Zbiórki

Jacek Magnuski, Kraków

Z ogromnym smutkiem zawiadamiamy, że Jacek odszedł...

Z ogromnym smutkiem zawiadamiamy, że Jacek odszedł... Składamy szczere wyrazy współczucia jego rodzinie i bliskim, Zarząd Fundacji Alivia. Zbiórka Jacka została zamknięta. Prosimy nie przekazywać darowizn na ten cel. ………………………………………………………..***…………………………………………………………. Witajcie, mam 52 lata. W sierpniu 2023 roku wykryto u mnie raka nerki. Od tamtej pory przeszedłem operację usunięcia nerki wraz z węzłami chłonnymi, ale niestety stwierdzono przerzuty do kręgosłupa i kości. Kolejnym etapem była radioterapia i rozpoczęta w grudniu 2023 chemioterapia. Stosowane leczenie nie przyniosło znaczącej poprawy stąd decyzja o rozszerzeniu leczenia o lek immunologiczny. Niestety lek ten nie jest refundowany przez NFZ, a jest wyjątkowo drogi. Celem zbiórki jest pokrycie kosztów leku nierefundowanego przez NFZ na okres 5 miesięcy. Z góry wszystkim dziękuję za wsparcie Jacek Magnuski

27 091 zł z 91 825 zł
29%
Ewa Meller, Elbląg

Zbiórka na terapię celowaną, badanie PET-CT, dodatkowe konsultacje onkologiczne i koszty z tym związane

Bardzo potrzebujemy pomocy finansowej dla mojej Mamy na terapię celowaną, badanie PET-CT, dodatkowe konsultacje onkologiczne i koszty z tym związane. Moja Mama ma nowotwór złośliwy trzustki, dowiedzieliśmy się o przerzutach na wątrobie i otrzewnej po 1 roku i 3 miesiącach od przeprowadzonej z sukcesem operacji i usunięciu 2/3 trzustki. Lekarze z NFZ w chwili obecnej stosują standardowo chemioterapię w szpitalu w Elblągu, ale my chcemy poszukać dodatkowych możliwości i szans dla mojej Mamy. Dlatego też potrzebujemy wsparcia w poniesieniu tych kosztów, na które nie stać emerytów - moich rodziców. Będziemy bardzo wdzięczni za każdą wpłatę, gdyż skuteczna walka z nowotworem kosztuje i nie będziemy mogli podejmować dodatkowych prób bez tych pieniędzy. Poza tym Mama zawsze była bardzo aktywna, ćwiczyła jogę, lubi podróżować, uwielbia dzieci i one też bardzo ją lubią. Chciałbym, żebyśmy znaleźli skuteczny sposób, aby jej pomóc dalej cieszyć się życiem rodzinnym i swoim własnym. Życie jest piękne i Mama jest jeszcze młoda, bo ma 69 lat,kocha życie i chce o nie walczyć. Prosimy o pomoc! W razie dodatkowych pytań jestem do dyspozycji. Przekażę wszystkie szczegóły i ewentualne dokumenty, żeby uwiarygodnić nasze potrzeby. Z góry dziękujemy, Tomasz Meller, moja Mama Ewa Meller i mój Tata Mirosław Meller

8 032 zł z 35 000 zł
22%
Marianna Gałązka, Białobrzegi

Zbiórka na leczenie

Moja mama jest pielęgniarką, przez całe życie zawodowe pomagała innym, a teraz sama potrzebuje pomocy. Jest chora na nowotwór złośliwy pęcherzyka żółciowego i dzielnie walczy, otrzymując chemioterapię, która jednak jest mało skuteczna. Szansą jest immunoterapia - Imfinzi/Durvalumab, jednakże w przypadku tego rodzaju nowotworu brak obecnie refundacji ze strony NFZ. Koszt tego leku to około 17 000 zł za jednorazową dawkę. Według lekarzy potrzeba co najmniej 8 cykli podania leku.

1 201 zł z 140 000 zł
0%
Anna Szwaj, Warszawa

Nie poddaję się!

Trudno mi było otworzyć tę zbiórkę, jako że wydawało mi się zawsze, że jestem samowystarczalna i niezależna. Żyłam szybko, ale zawsze myśląc o innych... Człowiek, zarówno w pracy jak i w życiu, był i jest dla mnie wartością nadrzędną. Nie jestem konformistką. Wierzę w swoje ideały i przestrzegam wartości, dlatego też nie raz dostałam po głowie, czasami nawet padałam, ale zawsze podnosiłam się i szłam dalej, silniejsza. Od kiedy w moim życiu pojawiła się moja wnuczka, Pola, zaczęłam patrzeć na życie inaczej, doceniając każdą chwilę spędzoną z nią i moją rodziną. Mam z nią zbudowane mega silne relacje i chciałabym jej towarzyszyć w życiu, wspierając ją. Obiecałam jej, że zawsze będę przy niej, gdy tylko będzie mnie potrzebowała, bo łączy nas obietnica - FRIENDS FOREVER. Nigdy jej nie zawiodłam i zrobię wszystko, aby i tym razem dotrzymać słowa. Dziękuję wszystkim, którzy chcecie mi w tym pomóc. Chciałabym też zacieśnić rodzinne relacje z moimi dziećmi i mężem, gdyż w takiej sytuacji, w jakiej jestem, kiedy człowiek ma różne refleksje i analizuje swoje życie, uwierzcie mi, że tylko to jest najważniejsze! Wiem, że choroba, która ujawniła się nagle i niespodziewanie, jeszcze bardziej umocniła mnie w obranym kierunku i wiem, że moje życie ma sens i wiele wyzwań jest nadal przede mną, ale najpierw muszę wygrać moją walkę z nowotworem! Podstawowa forma terapii to chemioterapia, z której korzystam. Nie ma możliwości operacji. Rokowania na dłuższe przeżycie daje mi immunoterapia, która w tym schemacie leczenia nie jest w Polsce refundowana. Moje własne środki nie wystarczą i nie dam rady sama jej opłacić... Dlatego potrzebuję wsparcia!Jeżeli możecie mi pomóc w mojej determinacji i walce, to bardzo Was proszę o wsparcie. Krótka historia mojej choroby: O chorobie dowiedziałam przypadkowo, kiedy spuchła mi noga i w trybie pilnym musiałam się zgłosić do szpitala. Okazało się, że to zakrzepica i zatorowość płucna. Dzięki lekarzom ze szpitala na Banacha w Warszawie dostałam odpowiednią pomoc i chorobę ustabilizowano, jednakże w trakcie diagnostyki okazało się, że mam guzki na płucach (zupełnie niewidoczne na rentgenie) oraz jest widoczny guz wątroby.No i tu zaczęła się 4-miesięczna historia poszukiwania ogniska choroby. Przeszłam różnego rodzaju badania - rentgeny, tomografie komputerowe, rezonans, PET i naprawdę wiele innych, łącznie z inwazyjną biopsją, w czasie której usunięto mi część płuca objętego przerzutami. Niestety żadne z nich nie mogły jednoznacznie wskazać ogniska, oznaczenia markerów nowotworowych też wprowadzały w błąd, wskazując na inne, zdrowe miejsca. Wszystko to powodowało, że nie mogłam rozpocząć żadnej terapii. Po 4 miesiącach lekarze w końcu postawili diagnozę ze wskazaniem na wątrobę i zaplanowali chemioterapię. Całym celem leczenia jest doprowadzenie do zmniejszenia się guza, aby dać szansę na wykonanie operacji i o to teraz walczę.Lekarze zgodnie potwierdzili, że skutecznym i w sumie jedynym wsparciem chemioterapii w takim przypadku jest immunoterapia, jednak nie jest ona finansowana z NFZ (pomimo że lek został dokładnie przebadany i dopuszczony do obrotu w Polsce), pewnie przez zbyt wysoką cenę, która i mnie zmusiła do założenia tej zbiórki.Będę informowała o postępach leczenia i dalszych wynikach na mojej zbiórce, a Wam wszystkim, którzy poświeciliście czas na przeczytanie mojej historii i jesteście mi życzliwi - serdecznie dziękuję.

106 080 zł z 360 000 zł
29%
Katarzyna Opacka, Białystok

Zbiórka na nierefundowany lek dla Katarzyny

Mam na imię Katarzyna. Mam 55 lat. Wychowuję 12-letnią córkę. Do marca 2023 r. pracowałam intensywnie zawodowo. Wówczas moje poukładane życie stanęło dosłownie "na głowie". Badania wykazały, że choruję na obustronnego zaawansowanego miejscowo, hormonozależnego raka piersi z przerzutami do węzłów chłonnych. Przeszłam cykl 16-tu agresywnychchemioterapii i dwie rozległe operacje - obustronne mastektomie z usunięciem węzłów chłonnych. Po operacji okazało się, że nowotwór nie odpowiedział na zastosowane leczenie. Wszystkie węzły chłonne zajęte były przez komórki nowotworowe. Podjęłam dalsze leczenie. Niedawno zakończyłam cykl radioterapii. Borykam się z bólem, zmęczeniem i neuropatią oraz innymi skutkami ciężkiego leczenia. Konieczna jest dalsza stała rehabilitacja, aby utrzymać sprawność obu rąk. Przede mną kolejny etap - horomoterapia. Lekarze zalecili włączenie do hormonoterapii także nowoczesny lek celowany. Zapobiega on nawrotom choroby i przerzutom odległym, a ryzyko ich wystąpienia w moim przypadku jest ogromne. Niestety ten lek nie jest refundowany w Polsce w moim stadium choroby. Mogę go nabyć jedynie prywatnie. Koszt miesięcznej kuracji wynosi około 6500 zł. Lek należy brać przez dwa lata. Łączny koszt kuracji to ok. 156 000 zł. Nie stać mnie obecnie na zapewnienie we własnym zakresie takiej kwoty. Moim marzeniem jest patrzeć, jak dorasta moja córka, uczestniczyć w jej życiu i wychowaniu. Dlatego zwracam się do Państwa o pomoc. Będę wdzięczna za każde wsparcie.

906 zł z 120 000 zł
0%
Paweł Korman, Dąbrówka

Jeszcze nie umieram

Podczas Świąt Bożego Narodzenia 2022 roku, życie zaskoczyło mnie nieoczekiwanym “prezentem”. Diagnoza brzmiała: dwa nowotwory - brodawkowaty i rdzeniasty. Była to wiadomość, która zmieniła wszystko. Po operacji usunięcia tarczycy myślałem, że najgorsze mam za sobą. Niestety, rak zdążył się przerzucić do węzłów chłonnych. Teraz jestem na etapie szukania przerzutów i ich wycinania. Każdy dzień to walka, gonienie tego raka wymaga częstej diagnostyki - nie zawsze refundowanej. Mimo to nie poddaję się. Każdy nowy dzień to dla mnie kolejna szansa. Wiem, że droga do zdrowia jest długa i wyboista, ale jestem gotowy stawić czoła temu wyzwaniu. Dziękuję za wsparcie i dobre myśli. Razem pokonamy to!

42 789 zł z 50 000 zł
85%
Grażyna Tokarska, Milejowice

Leczenie raka - chustkę zamienię na zdrową trzustkę!

Mam na imię Grażyna, ale wszyscy mówią na mnie Grażka. Walczę z nowotworem trzustki. Jestem najstarszą córką z czworga rodzeństwa. Jestem żoną człowieka o wielkim sercu i nieposkromionym poczuciu humoru, sportowca i pasjonata piłki nożnej. Jestem mamą dwóch wspaniałych i mądrych dziewczyn. Jestem babcią szalonych (po dziadku) wnuków. Jestem kobietą, która kocha kwiaty, góry i morze. Która świetnie gra w tenisa stołowego i mimo niskiego wzrostu jest niezłą zawodniczką na boisku siatkarskim. Aktywny styl życia to mój sposób na uśmiech. Jestem i wierzę, że będę jeszcze bardzo długo. Diagnoza spadła na mnie nagle. Trafiłam na SOR w Sylwestra, cała na galowo z jak się okazało zapaleniem trzustki. Bardzo silny ból i dziesiątki badań potwierdziły obawy – nieoperacyjny gruczolakorak. W kwietniu rozpoczęłam chemioterapię. Liczę, że jej działanie zmniejszy guza i będzie go można zoperować. Jeżeli chemioterapia nie przyniesie oczekiwanych rezultatów, kolejnym krokiem jest zastosowanie nowoczesnej i mało inwazyjnej metody niszczenia komórek nowotworowych za pomocą aparatury Nanoknife, która nie jest refundowana przez NFZ. Organizuję tę zbiórkę, aby zebrać środki na pokrycie kosztów leczenia, które pozwolą wrócić mi do zdrowia i ponownie cieszyć się życiem. Bez względu na to, czy możesz przekazać dużo, czy mało, każda pomoc ma znaczenie. Za każdy gest wsparcia, każdą przekazaną złotówkę i przesłane ciepłe słowa serdecznie dziękuję.

4 055 zł z 80 000 zł
5%
Artur Cupa, Gdynia

Pomóżmy sobie

Witam, nigdy w życiu nie przypuszczałem, że mnie to spotka z dnia na dzień... Wiadomość o dwóch nowotworach zwaliła mnie z nóg. Z pracy mnie zwolnili, bo w szpitalu przebywałem więcej niż w pracy. Nie dziwię się im... W tej chwili mam radioterapię, przede mną jeszcze 20 sesji. Potrwa to wszystko około 1 roku, może dłużej. Proszę o pomoc na pokrycie licznych wydatków związanych z leczeniem: koszty dojazdów, badań, leków, konsultacji, itp.

0 zł z 6 000 zł
0%
Izabela Knop, Gryfice

Moje życie jest ważne nie tylko dla mnie

Mam 45 lat i 18-letnią córkę, która w tym roku zdaje maturę. Kiedy dowiedziałam się o chorobie, był to straszny cios. Całe moje dotychczasowe życie poświęcałam mojemu dziecku, które wychowuję sama. Cały wolny czas spędzamy razem, jesteśmy jak dwie siostry, a choroba nam to odebrała. Teraz więcej czasu spędzam na przyjmowaniu chemii albo walcząc z jej sutkami. Moja córka dzielnie mnie wspiera, ale zdaję sobie sprawę z tego, że rozpocznie własne życie, kontynuując naukę w inny mieście. Takie jest życie i muszę się z tym pogodzić. Mam złośliwy nowotwór piersi, jestem w trakcie chemii i przed mastektomią obu piersi. Wiem, że walka o życie będzie bardzo długa i obciążona złym samopoczuciem, ale nie poddam się i będę walczyła do końca - mam nadzieję z dobrym skutkiem. Pragnę zobaczyć, jak moja córka układa sobie życie, doczekać wnuków i móc je przytulić do serca. Całym sensem mojego życia jest córka, to dla niej będę walczyła i choć nierzadko przez łzy będę się do niej uśmiechała, żeby choć w ten sposób zminimalizować jej ból, gdy będzie patrzyła na mnie po kolejnej chemii. Wierzę, że wszystko się uda dzięki Państwa pomocy i wsparciu. Pieniądze, jakie uzyskam ze zbiórki, pozwolą mi pokryć koszty przejazdów do Poradni Onkologicznej oddalonej 100 km od mojego miejsca zamieszkania. Zabezpieczenie podstawowych środków, które będą potrzebne do pokrycia kosztów związanych z leczeniem, jest dla mnie bardzo ważne, bo córkę wychowuję sama, nie mając innego wsparcia finansowego.

380 zł z 20 109 zł
1%
Katarzyna Katarzyna-Kosmaczewska, Józefów

Zbiórka dla Katarzyny Kosmaczewskiej

5 marca zawalił się mój świat. USG wykazało guza. Kolejne badania potwierdziły, że guz jest nie tylko złośliwy, ale mam najbardziej agresywną wersję raka. Jest to rak trójujemny piersi. Czeka mnie długa walka, a mierzę się z gigantem. Tzw. czerwona chemia pozbawi mnie włosów, osłabi układ odpornościowy i wyłączy z możliwości pracy zarobkowej. Do wczoraj aktywna i biegająca po górach z planem napisania książki o krainie fiordów, dziś przerażona i bezradna. Bez Waszej pomocy nie dam rady podjąć walki.

2 273 zł z 50 000 zł
4%
Tomasz Mikinka, Łódź

Zbiórka dla Tomka

Dzień dobry, mam na imię Tomek. W grudniu 2023 zgłosiłem się na SOR WAM w Łodzi z powodu niepokojących objawów, dotyczących powiększenia gałki ocznej i podwójnego widzenia. Zostałem bardzo szybko zdiagnozowany i następnego dnia zoperowany, guz miał być niezłośliwym nowotworem. Niestety diagnoza i decyzja o operacji okazała się nietrafna. Okazało się, że jest to rak gruczołowy gruczołu łzowego z przerzutem do węzła wartownika w śliniance przedusznej i zajętym węzłem w śródpiersiu. W wyniku operacjinowotwór szybko się rozprzestrzenia, obecnie 3 miesiące po operacji naciek wynosi 2,5 cm wraz z 1,5 cm przerzutem w śliniance oraz 1 cm przerzutem do płuc (potwierdzone w badaniu PET). Jest to bardzo rzadki typ nowotworu, na który nie ma planu leczenia. Koszty konsultacji medycznych w różnych ośrodkach są bardzo wysokie, a ponieważ mieszkam i opiekuję się dodatkowo schorowaną matką (Alzheimer}, nie stać mnie na leczenie, a tym bardziej na koszt immunoterapii. Łączna kwota leczenia wyniosłaby 190 tys. zł. Lekarze są bezradni, ponieważ nowotwór jest już zaawansowany. Tylko nieliczne ośrodki są w stanie zaproponować skomplikowane leczenie, które nie daje gwarancji wyleczenia, w tym całkowitą egzenterację gałki ocznej, mięśni okalajacych, a także rekonstrukcję kości czaszkowych, które również zajęte są już przez nowotwór. Choroba jest bardzo agresywna i szybko się rozprzestrzenia (100% poliferacji komórek), czas gra tutaj kluczową rolę. Zależy mi na tym, żeby się nie poddać i mimo złych rokowań zawalczyć o swoje życie - dla siebie i mojej rodziny. Chciałbym też dalej mieć możliwości pracy jako grafik. Bardzo dziękuję wszystkim za wsparcie.

8 161 zł z 190 000 zł
4%
Łukasz Kocimski, Warszawa

Zbiórka na badania, konsultacje, dojazdy, rehabilitację, leki i suplementy

Witam wszystkich - znajomych i nieznajomych.Gdyby, ktoś kiedyś powiedział mi, że będę opisywać swoją historię w tym miejscu, na pewno bym nie uwierzył. Mam 50 lat. Jestem mężem wspaniałej kobiety, ojcem dwóch córek i dziadkiem cudownego 7-letniego chłopczyka. Dzięki nim wiem, że muszę stawić czoła temu trudnemu przeciwnikowi! Zaczęło się od niewinnego bólu gardła, który z każdym dniem coraz bardziej się nasilał. Przez 8 miesięcy byłem leczony antybiotykami na zapalenie gardła, wirusowe zapalenie gardła, podejrzewane też było grzybiczne zapalenie gardła, aż do czasu, kiedy jeden z laryngologów pobrał wycinek do badań histopatologicznych. Dzień, w którym dostałem wynik, a razem z nim diagnozę NOWOTWÓR ZŁOŚLIWY PODNIEBIENIA MIĘKKIEGO (RAK PŁASKONABłONKOWY ROGOWACIEJĄCY), wywrócił moje życie do góry nogami. To był początek maja, wszystko budziło się do życia, a ja miałem wrażenie, że moje właśnie się zatrzymało. Nie mogłem się z tym pogodzić, tym bardziej że było to tuż przed moimi 50. urodzinami. Załamałem się... Ale trzeba było wziąć się w garść i zawalczyć o swoje życie. W połowie czerwca zaczęło się leczenie. Miałem podawaną chemię przez 96 godzin. Utrata masy ciała, utrata włosów, zmniejszony apetyt, ból przy przełykaniu, grzybica jamy ustnej po chemii... Chwila przerwy, chwila odpoczynku... Dwa tygodnie później kolejna dawka 96-godzinnej chemii. Potem zaczęła się radiochemioterapia, czyli skojarzona chemia z naświetlaniem. Łącznie od połowy czerwca do połowy listopada miałem podane 4 chemie i 35 naświetlań.Na początku listopada założono mi sondę donosowo, gdyż nie byłem już w stanie połykać, do dzisiaj nic się nie zmieniło w tej kwestii. Ból, który mi towarzyszy od tamtego czasu, jest nie do opisania. Pod koniec kwietnia mam spotkanie z Profesorem, który ustali dalszą część leczenia. Co mnie czeka, tego jeszcze nie wiem, wiem jednak, że mam dla kogo żyć. Moje leczenie związane jest z szeregiem wydatków. Nieuniknione są też opłaty związane z konsultacjami specjalistycznymi, dojazdami do placówek medycznych, lekami oraz środkami do pielęgnacji powikłań po chemii i radioterapii. Dzięki rodzinie się nie poddaję i na pewno się nie poddam! Potrzebuję jednak wsparcia – i moich bliskich i Waszego.Każdemu, kto zechce mnie wesprzeć, bardzo gorąco dziękuję. Łukasz

1 424 zł z 30 000 zł
4%