Zbiórki

Joanna Dymowska, Marki

Rehabilitacja ręki po wycięciu węzłów chłonnych

W 2013 roku dowiedziałam się o swojej chorobie. Diagnoza brzmiała - nowotwór piersi z przerzutem do węzłów chłonnych.W tym momencie zatrzymało się moje normalne życie, z całym swoim biegiem pomiędzy pracą a domem. Przeszłam 2 operacje, potem chemię i naświetlania. Po roku byłam gotowa by wrócić :-) Udało się, choć w związku z wycięciem węzłów chłonnych lewej ręki moja sprawność została ograniczona. Musiałam zrezygnować z wielu pasji, a w pracy czekała mnie niespodzianka - degradacja, odsunięcie na boczny tor. Nie poddałam się, zmieniłam pracę i nawet awansowałam. Niestety moja codzienność to konieczność ciągłej rehabilitacji (ok. 5 tys. zł rocznie) i wciąż malejąca wydolność ręki. Kilka lat temu dowiedziałam się, że w Polsce pojawiła się możliwość nowatorskiej operacji, że dr Daniel Maliszewski z Pomorza przeszczepia węzły chłonne i łączy naczynia limfatyczne metodą LVA. Dostałam się na konsultację, zostałam zakwalifikowana do operacji. Niestety czas oczekiwania na NFZ to ok. 8 lat - to czas, w którym prawdopodobnie dla ręki byłoby już późno. Dzięki oszczędnościom i Waszej pomocy przeszłam operację komercyjną, której koszt wyniósł ponad 26 tys. zł.Do tego doszła intensywna rehabilitacja po zabiegu, dojazdy na Pomorze i pobyt tam. Stan mojej ręki jest lepszy, ale wciąż wymagam stałej rehabilitacji (ruchomość blizn, by zapobiec zastojom chłonki i opuchliźnie). Od kilku miesięcy doszły problemy z przeciążeniem ręki - łokieć tenisisty i golfisty, zespół de Quervaina. Czeka mnie kolejna operacja i dalsza intensywna rehabilitacja. Jeśli macie ochotę wesprzeć moją zbiórkę, to bardzo DZIĘKUJĘ :-)

11 343 zł z 30 000 zł
37%
Paweł Nogaj, Poznań

Chemia pomogła, chcę walczyć dalej.

Nigdy nie paliłem papierosów, a mimo to w marcu 2019 po serii badań zdiagnozowano u mnie nietypowy, bardzo rzadki typ nowotworu: wielokomórkowy rak neuroendokrynny płuca w stopniu IV. Właśnie zakończyłem ostatni zaplanowany cykl chemioterapii, której celem było zwalczenie guza neuroendokrynnego na płucu i jego przerzutu do wątroby. Pierwszy ciężki etap kuracji mam już za sobą. Dzięki wsparciu moich najbliższych i przyjaciół udało mi się przetrwać ten czas. Jestem optymistycznie nastawiony do życia, wyniki ostatnich badań po terapii wyglądają również bardzo obiecująco (rozsiew nowotworu został zmniejszony). Teraz czas na to, by przystąpić do dalszej kuracji. Przede mną kilkumiesięczna rekonwalescencja i obserwacja efektów zastosowanej kuracji. Ten czas chcę spożytkować między innymi na zebranie środków na dalsze leczenie. Optymizmem napawa fakt, że ciągle powstają nowe leki, metody leczenia i zewsząd płyną informacje o ich coraz lepszej skuteczności. I wiecie co? To mnie jeszcze bardziej pozytywnie nakręca! Celem mojej zbiórki jest zdobycie środków na innowacyjną formę immunoterapii nierefundowanym lekiem. Koszt takiego leczenia to w przybliżeniu miesięcznie 40 000 PLN. Kwota zawrotna, dla mnie i moich najbliższych - nieosiągalna. Każda pomoc jest dla mnie bardzo wartościowa. Te ostatnie pół roku było niesamowite dla mnie. Dobre słowo, spotkanie z życzliwymi lekarzami i pielęgniarkami, korespondencja ze specjalistami z całego świata. Wszyscy bezinteresowni, bardzo dobrze do mnie nastawieni. To bardzo mi pomaga. Chce mi się bardzo działać dalej i nieśmiało prosić Was o wsparcie, zarówno finansowe, jak i duchowe. Dziękuję Wam bardzo.

8 135 zł z 40 000 zł
20%
Żaneta Stolarz, Gostynin

Zbieram na nierefundowane leczenie raka piersi

O tym, że choruję na raka dowiedziałam się w sierpniu 2019 roku. Diagnoza: rak piersi Her2 (3+), bardzo agresywna postać raka, która wymaga natychmiastowego leczenia. Na zapoznanie się z możliwościami leczenie nie było wiele czasu, jeszcze mniej na podjęcie decyzji o wyborze właściwej ścieżki terapeutycznej. Na moje, i innych osób w podobnej sytuacji, szczęście istnieje lek, który może pomóc w walce z chorobą oraz umożliwić powrót do normalnego życia . Terapia w moim przypadku, czyli leczeniu przedoperacyjnym, w naszym kraju jest nierefundowana. Wlewy podawane są co trzy tygodnie przez 5 miesięcy wraz z chemioterapią. Każda dawka kosztuje 12000 zł. Jestem po trzech dawkach chemioterapii i nierefundowanego leku. Dlatego proszę o pomoc w sfinansowaniu następnych,bo tylko dzięki Wam, Darczyńcom będę mogła cieszyć się każdym kolejnym, przeżytym dniem. W imieniu swoim oraz całej rodziny jesteśmy bardzo wdzięczni za każdą pomoc!

7 878 zł z 55 000 zł
14%
Mirosława Dromlewska, Chełm

Cel został osiągnięty!

Jeszcze raz gorąco, z całego serca dziękuję za Darczyńcom za okazaną pomoc. Obecnie jestem po operacji i czekam na naświetlania. Jeśli chcesz pomóc, możesz wpłacić 1% na rzecz Fundacji Alivia. Przekaż 1% podatku! Numer KRS: 0000358654, cel szczegółowy: MIROSŁAWA DROMLEWSKA 111134 __________________________________________ 26 września 2019 r. w Centrum Onkologii w Warszawie u naszej Mamy potwierdzona została diagnoza raka piersi (HER 2 dodatni). Najskuteczniejsze obecnie leczenie tego nowotworu obejmuje chemioterapię, leczenie operacyjne oraz zastosowanie tzw. podwójnej blokady. Podwójna blokada to dwa innowacyjne leki. Pierwszy z nich jest dostępny i refundowany. Drugi - mimo podpisanej ustawy i podawanych w mediach informacji - nadal nie jest dostępny bezpłatnie dla pacjentów. Podanie jednocześnie obu leków znacząco zwiększa skuteczność terapii - wpływa na zmniejszenie lub nawet całkowite zlikwidowanie guza, co przekłada się na szanse na całkowite wyleczenie. LECZENIE: Kuracja obejmuje podanie w 6 cyklach 7 dawek (fiolek) leku razem z chemioterapią. Pierwsze podanie to podwójna dawka, tzw. nasycająca (2 fiolki). Kolejne 5 dawek podawane jest co 3 tygodnie. KOSZTY: Łączny koszt leczeniato 80 967,6 zł. Obecnie zakupiliśmy ze środków własnych 2 fiolki (23 133,6 zł), które Mama otrzymała 2 października br. Potrzebnych jest jeszcze 5 dawek. Koszt pojedynczej dawki to 11 566,80 zł, co daje kwotę 57 834 zł. Mając nadzieję, że refundacja będzie możliwa jeszcze w trakcie leczenia, do 15 października zbieramy fundusze na kolejną dawkę o wartości 11 566,80 zł. Jeśli pojawi się potwierdzenie o rzeczywistej refundacji leku, zbiórka zostanie zamknięta. W imieniu całej naszej rodziny jesteśmy ogromnie wdzięczni za wsparcie leczenia naszej Mamy.

41 554 zł z 53 834 zł
77%
Renata Radzięta, Mszczonów

Dziękuję za wszystkie wpłaty! Na tę chwilę zawieszam zbiórkę.

Nazywam się Renata Radzięta, choruję na raka piersi Her2 (3+) Ile warte jest ludzkie życie? Okazuje się, że bardzo dużo. W jednej chwili moje życie wywróciło się do góry nogami. Po usłyszeniu diagnozy moje życie nigdy już nie będzie takie samo. Okazało się, że nowotwór jest bardzo agresywny i wymaga natychmiastowego leczenia. Na szczęście istnieje lek, który może pomóc w pokonaniu nowotworu i powrocie do normalnego życia. Jest to lek o nazwie Perjeta. Może uratować mi życie, niestety w naszym kraju obowiązują procedury, które uniemożliwiają mi bezpłatne leczenie nim. Mimo pojawienia się leku na wrześniowej liście refundacyjnej, leczenie nim jest wciąż nierefundowane. W zeszłym tygodniu przyjęłam pierwszą, podwójną dawkę leku. Każda dawka kosztuje 12.000 zł. Czasu jest coraz mniej, ponieważ każdą dawkę trzeba przyjmować co trzy tygodnie, a łączny koszt takiej terapii przekracza możliwości finansowe naszej rodziny. Walka o życie trwa w każdej minucie. Fakt, że my, chorzy na raka musimy prosić innych o wsparcie jest przerażające i upokarzające. To niesprawiedliwe, że chorzy na raka muszą umierać, bo nie stać ich na leczenie, które powinno być dostępne dla każdego. Dlatego proszę o pomoc, bo tylko dzięki Wam, darczyńcom, będę mogła cieszyć się każdym kolejnym, przeżytym dniem.

37 228 zł z 40 000 zł
93%
Julita Kozłowska, Szczytno

Walka z nowotworem piersi, operacja i rehabilitacja

Witam Was! Nazywam się Julita Kozłowska i jestem mamą dwójki cudownych dzieci, 2,5-letniego Bartka oraz 8-letniej Lenki i żoną wspaniałego męża. Do niedawna byłam aktywna zawodowo, prowadząc swoją działalność gospodarczą. Walczę, bo nie jestem na tyle silna, aby się poddać. Dlaczego ja? Nie, nigdy się nad tym nie zastanawiałam. Bardzo chciałabym, żeby nikt nie musiał tych ciężkich chwil przechodzić. Mimo to diagnoza była dla mnie ciosem prosto w serce. Kiedy usłyszałam, że mam raka piersi, pierwsze o czym pomyślałam to, jak synek i córka poradzą sobie beze mnie, kto ich nauczy wszystkiego, co powinna przekazać mama. Kto je utuli w płaczu? Kto je zrozumie tak jak ja? Mam cudownego męża, który jest również cudownym tatą, jednak zawsze byłam pewna, że będę częścią życia swoich dzieci przez długi czas. Chciałabym być dla nich wsparciem i pomocą, uczestniczyć w wyborze studiów, sukni ślubnej, poznać partnerów, doczekać wnuków, móc ich kochać i rozpieszczać. Choroba sprawiła, że życie zatrzymało się, a wszystkie plany zawisły w próżni. Musiałam przerwać naukę w szkole kosmetycznej, a ze ściany zdjąć certyfikaty szkoleń. Środki do życia mocno się uszczupliły, jako że prowadziłam działalność gospodarczą, gdzie bycie chorym oznacza brak dochodu. Mąż stał się jedynym żywicielem czteroosobowej rodziny, z kredytem hipotecznym i innymi zobowiązaniami, które zostały zaciągnięte w trakcie prowadzenia wcześniejszej działalności. Niedługo przed chorobą postanowiłam otworzyć swój wymarzony salon kosmetyczny. Zapisałam się do szkoły, jeździłam na kursy... Teraz? Zostały mi certyfikaty, które musiałam zdjąć ze ściany opuszczając lokal, na który nie mogłam sobie dłużej pozwolić. Po salonie pozostało wspomnienie oraz kredyt. Aż po długim okresie płaczu i beznadziei uderzyła mnie myśl, niby prosta rzecz, choć może nie zawsze oczywista. Dotarło do mnie, że to przecież nie koniec. To nie koniec mojego życia, to nie koniec moich marzeń. Nadal żyję i mam szansę wyzdrowieć i spełnić marzenia swoje i swoich dzieci. Bardzo chcę tego, bardzo chcę wyzdrowieć. Jestem w trakcie chemioterapii pooperacyjnej, po obustronnej mastektomii z rekonstrukcją, choć jeszcze przede mną na pewno minimum jedna operacja, której koszt to około 15000 zł. Po chemioterapii pojawiła się polineuropatia, co sprawia, że wymagam szerokiej rehabilitacji. To koszt kilkudziesięciu tysięcy złotych. Po operacji czeka mnie jeszcze kilka lat ciągłych badań, wizyt w szpitalu i brania leków. Niezwykle ciężko jest mi prosić o pomoc, nigdy wcześniej tego nie robiłam, ale choroba zmusiła mnie do tego. Proszę Was o pomoc i wiarę we mnie. Dziękuję!!!

86 094 zł z 100 000 zł
86%
Gabriela Łuczak, Andrychów

Rekonstrukcja oraz dalsze leczenie

O swojej chorobie dowiedziałam się 2017 roku, kiedy podczas mammografii zdiagnozowano u mnie trzy zmiany, z czego dwie zostały usunięte, następnie zbadane. Okazały się niegroźne. Trzecią zmianę pozostawiono do obserwacji. W marcu 2019 roku, przy kolejnym profilaktycznym badaniu piersi, zdiagnozowano u mnie nowotwór złośliwy piersi z przerzutami na węzły chłonne pod pachą. Obecnie jestem w trakcie chemioterapii, przede mną operacja, naświetlania i rehabilitacja. Moje życie wywróciło się do góry nogami. Częste chemioterapie powodują wahania nastroju i fatalne samopoczucie, przez co nie mogę pracować i przebywam na L4. Moja sytuacja finansowa znacznie się pogorszyła, doszły dodatkowe wydatki związane z dojazdami na chemioterapię oraz samym leczeniem. Choroba ta wymaga częstych wizyt u lekarzy. Niestety terminy na NFZ są bardzo odległe, a aktualnie nie stać mnie na prywatne wizyty i badania u specjalistów. Druga pierś jest również zagrożona. Po skonsultowaniu z lekarzem wiem, że będzie potrzeba częstych i dokładnych badań, a najlepiej byłoby profilaktycznie wykonać mastektomię, której nie refunduje NFZ. Radioterapię rozpoczęłam w marcu 2020 r. Leczenie zakończyło się bardzo silnymi poparzeniami. Nie mogłam doczekać się rekonstrukcji piersi, niestety stan skóry, która była zwęglona, czarna na to nie pozwalał. Towarzyszyły temu nie do zniesienia silne nerwobóle spowodowane licznymi uszkodzeniami nerwów. To wszystko przez długi czas uniemożliwiało podjęcie krokóww kierunku rekonstrukcji. Na tę chwilę jest rok 2022, staram się o rekonstrukcję piersi, niestety ten zabieg nie będzie należał do prostych, gdyż skóra po radioterapii jest w bardzo złym stanie. Będzie potrzebny przeszczep skóry z pleców i co się z tym wiąże przyjęcie się przeszczepu, gojenie, rehabilitacja. Po czym daleka jeszcze droga do celu: ekspander z częstymi uzupełnieniami, implant i na końcu rehabilitacja. Dlatego bardzo proszę o wpłaty, ponieważ w dobie pandemii dostępność do służby zdrowia, badań, terminów jest jeszcze bardziej ograniczona niż była. Chciałam bardzo podziękować wszystkim Darczyńcom, którzy wpłacili na konto mojej zbiórki oraz wszystkim tym, którzy to zrobią. Dziękuję.

54 081 zł z 75 000 zł
72%
Helena Żaglewska, Gdańsk

Na walkę z rakiem po raz czwarty - zbiórka na lek!

Choruję na nowotwór złośliwy już 22 lata. Dowiedziałam się o tym niedługo po urodzeniu mojego jedynego syna.22 lata walki, podczas której nigdy się nie poddałam i nie poddam, bo mam kochającą rodzinę, dla której chcę żyć. Choroba ta zabrała mi bardzo dużo, ale to nie może być koniec. W 1997 roku stwierdzono u mnie rozsiany nowotwór złośliwy piersi. Przez pół roku przyjmowałam chemię. W 2001 roku nastąpił nawrót choroby na bliźnie. Guza wycięto i miałam kurację naświetlania kobaltem. W 2012 roku kolejny cios i nawrót choroby, tym razem na płucu prawym... Od tego czasu przyjmuję tabletki, lecz w marcu tego roku wykryto zmiany na kręgosłupie oraz drugiej piersi. Jedynym ratunkiem, który mi został, jest obecnie lek w ilości 4 opakowań, na który mnie nie stać. Jest bardzo duża szansa, że lek ten powstrzyma rozwój nowotworu. Nie mam renty, gdyż w 2013 roku została mi odebrana. ZUS stwierdził, że przerzuty na płucu to przypadek, który nie ma związku z moją chorobą od 1997 roku, w związku z czym renty już nie otrzymuję. Bardzo proszę o pomoc, bo liczy się każda złotówka i będę walczyć - nie chcę, żeby był to koniec!

14 116 zł z 30 000 zł
47%
Beata Łączyńska, Knurów

Na leczenie i rehabilitację

Mam marzenie... Każdego dnia budzić się zdrowym. To największe bogactwo, jakie można mieć w życiu... Gdy pięć lata temu dowiedziałam się, że mam raka piersi, nie mogłam uwierzyć. Ziścił się mój najgorszy koszmar. Ta okropna choroba zabrała mi mamę. Pozostawiła ogromną pustkę w moim sercu. Obiecałam sobie wtedy, że nie pozwolę, by historia się powtórzyła. Diagnoza - rak piersi wysoce hormonozależny (ER+++ 100% silna ekspresja, PR++, HER2+, G2.pt2, NG2 naciekający). Zlecono radykalną mastektomie lewej piersi + węzły, ponieważ wykryto mikroprzerzuty. 17 października 2014 zostałam operowana. Narodziłam się na nowo. Cel: dalej walczyć i żyć. Rozpoczęłam terapię: chemioterapia 4 AC oraz palitaxelprzez 12 tygodni. W międzyczasie okazało się, że mam wznowę w dole pachowym. Zdecydowano, że konieczna jest druga operacja, jak tylko skończę przyjmować chemię. Dałam radę. Kolejnym etapem leczenia była radioterapia i hormonoterapia. Przez cały ten czas łatwo nie było, ale wróciłam do normalnego życia. Rany się zabliźniły, włosy odrosły, uśmiech wrócił na twarzy. I przede wszystkim nadzieja na przyszłość. Zrobiłam rekonstrukcję piersi, wróciłam do pracy i zaczęłam się udzielać jako wolontariuszka w Instytucie Onkologii w Gliwicach. Pomagałam paniom, które są na początku tej niełatwej drogi. W tym roku, niestety, po 4 latach od zakończenia leczenia choroba wróciła. Przerzut do barku i kości ramiennej lewej. Kolejny szok i niedowierzanie. Groziła mi utrata ręki. Przeszłam poważną operację usunięcia zaawansowanej już choroby. Obecnie mam endoprotezę i bez wyczerpującej rehabilitacji nie mogłabym funkcjonować. Oprócz tego, że muszę na nowo nauczyć się poruszać ręką, mam problem z obrzękiem limfatycznym. Dalsza diagnostyka pokazała zmianę 3 cm na wątrobie, biopsja potwierdziła jej agresywność. Mój lekarz prowadzący ustalił leczenie, jednak nie jest ono refundowane. Potrzebuję pieniążki na onkologiczny lek i rehabilitację. Mimo trudności fizycznych musiałam podjąć pracę, żeby móc funkcjonować, żyć. Bardzo proszę ludzi dobrej woli o pomoc, chcę żyć!!! Proszę, pomóżcie mi dotrzymać obietnicy, że ta traumatyczna historia więcej się nie powtórzy. Życie jest ciągiem doświadczeń, z których każde czyni nas silniejszymi, mimo że czasem trudno nam to sobie uświadomić. Życie jest straszne, ale ja postanowiłam, że jest piękne. „Jeżeli idziesz przez piekło, nie zatrzymuj się, idź dalej. Wszystko się kiedyś kończy” – Winston Churchill

59 612 zł z 200 000 zł
29%
Beata Kowalska, Gliwice

Udało się otrzymać lek!

Drodzy Darczyńcy, Bliscy, Przyjaciele! Otrzymałam wspaniałą wiadomość, moje leczenie będzie kontynuowane nieodpłatnie, co oznacza, że wstrzymuję zbiórkę. Dziękuję wszystkim za wpłaty. Środki, które od Was otrzymałam, przeznaczę na leki zapisywane przez lekarzy, konsultacje oraz diagnostykę, na którą nadal czasem trzeba czekać w ramach NFZ. ************************************************************** Mam na imię Beata. W ostatnim czasie moje samopoczucie bardzo się pogorszyło, stale brakowało mi sił i chęci na wszystko. Z osoby energicznej i uśmiechniętej zmieniłam się w ponurą i wiecznie zmęczoną. Z racji, iż kończę w tym roku 50 lat, zostałam objęta programem profilaktycznym raka piersi. Mimo że regularnie się badałam, postanowiłam skorzystać z programu, zwłaszcza ze względu na złe samopoczucie. Ku zdziwieniu mojemu i bliskich, okazało się, że mam raka piersi. Na domiar złego, odmianę złośliwą i bardzo agresywną (HER2-dodatni). Szansę na wygraną zwiększa nowoczesny lek, za pomocą którego walczy się z tym konkretnym przypadkiem raka. Ma dobre statystyki i przynosi dobre efekty. Jest on refundowany w większości krajów UE, niestety w Polsce NFZ refunduje go dopiero w drugiej linii leczenia, gdy choroba jest już bardzo zaawansowana. Zastosowanie leku w moim przypadku daje o wiele większe szanse na wyzdrowienie. Koszt całej kuracji to 44 000 zł, do tego dochodzą konsultacje, dojazdy do ośrodka oraz badania diagnostyczne, na które w ramach NFZ często trzeba długo czekać. Leczenie należy rozpocząć w połowie chemioterapii, więc za około trzy tygodnie, a ja nie dysponuję tak ogromną kwotą, dlatego jestem zmuszona prosić o pomoc, co nie jest łatwe. Będę walczyć dopóki starczy mi sił, bo mam wokół ludzi, dla których warto żyć.

39 231 zł z 50 000 zł
78%
Ewa Stryjniak, SOSNOWIEC

Pomóż Ewie w walce z rakiem - Perjeta, wizyty lekarskie, badania

Kochani, mam na imię Ewa, w tym roku skończyłam 59 lat. Jestem żoną i matką dwóch wspaniałych córek.Niestety w czerwcu 2019 pomimo regularnej profilaktyki dopadła mnie choroba. Po szybkich badaniach: usg, biopsji i mammografii - diagnoza: nowotwór piersi lewej Her-2 dodatni. Przypadki nowotworów pojawiały się w mojej rodzinie, lecz kobiety nie miały szans na leczenie, ponieważ nie było wówczas takich leków. Teraz lek jest i od 1 września miał być refundowany, niestety nie ma jeszcze zakontraktowanego przez szpitale programu lekowego i nie jest możliwe uzyskanie leczenia państwowo w tej chwili, a ja bezwzględnie pierwszą dawkę leku muszę przyjąć 7października 2019 r. Tak naprawdę nie wiadomo, ile miesięcy może potrwać biurokracja, a przy raku liczy się każda chwila. Lek, które muszę przyjmować jest lekiem celowanym w typie nowotworu, na który zachorowałam. Koszt jednej dawki to ok. 11 000 zł i ma być podawany co 3 tygodnie (ogólnie 5 dawek). Jestem silna, nigdy nikogo nie prosiłam o pomoc, lecz teraz zmusza mnie sytuacja, dlatego bardzo Państwa proszę o wsparcie mojej zbiórki na zakup leków, konsultacje medyczne, badania diagnostyczne. Wspierając moją zbiórkę na zakup leku, dajesz mi szansę na życie! Wszystkim z góry dziękuję i życzę dużo zdrowia! Ewa

6 397 zł z 24 500 zł
26%
Iwona Tryfon, Warszawa

Proszę o pomoc w walce z rakiem!

Cześć! Mam na imię Iwona, mam 50 lat. Pracuję, mam rodzinę, przyjaciół, płacę regularnie ZUS i podatki. Podczas rutynowej wizyty kontrolnej u lekarza, która odbyła się w lipcu tego roku, stwierdzono u mnie guza piersi. Była to informacja, która wstrząsnęła całym moim życiem. Przeszłam wszystkie etapy leczenia, a obecnie potrzebuję środków na rehabilitację po wycięciu węzłów chłonnych. Jest to zarówno dla mnie, jak i mojej rodziny ciężki etap w życiu, jednakże wierzę, że dzięki wsparciu dobrych ludzi uda mi się przezwyciężyć chorobę oraz uzbieram środki, które są mi niezbędne, aby powrócić do zdrowia. Zadecydowałam, że podejmę tę walkę i się nie poddam! Dziękuję za każde wsparcie.

58 791 zł z 80 000 zł
73%