Zbiórki

Artur Waśko, Klecza Dolna

Chcę zobaczyć, jak dorasta moja córka.

Witam, mam na imię Artur, od niedawna jestem tatą prześlicznej Córeczki, która jest dla mnie wszystkim. Mam również Żonę, która zawsze mnie wspiera i dodaje otuchy. Gdy w 2009 roku we wrześniu wykryto u mnie guza mózgu, natychmiastowa operacja pozwoliła go usunąć, jednak jak się okazało - niecałkowicie. Powrócił w 2017 roku ze zdwojoną siłą, w III stopniu. Pomimo radioterapii i chemioterapii nie ma do końca pewności, że guz jednak nie powróci. Dlatego zbieram na nowoczesne leczenie metodą NanoTherm, które jest obecnie dostępne w Niemczech. Bardzo proszę o wsparcie!

48 659 zł z 170 000 zł
28%
Jolanta Wolfram, Kraków

Potrzebuję pieniędzy na leczenie

Drodzy Państwo, bardzo proszę o pomoc. Nazywam się Jolanta Wolfram i mam 64 lata. Mieszkam w Krakowie. W lutym 2019 roku stwierdzono u mnie nowotwór węzłów chłonnych (chłoniak złośliwy). Przeszłam już 6 cykli chemioterapii, PET i przede mną być może radioterapia. Moim marzeniem jest doczekanie się wnuków i patrzenie jak dorastają, bez lęku co przyniesie następny dzień.Środki ze zbiórki zostaną przeznaczone na niezbędne mi konsultacje lekarskie, procedury medyczne, badania diagnostyczne, leki oraz transport do i z ośrodka badań, wyjazd z opiekunem na rehabilitację oraz leczenie stomatologiczne, któremu muszę się poddać w wyniku skutków ubocznych chemioterapii. Dlatego proszę o wsparcie. Wszystkim darczyńcom serdecznie dziękuję. Jolanta Wolfram

26 495 zł z 150 000 zł
17%
Maciej Koperczak, Sosnowiec

Maciej walczy z glejakiem. Nie wygra bez wsparcia finansowego.

Mam na imię Maciej, mam 43 lata. 3 lata temu lekarze dali mi rok życia. Nadal o nie walczę! Dowiedziałem się, że mam nowotwór mózgu - glejak. Po wieczornym spacerze z dziećmi dostałem temperatury, źle się poczułem, myślałem, że to tylko przeziębienie. Niestety nad ranem trafiłem do szpitala po ataku padaczki. Moje życie legło w gruzach. Mam 2 synów, kochającą żonę i bardzo chciałbym być z nimi jak najdłużej. Guz jest bardzo duży 6,8x4,8 cm. Położony w części skroniowo-czołowej, nacieka na ośrodek mowy, pień tętnicy mózgu otoczony jest naciekiem. Odkąd dowiedzieliśmy się o nowotworze, bardzo dużo czasu spędzamy na szukaniu pomocy, instytucji medycznych, sposobów leczenia - niestety, niektóre terapie nie są refundowane przez NFZ, a niektóre są niedostępne dla polskiego pacjenta. Próbuję różnych metod, suplementów, które są bardzo kosztowne. Stosuję rygorystyczną dietę: bezmięsną, bez cukru, nabiału i glutenu. Każdy z Nas przecież ratowałby się jak tylko potrafi, próbowałby wszystkiego. Koszty miesięczne, które ponoszę na leki i suplementy to 3 tys. złotych. Podjąłem decyzję oleczeniu w Centrum Protonoterapii w Czechach. Sytuacja wymagała już podjęcia decyzji, co robić dalej, ponieważ guz zaczął rosnąć. Zostałem zakwalifikowany. Na okres 2 miesięcy musiałem wraz z żoną i synem wyjechać do Czech. Prawie 2 miesiące naświetlań przyniosły efekty. Obecnie guz zmniejszył się i jest dalsza regresja. Aktualne wymiary to 54x44x56. Efekty uboczne oczywiście są, ale trzeba się ratować mimo wszystko. Boję się przyszłości, boję się jutra, ale trzeba żyć dalej i walczyć! Pozostała nam nadzieja i wiara w to, że wszystko się uda i zwalczymy guza! Dlatego bardzo proszę o pomoc, modlitwę oraz wsparcie finansowe. Z całego serca dziękuję.

5 621 zł z 130 000 zł
4%
Joanna Gromnica, Zabrze

Na tą chwilę zawieszam zbiórkę

Mam na imię Joanna i mam 42 lata. Mój syn w tym roku skończył 18 lat. Na początku 2006 roku zdiagnozowano u mnie rzadki rodzaj raka rdzeniastego tarczycy. Usunięto mi tarczycę. Ze względu na przerzuty usunięto mi również centralny układ chłonny. Mój synek miał wtedy 6 lat i wiedział tylko, że Mama choruje. Słowo "rak" nigdy nie padło. Tak minęło prawie 10 lat.. W maju 2015 roku wystąpiła u mnie wznowa i nastąpiły przerzuty do kości. Na konsultacji w Centrum Onkologii poinformowano mnie, o “braku możliwości terapii systemowej”, sugerując jednocześnie podjęcie prób leczenia w trakcie badań klinicznych. Niestety do badań klinicznych nie zostałam zakwalifikowana.Bałam się przyszłości - bałam się też wreszcie powiedzieć synowi, jak poważna jest moja choroba. Ale gdy w końcu dowiedział się o moim raku, byłam pod wrażeniem jego wrażliwości i chęci pomocy. Dopuszczone w Polsce leki na moje schorzenie nie są refundowane przez NFZ i koszty leczenia są bardzo wysokie. Miesięczna terapia kosztuje około 18 000 złotych. Przyjmowanie leku powoduje zatrzymanie rozwijającego się procesu nowotworowego, a chemio i radioterapia są nieskuteczne! Od 2016 roku wciąż "leczę się" tylko paliatywnie. Zmiany w kościach wciąż się pojawiają, ale rygorystyczne warunki badań klinicznych nie pozwalają mi wziąć w nich udziału. Wciąż pracuję, choć mam orzeczenie o niepełnosprawności. Od ponad 20 lat wciąż z tym samym pracodawcą. Praca ma dla mnie terapeutyczny wymiar, przy natłoku obowiązków i zajęć udaje mi się nie myśleć o chorobie. Od tych myśli odrywa mnie też syn. W tym roku skończył 18 lat, snuje plany na przyszłość, szuka swojej ścieżki. Jest dla mnie ogromną pomocą. Proszę o każdą pomoc w mojej walce z rakiem, za którą serdecznie dziękuję.

49 223 zł z 180 000 zł
27%
Anna Majchrzycka, Legionowo

Chcę żyć dla dzieci, męża i cieszyć się każdym nowym dniem!

Witaj, jestem Anna, mam 39 lat, kochającego męża i dwoje małych, cudownych dzieci. 20 grudnia 2016 roku moje życie zmieniło się diametralnie. W tym dniu dostałam w pracy pierwszego ataku padaczki. Dla wszystkich był to ogromny szok. Wezwano karetkę i trafiłam do Szpitala na Bródnie, na oddział neurologiczny. Po wykonaniu tomografii i rezonansu magnetycznego otrzymałam przerażającą wiadomość: guz mózgu. Miał być ŁAGODNY… 12 stycznia tego roku przeszłam operację, podczas której wycięto guz. 4 tygodnie później wynik histopatologii wykazał, że mam glejaka w IV stadium. Od 2 marca stosuję radioterapię w Szpitalu w Wieliszewie, a od 22.03.2017 chemioterapię Temodalem. Przyjmowanie błędnie dobranych leków przeciwpadaczkowych uniemożliwiło mi w jednej chwili rozpoczęcie chemioterapii i radioterapii, ze względu na zbyt wysokie próby wątrobowe. Jednak wiem, że takie leczenie to za mało. Dlatego proszę Państwa o wsparcie finansowe, by móc wrócić do mojej kochanej rodziny, do zdrowia, do mojego życia. Z góry dziękuję za okazaną pomoc i wsparcie. Anna

68 515 zł z 200 000 zł
34%
Anna Brzezińska, Tarnowskie Góry

Wsparcie w leczeniu

Mam na imię Ania, mam 39 lat. Jestem mamą wspaniałego syna Mateusza i żoną ukochanego męża Marcina. Moja praca jest moją pasją, jestem nauczycielką. W marcu 2023 roku dowiedziałam się, że zachorowałam na złośliwy nowotwór piersi. Leczenie jest długie i wieloetapowe. Przeszłam jednostronną mastektomię, półroczną chemioterapię, kolejnym etapem jest radioterapia. Po radioterapii lekarze zalecają mi przyjmowanie leku, który niestety nie jest refundowany. Lekarstwo to zwiększa szansę, by nie pojawiły się u mnie przerzuty odległe w kościach lub w mózgu. Koszt miesięczny jest bardzo wysoki, bo to 14 tysięcy złotych. Terapia tym lekiem trwa 2 lata. Moja rodzina nie jest w stanie pokryć kosztów tego ważnego i dającego mi nadzieję leczenia. Zwracam się z prośbą do wszystkich, którzy chcieliby wspomóc mnie w tej walce. Naprawdę wierzę, że dobro powraca.

203 313 zł z 336 000 zł
60%
Małgorzata Jakimowicz-Paluszyńska, Poznań

Walczy o swoje zdrowie i życie dla męża i 2 dzieci

Osiem lat temu byłam w bardzo ważnym momencie mojego życia - spodziewałam się dziecka, wyczekiwanego i upragnionego. Robiłam wiele badań, dbałam o siebie, wszystko z myślą o dziecku. Byłam przeświadczona, że ciąża w sposób naturalny chroni moje zdrowie, więc nie robiłam badań, które nie wiązały się z ciążą, a którym poddawałam się regularnie wcześniej. Jak chyba każda kobieta w tym okresie, myślałam tylko o tym, że rozwija się we mnie nowe, wspaniałe życie, a nie groźna, śmiertelna choroba… Kiedy moja córeczka miała niespełna półtora roku i jeszcze karmiłam ją piersią, wykryłam u siebie guz. USG, biopsja i wynik – rak. Szok, przerażenie, rozpacz. Następnie operacja – mastektomia z węzłami chłonnymi, pół roku ciężkiej chemioterapii i nadzieja, że najgorsze mam już za sobą. Po roku - ból w klatce piersiowej. Wizyty u kolejnych lekarzy, którzy bagatelizują moje obawy. W końcu badanie tomografii komputerowej, rezonansu magnetycznego i wynik – przerzuty do kości – zmiany w mostku i kręgosłupie. Kolejne badania, radioterapia i zmiana leczenia farmakologicznego na drogie, nierefundowane leki. Mijają kolejne tygodnie, a ból w klatce piersiowej i w kręgosłupie utrzymuje się, więc robię badanie PET. Okazuje się, że naświetlania nie zatrzymały zmian rozrostowych, poza tym pojawiła się kolejna zmiana w nodze. Dalsze konsultacje w różnych ośrodkach onkologicznych, również za granicą. Ponownie naświetlania i zmiana leków. Tak mija kolejny rok walki z chorobą, po czym sytuacja stabilizuje się. Aktualnie jestem w trakcie leczenia farmakologicznego, niestety doszło do kolejnej progresji choroby. Trzecia z kolei radioterapia i scenariusz powtarza się, brak efektu zatrzymania choroby. W tej sytuacji, chcąc skutecznie walczyć z chorobą, muszę zdecydować się na nadzwyczaj kosztowną, sięgająca kilkunastu tysięcy miesięcznie terapię lekiem najnowszej generacji. To koszt olbrzymi, bez środków finansowych zbieranych za pośrednictwem fundacji leczenie będzie dla mnie niedostępne. Walczę o swoje zdrowie i życie dla swoich najbliższych, męża, dzieci: 8-letniej córeczki i 18-letniego syna. To jest dla mnie najważniejsze, ale bardzo potrzebuję w tej walce sojuszników. Bez Waszego wsparcia nie będzie to możliwe. Wszystkim tym, którzy chcieliby mi pomóc, jestem bardzo wdzięczna i serdecznie dziękuję.

114 782 zł z 250 000 zł
45%
Magdalena Sorotiuk, Radom

Magdalena Sorotiuk - walka z guzem mózgu

Mam na imię Magda i mam 33 lata. Bardzo proszę o wsparcie finansowe na leczenie choroby, która wywróciła moje życie do góry nogami. Diagnoza to nowotwór złośliwy mózgu, glejak wiolopostaciowy IV stopnia. Z zawodu jestem farmaceutką i byłam aktywna zawodowo. Praca jest moją pasją, z której w obecnej chwili muszę zrezygnować. Choroba uniemożliwia mi również wędrówki po moich ukochanych górach, odbiera siły i możliwości. Jedyną moją pociechą są spotkania z rodziną i ukochanymi siostrzeńcami. Nowotwór jednak postępuje, a chemioterapia sprawia, że jestem coraz słabsza. Ostatnią nadzieją na odzyskanie dawnego życia jest kosztowna terapia za granicą. Jestem w trakcie konsultacji ze specjalistami. Zdecydowałam się prosić Państwa o pomoc w zebraniu środków na leczenie. Czas nagli, a liczy się każda złotówka. Z góry dziękuję za choćby najmniejszą wpłatę. Magda

61 836 zł z 200 000 zł
30%
Beata Łączyńska, Knurów

Na leczenie i rehabilitację

Mam marzenie... Każdego dnia budzić się zdrowym. To największe bogactwo, jakie można mieć w życiu... Gdy pięć lata temu dowiedziałam się, że mam raka piersi, nie mogłam uwierzyć. Ziścił się mój najgorszy koszmar. Ta okropna choroba zabrała mi mamę. Pozostawiła ogromną pustkę w moim sercu. Obiecałam sobie wtedy, że nie pozwolę, by historia się powtórzyła. Diagnoza - rak piersi wysoce hormonozależny (ER+++ 100% silna ekspresja, PR++, HER2+, G2.pt2, NG2 naciekający). Zlecono radykalną mastektomie lewej piersi + węzły, ponieważ wykryto mikroprzerzuty. 17 października 2014 zostałam operowana. Narodziłam się na nowo. Cel: dalej walczyć i żyć. Rozpoczęłam terapię: chemioterapia 4 AC oraz palitaxelprzez 12 tygodni. W międzyczasie okazało się, że mam wznowę w dole pachowym. Zdecydowano, że konieczna jest druga operacja, jak tylko skończę przyjmować chemię. Dałam radę. Kolejnym etapem leczenia była radioterapia i hormonoterapia. Przez cały ten czas łatwo nie było, ale wróciłam do normalnego życia. Rany się zabliźniły, włosy odrosły, uśmiech wrócił na twarzy. I przede wszystkim nadzieja na przyszłość. Zrobiłam rekonstrukcję piersi, wróciłam do pracy i zaczęłam się udzielać jako wolontariuszka w Instytucie Onkologii w Gliwicach. Pomagałam paniom, które są na początku tej niełatwej drogi. W tym roku, niestety, po 4 latach od zakończenia leczenia choroba wróciła. Przerzut do barku i kości ramiennej lewej. Kolejny szok i niedowierzanie. Groziła mi utrata ręki. Przeszłam poważną operację usunięcia zaawansowanej już choroby. Obecnie mam endoprotezę i bez wyczerpującej rehabilitacji nie mogłabym funkcjonować. Oprócz tego, że muszę na nowo nauczyć się poruszać ręką, mam problem z obrzękiem limfatycznym. Dalsza diagnostyka pokazała zmianę 3 cm na wątrobie, biopsja potwierdziła jej agresywność. Mój lekarz prowadzący ustalił leczenie, jednak nie jest ono refundowane. Potrzebuję pieniążki na onkologiczny lek i rehabilitację. Mimo trudności fizycznych musiałam podjąć pracę, żeby móc funkcjonować, żyć. Bardzo proszę ludzi dobrej woli o pomoc, chcę żyć!!! Proszę, pomóżcie mi dotrzymać obietnicy, że ta traumatyczna historia więcej się nie powtórzy. Życie jest ciągiem doświadczeń, z których każde czyni nas silniejszymi, mimo że czasem trudno nam to sobie uświadomić. Życie jest straszne, ale ja postanowiłam, że jest piękne. „Jeżeli idziesz przez piekło, nie zatrzymuj się, idź dalej. Wszystko się kiedyś kończy” – Winston Churchill

59 612 zł z 200 000 zł
29%
Edyta Bartoszek, Poznań

Na leczenie uzupełniające i rehabilitację

Od lat pomagam chorym i niepełnosprawnym jako oligofrenopedagog i rehabilitant wzroku. Chciałabym robić to dalej, lecz dziś to ja potrzebuję Waszej pomocy. W styczniu 2024 roku zdiagnozowano u mnie raka piersi. Za mną już chemioterapia i mastektomia radykalna. Przede mną radioterapia i hormonoterapia. Konieczna jest systematyczna rehabilitacja. Zalecono także leczenie uzupełniające nierefundowanym preparatem. Koszt miesięcznej kuracji to około 7 tysięcy złotych. Bez Was się nie uda... dlatego proszę Was o pomoc.

26 720 zł z 168 000 zł
15%
Regina Piecka, Płock

Leczenie zaawansowanego raka żołądka lekami nierefundowanymi

Witajcie, mam na imię Regina, mam 53 lata, jestem mężatką od 31 lat. Mam kochającego męża i dwoje wspaniałych dzieci: córkę Patrycję (lat 30) oraz syna Sebastiana (lat 22). Początki mojej choroby zaczęły się w lipcu 2018 roku. To wtedy będąc na cmentarzu w 1 rocznicę śmierci mojego taty zadzwonił telefon i Pani poinformowała mnie, że mam natychmiast przyjechać po odbiór wyników z rezonansu magnetycznego. Dalsze badania wykazały, że jest to rak żołądka IV ostatniego stopnia z przerzutami do wątroby i węzłów chłonnych. Diagnoza brzmiała jak wyrok. Pełna obaw i strachu z ogromną wolą i chęcią szczęśliwego życia podjęłam się leczenia. Jestem po 32 chemioterapiach w odstępach początkowo przez pół roku 2-tygodniowych, następnie 3-tygodniowych. Obecnie po wykonaniu dodatkowych badań, dowiedziałam się, że moje leczenie powinno być zupełnie inne z racji błędnego określenia złośliwości nowotworu. Okazuje się, że powinnam mieć podawany lek, który nie jest refundowany przez NFZ, niestety koszty leczenia znacznie przerastają nasze możliwości finansowe. Lek powinnam mieć podawany w cyklach co 2-tygodniowych, w związku z czym koszt miesięcznej kuracji tym lekiem wynosi około 30 tys. zł. Pierwsze możliwe rezultaty leczenia tym lekiem mają być widoczne i odczuwalne po upływie 6 miesięcy, jednak leczenie może potrwać znacznie dłużej, jeśli lek będzie skuteczny, w związku z tym całkowity koszt leczenia może być znacznie większy. Jest to jedyny sposób ratunku dla mnie, gdyż na obecną chwilę chemia przestała działać. Moje samopoczucie również z dnia na dzień jest coraz to gorsze, ale bardzo chcę walczyć, bo mam dla kogo, nie poddam się tak długo, dopóki starczy mi sił. Zwracam się z ogromną prośbą do Państwa o wsparcie finansowe, ponieważ to moja jedyna i ostatnia nadzieja na dalsze życie...

38 400 zł z 180 000 zł
21%
Ewa Blumczyńska, Kłodawa

Ewa Blumczyńska - zbiórka na nierefundowany lek

Uruchamiamy zbiórkę na lek, który w Polsce jest nierefundowany, a jedna dawka kosztuje około 14 tysięcy złotych. Ewa, chorująca na nowotwór piersi, leczy się w Szczecinie i jest w trakcie przedoperacyjnej chemioterapii. Otrzymała już dwie dawki leku. Pozostały kolejne dwie przedoperacyjne i 9 pooperacyjnych.

4 124 zł z 150 000 zł
2%