Zbiórki

Grażyna Pilcek, Sztum

Chcę jeszcze trochę pożyć...

Moja choroba to złośliwy rak piersi, luminalny B, HER 2 dodatni. Jest mi potrzebna pomoc, ponieważ jestem na KRUS i jeden dzień świadczeń ubezpieczenia to 20 zł. W miesiącu to tylko 600 zł, a czeka mie długie leczenie, które wiąże się z potężnymi kosztami. Moje ubezpieczenie pokryje tylko część z nich, resztę muszę opłacić sama. Pozdrawiam, Grażyna

283 zł
1%
Aleksandra Osada-Bartecka, Wrocław

Marzenie: żyć, jeść, ułożyć usta w uśmiech...

Dopóki nie straciłam połowy jamy ustnej, nie doceniałam, jak genialnym i życiodajnym procesem jest możliwość otwierania ust, gryzienia, przełykania, mówienia, mimiki twarzy, w tym układania warg do uśmiechu. Dziś oddałabym wszystko za odzyskanie chociaż jednej z tych możliwości. W wyniku postępującego nowotworu jestem po przeszczepach rekonstrukcyjnych dużej części jamy ustnej. Zwracam się do Państwa o pomoc w sfinansowaniu drugiej prywatnej operacji jamy ustnej, której koszt wyniósł 75 tysięcy złotych. Okazała się niemożliwa do sfinansowania przez NFZ, mimo że jestem pacjentem onkologicznym i mimo że przez całe dorosłe życie opłacałam składki ZUS i ponad 40 lat pracowałam jako wykładowca w Akademii Medycznej. Gdy w sierpniu 2020 roku usłyszałam diagnozę: rak prawego policzka (ca praeinvasivum) i guz wargi dolnej po stronie prawej (ca squamosum keratodes G2), postanowiłam zawalczyć o życie. Wybrałam metodę alternatywną do szeroko okaleczającego zabiegu chirurgicznego, decydując się na radykalną radioterapię (33 naświetlenia). Skutki poradiacyjne były z jednej strony pozytywne, nowotwór został zlikwidowany, ale wypalenie błony śluzowej jamy ustnej powodowało nieznośny ból przez wiele miesięcy, a powstające blizny spowodowały przykurcz i szczękościsk, uniemożliwiający normalne spożywanie posiłków, bo otwarcie ust zmniejszyło się do maksymalnie 0,5 cm. Ponad 2 lata spędziłam na konsultacjach z lekarzami i naturoterapeutami, na rehabilitacji i ćwiczeniu mięśni twarzy. Szczękościsk niestety nie odpuszczał, spożycie papki czy zupy, wypicie nutridrinka trwało kilka godzin w ciągu dnia, a poza tym koszty moich działań wraz z dojazdami i lekami (ok. 20 tys. zł)mocno uszczuplałyoszczędności. Nieustannie trwała walka z bólem po radioterapii, walka o zjedzenie i przetrwanie. Nic to nie dało. Ale nie poddawałam się. W czerwcu 2022 roku przeszłam operację miorelaksacji blizn. Mój stan po tej operacji budził początkowo nadzieję, ale szybko pogorszył się (nowe blizny). Szczękościsk pozwalał na otwarcie ust tylko na 0,1 - 0,3 cm, a to już był problem zagrażający życiu. I gdy już nie było prawie nadziei, trafiłam do prof. Adama Maciejewskiego w Klinice Nieborowice. Profesor, biorąc pod uwagę stan miejscowy oraz ówczesny (jak dokumentowały wyniki badań) brak cech nowotworowych (co wykluczało mnie z grona pacjentów onkologicznych), zaproponował prywatny zabieg - rekonstrukcję policzka prawego uszypułowanym płatem podbródkowym i m.in. likwidację szczękościsku. Operację przeszłam w Klinice Nieborowice w dniu 9 lutego 2023 roku - bez powikłań. Kosztowała 74 tysiące zł, co było możliwe do udźwignięcia dzięki kredytowi bankowemu i resztce rodzinnych oszczędności. W wyniku operacji przykurcz i szczękościsk częściowo ustąpiły, otwarcie ust stało się możliwe na 1,4 cm. Wróciła mi nadzieja na normalne życie i odzyskanie sprawności jamy ustnej. Podczas powyższego zabiegu pobrano materiał biopsyjny z trzech miejsc. 16 marca przyszedł wyrok: w przedsionku, dnie i dziąsłach jamy ustnej stwierdzono wznowę raka płaskonabłonkowego rogowaciejącego G2. Nowotwór złośliwy, podrażniony interwencją chirurgiczną, rósł dosłownie w oczach i zaczął niszczyć efekty rekonstrukcji policzka prawego. Kolejna operacja była konieczna natychmiast. Walczyłam o to, by operacja odbyła się na NFZ, ale niestety nie zakwalifikowano mnie do tak rozległego zabiegu. Nie miałam wyboru - musiałam zdecydować się na drugą operację prywatną, pomimo braku własnej możliwości jej opłacenia. Za wszelką cenę postanowiłam ratować zdrowie i życie. Prof. Maciejewski zaproponował radykalną resekcję wznowy z odcinkową resekcją i rekonstrukcją żuchwy, z usunięciem węzłów chłonnych szyi pięter I-III oraz rekonstrukcję błony śluzowej wolnym płatem biodrowym - w jak najszybszym czasie z uwagi na galopujący rozrost nowotworu. Ta druga prywatna operacja odbyła się w dniu 17 kwietnia 2023 roku. Przeżyłam i przetrwałam. Jem strzykawką przez sondę donosową, oddycham i usiłuję mówić przez rurkę tracheostomijną, nie przełykam z uwagi na obrzęk przeszczepu – ale mogę już chodzić i wierzę, że jestem uratowana. Od 15 kwietnia 2023 roku moja córka prowadziła zrzutkę i dzięki pomocy wspaniałych Darczyńców (ponad. 140 osób), ludzi wielkiego serca, uzbierała ponad 31 tysięcy złotych. Zbiórka ta zakończyła się z dniem 27 kwietnia 2023 roku. Teraz ja, już w swoim imieniu, zwracam się do Państwa, do empatycznych ludzi, o pomoc w dalszym sfinansowaniu tej drugiej operacji. W Klinice muszę w najbliższym czasie uregulować jeszcze kwotę ponad 40 tysięcy złotych oraz posiadać chociaż minimalne środki na leczenie pooperacyjne, dojazdy na kontrole (z Wrocławia do Gliwic) i rehabilitację (a znaczna część mojej emerytury jest teraz przeznaczana na spłatę kredytu wziętego na sfinansowanie pierwszej operacji). Na każde żądanie Darczyńców przedstawię mailowo lub osobiście pełną dokumentację medyczną oraz faktury za operacje w Klinice Nieborowice, a także przelewy kwot zebranych na drugą operację dzięki Waszej dobroci i hojności. Przedstawiam Państwu swoje zdjęcia... z ciężkiego boju o zdrowie i życie. Dziękuję z serca każdej Osobie i każdej Instytucji, która zdecyduje się mnie wesprzeć w opisanej sytuacji. Bardzo pragnę jeszcze żyć, to moje największe w tej chwilimarzenie.

4 970 zł
9%
Ewelina Kwiatkowska-Tabaczyńska, Łódź

Moje leczenie i wsparcie onkologiczne!

Witam Was serdecznie, mam na imię Ewelina, jestem kobietą pełną pasji, miłości do ludzi, zwierząt, która niczym tornado wprowadza chaos, ale tylko ten pozytywny. Mam 46 lat. Mówi się, że życie rozpoczyna się po 40-stce, ale takiego scenariusza nie przewidziałam... W ubiegłym roku, w czerwcu usłyszałam diagnozę - nowotwór złośliwy piersi. Niestety po kolejnych badaniach okazało się, że jest z przerzutami do kości. Mój świat się zatrzymał, a ja nie mogłam przestać płakać. Dopiero najstarszy z trójki dzieci syn swoją twardą postawą wymógł moje uspokojenie. Przeszłam na tryb zadaniowy. Miałam i mam na celu pokonać "dziada", bo tak go nazwałam. Zakwalifikowano mnie do chemioterapii w tabletkach - rybocyclib plus terapia Eltruzil oraz goserelina. Co trzy miesiące wykonywane mam badania, takie jak: scyntygrafia kości, rtg klatki piersiowej, usg brzucha i inne. Choruję na Hashimoto, które często rozregulowuje mój orgaznizm. Jestem pod stałą opieką endokrynologa, kardiologa i innych specjalistów. Aby odbudować zniszczenia, jakich dokonał "dziad" w kościach, raz w miesiącu otrzymuję wlewy z kwasu zoledronowego. Raz w miesiącu otrzymuję również podskórnie implant - Reseligo, który ma za zadanie utrzymać mnie w stanie endometriozy. Badania, wizyty, leki oraz konieczność rehabilitacji generuje duże koszty. Moją ogromną pasją są książki, promowanie literatury i autorów. Mam swój kącik Zaczytana Ewelka, gdzie dzielę się tą miłością. Mam w domu trzy rozmerdane ogony, które zawsze wywołują uśmiech na mojej twarzy. Do tej pory to ja często pomagałam innym, współtworzyłam projekt "Podaruj Uśmiech", w którym pozyskiwaliśmy książki, aby przekazać je dla podopiecznych Domów Dziecka, Domów Opieki, na oddziały szpitalne i nie tylko. Uważam, że mam jeszcze wiele do zaoferowaniu światu, a dzięki Waszej pomocy z pewnością dojdę do wyzdrowienia. Z góry dziękuję za Wasze wsparcie i pomoc!

44 015 zł
73%
Małgorzata Musiał, Osięciny

Proszę o pomoc

Jestem Małgosia. We wrześniu skończę 50 lat. Mam wspaniałego męża i dwóch cudownych synów. W grudniu 2020 r. zawalił mi się nagle cały świat. Diagnoza - nowotwór złośliwy piersi G3 z przerzutami do węzłów chłonnych. Zaczeło się... Szybka operacja - amputacja piersi prawej z limfadenektomią, następnie radioterapia i terapia hormonalna na 5 lat. Niestety po 2 latach znowu w grudniu nowotwór zaatakował ze zdwojoną siłą. Nastąpił rozsiew do kości i wątroby. Zaczęłam kolejną walkę o życie. Jestem w trakcie chemioterapii, hormonoterapii i radioterapii. Jestem tym wszystkim bardzo osłabiona, a do Centrum Onkologii muszę dojeżdżać minimum 3 razy w miesiącu. Koszty dojazdów są wysokie, gdyż za każdym razem muszę wynająć i opłacić transport. Bardzo proszę o wspracie na dojazdy do lekarzy i na badania. Mam dla kogo żyć i chcę wygrać tę nierówną walkę. Pozdrawiam i dziękuję za wszystko.

63 zł
0%
Krystyna Grzywanowska, Warszawa

Zbiórka dla Krystyny

W 2020 r. w Dniu Matki dowiedzialam się, że mam raka wątroby. Potem miałam 4 zabiegi wstrzykiwania do guza chemioterapeutyku - pomogło na ok. rok i guz siedział w uśpieniu. Niestety później zacząl szybko rosnąć. Otrzymałam leczenie doustne lekiem sorafenib. Po tygodniu jego stosowania mało nie umarłam - dostałam wylewów, biegunki i odwarstwiania śluzówek w jamie ustnej. Leczenie wstrzymano. W tym czasie guz rósł osiągając wielkość 22 cm (jest chyba wiekszy niż wątroba). Powiedziano mi wowczas, że w programach NFZ bezpłatnego leczenia nie mogą mi podać innych leków (przepisy nie pozwalały). Na Wawelskiej dano mi nadzieję leczenia w programie naukowym bezpłatnie, ale ostatecznie uznano, że jestem za stara i rak jest zbyt zaawansowany, więc powinnam iść do hospicjum, żeby umrzeć bez bólów. Wtedy cudowny lekarz dr Leszek Kraj powiedział mi o możliwości leczenia lekiem niwolumab - jednak mozliwe to było tylko w sposób komercyjny. Po 2 dawkach leku poczułam się znacznie, znacznie lepiej, a guz zmniejszył sie o 3 cm. Niestety lek kosztuje 9 403,00 PLN i trzeba go podawć co 4 tygodnie - dopóki żyję. Bardzo proszę o pomoc.

20 907 zł
41%
Małgorzata Cieśniewska, Bydgoszcz

Nadzieja umiera ostatnia!

Mam 56 lat, kochaną córkę (26 lat), równie kochanego męża i niestety złośliwy nowotwór trzonu macicy G3, który nie chce się ode mnie odczepić. Byłam operowana 22 grudnia 2021 r. Potem standardowe leczenie - radioterapia i brachyterapia. Wszyscy dawali mi nadzieję, że rak nie powróci, operacja się udała, nie było przerzutów do węzłów chłonnych. Niestety rak powrócił bardzo szybko. Rutynowe zdjęcie rentgenowskie z kwietnia 2023 r. wykazało przerzuty do płuc. Przede mną dalsza diagnostyka i chemioterapia. Mam duże wsparcie mojej kochającej rodziny i wierzę, że to jeszcze nie mój koniec. Mimo przeciwności losu ciągle mam plany i marzenia do spełnienia. Zebrane środki chcę przeznaczyć na lekarstwa, konsultacje, może uda mi się zakwalifikować na immunoterapię.

0 zł
0%
Anna Smoderek, Warszawa

Immunoterapia w leczeniu raka piersi

Hej! Mam na imię Ania. O diagnozie dowiedziałam się niedawno, tuż przed pierwszymi urodzinami mojego synka. Karmiłam piersią, więc gulka, którą wyczułam, wzbudziła moją czujność, ale nie pomyślałabym, że może okazać się nowotworem złośliwym piersi. Podczas USG wykryto, że oprócz wyczuwalnego guzka w tej samej piersi mam jeszcze jedną zmianę. Wynik biopsji był dla mnie druzgocący, byłam w szoku, tym bardziej, że badam się regularnie. Nikt nie jest w stanie wytłumaczyć, dlaczego nowotwór tak szybko rozwinął się w zaledwie rok, może mniej... Ciężko stwierdzić. Wiem natomiast, że można go wyleczyć poddając się najmocniejszej chemii tzw. czerwonej oraz immunoterapii. Czeka mnie również operacja. Niestety immunoterapia w moim przypadku nie jest refundowana przez NFZ. Aby zwiększyć szanse na całkowitą remisję, będę przyjmować wlewy, których pojedyncza dawka to koszt 12.000 zł. Takich dawek potrzebuję kilkanaście na przestrzeni najbliższego roku. Jeśli możesz - pomóż mi wyzdrowieć. Dziękuję za każdą wpłatę! ♡

139 882 zł
69%
Ireneusz Tworkowski, Wysokie Mazowieckie

Na leczenie Taty

W styczniu 2023 r. rozpoznano u mnie gruczolakoraka przełyku, obecnie czekam w szpitalu na operację, która ma mi umożliwić przyjmowanie pokarmów. Chciałbym wrócić do pracy zawodowej oraz rodziny, która stara się pomóc w tych trudnych dla mnie chwilach, a także móc ponownie pospacerować po lesie i wsiąść na rower, z czego zostały mi tylko wspomnienia. Mam dwie córki (20 i 25 lat) oraz żonę, które czekają na mój powrót. Proszę o wsparcie mnie w poniesieniu codziennych kosztów związanych z leczeniem: leków, prywatnych wizyt i badań, dojazdów, itp.

378 zł
0%
Jolanta Adelhardt, Siepraw

Walka ze szpiczakiem

Nazywam się Jolanta Adelhardt i mam 48 lat. W zeszłym roku we wrześniu zdiagnozowano u mnie szpiczaka plazmocytowego. Zanim do tego doszło, z osoby całkiem sprawnej stałam się niewstającym z łóżka kłębkiem bólu. Zaczęło się od pierwszego upadku i utraty przytomności. Karetka zabrała mnie do szpitala, w którym wykonano tomografię głowy i ze skierowaniem do ortopedy wypuszczono. I znowu dom, łóżko, ból i czekanie. Po dwóch tygodniach wizyt u prywatnych specjalistów trafiłam na oddział reumatologii, gdzie mnie zdiagnozowano i gdzie spędziłam miesiąc czasu. Szpiczak to nowotwór złośliwy krwi, choroba, która powoduje uszkodzenie kości i tak też było w moim przypadku. Tomograf wykazał zmiany w niemalże całym kośćcu (żebra, mostek, miednica), ale przede wszystkim doprowadziła do złamania trzech kręgów L3, L4, L5. Szpital opuściłam na wózku. Z pomocą przyszli przyjaciele i już na drugi dzień byłam w klinice w Bielsku pod opieką świetnego neurochirurga, który wykonał zabieg cementowania uszkodzonych kręgów i postawił mnie na nogi. Należę do osób, które nigdy się nie poddają i gdy minął pierwszy szok, w parę dni przebrnęłam przez wszystkie możliwe publikacje i materiały medyczne. Szpiczak jest chorobą nawrotową, więc dobre rozpoczęcie leczenia to dłuższe remisje i lepsze rokowanie. Niestety Polska pozostaje jeszcze w tej kwestii w tyle, w porównaniu do europejskich standardów. Dzięki ogromnym staraniom ze strony mojej rodziny od października ubiegłego roku przebywam w Niemczech. Znajomość języka niemieckiego oraz przejście przez trudne procedury otworzyły mi drogę do wzięcia udziału w badaniach klinicznych nowoczesnej terapii. Sponsor badania firma Janssen-Cilag International n.v finansuje leki i opiekę medyczną, jednak nie pokrywają kosztów procedury pobrania, zamrożenia i przechowywania komórek macierzystych, które przy nawrocie choroby uratują mi życie. Procedury te przekraczają możliwości finansowe moje i mojej rodziny. Wierzę, że z Waszą pomocą uda mi się zawalczyć o najlepsze dostępne leczenie. Dziękuję!

23 894 zł
31%
Maciej Mardyła, Pałecznica

Zakup nierefundowanego leku

Maciej ma 18 lat, od listopada 2021 roku leczy się na złośliwy nowotwór wątroby z przerzutami. Pierwsza refundowana linia leczenia nie przyniosła efektów. Zadecydowano o wdrożeniu immunoterapii nierefundowanej. Ku naszej radości leczenie przyniosło skutek i można było pomyśleć o operacji. Wykonano ją w maju 2022 roku, po czym kontynuowano leczenie. Przez rok do marca 2023 Maciej czuł się bardzo dobrze, wyniki były zadowalające, aż do kontrolnego rezonansu, w którym wykryto wznowę. Przerwano immunoterapię, ponieważ nie była już skuteczna. Maciej walczy dalej, szansą dla niego jest jeszcze jeden lek, kabozantynib. Niestety w trzeciej linii leczenia nierefundowany. Musimy sami szukać środków na pokrycie jego kosztów. Prosimy o pomoc wszystkich ludzi dobrej woli.

25 984 zł
17%
Michał Papliński, Kwidzyn

Z ogromnym smutkiem zawiadamiamy, że Michał odszedł...

Z ogromnym smutkiem zawiadamiamy, że Michał odszedł... Składamy szczere wyrazy współczucia jego rodzinie i bliskim, Zarząd Fundacji Alivia. Zbiórka Michała została zamknięta. Prosimy nie przekazywać darowizn na ten cel. ………………………………………………………..***…………………………………………………………. Mam na imię Michał, w tym roku skończę 39 lat. Mam wspaniałą żonę i dwójkę dzieci w wieku 8 i 6 lat. 13 lat temu przeżyliśmy tragedię tracąc synka, który miał 8,5 miesiąca. Myślałem, że limit nieszczęść w mojej rodzinie został wykorzystany. Kiedy w sierpniu 2021 r. mieliśmy szykować się do urlopu z rodziną w górach, odebrałem wyniki badań i trafiłem do szpitala, gdzie zaczęła się moja walka z nowotworem złośliwym – tłuszczakomięsakiem. Życie znowu nas doświadczyło, ale nie poddałem się, w tamtym momencie wygrałem tę walkę – wygrałem nowe życie po chemioterapii i trudnej operacji. Miałem dużo nadziei i nawet spokoju. Po cichu liczyłem, że raz na zawsze udało mi się pokonać tę śmiertelną chorobę. Niestety w grudniu 2022 r. potwór, którego pokonałem, powrócił ze zdwojoną siłą. Od stycznia do marca otrzymywałem leczenie, które okazało się nieskuteczne, bo guz jest oporny na chemioterapię. Nadzieją są badania kliniczne pod kątem uszkodzonego genu, niestety niedostępne w Polsce. Dzięki pomocy i sercu dobrych ludzi, których spotkałem na swojej drodze, mam szansę na badania w klinice w Brukseli. Leczenie wiąże się z koniecznością dojazdów i noclegów w Brukseli, do tych kosztów dochodzą wydatki związane m.in. z płatnymi badaniami, w tym PET, rezonans magnetyczny, tomografia komputerowa, które muszą być przeprowadzone w tamtej klinice, a których nie refunduje NFZ. Z uwagi na tak agresywny rozwój choroby i to, że liczy się każdy dzień, aby jak najszybciej dojść do etapu podania leku, zmuszony jestem prosić ludzi dobrych serc o pomoc w zebraniu środków na opłacenie wymienionych kosztów związanych z częstymi wyjazdami do Brukseli. Kocham wędrówki górskie z moją żoną i dziećmi, więc marzenia pozostają te same – odkładam je tylko na później. Życie napisało dla mnie inny scenariusz, który był daleki od tego, co założyłem. Mam teraz nowe marzenie – powrót do zdrowia i walkę do samego końca, bo mam dla kogo. Mam dwójkę wspaniałych dzieci i żonę. Rodzina jest dla mnie całym światem i chcę patrzeć, jak moje dzieci się rozwijają i dorastają. Dziękuję za to, że są ludzie, którym los drugiego człowieka nie jest obojętny, dlatego jeśli możesz wesprzyj moje dalsze leczenie. Dzięki temu będę mógł jak najdłużej cieszyć się z chwil spędzonych z tymi, których kocham – z moimi najbliższymi. Jeśli chciałbyś wesprzeć mnie w walce o zdrowie, istnieje możliwość przekazania 1,5% podatku. W tym celu należy podać KRS Fundacji Alivia 0000358654 i koniecznie wpisać cel szczegółowy mojej zbiorki - Michał Papliński, 111851.

160 411 zł
43%
Małgorzata Wlazło, Zwierzyniec

Nowotwór złośliwy piersi - trójujemny

Mam na imię Gosia. Diagnozę otrzymałam kilka tygodni temu. Zachorowałam na bardzo agresywnego raka piersi. Jest to rak tak zwany potrójnie ujemny. W takim przypadku możliwości leczenia są dość ograniczone. Otrzymałam kwalifikację do leczenia CHTH neoadjuwantowego i właśnie je rozpoczęłam. Dalsze decyzje nastąpią po weryfikacji leczenia. Jestem na samym początku ciężkiej walki i każda pomoc w poniesieniu dodatkowych kosztów związanych z leczeniem będzie dla mnie ogromnym wsparciem. Jeśli chcesz mi podarować 1,5 % podatku wpisz: Numer KRS: 0000358654 Cel szczegółowy: Małgorzata Wlazło, 111849 Dziękuję za Twoją pomoc

21 732 zł
39%