Zbiórki

Natalia Hryhorieva, Gorzów Wielkopolski

Pomoc dla Natalii

Pomóż uratować życie Natalia to młoda kobieta, która z powodu wojny została zmuszona do opuszczenia domu na Ukrainie i przyjazdu z dzieckiem do Polski. Towarzyszył jej strach o życie dziecka i stres wywołany wojną. W tym czasie choroba się rozprzestrzeniła, a rak wyrządził ogromne szkody w organizmie. Guzy zlokalizowane w klatce piersiowej osiągnęły duże rozmiary i zablokowały przełyk, przez co nie może połykać nawet środków przeciwbólowych, a każdy oddech sprawia jej ból. W ostatnich miesiącach straciła 20 kg wagi. Przerzuty, które narosły w kręgosłupie, przynoszą cierpienie, utrudniając jej poruszanie się. Nie może nawet spać, przez co bardzo cierpi. Natalia każdego dnia odczuwa nieznośny ból. Przez osiem lat walki z rakiem rodzina Natalii wydała wszystkie swoje środki i nie może już walczyć sama, dlatego proszą o pomoc i są bardzo wdzięczni za każdą przesłaną złotówkę. Obecnie na ratowanie życia Natalii potrzebne jest 14 tys. złotych co miesiąc przez jeden rok. Każdy grosz daje szansę na życie Natalii. Pomóż uratować życie młodej kobiety.

419 zł z 196 000 zł
0%
Robert Wojcicki, Opole

Robert 48 lat, rak wątroby - leczenie, operacja, rehabilitacja

Mam na imię Dominika i piszę w imieniu mojego męża Roberta, z którym mam trójkę dzieci: Marysię 16 lat, Anię 7 lat oraz Maję 4 lata. Mamy również psa, suczkę Lusię. Jak widać w domu są same kobiety, oprócz męża. We wrześniu 2022 roku podczas badania USG znaleziono u męża duży guz wątroby wielkości ok 8 cm x 6 cm. Od tego czasu zaczęły się liczne wizyty u specjalistów, w szpitalach i w gabinetach prywatnych w kraju, jak i za granicą. Do tej pory (styczeń 2023) Robert przebywał na oddziałach szpitalnych 5-krotnie. Okazało się, że guz wątroby jest przerzutem wtórnym pochodzącym z tkanki jelit, natomiast po dzień dzisiejszy nie znaleziono definitywnie ogniska pierwotnego raka. Komórki te lubią tworzyć przerzuty do płuc, serca czy też mózgu. Na szczęście te organy są jeszcze czyste. Mąż jest w trakcie przyjmowania chemioterapeutyków, potrzebna jest pilna operacja, natomiast pooperacyjnie prawdopodobnie będzie konieczność zastosowania terapii radioizotopowej PRRT. Guz wątroby jest umiejscowiony w bardzo trudnym operacyjnie miejscu, wrasta w żyłę wrotną prawego płata wątroby przy rozwidleniu, uciska ją bardzo mocno, prawie zamykając ją. Stanowi to zagrożenie życia. Rozważane jest obecnie usunięcie całego płata prawego wątroby (ok ¾ wątroby) lub też całkowita transplantacja wątroby. NFZ nie refunduje operacji poza granicami kraju (koszt ok 30 tys. euro, czyli ok. 130 tys. zł). Również w przypadku terapii PRRT jest ona refundowana dopiero wtedy, gdy okaże się, że po operacji nastąpią przerzuty. Gdyby zastosować terapię PRRT wcześniej potrzebne będą 4 iniekcje i koszt nie będzie refundowany przez NFZ (koszt przybliżony prywatnie to 4 x 85 tys. = 330 tys. zł). Ale o tym będziemy myśleć później... Na teraz potrzebne są środki, które będą przeznaczone na pokrycie wszelkich kosztów związanych z procesem leczenia: diagnostyka, wizyty lekarskie, leki, rehabilitacja, specjalistyczne żywienie, dojazdy, zakwaterowanie itp. Wpłata każdej kwoty będzie doceniona. Jeśli nie maja Państwo możliwości wpłaty, Robert prosi jedynie o modlitwę. To również znaczy dla nas bardzo dużo. Dziękujemy!!! Przy rozliczaniu podatku można przekazać 1,5% na moje konto. Należy wówczas podać w zeznaniu podatkowym KRS Fundacji Alivia: 0000358654 oraz w celu szczegółowym koniecznie numer mojej zbiórki: 111787 Darowizny na rzecz mojego leczenia można przekazywać także za pomocą płatności on-line, karty płatniczej, Blik, PayPal lub tradycyjnego przelewu - aby dokonać wpłaty, kliknij powyżej na przycisk "Przekaż darowiznę".

25 512 zł z 130 000 zł
19%
Adam Zofka, Warszawa

Leczenie Adama

Zbieramy na kosztowne leczenie dla Adama (lat 47) w Niemczech bądź innym kraju europejskim- to może być jego jedyna szansa na powrót do zdrowia i wyleczenie się z raka przerzutowego jelita grubego. Choroba zaczęła się niewinnie i praktycznie bezobjawowo. Od czterech lat Adam poddawany jest ciężkiej chemioterapii, która uniemożliwia normalną pracę zawodową i cieszenie się wspólnym czasem, który do tej pory spędzaliśmy razem z trójką naszych dzieci. Obecnie Adam czeka na zabieg usunięcia guzów z wątroby, które mamy nadzieję zaowocuje cofnięciem się choroby i możliwością dalszego leczenia. Zbieramy na leki, które będzie trzeba sprowadzać z zagranicy i nie są one refundowane. Pojawiła się szansa na leczenie immunoterapia i nowoczesnymi szczepionkami i lekami, których nie ma w Polsce. Pomóżcie wygrać walkę z czasem! Każdy grosz się liczy. W domu czeka na Adama trójka dzieci, które potrzebują ojca! Kochani darczyńcy, serdecznie dziękujemy za dotychczasowe wpłaty. Z tego co wpłaciliście udało się wykonać już jeden duży zabieg-krioablacje największego guza w wątrobie. Dotaktowo opłacamy nierefundowane badania diagnostyczne w kierunku podawania chemioterapii celowanej, aby Adam mógł dalej walczyć z chorobą i zdrowieć. Niech Bóg Wam wszystkim błogosławi!

115 728 zł z 670 000 zł
17%
Małgorzata Wiczkowska, Dłutów

Dla Gosi - walka z rakiem

Na imię mi Gosia. Po raz pierwszy od wielu lat byłam z mężem na krótkich wakacjach. Jeszcze nie zdążyłam się nacieszyć z wypoczynku, a znalazłam małą zmianę w lewej piersi. No i się zaczęło... Mammografia, USG, wizyty u kolejnych lekarzy. Coraz częściej padało słowo "rak", ale cały czas nie było pewności. Przyszły święta, były smutne i nerwowe. Wreszcie nadszedł 29 grudnia 2022 i wizyta u onkologa. Wyniki biopsji potwierdziły moje obawy. Mam raka piersi hormonozależnego. Najpierw szok, niedowierzanie, pytanie "dlaczego ja?". Nigdy nie paliłam, stronię od alkoholu, wykarmiłam piersią dwie córki. Jedyne co mogę sobie zarzucić to moja nadwaga. Wpadłam w wir kolejnych badań, diagnoz, wizyt u lekarzy. Zrobiło się tak dynamicznie, że nawet nie było, kiedy się załamać. Okazało się, że rak jest szybki i nie próżnuje, zdążył zaatakować węzły chłonne i wątrobę. Wszystko poszło dynamicznie, w niecały miesiąc od feralnej diagnozy jestem na pierwszym cyklu chemii. Całe dotychczasowe życie raczej mnie nie rozpieszczało. Mój kochany Tato zmarł, kiedy miałam 14 lat. Jedyną pokrewną mi duszą był kolega z podstawówki, stał się moim chłopakiem, a dzisiaj jest moim mężem, ojcem moich córek i dziadkiem naszych wnuków. Pracujemy oboje od czasu, zanim jeszcze osiągnęliśmy pełnoletniość. Pasją mojego życia jest moda, projektowanie, szycie odzieży. Przez wiele lat pracowałam w szwalniach. Kilka lat temu postanowiłam spróbować własnych sił. Nie było łatwo, mieszkam we wsi wykluczonej komunikacyjnie. Jednak znalazły się osoby, których to nie odstraszyło. Pojechaliśmy na wczasy, bo zaczęliśmy wychodzić na finansową prostą. Teraz pewnie znów upłyną lata, zanim gdzieś pojedziemy... Większość z Was, a na pewno osoby chore wiedzą, że na raka nie choruje tylko diagnozowana osoba, ale cała jego rodzina. Często choroba ta trapi naszych przyjaciół. Mam to szczęście, że czuję wielką pomoc i zaangażowanie od wszystkich bliskich mi osób. Mąż z córkami, rodzina i przyjaciele sprawiają, że czuję się bezpieczna i pewna zwycięstwa. Każdą złotówkę, którą postanowicie wspomóc moją walkę z chorobą, wykorzystam najlepiej, jak będę potrafiła. Do tej pory największe wydatki związane są z podróżą. Każdorazowy wyjazd związany z chorobą to min. 60 km. Na drugim miejscu na razie są leki, ale wiem że będę potrzebowała także środków na rehabilitację, leczenie stomatologiczne, może psychologa, suplementację i badania.

20 245 zł z 45 000 zł
44%
Bożena Niewiedział, Szczawno Zdrój

Zbiórka na walkę z nowotworem zrazikowym piersi

Mam na imię Bożena, jestem 67-letnią mamą 2 wspaniałych synów oraz babcią 3 cudownych wnucząt. Od 2007 roku zmagam się z nowotworem złośliwym piersi zrazikowym. Dotychczas leczona byłam przez okres 5 lat, do momentu ustąpienia nowotworu, za pomocą chemii, radioterapii, a także operacji usunięcia zmiany nowotworowej. Od 2012 roku, kiedy nowotwór ustąpił, mogłam cieszyć się zwycięstwem nad chorobą i spokojnym życiem. W 2018 roku dowiedziałam się o nawrocie choroby i przerzucie do otrzewnej. Ponownie podjęłam walkę, która okazała się trudniejsza niż za pierwszym razem. Wypróbowałam 4 różne rodzaje chemii, każda z nich zawiodła, a sytuacja zaczęła robić się dramatyczna. Dopiero piąty rodzaj chemii daje zadowalające rezultaty, niestety lek ten nie jest refundowany w Polsce. Roczny koszt leczenia tym lekiem wynosi 578 tysięcy złotych. Kwota ta jest na tyle wysoka, że nie pozwala mi w pełni sfinansować leczenia własnymi środkami. Nie ustając w walce, zwracam się do Was o wsparcie.

23 561 zł z 578 000 zł
4%
Anna Ober, Gliwice

1,5% na wysłanie raka do diabła…

Rak piersi napadł na mnie w styczniu 2022 r. Bez ostrzeżenia i bez skrupułów. Od tego czasu jest moim wrogiem numer 1 i staram się zrobić wszystko, żeby wysłać go do diabła. I niech nie myśli wracać... Przychodzi taki nieproszony intruz i próbuje namieszać w moich planach i moim życiu. Czysta bezczelność! Po usłyszeniu diagnozy nie byłam nawet smutna czy zmartwiona, tylko strasznie wkurzona. Zaangażowałam wszystkie swoje siły i środki w tę wojnę. Sił zostało mi jeszcze dużo, ale środki jakoś zadziwiająco szybko topnieją. Po mastektomii, za którą zapłacił NFZ (czyli w sumie my wszyscy ze składek zdrowotnych), okazało się, że mam podwyższone ryzyko raka w drugiej piersi. Pomyślałam: „No nie, przecież nie będę się bawić w to samo drugi raz". Podjęłam więc decyzję o usunięciu drugiej piersi. Za tę operację jednak NFZ nie płaci, woli poczekać aż w drugiej piersi też będzie rak, wtedy dopiero NFZ płaci za mastektomię. Podobna logika dotyczy wszystkich innych procedur medycznych, w tym badań (m.in. rezonansu magnetycznego czy genetycznych). Gdybym liczyła wyłącznie na NFZ byłabym jak dziecko walczące w powstaniu wyposażone wyłącznie w butelkę benzyny przeciwko czołgom i samolotom przeciwnika - raka. Żeby wygrać tę wojnę muszę dysponować najnowszą i najskuteczniejszą, a więc i dość kosztowną bronią. W najlepszym przypadku czeka mnie jeszcze kilka operacji i sporo badań. Za większość z nich zapłacić muszę sama, ale absolutnie nie proszę, żebyście wpłacali pieniądze na moją zbiórkę. Proszę tylko, żebyście wypełniając swój roczny PIT wskazali Fundację Alivia z dopiskiem mojego imienia i nazwiska oraz numeru ID zbiórki (w celu szczegółowym). Dzięki temu część Waszego podatku, który i tak trafia do Urzędu Skarbowego zostanie przeznaczony na moje leczenie, pomożecie mi w ten sposób „zakupić” bilet dla raka – bilet oczywiście tylko w jedną stronę – do diabła! Niech jedzie sobie pierwszą klasą, byle tylko szybciej i dalej…

363 934 zł z 300 000 zł
121%
Magdalena Stanisławek, Świdnik

Wsparcie i pomoc w pokonaniu raka

Mam na imię Magda, mam 43 lata. W listopadzie 2022 r. zdiagnozowano u mnie raka piersi, bardzo agresywnego. Najpierw niedowierzanie, szok i łzy... ale tylko przez chwilę. Powiedziałam sobie, że się nie poddam i będę walczyć. Leczenie zaczynam półroczną chemioterapią, następnie czeka mnie amputacja i rekonstrukcja piersi i dalsze długotrwałe leczenie. Konsultacje medyczne, leki wspomagające. Nie jest lekko... Gdyby miłością dało się zwalczyć raka... Mam ogromne wsparcie mojego męża, rodziny i znajomych. Niestety leczenie jest kosztowne, a nie wszystkie leki są refundowane. Dlatego proszę Was, Kochani, o wsparcie finansowe. Żeby żyć i cieszyć się życiem. Dziękuję z całego serca.

22 787 zł z 30 000 zł
75%
Grażyna Filipiak, Nowy Sącz

Moje leczenie onkologiczne

Kiedy w lutym 2021 roku wybierałam się na wizytę do ginekologa, przekonana byłam, że będzie to zwykła, standardowa wizyta. Jednak tak nie było... Nagle życie skręciło w nową, nieznaną uliczkę o nazwie "nowotwór". Zachorowałam tuż przed moim ślubem, diagnoza - nowotwór złośliwy jajnika. Ślub odbył się i był prawdziwie szczęśliwy, choć panna młoda miała pod suknią bliznę po operacji, a w trakcie podróży poślubnej gubiła włosy po pierwszej wizycie na chemioterapii. Choruję, ale na ile jest to możliwe, staram się żyć najpełniej jak umiem. Przeszłam dwie operacje - w trakcie drugiej usunięto mi śledzionę i wyłoniono stomię. Niedługo czeka mnie też drugi cykl chemioterapii. Mimo tego nie chcę rezygnować ze swoich pasji - miłości do gór i żeglarstwa, więc nie rezygnuję, tylko modyfikuję plany. Marzenia pozostają te same: wejść na niejedną jeszcze górę i pożeglować po nieznanych wodach. W trakcie leczenia musiałam zrezygnować z jednej z moich pasji, którą była praca zawodowa - praca z dziećmi. Leczenie wiąże się z koniecznością dojazdów i noclegów, do tych kosztów dochodzą jeszcze wydatki związane z wizytami, badaniami, lekami, suplementami, rehabilitacją, które nie są refundowane przez NFZ. Koszty związane z leczeniem są wyższe niż moje możliwości finansowe. Dlatego zwracam się do Was z prośbą o podzielenie się ze mną Waszą życzliwością. Dziękuję za każdą pomoc i Wasze wsparcie.

38 977 zł z 30 000 zł
129%
Bożena Jankowska, Wągrowiec

Potrzebuję pomocy, by wygrać życie.

Dzień dobry, mam na imię Bożena. Mam 60 lat i ogromne pragnienie, by żyć swoim dawnym życiem z dziećmi i wnukami. W 2021 roku zdiagnozowano u mnie nowotwór złośliwy jajnika z przerzutami do otrzewnej. Po roku leczenia chemioterapią okazało się, że leczenie operacyjne jest wykluczone i konieczne jest dalsze leczenie chemią. W chwili obecnej nadal przyjmuję chemioterapię, ale jest też możliwe wspomaganie leczenia immunoterapią, która nie jest refundowana z NFZ. Leczenie to przekracza możliwości finansowe mojej rodziny. Dziękuję z wsparcie, nawet najmniejsza wpłata ma znaczenie i przybliża mnie do zdrowia. Dziękuję z całego serca, Bożena

16 226 zł z 40 000 zł
40%
Ewa Blumczyńska, Kłodawa

Ewa Blumczyńska - zbiórka na nierefundowany lek

Uruchamiamy zbiórkę na lek, który w Polsce jest nierefundowany, a jedna dawka kosztuje około 14 tysięcy złotych. Ewa, chorująca na nowotwór piersi, leczy się w Szczecinie i jest w trakcie przedoperacyjnej chemioterapii. Otrzymała już dwie dawki leku. Pozostały kolejne dwie przedoperacyjne i 9 pooperacyjnych.

4 124 zł z 150 000 zł
2%
Agnieszka Ziębicka, Wrocław

Proszę o pomoc

Mam na imięAgnieszka. Rok temu na nowotwór jajnika zmarła moja córka. Teraz ja usłyszałam taką samą diagnozę. Postanowiłam walczyć o siebie, wychować dwóch synów. Niestety nie jest to takie proste, jeżeli się nie ma oszczędności. Potrzebuję środków na terapię medyczną marihuaną, którą mi zaproponowano oprócz głównego leczenia. Co miesiąc mam wypisywane recepty - są bardzo kosztowne. Do tego dochodzą koszty innych leków, badań, konsultacji i dojazdów do ośrodka leczenia. To wszystko bardzo mnie obciąża psychicznie. Sama nie dam sobie z tym rady, dlatego bardzo proszę o wsparcie finansowe. Jeśli możesz mi pomóc, weź udział w zorganizowanej dla mnie zbiórce.

2 247 zł z 60 000 zł
3%
Magdalena Hayder, Warszawa

Zbiórka na leczenie onkologiczne i rehabilitację

Mam 43 lata i wspaniałą, jedenastoletnią córkę Polę, oraz nowotwór złośliwy piersi, stopień złośliwości – G3. Od razu zdecydowałam się na wszystko. Mam za sobą 16 sesji chemii, wkrótce czeka mnie operacja. Potem radioterapia. Wreszcie pięć do dziesięciu lat leczenia hormonalnego. Na razie medycyna potrafi tyle. To nie pierwsza operacja. Minęły raptem cztery lata od czasu, gdy przeszłam ryzykowną operację kręgosłupa. Dwa lata temu kolejną. Potem rok intensywnej rehabilitacji i mogłam wrócić do pracy. Miałam plany jak wszyscy. Więcej podróżować, więcej się śmiać, więcej zarabiać, może wreszcie znaleźć chłopaka. Talent Poli – jest flecistką, śpiewa w Chórze Teatru Wielkiego Opery Narodowej – pozwolił jej na pierwsze poważne międzynarodowe sukcesy. Wszystko szło jak marzenie. No i nagle to. „Rak” – usłyszałam. Musiałam wybrać – albo chemia, albo zajęcia rehabilitacyjne kręgosłupa. W trakcie chemioterapii nie mogłam kontynuować rehabilitacji kręgosłupa i musiałam zastukać do Poradni Leczenia Bólu Narodowego Instytutu Onkologii w Warszawie – cierpię na polineuropatię. No i na razie po mojej zawodowej karierze. Byłam świetną zawodniczką public relations – długie blond włosy, błysk w oku, nieszablonowe rozwiązania, podróże, ambicje… Kolejne studia podyplomowe – odnalazłam się także na nowym polu zawodowym, w szkole. Teraz nie mam włosów, za to czasem prawdziwy lęk, że świat widzi we mnie tylko pacjentkę, ale to tylko chwile. Potem przemywam oczy i idę walczyć. Leczenie, rehabilitacje generują też koszty. Zapewnienie opieki, dojazdy na leczenie, leki, suplementy, dieta, rehabilitacja, wyroby medyczne, badania i wizyty u specjalistów. Dla samodzielnej matki to już ponad siły. Kiedyś Pola zapytała, jakie jest moje hobby. Odpowiedziałam, że bycie mamą. To nie była kokieteria. Uwielbiam być mamą. Chcę patrzeć, jak dorasta moje dziecko i przeżyć te wszystkie cudowne chwile. Pokazać jej świat. Właśnie zaczęłyśmy go poznawać razem, Pola od najmłodszych lat sprawdza się jako najlepsza kompanka. Nasze hasło to: „zawsze razem”! Teraz motywuje mnie potrzeba odczarowania raka w oczach Poli, tak żeby nigdy nie musiała się go bać. Kocham życie. Jestem wdzięczna za wszystko, co mam. Wierzę, że dobro zawsze wraca. Można odliczyć 1,5% przy rozliczaniu się od podatku, na moje konto. Należy wówczas podać w zeznaniu podatkowym KRS Fundacji Alivia: 0000358654 oraz w celu szczegółowym koniecznie numer mojej zbiórki: 111769. Darowizny na rzecz mojego leczenia można przekazywać także za pomocą płatności on-line, karty płatniczej, Blik, PayPal lub tradycyjnego przelewu - aby dokonać wpłaty, kliknij powyżej na przycisk "Przekaż darowiznę".

74 088 zł z 100 000 zł
74%