Zbiórki

Dorota Standowicz, Warszawa

Potrzebuję wsparcia w walce z rakiem

Mam na imię Dorota, w marcu 2020 roku zdiagnozowano u mnie nowotwór złośliwy żołądka, który zakończył się całkowitą resekcją żołądka w maju tego samego roku. Przed chorobą pracowałam nieopodal mieszkania w małym sklepie osiedlowym jako kasjerka, aktualnie nie mogę wykonywać pracy zarobkowej - jestem na rencie związanej z chorobą, która nie wystarcza na pokrycie kosztów rehabilitacji - masaże związane z blizną pooperacyjną, fizjoterapia, opieka psychologiczna oraz specjalistyczne żywienie dedykowane dla osób po całkowitej resekcji żołądka. Mam trójkę dorosłych dzieci, które wspierają mnie w miarę możliwości, ale nadal są to niewystarczające środki, stąd moja prośba o pomoc oraz wsparcie w finansowaniu rehabilitacji oraz innych zabiegów, które pozwolą mi jak najszybciej wrócić do normalności.

11 481 zł z 20 000 zł
57%
Eugeniusz Cupiał, Wrocław

Proszę o pomoc w poniesieniu kosztów leczenia

Moja historia: od pięciu lat walczę z rakiem krtani. Udałem się do lekarza i diagnoza się potwierdziła. Usunięto mi krtań, węzły chłonne, tarczycę. Oddycham przez otwór w szyi - całkowita tracheostomia. Po chemii i radioterapii straciłem węch, smak, częściowo słuch, nie mówię. Obecnie stwierdzono u mnie zwężenie przełyku o jeden centymetr. Czekam na diagnozę, co dalej będzie. Mam 65 lat, przepracowałem 45 lat, jestem na emeryturze pomostowej. Codzienne opatrunki, lekarstwa, inhalacje i tak do końca życia - za wszystko muszę płacić 100%.

1 735 zł z 5 000 zł
34%
Dawid Burko, Gorzów Wlkp

Pomoc w leczeniu nawrotu chłoniaka

Są ludzie, którzy tak po prostu mają "szczęście do pecha". Nazywam się Dawid. W 2021 r. los postawił mnie naprzeciw chuligana zwanego chłoniakiem Hodgkina 3 stopnia zaawansowania (przerzuty do płuc, wątroby, śledziony), grupa wysokiego ryzyka. Otrzymałem 4 cykle chemii. Dwa lata cieszyłem się remisją. Niestety po dwóch latach remisji nastąpił nawrót choroby Ann Arbor IIIB, IPS4 pkt-grupa wysokiego ryzyka. PET wykazał guza w tylnej ścianie nosogardła. Została wykonana biopsja, która wykazała wznowę. Zostałem zakwalifikowany do chemioterapii. Dostałem 5 cykli chemii. W listopadzie miałem przeszczep komórek macierzystych. Obecnie muszę mieć terapię podtrzymującą. Znów czeka mnie walka i liczę na pomoc. Jeszcze raz dziękuję za wsparcie.

2 311 zł z 4 000 zł
57%
Alina Wróblewska, Warszawa

Zbiórka na leczenie onkologiczne i lekarstwa

Witam, mam na imię Alina i od zawsze pracowałam jako pielęgniarka, przez ostatnie 20 lat na oddziale chirurgii. Rok 2020 był rokiem dla wszystkich bardzo ciężkim - dla mnie również. Ze względu na pandemię Covid wielu chorych w ciężkich stanach, praca w nadgodzinach i dodatkowe obowiązkowe dyżury dla wszystkich. Czułam się zmęczona, bez sił, ale zrzucałam to na pracę i konieczność przebywania cały czas w ubiorze ochronnym, maskach i przyłbicach. Niestety pod koniec roku zdiagnozowano u mnie zaawansowanego chłoniaka grudkowego o bardzo agresywnym przebiegu. Na początku 2021 r. rozpoczęłam długi cykl chemioterapii, który cały czas kontynuuję - co 21 dni. Po każdym cyklu muszę dodatkowo przyjmować bardzo wiele leków, których koszt wynosi kilkaset złotych. Ze względu na chorobę nie mogę obecnie pracować, natomiast jeśli uda się uzyskać remisję, bardzo chciałabym móc wrócić do pracy. Dodatkowo po zakończeniu obecnej chemioterapii czeka mnie leczenie podtrzymujące inną chemioterapią. Niestety choroba ma charakter przewlekły i może nawracać. Mogą być potrzebne również inne metody leczenia i lekarstwa, które nie są refundowane. Ze względu na chorobę, mój obecny stan i osłabienie nie jestem w stanie w tej chwili wrócić do pracy. Od zawsze starałam się pomagać innym jak tylko mogłam, teraz ja znalazłam się w sytuacji, kiedy tej pomocy potrzebuję... Zwracam się do Was z prośbą o pomoc, zbieram środki na leki, rehabilitację oraz dalsze leczenie.

11 049 zł z 50 000 zł
22%
Krystyna Rolka, Białystok

Nierefundowane leczenie

Kochani! Zastanawiałam się: "Co mnie cieszy?" Wszystko... Piękny zachód słońca, powiew ciepłego wiatru, szum liści na drzewie, szum morza, po prostu życie... Choroba zmienia niemal wszystko. W 2013 roku zdiagnozowano u mnie raka jasnokomórkowego nerki podkowiastej, w roku 2016 raka gruczołowo-śluzowego płuca prawego. Znam trud zmagań leczenia onkologicznego, każdy jego etap: zabieg operacyjny, oczekiwanie na wyniki badań, chemioterapia, radioterapia, zmagania z powikłaniami. W 2018 roku szczegółowe badania wykazały rearanżację genu ALK, umożliwiło to rozpoczęcie odpowiedniej terapii. Niestety lek, który otrzymałam wykazał podczas terapii silne działanie hepatotoksyczne uszkadzające wątrobę, następowały przerwy w terapii, stopniowe redukcje dawki terapeutycznej leku, aż do konieczności zaprzestania terapii. Niestety badania wskazują na dalszy rozwój procesu nowotworowego. Zaproponowaną metodą leczenia, skuteczną w przypadku stwierdzenia takiego genu jak u mnie, niestety ta terapia aktualnie w Polsce jest nierefundowana. Wiem, że stanęłam przed murem, dla większości pacjentów nie do pokonania. Koszt 1 opakowania leku, który starcza na miesiąc terapii, został oszacowany na kwotę 24110 zł, ale pragnę wierzyć, że przy Państwa pomocy niemożliwe może stać się możliwym. Ktoś kiedyś pięknie powiedział: „Wszyscy mamy w życiu bardzo złe dni, ale jedno jest pewne: nie ma takich chmur, przez które nie umiałoby przebić się słońce. Trudne momenty w życiu są jak mgła, ale pamiętajmy, mgła zawsze opadnie, a słońce rozświetli drogę życia dodając nadziei na lepsze jutro”. Dlatego proszę o pomoc w walce z chorobą.

4 887 zł z 72 330 zł
6%
Artur Dąbrowski, Nowy Dwór Mazowiecki

Zbieram na leczenie chłoniaka

Witam, mam na imię Artur, mam 53 lata. Jestem ojcem dwóch córek (15 i 23 lata). Zachorowałem w listopadzie 2020 roku. Byłem w pełni zdrowy i silny, pełen życia. Po profilaktycznych badaniach zleconych przez lekarza rodzinnego dostałem szokujący telefon z informacją, że muszę natychmiast jechać do szpitala i że przy moich wynikach mogę w każdej chwili umrzeć. Spędziłem kilka tygodni w szpitalach na diagnostyce i ostatecznie zdiagnozowano u mnie przewlekłą niewydolność szpiku kostnego (bardzo rzadką odmianę nieuleczalnego chłoniaka – Makroglobulinemię Waldenströma), która wywołała schyłkową niewydolność nerek wymagającą dializoterapii bądź przeszczepu nerki. Pierwszy kurs chemioterapii nie zadziałał, zmieniono leczenie. Po kolejnej silnej chemioterapii wystąpiła tzw. bardzo dobra częściowa odpowiedź (ponad 95% remisji). Makroglobulinemia Waldenströma jest jednak chorobą nieuleczalną, nawroty są tylko kwestią czasu, a chemioterapia, którą powinienem przyjąć w kolejnym rzucie choroby, nie jest w Polsce refundowana. Jej roczny koszt to ok. 300 tys. . Doświadczenia w leczeniu Macroglobulinemii Ibrutinibem na świecie wskazują na wysoką skuteczność tego leku, co jest źródłem ogromnej nadziei dla mnie i mojej rodziny. Jednak koszt jego finansowania zdecydowanie przekracza nasze możliwości, zwłaszcza że jest to tylko jeden z wielu wydatków, które ponosimy w związku z chorobą (konsultacje w Polsce i za granicą, leki, dojazdy na dializy). W szpitalu przy ul. Banacha w Warszawie (jednym z dwóch tylko ośrodków w Polsce, które są w stanie leczyć moją przypadłość) jestem pod opieką doskonałych lekarzy, którzy z ogromnym zaangażowaniem starają się pomóc mi w tej trudnej sytuacji, jednak pewnych barier systemowych nie przekroczą.. Chciałbym móc jak najdłużej cieszyć się życiem, pracować, uczestniczyć w dorastaniu moich córek, może i wnuków... W związku z tym zwracam się z prośbą do wszystkich ludzi dobrej woli o pomoc. Z góry dziękuję!

42 942 zł z 300 000 zł
14%
Renata Grudzień, Warszawa

Pokonać nowotwór piersi

Mam na imię Renata, mam 53 lata, jestem mamą dwóch dorosłych córek. W październiku 2018 r. wyczułam guz w piersi, który po diagnozie okazał się złośliwym nowotworem z przerzutami do węzłów pachowych. Podjęłam leczenie w Centrum Onkologii - Instytucie w Warszawie. Przeszłam leczenie obejmujące chemioterapię, radykalną jednostronną mastektomię wraz z usunięciem węzłów chłonnych oraz radioterapię. Przede mną długoletnie leczenie hormonalne i rehabilitacja ręki. Od momentu usłyszenia diagnozy zmieniłam swoje nawyki: zdrowo się odżywiam, suplementuję, prowadzę aktywny tryb życia, co częściowo zmniejsza ból stawów, wywołany hormonoterapią. Mimo przejść związanych z chorobą nowotworową jestem osobą pozytywnie nastawioną do życia. Mocno wierzę, że najgorsze chwile mam już za sobą. Chciałabym realizować swoje plany, m.in. pojechać na wyścig Formuły1 do Belgii. Wkrótce urodzi się pierwszy wnuczek i chcę obserwować, jak rośnie i rozwija się. Piszę książkę, w której opisuję etapy leczenia mojego nowotworu piersi, emocje związane z „oswojeniem” choroby. W ten sposób chcę przekazać innym chorym siłę i pozytywną energię. Zebrane pieniądze chcę przeznaczyć na leki, suplementy, wizyty lekarskie, badania diagnostyczne oraz profilaktyczną mastektomię drugiej piersi wraz z rekonstrukcją. Badanie genetyczne nie wykazało u mnie mutacji genów BRCA1 oraz BRC2, przez co profilaktyczna mastektomia nie jest finansowana przez NFZ. Będę wdzięczna za każdą wpłatę i wsparcie mnie w tej walce.

16 367 zł z 25 000 zł
65%
Maciej Urban, Rydzyna

Terapia w walce z rakiem nerki

Szanowni Państwo! Zwracam się do Was z prośbą o finansowe wsparcie mojego leczenia. Po pięciu latach walki o zdrowie i życie kolejna diagnoza wystawiona w lutym 2021 r. jest dla mnie i dla mojej Rodziny wstrząsająca - wielokrotne ogniska przerzutowe na jedynej nerce, dwa w trzustce i kilkanaście w płucach. Leczenie chirurgiczne nie przyniosło spodziewanych rezultatów, pomimo trzech bolesnych operacji, utraty lewej nerki, obu nadnerczy i usunięciu guza z nerki prawej. Zdaniem lekarzy kolejne operacje są bardzo ryzykowne i prawdopodobnie bezcelowe. Szansą na powstrzymanie rozwoju choroby, a nawet na remisję nowotworu, może się okazać nowoczesna terapia immunologiczna skojarzona z nierefundowanymi lekami. Efektywność tej przełomowej i dającej nadzieję chorym terapii została potwierdzona w Stanach Zjednoczonych - ostatnie pomyślne wyniki badań opublikowano w lutym 2021 r. Ze względu na wysokie ceny leki te nie są refundowane w Polsce. Miesięczny koszt mojego leczenia w granicach 35 - 40 tys. zł, przez okres co najmniej roku lub dłużej, zupełnie przekracza możliwości samodzielnego finansowania. Znajdując się w tak trudnej sytuacji, zdecydowałem się wystąpić do Państwa o wsparcie. Mam 50 lat, jestem ojcem Ewy (30 l.), Krzysztofa (28 l.) i Anny (20 l.) oraz mężem Elżbiety. Ukończyłem dwa fakultety, z wykształcenia jestem historykiem i konserwatorem zabytków. Od pięciu lat pracuję w Urzędzie Miasta Leszna na stanowisku miejskiego konserwatora zabytków. Misja społeczna, jaką mi powierzono, jest dla mnie wyróżnieniem, obowiązkiem i niesamowitą przygodą życia. Ponad wszystko jednak jestem ojcem, mężem, synem, bratem... i w tej właśnie, indywidualnej roli jestem niezastąpiony, mam zatem marzenia i wspólne plany rodzinne. Mam oczywiście i własne zainteresowania, są to zwłaszcza książki historyczne i pamiętniki oraz muzyka. Jestem też zapalonym podróżnikiem. Jestem optymistą, pragnę jeszcze wiele zdziałać i zobaczyć. Wierzę, że tak się stanie. W finansowej pomocy dla mnie liczy się teraz każda złotówka. Bardzo Państwu dziękuję za wsparcie.

442 399 zł z 520 000 zł
85%
Justyna Stasiak, Węgorzewo

Wyjazdy do specjalistów, do szpitali, dieta

Mam na imię Justyna, choruję na nowotwór piersi (HER 2 ujemny) z licznymi przerzutami na kości. Jestem mamą 9-letniego Patryka. Opiekuje się mną Mama a brat wozi do lekarzy i szpitali. W 2023r. I w 2024r. miałam wycięcie guzów mózgu przerzuty. Potrzebuję wsparcia w poniesieniu kosztów badań, dojazdów do szpitali i specjalistów, leków oraz zalecanej diety.

2 002 zł z 10 000 zł
20%
Katarzyna Stąpor, Łódź

Leczenie inwazyjnego raka piersi Her2+

Mam na imię Katarzyna i mam 39 lat. Na co dzień pracuję w międzynarodowej korporacji, moją pasją jest nauka języków obcych, zwierzęta, podróże oraz jazda na rowerze. W ubiegłym roku udało mi się zrealizować część trasy green velo, kolejną miałam zaplanowaną na ten rok. Niestety rzeczywistość zweryfikowała moje plany. Pod koniec ubiegłego roku zdiagnozowano u mnie potrójnie dodatniego raka piersi, z nadekspresją białka HER2, która jest związana z agresywniejszym rozrostem nowotworu oraz gorszym rokowaniem, szczególnie w przypadku pojawienia się przerzutów. Chemioterapię rozpoczęłam 20 stycznia 2021 roku, do tego czasu guz urósł ok. 30 % (mammografia 19.11 – 2,2 cm, mammografia 20.01 – 3 cm) oraz pojawił się odczyn zapalny 2 węzłów chłonnych o nieznanej etiologii. Jestem dopiero na początku mojej drogi do wyzdrowienia, niemniej jednak już po pierwszych miesiącach zorientowałam się, że leczenie wymaga dodatkowych kosztów. Różne opinie lekarzy co do wielkości nowotworu jak i sposobu leczenia wymusiły na mnie poszerzenie diagnostyki na własny koszt oraz skorzystanie z konsultacji w różnych ośrodkach onkologicznych (Poznań, Warszawa). Moje leczenie zakłada półroczny cykl chemioterapii celowanej przedoperacyjnej, zabieg chirurgiczny, około miesiąca radioterapii, pół roku chemii uzupełniającej oraz 5-10 lat hormonoterapii. Zawsze uważałam się za osobę silną, która jest w stanie pokonać wszystkie przeciwności losu, stłumić w sobie wszystkie emocje, tak żeby pokazać na zewnątrz, że nic nie jest w stanie mnie zniszczyć. A jednak nie jesteśmy tak silni, ani też nieśmiertelni jak nam się może wydawać. Dopiero w chwili diagnozy człowiek zaczyna zdawać sobie z tego sprawę, że życie jest ulotne, a my przejmujemy się niekiedy na wyrost rzeczami, które nie są tego warte. Leczenie systemowe raka jest bardzo długie i niestety w dużej mierze opiera się na uszkadzaniu również zdrowych komórek w organizmie, powodując liczne efekty uboczne. Niektóre z nich są krótkofalowe, takie jak: nudności, wypadanie włosów, zapalenie błon śluzowych; inne zostają z nami na zawsze i chyba z nimi najtrudniej jest mi się pogodzić... Dlatego też postanowiłam przełamać się, co nie ukrywam zajęło mi dobrych kilka tygodni i poprosić Państwa o pomoc, w celu zapewnienia środków finansowych związanych z dalszym, długoletnim leczeniem. Środki chciałabym przeznaczyć na zakup leków, konsultacje lekarskie, badania diagnostyczne oraz rehabilitację. Diagnoza mocno przewartościowała moje życie oraz zweryfikowała dotychczasowe plany życiowe oraz cele, które staram się na nowo sobie wyznaczyć. Głównym z nich jest powrót do zdrowia, który zamierzam osiągnąć dzięki własnej determinacji, a także Państwa pomocy. Z góry dziękuję wszystkim za wsparcie. *** „Choroba jest nocną półkulą życia, naszym bardziej uciążliwym obywatelstwem. Od dnia narodzin każdy z nas posiada bowiem dwa paszporty – przynależy zarówno do świata zdrowych, jak i do świata chorych. I choć wszyscy wolimy się przyznawać tylko do lepszego z tych światów, prędzej czy później chociażby na krótko, musimy uznać również nasz związek i z tym drugim” Susan Sontag

19 929 zł z 30 000 zł
66%
Mariusz Ziemann, Koszalin

Na dojazdy do kliniki

W tym roku będę obchodził swoje 40 urodziny. Jestem mężem i tatą dwójki wspaniałych dzieci - syn ma 16 lat, a córka 14 lat. W 2016 roku dopadła i mnie ta straszna choroba - tuż przed świętami Bożego Narodzenia padła ta okropna diagnoza: "czerniak złośliwy skóry". Świat nagle się nam zawalił Do tego od dziecka choruję na zesztywniające zapalenie stawów kręgosłupa, co daje się coraz częściej odczuć. Miewam bardzo silne bóle stawów, które nie pozwalają mi normalnie funkcjonować. Ból jest straszny. Mimo to udawaliśmy przed dziećmi, że wszystko jest ok, aby miały wspaniałe Święta. Tuż po Nowym Roku trafiłem do szpitala na wycięcie znamienia na plecach, co okazało się głównym źródłem choroby. Niestety były już przerzuty. Wtedy postanowiliśmy powiedzieć całą prawdę dzieciom - było naprawdę trudno, ale razem daliśmy radę. Po konsylium pokierowano nas do kliniki w Bydgoszczy, gdzie dostaję immunoterapię. To dzięki niej mogę dalej cieszyć się życiem z rodziną, patrzeć, jak rosną moje dzieci i cieszyć się mimo wszystko dalej życiem, bo przecież ono jest tak piękne... Mam marzenia do spełnienia jak każdy i chcę je spełniać, dążyć do nich. Niestety w moim mieście Koszalin ta terapia jest niedostępna, dlatego muszę dojeżdżać 200 km w jedną stronę do Bydgoszczy na wlewy. Z tego powodu bardzo proszę o pomoc i wsparcie.

1 414 zł z 10 000 zł
14%
Władysława Świtałowska, Gowarczów

Leczenie raka

Mam na imię Władysława – Władzia, mam 63 lata. W grudniu 2020 zdiagnozowano u mnie raka odbytnicy. W związku z tym, że usadowił się w bardzo złym miejscu, konieczna jest operacja. Decyzja lekarzy: operacja usunięcia guza wraz z odbytem, wytworzenie sztucznego odbytu – stomia. Potem kolejne etapy leczenia. Radioterapia, chemioterapia, worki stomijne, wizyty lekarskie, leki , badania - przede mną bardzo długie leczenie. Niestety w naszym kraju nie wszystko jest refundowane.

3 857 zł z 10 000 zł
38%