Zbiórki

Agnieszka Rzeczkowska, Olsztyn

Walka z glejakiem

W listopadzie 2021 roku po długiej ścieżce diagnostycznej badanie rezonansem magnetycznym wykazało u mnie dużego guza w płacie czołowo-skroniowym, który niedługo potem okazał się być glejakiem III stopnia (anaplastic astrocytoma IDH wildtype). Musiałam szybko pogodzić się z tym okrutnym faktem i podjąć leczenie. W styczniu 2022 roku miałam pierwsza operację, podczas której guz został usunięty (Wojskowy Szpital Kliniczny w Bydgoszczy), a ja szybko odzyskiwałam siły i sprawność. Kontynuacją leczenia była 6-tygodniowa radykalna radioterapia połączona z chemioterapią. Na ten czas musiałam przenieść się do Bydgoszczy z Olsztyna, w którym mieszkam na co dzień. Skojarzone leczenie zakończyłam w maju 2022 r. W lipcu udało mi się wrócić do pracy. Byłam w trakcie leczenia chemioterapią. Badania rezonansem były dobre, a ja coraz odważniej zaczęłam wybiegać myślami w przyszłość... Niestety w trakcie kolejnych badań (listopad 2022) rezonans wykazał wznowę guza. Tym razem, prawie natychmiast zostałam skierowana na reoperację, która odbyła się 9 grudnia (to oznaczało dwie kraniotomie w jednym roku). Rekonwalescencja po drugiej operacji okazałą się zdecydowanie trudniejsza, a badania pooperacyjne potwierdziły największe obawy - zezłośliwienie się guza do glejaka wielopostaciowego IV stopnia. Zgodnie z zaleceniami lekarzy jestem w trakcie przygotowań do kolejnego etapu leczenia. Z uwagi na wyniki genetyczne oraz krótki czas, w którym pojawiła się wznowa, będę korzystała z narzędzia TTF (Optune) oraz immunoterapii Keytrudą. Obie formy leczenia nie są niestety w Polsce refundowane. Mam pięcioletniego synka, którego wychowuję samodzielnie. W miarę możliwości kontynuuję pracę. Niestety koszty badań, konsultacji lekarskich, wyjazdów, leczenia oraz rehabilitacji są dla mnie coraz większym obciążeniem finansowym. Dlatego zwracam się z ogromną prośbą o pomoc w postaci przekazania 1,5% Waszych podatków na rzecz mojego leczenia i rehabilitacji. Z góry dziękuję za każde okazane wsparcie! W celu przekazania 1,5% podatku należy podać w zeznaniu podatkowym KRS Fundacji Alivia: 0000358654 oraz w celu szczegółowym koniecznie numer mojej zbiórki: 111785

79 064 zł
31%
Natalia Hryhorieva, Gorzów Wielkopolski

Pomoc dla Natalii

Natalia ma cudowną rodzinę - kochającego męża i piękną córkę Wiktorię. Ma dopiero 45 lat i swoje marzenie – doczekać się wnuków i podarować im ciepło i miłość, ale niestety jej marzenie może się nie spełnić! W 2015 roku u Natalii zdiagnozowano raka płuca, a jej życie podzieliło się na "przed" i "po". Dowiedziawszy się o strasznej chorobie, ona i jej rodzina od razu przystąpili do walki o jej życie! Natalia, jak prawdziwy wojownik, wytrwale znosiła każdą dawkę radioterapii i chemioterapii, czyli ponad 90 sesji. I tak choroba zaczęła ustępować, ale niestety nadzieja na zwycięstwo trwała nie za długo, bo rozpoczęła się wojna. Przez ciągły stres i napięcie emocjonalne choroba powróciła! A teraz znowu próbuje odebrać młode życie. Wyniki ostatniego badania PET-CT w Poznaniu pokazują, że Natalia ma rozsiane ogniska przerzutowe procesu złośliwego w płucach i węzłach chłonnych powyżej i poniżej poziomu przepony oraz ognisko przerzutowe w trzonie kręgu. Jedyną szansą na życie i spełnienie marzenia Natalii jest immunoterapia, ale koszty leczenia są ogromne. Cena jednego miesiąca jej życia to 14000 zł. Jedna dawka tego leku kosztuje 7000 zł. Natalia potrzebuje 2 dawki miesięcznie, aby przetrwać. Każda złotówka się liczy i może uratować jej życie. Natalia potrzebuje co najmniej 26 dawek, dlatego ona i jej kochająca rodzinka zwracają się do każdego! Każda złotówka to krok w stronę marzenia, każda wpłata to krok w stronę życia. Każdy z nas ma marzenie, a marzeniem Natalii jest po prostu - żyć. Pomóżmy je spełnić!

419 zł
0%
Robert Wojcicki, Opole

Robert 48 lat, rak wątroby - leczenie, operacja, rehabilitacja

Mam na imię Dominika i piszę w imieniu mojego męża Roberta, z którym mam trójkę dzieci: Marysię 16 lat, Anię 7 lat oraz Maję 4 lata. Mamy również psa, suczkę Lusię. Jak widać w domu są same kobiety, oprócz męża. We wrześniu 2022 roku podczas badania USG znaleziono u męża duży guz wątroby wielkości ok 8 cm x 6 cm. Od tego czasu zaczęły się liczne wizyty u specjalistów, w szpitalach i w gabinetach prywatnych w kraju, jak i za granicą. Do tej pory (styczeń 2023) Robert przebywał na oddziałach szpitalnych 5-krotnie. Okazało się, że guz wątroby jest przerzutem wtórnym pochodzącym z tkanki jelit, natomiast po dzień dzisiejszy nie znaleziono definitywnie ogniska pierwotnego raka. Komórki te lubią tworzyć przerzuty do płuc, serca czy też mózgu. Na szczęście te organy są jeszcze czyste. Mąż jest w trakcie przyjmowania chemioterapeutyków, potrzebna jest pilna operacja, natomiast pooperacyjnie prawdopodobnie będzie konieczność zastosowania terapii radioizotopowej PRRT. Guz wątroby jest umiejscowiony w bardzo trudnym operacyjnie miejscu, wrasta w żyłę wrotną prawego płata wątroby przy rozwidleniu, uciska ją bardzo mocno, prawie zamykając ją. Stanowi to zagrożenie życia. Rozważane jest obecnie usunięcie całego płata prawego wątroby (ok ¾ wątroby) lub też całkowita transplantacja wątroby. NFZ nie refunduje operacji poza granicami kraju (koszt ok 30 tys. euro, czyli ok. 130 tys. zł). Również w przypadku terapii PRRT jest ona refundowana dopiero wtedy, gdy okaże się, że po operacji nastąpią przerzuty. Gdyby zastosować terapię PRRT wcześniej potrzebne będą 4 iniekcje i koszt nie będzie refundowany przez NFZ (koszt przybliżony prywatnie to 4 x 85 tys. = 330 tys. zł). Ale o tym będziemy myśleć później... Na teraz potrzebne są środki, które będą przeznaczone na pokrycie wszelkich kosztów związanych z procesem leczenia: diagnostyka, wizyty lekarskie, leki, rehabilitacja, specjalistyczne żywienie, dojazdy, zakwaterowanie itp. Wpłata każdej kwoty będzie doceniona. Jeśli nie maja Państwo możliwości wpłaty, Robert prosi jedynie o modlitwę. To również znaczy dla nas bardzo dużo. Dziękujemy!!! Przy rozliczaniu podatku można przekazać 1,5% na moje konto. Należy wówczas podać w zeznaniu podatkowym KRS Fundacji Alivia: 0000358654 oraz w celu szczegółowym koniecznie numer mojej zbiórki: 111787 Darowizny na rzecz mojego leczenia można przekazywać także za pomocą płatności on-line, karty płatniczej, Blik, PayPal lub tradycyjnego przelewu - aby dokonać wpłaty, kliknij powyżej na przycisk "Przekaż darowiznę".

593 zł
0%
Adam Zofka, Warszawa

Leczenie Adama

Zbieramy na kosztowną operację wątroby dla Adama (lat 46) w Szwajcarii- to może być jego jedyna szansa na powrót do zdrowia i wyleczenie się z raka przerzutowego jelita grubego. Choroba zaczęła się niewinnie i praktycznie bezobjawowo. Od dwóch lat Adam poddawany jest ciężkiej chemioterapii, która uniemożliwia normalną pracę zawodową i cieszenie się wspólnym czasem, który do tej pory spędzaliśmy razem z trójką małych dzieci. Obecnie Adam co dwa tygodnie jeździ na agresywne leczenie do Gdańska, które mamy nadzieję zaowocuje cofnięciem się choroby i możliwością zoperowania wątroby. Pojawiła się szansa na procedurę usunięcia zmian w wątrobie w Zurichu w Szwajcarii. Pomóżcie wygrać walkę z czasem! Każdy grosz się liczy. W domu czeka na Adama trójka dzieci, które potrzebują ojca!

15 460 zł
5%
Małgorzata Wiczkowska, Dłutów

Dla Gosi - walka z rakiem

Na imię mi Gosia. Po raz pierwszy od wielu lat byłam z mężem na krótkich wakacjach. Jeszcze nie zdążyłam się nacieszyć z wypoczynku, a znalazłam małą zmianę w lewej piersi. No i się zaczęło... Mammografia, USG, wizyty u kolejnych lekarzy. Coraz częściej padało słowo "rak", ale cały czas nie było pewności. Przyszły święta, były smutne i nerwowe. Wreszcie nadszedł 29 grudnia 2022 i wizyta u onkologa. Wyniki biopsji potwierdziły moje obawy. Mam raka piersi hormonozależnego. Najpierw szok, niedowierzanie, pytanie "dlaczego ja?". Nigdy nie paliłam, stronię od alkoholu, wykarmiłam piersią dwie córki. Jedyne co mogę sobie zarzucić to moja nadwaga. Wpadłam w wir kolejnych badań, diagnoz, wizyt u lekarzy. Zrobiło się tak dynamicznie, że nawet nie było, kiedy się załamać. Okazało się, że rak jest szybki i nie próżnuje, zdążył zaatakować węzły chłonne i wątrobę. Wszystko poszło dynamicznie, w niecały miesiąc od feralnej diagnozy jestem na pierwszym cyklu chemii. Całe dotychczasowe życie raczej mnie nie rozpieszczało. Mój kochany Tato zmarł, kiedy miałam 14 lat. Jedyną pokrewną mi duszą był kolega z podstawówki, stał się moim chłopakiem, a dzisiaj jest moim mężem, ojcem moich córek i dziadkiem naszych wnuków. Pracujemy oboje od czasu, zanim jeszcze osiągnęliśmy pełnoletniość. Pasją mojego życia jest moda, projektowanie, szycie odzieży. Przez wiele lat pracowałam w szwalniach. Kilka lat temu postanowiłam spróbować własnych sił. Nie było łatwo, mieszkam we wsi wykluczonej komunikacyjnie. Jednak znalazły się osoby, których to nie odstraszyło. Pojechaliśmy na wczasy, bo zaczęliśmy wychodzić na finansową prostą. Teraz pewnie znów upłyną lata, zanim gdzieś pojedziemy... Większość z Was, a na pewno osoby chore wiedzą, że na raka nie choruje tylko diagnozowana osoba, ale cała jego rodzina. Często choroba ta trapi naszych przyjaciół. Mam to szczęście, że czuję wielką pomoc i zaangażowanie od wszystkich bliskich mi osób. Mąż z córkami, rodzina i przyjaciele sprawiają, że czuję się bezpieczna i pewna zwycięstwa. Każdą złotówkę, którą postanowicie wspomóc moją walkę z chorobą, wykorzystam najlepiej, jak będę potrafiła. Do tej pory największe wydatki związane są z podróżą. Każdorazowy wyjazd związany z chorobą to min. 60 km. Na drugim miejscu na razie są leki, ale wiem że będę potrzebowała także środków na rehabilitację, leczenie stomatologiczne, może psychologa, suplementację i badania.

2 007 zł
4%
Bożena Niewiedział, Szczawno Zdrój

Zbiórka na walkę z nowotworem zrazikowym piersi

Mam na imię Bożena, jestem 67-letnią mamą 2 wspaniałych synów oraz babcią 3 cudownych wnucząt. Od 2007 roku zmagam się z nowotworem złośliwym piersi zrazikowym. Dotychczas leczona byłam przez okres 5 lat, do momentu ustąpienia nowotworu, za pomocą chemii, radioterapii, a także operacji usunięcia zmiany nowotworowej. Od 2012 roku, kiedy nowotwór ustąpił, mogłam cieszyć się zwycięstwem nad chorobą i spokojnym życiem. W 2018 roku dowiedziałam się o nawrocie choroby i przerzucie do otrzewnej. Ponownie podjęłam walkę, która okazała się trudniejsza niż za pierwszym razem. Wypróbowałam 4 różne rodzaje chemii, każda z nich zawiodła, a sytuacja zaczęła robić się dramatyczna. Dopiero piąty rodzaj chemii daje zadowalające rezultaty, niestety lek ten nie jest refundowany w Polsce. Roczny koszt leczenia tym lekiem wynosi 578 tysięcy złotych. Kwota ta jest na tyle wysoka, że nie pozwala mi w pełni sfinansować leczenia własnymi środkami. Nie ustając w walce, zwracam się do Was o wsparcie.

10 859 zł
1%
Anna Ober, Gliwice

1,5% na wysłanie raka do diabła…

Rak piersi napadł na mnie w styczniu 2022 r. Bez ostrzeżenia i bez skrupułów. Od tego czasu jest moim wrogiem numer 1 i staram się zrobić wszystko, żeby wysłać go do diabła. I niech nie myśli wracać... Przychodzi taki nieproszony intruz i próbuje namieszać w moich planach i moim życiu. Czysta bezczelność! Po usłyszeniu diagnozy nie byłam nawet smutna czy zmartwiona, tylko strasznie wkurzona. Zaangażowałam wszystkie swoje siły i środki w tę wojnę. Sił zostało mi jeszcze dużo, ale środki jakoś zadziwiająco szybko topnieją. Po mastektomii, za którą zapłacił NFZ (czyli w sumie my wszyscy ze składek zdrowotnych), okazało się, że mam podwyższone ryzyko raka w drugiej piersi. Pomyślałam: „No nie, przecież nie będę się bawić w to samo drugi raz". Podjęłam więc decyzję o usunięciu drugiej piersi. Za tę operację jednak NFZ nie płaci, woli poczekać aż w drugiej piersi też będzie rak, wtedy dopiero NFZ płaci za mastektomię. Podobna logika dotyczy wszystkich innych procedur medycznych, w tym badań (m.in. rezonansu magnetycznego czy genetycznych). Gdybym liczyła wyłącznie na NFZ byłabym jak dziecko walczące w powstaniu wyposażone wyłącznie w butelkę benzyny przeciwko czołgom i samolotom przeciwnika - raka. Żeby wygrać tę wojnę muszę dysponować najnowszą i najskuteczniejszą, a więc i dość kosztowną bronią. W najlepszym przypadku czeka mnie jeszcze kilka operacji i sporo badań. Za większość z nich zapłacić muszę sama, ale absolutnie nie proszę, żebyście wpłacali pieniądze na moją zbiórkę. Proszę tylko, żebyście wypełniając swój roczny PIT wskazali Fundację Alivia z dopiskiem mojego imienia i nazwiska oraz numeru ID zbiórki (w celu szczegółowym). Dzięki temu część Waszego podatku, który i tak trafia do Urzędu Skarbowego zostanie przeznaczony na moje leczenie, pomożecie mi w ten sposób „zakupić” bilet dla raka – bilet oczywiście tylko w jedną stronę – do diabła! Niech jedzie sobie pierwszą klasą, byle tylko szybciej i dalej…

465 zł
0%
Magdalena Stanisławek, Świdnik

Wsparcie i pomoc w pokonaniu raka

Mam na imię Magda, mam 43 lata. W listopadzie 2022 r. zdiagnozowano u mnie raka piersi, bardzo agresywnego. Najpierw niedowierzanie, szok i łzy... ale tylko przez chwilę. Powiedziałam sobie, że się nie poddam i będę walczyć. Leczenie zaczynam półroczną chemioterapią, następnie czeka mnie amputacja i rekonstrukcja piersi i dalsze długotrwałe leczenie. Konsultacje medyczne, leki wspomagające. Nie jest lekko... Gdyby miłością dało się zwalczyć raka... Mam ogromne wsparcie mojego męża, rodziny i znajomych. Niestety leczenie jest kosztowne, a nie wszystkie leki są refundowane. Dlatego proszę Was, Kochani, o wsparcie finansowe. Żeby żyć i cieszyć się życiem. Dziękuję z całego serca.

3 470 zł
6%
Volodymyr Nikolaiev, Leszno

Pomóż Volodymyrowi w walce z glejakiem

Wrzesień 2021 roku obrócił kolejny raz życie naszej rodziny do góry nogami. W 2014 roku byliśmy zmuszeni opuścić swój dom, ojczyznę – zostawiliśmy wszystko, bo uciekaliśmy przed wojną, która się wtedy rozpoczęła w rejonie Doniecka na Ukrainie. Tata, nie zważając na swój wiek, był bardzo aktywnym i silnym mężczyzną. Pracował jako mechanik. Często jeździł na wycieczki rowerowe z wnukami albo piekł im naleśniki. Pewnego dnia zasłabł i stracił koordynację. Rozpoczęliśmy wizyty u lekarzy, w szpitalach. Następnie badania i wynik - nowotwór złośliwy mózgu IV stopnia. Później operacja, radio i chemioterapia. Na początku stycznia 2022 roku druga operacja. Wydawało się, że wszystko jest na najlepszej drodze, by tata wyzdrowiał. Trafiliśmy w ręce prawdziwych specjalistów i onkologów, którzy zrobili wszystko, by pomóc. Tato ma 70 lat, ale mimo bólu nie przestawał ćwiczyć i być aktywnym. Na jego korzyść działało także to, że nie miał żadnych chorób współistniejących. Choroba odstąpiła. Wszyscy byliśmy przepełnieni nadzieją i radością, a tata jak najszybciej chciał wrócić do normalnego życia. Znów zaczął ćwiczyć, jeździć na wycieczki rowerowe i smażyć wnukom naleśniki. Niestety w lipcu choroba ponownie dała o sobie znać. Jedyne, co zalecili nam lekarze, to dodać do leczenia taty lek (bewacyzumab), który na tę chwilę nie jest refundowany w Polsce. Udało się zebrać pieniądze i w październiku zacząć leczenie. To pomogło nam zahamować postęp choroby. Dziś tata praktycznie nie kontroluje lewej strony swojego ciała, ale nie prosi o pomoc, chce być samodzielny, próbuje ćwiczyć, rehabilitować się. Niestety sama chęć do życia, obecność dzieci i wnuków oraz profesjonalizm specjalistów to za mało do walki z taką poważną chorobą. Robimy wszystko, co w naszych siłach, ale z każdym miesiącem zbliżamy się coraz bardziej do wyczerpania naszych możliwości finansowych. Potrzebujemy Waszego wsparcia, bo bez pomocy nie jesteśmy w stanie zapewnić tacie leku, a tym samym szansy na zahamowanie choroby i powrót do normalnego życia. Liczy się każda kwota, którą przeznaczycie Państwo na pomoc mojemu tacie. Z góry dziękuję za każdą wpłaconą złotówkę!

657 zł
1%
Bożena Jankowska, Wągrowiec

Potrzebuję pomocy, by wygrać życie.

Dzień dobry, mam na imię Bożena. Mam 60 lat i ogromne pragnienie, by żyć swoim dawnym życiem z dziećmi i wnukami. W 2021 roku zdiagnozowano u mnie nowotwór złośliwy jajnika z przerzutami do otrzewnej. Po roku leczenia chemioterapią okazało się, że leczenie operacyjne jest wykluczone i konieczne jest dalsze leczenie chemią. W chwili obecnej nadal przyjmuję chemioterapię, ale jest też możliwe wspomaganie leczenia immunoterapią, która nie jest refundowana z NFZ. Leczenie to przekracza możliwości finansowe mojej rodziny. Dziękuję z wsparcie, nawet najmniejsza wpłata ma znaczenie i przybliża mnie do zdrowia. Dziękuję z całego serca, Bożena

6 142 zł
15%
Ewa Blumczyńska, Kłodawa

Ewa Blumczyńska - zbiórka na nierefundowany lek

Uruchamiamy zbiórkę na lek o nazwie Keytruda, który w Polsce jest nierefundowany, a jedna dawka kosztuje około 14 tysięcy złotych. Ewa, chorująca na nowotwór piersi, leczy się w Szczecinie i jest w trakcie przedoperacyjnej chemioterapii. Otrzymała już dwie dawki leku. Pozostały kolejne dwie przedoperacyjne i 9 pooperacyjnych.

108 zł
0%
Agnieszka Ziębicka, Wrocław

Proszę o pomoc

Mam na imięAgnieszka. Rok temu na nowotwór jajnika zmarła moja córka. Teraz ja usłyszałam taką samą diagnozę. Postanowiłam walczyć o siebie, wychować dwóch synów. Niestety nie jest to takie proste, jeżeli się nie ma oszczędności. Potrzebuję środków na terapię medyczną marihuaną, którą mi zaproponowano oprócz głównego leczenia. Co miesiąc mam wypisywane recepty - są bardzo kosztowne. Do tego dochodzą koszty innych leków, badań, konsultacji i dojazdów do ośrodka leczenia. To wszystko bardzo mnie obciąża psychicznie. Sama nie dam sobie z tym rady, dlatego bardzo proszę o wsparcie finansowe. Jeśli możesz mi pomóc, weź udział w zorganizowanej dla mnie zbiórce.

387 zł
0%