Zbiórki

Wiesława Kondziak, Oleśnica

Zbiórka na koszty leczenia

Witam, mam na imię Wiesława. Mam 57 lat i jestem szczęśliwą żoną, mama i babcią. Moje życie przed chorobą było spokojne i spełnione. Niestety... Z początkiem roku wykryto u mnie czerniaka złośliwego innych i nieokreślonych części twarzy. Nowotwór zabrał mi już wzrok w jednym oku. Aktualnie walczę o wzrok w drugim. Nowotwór zaatakował głównie lewą część czaszki, oczodół oraz lewą stronę nosogardła. Wiem, że czeka mnie jeszcze długa walka i jestem pełna wiary, że tę walkę wygram, jednak nie ukrywam, że koszty wizyt, dojazdów oraz koszty leczenia nieustannie rosną. Zbiórka ta pomoże mi w zmaganiach z chorobą. Jestem ogromnie wdzięczna za każde wsparcie!

9 380 zł z 50 000 zł
18%
Agnieszka Zapolska, Warszawa

Na rehabilitację, fizjoterapię, psychoterapię, leki - żeby po raku wrócić do normalnego życia

Cześć, jestem Agnieszka. W lipcu 2023 odkryto u mnie guza piersi. Dalsza diagnostyka ujawniła, że to nowotwór złośliwy trójujemny (ze wskaźnikiem szybkości podziału komórek nowotworowych Ki67 = 100%) i że mam drugi guz (nieoperacyjny) w węźle chłonnym międzypiersiowym oraz mutację BRCA1, znacząco zwiększającą ryzyko zachorowania na raka piersi i jajników. Dokładnie rok temu, we wrześniu 2023 rozpoczęłam leczenie. Wcześnie doświadczyłam, czym jest rak, moja mama zmarła na raka piersi w wieku 38 lat, gdy ja byłam nastolatką. Kiedy ja dostałam swoją diagnozę, moja córka była w tym samym wieku, co ja wtedy, a ja postanowiłam walczyć ile sił, żeby ona nie doświadczyła tak wczesnej straty matki, żeby jej dojrzewanie nie było obciążone tą samą traumą co moje i żebym mogła widzieć moje dziecko wchodzące w dorosłe życie i być wtedy przy niej. Za mną 16 wlewów chemioterapii, podwójna mastektomia z usunięciem części węzłów chłonnych, a następnie 5 tygodni radioterapii. Wciąż jestem w trakcie immunoterapii. Choć leczenie na razie przynosi efekty, wciąż przede mną dwie kolejne operacje i mozolny powrót do normalności, który wymaga długotrwałej rehabilitacji. Skutki uboczne kompleksowej terapii onkologicznej oddziałują bowiem długofalowo na cały organizm. Zebrane środki pomogą mi w opłaceniu zabiegów fizjoterapii i rehabilitacji, badań specjalistycznych, dojazdów na zabiegi, leków i suplementów oraz psychoterapii, bo choroba nowotworowa to doświadczenie zarówno ciała, jak i umysłu. Trudno przez nią przejść i wrócić do normalnego funkcjonowania bez wsparcia specjalistów. Serdecznie dziękuję za każdą, nawet najmniejszą pomoc.

5 267 zł z 30 000 zł
17%
Jakub Szafarczyk, Lubliniec

Terapia TTF

Cześć! Jestem Kuba. Jestem studentem drugiego roku finansów, ale z uwagi na własne doświadczenia w przyszłości chciałbym przebranżowić się na coś bardziej medycznego, aby móc pomagać ludziom takim jak ja. Zbieram na terapię TTF (tumor treatment fields). Jest to nowa metoda leczenia guzów mózgu. Niestety koszty terapii to ponad 20 000€ na miesiąc. Dziękuję bardzo za każdą wpłatę.

76 336 zł z 600 000 zł
12%
Maria Danek, Miedźna

Z ogromnym smutkiem zawiadamiamy, że Maria odeszła...

Z ogromnym smutkiem zawiadamiamy, że Maria odeszła... Składamy szczere wyrazy współczucia jej rodzinie i bliskim, Zarząd Fundacji Alivia. Zbiórka Marii została zamknięta. Prosimy nie przekazywać darowizn na ten cel. ………………………………………………………..***…………………………………………………………. Mam na imię Maria, mam 57 lat, jestem żoną, mamą i babcią czworga małych wnuków. W kwietniu 2023 roku świat się dla mnie zatrzymał. Dowiedziałam się, że choruję na raka jajnika. Szpital onkologiczny, operacja, chemioterapia i już wszystko miało być dobrze... Niestety w połowie tego roku stało się najgorsze - przerzuty do płuc i wątroby. Rak cały czas wygrywa. W Polsce nie ma już dla mnie leczenia, dlatego założyłam zbiórkę na badania genetyczne wycinka oraz leczenie, którego miesięczny koszt może wynieść ponad 40 tysięcy złotych. To jest jedyna nadzieja. Nowotwór nie może wygrać!

15 842 zł z 80 000 zł
19%
Agnieszka Tabaszewska, Zgorzelec

Rak to nie wyrok - powrót do zdrowia :-)

Dzień dobry :-) Mam na imię Agnieszka, mam 43 lata. 3 miesiące temu poszłam na operację guzów, które urosły w mojej macicy w przeciągu 3 miesięcy. Na początku była mowa o endometriozie, ale diagnoza, którą usłyszałam po operacji, różniła się od przypuszczeń - ZŁOŚLIWY RAK SUROWICZY JAJOWODU FIGOIIIA1. Moja mama chorowała na raka i w wieku 36 lat zmarła po 5 latach walki. Wiedząc, że mam podwyższone ryzyko, regularnie kontrolowałam się i badałam. Mam cały stos dokumentów z wynikami i kartami z wizyt u lekarzy, ale nie uchroniło mnie to niestety przed chorobą, która mam nadzieję, opuści mnie tak samo szybko jak mnie znalazła. Nigdy nie prosiłam nikogo o pomoc, zawsze dużo pracowałam i byłam niezależna. Zebrane pieniądze chciałabym przeznaczyć na dodatkowe koszty związane z moją chorobą takie jak: dojazdy do placówek medycznych, badania diagnostyczne, na które często trzeba czekać w ramach NFZ oraz konsultacje. Mam w życiu jeszcze trochę rzeczy do zrobienia i wierzę w to, że moja misja jeszcze jest do spełnienia. Kocham siebie, ludzi i świat. Głęboko wierzę w to, że świat kocha też mnie i moja energia jeszcze pomieszka na planecie ZIEMIA i ciele, które otrzymałam od wszechmogącego :-) Z całego serca proszę o pomoc i JESTEM WDZIĘCZNA za każde życzliwe słowo oraz za każdą wpłaconą złotówkę. Przesyłam pozytywną energię i serdeczności :-)

603 zł z 25 000 zł
2%
Elżbieta Koś, Bieździadka 23B

Pokonać raka... po raz kolejny, ale już całkiem!

Mam na imię Elżbieta, w maju skończyłam 51 lat i pochodzę z niewielkiej wsi na Podkarpaciu. Jestem też mamą dwójki dorosłych już dzieci (córka Anna 27 lat i syn Artur 20). Moja historia z rakiem zaczęła się ponad 8 lat temu... W najmniej oczekiwanym momencie w życiu. Prowadziłam wówczas własną działalność gospodarczą, mały sklep spożywczy, dzięki któremu zarabiałam na utrzymanie siebie i rodziny. Wszystko układało się w jak najlepszym porządku, dopóki któregoś wieczoru nie wyczułam zgrubienia w prawej piersi. Lekarz rodzinny dał mi skierowanie do onkologa, i niestety po dokonaniu wszelkich niezbędnych badań okazało się, że konieczne będzie usunięcie guzka, połowy piersi oraz węzłów chłonnych. Operacje oraz późniejsze leczenie (radioterapię i hormonoterapię) przeszłam w Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym im. Fryderyka Chopina w Rzeszowie, oddalonym ponad 60 km od mojego miejsca zamieszkania. By pogodzić leczenie i codzienne dojazdy do placówki, musiałam zrezygnować z prowadzenia sklepu. Od tamtego czasu pogorszyła się nasza sytuacja materialna, ale również moje zdrowie psychiczne, dlatego jestem pod opieką specjalisty psychiatry. Od tych ośmiu lat jestem również pod stałą opieką onkologa w tamtejszej poradni i regularnie przechodzę wszystkie kontrole. Wydawałoby się, że po tak długim czasie bez nawrotów, z rakiem "będę mieć spokój"... Niestety, tuż przed świętem Wielkiej Nocy wyczułam zgrubienie w drugiej piersi i jak to bywa typowe w "raka naturze" zrobił się przerzut na drugą pierś. Badania, konsultacje, wyniki i znów termin operacji. Dzięki Bogu bez komplikacji, martwiły mnie dojazdy, gdyby lekarz ustalił termin radioterapii. Niestety jemu coś gorszego stało na przeszkodzie... Od ubiegłego roku męczyły mnie nawracające wymioty po każdym posiłku, bóle w nadbrzuszu, itp. W styczniu, marcu i ubiegłym miesiącu miałam przeprowadzone gastroskopie. Łudziłam się, że jest to zarażenie bakterią, na którą dostałam bardzo drogi antybiotyk. Pani doktor coś jednak nie dawało spokoju i kazała zrobić badanie kontrole. Dopiero co odebrałam wyniki i spełnił się mój największy koszmar: "rak gruczołowy dna i trzonu żołądka". Na te wyniki czeka również moja onkolog, gdyż na poprzedniej wizycie wspomniała o wdrożeniu całkiem innego leczenia w przypadku pozytywnej diagnozy. Nie wiem, co mnie czeka. Być może chemia, pobyt na oddziale, na co fizycznie ani psychicznie nie byłam w jakimkolwiek stopniu przygotowana. Zebrane środki chciałabym przeznaczyć na dojazdy do placówek medycznych, dodatkowe konsultacje, leki oraz badania diagnostyczne, na które często trzeba czekać w ramach NFZ. Pozostaje mi teraz Boga prosić o zdrowie, a ludzi o dobrych sercach o pomoc w leczeniu. Bo przecież muszę - muszę wyzdrowieć, mam dla kogo. Chcę móc cieszyć się zwykłością codziennego dnia i móc jak dawniej znów zacząć jazdę na rowerze.

2 029 zł z 50 000 zł
4%
Joanna Kaczkowska, Puławy

Na poprawę jakości życia w ostatnim jego etapie...

Silni ludzi nie tworzą się sami - tworzą ich doświadczenia życiowe. Joanna przeszła długą drogę jako matka, żona i waleczna kobieta. Zawsze gotowa służyć innym i dać oparcie w trudnych chwilach. Jest opoką dla dzieci i schorowanego męża. Jest wzorem dla wielu pacjentów onkologicznych. Nie poddała się depresji, nie poddała się rakowi. Lecz siła woli i charakteru nie wystarczy, aby z rakiem wygrać. Każdy dzień wymaga funduszy i wsparcia finansowego. Asia choruje na bardzo rzadki nowotwór układu krwiotwórczego, limfatycznego oraz tkanek pokrewnych: mielofibrozę. Nowotwór ten polega na tym, że szpik kostny dosłownie włóknieje. Dodatkowo stan zdrowia pogarsza bardzo silna zakrzepica żyły wrotnej śledzionowo-wątrobowej oraz żylaki przełyku IV stopnia. Woreczek żółciowy Joanny również wymaga usunięcia. Pomimo tego, że dolegliwości bólowe są bardzo silne, żaden szpital nie chce się podjąć wykonania cholecystektomii. Choroba i następstwa związane z nią objawiają się nie tylko silnymi bólami kości, swędzeniem płatowym skóry, skłonnością do siniaków czy zawrotami głowy, ale również przewlekłymi zaparciami, silnymi bólami brzucha, bardzo dużą utratą siły oraz ogólnym wyniszczeniem organizmu. Na chwilę obecną Asia przyjmuje chemioterapią paliatywną w formie doustnej. Rokowania co do przeżycia Asi lekarze określają na poziomie 12 miesięcy. Niemniej jednak ostatnie badania krwi, badania obrazowe (tomografia komputerowa) oraz endoskopia dolnego odcinka przewodu pokarmowego (kolonoskopia) pokazują, że choroba postępuje w bardzo szybkim tempie... Asia i jej bliscy nie tracą jednak nadziei. Każdy dzień towiara w wyleczenie mielofibrozy i jej następstw. Istotą walki z chorobą jest specjalistyczna dieta, kosztowne leki oraz innowacyjne terapie leczenia szpiku. Fundusze dają możliwość na normalne życie. Nikt z nas nie przewiduje, że w kwiecie życia dowie się o śmiertelnej chorobie. Nikt też nie myśli o proszeniu o wsparcie finansowe. To jest nie mniej trudne niż sama walka z rakiem. Każda złotówka daje szansę na normalne życie. Przeżycie tej walki. Dlatego w imieniu bliskich prosimy o wsparcie w tym najważniejszym momencie. Joanna w sierpniu zostałababcią. Jej wielkim marzeniem jest oglądać dojrzewające wnuki. Najpierw musi dożyć tego momentu.

1 397 zł z 10 000 zł
13%
Iwona Wronka, Kaliszki

Na leczenie, dojazdy na chemioterapię i nierefundowane badania

Mam na imię Iwona, zmagam się z chłoniakiem B rozlanym. Koszty dojazdów na chemioterapię i badań nierefundowanych są dla mnie bardzo dużym obciążeniem. Obecnie przebywam na rencie z powodu nowotworu i chorób współistniejących, takich jak: cukrzyca, astma, nadciśnienie i niedoczynność tarczycy. Zawsze byłam samodzielna. Nie umiałam prosić o pomoc, a wręcz przeciwnie to ja wszystkim pomagałam jako członkini Koła Gospodyń,jak również jako członek zarządu Koła Dzieci Niepełnosprawnych i wolontariusz Szlachetnej Paczki. Myślę głównie o tym, jak poradzą sobie moje dzieci, gdyby coś mi się stało... Będę bardzo wdzięcznaza każdą wpłatę na moją zbiórkę. Iwona

5 748 zł z 10 000 zł
57%
Zdzisław Szcześniak, Jęczydół

Terapia Glejaka IV

Jestem w trakcie rozpoczęcia terapii onkologicznej, po rozpoznaniu guza mózgu: Glejak IV. Jednocześnie poszukuję wszystkich możliwych metod leczenia o udowodnionej skuteczności -terapii tzw. evidence based medicine. Niestety często są to bardzo kosztowne terapie, nierefundowane przez NFZ. Na pewno będę chciał z nich skorzystać, żeby zapewnić sobie największe szanse na powrót do pełnego zdrowia. Proszę o wsparcie, będę wdzięczny za każdą złotówkę. Pozdrawiam serdecznie, Zdzisław Szcześniak

0 zł z 20 000 zł
0%
Anita Szymańska, Wielopole Skrzyńskie

Na leczenie

Dzień dobry, mam na imię Anita. Mam 23 lata. Od prawie dwóch lat walczę z rakiem piersi i negatywnymi skutkami leczenia. Jestem po dwóch operacjach, radioterapii i aktualnie na hormonoterapii przez 5 lat. Nadal się uczę zaocznie. Próbowałam podjąć jakąś pracę, ale nie jestem na siłach. Potrzebuję środków finansowych na leki oraz dojazdy do lekarzy, jak i na prywatne wizyty medyczne.

1 424 zł z 5 000 zł
28%
Halyna Stolitnia, Otwock

Pomóż pokonać raka

Nazywam się Galina, mam 40 lat. W 2020 r. zdiagnozowano u mnie nowotwór złośliwy szyjki macicy IIIC. We wrześniu tego samego roku lekarze zrobili mi operację, usunęli macicę, szyjkę i jajowody. Po operacji zaczęłam leczenie i przyjmowałam pięć razy chemię i ponad 25 seansów radioterapii, po czym choroba ustała. Niestety rok po tym leczeniu nowotwór znowu wrócił, tym razem zaatakował srom i węzły chłonne (pachwinowe i biodrowe). Wtedy znowu byłam zmuszona przyjąć sześć cykli chemioterapii. W 2023 r. we wrześniu zrobiłam PET. Okazało się, że jest progresja. Wynik badania wskazywał na obecność aktywnej metabolicznie zmiany rozrostowej obejmującą pochwę, odbytnice, odbyt, z przerzutami do licznych węzłów chłonnych i ponadto aktywny metabolicznie węzeł chłonny wnęki płuca lewego i ognisko w segmencie 5. wątroby. W październiku 2023 r. przyjęłam cztery cykle chemioterapii, które nie pomogły. Obecnie jestem w trakcie immunoterapii. Codzienne bóle, z którymi się zmagam, są niewyobrażalne. Nawet leki przeciwbólowe nie pomagają. Nie jestem w stanie samodzielnie wykonywać niektórych czynności czy podjąć jakiejkolwiek pracy na etacie. W codziennym funkcjonowaniu pomaga mi niepełnoletnia córka. Jestem bardzo silna, a wiadomo jak ważna jest psychika w walce z taką chorobą. Bardzo proszę dobrych ludzi o pomoc finansową, gdyż lek, który mógłby mi pomóc, wielokrotnie przerasta moje i mojej rodziny możliwości finansowe. Miesięczna kuracja kosztuje około 10 tysięcy USD, leczenie będzie prowadzone w Izraelu. Jesteście moją ostatnią nadzieją w walce o życie. Nikomu nie życzę tej strasznej choroby i tego bólu, z którym ja się zmagam. Będę bardzo wdzięczna za każdą złotówkę.

11 619 zł z 500 000 zł
2%
Dariia Serhatiuk, Nadarzyn

Chcę żyć dla Polin

Byłam bardzo szczęśliwą osobą. Pracowałam, zajmowałam się córką i spokojnie sobie żyłyśmy do 30.11.2021 r., który okazał się najgorszym dniem w moim życiu. Otrzymałam wtedy wynik badań potwierdzający, że mam złośliwy nowotwór jajnika. Potem było tylko gorzej... Operacja i wynik badania histopatologicznego wykazały, że był to już przerzut z gruczolaka esicy. 17.02.2022 r. w Kijowie miałam operację: laparotomię, całkowitą histerektomię, omentektomię, wycięcie otrzewnej miednicy, wycięcie wyrostka robaczkowego i koagulacja implantów zachyłka Morisona i prawej kopuły przepony, resekcję esicy i odbytnicy. 22.02.2022 r. wyszłam ze szpitala, a 24.02.2022 r. rozpoczęła się wojna na Ukrainie. 26.02.2022 r. przyjechałam do Polski razem z moją córką, mającą wtedy 17 lat,która jest osobą chorą na całościowe zaburzenia rozwojowe i wymagającą szczególnej opieki każdego dnia. W Polsce od pierwszych dni pobytu jestem pod opieką Instytutu Onkologii. Cały czas otrzymywałam różnego rodzaju chemię, od łagodnej do bardzo agresywnej, ale wyniki ciągle nie są dobre. W czerwcu lekarz prowadzący poinformował mnie, że nie ma mi już nic do zaoferowania w ramach NFZ. Pozostaje mi tylko leczenie płatne. Zaproponowano mi leczenie w Europejskim Centrum Zdrowia w Otwocku. Dwa wlewy w miesiącu kosztują około 2500 zł. Pierwszy okres leczenia trwa 12 miesięcy, co łącznie kosztowałoby około 30 000 zł. Jest to kwota przekraczająca moje możliwości. Jestem osobą młodą, mam dopiero 40 lat i bardzo chciałabym żyć, pracować dla siebie, a przede wszystkim dla mojej córki, którą bardzo kocham.

1 397 zł z 30 000 zł
4%