Zbiórki

Ilona Andrzejewska, Poznań

Na dalsze leczenie po nowotworze

Diagnoza została mi postawiona 2.02.2022 - rak jajnika Figo IIIC z naciekami na inne narządy. Przeszłam operację radykalną oraz cykl 6 chemioterapii. Załapałam się również do programu lekowego podtrzymującego. Leczenie uspokoiło chorobę na 2 lata... W sierpniu 2024 dowiedziałam się o wznowie, po czym przyjęłam 5 dawek chemii. Szósta dawka nie była możliwa, ponieważ chemioterpia doszczętnie zniszczyła mi szpik kostny (przed 2 z 5 wlewów miałam podaną transfuzje krwi), i aby nie pogarszać wyników morfologii lekarz zadecydował o zakończeniu leczenia. Niestety wznowa spowodowała, że wypadłam z programu leczenia podtrzymującego. Obecnie zostałam pozostawiona sama sobie, bez jakichkolwiek lekarstw, leczenia. Założyłam tę zbiórkę, aby mieć fundusze na leki, suplementację, comiesięczne kontrolowanie markera CA-125 oraz morfologii, dojazdy do lekarzy. Tylko to mi pozostało...

0 zł z 50 000 zł
0%
Rafał Pietroń, Zagórnik

Z ogromnym smutkiem zawiadamiamy, że Rafał odszedł...

Z ogromnym smutkiem zawiadamiamy, że Rafał odszedł... Składamy szczere wyrazy współczucia jego rodzinie i bliskim, Zarząd Fundacji Alivia. Zbiórka Rafała została zamknięta. Prosimy nie przekazywać darowizn na ten cel. ………………………………………………………..***…………………………………………………………. Mój Tato - Rafał przez większość swojego zawodowego życia był aktywnie działającym przedsiębiorcą. Przez ostatnie 10 lat spełniał się w roli doradcy biznesowego i zawsze bardzo cenił relacje z ludźmi, otwartość, optymizm, poczucie humoru. Początkiem grudnia 2023 r. zauważyliśmy pojawiające się znaczące trudności w funkcjonowaniu Taty i po nagłym zasłabnięciu 14 grudnia rozpoczęła się nasza walka o jego życie. Rozpoznano guza mózgu. 17 grudnia przeprowadzona została operacja wycięcia guza, który został zdiagnozowany jako astrocytoma G4. Po operacji Tato przebywał na oddziale rehabilitacji, na którym stoczył swoją pierwszą walkę o sprawność fizyczną i intelektualną (stan po operacji - zaburzenie widzenia, niedowład prawej strony ciała), oczekując na precyzyjną diagnozę i dalsze leczenie. Tato jest niesamowicie zdeterminowany do walki o zdrowie i razem zrobimy wszystko, co w naszej mocy, by przezwyciężyć gwiaździaka. Będę bardzo wdzięczna za wsparcie Taty na tej drodze poprzez rozliczenie 1.5% swojego podatku na jego cel. Te środki będą bardzo pomocne w dalszym leczeniu, rehabilitacji i możliwości zastosowania nowoczesnych metod, jak NanoTherm. Dziękuję za okazane wsparcie! Kamila Ch.

49 136 zł z 100 000 zł
49%
Joanna Buszyńska, Poznań

Wsparcie w pokonaniu raka piersi

Mam na imię Asia, mam 34 lata, dwóch cudownych synków i do stycznia 2023 moje życie układało się szczęśliwie i harmonijnie. Podczas rutynowego nadania USG dowiedziałam się, że mam nowotwór złośliwy lewej piersi. Biopsja potwierdziła przypuszczenia, a dalsza diagnostyka przyniosła złe wiadomości: agresywny nowotwór HER2+++, przerzuty do węzłów chłonnych i wątroby, wiele zmian w piersi. Mimo tego, że choroba zdążyła mocno się rozwinąć, ciągle mam szansę na wyzdrowienie. Niestety terapie i konsultacje u specjalistów wiążą się z dużymi kosztami. Potrzebuję Waszego wsparcia w zbiórce środków na leczenie wspomagające, rekonstrukcję piersi i rehabilitację. Z całego serca dziękuję! <3 <3 <3

29 133 zł z 80 000 zł
36%
Alexandre Rossi, Warszawa

ALEXANDRE KONTRA RAK TRZUSTKI – POMÓŻ MU WYGRAĆ!

Drodzy Darczyńcy, nazywam się Alexandre Rossi. Mam 56 lat i nie jestem gotowy na śmierć. Niestety, zdiagnozowano u mnie nieoperacyjnego na dzień dzisiejszy raka trzonu trzustki i jestem w trakcie chemioterapii. Lekarze rozpatrują dwie opcje, obie niestety nierefundowane przez NFZ: operacja przy zastosowaniu robota Da Vinci (gdy chemioterapia przyniesie rezultaty) lub, w przypadku ostatecznym, przy pomocy techniki Nanoknife. Prywatnie, od czterech lat dzielę życie z moją ukochaną Katariną w Polsce - kraju, który stał się moim drugim domem. Trzy pokolenia temu moja włoska rodzina osiedliła się w Brazylii, a ja z powodu trudności ekonomicznych, wyemigrowałem do Irlandii, by pracować jako kucharz i wspierać swoją mamę. To właśnie miłość do Katariny sprawiła, że przeprowadziłem się do Polski. Tu jest teraz moje serce i mój dom. Wierzymy, że nasza miłość jest silniejsza od choroby i że razem pokonamy wszelkie przeciwności. Jednak potrzebujemy pomocy - Twojego wsparcia, które da nam nadzieję na pokonanie raka. Prosimy, pomóż nam w tej walce. Z głębi serca dziękujemy za Twoją pomoc i wsparcie. Razem możemy pokonać wszystko. Zebrane środki pieniężne mogą zostać przeznaczone (poza głównym celem zbiórki) na: środki farmakologiczne, badania diagnostyczne, konsultacje oraz procedury medyczne, usługi transportu do i z ośrodka medycznego, badania, rehabilitację, terapię, sprzęt oraz zabiegi rehabilitacyjne. Z wyrazami wdzięczności, Alexandre i Katarina

6 876 zł z 60 000 zł
11%
Edyta Bartoszek, Poznań

Na leczenie uzupełniające i rehabilitację

Od lat pomagam chorym i niepełnosprawnym jako oligofrenopedagog i rehabilitant wzroku. Chciałabym robić to dalej, lecz dziś to ja potrzebuję Waszej pomocy. W styczniu 2024 roku zdiagnozowano u mnie raka piersi. Za mną już chemioterapia i mastektomia radykalna. Przede mną radioterapia i hormonoterapia. Konieczna jest systematyczna rehabilitacja. Zalecono także leczenie uzupełniające nierefundowanym preparatem. Koszt miesięcznej kuracji to około 7 tysięcy złotych. Bez Was się nie uda... dlatego proszę Was o pomoc.

114 814 zł z 168 000 zł
68%
Joanna Maciejska-Tul, Dziergowice

Oddana pacjentom pielęgniarka teraz sama potrzebuje pomocy.

Nazywam się Joanna Maciejska-Tul. Zachorowałam mając 42 lata. Przez 24 lata pracowałam w raciborskim szpitalu na oddziale chirurgii jako pielęgniarka. Byłam pełną życia, wesołą i aktywną kobietą. Rodzina, pielęgniarstwo i muzyka to najważniejsze dziedziny mojego życia, którym poświęciłam się bezgranicznie. W 2012 roku, w rezonansie wykryto u mnie guza na głowie trzustki. Nikt nie podejrzewał wtedy, że mógłby on mieć charakter nowotworowy. W sierpniu 2013 roku, kilka tygodni po usunięciu pęcherzyka żółciowego wystąpiła u mnie żółtaczka. Trafiłam do kliniki w Katowicach, gdzie podczas operacji diagnoza zabrzmiała – nieresekcyjny rak trzustki, wielkości 10 cm z naciekami. Wykonano mi zespolenie omijające i usłyszałam: “Zostało pani trzy miesiące życia”. Cały świat mi się zawalił. Ta diagnoza pokrzyżowała wszystkie moje plany na przyszłość. Mam dwoje wspaniałych dzieci, które są dla mnie wszystkim. Nie wyobrażam sobie, jak mogłabym mojej córce nie pomóc wkraczać w dorosłe życie. Chciałabym jeszcze zatańczyć na weselu mojego syna. Doskonale zdaję sobie sprawę, jaki może być przebieg mojej choroby. Podczas wieloletniej pracy na chirurgii nie raz spotkałam się z takimi przypadkami. Pomimo, że lekarze odradzali mi chemioterapię – zaryzykowałam, nie miałam nic do stracenia. Po kilku cyklach guz się zmniejszył. W grudniu 2013 r. zakwalifikowałam się do operacji nano­nożem. W czerwcu 2014 udało się lekarzom w Katowicach usunąć guza z głową trzustki. Miesiąc później usunięto mi narząd rodny. Radość po usunięciu guza nie trwała jednak długo, bo już w styczniu 2015 r. okazało się, że mam wznowę, która nacieka na pień trzewny i tętnicę krezkową oraz przerzuty w węzłach chłonnych. Konsultowałam się z wieloma specjalistami, próbowałam skorzystać z terapii protonowej, ale niestety zostałam zdyskwalifikowana przez lekarzy w Pradze i Monachium. Trafiłam do Instytutu Onkologii w Gliwicach, gdzie przeprowadzono u mnie radioterapię i radioterapię stereotaktyczną. Przeżyłam kolejny rok, aż do stycznia 2016, kiedy znów pojawiły się przerzuty na węzłach chłonnych, tym razem szyjnych i pachowych oraz kolejna wznowa, i kolejna chemioterapia. W styczniu 2017 miałam wykonaną brachyterapię z powodu przerzutu, a obecnie jestem w trakcie kolejnej chemioterapii z powodu przerzutu na jelito grube. Statystycznie od kilku lat powinnam już nie żyć, ale mam to wielkie szczęście, że co jakiś czas pojawiają się na mojej drodze nowe rozwiązania, które przedłużają mi życie. Niestety wydatki na skomplikowane leczenie onkologiczne, wizyty lekarskie, dojazdy i leki odpornościowe przekraczają moje możliwości finansowe. Utrzymuję się jedynie z renty z powodu całkowitej niezdolności do pracy. Były momenty gorsze, kiedy to pojawiały się kolejne przerzuty i trzeba było znów intensywniej walczyć i szukać wszędzie pomocy, ale były również te momenty radości, kiedy to kolejne badania obrazowe pokazywały remisję, niestety na krótko... Co kilka miesięcy pojawiają się u mnie przerzuty. Gdy usłyszałam diagnozę wiedziałam, że umieram. Dziś wierzę w to, że uda mi się wygrać tę walkę. Jednocześnie chciałabym wspierać innych chorych i pomagać im w trudnych momentach. Muszę żyć, bo mam jeszcze kilka ważnych misji do zrealizowania. Dlatego proszę o pomoc, bo tylko dzięki Wam, darczyńcom mogę nadal cieszyć się każdym przeżytym dniem. Dziękuję Wam z całego serca za każdą przekazaną złotówkę, która może przedłużyć mi życie. Dziękuję serdecznie wszystkim, którzy mnie wspierają i pomagają mi w trudnych chwilach. Pozdrawiam gorąco, Asia.

146 631 zł z 200 000 zł
73%
Justyna Jeruzal, Gostynin

Walka o życie po nowotworze

Chciałabym się z Wami podzielić moją historią, która ostatnio stała się niezwykle trudna. Mam na imię Justyna, mam 36 lat, jestem mamą 3 synów, z których najmłodszy ma 2,5 roku. W wieku 34 lat stanęłam twarzą w twarz z agresywnym nowotworem piersi. Ostatnie dwa lata były dla mnie niezwykle ciężkie - przeszłam przez chemioterapię, operację mastektomii, wycięcie węzłów chłonnych, radioterapię, a teraz przede mną kolejna operacja usunięcia jajników. Walka z chorobą to trudna podróż, którą staram się podjąć z największą siłą i determinacją. Jednakże, oprócz emocjonalnych wyzwań, muszę stawić czoło także problemom finansowym związanym z kosztami leczenia i rehabilitacji. Chcę usunąć drugą pierś, bo jest duże zagrożenie wystąpienia w niej nawrotu. Nie mam mutacji genów BRCA1/BRCA2, dlatego nie nie mogę mieć operacji na NFZ. Potrzebuję środków na nierefundowaną operację usunięcia drugiej piersi, środki, które wzmocnią mój organizm, na rehabilitację ręki, wizyty prywatne u specjalistów i lekarzy oraz dojazdy do szpitala. Każda kwota, każde dobre słowo i gest solidarności są dla mnie niezmiernie cenne. Dziękuję Wam z góry za każdą okazaną pomoc i wsparcie. Z serca, Justyna

5 865 zł z 60 000 zł
9%
Anna Bulzak, Nowy Sącz

Zbieram na rehabilitację

Witam, Kochani! Mam na imię Anna. Mam kochającą rodzinę, męża i dwójkę dzieci. Wiadomość o chorobie była zaskoczeniem dla mnie i mojej rodziny. W kwietniu 2016 r. zdiagnozowano u mnie nowotwór piersi. Jest to szczególny typ nowotworu - her 2 dodatni, a możliwości jego leczenia są ograniczone. Jestem po operacji i po leczeniu onkologicznym. By nie dopuścić do nawrotu choroby, potrzebuję pieniędzy na specjalistyczne badanie - tj. płynną biopsję, która jest bardzo droga i przekracza moje możliwości finansowe. Potrzebuję też rehabilitacji, gdyż cały czas walczę ze skutkami ubocznymi choroby. Dziękuję każdemu za okazane wsparcie i pomoc!

24 251 zł z 80 000 zł
30%
Dominika Dąbrowska, Kołobrzeg

Z ogromnym smutkiem zawiadamiamy, że Dominika odeszła...

Z ogromnym smutkiem zawiadamiamy, że Dominika odeszła... Składamy szczere wyrazy współczucia jej rodzinie i bliskim, Zarząd Fundacji Alivia. Zbiórka Dominiki została zamknięta. Prosimy nie przekazywać darowizn na ten cel. ………………………………………………………..***…………………………………………………………. Od wielu lat zmagam się z nowotworem piersi, aktualnie w zaawansowanym stadium. Jestem pechową posiadaczką genu BRCA1. Moje zmagania zaczęły się w styczniu 2022. Wtedy po wykonaniu biopsji okazało się, że w prawej piersi znajdują się dwa sąsiadujące ze sobą guzy. Rozpoczęła się pełna diagnostyka, rozpoznanie histopatologiczne: nowotwór piersi prawej her2 ujemny, leczenie: 4 chemie czerwone, 12 białych. Po chemii straciłam całkiem włosy, brwi, rzęsy, częściowo paznokcie. Z pełnej energii i sił 30-latki podupadłam o dobre kilkanaście lat na zdrowiu, jeśli chodzi o układ kostny, pokarmowy, wydolność organizmu itp. W lipcu 2022 r. poddałam się operacji mastektomii z rekonstrukcją i zgodnie z wynikami obrazowymi po operacji byłam zdrowa, wymagałam tylko stałej kontroli lekarskiej oraz regularnych, profilaktycznych badań. Tak też żyłam, dbając o zdrowe nawyki i o swoje ciało. W międzyczasie przeszłam w sierpniu 2023 profilaktyczną mastektomię z rekonstrukcją piersi lewej, która miała jeszcze bardziej zniwelować ryzyko nawrotu choroby. Nie udało się... W lutym 2024 r. wyczułam w okolicy nadobojczykowej "kulkę", która po wykonaniu usg okazała się guzem. Badanie wykazało również powiększone węzły chłonne, a tomograf również guzki w płucach, w wątrobie, jajniku. Według wyniku histopatologicznego: naciekający rak o morfologii i immunofenotypie wskazującym na raka metaplastycznego trójujemnego. Leczenie: druga chemioterapia. W trakcie tej chemii pracowałam, aby utrzymać się finansowo i wychowywałam samotnie dwie córki, co z jednej strony dawało mi motywację do walki z chorobą, a z drugiej było nie lada wyzwaniem. W sierpniu 2024 zakończyliśmy leczenie stacjonarne, ponieważ chemia nie dawała już efektów. Została wdrożona immunoterapia, która miała pozostałości komórek nowotworowych utrzymać w ryzach, minimalnie nadal zmniejszać. Wierzyłam, że można żyć normalnie z rakiem. Immunoterapia była małą kroplówką, podawaną dożylnie co 6 tygodni w Zachodniopomorskim Centrum Onkologii w Szczecinie, która nie dawała żadnych efektów ubocznych. Tak funkcjonowałam do kolejnych przerzutów, które zaczęły się niepozornie - od kwietnia 2025 r. zaczęłam odczuwać ból prawej nogi, który powiązałam raczej z naciągnięciem rwy kulszowej, być może przepukliny. Rezonans magnetyczny rozwiał moje wątpliwości- okazało się, że jest to wewnątrzoponowy guz kanału kręgowego, który według histopatologii jest wtórnym nowotworem złośliwym - przerzut raka gruczołu piersiowego. Lekarze w Medicam Spozoz w Gryficach w dniu 16.07.2025 r. podjęli się operacji - doszło do resekcji guza wewnętrzoponowego drogą laminetomii. Udało się usunąć guza, jednak podczas operacji doszło do uszkodzenia i częściowego porażenia prawej nogi i całkowitego porażenia prawej stopy. Od 23 lipca rozpoczęłam rehabilitację na Oddziale Rehabilitacji w Kołobrzegu. Zaczęłam powoli wracać do zdrowia, jednak już na oddziale zaczęły pojawiać się kolejne, niepokojące objawy: codzienne bóle głowy, nudności, zaburzenia wzroku. Został wezwany neurolog na konsultacje, który zlecił tomograf. W dniu 2.08.2025 r. dowiedziałam się, że mam zmiany ogniskowe w mózgu, które są prawdopodobnie kolejnymi przerzutami. Zostałam przewieziona na oddział radioterapii w Zachodniopomorskim Centrum Onkologii. Tu rozpoczęłam radioterapię. Podczas pobytu na oddziale dowiedziałam się o kolejnych przerzutach, m.in. w kręgosłupie, odcinku lędźwiowym, odcinku szyjnym i w kości biodrowej. Podsumowując: mój nowotwór jest nowotworem rozsianym i czeka nas wiele nowych wyzwań z tym związanych. Szukam innowacyjnych rozwiązań, jestem otwarta na leczenie zarówno w kraju, jak i za granicą. Wierzę, że można żyć z rozsianym rakiem.

4 179 zł z 60 000 zł
6%
Anna Smoderek, Warszawa

Immunoterapia w leczeniu raka piersi

Hej! Mam na imię Ania. O diagnozie dowiedziałam się niedawno, tuż przed pierwszymi urodzinami mojego synka. Karmiłam piersią, więc gulka, którą wyczułam, wzbudziła moją czujność, ale nie pomyślałabym, że może okazać się nowotworem złośliwym piersi. Podczas USG wykryto, że oprócz wyczuwalnego guzka w tej samej piersi mam jeszcze jedną zmianę. Wynik biopsji był dla mnie druzgocący, byłam w szoku, tym bardziej, że badam się regularnie. Nikt nie jest w stanie wytłumaczyć, dlaczego nowotwór tak szybko rozwinął się w zaledwie rok, może mniej... Ciężko stwierdzić. Wiem natomiast, że można go wyleczyć poddając się najmocniejszej chemii tzw. czerwonej oraz immunoterapii. Czeka mnie również operacja. Niestety immunoterapia w moim przypadku nie jest refundowana przez NFZ. Aby zwiększyć szanse na całkowitą remisję, będę przyjmować wlewy, których pojedyncza dawka to koszt 12.000 zł. Takich dawek potrzebuję kilkanaście na przestrzeni najbliższego roku. Jeśli możesz - pomóż mi wyzdrowieć. Dziękuję za każdą wpłatę! ♡

144 078 zł z 200 000 zł
72%
Aleksandra Lazar, Rydułtowy

Leczenie białaczki oraz związanych z nią skutków ubocznych

Choruję na przewlekłą białaczkę limfatyczną 4 stopnia, która transformowała do złośliwego rozlanego chłoniaka. Jestem po 10 cyklach chemii dożylnej, która nie dała efektu remisji. Nastąpił progres choroby. Choruję również poważnie na jelita, stąd inne leczenie jest wysoce ryzykowne. Od kilku lat walczę o refundację leku dla mnie i innych pacjentów (koszt leczenia 24 tys. miesięcznie), niestety bez skutku, mimo zaangażowania się w tą sprawę mediów i posłów. W tym czasie ja czekałam, a mój stan się pogarszał. Jest to lek najnowszej generacji: chemioterapia doustna, dająca ogromne szanse takim pacjentom jak ja. Jakiś temu udało mi się uzyskać lek w ramach tzw. RDTLu czyli ratunkowego dostępu do technologii lekowej. Nie wiem na jak długo, ponieważ co 3 miesiące trzeba składać wniosek o kolejną zgodę. Mam nadzieję, że wreszcie sprawa z refundacją zostanie rozwiązana pozytywnie dla takich pacjentów jak ja. Rok temu w wyniku białaczki doszło do niedokrwienia prawego oka, a co za tym idzie utraty wzroku w tym oku. Przeszłam 3 poważne operacje i długotrwałe leczenie, żeby odzyskać choć część wzroku, niestety na ten moment nieskutecznie, mimo podjętego również prywatnego leczenia w uznanych klinikach i u znakomitych lekarzy. Po leczeniu chemioterapią dożylną doszło u mnie do częściowych niedowładów i nadmiernej spastyczności obu rąk, zwłaszcza prawej, często również mam problemy z nogami i swobodnym chodzeniem. Dodatkowo mam problem z upośledzonym przepływem krwi w naczyniach krwionośnych. W związku z tym przez cały czas korzystam z rehabilitacji, żeby choć częściowo ułatwić sobie życie codzienne. Jestem pod stałą opieką neurologa, chirurga naczyniowego i rehabilitanta. Dodatkowo, w wyniku tych wszystkich trudności, ze względu na stany depresyjne i lękowe, jestem zmuszona korzystać też z pomocy psychiatry i psychoonkologa. To wszystko, co opisałam, generuje dodatkowe koszty, którym nie jestem w stanie samodzielnie podołać. Jeśli możecie mi Państwo w jakikolwiek sposób pomóc to proszę o to. Aleksandra Lazar

243 723 zł z 300 000 zł
81%
Monika Forysiuk, Chełm

Pomóżmy Monice

Przed chorobą pracowałam jako nauczyciel wychowania przedszkolnego. Szpiczak czyli rak wygryzł mi dziurę w lewej nodze w kości udowej, tym samym musiałam mieć operację i wstawianą endoprotezę. Niestety kuleję na tę nogę, a poruszanie się sprawia mi ból. Do tego co tydzień jadę z miejscowości Chełm do Lublina na chemię dzienną - jest to duży koszt. Samotnie wychowuję syna, który obecnie studiuje. Jest mi ciężko finansowo, dlatego zwracam się z prośbą o pomoc i wsparcie finansowe na dalsze leczenie.

12 590 zł z 70 000 zł
17%