Zbiórki

Sławomir Gębski, Karnin

Proszę, pomóż w walce

Witam, mam na imię Sławek, mam 50 lat. Mieszkam w Karninie koło Gorzowa Wielkopolskiego . Od października 2018 roku choruję na szpiczaka mnogiego III stopnia. Jest to choroba nieuleczalna, ale przy odpowiednim leczeniu dająca szanse na przedłużenie życia.Standardowe leczenie chemioterapią w moim przypadku było niemożliwe, ponieważ organizm bardzo źle reagował. Po pierwszym podaniu dostałem wstrząsu septycznego i mój stan był bardzo zły. Mimo modyfikacji i zmniejszania dawek leku kolejne próby podania chemii kończyły się podobnie, tylko łagodniej. Lekarze zdecydowali, żeby mnie wysłać na konsultację w celu zakwalifikowania się do tandemowego przeszczepu. Po badaniach kwalifikacje przeszedłem pomyślnie i po przygotowaniach i koniecznym leczeniu radioterapią w lipcu 2019 r. odbył się pierwszy przeszczep, a w październiku 2019 r. drugi, który zniosłem gorzej. Powoli dochodzę do siebie, ale dolegliwości bólowe (rak kości jest bardzo bolesny) nie pozwalają choć na dłuższą chwilę zapomnieć o chorobie. Jestem pacjentem poradni paliatywnej. Jest w Nałęczowie sanatorium dla chorych na szpiczaka (nierefundowane przez NFZ), do którego bardzo chciałbym pojechać, są tam fizjoterapeuci odpowiednio przygotowani do rehabilitacji osób takich jak ja. Bardzo proszę Państwa o pomoc w zebraniu środków na możliwość wyjazdu do sanatorium, zakup leków, comiesięczny wyjazd do Centrum Onkologii w Gliwicach (500 km w jedną stronę), na badania kontrolne. Ze względu na dużą odległość zmuszony jestem nocować w przyklinicznym hotelu (płatnym) wraz z osobą towarzyszącą. Marzę o tym, żeby moje zdrowie na tyle się poprawiło, żebym mógł podjąć odpowiednią pracę.

61 139 zł z 70 000 zł
87%
Iwona Przeździęg, Wrocław

Wygrałam bitwę, pomóżcie mi wygrać wojnę z rakiem.

Mam na imię Iwona i mam 25 lat. W 2001 r. po rutynowym wycięciu migdałków zdiagnozowano u mnie RMS embryonale tkanek miękkich podniebienia. Moje leczenie odbywało się w CZD przez okres dwóch lat. Nie obyło się bez 13-nastu cykli chemioterapii oraz dwóch miesięcy naświetlań. Myślałam, że ten koszmar już nigdy nie wróci, jestem zdrowa, dorosłam... zaczęłam studia, wyszłam za mąż. Wspólnie planowaliśmy rodzinę, ale moje plany legły w gruzach. Kilka miesięcy temu w nowej pracy "coś" strzeliło mi w nodze i urósł obrzęk ok. 10 cm. Zostałam skierowana do ortopedy, następnie na usg, kolejne RTG. Wszyscy rozkładali ręce twierdząc, że to tylko zerwany mięsień. Skontaktowałam się z lekarzem z Warszawy, który przyjął mnie na oddział (z racji już przebytej choroby nowotworowej) i zrobił biopsję. Potwierdziły się nasze obawy, zdiagnozowano u mnie nowy złośliwy nowotwór mięsak Ewinga kości strzałkowej. Teraz zaczynam leczenie od chemii, następnie naświetlania oraz operacja, przez którą będę wymagała długoterminowej rehabilitacji (wytną mi kawałek kości oraz mięsień). Jeżeli to nie przyniesie efektu, zamierzam podjąć się każdego rodzaju leczenia, również poza granicami kraju, dlatego zwracam się do ludzi dobrej woli o pomoc w tej walce, biorąc pod uwagę również koszty dojazdów do szpitala, opatrunki czy rehabilitacje. Moje największe pragnienie to chęć życia. Chcę znów chodzić po górach, cieszyć się z chwil spędzonych z rodziną i nie bać się, że ten podstępny skorupiak znów mnie dorwie. Dziękuję wszystkim za pomoc, najmniejszy gest. Wierzę, że uda mi się pokonać chorobę. Wygrałam walkę, czas wygrać wojnę.

11 121 zł z 20 000 zł
55%
Joanna Chudobska, Tarnowskie Góry

Wesprzyj mnie w walce z rakiem

Mam na imię Asia, mam 50 lat jestem mamą dwójki dzieci. Córka Oliwia ma 27 lat i mieszka w Bielsku-Białej. Syn Wiktor mieszka ze mną, ma 20 lat i studiuje grafikę komputerową. Z zawodu jestem terapeutą zajęciowym. Przed zdiagnozowaniem raka pracowałam w CZP. Praca z ludźmi chorymi i doświadczanie ich powrotu do sił i zdrowia to coś, co sprawia mi dużą satysfakcję i radość. Moją pasją jest sztuka, kontakt z naturą, sport i śpiew. Największą radość czerpię ze wspólnych spacerów z moim synem i pieskiem Aris. Od czasu podjęcia leczenia moje siły zostały ograniczone do prostych czynności domowych. Choruję na nowotwór złośliwy piersi z przerzutami do węzłów chłonnych. Od października przyjmuję chemię, planowane leczenie to 12 chemii białych, 4 czerwone. Po zakończeniu chemioterapii czeka mnie amputacja z limfadenektomią oraz radioterapia. Całą moją uwagę kieruję w stronę odzyskania zdrowia i sił. Ze względu na chorobę i procesy leczenia mam ograniczone możliwości zarobkowe. Zwracam się z ogromną prośbą o wsparcie zbiórki na rzecz mojego leczenia onkologicznego, z którym wiążą się różnorodne i liczne wydatki, między innymi: dojazdy do szpitala, leki, konsultacje i rehabilitacja. Z całego serca dziękuję za każdą pomoc i udostępnienie zbiórki. Wierzę, że Wasze dobro wróci do Was pomnożone.

11 091 zł z 20 000 zł
55%
Danuta Pawłowska, Brodla

Dojazdy do szpitala, leki, proteza, peruka

Nazywam się Danuta. Mam 55 lat. 23 marca 2020 zdiagnozowano u mnie w lewej piersi guz złośliwy. Po badaniach zalecono branie leku Tamoksifen. Guz trochę się zmniejszył. Zdecydowano o usunięciu piersi w całości, operacja odbyła się 12 maja 2021. Obecnie mam zaleconą radioterapię i chemioterapię, aby całkowicie zniszczyć komórki nowotworowe, ponieważ po operacji niewielka ilość jeszcze została. Nie było możliwe całkowite usunięcie wszystkich operacyjnie. Jestem mężatką. Mąż w tej chwili wskutek covid nie ma zamówień w swojej firmie - działalność zawieszona od października 2020. Ja również jestem bez pracy, bo leczenie mi ją uniemożliwia. Kocham męża i chcę żyć, dlatego walczę z rakiem. Obecnie mam radioterapię, a potem chemię. Pomoc potrzebna jest na dojazdy do szpitali 35 km w jedną stronę (z miejscowości Brodła do Krakowa) oraz na leki i inne wydatki związane z leczeniem (proteza, peruka itp.). Będę bardzo wdzięczna za każdą pomoc. Kiedyś ja pomagałam różnym osobom w trudnych sytuacjach. Mam nadzieję, że teraz karma do mnie wróci. :)

1 085 zł z 10 000 zł
10%
Stefan Zliczewski, Łomianki

Wsparcie leczenia nierefundowanego

Witam! Mam na imię Stefan, mam 68 lat i zdiagnozowano u mnie raka prostaty, który w perspektywie dał przerzuty na kości. Istnieje możliwość terapii prowadzącej do całkowitego wyleczenia. Jest to terapia małoinwazyjna, lecz kosztowna i nierefundowana przez NFZ. Na ten moment rozważane są 3 opcje: operacja HIFU, Nanoknife i Da Vinci. Operacje wykonywane przez NFZ, a także radio i chemioterapia powodują szereg nieodwracalnych powikłań. Moim źródłem dochodu obecnie jest emerytura, która nie jest w stanie pokryć kosztów leczenia. Z góry serdecznie dziękuję za wsparcie. Stefan Zliczewski

29 996 zł z 39 000 zł
76%
Tetiana Flysnyk, WARSZAWA

Potrzebna pomoc na leczenie w Polsce

Nazywam się Tetiana i mam 34 lata. Od 3 lat walczę z przewlekłą białaczką limfocytową. W lutym, kiedy wybuchła wojna na Ukrainie, dowiedziałam się, że rak powrócił. Moja córka i ja byłyśmy zmuszone przeprowadzić się do Polski, abym mogła poddać się leczeniu. Potrzebuję Twojej pomocy, żebym mogła opłacić dojazdy do placówki, w której się leczę, lekarstwa oraz inne wydatki, które ponoszę w związku z moim leczeniem. Dziękuję wszystkim, których to obchodzi!

819 zł z 10 000 zł
8%
Janina Rodkiewicz, GDAŃSK

Wołanie o pomoc!

Witam, nazywam się Janina Rodkiewicz, mam 62 lata. 23 maja 2017 r. zdiagnozowano u mnie raka piersi. Jestem po usunięciu piersi. Obecnie jestem poddawana chemioterapii, następnie czeka mnie radioterapia. Jedynym moim dochodem jest emerytura w wysokości 1410 zł miesięcznie. Mieszkam sama w mieszkaniu komunalnym, w którym nie ma gazu, wszystko pracuje na prądzie - ogrzewanie, bojler na ciepłą wodę i kuchenka. Moje miesięczne wydatki, to: 308 zł - opłata za czynsz 400 zł - energia elektryczna + 200 zł - leki na depresję, reszta na comiesięczną skromną egzystencję i bieżąco zapisywanie leki. Do tej pory pomagał mi mój jedyny syn, ale w obecnej chwili przebywa w zakładzie karnym za przewinienia drogowe, co uniemożliwia mu opiekę nade mną. Jestem zdana na siebie i ewentualnie na dobry humor i dobre serce sąsiadów. Z uwagi na zły stan zdrowia (zawroty głowy, słabość, złe znoszenie chemioterapii) mam duże trudności z pokonaniem trasy do i od lekarza onkologa, na pobrania krwi przed wizytą u onkologa oraz na zabiegi chemioterapii i korzystam z uprzejmości sąsiadów. Niestety nie jestem w stanie zapłacić chociaż za paliwo - wprawia mnie to w zakłopotanie i dyskomfort psychiczny. Nie wiem, jak długo to potrwa i jak długo sąsiedzi będą mnie dowozić do przychodni i odwozić do domu, ponieważ jest to kłopotliwe z uwagi na czas oczekiwania podawania chemii. Po zaaplikowaniu chemii mam złe wyniki krwi - zgodnie z zaleceniem lekarza muszę wypijać drinki proteinowe, stosować odżywki niezbędne na jej poprawienie. Gdy wyniki są złe, wypadam z programu otrzymania chemii, co automatycznie wydłuża czas leczenia i zwalczenia raka. Jest mi bardzo ciężko i potrzebuję pomocy w kwestii opłacenia transportu na wizyty lekarskie, na pobrania krwi do badań oraz wyjazdy do szpitala na podanie chemii, a także na zakup zalecanych przez lekarza środków farmakologicznych w celu uzyskania lepszych wyników krwi, by leczenie przebiegało sprawnie i bez przesunięć. Z góry dziękuję za okazaną pomoc i zrozumienie. Janina Rodkiewicz

2 790 zł z 12 000 zł
23%
Henryka Kruszyk, Toruń

Pomóż pani Heni pokonać raka - zbiórka na leczenie emerytowanej nauczycielki chemii

Drodzy Przyjaciele, dziś zwracamy się do Was z ogromnym sercem i apelem o wsparcie dla naszej niezwykłej bohaterki – Pani Heni. Pani Henia, emerytowana nauczycielka chemii, od lat dzieliła się swoją wiedzą i troską o innych. Teraz to my możemy pomóc Jej w walce z potężnym przeciwnikiem – rakiem piersi. Historia Pani Heni to historia odwagi, determinacji i nieustannej walki. Trzykrotnie stanęła twarzą w twarz z rakiem i trzykrotnie podjęła heroiczne starcie. Jednak los nie oszczędzał naszej bohaterki. Na początku tego roku diagnoza przerzutów do wątroby stała się bolesną rzeczywistością. Pani Henia przez całe swoje życie poświęcała się edukacji, zarówno w szkole, jak i poza nią. Jako nauczycielka chemii, nie tylko przekazywała wiedzę młodym umysłom, ale także prowadziła kampanie profilaktyczne dotyczące raka piersi, zachęcając kobiety do regularnych badań. Działała na rzecz społeczności i kształtowała przyszłość. Pani Henia to nie tylko nauczycielka. To matka dwójki dzieci i ukochana babcia dla dwójki wnuków. Niestety, tragiczna strata najstarszego syna w marcu tego roku sprawiła, że codzienne wyzwania stały się jeszcze większe. Teraz Pani Henia potrzebuje naszej pomocy. Nowoczesne leki mogą dać Jej szansę na zwycięstwo. Największą nadzieję daje nierefundowane leczenie, jednak koszt jednej dawki wynosi ogromne 25 000 PLN. Pani Henia pokryła już koszty pierwszych trzech dawek z własnej kieszeni i dzięki wsparciu rodziny. Teraz zwraca się do nas z prośbą o pomoc. Droga Społeczności, mamy okazję stać się częścią tej niezwykłej historii, która łączy naszą siłę i miłość w działaniu. Chociaż nie możemy cofnąć czasu ani zastąpić straconego, możemy pomóc Pani Heni w walce o każdy kolejny dzień. Wasza hojność i wspaniałomyślność mają moc odmieniania losów. Każda złotówka przekazana na zbiórkę to krok w kierunku szansy na życie, na godziny spędzone z bliskimi, na chwile radości i miłości. Razem możemy pokonać raka!

65 657 zł z 75 000 zł
87%
Lidia Wesołowska, Jastrzębie Zdrój

Koszty leczenia onkologicznego

Nazywam sie Lidia Wesołowska. Mam zaawansowanego raka piersi oraz dużo chorób towarzyszących. Wiele lat pracowałam jako pielęgniarka i pomagałam ludziom. Kocham ludzi i życie, dlatego nie chcę poddać się chorobie i walczę. Moja emerytura (1700 zł) nie wystarcza mi na podstawową egzystencję. Mam problemy z samodzielnym poruszaniem się. Mieszkam sama i na koszty leczenia onkologicznego po prostu nie starcza mi pieniędzy (mam wiele dodatkowych schorzeń, których leczenie jest także obciążeniem finansowym). Zdarza się, że muszę dokonywać wyboru, czy kupię sobie żywność, czy opłacę czynsz, czy kupię leki. Z góry dziękuję za okazane mi serce.

585 zł z 10 000 zł
5%
Ewelina Kwiatkowska-Tabaczyńska, Łódź

Moje leczenie i wsparcie onkologiczne!

Witam Was serdecznie, mam na imię Ewelina, jestem kobietą pełną pasji, miłości do ludzi, zwierząt, która niczym tornado wprowadza chaos, ale tylko ten pozytywny. Mam 46 lat. Mówi się, że życie rozpoczyna się po 40-stce, ale takiego scenariusza nie przewidziałam... W ubiegłym roku, w czerwcu usłyszałam diagnozę - nowotwór złośliwy piersi. Niestety po kolejnych badaniach okazało się, że jest z przerzutami do kości. Mój świat się zatrzymał, a ja nie mogłam przestać płakać. Dopiero najstarszy z trójki dzieci syn swoją twardą postawą wymógł moje uspokojenie. Przeszłam na tryb zadaniowy. Miałam i mam na celu pokonać "dziada", bo tak go nazwałam. Zakwalifikowano mnie do chemioterapii w tabletkach. Co trzy miesiące wykonywane mam badania, takie jak: scyntygrafia kości, rtg klatki piersiowej, usg brzucha i inne. Choruję na Hashimoto, które często rozregulowuje mój orgaznizm. Jestem pod stałą opieką endokrynologa, kardiologa i innych specjalistów. Aby odbudować zniszczenia, jakich dokonał "dziad" w kościach, raz w miesiącu otrzymuję wlewy z kwasu zoledronowego. Raz w miesiącu otrzymuję również podskórnie implant - Reseligo, który ma za zadanie utrzymać mnie w stanie endometriozy. Badania, wizyty, leki oraz konieczność rehabilitacji generuje duże koszty. Moją ogromną pasją są książki, promowanie literatury i autorów. Mam swój kącik Zaczytana Ewelka, gdzie dzielę się tą miłością. Mam w domu trzy rozmerdane ogony, które zawsze wywołują uśmiech na mojej twarzy. Do tej pory to ja często pomagałam innym, współtworzyłam projekt "Podaruj Uśmiech", w którym pozyskiwaliśmy książki, aby przekazać je dla podopiecznych Domów Dziecka, Domów Opieki, na oddziały szpitalne i nie tylko. Uważam, że mam jeszcze wiele do zaoferowaniu światu, a dzięki Waszej pomocy z pewnością dojdę do wyzdrowienia. Z góry dziękuję za Wasze wsparcie i pomoc!

50 555 zł z 60 000 zł
84%
Renata Ławniczak, Pleszew

Pomóż mi wygrać z nowotworem

Mam na imię Renata, mam 52 lata, pochodzę z Pleszewa, małej miejscowości w Wielkopolsce. Do stycznia tego roku moje życie biegło w pośpiechu: pomoc mężowi, który ma l grupę inwalidzką, dom, obiad oraz inne codzienne obowiązki. Utrzymywaliśmy się tylko z MGOPS. Aż tu nagle jak grom z jasnego nieba spadł na mnie cios od życia w postaci nowotworu złośliwego jajnika . Raptem moje życie zaczęło toczyć się pod dyktando choroby: badania, tomografy, itd. Trafiłam do Wielkopolskiego Centrum Onkologicznego w Poznaniu, gdzie rozpoczęła się moja walka z rakiem i czasem jednocześnie. Na początku była to walka samej ze sobą, a później dzięki najbliższym, dzieciom podjęłam, najtrudniejszą jak do tej pory, walkę z moim wrogiem. Teraz jestem po operacji laparoskopowej i pobraniu materiału (biopsji) z otrzewnej. 03.04.2023 r. jadę do Poznania na kontynuację leczenia, czyli pierwszą chemioterapię. Po niej będą dwie kolejne, a następnie badania tomografem klatki piersiowej, jamy brzusznej i miednicy. Jeśli lekarze zadecydują o możliwości operacji usunięcia guza wraz ze wszystkim co trzeba i co złe, to czeka mnie jeszcze chemioterapia po operacji. Tak to wygląda. Dlatego jeśli ktokolwiek może wesprzeć moją zbiórkę, byłabym bardzo wdzięczna. Potrzebuję środków głównie na dojazdy oraz leki, aby móc walczyć z tym jakże groźnym wrogiem. Chciałabym jeszcze pożyć, wspierać męża, którego bardzo kocham, no i oczywiście moje drogie dzieci. Czy to tak wiele prosić o życie? Ja kocham żyć i błagam, by było to możliwe jak najdłużej... Renata z Pleszewa

490 zł z 10 000 zł
4%
Ewa Kułakowska, Pisanica

Ratujmy życie

Od ponad roku zmagam się z nowotworem złośliwym z przerzutami. Proszę ludzi dobrej woli o wpłaty, ponieważ brakuje mi środków na dojazdy i leki.

10 315 zł z 20 000 zł
51%