Zbiórka na immunoterapię
Katarzyna Rumińska, Opole,
numer zbiórki: 112069
Opis zbiórki
Dzień dobry,
mam na imię Kasia, niedługo skończę 47 lat. W styczniu 2023 roku życie moje i moich bliskich zmieniło się w dramat. Trafiłam do szpitala i usłyszałam okrutną diagnozę - rak szyjki macicy III stopnia. Lekarze byli zdziwieni, nie mogli uwierzyć w to, jak kobieta, która co roku robiła badanie cytologiczne, może mieć raka w tak zaawansowanym stopniu. Czy laboratorium popełniło błąd? Tego się nie dowiemy, ale jedno jest pewne - jestem śmiertelnie chora i umieram.
Jest to rak płaskonabłonkowy rogowaciejący G2 z rozsiewem do węzłów chłonnych w miednicy. Natychmiast poddałam się leczeniu w Instytucie Onkologii w Gliwicach. Przeszłam cztery cykle chemioterapii, po których dość długo dochodziłam do siebie. Później zostałam poddana radioterapii w skojarzeniu z kolejną chemioterapią, a na końcu przeszłam brachyterapię. Leczenie zadziałało, badanie rezonansem wykazało brak nowych ognisk i prawie całkowity zanik choroby.
Niestety, nasza radość nie trwała długo, rak wrócił i przerzucił się na lewe płuco. Rak z przerzutami odległymi to już ostatni stopień zaawansowania choroby, mój stan się pogorszył. Lekarze w Instytucie kazali powtórzyć chemioterapię i wdrożyć nowy lek. Dużo czytałam, dowiedziałam się między innymi o innowacyjnym leczeniu, które może całkowicie mnie wyleczyć. Niestety, w Polsce lek ten w moim przypadku nie jest refundowany, dopóki nie zostaną wykorzystane inne metody leczenia (w większości przypadków nieskuteczne). Skonsultowałam się prywatnie z onkologiem, powiedział, że jak najszybciej mam wdrożyć immunoterapię i zacząć przyjmować dodatkowy lek. Niestety dawka tego leku jest potwornie droga, koszt jednego wlewu to około 14 tysięcy złotych (podawany co trzy tygodnie). Szpital nie może podać mi tego leku, pomimo że może on uratować mi życie.
Z tego powodu zwracam się do Was z ogromną prośbą o pomoc. Koszty specjalnego żywienia, dojazdów, konsultacji prywatnych obciążają nas wystarczająco, nie mamy innego wyjścia niż prosić Was o pomoc.
Mam 11-letnią córkę, poza którą nie widzę świata i nie jesteśmy gotowe na to, żeby się rozstać. Kocham swoją rodzinę i swoje życie, nie chcę ich stracić. Jestem wegetarianką od wielu lat, kocham wszystkie zwierzęta, uwielbiam spacery z naszym kochanym pieskiem. Jestem również melomanką, którą muzyka podnosi na duchu w tych trudnych chwilach. Mimo tego, że życie jest pełne niesprawiedliwości i cierpienia, chcę żyć.
Dotychczas nigdy nie prosiłam nikogo o pomoc, tym razem proszę.
Good morning
My name is Kasia, soon to be 47 years old. In January 2023, my life turned into a nightmare. I ended up in the hospital and received the worst diagnosis - stage III cervical cancer. Doctors were astonished, they couldn't believe the fact, that a woman who had an annual cytological examination could have cancer at such an advanced stage. Did the lab make a mistake? We will never know, but one thing is certain - I am dying.
G2 keratinizing squamous cell carcinoma with spread to lymph nodes in the pelvis. I immediately underwent treatment at the Institute of Oncology in Gliwice. I underwent four cycles of chemotherapy (paxlitaxel + cisplatin). Later I underwent radiation therapy in combination with another chemo, and finally I underwent brachytherapy. The treatment worked, an MRI scan showed almost complete disappearance of the disease.
Unfortunately, our joy did not last long, the cancer returned and metastasized to the left lung. Cancer with distant metastasis is already the last stage of the disease, my condition worsened. Doctors at the Institute told me to repeat chemotherapy and implement a new drug - Bevacizumab (Avastin). I did a lot of reading and learned, among other things, about an innovative treatment that could cure me completely (immunotherapy). Unfortunately, in Poland, this drug is not reimbursed in my case, until other treatments (most of which are ineffective) are used. I consulted privately with an oncologist, he said that I should implement immunotherapy as soon as possible and start taking the drug Pembrolizumab (Keytruda). Unfortunately, the dose of this drug monstrously expensive, the cost of one infusion is about 14 thousand zlotys (given every three weeks). The hospital cannot give me this drug, even though it could save my life.
For this reason, I have a huge request. The cost of specialized food, travel, private consultations burden us enough, we have no choice but to ask you for help.
I have an 11-year-old daughter, whom I love the most in the world, and we are not ready to be separated. I love my family and my life, I don't want to lose them. I have been a vegetarian for many years, I love animals, I love walks with our beloved dog. I also love music, which helps me a lot in those difficult moments. Despite the fact that life is full of injustice and suffering, I want to live.
Until now I have never asked anyone for help, this time I am asking.
Darczyńcy
Wypłaty
Podopieczny jeszcze nie wypłacił środków ze zbiórki.
Słowa wsparcia