Zbiórki

Anna Bulzak, Nowy Sącz

Zbieram na lek Perjeta

Witam, Kochani! Mam na imię Anna. Mam kochającą rodzinę, męża i dwójkę dzieci. Wiadomość o chorobie była zaskoczeniem dla mnie i mojej rodziny. W kwietniu 2016 r. zdiagnozowano u mnie nowotwór piersi. Jest to szczególny typ nowotworu - her 2 dodatni, a możliwości jego leczenia są ograniczone. Jestem po operacji i po leczeniu onkologicznym. By nie dopuścić do nawrotu choroby potrzebuję pieniędzy na specjalistyczne badanie - tj. płynna biopsja -która jest bardzo droga i przekracza moje możliwości finansowe. Potrzebuję też rehabilitacji, gdyż cały czas walczę ze skutkami ubocznymi choroby. Dziękuje każdemu za okazane wsparcie i pomoc!

13 584 zł z 60 000 zł
22%
Grażyna Rajczyk, Zawiercie

Wsparcie nowego nierefundowanego leczenia

W 2021 r. zachorowałam na raka piersi w 4 stopniu zaawansowania - z przerzutami do całego kośćca. Długo przed diagnozą szukałam przyczyny dolegliwości bólowych kręgosłupa, które uniemożliwiały mi normalne funkcjonowanie. Nie spodziewałam się, że diagnoza może być tak straszna. Teraz po leczeniu hormonalnym przyjmuję chemioterapię od czerwca 2023 r. Leczenie rujnuje moją codzienność, bardzo osłabiając organizm. Bez pomocy moich bliskich nie jestem w stanie samodzielnie funkcjonować. Wspierają mnie w każdym aspekcie dnia codziennego. Mimo dotychczasowego leczenia choroba wykazuje progresję (płuca i wątroba), dlatego zmuszona jestem szukać dodatkowych form leczenia, które nie zawsze są refundowane z funduszy NFZ. Moja codzienność to silne dolegliwości bólowe kręgosłupa oraz kości, które uniemożliwiają poruszanie się nawet po domu. Zbieram fundusze na nowe leczenie, które pomoże poprawić mi jakość życia. Dziękuję za dotychczasowe wpłaty.

3 253 zł z 50 000 zł
6%
Eugeniusz Kędziora, Wałbrzych

Walka z nowotworem

Przerzut do mózgu z dnia na dzień odebrał sprawność ręki i możliwość poruszania się. Udana operacja usunięcia guza była jednocześnie potwierdzeniem, że to nowotwór. Rehabilitacja przywraca sprawność, ale jednocześnie rozpoczęła się walka z rakiem, diagnozowanie, pierwsze chemie. To walka długoterminowa i kosztowna, stąd niezbędne są środki na badania i leczenie - NFZ ma swoje procedury, które ograniczają dostęp do niektórych terapii.

3 041 zł z 50 000 zł
6%
Żaneta Stolarz, Gostynin

Zbieram na nierefundowane leczenie raka piersi

O tym, że choruję na raka dowiedziałam się w sierpniu 2019 roku. Diagnoza: rak piersi Her2 (3+), bardzo agresywna postać raka, która wymaga natychmiastowego leczenia. Na zapoznanie się z możliwościami leczenie nie było wiele czasu, jeszcze mniej na podjęcie decyzji o wyborze właściwej ścieżki terapeutycznej. Na moje, i innych osób w podobnej sytuacji, szczęście istnieje lek - Pertuzumab, który może pomóc w walce z chorobą oraz umożliwić powrót do normalnego życia . Terapia Pertuzumabem w moim przypadku, czyli leczeniu przedoperacyjnym, w naszym kraju jest nierefundowana. Wlewy podawane są co trzy tygodnie przez 5 miesięcy wraz z chemioterapią. Każda dawka kosztuje 12000 zł. Jestem po trzech dawkach chemioterapii i Pertuzumabu. Dlatego proszę o pomoc w sfinansowaniu następnych,bo tylko dzięki Wam, Darczyńcom będę mogła cieszyć się każdym kolejnym, przeżytym dniem. W imieniu swoim oraz całej rodziny jesteśmy bardzo wdzięczni za każdą pomoc!

7 878 zł z 55 000 zł
14%
Katarzyna Grabowska, Białystok

Leczenie onkologiczne - lek nierefundowany

Mam na imię Kasia. Choruję na raka szyjki macicy. Pierwszą diagnozę usłyszałam w 2007 roku. Z uwagi na zły stan ogólny niekwalifikujący do zabiegu chirurgicznego podjęto decyzję o radioterapii i chemioterapii. Leczenie przyniosło efekty i było skuteczne na okres 10 lat. Po tymczasie mój świat ponownie legł w gruzach, gdyż nastąpiła wznowa choroby nowotworowej. Zastosowano kolejną chemioterapię, lecz po dwóch latach choroba znowu się odezwała. Byłam leczona w październiku i listopadzie 2020 r. - zastosowano 5 frakcji brachyterapii HDR, ale po 8 miesiącach biopsja i diagnoza zwaliła mnie z nóg. W najgorszych snach nie spodziewałam się, że choroba znowu powróci, lecz niestety spotkało mnie to czwarty raz. Teraz jestem w trakcie kilku cykli chemioterapii agresywnej, które ciężko znoszę. Na chwilę obecną lekarze chcą dołączyć do aktualnego leczenia preparat o nazwie Avastin, który nie jest refundowany w leczeniu raka szyjki macicy. Obecnie przebywam na rencie, mam orzeczoną całkowitą niezdolność do pracy i nie jestem w stanie samodzielnie sfinansować leczenia które jest bardzo kosztowne (około 50 tys. zł). Chcę walczyć i pokonać nowotwór, bo mam dla kogo żyć i wierzę, że jeszcze wiele pięknych chwil przede mną.

2 615 zł z 50 000 zł
5%
Karolina Kowalska, Bogatynia

Pomóż mi pokonać białaczkę i cieszyć się życiem

Kochani! Nazywam się Karolina Kowalska i mam 24 lata. Do niedawna cieszyłam się życiem i czerpałam z niego jak najwięcej. Niestety w lutym 2019 roku zdiagnozowano u mnie ostrą białaczkę szpikową wysokiego ryzyka (nowotwór złośliwy układu krwiotwórczego). Obecnie jestem leczona w Klinice Hematologii, Nowotworów Krwi i Transplantacji Szpiku we Wrocławiu. Do tej pory zrealizowałam kilka linii leczenia chemioterapią, które nie przyniosły oczekiwanych rezultatów. Leczenie utrudnione było licznymi powikłaniami oraz długotrwałym okresem aplazji, czyli upośledzeniem funkcji szpiku. W chwili obecnej jestem przygotowywana do przeszczepu szpiku. Planowany jest przeszczep od osoby spokrewnionej, a dawcą szpiku zostanie moja mama. Termin zabiegu wyznaczono na 20.08.2019, jednak może on z różnych względów ulec zmianie. Wiem, że moje leczenie w dalszym ciągu wymagać będzie ogromnych nakładów finansowych przerastających możliwości mojej najbliższej rodziny. Dlatego z całego serca będę wdzięczna za każdą najmniejszą pomoc, która pomoże mi pokonać chorobę.

2 414 zł z 50 000 zł
4%
Grzegorz Banachowicz, Bytom

Z ogromnym smutkiem zawiadamiamy, że Grzegorz odszedł...

Z ogromnym smutkiem zawiadamiamy, że Grzegorz odszedł... Składamy szczere wyrazy współczucia jego rodzinie i bliskim, Zarząd Fundacji Alivia. Zbiórka Grzegorza została zamknięta. Prosimy nie przekazywać darowizn na ten cel. ………………………………………………………..***…………………………………………………………. Dzień dobry, mam na imię Grzegorz, mam 38 lat Jestem ojcem fantastycznych dzieciaczków. Są one dla mnie całym światem. Jak każdy młody człowiek miałem plany i marzenia, które powoli realizowałem wierząc, że z czasem uda się spełnić je wszystkie. Niestety pewnego dnia życie napisało dla mnie swój własny scenariusz, który był daleki od tego, co zamierzałem. Teraz mam nowe marzenie - powrót do zdrowia i walczenie do samego końca, bo mam dla kogo. Część z Was zna mnie bardzo dobrze, inni mniej albo wcale. Część z Was mnie lubi, część pewnie mniej, ale są takie momenty w życiu człowieka, kiedy sympatie i antypatie odchodzą na dalszy plan. W moim życiu taki moment nastąpił niedawno, dnia 11 września 2022 roku. To właśnie wtedy zdiagnozowano u mnie nowotwór złośliwy (mięsak maziówkowy kostki lewej w stadium rozsiewu do płuc i pachwiny dolnej). Choroba jest tak poważna, że zmuszony byłem przestać pracować i w tym momencie straciłem jedyny dochód. Niedawno przyjąłem pierwszą dawkę chemioterapii. Leczenie w tych czasach jest bardzo kosztowne, a ja na tę chwilę nie posiadam wystarczających środków pieniężnych. Leki, suplementy, dojazdy i wizyty lekarskie to dodatkowe koszty. Czeka mnie jeszcze operacja kostki lewej. W związku z tym zwracam się do Was o pomoc, bo bez Was nie dam rady w tej nierównej walce. DLA MNIE KAŻDA ZŁOTÓWKA jest na wagę złota. Choroba postępuje bardzo szybko, pozbawiła mnie bardzo dużo, a wiem, że to dopiero początek walki z rakiem. Chcę walczyć do samego końca dla mojej rodziny. Jeszcze raz bardzo proszę o Waszą pomoc i z góry dziękuję za każde wsparcie!

2 347 zł z 50 000 zł
4%
Michał Kaczmarski, Rudna

Na protezę po amputacji nogi i rehabilitację

Cześć, jestem Michał i w tym roku skończyłem 19 lat, a już mam protezę biodra. W lutym zeszłego roku upadłem i złamałem kość szyjki udowej. Lekarze długo diagnozowali, co doprowadziło do złamania kości szyjki udowej w tak młodym wieku. Takie złamanie zdarza się raz na milion i nie wróży nic dobrego. Przetransportowali mnie do innego szpitala, tam usłyszałem "robimy biopsję, to najprawdopodobniej rak". Po miesiącu spędzonym w szpitalnym łóżku potwierdziło się najgorsze, lecz dopiero wtedy lekarze wiedzieli, jakie kroki podjąć i w końcu przeprowadzili operację, po której mogłem powoli dochodzić do siebie i wstać z łóżka. Guza usunięto, a na miejsce wyniszczonej kości wstawiono endoprotezę. W dniu wypadku nie byłem ubezpieczony. Do września jakoś sobie radziłem, aż do momentu pojawienia się ostrego bólu, któremu towarzyszył rozrastający się w bardzo szybkim tempie guz. Przez kilka miesięcy tułałem się po lekarzach, guz wciąż rósł, ja zwijałem się z bólu, a w międzyczasie czekałem na diagnozę, co się ze mną dzieje. Po podróżach w różne miejscowości w całej Polsce i po wielu konsultacjach z lekarzami potwierdziło się najgorsze. To OSTEOSACROMA, inaczej mięsak kościopochodny, bardzo rzadki nowotwór, który zaatakował moje kości. Aktualnie specjaliści mówią, że powinienem być już dawno leczony onkologicznie, a guz jest już za duży, by go operować! Choć rokowania nie są za ciekawe, zaczynam chemię. Dają mi tylko 60% na przeżycie do 5 lat, a to i tak najlepsza opcja. Chcę żyć! Aktualizacja: Jestem po walce z mięsakiem kościopochodnym (osteosarcoma). Niestety chemia nie pomogła i miałem nawrót z naciskiem na miednicę i brzuch. Guz miał 16 cm. Musiałem podjąć się amputacji nogi z częścią miednicy. Po amputacji wynik histopatologiczny pokazał, że nie mam już w sobie cech nowotworu. Niestety może wrócić w każdej chwili, ale trzeba być dobrej myśli! Mam możliwość wstawienia protezy kanadyjskiej, dzięki której będę mógł się swobodnie poruszać, ale wiąże się to też z długą rehabilitacją, żeby przystosować ciało do protezy, co też niestety jest kosztowne (podkreślam: nie byłem ubezpieczony przed tym wszystkim i nie dostałem ani grosza za poniesione koszty leczenia). Wcześniej byłem osobą bardzo aktywną, dlatego tak mi na tym zależy. Bardzo proszę o wsparcie. Dobro wraca, pamiętajcie!

2 214 zł z 50 000 zł
4%
Maria Czajkowska, Warszawa

Pomóżcie nam sfinansować dalsze leczenie

Nasza kochana mama, babcia i teściowa Maria Czajkowska wiosną 2018 r. dowiedziała się, że jej dotychczasowy zdrowy organizm bardzo mocno zaskoczył ją i całą naszą rodzinę – usłyszeliśmy bardzo trudne do zrozumienia słowa… Zdiagnozowano złośliwy nowotwór jelita grubego z mutacja BRAF V600E bez stwierdzonych cech niestabilności mikrosatelitarnej. Zamiast cieszyć się wnukami, na które tak długo czekała, mama musiała podjąć heroiczną walkę o zdrowie i życie. Poddała się operacji chirurgicznej i chemioterapii. Ten etap leczenia okazał się nieskuteczny. Nie zawieszamy pomimo tego podjętej walki… Zależy nam na możliwości podjęcia kolejnych słusznych kroków, szukamy możliwości, które pomogłyby wrócić mamie do zdrowia, przedłużyć życie, gdyż mama bardzo chciałaby poznać swojego wnuka, który niebawem ma się urodzić. Mama jest w dobrej formie, jak na tego typu schorzenie, dlatego wierzymy, że uda się zastosować dodatkowe leczenie z dobrym rezultatem klinicznym. Obecnie mama przyjmuje chemie doustną i leki przeciwbólowe. Z uwagi na rodzaj mutacji nowotworu i brak odpowiedzi na dotychczasową chemioterapię, nie mamy szans na sukces procesu leczniczego, jeśli nie podejmiemy próby leczenia terapią celowaną. Szczególnie dobre rezultaty uzyskują pacjenci objęci celowanymi terapiami w trakcie leczenia zagranicznego. Dążymy do tego, aby leczenie w Polsce nowotworu jelita grubego, zarówno w przypadku leczenia refundowanego oraz tego już niefinansowanego w ramach ubezpieczenia zdrowotnego było skuteczne. Jednakże na chwilę obecną polscy specjaliści rozkładają z ubolewaniem ręce… Chcielibyśmy móc skorzystać z terapii nie trzymając się ograniczeń refundacyjnych oraz zbadać indywidualne cechy guza i precyzyjnie dobrać terapie celowaną, co z dotychczasowych już badań wiemy, że jest bardzo kosztochłonne. Ubiegamy się o uzyskanie tzw. drugiej opinii - konsultacji medycznej za granicą, dzięki której moglibyśmy odbyć wizytę w jednym z europejskich ośrodków onkologicznych i spotkać się z tamtejszymi lekarzami specjalistami. Dodatkowo chcielibyśmy wesprzeć naszą Marysię hipertermią, jako metodą dodatkowego uzupełnienia leczenia nowotworu. Mama cierpi na silne bóle także w okolicy kręgosłupa, gdyż obecnie już mniej aktywny tryb życia zaczyna zabierać jej witalność, którą w szczególności próbujemy aktywizować spotkaniami z wnukami i rodziną, ale także masażami, pomagającymi pozbyć się chociażby części dolegliwości. W celu zagwarantowania mamie maksymalnej wygody zdecydowaliśmy się na masaże domowe - są to usługi wyłącznie płatne. Z góry bardzo dziękujemy za okazane zainteresowanie, poświęcony czas, modlitwę oraz ewentualne umożliwienie pomocy materialnej, wszystkim ludziom dobrej woli, którzy postanowią wspomóc w dążeniu do zdrowia naszą bohaterską, wyjątkowo dzielną i kochaną mamę, babcię i teściową Marię. W obecnej sytuacji nie chcielibyśmy tracić cennego czasu...

1 966 zł z 50 000 zł
3%
Michał Michnowski, Ząbki

Pomóż mi wygrać życie

Nazywam się Michał, mam 40 lat i w czerwcu 2019 roku w Warszawskim Szpitalu Bielańskim zdiagnozowano u mnie nowotwór złośliwy odbytnicy, a dalsze badania (histopatologia) potwierdziły diagnozę rak odbytnicy. Choć początkowo czułem bezradność i wielki niepokój o nadchodzącą przyszłość, szybko się pozbierałem. Przecież mam dla kogo żyć, bo mam wspaniałego synka, którego muszę przeprowadzić przez życie, zobaczyć jak dorasta i zakłada sam swoją rodzinę. To dało mi mega siłę i chęć do walki. Po wielu badaniach lekarze w Centrum Onkologii na warszawskim Ursynowie skierowali mnie na chemioterapię oraz radioterapię i zadecydowali o operacji usunięcia guza. Przed operacją skonsultowałem się z lekarzem prowadzącym, jak będzie wyglądać operacja i jakie mogą być jej następstwa i usłyszałem, że czekam mnie operacja amputacji odbytnicy wraz ze zwieraczami oraz ileostomia do końca życia. Rozmowa z lekarzem wywoła u mnie strach przed tym, co będzie, jak sobie z tym wszystkim poradzę i zrezygnowałem z operacji na rzecz leczenia metodami niekonwencjonalnymi. Czemu? Czy jestem szalony? Nie, po prostu wybrałem mniejsze zło dla mojego organizmu, który w przeciągu 4 lat wystarczająco mocno został wyeksploatowany przez boreliozę, a teraz radio i chemioterapię. Nie napawały mnie optymizmem kilkuprocentowe statystyki przeżycia i to, że będę kaleką do końca swoich dni. Trafiłem na wiele grup o tematyce nowotworowej na portalu społecznościowym Facebook, gdzie na jednej z nich odezwał się do mnie jeden z grupowiczów z identycznym przypadkiem jak mój. Paweł, bo tak nazywa się członek grupy, poinformował mnie, że zna profesora, który specjalizuje się w leczeniu i operacjach nisko osadzonych guzów dolnego odcinka przewodu pokarmowego z zachowaniem zwieraczy TaTme. Wnikliwie zapoznałem się z w/w metodą operacji i postanowiłem zaryzykować. W listopadzie 2019 roku pojechałem do Krakowa na konsultację z profesorem Andrzejem Budzyńskim. Profesor po zapoznaniu się z moją dokumentacją medyczną zakwalifikował mnie do operacji, dając mi nadzieję na wyleczenie. Pierwszy raz od dłuższego czasu czułem, że trafiłem w odpowiednie ręce. 4.12.2019 roku poddałem się operacji usunięcia odbytnicy z zachowaniem zwieraczy i wyłonieniem ileostomii tymczasowej. Operacja przebiegła bez komplikacji, udało się uratować zwieracze i wyciąć całkowicie guz. Wraz z odbytnicą usunięte zostały węzły chłonne otaczające odbyt w celu wyeliminowania przerzutów. Moja hospitalizacja przebiegła bezproblemowo i już 9.12.2019 roku zostałem wypisany w stanie ogólnie dobrym do domu, gdzie do 21.01.2020 roku czekałem na wyniki histopatologii węzłów chłonnych i konsultację z profesorem. Wyniki węzłów chłonnych okazały się dla mnie zbawienne, ponieważ 13 węzłów na 13 wyciętych było czystych i niezainfekowanych komórkami rakowymi. Minęło już prawie 5 lat od operacji i choroba nie postępuje, nie mam na dzień dzisiejszy wznowy w miejscu usunięcia guza jak i dalszych przerzutów :) Wszystko idzie ku dobremu. Więc dlaczego skoro jest dobrze, zgłaszam się do was o pomoc? To już Wam wszystko wyjaśniam :) Metoda operacji TaTme polega na usunięciu nisko osadzonego guza i zespoleniu zaraz przy samych mięśniach zwieraczy jelita grubego i zrobienia tak zwanej protezy odbytnicy. Wiadomo, proteza to nie jest to samo co odbytnica i zwieracze wymagają rehabilitacji przed kolejną operacją przywrócenia ciągłości przewodu pokarmowego, aby cały czas spełniały swoją funkcję. Do rehabilitacji dochodzi rygorystyczna dieta, suplementacja, leki i w tym celu korzystam z pomocy dietetyka klinicznego, co też generuje dodatkowe koszty. Cały czas muszę też być pod stałą opieką lekarską i dojeżdżać na konsultacje na warszawskim Ursynowie i do Krakowa, gdzie byłem operowany i tam jest mój lekarz prowadzący. Dodatkowo muszę mieć sprzęt rehabilitacyjny w domu, aby rehabilitować się sam między wizytami u fizjoterapeuty. Dobro, Kochani, wraca - pomóżcie mi wrócić do zdrowia i na nowo cieszyć się życiem. Sam zawsze pomagałem i pomagam, ale teraz i ja ponownie potrzebuję pomocy. Chciałem też z całego serca podziękować wszystkim tym którzy już mi pomogli :) Jesteście dla mnie aniołami i nigdy nie zapomnę tego co dla mnie zrobiliście. Dziękuję i pozdrawiam, Michał Michnowski

10 579 zł z 60 000 zł
17%
Ala Ć., Bielsko-Biała

Zbiorka dla Ali

450 zł z 50 000 zł
0%
Jarosław Węclewski, Ustronie Morskie

Zbieram środki na rehabilitację, naukę mowy, dalsze leczenie

20 listopada 2020 czułem się dobrze. Pierwsza histopatologia niczego nie wykazała, więc dlaczego kolejna miałaby wszystko popsuć? Ne miałem przecież żadnych objawów oprócz chrypki. Nie miałem problemów z przełykaniem ani bólem, wyniki krwi były ok. Nie paliłem od 25 lat, więc to na pewno podrażnione struny głosowe. Nikt w rodzinie nie umarł na raka, na pewno struny... Niestety druga histopatologia wykazała raka krtani. Stan początkowy? Przecież dobrze się czuję... I tomografia - krtań do usunięcia, chrząstki już nie ma. Problemy z oddychaniem pojawiły się błyskawicznie. Teraz SOR, żeby się nie udusić i covid - na krześle 20 godzin. Do szpitala klinicznego 150 km. Plany się zdezaktualizowały, Kochana Kobieta gaśnie razem ze mną... Proszę o pomoc w zbiórce pieniędzy na pokrycie kosztów związanych z leczeniem, rehabilitacją, dojazdami do szpitala.

307 zł z 50 000 zł
0%