Zbiórki

Henryka Kruszyk, Toruń

Pomóż pani Heni pokonać raka - zbiórka na leczenie emerytowanej nauczycielki chemii

Drodzy Przyjaciele, dziś zwracamy się do Was z ogromnym sercem i apelem o wsparcie dla naszej niezwykłej bohaterki – Pani Heni. Pani Henia, emerytowana nauczycielka chemii, od lat dzieliła się swoją wiedzą i troską o innych. Teraz to my możemy pomóc Jej w walce z potężnym przeciwnikiem – rakiem piersi. Historia Pani Heni to historia odwagi, determinacji i nieustannej walki. Trzykrotnie stanęła twarzą w twarz z rakiem i trzykrotnie podjęła heroiczne starcie. Jednak los nie oszczędzał naszej bohaterki. Na początku tego roku diagnoza przerzutów do wątroby stała się bolesną rzeczywistością. Pani Henia przez całe swoje życie poświęcała się edukacji, zarówno w szkole, jak i poza nią. Jako nauczycielka chemii, nie tylko przekazywała wiedzę młodym umysłom, ale także prowadziła kampanie profilaktyczne dotyczące raka piersi, zachęcając kobiety do regularnych badań. Działała na rzecz społeczności i kształtowała przyszłość. Pani Henia to nie tylko nauczycielka. To matka dwójki dzieci i ukochana babcia dla dwójki wnuków. Niestety, tragiczna strata najstarszego syna w marcu tego roku sprawiła, że codzienne wyzwania stały się jeszcze większe. Teraz Pani Henia potrzebuje naszej pomocy. Nowoczesne leki mogą dać Jej szansę na zwycięstwo. Największą nadzieję daje nierefundowany lek Enhertu (Trastuzumab deruxtecan). Jednak koszt jednej dawki wynosi ogromne 25 000 PLN. Pani Henia pokryła już koszty pierwszych trzech dawek z własnej kieszeni i dzięki wsparciu rodziny. Teraz zwraca się do nas z prośbą o pomoc. Droga Społeczności, mamy okazję stać się częścią tej niezwykłej historii, która łączy naszą siłę i miłość w działaniu. Chociaż nie możemy cofnąć czasu ani zastąpić straconego, możemy pomóc Pani Heni w walce o każdy kolejny dzień. Wasza hojność i wspaniałomyślność mają moc odmieniania losów. Każda złotówka przekazana na zbiórkę to krok w kierunku szansy na życie, na godziny spędzone z bliskimi, na chwile radości i miłości. Razem możemy pokonać raka!

65 657 zł z 75 000 zł
87%
Edyta Siewielec, Krzczonów

Wsparcie na leczenie nierefundowane

Nazywam sie Edyta Siewielec, mam 53 lata. Mam dwóch dorosłych synów, których wychowywałam samotnie. Opiekowałam się chorymi rodzicami: ojciec zmarł na raka płuc, a trzy lata temu po ciężkiej chorobie zmarła mama. Gdy zaczęłam spokojniej żyć, po drugiej profilaktycznej mammografii, w ciągu niepełnych trzech lat, usłyszałam diagnozę. Los postawił mnie naprzeciw nowotworowi złośliwemu piersi z przerzutem do węzłów chłonnych i śródpiersia, który z dnia na dzień niszczy moją codzienność. Ciężko dopuścić do siebie tak dramatyczną diagnozę, mimo to nie mogę się poddać. Pierwsze 6 miesięcy jest kluczowe w rozwoju choroby. Niestety rzeczywistość szpitalna nie pozwala mi wierzyć w szczęśliwy finał, dlatego korzystam z wszelkich możliwych metod. Stosuję tylko te terapie, których skuteczność potwierdzają badania naukowe, wszystko pod kontrolą lekarzy specjalistów. Mierząc siły na zamiary wspólnie z rodziną zdecydowaliśmy się prosić o pomoc. Większość z kroków w drodze do zdrowia jest nierefundowana i kosztowna: leki, badania, konsultacje, dojazdy, itp. Ogromnym wsparciem są dla mnie synowie, są dla mnie wszystkim. Chciałabym zobaczyć, jak radzą sobie w dorosłym życiu i poznać swoje wnuki. Będę wdzięczna za każdy dar serca. Modlę się, bym w przyszłości miała możliwość przekazać otrzymane dobro dalej.

6 508 zł z 40 000 zł
16%
Lidia Sulejczak, Lublin

Nierefundowane leczenie onkologiczne

Mam na imię Lidia, mam 32 lata, wspaniałego męża i dwójkę dzieci w wieku 3 i 7 lat. Mam też złośliwy nowotwór piersi, który z dnia na dzień zniszczył moją codzienność. Teraz walczę o moje życie, ale także o to, by nie zostawić pustki w życiu mojej rodziny. Bardzo mi na nich zależy… Spróbuję wszystkiego, zapukam do każdych drzwi. Byle tylko mieć możliwość zobaczyć, jak moje dzieci dorastają! Zaczęło się niewinnie – wyczułam zgrubienie w piersi i postanowiłam udać się do lekarza. W czerwcu 2022 roku zdiagnozowano u mnie raka piersi - bardzo złośliwą i agresywną odmianę nowotworu, wymagającą jak najszybszego wdrożenia leczenia. Możecie się tylko domyślać, co czuje kobieta w momencie otrzymania takich informacji… Ciężko pogodzić się z takimi zmianami. Ciężko dopuścić do siebie tak dramatyczną diagnozę. Pod koniec sierpnia 2022 roku rozpoczęłam leczenie chemioterapią, które trwało do końca lutego 2023 roku, następnie przeszłam amputację piersi. Wyniki histopatologiczne po operacji nie były optymistyczne. Okazało się, że rak nie odpowiedział na chemioterapię, co znacznie pogorszyło moje rokowania. Mimo to wiedziałam, że nie mogę się poddać. Wciąż wierzyłam, że jeszcze pojawi się dla mnie szansa! W ostatnim czasie pojawiła się nowa, bardzo dobrze rokująca metoda leczenia – immunoterapia, która znacznie zwiększa szansę na zapobieganie wznowom i daje możliwość wyleczenia. Niestety w przypadku mojej choroby lek ten nie jest na liście leków refundowanych. Koszt terapii przekracza możliwości finansowe mojej rodziny, dlatego zwracam się do Was z ogromną prośbą o wsparcie. Nie mogęprzejść obojętnie obok tej szansy. Mam możliwość żyć i cieszyć się każdym dniem z moją wspaniałą rodziną. W tej walce liczy się każda złotówka, dlatego z całego serca proszę Cię o pomoc! Lidia z mężem Pawłem i dziećmi: Adrianem i Julią

64 955 zł z 250 000 zł
25%
Grażyna Pilcek, Sztum

Chcę jeszcze trochę pożyć...

Moja choroba to złośliwy rak piersi, luminalny B, HER 2 dodatni. Jest mi potrzebna pomoc, ponieważ jestem na KRUS i jeden dzień świadczeń ubezpieczenia to 20 zł. W miesiącu to tylko 600 zł, a czeka mie długie leczenie, które wiąże się z potężnymi kosztami. Moje ubezpieczenie pokryje tylko część z nich, resztę muszę opłacić sama. Pozdrawiam, Grażyna

283 zł z 21 000 zł
1%
Aleksandra Osada-Bartecka, Wrocław

Marzenie: żyć, jeść, ułożyć usta w uśmiech...

Dopóki nie straciłam połowy jamy ustnej, nie doceniałam, jak genialnym i życiodajnym procesem jest możliwość otwierania ust, gryzienia, przełykania, mówienia, mimiki twarzy, w tym układania warg do uśmiechu. Dziś oddałabym wszystko za odzyskanie chociaż jednej z tych możliwości. W wyniku postępującego nowotworu jestem po przeszczepach rekonstrukcyjnych dużej części jamy ustnej. Zwracam się do Państwa o pomoc w sfinansowaniu drugiej prywatnej operacji jamy ustnej, której koszt wyniósł 75 tysięcy złotych. Okazała się niemożliwa do sfinansowania przez NFZ, mimo że jestem pacjentem onkologicznym i mimo że przez całe dorosłe życie opłacałam składki ZUS i ponad 40 lat pracowałam jako wykładowca w Akademii Medycznej. Gdy w sierpniu 2020 roku usłyszałam diagnozę: rak prawego policzka (ca praeinvasivum) i guz wargi dolnej po stronie prawej (ca squamosum keratodes G2), postanowiłam zawalczyć o życie. Wybrałam metodę alternatywną do szeroko okaleczającego zabiegu chirurgicznego, decydując się na radykalną radioterapię (33 naświetlenia). Skutki poradiacyjne były z jednej strony pozytywne, nowotwór został zlikwidowany, ale wypalenie błony śluzowej jamy ustnej powodowało nieznośny ból przez wiele miesięcy, a powstające blizny spowodowały przykurcz i szczękościsk, uniemożliwiający normalne spożywanie posiłków, bo otwarcie ust zmniejszyło się do maksymalnie 0,5 cm. Ponad 2 lata spędziłam na konsultacjach z lekarzami i naturoterapeutami, na rehabilitacji i ćwiczeniu mięśni twarzy. Szczękościsk niestety nie odpuszczał, spożycie papki czy zupy, wypicie nutridrinka trwało kilka godzin w ciągu dnia, a poza tym koszty moich działań wraz z dojazdami i lekami (ok. 20 tys. zł)mocno uszczuplałyoszczędności. Nieustannie trwała walka z bólem po radioterapii, walka o zjedzenie i przetrwanie. Nic to nie dało. Ale nie poddawałam się. W czerwcu 2022 roku przeszłam operację miorelaksacji blizn. Mój stan po tej operacji budził początkowo nadzieję, ale szybko pogorszył się (nowe blizny). Szczękościsk pozwalał na otwarcie ust tylko na 0,1 - 0,3 cm, a to już był problem zagrażający życiu. I gdy już nie było prawie nadziei, trafiłam do prof. Adama Maciejewskiego w Klinice Nieborowice. Profesor, biorąc pod uwagę stan miejscowy oraz ówczesny (jak dokumentowały wyniki badań) brak cech nowotworowych (co wykluczało mnie z grona pacjentów onkologicznych), zaproponował prywatny zabieg - rekonstrukcję policzka prawego uszypułowanym płatem podbródkowym i m.in. likwidację szczękościsku. Operację przeszłam w Klinice Nieborowice w dniu 9 lutego 2023 roku - bez powikłań. Kosztowała 74 tysiące zł, co było możliwe do udźwignięcia dzięki kredytowi bankowemu i resztce rodzinnych oszczędności. W wyniku operacji przykurcz i szczękościsk częściowo ustąpiły, otwarcie ust stało się możliwe na 1,4 cm. Wróciła mi nadzieja na normalne życie i odzyskanie sprawności jamy ustnej. Podczas powyższego zabiegu pobrano materiał biopsyjny z trzech miejsc. 16 marca przyszedł wyrok: w przedsionku, dnie i dziąsłach jamy ustnej stwierdzono wznowę raka płaskonabłonkowego rogowaciejącego G2. Nowotwór złośliwy, podrażniony interwencją chirurgiczną, rósł dosłownie w oczach i zaczął niszczyć efekty rekonstrukcji policzka prawego. Kolejna operacja była konieczna natychmiast. Walczyłam o to, by operacja odbyła się na NFZ, ale niestety nie zakwalifikowano mnie do tak rozległego zabiegu. Nie miałam wyboru - musiałam zdecydować się na drugą operację prywatną, pomimo braku własnej możliwości jej opłacenia. Za wszelką cenę postanowiłam ratować zdrowie i życie. Prof. Maciejewski zaproponował radykalną resekcję wznowy z odcinkową resekcją i rekonstrukcją żuchwy, z usunięciem węzłów chłonnych szyi pięter I-III oraz rekonstrukcję błony śluzowej wolnym płatem biodrowym - w jak najszybszym czasie z uwagi na galopujący rozrost nowotworu. Ta druga prywatna operacja odbyła się w dniu 17 kwietnia 2023 roku. Przeżyłam i przetrwałam. Jem strzykawką przez sondę donosową, oddycham i usiłuję mówić przez rurkę tracheostomijną, nie przełykam z uwagi na obrzęk przeszczepu – ale mogę już chodzić i wierzę, że jestem uratowana. Od 15 kwietnia 2023 roku moja córka prowadziła zrzutkę i dzięki pomocy wspaniałych Darczyńców (ponad. 140 osób), ludzi wielkiego serca, uzbierała ponad 31 tysięcy złotych. Zbiórka ta zakończyła się z dniem 27 kwietnia 2023 roku. Teraz ja, już w swoim imieniu, zwracam się do Państwa, do empatycznych ludzi, o pomoc w dalszym sfinansowaniu tej drugiej operacji. W Klinice muszę w najbliższym czasie uregulować jeszcze kwotę ponad 40 tysięcy złotych oraz posiadać chociaż minimalne środki na leczenie pooperacyjne, dojazdy na kontrole (z Wrocławia do Gliwic) i rehabilitację (a znaczna część mojej emerytury jest teraz przeznaczana na spłatę kredytu wziętego na sfinansowanie pierwszej operacji). Na każde żądanie Darczyńców przedstawię mailowo lub osobiście pełną dokumentację medyczną oraz faktury za operacje w Klinice Nieborowice, a także przelewy kwot zebranych na drugą operację dzięki Waszej dobroci i hojności. Przedstawiam Państwu swoje zdjęcia... z ciężkiego boju o zdrowie i życie. Dziękuję z serca każdej Osobie i każdej Instytucji, która zdecyduje się mnie wesprzeć w opisanej sytuacji. Bardzo pragnę jeszcze żyć, to moje największe w tej chwilimarzenie.

5 259 zł z 50 000 zł
10%
Ewelina Kwiatkowska-Tabaczyńska, Łódź

Moje leczenie i wsparcie onkologiczne!

Witam Was serdecznie, mam na imię Ewelina, jestem kobietą pełną pasji, miłości do ludzi, zwierząt, która niczym tornado wprowadza chaos, ale tylko ten pozytywny. Mam 46 lat. Mówi się, że życie rozpoczyna się po 40-stce, ale takiego scenariusza nie przewidziałam... W ubiegłym roku, w czerwcu usłyszałam diagnozę - nowotwór złośliwy piersi. Niestety po kolejnych badaniach okazało się, że jest z przerzutami do kości. Mój świat się zatrzymał, a ja nie mogłam przestać płakać. Dopiero najstarszy z trójki dzieci syn swoją twardą postawą wymógł moje uspokojenie. Przeszłam na tryb zadaniowy. Miałam i mam na celu pokonać "dziada", bo tak go nazwałam. Zakwalifikowano mnie do chemioterapii w tabletkach - rybocyclib plus terapia Eltruzil oraz goserelina. Co trzy miesiące wykonywane mam badania, takie jak: scyntygrafia kości, rtg klatki piersiowej, usg brzucha i inne. Choruję na Hashimoto, które często rozregulowuje mój orgaznizm. Jestem pod stałą opieką endokrynologa, kardiologa i innych specjalistów. Aby odbudować zniszczenia, jakich dokonał "dziad" w kościach, raz w miesiącu otrzymuję wlewy z kwasu zoledronowego. Raz w miesiącu otrzymuję również podskórnie implant - Reseligo, który ma za zadanie utrzymać mnie w stanie endometriozy. Badania, wizyty, leki oraz konieczność rehabilitacji generuje duże koszty. Moją ogromną pasją są książki, promowanie literatury i autorów. Mam swój kącik Zaczytana Ewelka, gdzie dzielę się tą miłością. Mam w domu trzy rozmerdane ogony, które zawsze wywołują uśmiech na mojej twarzy. Do tej pory to ja często pomagałam innym, współtworzyłam projekt "Podaruj Uśmiech", w którym pozyskiwaliśmy książki, aby przekazać je dla podopiecznych Domów Dziecka, Domów Opieki, na oddziały szpitalne i nie tylko. Uważam, że mam jeszcze wiele do zaoferowaniu światu, a dzięki Waszej pomocy z pewnością dojdę do wyzdrowienia. Z góry dziękuję za Wasze wsparcie i pomoc!

50 555 zł z 60 000 zł
84%
Małgorzata Musiał, Osięciny

Proszę o pomoc

Jestem Małgosia. We wrześniu skończę 50 lat. Mam wspaniałego męża i dwóch cudownych synów. W grudniu 2020 r. zawalił mi się nagle cały świat. Diagnoza - nowotwór złośliwy piersi G3 z przerzutami do węzłów chłonnych. Zaczeło się... Szybka operacja - amputacja piersi prawej z limfadenektomią, następnie radioterapia i terapia hormonalna na 5 lat. Niestety po 2 latach znowu w grudniu nowotwór zaatakował ze zdwojoną siłą. Nastąpił rozsiew do kości i wątroby. Zaczęłam kolejną walkę o życie. Jestem w trakcie chemioterapii, hormonoterapii i radioterapii. Jestem tym wszystkim bardzo osłabiona, a do Centrum Onkologii muszę dojeżdżać minimum 3 razy w miesiącu. Koszty dojazdów są wysokie, gdyż za każdym razem muszę wynająć i opłacić transport. Bardzo proszę o wspracie na dojazdy do lekarzy i na badania. Mam dla kogo żyć i chcę wygrać tę nierówną walkę. Pozdrawiam i dziękuję za wszystko.

123 zł z 10 000 zł
1%
Krystyna Grzywanowska, Warszawa

Zbiórka dla Krystyny

W 2020 r. w Dniu Matki dowiedzialam się, że mam raka wątroby. Potem miałam 4 zabiegi wstrzykiwania do guza chemioterapeutyku - pomogło na ok. rok i guz siedział w uśpieniu. Niestety później zacząl szybko rosnąć. Otrzymałam leczenie doustne lekiem sorafenib. Po tygodniu jego stosowania mało nie umarłam - dostałam wylewów, biegunki i odwarstwiania śluzówek w jamie ustnej. Leczenie wstrzymano. W tym czasie guz rósł osiągając wielkość 22 cm (jest chyba wiekszy niż wątroba). Powiedziano mi wowczas, że w programach NFZ bezpłatnego leczenia nie mogą mi podać innych leków (przepisy nie pozwalały). Na Wawelskiej dano mi nadzieję leczenia w programie naukowym bezpłatnie, ale ostatecznie uznano, że jestem za stara i rak jest zbyt zaawansowany, więc powinnam iść do hospicjum, żeby umrzeć bez bólów. Wtedy cudowny lekarz dr Leszek Kraj powiedział mi o możliwości leczenia lekiem niwolumab - jednak mozliwe to było tylko w sposób komercyjny. Po 2 dawkach leku poczułam się znacznie, znacznie lepiej, a guz zmniejszył sie o 3 cm. Niestety lek kosztuje 9 403,00 PLN i trzeba go podawć co 4 tygodnie - dopóki żyję. Bardzo proszę o pomoc.

25 397 zł z 50 000 zł
50%
Małgorzata Cieśniewska, Bydgoszcz

Nadzieja umiera ostatnia!

Mam 56 lat, kochaną córkę (26 lat), równie kochanego męża i niestety złośliwy nowotwór trzonu macicy G3, który nie chce się ode mnie odczepić. Byłam operowana 22 grudnia 2021 r. Potem standardowe leczenie - radioterapia i brachyterapia. Wszyscy dawali mi nadzieję, że rak nie powróci, operacja się udała, nie było przerzutów do węzłów chłonnych. Niestety rak powrócił bardzo szybko. Rutynowe zdjęcie rentgenowskie z kwietnia 2023 r. wykazało przerzuty do płuc. Przede mną dalsza diagnostyka i chemioterapia. Mam duże wsparcie mojej kochającej rodziny i wierzę, że to jeszcze nie mój koniec. Mimo przeciwności losu ciągle mam plany i marzenia do spełnienia. Zebrane środki chcę przeznaczyć na lekarstwa, konsultacje, może uda mi się zakwalifikować na immunoterapię.

74 zł z 10 000 zł
0%
Anna Smoderek, Warszawa

Immunoterapia w leczeniu raka piersi

Hej! Mam na imię Ania. O diagnozie dowiedziałam się niedawno, tuż przed pierwszymi urodzinami mojego synka. Karmiłam piersią, więc gulka, którą wyczułam, wzbudziła moją czujność, ale nie pomyślałabym, że może okazać się nowotworem złośliwym piersi. Podczas USG wykryto, że oprócz wyczuwalnego guzka w tej samej piersi mam jeszcze jedną zmianę. Wynik biopsji był dla mnie druzgocący, byłam w szoku, tym bardziej, że badam się regularnie. Nikt nie jest w stanie wytłumaczyć, dlaczego nowotwór tak szybko rozwinął się w zaledwie rok, może mniej... Ciężko stwierdzić. Wiem natomiast, że można go wyleczyć poddając się najmocniejszej chemii tzw. czerwonej oraz immunoterapii. Czeka mnie również operacja. Niestety immunoterapia w moim przypadku nie jest refundowana przez NFZ. Aby zwiększyć szanse na całkowitą remisję, będę przyjmować wlewy, których pojedyncza dawka to koszt 12.000 zł. Takich dawek potrzebuję kilkanaście na przestrzeni najbliższego roku. Jeśli możesz - pomóż mi wyzdrowieć. Dziękuję za każdą wpłatę! ♡

143 864 zł z 200 000 zł
71%
Jolanta Adelhardt, Siepraw

Walka ze szpiczakiem

Nazywam się Jolanta Adelhardt i mam 48 lat. W zeszłym roku we wrześniu zdiagnozowano u mnie szpiczaka plazmocytowego. Zanim do tego doszło, z osoby całkiem sprawnej stałam się niewstającym z łóżka kłębkiem bólu. Zaczęło się od pierwszego upadku i utraty przytomności. Karetka zabrała mnie do szpitala, w którym wykonano tomografię głowy i ze skierowaniem do ortopedy wypuszczono. I znowu dom, łóżko, ból i czekanie. Po dwóch tygodniach wizyt u prywatnych specjalistów trafiłam na oddział reumatologii, gdzie mnie zdiagnozowano i gdzie spędziłam miesiąc czasu. Szpiczak to nowotwór złośliwy krwi, choroba, która powoduje uszkodzenie kości i tak też było w moim przypadku. Tomograf wykazał zmiany w niemalże całym kośćcu (żebra, mostek, miednica), ale przede wszystkim doprowadziła do złamania trzech kręgów L3, L4, L5. Szpital opuściłam na wózku. Z pomocą przyszli przyjaciele i już na drugi dzień byłam w klinice w Bielsku pod opieką świetnego neurochirurga, który wykonał zabieg cementowania uszkodzonych kręgów i postawił mnie na nogi. Należę do osób, które nigdy się nie poddają i gdy minął pierwszy szok, w parę dni przebrnęłam przez wszystkie możliwe publikacje i materiały medyczne. Szpiczak jest chorobą nawrotową, więc dobre rozpoczęcie leczenia to dłuższe remisje i lepsze rokowanie. Niestety Polska pozostaje jeszcze w tej kwestii w tyle, w porównaniu do europejskich standardów. Dzięki ogromnym staraniom ze strony mojej rodziny od października ubiegłego roku przebywam w Niemczech. Znajomość języka niemieckiego oraz przejście przez trudne procedury otworzyły mi drogę do wzięcia udziału w badaniach klinicznych nowoczesnej terapii. Sponsor badania firma Janssen-Cilag International n.v finansuje leki i opiekę medyczną, jednak nie pokrywają kosztów procedury pobrania, zamrożenia i przechowywania komórek macierzystych, które przy nawrocie choroby uratują mi życie. Procedury te przekraczają możliwości finansowe moje i mojej rodziny. Wierzę, że z Waszą pomocą uda mi się zawalczyć o najlepsze dostępne leczenie. Dziękuję!

24 843 zł z 75 000 zł
33%
Maciej Mardyła, Pałecznica

Zakup nierefundowanego leku

Maciej ma 19 lat, od listopada 2021 roku leczy się na złośliwy nowotwór wątroby z przerzutami. Pierwsza refundowana linia leczenia nie przyniosła efektów. Zadecydowano o wdrożeniu immunoterapii nierefundowanej. Ku naszej radości leczenie przyniosło skutek i można było pomyśleć o operacji. Wykonano ją w maju 2022 roku, po czym kontynuowano leczenie. Przez rok do marca 2023 Maciej czuł się bardzo dobrze, wyniki były zadowalające, aż do kontrolnego rezonansu, w którym wykryto wznowę. Przerwano immunoterapię, ponieważ nie była już skuteczna. W maju 2023 r. Maciek przeszedł kolejną operację wątroby. Udało się usunąć wznowę, ale pozostał jeszcze przerzut nieoperacyjny w retrokawalnym węźle chłonnym. W październiku 2023 r. zakwalifikowano Maćka do radioterapii celowanej, w tym celu musieliśmy się udać do odległych dla nas Gliwic. Terapię zastosowano i mamy nadzieję, że skutecznie. Niestety jednak w międzyczasie wykryto kolejne wszczepy nowotworu, tym razem podskórnie i w mięśniach. Czekamy obecnie na dalszą diagnostykę i być może kolejną operację, a potem leczenie. Maciej walczy dalej, szansą dla niego jest jeszcze jeden lek. Niestety w trzeciej linii leczenia nierefundowany. Musimy sami szukać środków na pokrycie jego kosztów. Prosimy o pomoc wszystkich ludzi dobrej woli.

30 981 zł z 150 000 zł
20%