Zbiórki

Krzysztof Kulik, Warszawa

Żeby choroba nie zabrała mi nadziei!

Od 2019 zmagam się z nowotworem złośliwym jelita grubego. Diagnoza była okropna, ale dzięki dużemu wsparciu rodziny walczę dalej. Jestem ojcem dwójki dzieci - chociaż już są dorosłe, w dalszym ciągu to dla mnie "małe dzieci". Czekamy teraz na wnuczkę, mam nadzieję, że dane mi będzie się nią nacieszyć. Do dzisiejszego dnia jestem po trzech operacjach (jelito grube i cienkie), dwuletnim "pakiecie" chemioterapii oraz leczeniu RTH. Od zawsze byłem aktywny sportowo: biegałem, jeździłem na rowerze szosowym i ta sportowa chęć walki pomaga mi przetrwać te trudne chwile w życiu. Wierzę, że to jeszcze nie mój koniec, mimo przeciwności losu ciągle mam plany i marzenia do spełnienia. Zebrane środki chcę przeznaczyć na lekarstwa i konsultacje, może uda mi się zakwalifikować na immunoterapię.

495 zł
4%
Karolina Kornaś, Szczytniki

Każdy dzień jest… DAREM!

Cześć, mam na imię Karolina, w 2021 r. mając 38 lat, podczas karmienia piersią mojego małego synusia wyczułam zmianę w piersi, która okazała się nowotworem złośliwym piersi, tzw. potrójnie ujemnym, z przerzutem do węzłów chłonnych pachowych. Jest to agresywny rodzaj nowotworu piersi, na który w Polsce nie ma celowanego leczenia (jak w przypadku innych typów raka piersi). Pozostaje więc chemioterapia, leczenie operacyjne, radioterapia i pozostawienie dalszego losu w rękach Boga! W Stanach Zjednoczonych do leczenia raka piersi trójujemnego dopuszczono równolegle z chemioterapią leczenie biologiczne – immunoterapię lekiem pembrolizumab. Z pomocą moich najbliższych i instytucji finansowych już udało mi się pokryć koszty leczenia tym nierefundowanym w Polsce lekiem w wysokości 200 tys. zł. Pół roku po zakończeniu leczenia, w wyniku powikłań po operacji rekonstrukcji piersi, krwiaka i reoperacji oraz zastosowanej radioterapii konieczne było usunięcie implantu. Kolejna operacja spotęgowała obrzęk limfatyczny po usunięciu węzłów chłonnych. Szansą na powrót do normalnego życia jest dla mnie odroczona rekonstrukcja piersi metodą DIEP wraz przeniesieniem węzłów, jednak z uwagi na znaczny koszt, NFZ niewiele takich operacji finansuje, a czas oczekiwania obecnie wynosi ok. 6 lat! Przy rekonstrukcji zaangażowanych jest 12 lekarzy, a czas jej wykonania sięga nawet 12 godzin. Koszt takiej operacji wynosi ok. 75 tys. zł. Tym razem, mając jeszcze poprzednie zobowiązania, nie jestem w stanie udźwignąć takich kosztów prywatnie. Jeśli możesz pomóc mi zebrać środki na kontunuowanie leczenia, to ja, moja rodzina i przyjaciele, będziemy Ci bardzo wdzięczni! Pomożesz mi przetrwać ten ciężki czas!

4 018 zł
5%
Monika Sobstel, Niepołomice

Na leczenie raka piersi – „jeszcze w zielone gramy, jeszcze nie umieramy....”

Witajcie kochani, „…jeszcze któregoś rana odbijemy się od ściany (…) My możemy być w kłopocie, ale na rozpaczy dnie - jeszcze nie, długo nie...” Mówią na mnie Monika, a czasem Maryla, jak Monik jest zbyt wiele w jednym miejscu. W maju skończę 45 lat. Nigdy nie sądziłam, że będę kiedykolwiek potrzebować takiego wsparcia, jakiego potrzebuję od Was dzisiaj. Zawsze sądziłam, że jestem silną kobietą i ciągle myślę, że jestem. Przynajmniej tak też sądzą o mnie rodzina i przyjaciele. Ale ta silna kobieta, ta która pokonała już tyle przeciwności losu, czasem też musi się wypłakać, czasem już nie ma siły być tą silną kobietą. Każdy z nas w życiu gra różne role, niekoniecznie jesteśmy sobą w wielu środowiskach. Najczęściej udajemy, że jest dobrze, że sobie poradzimy, że niejedno już przetrwaliśmy. Ale życie nie polega na walce ze wszystkim w samotności. To walka, która nie jest jednoosobową wojną. To wojna, w której uczestnikami mogą być nie tylko nasi bliscy, ale wszyscy ci, którym nie jest obojętny nasz los. Los, w którym zmagamy się z taką ciężką chorobą, jaką jest nowotwór złośliwy. Jeszcze w roku 2022 wyczułam nieregularny guzek w prawej piersi. W pierwszym odczuciu myślałam, że to może powiększone węzły chłonne prawej pachy. Ale po kilku dniach niestety nie przechodziło. Zrobiłam więc standardowe badanie USG piersi. Niestety ku mojemu zaskoczeniu nic nie wykazało, a nawet było wręcz idealne w porównaniu do tych, które robiłam co roku. Jakby nie były to moje piersi. Nie dawało mi to spokoju i poprosiłam ginekologa raz jeszcze, ale tym razem o skierowanie na mammografię. Pierwszą w swoim życiu. Na szczęście nie robił problemów, chociaż znam przypadki lekarzy, którzy moim koleżankom mówią: „Pani! Mammografia to dla kobiet po 50-tce!”. Ja się pytam, kto pozwala jeszcze pracować takim lekarzom?! Wystarczy przejrzeć listę podopiecznych pań, aby zobaczyć jak wiele z nas to bardzo młode kobiety. Mammografia niestety wykazała podejrzenie w kierunku nowotworu, skala BI-RADS 4 (zmiana podejrzana). Po umówieniu wizyty w poradni onkologicznej, USG wykonane przez chirurga onkologa już wykazało tę zmianę. A biopsja gruboigłowa potwierdziła okrutną prawdę: nowotwór złośliwy piersi. W oczekiwaniu na wynik bliscy mówili, że będzie dobrze, ale ja czułam, że wynik niestety potwierdzi najgorsze. Przyjęłam go ze stoickim spokojem, ale ja tylko schowałam się za żelazną kurtyną… A po przekroczeniu progów szpitala płakałam jak dziecko, a w domu płakałam godzinami… Kocham podróże, te bliskie i te dalekie. Kocham swoją rodzinę i przyjaciół, chociaż może nie zawsze potrafię im to okazać. I dwa moje psie Skarby – Rio i Tokio. Chcę jeszcze spełniać swoje marzenia, wsiąść do pociągu/samolotu byle jakiego, znaleźć się na drugim końcu świata, aby przekonać się, że tam tak samo pięknie zachodzi słońce. Nie spodziewałam się, że będę kiedyś prosić o pomoc, ale jak wiemy nikt nie planuje chorować na nowotwór. A koszty leczenia pochłaniają niejeden budżet, bo przecież nie spodziewamy się najgorszego… Nie wymagam, byście Państwo wpłacali bezpośrednie darowizny. Oczywiście będę wdzięczna Państwu za każdą złotóweczkę. Ale najbardziej mi zależy, abyście Państwo wypełniając swój PIT wybrali KRS Fundacji Alivia, podając w celu szczegółowym moje imię i nazwisko oraz ID zbiórki. Pozyskane środki chcę przeznaczyć m.in. na: - rekonwalescencję po operacji oraz po dalszym leczeniu - najpewniej radioterapii lub chemioterapii, a następnie hormonoterapii. Ale w dalszym ciągu czekam na wyniki. - rehabilitację onkologiczną (manualną i terapię hiperbaryczną, mobilizację blizny) - możliwy koszt 150 zł za jeden zabieg, Aktualny czas oczekiwania na rehabilitację z NFZ to czerwiec 2024, lub turnus rehabilitacyjny koszt ok. 2-3 tys. zł. - środki farmakologiczne (koszty wyjdą w trakcie zlecenia), żywność specjalnego przeznaczenia medycznego (w razie potrzeby – 200 zł/msc); - dodatkowe badania Maintrac - diagnostyczną metodę laboratoryjną do wykrywania ilościowego komórek nabłonkowych pochodzenia nowotworowego. To badanie krwi, które wykrywa komórki nowotworowe uwolnione przez guz i krążące w krwiobiegu (często opisywane jako płynna biopsja). Niestety jest to metoda bardzo kosztowna (nawet w granicach 5-10 tys. zł za jedno badanie) i nierefundowana w Polsce. Do wykonania przed (stan aktualny) i po leczeniu (w jakim stopniu zakończyło się sukcesem). - inne badania lub zakup środków medycznych potrzebnych w trakcie leczenia (np. specjalna bielizna 200-500 zł). Pragnę podzielić się ze wszystkimi efektami i działaniem, ścieżką, jaką przebywałam i jaką będę podążać. Nie ukrywam tego, bo nic co ludzkie nie jest nam obce, a zawsze się znajdzie ktoś, kto potrzebuje pomocy. Był rok w którym i ja przekazałam darowiznę na fundację Alivia i na inną fundację, by pomóc komuś z podopiecznych. Dzisiaj potrzebuję jej ja, jutro to możesz być Ty. Ale jutro już będę zdrowa i jutro to ja pomogę Tobie. Bo dobro jest w nas - rozdając je, ono wraca do Ciebie ze zdwojoną siłą. Dziękuję :)

7 713 zł
30%
Maria Żylik, Łuków

Gruczolakorak płuca - walka, która trwa

Piszemy w imieniu naszej Mamy Marii. Zaczęło się niewinnie, od lekkiego drętwienia ręki. Następnie pojawił się niewielki niedowład, chwilę po tym splątanie i problemy z mową (afazja). Szereg badań, biopsja oraz resekcja przerzutu guza w płacie czołowym i na końcu diagnoza, którą usłyszeliśmy - gruczolakorak płuca prawego z przerzutami do ośrodkowego układu nerwowego oraz kości. Zaczęliśmy szukać pomocy wszędzie. Radioterapia zabrała tyle sił, że chemia okazałaby się dla Mamy śmiertelna. Standardowe leczenie onkologiczne nie wchodziło w grę. Jedyny kierunek, jaki nam wskazano, to opieka paliatywna. Nie zgodziliśmy się na to, dołożyliśmy wszelkich starań, żeby to się tak nie skończyło. Niektórzy już skreślili nas z możliwości dalszej walki, ale się nie poddaliśmy. Znaleźliśmy onkologa, który wdrożył terapię genową. Po przetoczeniu krwi i rozpoczęciu podawania leków, odpowiedniej suplementacji, diety, rehabilitacji, ku zdziwieniu wszystkich, stan Mamy zdecydowanie się poprawia. Po pół roku walki, gdy zostaliśmy pozbawieni jakichkolwiek nadziei, jest lepiej. Mama żyje! Potrzebuje dalszej pomocy, by mogła walczyć dalej. By mogła zacząć chodzić, mówić, jeść i samodzielnie funkcjonować. Nie sądziliśmy, że kiedykolwiek będziemy zmuszeni prosić Państwa o wsparcie. Jednak ta sytuacja jest dla nas wyjątkowa i bez Was to się po prostu nie uda. Miesięczny koszt opieki nad mamą, włączając w to opiekę pielęgniarską, lekarzy specjalistów (fizjoterapeuty neurologicznego, logopedy, psychologa, dietetyka), suplementy, oraz odpowiednią dietę to koszt ok. 8 tys. zł miesięcznie. Wszyscy, którzy znają Mamę, wiedzą, że jest człowiekiem pogodnym, pełnym ciepła, który nigdy nie odmówił pomocy drugiemu człowiekowi. Ostatnie lata swojej pracy to Ona pomagała tym, którzy tej pomocy potrzebowali. Pracowała jako opiekun ludzi starszych i schorowanych, a teraz to Ona potrzebuje Waszej pomocy. Cała rodzina prosi o wsparcie.

4 419 zł
18%
Renata Szwed-Micorek, Brzeszcze

Do ludzi dobrej woli

Przełamując wstyd, ośmielam się prosić o wsparcie od ludzi dobrej woli o wielkich sercach. Póki mogłam, sama wspierałam potrzebujących. Teraz to ja proszę o pomoc. W 2016 zachorowałam na nowotwór złośliwy piersi. Było pełne leczenie - chemia, mastektomia, radioterapia. Wróciłam do pracy. Niestety w 2022 nastąpił przerzut ze zdwojoną siłą - do jajników i jamy brzusznej. Tym razem nieuleczalny. Mam zalecone leczenie paliatywne przedłużające życie na tyle, na ile się da. Była operacja, teraz chemia. Wychowuję 13-letniego syna i chciałabym pożyć jak najdłużej, bo jestem mu jeszcze potrzebna. Dojazdy do szpitali na chemioterapię, na badania i konsultacje, leki, suplementacja, szybsze badania prywatne generują olbrzymie koszty. Marzę też, żeby dostosować łazienkę do moich potrzeb, bo na pomoc z PFRON-u już w tym roku się nie załapałam. Jeszcze raz bardzo proszę o wsparcie, a wspierającym z góry dziękuję.

1 876 zł
9%
Piotr Klimek, Masłomiąca

Zbiórka na lek - panitumumab

Cześć, z tej strony Piotr, lat 40. Próbuję uzyskać środki na konkretny lek - panitumumab, niestety nierefundowany już dla mnie. Mam raka jelita grubego z przerzutami na wątrobę i płuca. Walczę jak tylko się da, by pobyć jeszcze trochę dłużej z rodziną... Wszystko zaczęło się 15 sierpnia 2019 roku, kiedy zdiagnozowano u mnie raka jelita grubego. Następnie pojawiły się przerzuty na płuca i wątrobę. Chemia, którą otrzymywałem do tej pory, okazała się nieskuteczna. W chwili obecnej jestem w trzeciej linii leczenia onkologicznego z chemią tabletkową. Niestety panitumumab jest dla mnie nierefundowany, a miesięczne leczenie kosztuje około 9 500 zł. Według lekarzy może on przedłużyć mi życie. Z góry dziękuję za okazaną pomoc. Zdrowia dla wszystkich!

45 zł
0%
Adam Matulewicz, Suwałki

Walka z rakiem

Witam wszystkich, od 2021 r. walczę z rakiem jelita grubego. Nie powiem, że jest łatwo, ale jakoś daję radę. Do tej pory leczyłem się na NFZ, lecz w obecnym czasie moje leczenie refundowane dobiega końca, nic więcej nie mogą mi zaproponować. Mam przerzuty na wątrobę i są coraz liczniejsze. Chcę podjąć się leczenia w Krakowie, lecz niestety nie jest ono refundowane. Potrzebuję Waszej pomocy. Jeżeli ktoś nie ma innego celu na poświęcenie 1,5% swojego podatku, prosiłbym o wpłatę na moje konto, będę wdzięczny za każdą złotówkę. Pozdrawiam.

53 070 zł
53%
Aleksandra Wiederek-Barańska, Radom

Onkozbiórka dla Oli

Cześć! Mam na imię Ola i w wieku 29 lat usłyszałam, że nigdy nie wyzdrowieję. Podczas karmienia piersią wykryto u mnie bardzo złośliwy nowotwór piersi, HER2 dodatni. Statystycznie miałam mniej więcej kilkanaście miesięcy życia przed sobą. Było to 7 lat temu. Strach, utrata kontroli nad własnym życiem, konieczność oddania go w ręce terapii, docierające informacje o mało skutecznej chemioterapii - to wszystko napędzało tylko mój niepokój. Nie poddałam się jednak. Postanowiłam pokazać, że statystyki nie będą mnie dotyczyć. Cały czas wierzę, że jeszcze nie raz życie się do mnie uśmiechnie. Sama staram się pomagać innym, teraz jednak i ja potrzebuję pomocy. W ciągu tych kilku lat przeszłam 5 poważnych operacji, wraz z usunięciem guza mózgu włącznie. Obecnie przyjmuję chemioterapię celowaną, moją ostatnią szansę na przedłużenie życia. Mam nadzieję, że będzie ona działała jak najdłużej. Niemniej jednak chciałabym móc skonsultować swój przypadek z kliniką w Barcelonie. Do tego leczenie, dojazdy do szpitala, konieczna rehabilitacja po mastektomii powoli zaczynają przekraczać mój budżet. Mam dla kogo żyć: dla siebie, dla synka, który ma dopiero 7 lat. Chciałabym móc być przy nim jak najdłużej. Moją pasją jest po prostu życie. Bardzo dziękuję za każde wsparcie. Ola

1 345 zł
2%
Ireneusz Perkowski, Piaseczno

Zbiórka na leczenie nowotworu złośliwego

Choruję od 2021 roku. Pomimo tego, że badałem się regularnie, nowotwór nie został wcześniej wykryty. Badania wszystkie wychodziły w normie, jednak gdy zacząłem nagle chudnąć i wymiotować, okazało się, iż nowotwór zablokował wejście do żołądka. Przeszedłem ciężką operację zespolenia żołądka. Obecnie jestem w trakcie leczenia chemioterapią opartą na związkach platyny. Przyjmuję ją co 2 tygodnie. Potrzebuję wsparcia w poniesieniu codziennych kosztów związanych z leczeniem.

18 zł
0%
Mariusz Walas, Gdańsk

Pomóż mi proszę wygrać z nowotworem mózgu - glejakiem / Please help me win against my brain tumour, a grade IV glioma

Mam na imię Mariusz, 56 lat, kochającą żonę i dwóch wspaniałych synów oraz rodzinę i grono wielu przyjaciół. Zawsze dbałem o zdrowie. Razem z rodziną i przyjaciółmi aktywnie spędzaliśmy wolny czas na wędrówkach, nartach, rowerowych przejażdżkach i pieszych wycieczkach. W lipcu 2022 r. dostałem pierwszego w życiu ataku padaczki, który był zapowiedzią poważnej choroby - nowotworu mózgu. Guz rósł bardzo szybko, powodując niedowłady, a ja musiałem poruszać się na wózku inwalidzkim. Po operacji usunięcia części guza, okazało się, że to glejak IV stopnia. Aktualnie mam niedowład lewej ręki i częściowo lewej nogi. Walczę z chorobą, przechodząc radio i chemioterapię w UCK w Gdańsku. Pieniądze zbieram na bardzo drogi (210 tys. zł) zabieg NanoTherm w Lublinie oraz dalsze leczenie i udział w badaniach klinicznych w niemieckiej klinice, z podaniem innowacyjnego leku na glejaka Onc-206. Do tej pory na konsultacje, zabiegi i wyjazdy do lekarzy wydawałem ok 6 tys. zł tygodniowo. Nowotwór nie pozwala mi pracować, a potrzebuję specjalistycznego leczenia i operacji. Pomimo choroby, staram się być optymistą i cieszyć każdym dniem, co pomaga mi utrzymać wewnętrzny spokój i zdrowie psychiczne. Wspierają mnie w tym moja żona, synowie, rodzina i przyjaciele, wszyscy są dla mnie niezwykle ważni. Chciałbym jeszcze dodać, że moja choroba jest trudnym doświadczeniem dla mnie i mojej rodziny. Musimy stawiać czoła wielu wyzwaniom, zarówno emocjonalnym jak i finansowym. Nie tracę nadziei i wierzę, że ze wsparciem mojej rodziny, przyjaciół i ludzi o wielkim sercu, przetrwam ten trudny czas i powrócę do zdrowia. Proszę o przekazanie 1,5% podatku lub darowizny na moje konto zbiórki w fundacji Alivia: https://onkozbiorka.pl/mariusz-walas Dobro powraca! Dziękuję.

25 575 zł
10%
Grzegorz Banachowicz, Bytom

Walka Grzegorza z mięsakiem maziówkowym

Dzień dobry, mam na imię Grzegorz, mam 38 lat Jestem ojcem fantastycznych dzieciaczków. Są one dla mnie całym światem. Jak każdy młody człowiek miałem plany i marzenia, które powoli realizowałem wierząc, że z czasem uda się spełnić je wszystkie. Niestety pewnego dnia życie napisało dla mnie swój własny scenariusz, który był daleki od tego, co zamierzałem. Teraz mam nowe marzenie - powrót do zdrowia i walczenie do samego końca, bo mam dla kogo. Część z Was zna mnie bardzo dobrze, inni mniej albo wcale. Część z Was mnie lubi, część pewnie mniej, ale są takie momenty w życiu człowieka, kiedy sympatie i antypatie odchodzą na dalszy plan. W moim życiu taki moment nastąpił niedawno, dnia 11 września 2022 roku. To właśnie wtedy zdiagnozowano u mnie nowotwór złośliwy (mięsak maziówkowy kostki lewej w stadium rozsiewu do płuc i pachwiny dolnej). Choroba jest tak poważna, że zmuszony byłem przestać pracować i w tym momencie straciłem jedyny dochód. Niedawno przyjąłem pierwszą dawkę chemioterapii. Leczenie w tych czasach jest bardzo kosztowne, a ja na tę chwilę nie posiadam wystarczających środków pieniężnych. Leki, suplementy, dojazdy i wizyty lekarskie to dodatkowe koszty. Czeka mnie jeszcze operacja kostki lewej. W związku z tym zwracam się do Was o pomoc, bo bez Was nie dam rady w tej nierównej walce. DLA MNIE KAŻDA ZŁOTÓWKA jest na wagę złota. Choroba postępuje bardzo szybko, pozbawiła mnie bardzo dużo, a wiem, że to dopiero początek walki z rakiem. Chcę walczyć do samego końca dla mojej rodziny. Jeszcze raz bardzo proszę o Waszą pomoc i z góry dziękuję za każde wsparcie!

626 zł
1%
Teresa Bielówka, Rakszawa

Spełniać marzenia

Miałam marzenia: piękny ogród, własne przetwory, zdobywanie szczytów Korony Gór Polskich, a przede wszystkim udział w życiu i dorastaniu moich wnuków. Mam trzy dorosłe córki: Katarzynę, Paulinę i Stefanię oraz wnuki - Blankę, uczennicę I klasy szkoły podstawowej, Stefana (5 lat) - przedszkolaka, Cezarego (2 lata) i Juliana (5 miesięcy). Bardzo kocham moje dzieci i wnuki, aktywnie uczestniczyłam w ich życiu. Choroba - rak jajnika - przyszła niespodziewanie. Był szok i niedowierzanie, załamanie, ale i ogromna wola walki. Moje marzenia to powrót do pełni sił i realizacja planów, tj. pokazanie moim wnukom naszego pięknego kraju, wędrówki z rodziną po górach, wyjazdy w różne miejsca, pokazanie przyrody i sposobu, jak można aktywnie wypoczywać i uczyć się historii Polski. Ogród, który jest zaniedbany, chciałabym doprowadzić do stanu sprzed choroby, marzę o uprawie warzyw i owoców. Chcę nauczyć moje wnuki zbierać grzyby oraz przekazać wiedzę, jak szanować i dbać o przyrodę. Ale najważniejszym marzeniem jest widzieć jak dorastają, cieszyć się z ich sukcesów i wspierać w razie porażek. Aby to było możliwe, potrzebuję wsparcia w poniesieniu codziennych kosztów związanych z leczeniem.

2 457 zł
7%