć jak najdłużej u boku męża i patrzeć jak dorastają nasze kochane córki. Będziemy bardzo wdzięczni za każdą okazaną pomoc. Każda złotówka ma bardzo wielkie znaczenie. Wygrajmy moją walkę z nowotworem wspólnie!

45 208 zł z 25 000 zł
180%
Joanna Konkel, Głogów

Cel zbiórki został osiągnięty!

Dzień dobry, nazywam się Joanna Konkel. Jestem mamą trójki dzieci i mam kochającego męża. Od sześciu lat choruję na wyściółczaki wewnątrzrdzeniowe. Gdy usłyszałam diagnozę, zemdlałam. Nic nie wiedziałam o tych guzach. Jedynie tyle, że już nigdy po operacji nie będę chodziła. Po dwóch operacjach na rdzeniu zostałam sparaliżowana. Radioterapia nie przyniosła oczekiwanych postępów. Od 2017 jestem na leczeniu biologicznym, które nie jest finansowane z NFZ. Mam już przerzuty do głowy. Onkolog zdecydował się na leczenie ostatniej szansy - inhibitory wemurafenib i cobymetynib. Część finansuje inna fundacja, która pomogła zebrać część funduszy. W chwili obecnej zbieram pieniądze na dojazdy do szpitala na leczenie, na rehabilitację i środki okołomedyczne. Niedawno urodził się mój wnuczek, maluszek-okruszek. Tak bardzo chciałabym być przy nim, patrzeć jak rośnie, jak kocha życie... Dziękuję wszystkim, którzy zechcą mnie wesprzeć! Asia.

45 049 zł z 20 000 zł
225%
Justyna Parol, Otrębusy

Moja walka z rakiem

Mam na imię Justyna, mam 45 lat, mam 2 dzieci i mam Raka. 13 grudnia 2022 postawiono mi diagnozę: rak piersi, naciekający, przewodu NOS G2, wieloogniskowy. Kompletnie nie rozumiałam, co mówi do mnie lekarz, to całe nazewnictwo było jak czarna magia, nie wiedziałam, czy to dobrze, że to taki rak, czy może źle. Powoli oswajałam się z myślą o chorobie. Obecnie jestem po wszystkich badaniach: TK i scyntygrafii – na szczęście jeszcze bez przerzutów. 1 lutego miałam operację mastektomii z jednoczasową rekonstrukcją i wycięciem węzła wartowniczego. Kolejnym etapem będzie oczekiwanie na wyniki histopatologiczne i dalsze stawianie czoła mojemu wrogowi. Na tym etapie jeszcze nie wiem, czy będzie to chemioterapia, czy radioterapia, na pewno hormonoterapia. Rehabilitację po mastektomii zaczęłam już drugiego dnia po operacji. Obejmuje ona usprawnianie ręki, żeby nie zbierała się chłonka, masaż limfatyczny. Ale na tym się nie kończy, bo będę miała długą drogę do przebycia: konsultacje medyczne, biopsja tarczycy, suplementacja leczenia, testy genetyczne. Będzie też potrzebne zrobienie testu Oncotype Dx, który pokazuje czy w moim przypadku chemia przyniesie zamierzone rezultaty. Niestety koszt takiego testu to 13 tysięcy złotych, z czego refundowane jest 50%. Będę walczyła, bo mam dla kogo, ale będzie mi też potrzebna pomoc i wsparcie z Waszej strony. Nie jest łatwo prosić o pomoc dla siebie, dużo łatwiej jest walczyć o kogoś. Niestety teraz muszę stanąć po drugiej stronie i prosić o pomoc dla mnie samej, żeby być jak najdłużej z moimi dziećmi, cieszyć się z ich wzlotów, płakać z ich upadków, patrzeć, jak dorastają, jak biorą ślub, jak rodzą mi się wnuki. Nie marzy mi się willa z basenem, tylko takie przyziemne, ale najważniejsze rzeczy...

44 863 zł z 30 000 zł
149%
Aneta Rusek, Dąbrowa Górnicza

Zbiórka na leczenie nowotworu złośliwego piersi

Witam serdecznie! Chciałabym podzielić się bardzo dobrą wiadomością - zostałam zakwalifikowana do PROGRAMU refundacji leku PEMBROLIZUMAB. Dlatego też zawieszam zbiórkę, a zebrane do tej pory środki przeznaczę na dalsze leczenie onkologiczne: dojazdy do Instytutu, leki, konsultacje, przyszłą rehabilitację po czekającej mnie operacji, badania i inne. W tym miejscu z całego serca pragnę podziękować wszystkim, którzy okazali mi swoje wsparcie i zaangażowanie w zbiórkę. Jesteście wspaniali! Doceniam i dziękuję. Pamiętajmy - dobro wraca!!! ------------- Dzień dobry! Mam na imię Aneta, jestem żoną i mamą dwójki dzieci, siedmioletniego syna i dwunastoletniej córki. Jestem aktywna zawodowo i pomimo choroby staram się nadal pracować i normalnie żyć. 20.03.2023 otrzymałam diagnozę: trójujemny rak piersi prawej z mutacją w genie BRCA1. Jest to bardzo agresywny podtyp nowotworu złośliwego. Jestem na początku mojej walki, którą bardzo chcę wygrać. Czeka mnie roczne leczenie, na które składa się: chemioterapia, operacja i radioterapia. Dodatkową formą leczenia jest immunoterapia lekiem PEMBROLIZUMAB, która niestety w Polsce nie jest refundowana przez NFZ, a jest rekomendowana przez lekarzy i przynosi bardzo obiecujące efekty. Koszt jednej dawki to ok. 14.787 zł. Mam mieć ok. 14 takich wlewów, co daje ogromną kwotę, na której pokrycie poprostu mnie nie stać. Dlatego zwracam się do wszystkich, którzy zechcą okazać mi wsparcie w tym drogim i długim leczeniu. Dziękuję z całego serca za każdą okazaną pomoc!

42 119 zł z 41 000 zł
102%
Agnieszka Dudek, Michów

Odpowiednia dieta i leczenie pochłonęły całe oszczędności.

Witam serdecznie, nie lubię pisać o sobie, ale poniżej kilka słów... Mam na imię Agnieszka, mam 42 lat, dwie wspaniałe córeczki - 5-letnią Zuzię i 16-letnią Oliwkę oraz kochającego męża. W sierpniu 2015 roku zrobiłam rezonans i okazało się, że coś jest nie tak. Po kilkunastu wizytach u kilkunastu lekarzy w całej Polsce trafiliśmy do Bydgoszczy - tam biopsja i czekanie... Okazało się, że jest to glejak III stopnia - oligoastrocytoma anaplasticum. Zajmuje on 1/2 lewej półkuli i jest nieoperacyjny na dzień dzisiejszy. Mąż i cała rodzina poruszyła niebo i ziemię, ale ze względu na wielkość guza nie kwalifikuję się do większości dostępnych metod leczenia. Została tylko chemia i radioterapia. Moja dieta jak i leczenie pochłonęły już prawie całe nasze oszczędności. Nigdy nikogo nie prosiłam o pomoc finansową, ale teraz jestem niestety zmuszona. Jeśli chcesz mi pomóc, nie wahaj się. Będę bardzo wdzięczna za każdą pomoc i każdą złotówkę. Pozdrawiam Agnieszka

41 959 zł z 40 000 zł
104%
Ewa Krawczak, Rzekuń

Walka z nowotworem piersi - muszę wychować małe dzieci

Witam, mam na imię Ewa i mam 36 lat. W 2020 roku zdiagnozowano u mnie nowotwór piersi. Diagnoza choroby jest bardzo trudnym momentem, ale to dopiero początek długiej i trudnej drogi leczenia. Wiąże się ona ze sporymi wydatkami na diagnostykę, dojazdy do placówek medycznych, wizyty lekarskie. Bardzo ważne w leczeniu onkologicznym jest odpowiednie odżywianie i wzmocnienie organizmu, którego czeka duże wyzwanie w postaci chemioterapii. Obniżenie aktywności zawodowej powoduje, że koszty leczenia są dla mnie nie do udźwignięcia. Boję się, że finanse, a właściwie ich brak zaprzepaszczą nadzieję na zatrzymanie choroby. Muszę walczyć! Mam dla kogo - jestem mamą małych dzieci, które potrzebują opieki sprawowanej przez zdrową mamę. I stąd mój apel do Was o chociażby najmniejszą wpłatę, która zabezpieczy mi dalszy etap leczenia - pomoże wykonać dodatkowe płatne badania, wykupić leki, dojechać do placówek medycznych, itp. Wierzę, że z Waszą pomocą uda mi się osiągnąć ten cel i wrócić do zdrowia. Dziękuję!

41 080 zł z 20 000 zł
205%
Marcelina Pach, Łódź

Na tę chwilę wstrzymuję zbiórkę. Dziękuję wszystkim darczyńcom!

Witam, nazywam się Marcelina Pach i w kwietniu 2016 roku zachorowałam na raka lewej piersi. Nie trzeba nikomu pewnie mówić, że to paraliżująca wiadomość, ale jednocześnie wiadomość, która pcha do natychmiastowego działania. Najważniejsza była dla mnie decyzja w sprawie wyboru lekarza i postawienie sobie celów/drogi do wyleczenia. Rokowania od samego początku były dobre, choć droga do wyleczenia długa i ciężka. W tej chwili jestem po chemioterapii i mastektomii całkowitej, gdyż niestety po mastektomii podskórnej pojawiły się problemy i pierś trzeba było usunąć. Później przeszłam pięciotygodniową radioterapię, która bardzo osłabiła mój organizm i spowodowała przykurcz mięśni w klatce piersiowej i ból ręki, która nie jest w 100% sprawna. Dlatego czeka mnie rehabilitacja, którą już rozpoczęłam. Dzięki Państwa pomocy uda mi się odzyskać pełną sprawność fizyczną, bo radość i chęć życia mnie nie opuszcza! Bardzo dziękuję z głębi serca!

39 778 zł z 30 000 zł
132%
Piotr Lewandowski, Orneta

Potrzebne pieniądze na walkę z nowotworem! Pomóżcie mi żyć...

Mam na imię Piotr, mam 39 lat i dwoje dzieci. 15-letni syn wymaga całodobowej opieki ze względu na niepełnosprawność (rozszczep kręgosłupa i wodogłowie), a córka 13 lat na szczęście jest zdrowa. Chciałbym widzieć, jak dorastają. W 2018 r. zasłabłem podczas wykonywania prostych codziennych czynności, po przebadaniu usłyszałem diagnozę - szpiczak plazmocytowy wraz z amyloidozą. Przeszedłem cztery cykle chemioterapii, a następnie przeszczep szpiku. Potrzeby są spore w zależności od wyników badań, które są niestabilne. Koszt leków, terapii oraz częste dojazdy do szpitala lub do lekarza (55 km w jedną stronę - mieszkam w małej miejscowości) przerastają moje możliwości. Proszę o wsparcie, ponieważ go potrzebuję do walki z nowotworem.

39 768 zł z 37 000 zł
107%
Grażyna Filipiak, Nowy Sącz

Moje leczenie onkologiczne

Kiedy w lutym 2021 roku wybierałam się na wizytę do ginekologa, przekonana byłam, że będzie to zwykła, standardowa wizyta. Jednak tak nie było... Nagle życie skręciło w nową, nieznaną uliczkę o nazwie "nowotwór". Zachorowałam tuż przed moim ślubem, diagnoza - nowotwór złośliwy jajnika. Ślub odbył się i był prawdziwie szczęśliwy, choć panna młoda miała pod suknią bliznę po operacji, a w trakcie podróży poślubnej gubiła włosy po pierwszej wizycie na chemioterapii. Choruję, ale na ile jest to możliwe, staram się żyć najpełniej jak umiem. Przeszłam dwie operacje - w trakcie drugiej usunięto mi śledzionę i wyłoniono stomię. Niedługo czeka mnie też drugi cykl chemioterapii. Mimo tego nie chcę rezygnować ze swoich pasji - miłości do gór i żeglarstwa, więc nie rezygnuję, tylko modyfikuję plany. Marzenia pozostają te same: wejść na niejedną jeszcze górę i pożeglować po nieznanych wodach. W trakcie leczenia musiałam zrezygnować z jednej z moich pasji, którą była praca zawodowa - praca z dziećmi. Leczenie wiąże się z koniecznością dojazdów i noclegów, do tych kosztów dochodzą jeszcze wydatki związane z wizytami, badaniami, lekami, suplementami, rehabilitacją, które nie są refundowane przez NFZ. Koszty związane z leczeniem są wyższe niż moje możliwości finansowe. Dlatego zwracam się do Was z prośbą o podzielenie się ze mną Waszą życzliwością. Dziękuję za każdą pomoc i Wasze wsparcie.

37 549 zł z 30 000 zł
125%
Magdalena Gawęda, Sosnowiec

Z ogromnym smutkiem zawiadamiamy, że Magdalena odeszła...

Z ogromnym smutkiem zawiadamiamy, że Magdalena odeszła... Składamy szczere wyrazy współczucia jej rodzinie i bliskim, Zarząd Fundacji Alivia. Zbiórka Magdaleny została zamknięta. Prosimy nie przekazywać darowizn na ten cel. ………………………………………………………..***…………………………………………………………. Wszystkim Darczyńcom najmocniej dziękuję za wpłaty! Trudno mi słowami wyrazić wdzięczność, którą czuję! Będziecie w moim sercu na zawsze! --- Nazywam się Magda Gawęda, na raka piersi zachorowałam w maju 2000 roku, mając 37 lat. Przeszłam wtedy mastektomię i chemioterapię. Nie miałam hormonoterapii, bo przy potrójnie ujemnym typie raka nie stosuje się jej. Mimo że wejście w świat ludzi chorych na raka było dla mnie mocnym przeżyciem, szybko wróciłam do fizycznej i psychicznej kondycji sprzed choroby. Tematu raka piersi jednak nie opuściłam. Jestem od wielu lat jedną z administratorek portalu dla Amazonek, a w swoim rodzinnym mieście przez 10 lat działałam jako ochotniczka w Klubie Amazonek, chodząc do łóżek pacjentek po operacjach raka piersi. Jesienią 2017, po ponad 17 latach zdrowia, stwierdzono u mnie liczne przerzuty do kości (czaszka, kręgosłup, barki, łopatki, mostek, żebra, miednica, kości długie) oraz usunięto przerzut raka piersi do skóry i spojówki oka. Okazało się, że moje przerzuty mają inną biologię niż rak pierwotny i dzięki temu można u mnie zastosować terapię hormonalną. Aktualnie przyjmuję leki antyhormonalne w ramach badania klinicznego oraz nierefundowany lek na układ kostny - denosumab. Obecnie zbieram środki na roczną terapię tym nierefundowanym lekiem na układ kostny oraz na leki wspomagające organizm przy agresywnym leczeniu. Z poważaniem i podziękowaniem dla Szlachetnych Darczyńców za wsparcie, Magda Gawęda

37 034 zł z 20 000 zł
185%
Aleksandra Turek-Samołyk, Warszawa

Po raz drugi mam do czynienia z mocnym przeciwnikiem.

Mam na imię Ola, mam 33 lata. Na chorobę nowotworową choruję już drugi raz. Pierwszy raz zachorowałam na raka piersi w 2015 roku. Wtedy świat mi się zatrzymał. Walczyłam wytrwale, starając się nie patrzeć w przyszłość. Każdy dzień był dla mnie na wagę złota. Przeszłam wtedy cykl 16 chemioterapii, mastektomię radykalną, rehabilitację oraz radioterapię. Jednak nikt nie dawał mi zapewnienia, że choroba nie wróci. Starałam się o tym nie myśleć, żyłam chwilą. I tak do tej pory, do listopada 2019 roku, gdy zdiagnozowano u mnie po raz drugi nowotwór piersi. Lekarze poinformowali mnie, że nie jest to wznowa, to inny typ nowotworu złośliwego. Dzisiaj wiem, że mam do czynienia z mocnym przeciwnikiem, mocniejszym i bardziej agresywnym niż poprzedni. Leczenie, które obrali lekarze składa się z 18 chemioterapii, mastektomii oraz radioterapii. Wiem jedynie, że ma być ono bardziej agresywne i odczuwalne.W tym momencie nie wiem co mam myśleć… Staram się nad tym w ogóle nie rozmyślać, bo gdzie w tym wszystkim jest sens? Jedynie co mnie motywuje do pracy to ludzie, którymi się otaczam. Rodzina, przyjaciele, wszyscy Ci, którzy dodają mi otuchy, to dzięki nim znowu walczę i nie patrzę w przyszłość. Staram się nadal pracować, w pracy nie myślę o chorobie. Jestem nauczycielem i każdy dzień spędzony z moją klasą jest dla mnie wyzwaniem, ale i radością. Dzięki temu jestem silna i mam pewność, że po raz drugi uporam się z chorobą i pokonam raka! Życie z bolesnych doświadczeń utkane czyni serce wrażliwym, lecz twardym jak diament. Mam szczęście, otaczają mnie wspaniali ludzie, którzy mnie wspierają i mam nadzieję, że spotkam jeszcze wielu dobrych ludzi na mojej drodze, ludzi, którym moja historia nie będzie obojętna. Dzięki zgromadzonym środkom poprzez Fundację pokryję koszty rekonstrukcji piersi, której koszt waha się w granicach20 tys. zł. oraz zakupu peruki za 7 tys. zł. Leczenie związane jest również z kosztami regularnych konsultacji, badań diagnostycznych oraz zakupem leków, które tylko częściowo są refundowane przez NFZ.

35 738 zł z 30 000 zł
119%
Agnieszka Gałecka, Rytel

Wielkie dzięki! Na ten moment zawieszam zbiórkę!

Oto kawałek historii mojego życia i walki z rakiem... Od ponad 5 lat walczę z rakiem piersi. Diagnozę usłyszałam pół roku po narodzinach mojego drugiego synka, Tymonka. Bruno miał wtedy 2 latka. Nasze normalne, gwarne życie rodzinne zostało chwilowo zaburzone. Wsparcie męża i chłopcy to pokłady mojej mocy i siły. Przeszłam mastektomię, chemioterapię i hormonoterapię. Po wszystkim wróciłam do pracy w szkole. 2 lata było znowu prawie normalnie (prawie, bo świadomość, że "dziad" może wrócić, pozostaje). Niestety nastąpiła wznowa choroby. Ponownie musiałam przejść operację, chemioterapię i nową hormonoterapię. Po leczeniu wróciłam do pracy. Minęły kolejne dwa lata i pojawiły się przerzuty w węzłach chłonnych i kościach. Zmiana hormonoterapii i nowatorski lek nie przyniosły oczekiwanych rezultatów. Rak się uzbroił. Zmutował do trójujemnego i pojawiły się nowe przerzuty. Obecnie jestem w trakcie chemioterapii, a lek atezolizumab, który chce dołączyć mój lekarz onkolog, nie jest refundowany w moim przypadku. Proszę o Waszą pomoc i wsparcie, aby moja rodzina była jak najdłużej pełna. Aby mama Bruna (7 lat) i Tymona (5 lat) miała czas i siły za nimi nadążyć... :) Dziękuję za Wasze wsparcie!!!

34 622 zł z 33 000 zł
104%