Zbiórki

Marta Tajchman, Otrębusy

Gdy los podcina ci skrzydła - zbiórka na leczenie raka piersi z przerzutami i rehabilitację

Nazywam się Marta Tajchman, mam 50 lat, kochającą rodzinę (przed chwilą zostałam babcią najsłodszej wnuczki na świecie), duże grono bliższych i dalszych przyjaciół oraz wiele pasji, z których największą jest przyroda, a zwłaszcza ptaki. Z zawodu jestem tłumaczką, a prywatnie prowadzę bardzo aktywne życie - latem góry, rowery i kajaki, zimą biegówki, a cały rok – zumba, joga, pilates oraz bliskie i dalsze wycieczki z lornetką na obserwacje ptaków. W 2023 r. po pierwszej w życiu profilaktycznej mammografii dowiedziałam się, że mam raka piersi (który nie był widoczny we wcześniejszych badaniach USG). Po operacji usunięcia zmian w piersi okazało się, że są przerzuty do węzła wartowniczego. 15.04.2024 r. czeka mnie usunięcie wszystkich węzłów pachowych, a później chemio- i radioterapia, a być może kolejna operacja, jeśli wykryte zostaną inne przerzuty (jestem w trakcie diagnostyki). Chyba mało kto spokojnie przyjąłby taką diagnozę… Ja z powodu związanego z tym stresu leczę się obecnie na nadciśnienie i depresję. Choroba zbiegła się w czasie z fatalną sytuacją w mojej branży – sztuczna inteligencja drastycznie ograniczyła liczbę zleceń dla tłumaczy. W ostatnim czasie dwukrotnie zawieszałam działalność z powodu braku przychodów. W związku z tym, mimo że otrzymałam miesięczne zwolnienie po operacji, okazało się, że nie przysługuje mi świadczenie chorobowe ani zwolnienie ze składek ZUS (to koszt ok. 2000 miesięcznie – prowadzę własną działalność). Koszty dojazdów na chemio- i radioterapię, nierefundowanych badań i rehabilitacji są więc dla mnie dużym obciążeniem, a po kolejnej operacji i w trakcie leczenia moje możliwości pracy będą jeszcze bardziej ograniczone. Zawsze byłam samodzielna, nie lubię i nie umiem prosić o pomoc, ale teraz myślę głównie o tym, na jak długo wystarczy mi oszczędności i sił psychicznych. Będę wdzięczna za każdą wpłatę na moją zbiórkę.

19 596 zł z 5 000 zł
391%
Beata Niedźwiadek, Skierniewice

Pomóż mi w walce z rakiem!

Witam serdecznie, mam na imię Beata, mam 57 lat. Jestem osobą samotną. Moja najbliższa rodzina już odeszła. Mama miała 31 lat, jak zaatakował ją rak. Młoda, pełna życia, troje dzieci, ale rak nie ma litości... Później brat, tata i w 2018 roku - siostra. Miała tyle lat, co ja teraz. Rak po kolei "zjadał" moją rodzinę - ja jestem ostatnia, ale walczę, choć walka nie jest łatwa. Ten scenariusz, który napisało mi życie, powinien iść do poprawki, ale niestety w 2017 r. usłyszałam diagnozę: Rak. Nowotwór złośliwy sutka (rak piersi prawej pT1cNOMO). Nogi się pode mną ugięły, usiadłam i patrzyłam na lekarza, jakbym widziała kata, który właśnie wydał wyrok. Po kilku minutach usłyszałam słowa: "Rak to nie wyrok, będziemy walczyć". Operację przeprowadzono 30 czerwca 2017 r. Miało być fajnie - jeden guz, moment i po sprawie, ale okazało się inaczej. Kontrast, który dostałam przed operacją, miał się nie zaświecić, a tymczasem on zaświecił mocniej. Okazało się, że to dwa guzy i przerzut na węzły chłonne. Po operacji czekała mnie radioterapia radykalna w 25 frakcjach, ale w trakcie strach, ból głowy, skaczące ciśnienie i szereg innych objawów spędzał sen z powiek. Zlecono TK głowy ze wzmocnieniem kontrastowym i w opisie wyniku nie można wykluczyć obecności tętniaka - do weryfikacji w badaniu angio TK. Znów ręce opadły. Po kilku tygodniach ponowne badanie: tętniak znikł - hurrra! Po radioterapii nie czułam się dobrze, więc zrobiłam morfologię i inne badania. Okazało się, że mam bardzo wysoki wynik TSH. Wizyta u endokrynologa, USG tarczycy i biopsja. Wynik badania patomorfologicznego: Grupa cyt.II wg systemu Bethesda. Zmiana łagodna, więc jestem na lekach. Radość jednak nie trwała długo, bo październik 2018 r. przyniósł mi następną niespodziankę - zmiany patologiczne w obrębie narządu rodnego. Amputacja trzonu macicy i obustronne wycięcie przydatków. Ta walka z rakiem nie jest łatwa: kontrole, badania, wizyty u lekarzy i coś z tyłu głowy ciągle przypomina, z czym walczę. Moja walka to nie tylko choroba, ale także walka z ZUS-em. Większość moich lat pracy spędziłam za granicą i zmiana zawodu z pracownika administracyjno-biurowego na sprzątaczkę wiele osób zaskoczyła. Jednak kocham to sprzątanie, to dla mnie radość, satysfakcja i bardzo cieszyłam się, że moją pracę widać gołym okiem. W roku 2010 otworzyłam własną firmę "Trzask-Prask i Czysto", ale po dwóch latach zawiesiłam działalność i ponownie wyjechałam do Niemiec na wyspę Hiddensee. W obecnej sytuacji zdrowotnej nie jestem w stanie pracować, więc moje starania o rentę są zasadne. Strona niemiecka płaci mi jakiś procent renty od momentu mojej choroby tj. od 2017 r. 61 euro, a z naszym ZUS-em mam cały czas problem. W chwili obecnej, kiedy szaleje pandemia, bardzo utrudnione mam leczenie, więc środki, które zbiorę w ramach programu przeznaczę na prywatne wizyty u lekarzy, badania, dojazdy do ośrodków medycznych, leki i rehabilitację. Dziękuję wszystkim, którzy będą chcieli zawalczyć razem ze mną!

19 045 zł z 15 000 zł
126%
Barbara Bukała, Bydgoszcz

Pomóż Basi ponieść koszty badań i leczenia

Witam serdecznie, mam na imię Basia. Jestem babcią, mam dwójkę kochanych wnuków i kocham życie. Jeszcze bardziej to zrozumiałam, gdy w sierpniu 2015 roku usłyszałam diagnozę - nowotwór złośliwy piersi. Po pierwszej operacji okazało się, że nowotwór jest wieloogniskowy i konieczna była całkowita mastektomia. Przy drugiej operacji pojawiły się komplikacje. Spędziłam miesiąc w szpitalu, później przeszłam chemioterapię. W tej chwili jestem pod stałą kontrolą bardzo pomocnych lekarzy z CO w Bydgoszczy. Zawsze bardzo dużą wagę przykładałam do badań kontrolnych i chyba właśnie to podejście pozwoliło na uchwycenie tej choroby w początkowym jej stadium, ale jak wiadomo przeciwnik jest podstępny i nieprzewidywalny. Pomimo fachowej pomocy i wsparcia, jakie otrzymałam od lekarzy i personelu z bydgoskiego Centrum Onkologii, byłam zmuszona wykonać dodatkowe, kosztowne badania za granicą. Podjęłam również decyzje o rozpoczęciu leczenia w Klinice we Wrocławiu. Terapia, której się poddałam, ma głównie na celu wzmocnienie mojego układu immunologicznego. Ponieważ schemat badań kontrolnych nie zakłada wielu badań, które pozwalają na szybsze wykrycie ewentualnych, nowych zmian, staram się na bieżąco kontrolować w prywatnych placówkach. W wyniku przyjmowanych leków pogłębiła się u mnie i tak bardzo zaawansowana osteoporoza. Wiem, że w tej chorobie najważniejsze jest pozytywne nastawienie i to ono mimo wielu trudnych chwil, z którymi w trakcie trwania choroby przychodzi mi się borykać, pozwala mi wierzyć, że będzie dobrze. Jednak w mojej walce o zdrowie, o życie, potrzebne mi będzie również Wasze wsparcie, stąd moja prośba. Wiadomo, że koszty leczenia, badań są bardzo wysokie, dlatego proszę życzliwych mi ludzi o wsparcie finansowe. Wszystkim moim darczyńcom bardzo dziękuję i życzę dużo zdrowia.

18 463 zł z 18 000 zł
102%
Katarzyna Kubiak, Opalenica

Mama trójki dzieci choruje na przewlekłą białaczkę szpikową..

Mam na imię Katarzyna, mam 45 lat. Mam wspaniałą rodzinę - męża Piotra, córkę Jagodę i dwóch synów: Jakuba i Kacpra. Moja choroba zaczęła się w marcu 2014 roku. Najpierw wysokie leukocyty i coraz gorsze samopoczucie. W końcu diagnoza: PRZEWLEKŁA BIAŁACZKA SZPIKOWA. Od 8 maja 2014 przyjmuję codziennie leki hamujące wzrost nieprawidłowych komórek oraz inne leki wspomagające. Jestem pod opieką Szpitala Klinicznego Przemienienia Pańskiego w Poznaniu. Moja choroba, a raczej skutki uboczne leków zmuszają mnie do ciągłej rehabilitacji, która wymaga sporego nakładu finansowego. Wierzę, że dzięki Państwa pomocy będę mogła kontynuować leczenie i rehabilitację. Dziękuję za każde wsparcie.

16 672 zł z 12 000 zł
138%
Katarzyna Wieczorek, Świnoujście

Leczenie wznowy chłoniaka Hodgkina

Dzień dobry, Nazywam się Katarzyna i mam 43 lata. W lutym tego roku, po półtorarocznej diagnostyce, kilku pobytach w szpitalach, została u mnie potwierdzona wznowa chłoniaka Hodgkina. Jest to nowotwór złośliwy węzłów chłonnych. Kilka lat temu w związku z pierwszym zachorowaniem na tego chłoniaka, który okazał się oporny w leczeniu, przeszłam ciężką chemioterapię i radioterapię, po której byłam w remisji około 4 lata. Nie obyło się bez skutków ubocznych ciężkiego leczenia, jednakże po chorobie udało mi się wrócić do pracy i normalnego funkcjonowania. Mimo problemów z tarczycą, jelitami, bóli stawów i polineuropatii, czułam, że dostałam nowe życie. Niestety w związku ze wznową muszę ponownie stanąć do walki i jestem obecnie kierowana na kilka intensywnych kursów chemioterapii. W razie odpowiedzi na leczenie konieczny będzie także autoprzeszczep szpiku kostnego. Aby się wyleczyć, muszę znów przerwać pracę i skorzystać z zasiłku chorobowego, który niestety nie pokryje ogromnych kosztów związanych z leczeniem, które odbędzie się w Gdańsku. Koszty dotyczą przede wszystkim konsultacji specjalistycznych, dojazdów i noclegów w związku z leczeniem w innym mieście, leków i suplementów, odpowiedniego odżywania, leczenia stomatologicznego i przyszłej rehabilitacji. Bardzo chcę być znów zdrowa i jak najszybciej wrócić do swojego życia, pracy, aktywności. Jeden raz już pokonałam chorobę, mam nadzieję, że tym razem będzie to już na zawsze. Będę ogromnie wdzięczna za wsparcie.

15 912 zł z 15 000 zł
106%
Szymon Kostrzewski, Kostrzyn

Szymon to młody chłopak, który potrzebuje wsparcia.

Nazywam się Aldona Kostrzewska i proszę o Państwa pomoc w walce z rakiem rozsianym mojego syna Szymona Kostrzewskiego. Jestem pielęgniarką. Od 37 lat dbam o dobro pacjentów. Oddaję się pracy z wielkim zaangażowaniem, czuję wielką empatię do ludzi. Jesienią 2016 roku dowiaduję się o chorobie nowotworowej syna. Szpital, zabieg usunięcia jądra. Potem następny pobyt w szpitalu. W wykonanych badaniach lekarze stwierdzają zmiany w węzłach chłonnych okołoaortalnych, śródpiersia i płuc. Zaczyna się walka o życie. Najpierw chemioterapia w schemacie BEP. Syn jest już po 3 seriach leczenia. Jego stan ducha to przygnębienie, strach, czasami rozpacz. Prosimy o pomoc. Niewielkie środki finansowe moje i syna odcinają nas od możliwości sprawdzenia innych metod leczenia. Wsparcie z Państwa strony pomogłoby w leczeniu „duszy” - terapia psychologiczna, a także rozwiązałoby problem finansowy związany z dojazdami do Centrum Onkologicznego w Poznaniu i zakupem leków.

14 916 zł z 12 000 zł
124%
Sławomir Andrzejczak, Targowa Górka

Cel zbiórki został osiągnięty

Szanowni Darczyńcy, jesteśmy ogromnie wdzięczni za Wasze wsparcie! Udało się osiągnąć cel zbiórki, dlatego na chwilę obecną prosimy o nieprzekazywanie darowizn. ………………………………………………………..***…………………………………………………………. Witam, mam 31 lat. W grudniu 2016 r. po badaniu rezonansem otrzymałem diagnozę - wielki nowotwór nieoperacyjny i następnie oczekiwałem na wynik biopsji. 3 stycznia wyniki biopsji nie dały żadnych złudzeń - nerwiak węchowy zarodkowy wielki. Jestem po jednej serii chemii i znowu trwa oczekiwanie na wyniki. Pod koniec marca będę badany tomografem. Nie wiem, jak potoczy się moje leczenie, ale jedno wiem na pewno: JESTEM ZA MŁODY, BY UMIERAĆ! Rak postępując odebrał mi już wzrok (nie widzę na jedno oko, a drugie jest osłabione). Leczenie nowotworów jest kosztowne i długotrwałe. Nie poddam się tak łatwo, ale wiem też, że bez Waszej pomocy nie dam rady. W tej chwili czekając na badanie tomografem, nie wiem co się wydarzy i jakie leczenie będzie zastosowane. Wciąż zbieram na dodatkowe konsultacje, planuję też konsultacje zagraniczne - niestety w Polsce wyczerpały się dla mnie opcje. Dodatkowym wydatkiem są badania i częste dojazdy do ośrodka leczenia. Jestem młodym, często uśmiechniętym człowiekiem. Do tej pory potrafiłem cieszyć się zwykłym dniem, pracą z siostrzeńcami. Nie zdążyłem założyć nawet rodziny. Pięć lat temu zmarł mój ojciec na nowotwór płuc, od tego czasu opiekowałem się chorą mamą. Niestety teraz sam potrzebuję opieki. Moje wszystkie marzenia legły w gruzach.

13 942 zł z 12 000 zł
116%
Agnieszka Majewska, Dęblin

Pomoc dla mamy w walce z rakiem

Zwracam się do Was z prośbą o wsparcie dla mojej mamy, która walczy z agresywnym rakiem jajnika. Opis tomografu komputerowego, który otrzymaliśmy, jest porażający - w trzonie macicy niejednorodny guz, liczne zmiany w obrazie wszczepów otrzewnowych, guzy w jamie douglasa, naciek w blaszce ściennej miednicy ciągnący się do naczyń biodrowych, odcinkowo przylega do prawego moczowodu, szczepy pod torebkę wątroby, wszczepy pod torebkę śledziony, rozlany naciek w prawym podbrzuszu, w prawym śródbrzuszu z naciekiem pętli jelita krętego, drobne guzki w prawym rowku przyokrężniczym, wielokomorowa zmiana torbielowata. Rozległe zmiany nowotworowe dotknęły wiele obszarów w ciele mojej mamy, powodując jej ból i uniemożliwiając pracę. Wszystkie koszty takie jak dojazdy na wizyty, na chemioterapię, rehabilitacja i niezbędne leki przerosły nasze możliwości. Każda złotówka zebranej kwoty będzie bezcenna, pomagając nam zapewnić mamie godne leczenie i łagodzenie jej cierpień.Dziękuję Ci z całego serca za wszelkie wsparcie finansowe, jakie możesz nam ofiarować. Twój hojny gest może sprawić, że moja mama będzie miała szansę na lepsze jutro.

13 731 zł z 10 000 zł
137%
Ireneusz Perkowski, Piaseczno

Zbiórka na leczenie nowotworu złośliwego

Choruję od 2021 roku. Pomimo tego, że badałem się regularnie, nowotwór nie został wcześniej wykryty. Badania wszystkie wychodziły w normie, jednak gdy zacząłem nagle chudnąć i wymiotować, okazało się, iż nowotwór zablokował wejście do żołądka. Przeszedłem ciężką operację zespolenia żołądka. Obecnie jestem w trakcie leczenia chemioterapią opartą na związkach platyny. Przyjmuję ją co 2 tygodnie. Potrzebuję wsparcia w poniesieniu codziennych kosztów związanych z leczeniem.

12 982 zł z 5 000 zł
259%
Katarzyna Wawerek, Szczecin

Pomóż Kasi ponieść koszty rehabilitacji i wrócić do zdrowia

Nazywam się Katarzyna Wawerek, mam 45 lat, mieszkam w Szczecinie. Na 40. urodziny dostałam prezent od losu - zdiagnozowano u mnie szpiczaka mnogiego. W jednej chwili moje życie się zmieniło, z wielu planów muszę zrezygnować. Nie zamierzam się poddawać i będę walczyć. Cztery lata temu miałam przeszczep szpiku kostnego. Obecnie jestem przygotowywana do kolejnego przeszczepu. Pieniądze są mi potrzebne na leki, dojazdy do szpitala do Łodzi, gdzie będę miała przeszczep, a później wizyty kontrolne w tej klinice. Utrzymuje się tylko ze skromnej renty i mieszkam sama, gdyż od 3 lat jestem po rozwodzie. Obecnie jestem w trudnej sytuacji materialnej, dlatego bardzo proszę o pomoc. Za wszelkie, nawet najdrobniejsze wsparcie materialne z Waszej strony z całego serca dziękuję.

12 864 zł z 12 000 zł
107%
Andrzej Pacek, Mirzec

Na ten moment zawieszam zbiórkę. Dziękuję za wpłaty.

Nazywam się Andrzej Pacek, mam 56 lat i mieszkam w Mircu. Moja choroba przyszła znienacka we wrześniu 2015 roku. Dosłownie z dnia na dzień moje dotychczasowe życie zmieniło się o 180 stopni. Ból w kręgosłupie między łopatkami zupełnie uniemożliwił mi poruszanie się. Jednoznaczna diagnoza była szokiem - szpiczak mnogi, a na domiar złego całkowity paraliż - od pasa w dół. Błyskawiczna operacja usunięcia guza uratowała mi życie. Wzmocniono i usztywniono również kręgosłup na odcinku 4 kręgów śródpiersiowych. Nastąpiło leczenie wysokodawkowaną chemią w Klinice Hematologii i Transplantacji Szpiku w Centrum Onkologii w Kielcach. Wsparto je dwoma przeszczepami autologicznych komórek krwiotwórczych krwi obwodowej. Było ciężko, a rokowania nie były najlepsze. Choroba, a potem leczenie wyłączyły mnie z życia zawodowego i rodzinnego. Obecnie nastąpiła remisja choroby, ale pozostał spastyczny niedowład kończyn dolnych. Od początku wiedziałem też, że jeśli chcę być znów w miarę sprawnym, czeka mnie długotrwała i żmudna rehabilitacja. Jestem zdeterminowany w tym postanowieniu i uparty. Nie użalam się nad sobą i walczę. Pomagająmi w tym ćwiczenia w domu oraz pod okiem profesjonalistów na turnusach rehabilitacyjnych w Otwocku czy Busku. Niestety terminy takich wyjazdów - refundowanych przez NFZ są bardzo odległe (nawet 2025 rok), a w mojej obecnej sytuacji materialnej nie stać mnie na wyjazdy komercyjne. Bardzo chciałbym wrócić znów do pełnej sprawności i aktywnego życia, dlatego środki zebrane za pośrednictwem Fundacji pragnę przeznaczyć na wyjazdy rehabilitacyjne. Już wiem, jak bardzo mi one pomagają. Dlatego bardzo proszę Państwa o każdą pomoc i za tę nawet najdrobniejszą z serca dziękuję. --- Dziękuję wszystkim Darczyńcom za okazaną mi pomoc. Moje marzenia się spełniły. Dzięki Wam mogłem znów w styczniu tego roku rehabilitować się w Busku. Wyjadę tam również na kolejny turnus we wrześniu. W dalszym ciągu liczę na Waszą pomoc w zbieraniu funduszy na kolejne wyjazdy. Naprawdę wiele mi one dają. Dzięki nim będę miał więcej siły do walki z rakiem, kiedy ten znowu da o sobie znać.Dlatego też pozwoliłem sobie ponownie prosić Was o wsparcie. Zwiększyłem też kwotę - zapewni mi to ciągłość w mojej rehabilitacji w tak cudownym ośrodku, jakim jest 21 WSZUR w Busku-Zdroju.

12 499 zł z 10 000 zł
124%
Anna Rucińska-Barnaś, Kraków

Środki na pokrycie kosztów związanych z leczeniem

Tylko ludzie silni nadzieją są zdolni przetrwać wszelkie trudności. - ks. Jerzy Popiełuszko Na początku stycznia 2018 zdiagnozowano u mnie hormonozależnego HER dodatniego raka piersi z przerzutami do węzłów pachowych. Od razu podjęłam walkę z chorobą, poddałam się 8 cyklom chemioterapii, operacji, radioterapii i immunoterapii. Obecnie jestem w trakcie hormonoterapii w Centrum Onkologii w Gliwicach, leczę się też kardiologicznie oraz przechodzę rehabilitację z powodu następstw choroby. Nie poddaję się, ale leczenie i rehabilitacja wiążą się z kosztami, które obciążają nasz domowy budżet. Obecnie największym wydatkiem są leki, badania i dojazdy do placówek medycznych. Dlatego zwracam się do Was z prośbą o wsparcie. W ofiarowaniu siebie najpiękniejsze jest to, że to, co do nas wraca jest zawsze lepsze od tego, co dajemy. Otrzymujemy odpowiedź o wiele bardziej hojną niż nasze działanie. - Orison Swett Marden

11 913 zł z 10 000 zł
119%