Zbiórki

Nina Krupa, Katowice

Pomóż Ninie wrócić do zdrowia i sprawności!

Mam na imię Nina, jestem mamą dwóch fajnych chłopców. W lipcu 2013 roku, podczas pływania na windsurfingu, mokra pianka poprzez obtarcie spowodowała stan zapalny lewej piersi. Po konsultacji lekarskiej i podaniu antybiotyku stan ten się cofnął, pozostał po nim mały guzek. Przez ponad dwa miesiące żyłam w przekonaniu, że jest to łagodna zmiana, co potwierdzały wyniki mammografii i USG, a lekarz przygotowywał mnie do niegroźnego zabiegu usunięcia guzka. Biopsja wykonana we wrześniu wywróciła mój świat do góry nogami - rak piersi lewej z nadekspresją receptora HER2 i przerzutem do węzła chłonnego. Okazało się, że choroba rozwijała się już od dłuższego czasu. Musiałam zmierzyć się ze strachem przed cierpieniem, śmiercią, lękiem o dzieci. Rozpoczęłam walkę. Przeszłam chemioterapię, mastektomię i radioterapię. Efekty chemioterapii nie były satysfakcjonujące, w związku z tym przeszłam również komercyjną kurację nowoczesnym lekiem (refundowane jest tylko leczenie pooperacyjne). Koszt trzech ampułek to 9800 zł, przy czym musi być podanych 9 ampułek w czterech cyklach. Dzięki Państwa wsparciu udało mi się zebrać część tej kwoty. Obecnie przygotowuję się do rekonstrukcji amputowanej piersi, przechodzę rehabilitację i dodatkowe badania związane z czekającą mnie operacją. Wierzę, że dzięki Państwu pomocy będę mogła kontynuować rehabilitację i przeprowadzić operację rekonstrukcji. Dziękuję za każde wsparcie. Nina

9 341 zł z 118 000 zł
7%
Piotr Jankowski, Warszawa

Zbieram na terapię raka nerki.

Szanowni Państwo, do końca maja 2016 roku byłem zdrowym, silnym tatą dwójki wspaniałych dzieci. Po niedzielnej przejażdżce rowerowej z 8-letnią córką zaobserwowałem u siebie niepokojący objaw, który zmusił mnie do wizyty w szpitalu. Wyszedłem po 14 dniach bez nerki z rozpoznanym rakiem nerki. W styczniu 2017 miałem operowany przerzut do płuca, następnie we wrześniu 2017 wtórny guz mózgu i opon mózgowych, w grudniu 2017 usunięte nadnercze z powodu kolejnego przerzutu raka nerki. Krótkie odstępy czasu pomiędzy przerzutami oraz ryzyko pojawienia się kolejnego guza zmusiły mnie do poszukiwania skutecznego leczenia. Rak nerki jest oporny na wszelkie konwencjonalne metody zwalczania nowotworów. Jedyną szansą na leczenie i kontrolowanie choroby jest immunoterapia. Niestety program lekowy, jaki jest przewidziany dla pacjentów w Polsce, uzależnia podanie tego leku od posiadania nieoperacyjnego przerzutu, a ja go nie mam. Ale aby to utrzymać, muszę brać ten lek i finansować samemu jego zakup. Koszt kroplówki to 23 000 PLN. Sam nie podołam finansowaniu kuracji, stąd pomysł na skierowanie prośby o uruchomienie zbiórki. Wszystkim Darczyńcom z góry dziękuję z całego serca - pomagacie realnie przedłużyć mi życie. Cel zbiórki to 480 000 PLN (2 lata kuracji).

370 542 zł z 480 000 zł
77%
Katarzyna Glazik, Białogard

Proszę pomóż mi żyć dłużej!

Mam na imię Katarzyna i choruję na hormonozależnego raka piersi typu HER2-ujemnego. Przeszłam pakiet leczenia systemowego ale choroba była agresywna – aż 80% węzłów chłonnych było zajętych komórkami rakowymi. Jestem w grupie wysokiego ryzyka nawrotu, dlatego moje leczenie musi być jak najbardziej skuteczne. Istnieje nowoczesny lek – cyklib, który może znacząco wydłużyć moje życie i zwiększyć szansę na długotrwałą remisję. Niestety, nie jest on refundowany. Jestem młodą kobietą, matką i żoną. Chcę żyć jak najdłużej i cieszyć się wspólnymi chwilami. Każdy dzień jest dla mnie cenny. Mam plany, marzenia i ogromną wolę walki. Przede wszystkim chcę wrócić do pracy, odzyskać swoją niezależność i znów być aktywna zawodowo, uprawiać ulubiony sport. Leczenie, na które zbieram środki, daje mi na to realną szansę. Refundacja cyklibów powinna być standardem, aby każda kobieta zmagająca się z rakiem piersi miała szansę na dłuższe życie i powrót do normalności, niezależnie od swojej sytuacji finansowej. Proszę, jeśli możesz – wesprzyj mnie dowolną kwotą. Każda wpłata ma znaczenie. Jeśli nie możesz pomóc finansowo, udostępnienie tej zbiórki również jest ogromnym wsparciem. Razem możemy nie tylko dać mi szansę na życie, ale także nagłośnić problem braku refundacji i pomóc innym kobietom w walce o zdrowie. Dziękuję z całego serca ❣️

30 907 zł z 144 000 zł
21%
Agnieszka Niska-Wójcik, Warszawa

Spot dla Agi

Cześć, nazywam się Agnieszka Niska-Wójcik i od blisko 30 lat działam w branży reklamowej. Teraz muszę zareklamować siebie, bo potrzebuję Waszej pomocy. Brief jest prosty – krótki deadline, zero budżetu i najgorszy klient świata. Znam go od stycznia 2022 – typ jest złośliwy i uparcie do mnie wraca. Nowotwór piersi potrójnie ujemny. Nie pozwala mi pracować, zajmować się domem i cieszyć z sukcesów moich dwóch dorastających synów. Żeby rozstać się z klientem raz na zawsze, muszę brać lek - to nierefundowana nowoczesna immunoterapia dla pacjentów, którzy nie odpowiedzieli na wcześniejsze leczenie, czyli dla mnie. Cena za dawkę to 15 625 zł, a ja potrzebuję ich 18. Muszę dość szybko zebrać 281 250 złotych. 281 250 zł to budżet jednego spotu reklamowego. I to nie pięknego i długiego, jak niektóre słynne reklamy, raczej krótkiego i z oszczędnościami na scenografii. Jednak w pojedynkę nie da się zrobić nawet takiego. Dlatego zwracam się do Was, przyjaciele, znajomi, znajomi znajomych, oraz wszyscy z którymi zetknęłam się na internalach, planach, przy postprodukcji i w codziennym życiu – nakręćcie ten spot ze mną. Bez Was mogę nie dać rady. Dziękuję,Aga

167 900 zł z 281 250 zł
59%
Elżbieta Zagajska, PŁOUSZOWICE

Na ten moment zawieszam zbiórkę. Dziękuję za wpłaty.

Mam 60 lat, do tej pory byłam szczęśliwą żoną, matką i babcią, spełniałam się zawodowo pracując w PKP PLK S.A. jako główny specjalista. W październiku 2018 roku okazało się, że mam raka jajnika w stadium zaawansowanym (FIGO IIIC C56), brak mutacji w genach BRCA1/BRCA2 . Czy coś zaniedbałam? Nie, co roku dokładne badania. Żadnych wcześniejszych symptomów, badania laboratoryjne w normie. Niestety na tego raka nie ma wczesnych testów. Dopiero laparoskopia wykazała rozmiar klęski. Konieczne było zastosowanie 6 kursów ciężkiej chemioterapii, a po chemii natychmiastowa operacja i po niej następne 3 kursy chemii. Efektem była pełna remisja, brak zmian w tomografii komputerowej, markery w normie. Wydawało się, że bitwa wygrana, ale nie wojna - bo po roku od zakończenia ostatniej chemioterapii (czerwiec 2019) nowotwór powrócił. Obecnie przyjmuję drugą linię leczenia – chemioterapię (znowu 6 kursów ciężkiej chemii). Niestety ten rak w 70% przypadków daje nawroty, a wówczas jest to już choroba śmiertelna. Nadzieją w leczeniu raka jajnika są przełomowe wyniki badania SOLO1 ogłoszone w końcu października 2018 r., dotyczące leku Olaparib. Niestety podlega on refundacji tylko dla pacjentek z mutacją genu BRCA1/2. Ja nie jestem nosicielką mutacji w genach BRCA – co nie pozwala na kwalifikację mnie do terapii Olaparibem finansowanej przez NFZ w ramach Programu Lekowego. Jednakże badania kliniczne II fazy Study 19 dostarczyło dowodów na skuteczność Olaparibu zarówno u pacjentek z mutacją w genach BRCA, jak i u chorych bez tych mutacji. Wykazano istotne wydłużenie czasu przeżycia bez progresji (PFS) w przypadku stosowania leczenia Olaparibem w porównaniu do placebo. Korzyści z leczenia podtrzymującego Olaparibem utrzymują się również długoterminowo: wydłużeniu ulega nie tylko czas do progresji choroby, ale i czas do kolejnej terapii (TFST). Bez refundacji koszt leczenia to ok. 22 000 zł miesięcznie!!! Leczenie Olaparibem wymaga włączenia leku najpóźniej do 8 tygodnia od zakończenia chemii i powinnam otrzymać co najmniej 6-9 cykli terapii. Z uwagi na długotrwałe i kosztowne leczenie mogę samodzielnie sfinansować niecałe 15% kosztów terapii. Jednak wierzę w dobroć ludzi i stąd moja obecność w Onkozbiórce. Cel zbiórki to pozostała część kosztów. Każda wpłata jest szansą na kontynuację mojego leczenia i wyzdrowienie. Wszystkim darczyńcom z całego serca dziękuję.

77 309 zł z 198 000 zł
39%
Artur Waśko, Klecza Dolna

Chcę zobaczyć, jak dorasta moja córka.

Witam, mam na imię Artur, od niedawna jestem tatą prześlicznej Córeczki, która jest dla mnie wszystkim. Mam również Żonę, która zawsze mnie wspiera i dodaje otuchy. Gdy w 2009 roku we wrześniu wykryto u mnie guza mózgu, natychmiastowa operacja pozwoliła go usunąć, jednak jak się okazało - niecałkowicie. Powrócił w 2017 roku ze zdwojoną siłą, w III stopniu. Pomimo radioterapii i chemioterapii nie ma do końca pewności, że guz jednak nie powróci. Dlatego zbieram na nowoczesne leczenie metodą NanoTherm, które jest obecnie dostępne w Niemczech. Bardzo proszę o wsparcie!

48 709 zł z 170 000 zł
28%
Jolanta Wolfram, Kraków

Potrzebuję pieniędzy na leczenie

Drodzy Państwo, bardzo proszę o pomoc. Nazywam się Jolanta Wolfram i mam 64 lata. Mieszkam w Krakowie. W lutym 2019 roku stwierdzono u mnie nowotwór węzłów chłonnych (chłoniak złośliwy). Przeszłam już 6 cykli chemioterapii, PET i przede mną być może radioterapia. Moim marzeniem jest doczekanie się wnuków i patrzenie jak dorastają, bez lęku co przyniesie następny dzień.Środki ze zbiórki zostaną przeznaczone na niezbędne mi konsultacje lekarskie, procedury medyczne, badania diagnostyczne, leki oraz transport do i z ośrodka badań, wyjazd z opiekunem na rehabilitację oraz leczenie stomatologiczne, któremu muszę się poddać w wyniku skutków ubocznych chemioterapii. Dlatego proszę o wsparcie. Wszystkim darczyńcom serdecznie dziękuję. Jolanta Wolfram

26 868 zł z 150 000 zł
17%
Maria Chachulska, Gdansk

Nierefundowany lek na raka piersi

Mam na imię Maria i mam 68 lat. Jestem mamą i babcią wspaniałych dzieci i wnuków. Chociaż jestem na emeryturze, to pracuję jeszcze na pół etatu. Choroba, którą zdiagnozowano u mnie w lutym 2024 roku, zmieniła moje życie. W badaniu mammograficznym, które wykonuję co dwa lata, wykryto raka piersi. Po biopsji okazało się, że jest to rak zrazikowy, który jest trudny do wykrycia, ponieważ nie formuje się w postaci guza, lecz układa się w cienkie pasma. W początkowej diagnozie wydawało się, że choroba jest na wczesnym etapie rozwoju, lecz im dalej w las, tym więcej drzew... Po operacji oszczędzającej pierś wykonano u mnie również całkowite wycięcie węzłów chłonnych, które w dużej części były zaatakowane przez komórki rakowe. Po operacji przeszłam 4 chemie tzw. czerwone i 12 tzw. białych, a następnie 12 naświetlań (radioterapia), które zakończyły się w grudniu 2024 roku. Obecnie staram się doprowadzić mój organizm do w miarę dobrego funkcjonowania, stosując dietę i suplementy, a także lekarstwa. Zalecana jest również kontynuacja leczenia lekiem, który w moim przypadku nie jest refundowany, a jego miesięczny koszt przekracza moje zdolności finansowe. Lek ten powinno się przyjmować przez około 2 lata, miesięczny koszt dawki to około 7 tysięcy złotych. Dlatego też proszę o finansowe wsparcie w tak trudnej walce, którą podjęłam i mam nadzieję wygrać. Będę wdzięczna za każdą wpłatę, dziękuję.

15 156 zł z 140 000 zł
10%
Joanna Gromnica, Zabrze

Na tą chwilę zawieszam zbiórkę

Mam na imię Joanna i mam 42 lata. Mój syn w tym roku skończył 18 lat. Na początku 2006 roku zdiagnozowano u mnie rzadki rodzaj raka rdzeniastego tarczycy. Usunięto mi tarczycę. Ze względu na przerzuty usunięto mi również centralny układ chłonny. Mój synek miał wtedy 6 lat i wiedział tylko, że Mama choruje. Słowo "rak" nigdy nie padło. Tak minęło prawie 10 lat.. W maju 2015 roku wystąpiła u mnie wznowa i nastąpiły przerzuty do kości. Na konsultacji w Centrum Onkologii poinformowano mnie, o “braku możliwości terapii systemowej”, sugerując jednocześnie podjęcie prób leczenia w trakcie badań klinicznych. Niestety do badań klinicznych nie zostałam zakwalifikowana.Bałam się przyszłości - bałam się też wreszcie powiedzieć synowi, jak poważna jest moja choroba. Ale gdy w końcu dowiedział się o moim raku, byłam pod wrażeniem jego wrażliwości i chęci pomocy. Dopuszczone w Polsce leki na moje schorzenie nie są refundowane przez NFZ i koszty leczenia są bardzo wysokie. Miesięczna terapia kosztuje około 18 000 złotych. Przyjmowanie leku powoduje zatrzymanie rozwijającego się procesu nowotworowego, a chemio i radioterapia są nieskuteczne! Od 2016 roku wciąż "leczę się" tylko paliatywnie. Zmiany w kościach wciąż się pojawiają, ale rygorystyczne warunki badań klinicznych nie pozwalają mi wziąć w nich udziału. Wciąż pracuję, choć mam orzeczenie o niepełnosprawności. Od ponad 20 lat wciąż z tym samym pracodawcą. Praca ma dla mnie terapeutyczny wymiar, przy natłoku obowiązków i zajęć udaje mi się nie myśleć o chorobie. Od tych myśli odrywa mnie też syn. W tym roku skończył 18 lat, snuje plany na przyszłość, szuka swojej ścieżki. Jest dla mnie ogromną pomocą. Proszę o każdą pomoc w mojej walce z rakiem, za którą serdecznie dziękuję.

49 223 zł z 180 000 zł
27%
Anna Majchrzycka, Legionowo

Chcę żyć dla dzieci, męża i cieszyć się każdym nowym dniem!

Witaj, jestem Anna, mam 39 lat, kochającego męża i dwoje małych, cudownych dzieci. 20 grudnia 2016 roku moje życie zmieniło się diametralnie. W tym dniu dostałam w pracy pierwszego ataku padaczki. Dla wszystkich był to ogromny szok. Wezwano karetkę i trafiłam do Szpitala na Bródnie, na oddział neurologiczny. Po wykonaniu tomografii i rezonansu magnetycznego otrzymałam przerażającą wiadomość: guz mózgu. Miał być ŁAGODNY… 12 stycznia tego roku przeszłam operację, podczas której wycięto guz. 4 tygodnie później wynik histopatologii wykazał, że mam glejaka w IV stadium. Od 2 marca stosuję radioterapię w Szpitalu w Wieliszewie, a od 22.03.2017 chemioterapię Temodalem. Przyjmowanie błędnie dobranych leków przeciwpadaczkowych uniemożliwiło mi w jednej chwili rozpoczęcie chemioterapii i radioterapii, ze względu na zbyt wysokie próby wątrobowe. Jednak wiem, że takie leczenie to za mało. Dlatego proszę Państwa o wsparcie finansowe, by móc wrócić do mojej kochanej rodziny, do zdrowia, do mojego życia. Z góry dziękuję za okazaną pomoc i wsparcie. Anna

68 515 zł z 200 000 zł
34%
Anna Brzezińska, Tarnowskie Góry

Wsparcie w leczeniu

Mam na imię Ania, mam 39 lat. Jestem mamą wspaniałego syna Mateusza i żoną ukochanego męża Marcina. Moja praca jest moją pasją, jestem nauczycielką. W marcu 2023 roku dowiedziałam się, że zachorowałam na złośliwy nowotwór piersi. Leczenie jest długie i wieloetapowe. Przeszłam jednostronną mastektomię, półroczną chemioterapię, kolejnym etapem jest radioterapia. Po radioterapii lekarze zalecają mi przyjmowanie leku, który niestety nie jest refundowany. Lekarstwo to zwiększa szansę, by nie pojawiły się u mnie przerzuty odległe w kościach lub w mózgu. Koszt miesięczny jest bardzo wysoki, bo to 14 tysięcy złotych. Terapia tym lekiem trwa 2 lata. Moja rodzina nie jest w stanie pokryć kosztów tego ważnego i dającego mi nadzieję leczenia. Zwracam się z prośbą do wszystkich, którzy chcieliby wspomóc mnie w tej walce. Naprawdę wierzę, że dobro powraca.

203 522 zł z 336 000 zł
60%
Małgorzata Jakimowicz-Paluszyńska, Poznań

Walczy o swoje zdrowie i życie dla męża i 2 dzieci

Osiem lat temu byłam w bardzo ważnym momencie mojego życia - spodziewałam się dziecka, wyczekiwanego i upragnionego. Robiłam wiele badań, dbałam o siebie, wszystko z myślą o dziecku. Byłam przeświadczona, że ciąża w sposób naturalny chroni moje zdrowie, więc nie robiłam badań, które nie wiązały się z ciążą, a którym poddawałam się regularnie wcześniej. Jak chyba każda kobieta w tym okresie, myślałam tylko o tym, że rozwija się we mnie nowe, wspaniałe życie, a nie groźna, śmiertelna choroba… Kiedy moja córeczka miała niespełna półtora roku i jeszcze karmiłam ją piersią, wykryłam u siebie guz. USG, biopsja i wynik – rak. Szok, przerażenie, rozpacz. Następnie operacja – mastektomia z węzłami chłonnymi, pół roku ciężkiej chemioterapii i nadzieja, że najgorsze mam już za sobą. Po roku - ból w klatce piersiowej. Wizyty u kolejnych lekarzy, którzy bagatelizują moje obawy. W końcu badanie tomografii komputerowej, rezonansu magnetycznego i wynik – przerzuty do kości – zmiany w mostku i kręgosłupie. Kolejne badania, radioterapia i zmiana leczenia farmakologicznego na drogie, nierefundowane leki. Mijają kolejne tygodnie, a ból w klatce piersiowej i w kręgosłupie utrzymuje się, więc robię badanie PET. Okazuje się, że naświetlania nie zatrzymały zmian rozrostowych, poza tym pojawiła się kolejna zmiana w nodze. Dalsze konsultacje w różnych ośrodkach onkologicznych, również za granicą. Ponownie naświetlania i zmiana leków. Tak mija kolejny rok walki z chorobą, po czym sytuacja stabilizuje się. Aktualnie jestem w trakcie leczenia farmakologicznego, niestety doszło do kolejnej progresji choroby. Trzecia z kolei radioterapia i scenariusz powtarza się, brak efektu zatrzymania choroby. W tej sytuacji, chcąc skutecznie walczyć z chorobą, muszę zdecydować się na nadzwyczaj kosztowną, sięgająca kilkunastu tysięcy miesięcznie terapię lekiem najnowszej generacji. To koszt olbrzymi, bez środków finansowych zbieranych za pośrednictwem fundacji leczenie będzie dla mnie niedostępne. Walczę o swoje zdrowie i życie dla swoich najbliższych, męża, dzieci: 8-letniej córeczki i 18-letniego syna. To jest dla mnie najważniejsze, ale bardzo potrzebuję w tej walce sojuszników. Bez Waszego wsparcia nie będzie to możliwe. Wszystkim tym, którzy chcieliby mi pomóc, jestem bardzo wdzięczna i serdecznie dziękuję.

114 782 zł z 250 000 zł
45%