Zbiórki

Kornel Łyjak, Rosnowo

Proszę o wsparcie w walce z chorobą

Witam, nazywam się Kornel i dopiero co skończyłem 25 lat. Moje życie jak dotąd było bardzo ekscytujące, ciągle coś się działo, pracowałem jako kurier: do pracy, do znajomych posiedzieć, pogadać, miałem ciągle kontakt z ludźmi, aż tu przyszedł weekend, kiedy pojechałem odwiedzić rodziców. Niestety nie mieliśmy blisko lekarza rodzinnego, więc trzeba było dzwonić po karetkę. Myślałem, że zrobią mi badania, jakieś leki podadzą i wypuszczą (bo pojechałem z bólem żołądka i przełyku). No i tak to przeleżałem 2 dni na SORze, bo już pierwszego dnia mieli podejrzenia, że może być białaczka, ale dopiero po tych dwóch dniach mnie zamknęli na oddział i wtedy lekarz powiedział mi, że to ostra białaczka szpikowa. Od tamtej pory cały świat mi się zawalił. Od pół roku praktycznie nikogo nie spotkałem, ciągle w zamknięciu siedzę (na dodatek przez pandemię nawet z sali nie można wychodzić). Przez tę chorobę także straciłem pracę, a jeżdżenie między Koszalinem a Szczecinem czy Koszalinem a Gdańskiem też trochę kosztuje, tym bardziej że nie mogę poruszać się żadnymi środkami komunikacji, gdzie jest dużo ludzi, bo nie mam żadnej odporności po tych chemiach. Niedługo też dojdą leki poprzeszczepowe, które boję się, że będą drogie... Jeśli to czyta osoba, która jest w podobnej sytuacji, ma podobną chorobę, to śmiało proszę pisać. Będziemy się podtrzymywać na duchu, bo jednak łatwiej jest, kiedy dwie osoby znają ten ból, który przechodzą. Pozdrawiam i życzę zdrówka!

22 309 zł
74%
Elżbieta Kasiorek, Ślazewo

Dziękuję za wszystkie wpłaty! Na tę chwilę zawieszam zbiórkę.

Witam. Mam na imię Elżbieta i mam 42 lata. Walczę z rakiem piersi. W listopadzie 2016 r. zdiagnozowano u mnie nowotwór złośliwy piersi C50.9 T2 N0 M0. Leczę się w Centrum Onkologii im. Prof. F. Łukaszczyka w Bydgoszczy. Jestem po przebytej chemioterapii. W marcu 2017 r. byłam operowana. Przede mną kolejne etapy leczenia. Walczę nie tylko z chorobą, ale również o środki niezbędne do kontynuowania dalszego leczenia. Potrzebuję pieniędzy na wydatki związane z moim leczeniem, m.in. na: środki farmakologiczne diagnostykę rehabilitację dojazdy do placówki medycznej Dodatkowe koszty związane z moją chorobą to około 1000 zł miesięcznie. Mam dwie wspaniałe córeczki, 17-letnią Andżelikę i 7-letnią Oliwkę. To dla nich chcę żyć, być razem z mini, patrzeć jak dorastają. Dlatego tu jestem, aby prosić Państwa o pomoc. Zwracam się z prośbą do wszystkich ludzi dobrej woli, którzy mogą wesprzeć mnie w tej trudnej walce z chorobą. Za każdą wpłatę z serca dziękuję.

4 304 zł
35%
Jerzy Wołk-Łaniewski, Wałbrzych

Proszę o pomoc w poniesieniu kosztów leczenia

Mam na imię Jerzy, choruję na raka żołądka. Mieszkam w Wałbrzychu i co 2 tygodnie wyjeżdżam na 4-5 dni do Warszawy na chemioterapię. Każdy wyjazd to koszty opłacenia prywatnego samochodu. Nie mogę jeździć pociągiem, ponieważ nie mogę w trakcie chemioterapii zarazić się koronawirusem. Muszę też po przyjeździe nocować w hotelu, żeby rankiem być w Warszawskim Centrum Onkologii. Po chemii ponownie przyjeżdża po mnie samochód. Od grudnia 2020, kiedy podjąłem leczenie, samochód dziesięciokrotnie pokonywał trasę. Koszt każdej z nich to ok. 500 zł. Do tego dochodzą wydatki na drogie lekarstwa (cierpię też na inne schorzenia) i specjalną dietę. Te wydatki będą rosły, ponieważ za miesiąc czeka mnie w Warszawie poważna operacja, kolejne chemioterapie i wizyty kontrolne. Pomoc darczyńców pozwoliłaby mi nie martwić się o wydatki na dalsze leczenie, ponieważ jestem emerytem i nie mam dodatkowych źródeł dochodu.

7 127 zł
47%
Jarosław Wojtal, Raciaz

Chciałbym znowu stanąć na nogi

Witam! Nazywam się Jarosław Wojtal, mam 40 lat. Do zeszłego roku pracowałem jako zawodowy kierowca. Mam troje dzieci, dwóch synów w wieku 2 i 9 lat oraz 16-letnią córkę. Wspiera mnie również kochającą żona. Realizowałem swoje marzenie, by mieć własną firmę transportową, ponieważ kochałem to, co robiłem i na tym najlepiej się znam. Zaryzykowałem i osiągnąłem swój cel, ale musiałem zaciągnąć kredyt. Krótko po rozpoczęciu własnej działalności przyszła diagnoza - nowotwór złośliwy, mięsak, ulokowany w nodze. Ciężko pracowałem, by spełnić swoje marzenia. Szkoliłem się i zdobywałem doświadczenie, jednak choroba przekreśliła cały mój wysiłek. Zostałem z kredytami, które pomaga mi spłacać rodzina, ale brakuje pieniędzy na wszystkie pozostałe wydatki w tym oczywiście moje leczenie. Dziś potrzebuję pomocy w sfinansowaniu protezy podudzia, by jak najszybciej odciążyć rodzinę i móc wrócić do pracy. W roku 2017 w styczniu trafiłem do lekarza rodzinnego z małym guzkiem na prawej stopie w okolicy pięty. Doktor wysłał mnie na biopsję do COI w Warszawie no i wynik potwierdził jednoznacznie - nowotwór złośliwy mięsak Ewinga. Lekarz wyznaczył datę zabiegu na 18.05.2017. Miał to być prosty zabieg, lecz w trakcie okazało się, że guz jest dużo większy. Wycięto mi znaczną część pięty, lecz nie zachowano odpowiedniego marginesu z powodu ratowania funkcji stopy. Poprawnie nazwano to operacją zapobiegawczą, poprzedzoną radioterapią. Noga zaczęła się goić nad wyraz dobrze. Po kolejnym badaniu obrazowym oraz biopsji okazało się, że mam wznowę. 19.10.2018 r. przeszedłem operację - amputacja kończyny dolnej prawej na wysokości 1/3 podudzia. Jednym słowem był to dla mnie SZOK. Przez 1,5 roku borykałem się z olbrzymim bólem i nadzieją, że kiedyś to się zagoi i skończy się mój koszmar. Czasem myślę by się poddać, ale mam dla kogo walczyć. Staram się nie myśleć o chorobie, choć momentami nie potrafię ukrywać przed rodziną, że będzie ok. Jestem bardzo zmęczony tą chorobą. Moi rodzice są niepełnosprawni, zawsze starałem się im pomagać, a dziś to oni pomagają nam z całych sił. Nasza sytuacja finansowa nie jest dobra. Trudno mi prosić o pomoc, zawsze uważałem, że są bardziej potrzebujący ode mnie i cieszyłem się z tego co mam. Wstępny koszt protezy to 38 tysięcy złotych, które jest poza moim zasięgiem. Bardzo proszę Państwa o pomoc w zbiórce środków na protezę, która pozwoli mi na samodzielne funkcjonowanie.

30 057 zł
79%
Iwona Ogórek, Sosnowiec

Pomóż Iwonie wygrać walkę!

Mam na imię Iwona i mam 43 lat. Mieszkam w Sosnowcu wraz z moja rodziną. Jestem szczęśliwą żoną oraz mamą dwóch wspaniałych córek. Jestem osoba otwartą, pełną energii, kochającą życie. Wraz z moją rodziną prowadziliśmy pełne spokoju życie, aż do momentu zdiagnozowania choroby w grudniu 2016 roku - raka jajnika. Rozpoczął się wtedy bardzo trudny dla mnie czas, dla mojej rodziny również. Głęboko wierzyłam jednak, że wszystko się ułoży. Przeszłam wtedy operację usunięcia guza jajnika prawego. W styczniu 2017 roku badanie histopatologiczne wykazało, iż nowotwór jajnika był przerzutem z przewodu pokarmowego. Dokładniejsze badania wykazały i potwierdziły nowotwór jelita grubego. Miałam nadzieję, że do żadnych przerzutów już nie dojdzie. Kilka miesięcy później wyniki moich badań w czasie chemioterapii były dobre, co dało mi nadzieję na lepsze jutro. Moja radość nie trwała jednak długo, ponieważ tuż po zakończeniu 12 cyklu chemii badanie TK wykazało wynik niejednoznaczny. Kolejno badanie PET potwierdziło przerzuty w trzech ogniskach oraz mutację genu KRAS w raku jelita grubego. Oznacza to, że terapia okazała się nieskuteczna, gdyż obecność mutacji w nowotworze związana jest z jego opornością na leki, które otrzymywałam do tej pory. Czułam ogromny strach i niepewność, bo nic innego nie kojarzy się z taką chorobą. Zwłaszcza, że byłam prawie pewna, że wygrałam swoja walkę! Bardzo trudne jest życie w niepewności, zwłaszcza kiedy dotyczy to naszego zdrowia i jest pełne obaw o tych, których kochamy. Ja jednak nie tracę nadziei, dlatego udałam się na konsultacje do specjalisty we Wrocławiu, gdzie szczęśliwie na dzień dzisiejszy zostałam zakwalifikowana do operacji HIPEC. Niestety czas oczekiwania to 5 miesięcy lub dłużej w zależności od kondycji chorego. Czas w tej walce zawsze jest najtrudniejszym przeciwnikiem. Dlatego oczekuje również na chemię z przeciwciałami w nadziei, że zadziała. Pieniądze zbieram na dojazdy do ośrodka, konsultacje, przyspieszoną diagnostykę. Myślę również o zabiegach hipertermii, które nie są refundowane, a do tanich nie należą. Mimo wszystko jestem dobrej myśli i ciągle mam nadzieje, że dzięki nowoczesnym metodom leczenia uda mi się pokonać chorobę jak najszybciej. Dlatego każda okazana mi pomoc z Państwa strony wiele dla mnie znaczy. Z całego serca dziękuję wszystkim za okazane mi wsparcie.

22 033 zł
73%
Jacek Jędrzejewski, Warszawa

Zbieram środki na dalsze leczenie

Cześć, mam na imię Jacek. Jestem po operacji nowotworu prostaty. Choroba dopadła mnie dość wcześnie i była dla mnie zaskoczeniem. Operacja, którą miałem, była trudna i wiązała się z wieloma problemami, które powoli ustępują. Bardzo dziękuję wszystkim, którzy wspomogli mnie w tej trudnej chwili - miałem dzięki Wam możliwość finansować leczenie. Czuję się bardzo dobrze. Rokowania na przyszłość są bardzo dobre. Jestem nadal pod ścisłą opieką lekarską i regularnie z dużą częstotliwością robię liczne badania lekarskie. Cały czas trwa moje leczenie. Koszty są mniejsze niż koszty operacji, ale nadal są mi potrzebne środki na diagnostykę czy leki. Bardzo budujące i potrzebne dla mnie było Wasze wsparcie, dzięki niemu łatwiej mi było znieść trudy choroby. Uważam, że pozytywne nastawienie ma bardzo duże znaczenie podczas leczenia, dlatego optymistycznie patrzę w przyszłość. Dziękuję raz jeszcze i serdecznie pozdrawiam.

51 940 zł
86%
Angela Kędzierska, Lubin

Prewencyjna mastektomia, konsultacje, badania, leki

18.09.2017 - ta data zapisze się na zawsze jako najgorszy dzień w moim życiu. Diagnoza lekarza - nowotwór złośliwy piersi. Całe życie stanęło mi przed oczami... Są ludzie, którzy doskonale wiedzą co się myśli i czuje w danej chwili... Olek, mój mały, kochany synek miał niespełna roczek, kiedy zaczęłam odczuwać ból w piersi i zgrubienie pod palcami. Udałam się do lekarza, zrobiłam usg, lekarz mnie zapewniał, że nie mam się, czym martwić, że nic się nie dzieje. Uspokoiłam się, ale tylko na chwilę - bo ból nie ustępował. Ponownie udałam się do lekarza. Dostałam skierowanie na mammografię, która również nie wykazywała żadnych podejrzanych zmian. To dlaczego mnie ciągle boli? Usg i mammografia nie wykazały żadnych nieprawidłowości, więc pewnie wszystko jest ok. Minęło kilka miesięcy... W tym czasie u mojego młodszego synka stwierdzono zaburzenia ze spektrum autyzmu. No i życie już do końca wywróciło mi się do góry nogami. Tak bardzo pragnęłam drugiego dziecka. Wszystko było w porządku. I nagle z dnia na dzień moje dziecko przestało jeść, mówić, traciliśmy z nim kontakt. Było ciężko, ale dzięki rehabilitacji mamy ogromną poprawę u niego. I chciałabym to móc utrzymać. Nadal bolała mnie pierś. Po raz kolejny udałam się na usg. Podczas badania lekarz powiedział, że coś mu się nie podoba... Zrobiło mi się gorąco i po raz drugi świat stanął na głowie. Mam raka, nawet nie jednego - diagnoza wykazała cztery różne złośliwe i przerzutowe nowotwory w jednej piersi. Teraz nie mam już jednej piersi i walczę o swoje życie i normalność dziecka... Od czasu diagnozy moje życie kręci się wokół lekarzy, szpitali, diagnoz, chemioterapii, radioterapii i sama już nie pamiętam czego jeszcze. Przede mną wciąż długa i wyboista droga, której końca nie widzę... Wszystko kosztuje - leki, badania, konsultacje, dojazdy - moje możliwości są już na wyczerpaniu, a jeszcze muszę myśleć o przyszłości Olka. A najbardziej boję się tego, że moi synowiemogą nie miećmamy...

10 932 zł
57%
Teresa Wytwer, Szczytno

Chciałabym wciąż cieszyć się słowami: „Babciu, jesteś taka kochana..."

Raka jajnika zdiagnozowano u mnie 6 lat temu. Przeszłam 3 bardzo poważne operacje onkologiczne i 43 chemie. Leczenie jest coraz trudniejsze. Organizm stawia opór. W styczniu 2023 roku rozpoczęłam kolejną linię chemioterapii tym razem tzw. "chemią czerwoną". Czy pomoże? Czas pokaże. Ja jednak nie tracę nadziei. Jestem silna i nie poddam się. Bardzo dziękuję wszystkim za nieocenioną dotychczasową pomoc, która pozwala mi sfinansować koszty badań i konsultacji lekarskich. Jednocześnie bardzo proszę o dalsze wsparcie w leczeniu raka. Ja wciąż chcę słyszeć od Wnucząt "Babciu jesteś taka kochana". Dla Ciebie to tylko 1,5% dla mnie to moje życie. Dziękuję ❤️

21 905 zł
73%
Krzysztof Kula, Dębica

Pomóż mi zebrać środki na niezbędne leczenie i wygrać z chorobą

Nazywam się Krzysztof i mam 38 lat. Zdiagnozowano u mnie nowotwór mózgu - oligodendrioglioma WHO II. Przeszedłem operację, potem nastąpiła wznowa, w związku z czym czekała mnie kolejna operacja i radioterapia. Obecnie potrzebuję wsparcia w poniesieniu kosztów leczenia, zwłaszcza tych związanych z dalekimi dojazdami do szpitala oraz niezbędnymi lekami. Dziękuję za każde wsparcie!

1 847 zł
18%
Justyna Stasiak, Węgorzewo

Wyjazdy do specjalistów, do szpitali, dieta

Mam na imię Justyna, choruję na nowotwór piersi (HER 2 ujemny) z licznymi przerzutami na kości. Jestem żoną Stanisława i mamą 5-letniego Patryka. Mąż musiał zrezygnować z pracy, aby się mną zająć. Potrzebuję wsparcia w poniesieniu kosztów badań, dojazdów do szpitali i specjalistów, leków oraz zalecanej diety.

1 702 zł
17%
Ewa Chlebuś, Sulechów

Zrzućmy się dla Ewy walczącej z białaczką

Zrzućmy się dla Ewy walczącej z ostrą białaczką szpikową na koszty związane z leczeniem po przeszczepie 9 listopada 2021 r. trafiła w stanie ciężkim do szpitala. Wtedy usłyszeliśmy straszliwą diagnozę, która brzmiała jak wyrok - ostra białaczka szpikowa. W jednej chwili cały nasz świat się zawalił, a później wszystko działo się tak szybko. Z dnia na dzień znalazła się na oddziale Hematologii w Zielonej Górze. Dawne życie zniknęło, zaczęło nowe - trudne, w którym codziennością był szpital... Natychmiast zostało wdrożone leczenie - długie, ciężkie i wykańczające. Mocne dawki chemii z każdym dniem zabierały siły, niszcząc cały organizm... Na dodatek żona we wrześniu 2021 r. przeszła udar, co było początkiem białaczki - tak zdiagnozowali to później lekarze. W ciągu 10 miesięcy spędzonych w szpitalu żona przeszła 4 chemioterapie i biopsję głowy. Doznała sparaliżowania, przez które miała 2-miesieczną rehabilitację. Przez cały czas przebywała głównie w izolatce. Niejednokrotnie jej życie było zagrożone. Ostatecznie Komisja Lekarska zakwalifikowała żonę do autologicznego przeszczepu komórek macierzystych. Nie będę ukrywał - to był trudny czas. Poddano Ewę ciężkiej chemii, a później jej układ odpornościowy został ,,zresetowany" i na nowo musiał się odbudowywać. Jej stan, izolacja, obostrzenia covidowe, dodatkowe zakażenie wewnątrzszpitalne dały mocno w kość. Dobrą wiadomością było to, iż jest dawca szpiku (brat) i tak 22 sierpnia 2022 r. żona przeszła przeszczep szpiku. Pełna nadziei, że teraz będzie tylko lepiej... Żona po przeszczepie wyszła ze szpitala do domu 19 września 2022 r. Co tydzień/dwa tygodnie przyjeżdżamy na kontrolę do Kliniki Hematologii i Przeszczepu Szpiku we Wrocławiu. Z czasem wizyty będą raz w miesiącu. Niestety, wydatki rosną z każdym dniem. Z naszej miejscowości do Kliniki we Wrocławiu jest 204 km w jedną stronę. Nie możemy korzystać z komunikacji miejskiej ze względu na brak odporności żony, a koszty paliwa bardzo obciążają nasz budżet domowy. Do tego dochodzą koszty leków. Mieszkamy razem z córką, a nasz dochód to jedynie zasiłek rehabilitacyjny i moja pensja. Dlatego zwracamy się do Was z prośbą o pomoc i wsparcie - w tym przypadku finansowe. Żona nie marzy o niczym innym jak o powrocie do normalności, zdrowia i sprawności. Każda złotówka ułatwi mojej żonie walkę z tym trudnym przeciwnikiem, doda jej sił i zabierze ogromne zmartwienie! Marzymy tylko o tym, by Ewa mogła skupić się na leczeniu, by nie musiała się stresować, bo to tylko szkodzi... Proszę, pomóżcie. Znaleźliśmy się w trudnej sytuacji, nowej dla całej naszej rodziny. Celem naszej zbiórki jest pokrycie kosztów bieżącego leczenia, dojazdów do szpitala. Potrzebujemy pomocy i przyznam szczerze, że niezręcznie jest mi o nią prosić.

11 646 zł
58%
Olha Zlobina, Kraśnik

Na diagnozę i leczenie. Jestem z Czernihowa w Ukrainie.

Walczę z rakiem od 2010 roku. W 2020 roku nastąpiła wznowa choroby, w związku z czym przeszłam leczenie. W końcu 2021 roku okazało się, że jednak nie wróciłam do zdrowia i zaczęłam ponownie się badać. 25 lutego 2022 roku miała odbyć się ostatnią konsultacja w jednej z kijowskich klinik w Ukrainie, lecz wojna to uniemożliwiła. 38 dni znajdowaliśmy się z rodziną w blokadzie w Czernihowie, bez światła, wody i ogrzewania pod ogniem okupantów. Czernihowskie Centrum Onkologii ucierpiało od obstrzału i ośrodek przestał funkcjonować. 8 maja 2022 roku wyjechałam z Czernihowa do polskiego miasta Kraśnik, aby kontynuować badania oraz wznowić leczenie. Mam ogromną nadzieję otrzymać odpowiednie leczenie, które pomoże mi pokonać moją chorobę. Aktualizacja: 20 września 2022 r. rozpoczęłam pierwszy kurs chemioterapii. Dziękuję wszystkim, którzy odpowiedzieli. Specjalne podziękowania dla wszystkich, którzy oddali mi krew. Я борюсь с раком с 2010 года. В 2020 году у меня случился рецидив, и я лечился. В конце 2021 года они обнаружили, что не вылечились, и начали их повторное обследование. 25 февраля 2022 года у меня была последняя консультация в одной из киевских клиник, но война сделала это невозможным. 38 дней мы находились в блокаде в Чернигове, без света, воды и отопления под огнем. ЧЕРНИГИВСКИЙ МЕДИЦИНСКИЙ ЦЕНТР ПОСЛЕДОВАТЕЛЬНОЙ ОНКОЛОГИИ пострадал от обстрела и не работал. 8 мая 2022 года я выехал из Чернигова в Красник для дальнейшего обследования и лечения. Я надеюсь получить качественное лечение, которое поможет мне преодолеть мое состояние. 20.09.2022 начала проходить первый курс химиотерапии. Спасибо всем, кто откликнулся. Отдельное спасибо, всем кто сдал для меня свою кровь.

1 591 zł
15%