Zbiórki

Andrzej Chajec, Warszawa

Powrót do zdrowia i zwykłego życia

O mojej chorobie dowiedziałem się w marcu 2023 r. Była dla mnie zupełnym szokiem. Wydawało się, że skoro regularnie robię badania kontrolne, nie może mnie spotkać nieoczekiwanie tak poważna choroba. Niestety nowotwór złośliwy jelita grubego często nie daje żadnych niepokojących objawów, dopóki nie jest za późno... Podstawowy guz został operacyjnie całkowicie usunięty, jednak pojawiło się kilkanaście przerzutów do wątroby. Po operacji pojawiła się zakrzepica, w czerwcu 2023 przeszedłem udar niedokrwienny mózgu. To całkowicie wywróciło nasze życie do góry nogami. Pojawiły się kolejne komplikacje. Od nowa musiałem uczyć się mówić, czytać, wiele codziennych czynności sprawia mi jeszcze problem. Z zawodu jestem prawnikiem, więc w takiej sytuacji o powrocie do pracy nie ma mowy... Cały czas pracuję nad powrotem do sprawności, rehabilitacja jest mozolna i wyczerpująca, ale przynosi efekty. Od sierpnia 2023 byłem już na tyle silny, żeby rozpocząć chemioterapię. W styczniu 2024 przyjąłem 14. dawkę leku i walczę o powrót do zdrowia. W Polsce lekarze nie dają mi większych szans na przeżycie, na operacyjne usunięcie przerzutów z wątroby w Polsce nie mam najmniejszych szans. Postanowiliśmy poprosić Was o pomoc w zebraniu funduszy na leczenie za granicą, bo chcę żyć, wrócić do aktywności zawodowej, móc realizować moje pasje, na które nigdy nie było czasu... Proszę, badajcie się! Nie dawajcie zbywać się lekarzom, że nie trzeba robić dokładnych badań, że na kolonoskopię jesteście za młodzi! Dziś rak nie patrzy na wiek, nie ogląda się na to, czy macie rodzinę, dzieci, marzenia... Rak atakuje z zaskoczenia, nie bacząc na Wasze plany.

73 836 zł z 500 000 zł
14%
Iwona Cieślikowska, Żyrardów

Walka z rakiem - lek nierefundowany dla Iwony

Mam na imię Iwona, lat 62. Właśnie przeszłam na upragnioną emeryturę i realizuję swoją wielką pasję, jaką jest fotografia ruchu (FB Photo Dance) - gimnastyka artystyczna, pływanie artystyczne czy taniec. W maju 2023 r. diagnoza - rak piersi z przerzutami do kości i szpiku kostnego... Żadna operacja nie wchodzi już w grę. Jednak nadal walczę. Nowotwór może stać się chorobą przewlekłą, ale w moim przypadku niezbędny jest nowy, nierefundowany dla mnie lek abemacyclib. Miesięczny koszt to ok. 6000 zł. To ogromna kwota. Proszę o przekazanie 1,5 podatku, a jeżeli to możliwe, to wsparcie finansowe w formie wpłat na moją zbiórkę.

827 zł z 120 000 zł
0%
Krystyna Waligóra, Poznań

Zbiórka 1,5% podatku dla mamy Krystyny

Proszę o przekazanie 1,5% podatku dla mojej mamy Krystyny chorej na raka płuc z przerzutami do węzłów obojczykowych i naciekami na oskrzela i tchawicę. Guz 12 cm nieoperacyjny bez szans na dalszą chemię ze względu na stan fizyczny i uszkodzenia nerek po pierwszej chemii paliatywnej.

90 zł z 20 000 zł
0%
Jerzy Kuczek, Gorlice

Z ogromnym smutkiem zawiadamiamy, że Jerzy odszedł...

Z ogromnym smutkiem zawiadamiamy, że Jerzy odszedł... Składamy szczere wyrazy współczucia jego rodzinie i bliskim, Zarząd Fundacji Alivia. Zbiórka Jerzego została zamknięta. Prosimy nie przekazywać darowizn na ten cel. ………………………………………………………..***…………………………………………………………. W październiku 2022 r. u mojego Taty zdiagnozowano agresywną postać raka dróg żółciowych (cholangiocarcinoma), który dał przerzuty do wątroby i kości. Zostaliśmy poinformowani, że lekarze rozpoczną leczenie, ale mojemu tacie pozostało około trzy miesiące życia. Moja rodzina była zdruzgotana. W styczniu 2023 roku rozpoczęto pierwsze leczenie. Wdrożono standardową chemioterapię oraz radioterapię w połączeniu z immunoterapią (Imfinzi/Durvalumab) przez pierwsze cztery miesiące, a następnie samą immunoterapię przez kolejne pół roku. Przez pierwsze trzy miesiące walka była bardzo ciężka. Każdego dnia myśleliśmy, że stracimy Tatę. Ledwo jadł i chodził, a w nocy praktycznie nie spał. Nieustannie odczuwał potworny ból. Proste codzienne czynności były dla niego niemożliwe do wykonania. Naszej rodzinie było niezmiernie ciężko patrzeć, jak dosłownie znikał na naszych oczach, tracąc tak wiele na wadze. Mój Tata miał olbrzymie szczęście otrzymać immunoterapię. Szpital Uniwersytecki w Krakowie pozyskał Imfinzi/Durvalumab w ramach programu próbnego od firmy farmaceutycznej. Dzięki temu innowacyjnemu leczeniu, po czterech miesiącach Tata zaczął czuć się coraz lepiej. Od czerwca 2023 roku był już w stanie odstawić morfinę i znów żyć w miarę normalnym życiem. Nadal otrzymywał immunoterapię i był monitorowany co trzy miesiące za pomocą rezonansu magnetycznego. Rak przestał rosnąć i rozprzestrzeniać się. Liczne guzki na wątrobie zmniejszyły się. Tata był nawet zdolny powrócić do pracy i prowadzenia samochodu. Od początku października zauważyliśmy, że staje się coraz słabszy. W październiku 2023 roku założono mu port do chemioterapii. Zaraz po zabiegu bardzo się rozchorował. Duże ilości sterydów i antybiotyków nie zadziałały. Pewnego dnia jego skóra i białka w oczach stały się żółte. Zabrano go natychmiastowo na pogotowie. Jego drogi żółciowe zamykały się, a bilirubina wynosiła 140 umol/l. Lekarze zdecydowali się operować. Niestety, bez powodzenia. Według chirurga nie byli w stanie nic zrobić, ponieważ drogi żółciowe zamykały się na skutek postępującego nowotworu. Kolejnym krokiem była wizyta u onkologa, który poinformował moich rodziców, że nowotwór rozwija się w zawrotnym tempie. Immunoterapia już nie działa, a rezonans magnetyczny wykazał wiele nowych zmian. Jedyne, co mogli zrobić, to podać bardziej agresywną chemioterapią, aby powstrzymać postęp raka. Niestety, ta opcja nie była i nie jest możliwa ze względu na ciągłe infekcje, które są spowodowane postępującym rakiem oraz ciężkim stanem wątroby. JEST JESZCZE DUŻA SZANSA!!! Onkolog poinformował moich rodziców, że istnieje lek, który może uratować Tacie życie. Tibsovo (Ivosidenib) to terapia celowana dla pacjentów z mutacją IDH1 raka dróg żółciowych i białaczki. Pacjenci, którzy kwalifikują się na ten lek, muszą mieć wyżej wymienioną mutację, musiało dojść do przerzutów oraz pacjent wykorzystał wszystkie inne możliwości leczenia. Mój Tata spełnia wszystkie powyższe warunki. Lek ten niestety nie jest finansowany w Polsce. Próbowałam ubiegać się o pomoc w ramach programu dla pacjentów, kontaktowałam się z wieloma organizacjami (m.in. Unia Europejska, EMA, WHO, Servier Pharmacutical itp.), Narodowym Funduszem Zdrowia, a także szpitalem w celu ubiegania się o ratunkowy dostęp do technologii lekowych - RDTL. Niestety nikt nie jest w stanie pomóc. Lek jest zbyt drogi. Tibsovo kosztuje 33 000$ miesięcznie w USA i 66,240 zł plus podatek w Polsce (i całej Europie). Onkolog powiedział, że jedyną opcją jest zebranie funduszy na sfinansowanie leku. Staramy się zdobyć pieniądze na roczne zaopatrzenie. Mój Tata jest obecnie w szpitalu, ale wkrótce zostanie zwolniony z wyrokiem śmierci. Największym jego marzeniem mojego jest zobaczyć, jak jego wnuczka (3,5 roku) idzie do szkoły. Wszyscy bardzo go kochamy i nie wyobrażamy sobie życia bez niego. W imieniu mojego Taty oraz całej rodziny proszę o pomoc. Dzięki Wam największe marzenie mojego Taty może się spełnić. Jest jeszcze młodym mężczyzną z silnym pragnieniem życia. Mam świadomość, że modlimy się o cud, ale mocno wierzę, że z Bożą i Waszą pomocą niemożliwe stanie się możliwe. Dziękuję każdemu z Was z osobna za wsparcie finansowe, modlitwę oraz słowa otuchy w tym jakże ciężkim dla naszej rodziny czasie. Ze szczerymi wyrazami wdzięczności, Katarzyna z Rodzina

17 185 zł z 430 000 zł
3%
Jan Wójcik, Jedlina Zdrój

Dla mojego Taty - aby przywrócić mu zdrowie!

Mój Tata, sportowiec, jeszcze 3 lata temu pokonywał na rowerze długie dystanse, jeździł na nartach, chodził ze mną po górach w ubiegłym roku, a dziś z pomocą przemieszcza się po domu i nieustająco towarzyszy mu ból. Czas spędza, siedząc w fotelu, podczas gdy rok temu chodził na długie spacery z psem, po lesie, był osobą bardzo aktywną, to zapewniało mu pogodę ducha i dawało radość. Dziś jest osobą niepełnosprawną, wymagającą stałej opieki, pogrążony w smutku i rozpaczy. Można to zmienić i przywrócić mu sprawność i radość oraz chęć do życia. Robię wszystko, co w mojej mocy, aby mu w tym pomóc. Zebrane środki zostaną przeznaczone na zabieg krioablacji.

499 zł z 23 500 zł
2%
Anzhela Riabtseva, Warszawa

Rak to nie koniec

157 zł z 30 000 zł
0%
Myroslava Hutsuliak, Wrocław

Pomóż pokonać chłoniaka

Cześć, jestem nauczycielką, która bardzo lubi uczyć dzieci i której wszystko zostało odebrane przez losowe wydarzenie. W dzień moich urodzin okazało się, że mam chłoniaka rozlanego z dużych komórek B (DLBCL). Należy on do grupy nowotworów układu chłonnego i wywodzi się z dojrzałych, obwodowych limfocytów B. Kiedy dowiedziałam się, że jestem chora, życie straciło kolory i zamieniło się w szary, bezbarwny, długi czas oczekiwania. Przed chorobą prowadziłam aktywny tryb życia i uwielbiałam wędrówki po górach. A przede wszystkim kochałam swoją pracę, uwielbiałam uczyć dzieci i pomagać im poznawać świat. Nowotwór ogranicza moją pracę jako nauczyciela oraz zmusza do ograniczenia komunikacji z przyjaciółmi i znajomymi, a najgorsze jest to, że nie mogę spędzać czasu z ukochanymi wnukami. Pieniądze z tej zbiórki przeznaczone będą na leczenie powikłań choroby i chemioterapii. Niestety, leczenie chorób onkologicznych jest bardzo drogie i nie wszystko jest refundowane przez NFZ. Z powodu choroby straciłam pracę, ponieważ każde wyjście w świat przyciągało poważne przewlekłe choroby. Zebrane środki pozwolą zabezpieczyć wydatki na dodatkowe badania, wizyty u specjalistów, leki, suplementy diety, rehabilitację, czy też późniejszą terapię. Dziękuję bardzo za Waszą pomoc oraz wsparcie i życzę zdrowia każdemu z Was!

45 zł z 10 000 zł
0%
Halina Sałdan-Kowalska, Warszawa

Wsparcie w leczeniu

Dzień dobry, diagnoza o raku piersi była szokiem i przerwała leczenie powikłań po ratującej życie operacji brzusznej. Z powodu chorób współistniejących klasyczne leczenie w celu redukcji rozsiewu raka jest zbyt toksyczne i ryzyko przewyższa korzyści. Aby zapobiec przerzutom, konieczne jest ciągłe monitorowanie i zastosowanie leczenia preparatami biologicznymi. Zbieram środki na konsultacje medyczne, rehabilitację i leki. Przede mną długa, ciężka i kosztowna droga. Za każdy gest wsparcia bardzo dziękuję.

180 zł z 35 000 zł
0%
Marek Adam Orłowski, Trękus

Niech nasza pomoc dodaje Markowi siły w walce z rakiem

Na początku 2024 roku otrzymaliśmy najgorszą i najbardziej przerażającą wiadomość w naszym życiu. Nasz wspaniały tata, mąż, dziadek i przyjaciel, Marek (64 lata) musiał zmierzyć się z brutalną diagnozą - zaawansowanym rakiem żołądka (z przerzutami do węzłów chłonnych i wątroby). Informacja załamała nas wszystkich, ale Marek stanął do walki i rozpoczął leczenie. Jego determinacja, miłość do życia i pozytywne myślenie są dla nas wszystkich ogromną inspiracją. On sięnie poddaje. Ma jeszcze wiele planów na przyszłość, marzeń do spełnienia. To daje mu siłę do walki. Codziennie stajemy się silniejsi, wspierając go na każdym kroku tej trudnej drogi. Życie stawia przed nami różne wyzwania, ale to od nas zależy, jak je pokonamy. Dlatego razem z Markiem walczymy, aby mógł cieszyć się pełnią życia, z każdego dnia spędzonego z najbliższymi. Nie wiemy, co nas czeka, co przyniosą najbliższe miesiące, ale wiemy, że zrobimy wszystko, aby te miesiące zmieniły się w lata. Prosimy o wsparcie, aby ten silny i dzielny człowiek, który nie poddaje się w obliczu największych trudności, mógł godnie walczyć z chorobą. Z góry dziękujemy wszystkim, którzy zechcą nam pomóc w tej trudnej drodze. Marek dopiero rozpoczyna leczenie. Środki będą potrzebne na leki, rehabilitację, pokrycie kosztów związanych z dojazdami na badania, konsultacje oraz inne wydatki związane z leczeniem. Zwracamy się do wszystkich Was Kochani o wsparcie w walce z chorobą. Marek chciałaby przeżyć jeszcze długie lata ze swoimi bliskimi, ciesząc się ich radościami, spełniając swoje pasje i niosąc pomoc innym ludziom. Każde dobre słowo i gest solidarności są dla niego niezmiernie cenne.

0 zł z 40 000 zł
0%
Galyna Solntseva, Warszawa

Zbiórka dla Galyny

Pani Galina ma raka i przerzuty w całym ciele. Przeszła już 2 operacje, usunięto jej wszystkie narządy kobiece i jedną pierś, a 19 lutego czeka ją operacja usunięcia drugiej piersi. Pani Galina potrzebuje pieniędzy na wydatki związane z leczeniem, ponieważ nie będzie mogła pracować po operacji w okresie rehabilitacji i chemioterapii. Ma tylko niewielką emeryturę z Ukrainy, ale to jej nie wystarcza i oszczędza na jedzeniu, lekarstwach i wszystkim innym, dlatego ważne jest, aby pomóc jej do października 2024 r. Potem, po leczeniu i rehabilitacji, mamy nadzieję, że będzie w stanie stanąć na nogi i zadbać o siebie.

504 zł z 15 000 zł
3%
Grzegorz Tkaczyk, Raszyn

Ból nieurojony - szczęściem jest mieć rodzinę, która docieka, kiedy inni zamykają drzwi

Witam, mam na imię Grzegorz. Mam 57 lat. Jestem szczęśliwym mężem, ojcem dwójki dzieci i dziadkiem dwóch wspaniałych chłopców - Arona (czterolatka) i Bastka (dwulatka). Do tej pory miałem spokojne i szczęśliwe życie. Rozpocząłem tę zbiórkę na prośbę mojej rodziny, która wierzy i walczy razem ze mną. Ból zaczął się w 2022 roku. Bolał brzuch i plecy. Myślałem, że to przejściowe. Brałem proszki przeciwbólowe i szedłem do pracy. Kiedy jednak ból na koniec roku stał się nie do zniesienia, kiedy proszki już nie działały, a ja nie mogłem pracować, poszedłem na badanie krwi. "Wszystko w normie, badania lepsze niż u jednego dwudziestolatka" -słyszę przy odbiorze. Skierowanie do gastrologa, proktologa, usg, ogólnie milion badań. Gastroskopia wyszła dobrze, kolonoskopia również, a ból był dalej. Myślę sobie: "Wszystko chyba jest dobrze, a ten ból przejdzie''. 2023 rok, styczeń: nie ma już dnia bez leków przeciwbólowych. Jeszcze nie wiem, że to ostatni miesiąc, kiedy pracuję, bo później już nie będę w stanie. Ból jest okropny. W ciągu trzech miesięcy schudłem 20 kg. Ważę 49 kg. Już nie wiem, czy boli mnie brzuch, czy plecy. Boli całe ciało. Rodzina szuka informacji w internecie, kupuje zioła, leki. Cały czas pytania: "Boli Cię? Bardzo, czy już mniej?''. A mnie boli ciągle i nie wiem, co się dzieje, a czas mija. W maju wylądowałem na SORze. Tam diagnostyka, najnowszej generacji usg, które nie wykazuje nic... Brak wskazań do hospitalizacji. Słyszę, że czasami ból bierze się z głowy... Myślę sobie: "O co chodzi? Przecież mnie boli brzuch, nie głowa''. Jest czerwiec, mnie dalej boli. Córka zapisuje mnie prywatnie na badanie tomografii komputerowej - jest drogie, pożyczamy pieniądze już od dłuższego czasu. Rodzina dopytuje o wynik codziennie i w końcu dowiadujemy się tego co nieuniknione. W okolicy ogona trzustki proces rozrostowy i naciekający na okoliczne tkanki. Nie wiedziałem, że trzustka ma ogon. Na nieszczęście ma. Później wszystko dzieje się bardzo szybko: onkologia ursynowska, chemia, wlewy, morfina, opioidy. Próbujemy sił w immunoterapii. Styczeń 2024: czuję się okropnie, jadę do szpitala. Jestem dokarmiany przez rurkę. Zamiast przytyć, schudłem 3 kg. Wracam wycieńczony do domu, rodzina ledwo mnie poznaje. Po kilku dniach w domu wracam do sobie. Obecnie jestem przed ostatnią dawką chemii i ma zostać podjęta decyzja o dalszym leczeniu. Przytyłem - ważę 55 kg. Czekam, co przyniesie rezonans magnetyczny. Aby zwiększyć szanse na wyleczenie i przyspieszyć działania terapeutyczne, chcielibyśmy mieć możliwość skorzystania z nierefundowanych, najnowszych możliwości diagnostycznych oraz wspomagających leczenie, które niestety są bardzo kosztowne. Zebrane środki zostaną wykorzystane na: leki, konsultacje lekarskie i koszty związane z dojazdami. Bardzo proszę o pomoc.

1 843 zł z 40 000 zł
4%
Monika Igielska, Kraków

Na leczenie, leki dojazdy do szpitala I przychodni

Dzień dobry, nazywam się Monika Igielska, mam 56 lat, mieszkam w Krakowie. W czerwcu 2021 roku zdiagnozowano u mnie złośliwy nowotwór trzonu macicy. 16.07.2021 przeszłam operację w Krakowie w Szpitalu na Klinach. Leczenie trwa do teraz, ponieważ wykryto nowe zmiany koło cewki moczowej. Po operacji onkologicznej powstały u mnie nowe choroby tj. łuszczyca, łuszczycowe zapalenie stawów, cukrzyca, marskość wątroby, problem z nerkami. Pojawiły się również dwa guzy na tarczycy, które były operowane w styczniu 2023 r. po lewej stronie, a w październiku 2023 r. po prawej. Dodatkowo powstał naciek, który jest diagnozowany (TK). Leczenie - często prywatne - leki, dojazdy do szpitali i przychodni pochłaniają ogromne pieniądze. Stąd moje prośba do Państwa o wsparcie na zbiórce lub przekazanie 1,5% dla mnie, bym mogła nadal się leczyć i żyć. Dziękuję, Monika Igielska

6 580 zł z 50 000 zł
13%