Zbiórki

Małgorzata Dulęba, Bydgoszcz

Czerniak - taki mały, a taki złośliwy

Mam na imię Małgosia i mam 37 lat. Moja historia rozpoczęła się 3 lata temu, kiedy pod sercem nosiłam córeczkę, ale wtedy jeszcze o tym nie wiedziałam. Cieszyłam się pięknym czasem. Wiadomość przyszła krótko po porodzie. Okazało się, że węzeł chłonny w lewej pachwinie wielkości kurzego jajka zajęty jest przez czerniaka. Przerzut... Skąd? No właśnie, dobre pytanie! Przerzut czerniaka bez czerniaka. Okazuje się, że to możliwe. Obecnie jestem po operacji limfadenektomii pachwinowo-biodrowo-zasłonowej oraz rocznym leczeniu uzupełniającym dabrafenibem z trametynibem. Jestem pełną energii matką dwójki dzieci w wieku 10 i niespełna 3 lat. Kochamy góry, zwłaszcza Tatry. Abym mogła zapomnieć w miarę możliwości o chorobie i patrzeć z optymizmem na każdy kolejny dzień, niezbędna jest codzienna profilaktyka przeciwobrzękowa. Uciskowe pończochy, rehabilitacja, masaże będą mi towarzyszyć już do końca życia.

9 943 zł
99%
Małgorzata Mroczkowska, Dzierżoniów

Leczenie onkologiczne i rehabilitacja

Bardzo dziękuję za wspomaganie mojego leczenia, które dało mi nową nadzieję w walce z moją chorobą. Po dwóch zabiegach, w których wycięto mi całą tarczycę wraz z węzłami po prawej stronie, poziom markera nowotworowego niestety nie spadł. Okazało się, że dalej jest jakieś ognisko. Prywatne leczenie pozwoliło usunąć zajęty węzeł bardzo blisko tętnicy szyjnej. Po zabiegu pierwszy raz poziom kalcytoniny zaczął spadać. Na dzień dzisiejszy potrzebuję funduszy, aby kontynuować specjalistyczne leczenie onkologiczne, żeby do końca wyleczyć organizm z nowotworu.

59 890 zł
99%
Justyna Niemczuk, Krynice

Proszę o wsparcie w zbiórce środków na nierefundowany lek

Szanowni Państwo! Na początku chcę bardzo podziękować Państwu za dotychczasową pomoc i wsparcie, jakie otrzymałam. Dziękuję za każdą wpłatę i przekazany na mnie 1% podatku. To dzięki Państwa pomocy mogę dalej się leczyć i mieć nadzieję na zdrowie. Do końca lutego 2020 r. byłam szczęśliwa, że pomimo ciężkiej choroby, mogłam w miarę normalnie funkcjonować. Niestety po otrzymaniu kolejnego wyniku tomografii komputerowej okazało się, że największy z guzów, który uciska na jelito cienkie i lewy moczowód, zaczął znów rosnąć i przemieszczać się z wewnątrz jamy brzusznej na zewnątrz i jest on obecnie widoczny podskórnie. Trudno jest nawet lekarzom wyjaśnić dlaczego samoistnie guz się przemieszcza. Guz ten utrudnia mi niektóre ruchy i powoduje ból, który ciągle mi towarzyszy. By zatrzymać dalszy rozwój choroby, od kwietnia 2020 r. rozpoczęłam leczenie lekiem Sutent. W tym przypadku również leczenie jest nierefundowane. Koszt jednego opakowania to kwota 6034,45 zł. Lek kupuję co 6 tygodni po wizycie kontrolnej w szpitalu onkologicznym w Tomaszowie Mazowieckim. Po leku Sutent czuję się lepiej psychicznie i fizycznie. Nie powoduje jadłowstrętu, problemów ze snem i bezsilności, które towarzyszyły mi przy leku Imatinib. Po raz kolejny zwracam się do Państwa z prośbą o wsparcie mnie w walce z chorobą. Nie jest mi łatwo prosić o pomoc, ponieważ ze względu na pandemię koronawirusa każdy znajduje się w trudnej sytuacji. Niestety nie mam innego wyjścia, bo koszt leku jest bardzo duży, a ja nie jestem w stanie samodzielnie go opłacić. Za każdą wpłatę serdecznie dziękuję. ------------------------ Mam na imię Justyna, mam 32 lata. Moja choroba rozpoczęła się w lipcu 2016 roku, kiedy zrobiłam kontrolną kolonoskopię. Myślałam, że to będzie standardowe badanie, które wykaże, że jest wszystko w porządku. Jednak bardzo się myliłam... Wyraz twarzy lekarza, który wykonywał mi badanie, nie pozostawił mi złudzeń - nie jest dobrze. W jelicie grubym i na odbytnicy miałam dużą ilość polipów i jeden wielkości 4 cm. Lekarz zaczął mówić, gdzie powinnam się udać, jak zacząć działać, ale niewiele z tego pamiętam... Do domu wróciłam zalana łzami i z myślami, czy to już nowotwór. Dzięki Bogu wynik badania histopatologicznego nie wykazał nowotworu, był to ostatni stopień przed nowotworem, a chorobę określono jako genetyczną - zespół polipowatości rodzinnej. Ze względu na 100% pewności, że wkrótce rozwinie się nowotwór jelita grubego, usunięto mi całe jelito grube, na szczęście udało się zachować ciągłość układu pokarmowego. Myślałam, że moja choroba na tym się zakończy. Niestety... We wrześniu 2017 roku podczas kontrolnej wizyty w szpitalu, lekarza przeprowadzającego wywiad zaniepokoiły wyczuwalne w moim brzuchu guzki. Zrobiono mi tomografię komputerową i wyszły trzy guzy. Udałam się do Pana Profesora, który rok wcześniej mnie operował i dowiedziałam się, że z moją chorobą genetyczną wiąże się wiele innych chorób - między innymi desmoid. W październiku 2017 roku Pan Profesor podjął się operacji usunięcia tych guzów, jednak nieskutecznie, bo jeden z guzów był już wielkości 5 cm i naciekał na jelito cienkie i lewy moczowód. Wynik histopatologiczny wykazał fibrohistocytomę. W moim przypadku umiejscowił się w powłokach jamy brzusznej. Od listopada 2017 roku rozpoczęłam leczenie farmakologiczne, na początku lekiem Celebrex, następnie terapią hormonalną lekiem Nolvadex, oraz chemioterapią. Jednak wszystkie te metody okazały się nieskuteczne. Jedyną szansą na wyleczenie jest lek nierefundowany Imatynib. Lek przyjmuję od lipca 2018 r. Na początku dzięki wsparciu rodziny byłam w stanie go sfinansować samodzielnie. Jednak obecnie ze względu na to, że choroba trwa długo i od ponad roku intensywnie się leczę, nie jestem w stanie sama pokryć wszystkich kosztów. Również pojawił się problem z lewą nerką, ponieważ ucisk guza na lewy moczowód spowodował blokadę tej nerki i potrzebne było założenie wewnętrznego cewnika. Nowotwór, na który choruję jest bardzo rzadki i niewiele jest możliwości jego leczenia. Pomocy szukałam w różnych placówkach w Polsce i znalazłam ją w Tomaszowie Mazowieckim, w mieście, który znajduje się ponad 300 km od mojego miejsca zamieszkania. Obecnie po półrocznym przyjmowaniu leku choroba zaczęła się powoli cofać. Lek okazał się skuteczną metodą. Moja Pani doktor powiedziała, że muszę mieć dużo sił i się nie poddawać, bo leczenie jeszcze długo potrwa. Zwracam się z prośbą do ludzi dobrej woli o wsparcie mnie w walce z chorobą. Pieniądze przeznaczę na zakup leku i dojazdy do szpitala. Za każda wpłatę serdecznie dziękuję.

72 574 zł
99%
Joanna Gabryończyk, Łódź

Przyjaciele dla Joasi

Od pierwszej diagnozy raka piersi w listopadzie 2019 roku (pojawienie się nowotworu zajęło 9 miesięcy - badajcie się dziewczyny raz na pół roku), minęło już ponad 2 lata. Przeszłam drogę pełną niebezpiecznych zawirowań, po to aby 1 września 2021 roku stęskniona za aktywnością zawodową stanąć zdrowa na rozpoczęciu roku szkolnego. I tu znów niespodzianka -tym razem kaliber ciężki - przerzuty. Teraz walka toczy się o przedłużenie życia - zostawiam to Bogu. Mój młodszy syn ma obecnie 9 lat i potrzebuje jeszcze paru lat ze mną. Pewnie nie będzie lepiej przygotowany, ale zawsze to jakiś czas razem… Niestety potrzeby „odwiedzin” lekarzy różnej profesji, dobierania leków rosną, dlatego jeżeli możecie mnie wesprzeć, to polecam się Waszej pamięci. Poza grozą całej tej sytuacji to mimo wszystko wyjątkowy czas obfitujący w wyjątkowe odruchy serca. Chcę podziękować za telefony, dobre słowa, wyjątkowy koncert, pomoc medyczną, za każdą dużą i malutką rzecz. DZIĘKUJĘ!

29 567 zł
98%
Sylwia Perczyńska, Lubin

Pomoc w sfinansowaniu leków, dojazdów oraz opieki paliatywnej

Chcę normalnie żyć i marzyć... Chcę realizować swoje pasje i mieć na nie czas. Wychowuję sama 3 dzieci i każdy ułamek sekundy łączę z bólem. Od dwóch lat walczę z rakiem piersi, obecnie jestem w progresie na kości i kręgosłup oraz głowę. Jestem w trakcie leczenia bólu w hospicjum. Chcę się jeszcze cieszyć, póki mogę! Nie chcę widzieć smutnych oczu moich dzieci, a szczególnie 8-letniej córki. Serce mi się kroi, gdy pomyślę, że przegram walkę... Utrzymuje się ze świadczeń. Brakuje mi na leki i czasem na dojazdy do Wrocławia i innych szpitali. Do tej pory nigdy nie prosiłam o pomoc, zawsze radziłam sobie sama, lecz moja bezradność jest silniejsza, a ból sprawia, że muszę walczyć. Walczę i choćbym miała przegrać, to będę wiedziała, że warto było, bo mam dla kogo żyć. Proszę ludzi dobrego serca o pomoc! Bym mogła jeszcze patrzeć na to same niebo co każdy...

24 538 zł
98%
Iwona Wleklik, Rydzyna

Zbieram na rehabilitację, chcę znów być sprawna i pewna siebie!

Witam! Mam na imię Iwona. Pochodzę z Wielkopolski. W listopadzie tego roku skończę 42 lata. Zanim postawiono mi diagnozę, często miałam stany podgorączkowe, uczucie duszności i ciągłego zmęczenia. Zaczęło mnie to zastanawiać i niepokoić… 28 luty 2013 roku. Tego dnia odebrałam wynik biopsji – rak piersi z nadekspresją receptora HER2. Pojawił się strach, przerażenie i pierwsze pytanie: „Ile mi jeszcze czasu pozostało?” Nie ma nic gorszego od niepewności i braku wiedzy. Zaczęłam poszukiwać informacji, jak sobie poradzić z sytuacją, w której postawiła mnie choroba. Zostałam poddana chemioterapii, operacji, radioterapii oraz terapii uzupełniającej herceptyną. Obecnie najważniejsza jest systematyczność badań kontrolnych i rehabilitacja. Zmagam się ze skutkami ubocznymi leczenia. Czeka mnie ponowny zabieg chirurgiczny. Pieniądze, jakie uda mi się uzbierać, chciałabym przeznaczyć na leczenie skutków ubocznych i rehabilitację. Marzę, że uda mi się zrobić ponowną operację rekonstrukcji. Jest to proces wieloetapowy, niestety drogi, i nierefundowany przez Narodowy Fundusz Zdrowia. Dzięki rekonstrukcji znów poczuję się pewną siebie kobietą. Z góry serdecznie dziękuję za życzliwość, gest zrozumienia i pomocy. Iwona

9 535 zł
95%
Marek Sumiński, Śliwice

Udało się zgromadzić potrzebną kwotę na leczenie. Dziękujemy!

Obecnie udało się zgromadzić potrzebną kwotę na leczenie. Prosimy nie przekazywać dalej wpłat. ---------------------------------- Cześć! Nazywam się Marek Sumiński, mam 31 lat, mieszkam z żoną i córkami (Marta 6 lat i Emilka 3 latka) w niewielkiej miejscowości położonej w Borach Tucholskich, gdzie prowadzę niewielkie gospodarstwo rolne. Choruję na białaczkę włochatokomórkową. Przeszedłem już dwie serie chemioterapii, które niestety nie przyniosły skutków w leczeniu. Jest jednak dla mnie szansa na wyleczenie. Jest lo lek Zelboraf, którego niestety Fundusz Zdrowia nie chce mi zrefundować, a w pełni kwalifikuję się do podania tego leku. Co więcej jest ogromna szansa, że właśnie ten lek przyniesie rezultaty w leczeniu. Niestety jest on bardzo drogi i nie stać mnie na kupno, gdyż koszt 1 tygodnia leczenia to niecałe 4 000 zł, a leczenie może potrwać nawet kilka miesięcy. Dlatego zwracam się do Was o pomoc, żebym mógł wrócić do swoich niesfornych córek i kochającej żony.

72 405 zł
99%
Aleksander Krupa, Białystok

Z ogromnym smutkiem zawiadamiamy, że Aleksander odszedł...

Z ogromnym smutkiem zawiadamiamy, że Aleksander odszedł... Składamy szczere wyrazy współczucia jego rodzinie i bliskim, Zarząd Fundacji Alivia. Zbiórka Aleksandra została zamknięta. Prosimy nie przekazywać darowizn na ten cel. ………………………………………………………..***…………………………………………………………. Nazywam się Aleksander, pół roku temu usłyszałem diagnozę: szpiczak mnogi. Dla dotychczas niechorującego, zdrowego, wysportowanego człowieka było to coś zupełnie niezrozumiałego. Jestem w trakcie intensywnego leczenia i powoli oswajam się z tą chorobą. Choroba i leczenie całkowicie uniemożliwiają mi pracę zawodową, a tym samym pozbawiły mnie i moją rodzinę środków finansowych. Obecnie zbieram na dalsze leczenie, dojazdy do ośrodka onkologicznego i ewentualną rehabilitację po przeszczepie szpiku. Dziękuję za każdą pomoc i wsparcie!

49 203 zł
98%
Agata Pastwa, Poniatowa

Może i bitwę z rakiem przegrałam, ale wojnę zamierzam WYGRAĆ!

Mam na imię Agata, mam 35 lat, jestem żoną i mamą trzech wspaniałych dziewczynek. Bliźniaczki są niepełnosprawne, a ja od 6 czerwca 2016 r. walczę z hormonozależnym rakiem piersi prawej. Swoje leczenie zaczęłam od chemioterapii AT od lipca do listopada 2016, później przeszłam radykalną mastektomię piersi prawej wraz z wycięciem układu chłonnego pachy prawej. Na przełomie stycznia i lutego 2017 r. przeszłam radioterapię, włączono mi hormonoterapię, a od marca 2017 do października 2017 r. poddana byłam immunoterapii w zastrzyku. Niestety, kiedy wydawało się wszystkim - mnie, mojej rodzinie i lekarzom, że już jest z górki, pod blizną gdzie wcześniej była pierś, wyskoczył nowy guz - WZNOWA!!! Zmieniono mi hormony i nic poza tym... Leczenie immunoterapią zostało przerwane, ponieważ mnie nie uchroniło, a wręcz odwrotnie - rak kwitł w środku :( Lekarze z Centrum Onkologii w Lublinie nie mają pomysłu na moje leczenie, dlatego szukam innych możliwości leczenia, ale żeby było to możliwe muszę prosić o wsparcie finansowe. Mój mąż nie pracuje zawodowo, ponieważ musiał przejąć opiekę nad bliźniaczkami chorymi na stwardnienie guzowate i padaczkę lekooporną, ja jestem na rencie z ZUS-u. Chciałabym pojechać ze swoimi badaniami do innych lekarzy i szpitali, może gdzieś znajdzie się jakaś szansa na leczenie dla 35-letniej młodej kobiety, która robi wszystko co tylko możliwe, żeby cieszyć się życiem najdłużej jak to możliwe, bo moje córki mnie potrzebują... Gdyby mój optymizm mógł pokonać raka, to już byłabym zdrowa i nie czytaliby Państwo mojej historii :) Kocham taniec i mam nadzieję, że jeszcze będę mogła cieszyć się swoją pasją :) Może i bitwę z rakiem przegrałam, ale wojnę zamierzam WYGRAĆ!!!

14 148 zł
94%
Marta Uchman, Przeworsk

Wsparcie na diagnostykę

WALKA Z CHOROBĄ NOWOTWOROWĄ Z PRZERZUTAMI DO KOŚCI W 2018 r. wykryto u mnie raka piersi z przerzutami do kości. Tego typu nowotwory są nieoperacyjne. Diagnoza była szokiem dla mnie, rodziny i przyjaciół. Choroba rozwinęła się bardzo podstępnie. Podjęłam intensywne leczenie środkami, które są refundowane przez NFZ, czyli radioterapią i kroplówkami wzmacniającymi kości. Lekarze po wielu konsultacjach zgodnie potwierdzili, że jedynym lekiem, który mógłby powstrzymać rozwój choroby i zmniejszyć ból jest Rybocyklib. Niestety nie jest to lek refundowany w Polsce. Dwuletnia terapia tym lekiem kosztuje około 260 tysięcy złotych. Całe życie sumiennie pracowałam jako nauczycielka, praca z młodzieżą jest dla mnie pasją i daje mi dużo satysfakcji. Zgromadzone środki własne pozwalają mi na rozpoczęcie leczenia, ale nie wystarczą mi na dłuższe leczenie. Proszę o pomoc finansową, każda darowizna będzie dla mnie dużą pomocą – darem serca, którego tak bardzo potrzebuję.

59 077 zł
98%
Katarzyna Młyńska, Wejherowo

Pomóż Kasi w walce z rakiem piersi

Mam na imię Kasia. Mam 48 lat. Jestem żoną, matką 2 wspaniałych synów i babcią czworga wnucząt, które są moim światłem i miłością. To dla nich, rodziny, przyjaciół i znajomych chcę pokonać raka piersi, którego wykryto 3 miesiące temu. Aby zwiększyć szansę wyleczenia oprócz chemioterapii potrzebuję leku PERTUZUMAB (Perjeta), który nadal nie jest refundowany (mimo decyzji Ministerstwa Zdrowia o refundacji w leczeniu przedoperacyjnym, NFZ musi wdrożyć procedurę przetargową, co potrwa nawet do roku). Od 23 września zaczynam 3-miesięczną chemioterapię czerwoną, po tym czasie otrzymam lek Trastuzumab, ale dodając do niego Pertuzumab tworzy się tzw. podwójną blokadę raka piersi HER2 dodatniego, która zdecydowanie zwiększa moje rokowania. Na dzisiaj potrzebuję 4 dawki, których koszt to około 47 tys. zł. Ani ja, ani moja rodzina nie dysponuje tak ogromną kwotą, więc zmuszona jestem prosić o pomoc, co nie jest dla mnie łatwe. Za dobroć, serce i okazane wsparcie SERDECZNIE DZIĘKUJĘ.

46 051 zł
97%
Katarzyna Wawerek, Szczecin

Pomóż Kasi ponieść koszty rehabilitacji i wrócić do zdrowia

Nazywam się Katarzyna Wawerek, mam 45 lat, mieszkam w Szczecinie. Na 40. urodziny dostałam prezent od losu - zdiagnozowano u mnie szpiczaka mnogiego. W jednej chwili moje życie się zmieniło, z wielu planów muszę zrezygnować. Nie zamierzam się poddawać i będę walczyć. Cztery lata temu miałam przeszczep szpiku kostnego. Obecnie jestem przygotowywana do kolejnego przeszczepu. Pieniądze są mi potrzebne na leki, dojazdy do szpitala do Łodzi, gdzie będę miała przeszczep, a później wizyty kontrolne w tej klinice. Utrzymuje się tylko ze skromnej renty i mieszkam sama, gdyż od 3 lat jestem po rozwodzie. Obecnie jestem w trudnej sytuacji materialnej, dlatego bardzo proszę o pomoc. Za wszelkie, nawet najdrobniejsze wsparcie materialne z Waszej strony z całego serca dziękuję.

11 046 zł
92%