Zbiórki

Sebastian Parafjańczuk, Warszawa

Walka i Wsparcie

NA CO ZBIERAM? Na leczenie, terapie, poszukiwania rozwiązania, przygotowanie zapasów na ciemniejsze dni przy następnej ostrej walce z "mutantem". KIM JESTEM? Mężczyzna lat 37, z wykształcenia i pasji ratownik medyczny, trener personalny, miłośnik kalisteniki. Wiecznie pozytywnie nastawiony, od pewnego czasu bardzo mocno wierzący. JAK WIELE DLA MNIE ZNACZY POMOC? Ogromnie dużo, choć sam staram się robić, co mogę, pracować tak jak mogę, pomagać innym jak tylko mogę, jednak nie jestem tego w stanie robić aż tak bardzo, jak bym tego chciał. Dlatego teraz ja zwracam się z prośbą do Was o pomoc. DLACZEGO ZBIERAM? Bo jest co najmniej kilka osób, dla których chciałbym jeszcze z 18 lat przeżyć ;)

100 000 zł z 120 000 zł
83%
Katarzyna Watoła, Toporowice

Potrzebuję diagnostyki do dedykowanej terapii celowanej

Kochani, witajcie na mojej zbiórce! Jestem Kasia i mam 43 lata. W marcu tego roku otrzymałam informację o raku szyjki macicy w stadium IB, a na chwilę obecną jestem w stadium IIIC1. Jak widzicie, każdy kolejny miesiąc to kolejny próg, którego wcale nie chcę przekraczać. Chcę wrócić do dzieci, rodziny i przyjaciół, niestety oczekiwanie na terapię odbiera mi to z każdym dniem. Potrzebuję Waszego wsparcia na pilne badanie onkologiczne, które pozwoli mi uzyskać precyzyjną diagnozę i znaleźć odpowiedni plan leczenia. Jak w każdym przypadku liczy się CZAS, który jest nieubłagany. Koszty tego badania są dla mnie zbyt duże, dlatego liczę na Wasze wsparcie. Każdy symboliczny gest pomoże mi w walce z chorobą. Dziękuję za Waszą pomoc i wyrazy wsparcia!

0 zł z 20 000 zł
0%
Monika Dembek, Warszawa

Potrzebuję pieniędzy na rehabilitację ręki

Zaskoczył mnie w 42. roku życia. Nie pomyślałam "Dlaczego ja?!"... Życie... Pamiętam to jak dziś, jestem w pociągu i telefon. W słuchawce usłyszałam: "Mamy wynik biopsji. Rak. Sutka. Złośliwy". Sto myśli na minutę, ile pożyję, co z synem, jak ja to powiem (ja zawsze taka zdrowa). Przyjęłam to na klatę, musiałam, mam dla kogo walczyć. Kolejne wyzwanie w moim życiu, któremu trzeba stawić odważnie czoła. Następnego dnia spotkanie z lekarzem, konsylium, a tam informacja o przerzutach w węzłach chłonnych. Szybka decyzja - chemia, operacja, radioterapia. Leczenie trwało od 2.06.2016 do lutego 2017. Małe wyniszczenie organizmu od środka, ale byłam dzielna (przy wsparciu innych)! Wtedy, tak jak i teraz, pracuję zawodowo jako manager w klubie sportowym, gdzie prowadzę akademię dla dzieci (mój mały osobisty bank energii, tak potrzebnej w tej sytuacji). Minął już rok mojej mozolnej walki z rakiem, nie wygrałam, ale nie składam broni! Jestem już na kolejnym etapie - po operacji muszę mieć sprawna rękę! Codziennej rehabilitacji potrzebuje jak "wody ", wiąże się to jednak z dużymi kosztami. Kwota zbiórki na moje leczenie wzrosła, ponieważ krótko po operacji usłyszałam od pana profesora, że przede mną profilaktyczna, znów nierefundowana, operacja lewej piersi.. Cieszę się każdą chwilą, doceniam rzeczy, które kiedyś wydawały mi się błahe. Chciałabym, jak najdłużej mieć taką możliwość. Niestety cały 2017 rok to walka: najpierw operacja oszczędzająca, następnie usunięcie całej piersi prawej + uszkodzona ręka przez brak węzłów. Mam mutację genetyczną BRCA1, która jest właśnie potrójnie negatywna jak mój nowotwór, który został wykryty w piersi prawej i węzłach pachowych. Dlatego następnie profesor z Gdańska usuwa lewą pierś mówiąc: "Pani Moniko, musimy jeszcze zrobić porządek z lewa piersią, aby choroba nie powróciła, ponieważ pani nowotwór to taki "cichacz" :( Jestempo mastektomii piersi lewej wraz z rekonstrukcją jednoczasową. Po tygodniu wdaje się infekcja i jestem w czasie 4 miesięcy po 2 nieudanych próbach rekonstrukcji. Budzę się bez piersi... i mam informację: "Pani Moniko, nie udało się... Poczeka pani 6 miesięcy i postaram się zoperować". W 2018 jestem po szczęśliwej rekonstrukcji. Kiedy sądziłam, że wszystko już za mną, moja ręka miała odmienne zdanie. Ręka nie mieściła się w żadną bluzkę, była opuchnięta, nie można było wykonywać nią żadnych ruchów. To były kolejne tygodnie walki z chorobą i z własnym ciałem. Pojechałam do Słupska, tam byłam czwartą w Polsce pacjentką, u której przeprowadzono operację rekonstrukcji dróg chłonnych. Następnie długie miesiące rehabilitacji i już do końca tak będzie... Mam mutację skutkująca znacznie zwiększonym ryzykiem wystąpienia również raka jajnika i czekam tylko na informację od doktora: „Musimy, pani Moniko, usuwać". Rak trójnegatywny ma większą skłonność do nawrotów z szybkim wystąpieniem przerzutów, np. do kości, ośrodkowego układu nerwowego czy płuc. Ze względu na fakt, że potrójnie ujemny rak piersi rozsiewa się przede wszystkim drogą naczyń krwionośnych, trwają badania nad lekami, które miałaby na celu ograniczenie tworzenia się naczyń w obrębie guza, ale na razie nie zostały one jeszcze ujęte w standardach leczenia.

59 674 zł z 80 000 zł
74%
Marcin Jończyk, Łódź

Pomóż wygrać walkę z nowotworem mózgu

Nazywam się Marcin Jończyk, mam 34 lata, mieszkam w Łodzi z moją żoną i 5-letnią córeczką Kalinką oraz niedawno narodzonym synem Kamilem. W listopadzie 2016 roku zdiagnozowano u mnie złośliwego guza mózgu. W jednej chwili moje życie się zmieniło. Z wielu planów muszę zrezygnować. Jednak nie zamierzam się poddawać i będę walczyć do końca... Mam dla kogo żyć, chciałbym patrzeć, jak moja córka rośnie i mieć możliwość uczestniczenia w najważniejszych momentach jej życia. Brzmi to bardzo banalnie, ale prawdą jest to, że w obliczu choroby zupełnie inaczej patrzy się na życie. Dopiero po takiej wiadomości docenia się wartość zwykłych, codziennych chwil. Mój guz został usunięty, a obecnie jestem leczony radioterapią i chemioterapią. Jednak prawdopodobieństwo całkowitego wyleczenia jest znikome, natomiast guz w każdej chwili może odrosnąć. Przede mną jeszcze długie leczenie. Obecnie największe nadzieje pokładam w terapii NanoTherm w Berlinie, której koszt wynosi około 200 tysięcy złotych. Dodatkowe koszty to leki, dojazdy oraz prywatne konsultacje lekarskie. Wraz z rodziną poszukuję różnych innych sposobów leczenia. Niestety są one jeszcze bardziej kosztowne, a żadna z tych metod nie daje mi gwarancji wyzdrowienia. Bardzo Was proszę o wsparcie w zbieraniu funduszy na leczenie u specjalistów, ponieważ to może uratować mi życie.

179 481 zł z 200 000 zł
89%
Grażyna Pilcek, Sztum

Chcę jeszcze trochę pożyć...

Moja choroba to złośliwy rak piersi, luminalny B, HER 2 dodatni. Jest mi potrzebna pomoc, ponieważ jestem na KRUS i jeden dzień świadczeń ubezpieczenia to 20 zł. W miesiącu to tylko 600 zł, a czeka mie długie leczenie, które wiąże się z potężnymi kosztami. Moje ubezpieczenie pokryje tylko część z nich, resztę muszę opłacić sama. Pozdrawiam, Grażyna

283 zł z 21 000 zł
1%
Monika Koszałka, Lublin

Zbiórka na leczenie onkologiczne i rehabilitację

Mam 54 lata. W kwietniu 2018 roku zdiagnozowano u mnie chorobę nowotworową - rak jajnika w trzecim stopniu zaawansowania. Miałam 49 lat, właśnie po czasie zajmowania się wychowywaniem syna, pełna energii wracałam na rynek pracy. Snułam plany na nowy okres życia. Badania kontrolne sprowadziły mnie na ziemię. Nie spodziewałam się takiego scenariusza. Mój syn miał 16 lat. Bałam się powiedzieć mu, co mi jest. Idąc na pierwszą operację powiedziałam, że to zwykły zabieg, ale bardzo szybko zorientował się, jaka jest prawda. Mój mały mężczyzna nawet przez chwilę nie okazał lęku. Kazał mi tylko obiecać, że wyzdrowieję. Nie było innego wyjścia. Podjęłam rękawicę i rozpoczęłam leczenie. Niestety, to typ o nawrotowym charakterze. Przeszłam dwie ciężkie operacje, 12 cykli chemioterapii, hormonoterapię. Obecnie znów jestem w czasie wznowy, czekam na decyzję o kwalifikacji do programu badawczego lub na radioterapię. Leki, suplementy, dieta, rehabilitacja, wyroby medyczne, badania, dojazdy na leczenie, wizyty u specjalistów - to generuje koszty z którymi nie zawsze jestem w stanie sobie poradzić. Choroba nauczyła mnie, by cieszyć się i być wdzięczną za wszystko, czego mogę doświadczać. Kocham swoje życie właśnie takie jakie jest i zrobię wszystko by trwało jak najdłużej.

4 117 zł z 25 000 zł
16%
Gabriela Łuczak, Andrychów

Rekonstrukcja oraz dalsze leczenie

O swojej chorobie dowiedziałam się 2017 roku, kiedy podczas mammografii zdiagnozowano u mnie trzy zmiany, z czego dwie zostały usunięte, następnie zbadane. Okazały się niegroźne. Trzecią zmianę pozostawiono do obserwacji. W marcu 2019 roku, przy kolejnym profilaktycznym badaniu piersi, zdiagnozowano u mnie nowotwór złośliwy piersi z przerzutami na węzły chłonne pod pachą. Obecnie jestem w trakcie chemioterapii, przede mną operacja, naświetlania i rehabilitacja. Moje życie wywróciło się do góry nogami. Częste chemioterapie powodują wahania nastroju i fatalne samopoczucie, przez co nie mogę pracować i przebywam na L4. Moja sytuacja finansowa znacznie się pogorszyła, doszły dodatkowe wydatki związane z dojazdami na chemioterapię oraz samym leczeniem. Choroba ta wymaga częstych wizyt u lekarzy. Niestety terminy na NFZ są bardzo odległe, a aktualnie nie stać mnie na prywatne wizyty i badania u specjalistów. Druga pierś jest również zagrożona. Po skonsultowaniu z lekarzem wiem, że będzie potrzeba częstych i dokładnych badań, a najlepiej byłoby profilaktycznie wykonać mastektomię, której nie refunduje NFZ. Radioterapię rozpoczęłam w marcu 2020 r. Leczenie zakończyło się bardzo silnymi poparzeniami. Nie mogłam doczekać się rekonstrukcji piersi, niestety stan skóry, która była zwęglona, czarna na to nie pozwalał. Towarzyszyły temu nie do zniesienia silne nerwobóle spowodowane licznymi uszkodzeniami nerwów. To wszystko przez długi czas uniemożliwiało podjęcie krokóww kierunku rekonstrukcji. Na tę chwilę jest rok 2022, staram się o rekonstrukcję piersi, niestety ten zabieg nie będzie należał do prostych, gdyż skóra po radioterapii jest w bardzo złym stanie. Będzie potrzebny przeszczep skóry z pleców i co się z tym wiąże przyjęcie się przeszczepu, gojenie, rehabilitacja. Po czym daleka jeszcze droga do celu: ekspander z częstymi uzupełnieniami, implant i na końcu rehabilitacja. Dlatego bardzo proszę o wpłaty, ponieważ w dobie pandemii dostępność do służby zdrowia, badań, terminów jest jeszcze bardziej ograniczona niż była. Chciałam bardzo podziękować wszystkim Darczyńcom, którzy wpłacili na konto mojej zbiórki oraz wszystkim tym, którzy to zrobią. Dziękuję.

54 081 zł z 75 000 zł
72%
Izabela Kargol, Szczytno

Potrzebna pomoc finansowa w walce z nowotworem

Mam na imię Izabela, mam 44 lata, jestem mamą trójki cudownych dzieci, które poza mną nie widzą świata - najstarszy syn ma na imię Otton i ma 14 lat, młodszy Tytus ma 12 lat, a córeczka 2,5 roku. Moje życie przed zachorowaniem na nowotwór piersi wyglądało dość normalnie. Głównie zajmowałam się domem i dziećmi. Moją pasją jest uprawa działki, którą z mężem posiadamy. Uwielbiam kwiaty, szczególnie róże i mieczyki. Latem lubimy z mężem upajać się zapachem naszej działki i uwielbiamy, jak nasze dzieci wesoło po niej ganiają. Środki zgromadzone dzięki Waszemu wsparciu będą przeznaczone na dojazdy na chemioterapię, badania oraz wizyty u lekarzy, a także niezbędne leki oraz środki specjalnego przeznaczenia medycznego.

4 023 zł z 25 000 zł
16%
Iwona Tryfon, Warszawa

Proszę o pomoc w walce z rakiem!

Cześć! Mam na imię Iwona, mam 50 lat. Pracuję, mam rodzinę, przyjaciół, płacę regularnie ZUS i podatki. Podczas rutynowej wizyty kontrolnej u lekarza, która odbyła się w lipcu tego roku, stwierdzono u mnie guza piersi. Była to informacja, która wstrząsnęła całym moim życiem. Przeszłam wszystkie etapy leczenia, a obecnie potrzebuję środków na rehabilitację po wycięciu węzłów chłonnych. Jest to zarówno dla mnie, jak i mojej rodziny ciężki etap w życiu, jednakże wierzę, że dzięki wsparciu dobrych ludzi uda mi się przezwyciężyć chorobę oraz uzbieram środki, które są mi niezbędne, aby powrócić do zdrowia. Zadecydowałam, że podejmę tę walkę i się nie poddam! Dziękuję za każde wsparcie.

58 791 zł z 80 000 zł
73%
Estera Łyzińska, Płock

Dla Estery

Witam, mam na imię Estera. Zaczął się drugi rok moich zmagań z nowotworem piersi. Za mną chemioterapia, operacja, radioterapia. W związku z tym, że nowotwór jest złośliwy i inwazyjny, trzeba było usunąć pierś i węzły. Przede mną, jeśli wszystko będzie dobrze, pięć lat leczenia hormonalnego i immunologicznego. Jeżdżę na zastrzyki i wlewy. Brak węzłów spowodował gromadzenie się limfy na ręce i muszę korzystać z rehabilitacji. Nie ma możliwości, abym na tę chwilę wróciła do pracy. Zwracam się z prośbą o pomoc, bo wyjazdy na leczenie są niestety kosztowne (mieszkam w Płocku, a jestem pod opieką szpitala w Bydgoszczy). Z góry dziękuję za każde wsparcie ❤️

8 603 zł z 30 000 zł
28%
Przemysław Siudut, Kraków

Pomóż przegonić z nami raka! Bo rak to nie wyrok!

Cześć, mam na imię Marlena. Człowiek w życiu codziennym mierzy się z różnymi przeciwnościami losu, zawsze ja i moja rodzina staraliśmy się radzić sobie ze wszystkim, przed czym stawia nas życie. Teraz jednak nastał taki moment, że pragnę zwrócić się do Was, bo w ludziach jest największa siła! Historia jednak nie będzie o mnie, będzie o moim tacie. Mój tata, lat 57, w październiku 2020 r. dołączył do grona osób walczących z rakiem. Jest osobą pogodną, patrzącą pozytywnie na świat, zawsze można liczyć na dobre słowo czy pomoc z jego strony. Od połowy 2021 r. musiał przestać pracować, co wiązało się ze zwolnieniem z pracy i utratą źródła dochodu. Pracę swoją bardzo lubił, od młodzieńczych lat zawsze chciał być żołnierzem zawodowym. Całą swoją służbę, trwającą ponad 30 lat, starał się odbyć zgodnie z założeniami służby żołnierza. Przemek, bo tak na imię ma mój tata, jest ojcem dwóch córek (ja i moja młodsza siostra – 17 lat), kochającym mężem, dobrym teściem, a ostatnio odnajduje się w nowej roli, na którą czekał z niecierpliwością – roli dziadka! Choć sił ma niewiele, a wnuczka ma dopiero 2 miesiące – jest to duet idealny! Wnuczka stała się jego oczkiem w głowie, zawsze lubił dzieci i pragnie się nią jeszcze nacieszyć, dlatego staje do walki ze zdwojoną siłą. Tak jak wspomniałam, w październiku 2020 r. diagnoza przyszła nagle i nieoczekiwanie. Lekarz oznajmił – Ma pan nowotwór złośliwy odbytnicy (cT4N2M1). Jakby tego było mało, guz jest duży i w kiepskim miejscu, bo 4 cm nad odbytem, do tego nacieka na okoliczne narządy. Na ten moment jest nieoperacyjny. Tata trafił do szpitala na oddział chirurgii w celu wykonania badań (kolonoskopia) oraz dotoczenia krwi, ponieważ miał głęboką anemię. Pierwotnie miała też być wykonana operacja usunięcia guza z odbytnicy. Niestety po wykonaniu badań i przeanalizowaniu wyników, lekarz stwierdził, że na ten moment nie jest w stanie usunąć guza. A dodatkowo wtedy okazało się, że jest to właśnie rak. Z uwagi na zagrażającą niedrożność przewodu pokarmowego oraz stan taty, który był naprawdę ciężki (wycieńczony i niedożywiony), lekarz podjął decyzję o wyłonieniu kolostomii. Na początku był to dla nas szok, coś nowego. W szczególności dla taty, ponieważ zawsze był aktywny fizycznie – basen, rower czy sauna. Jednak postanowiliśmy wziąć się w garść i stanąć do walki z rakiem! Niestety z uwagi na zaawansowanie choroby, tata ma przerzuty w płucach (kilka guzków) oraz powiększone węzły. Pierwszym krokiem w walce z rakiem było podjęcie radioterapii – na początku listopada 2020 r. przez 5 dni naświetlany był guz, następnie w styczniu 2021 r. do lipca 2021 r. tato przeszedł pierwszy cykl składający się z 8 wlewów chemii. Był to dla niego ciężki czas, ponieważ musiał zbierać w sobie siły, żeby walczyć z rakiem i skutkami ubocznymi, jakie niesie za sobą radioterapia oraz chemioterapia. Dzięki skorzystaniu z wielu leków, suplementów, żywności przeznaczenia medycznego (nutridrinki, białko) tato w miarę dobrze przeszedł ten ciężki okres. Dodatkowo te wszystkie leki, suplementy, terapie mają za zadanie chronić te narządy, gdzie rak jeszcze nie dotarł. Z końcem roku 2021 r. tato zaczął na nowo źle się czuć... Machina ruszyła ponownie. Badania, analiza i kolejna radioterapia. Aktualnie tato jest w czasie kolejnej chemioterapii, która jest o wiele cięższa dla niego do zniesienia i obciążająca organizm (wcześniej miał jednodniowe wlewy, teraz są 2x po 24h) i jeszcze bardziej potrzebuje pomocy i wsparcia, aby przetrwać ten ciężki cykl chemii oraz odbudować i zregenerować organizm po niej, co będzie wiązać się z kosztami wizyt u prywatnych specjalistów (w dobie pandemii ciężko o "normalne" terminy wizyt) oraz specjalistycznych badań, aby szybciej móc działać i ocenić działanie obecnej chemii. Nie wspomnę o kosztach dojazdu do lekarzy, szpitali czy potrzebie zakupu dodatkowego sprzętu stomijnego, ponieważ limit na refundację przy skutkach ubocznych chemii (np. biegunka) jest niewystarczający. Przedstawione dodatkowe leczenie to koszt rzędu kilku tysięcy złotych miesięcznie. Stosowanie dotychczasowej suplementacji ma sens w przejściu choroby i leczenia w sposób łagodniejszy. Bardzo chcielibyśmy również zasięgnąć opinii innych jeszcze specjalistów w Polsce, jednak to są już wysokie koszta terapii i wizyt, których NFZ nie refunduje. Wierzę, że dzięki Waszej pomocy jesteśmy w stanie to zrobić! Dlatego z całego serca proszę Was Kochani o wsparcie. Pamiętajmy, złotówki mają moc!!! Pomóż nam razem walczyć i cieszyć się dalej życiem! Za każdą wpłatę będziemy bardzo wdzięczni, za co z góry serdecznie dziękujemy z całego serducha!!!

2 945 zł z 25 000 zł
11%
Anna Witczak, Strzałkowo

Sytuacja jest stabilna, w związku z czym zatrzymuje zbiórkę.

Witam! Mam na imię Anna, jestem mamą wspaniałego dziesięciolatka. W czerwcu tego roku kończę 39 lat. Od wiosny 2012 wiedziałam, że coś podejrzanego zaczyna się dziać z moim organizmem. Nieustanne zmęczenie i ogólne złe samopoczucie skłoniło mnie do poszukiwania przyczyny takiego stanu. Choć codziennie słyszymy, że ktoś zachorował na raka, to bardzo trudno uwierzyć w taką diagnozę, kiedy słyszy się ją osobiście - rak piersi z nadekspresją receptora HER2. Konfrontacja z chorobą stanowi bolesne doświadczenie. Lękowi przed cierpieniem towarzyszy strach przed samotnością. Strach przed tym, że będzie się dla kogoś ciężarem. Strach przed pozostawieniem ukochanego synka. Mam już za sobą chemioterapię, operację i radioterapię. Obecnie jestem w trakcie rocznego cyklu leczenia herceptyną. Czeka mnie ponowny zabieg chirurgiczny i rehabilitacja. Pieniądze, jakie uda mi się uzbierać, chciałabym przeznaczyć na dojazdy do ośrodka, rehabilitację, prywatną diagnostykę, na którą czeka się miesiącami w ramach NFZu, ale najbardziej marzę, że uda mi się zrobić ponowną operację w klinice Helios w Niemczech, która jest bardzo kosztowna i znów poczuję się pewną siebie osobą. Wierzę, że dzięki Państwa pomocy będę mogła kontynuować leczenie i rehabilitację. Dziękuję za każde wsparcie. Ania

17 900 zł z 40 000 zł
44%