Zbiórki

Ewa Stryjniak, SOSNOWIEC

Pomóż Ewie w walce z rakiem - Perjeta, wizyty lekarskie, badania

Kochani, mam na imię Ewa, w tym roku skończyłam 59 lat. Jestem żoną i matką dwóch wspaniałych córek.Niestety w czerwcu 2019 pomimo regularnej profilaktyki dopadła mnie choroba. Po szybkich badaniach: usg, biopsji i mammografii - diagnoza: nowotwór piersi lewej Her-2 dodatni. Przypadki nowotworów pojawiały się w mojej rodzinie, lecz kobiety nie miały szans na leczenie, ponieważ nie było wówczas takich leków. Teraz lek jest i od 1 września miał być refundowany, niestety nie ma jeszcze zakontraktowanego przez szpitale programu lekowego i nie jest możliwe uzyskanie leczenia państwowo w tej chwili, a ja bezwzględnie pierwszą dawkę leku muszę przyjąć 7października 2019 r. Tak naprawdę nie wiadomo, ile miesięcy może potrwać biurokracja, a przy raku liczy się każda chwila. Lek, które muszę przyjmować jest lekiem celowanym w typie nowotworu, na który zachorowałam. Koszt jednej dawki to ok. 11 000 zł i ma być podawany co 3 tygodnie (ogólnie 5 dawek). Jestem silna, nigdy nikogo nie prosiłam o pomoc, lecz teraz zmusza mnie sytuacja, dlatego bardzo Państwa proszę o wsparcie mojej zbiórki na zakup leków, konsultacje medyczne, badania diagnostyczne. Wspierając moją zbiórkę na zakup leku, dajesz mi szansę na życie! Wszystkim z góry dziękuję i życzę dużo zdrowia! Ewa

6 397 zł z 24 500 zł
26%
Dagmara Niemczyk, Piaseczno

Profesjonalna rehabiltacja po operacji

Przez pięć lat choroby - zdiagnozowany rak piersi - nie prosiłam o pomoc, bo jakoś radziłam sobie sama. Teraz nadszedł moment, kiedy potrzebna będzie pomoc finansowa z zewnątrz. W wyniku dochodzenia do zdrowia, poprzez konieczne i profilaktyczne operacje, a mam ich już osiem na swoim koncie, obecnie bardzo potrzebuję profesjonalnej rehabilitacji. Dlatego z całego serca proszę o wsparcie, które umożliwiłoby mi powrót do sprawności po tej trudnej, ale nie beznadziejnej chorobie.

1 882 zł z 20 000 zł
9%
Renata Szwed-Micorek, Brzeszcze

Do ludzi dobrej woli

Przełamując wstyd, ośmielam się prosić o wsparcie od ludzi dobrej woli o wielkich sercach. Póki mogłam, sama wspierałam potrzebujących. Teraz to ja proszę o pomoc. W 2016 zachorowałam na nowotwór złośliwy piersi. Było pełne leczenie - chemia, mastektomia, radioterapia. Wróciłam do pracy. Niestety w 2022 nastąpił przerzut ze zdwojoną siłą - do jajników i jamy brzusznej. Tym razem nieuleczalny. Mam zalecone leczenie paliatywne przedłużające życie na tyle, na ile się da. Była operacja, teraz chemia. Wychowuję 13-letniego syna i chciałabym pożyć jak najdłużej, bo jestem mu jeszcze potrzebna. Dojazdy do szpitali na chemioterapię, na badania i konsultacje, leki, suplementacja, szybsze badania prywatne generują olbrzymie koszty. Marzę też, żeby dostosować łazienkę do moich potrzeb, bo na pomoc z PFRON-u już w tym roku się nie załapałam. Jeszcze raz bardzo proszę o wsparcie, a wspierającym z góry dziękuję.

1 882 zł z 20 000 zł
9%
Dariusz Grunt, starachowice

Pomóżmy Darkowi wygrać walkę z nowotworem!

Wiosną 2017 roku, po licznych badaniach i poszukiwaniach postawiono mi diagnozę: nowotwór złośliwy G2, gruczolakorak śluzowy IV stadium. Brak guza pierwotnego, bardzo liczne przerzuty 1-3 mm na otrzewnej i innych narządach. Zaproponowano mi wówczas chemioterapię paliatywną i... Pół roku życia! Świat nagle się zawalił... Rozpoczęła się walka o każdy dzień życia, o każdą godzinę... Wraz z żoną poszukiwałem ratunku na stronach internetowych. Znaleźliśmy metodę chemioterapii dootrzewnowej - HIPEC, dotarliśmy do profesora, który wprowadził ją do Polski. W kwietniu 2017 roku zostałem poddany temu zabiegowi w trybie pilnym. Zabieg został wykonany komercyjnie, gdyż w ramach NFZ czas oczekiwania to 7-8 miesięcy. Z moim nowotworem nie mogę sobie pozwolić na taki długi okres. Koszty tego leczenia wraz z badaniem wycinków w Belgii to 49 000 zł. Po tym zabiegu stan mojego zdrowia uległ poprawie, markery pomału wracały do normy, co 11 dni jeździłem do szpitala na 3-dniową chemioterapię systemową. Przez kilka miesięcy było dobrze. Kolejne badania obrazowe i rosnące ponownie markery wykazały niekorzystne zmiany chorobowe. Moje "raczysko" jest bardzo rzadkim przypadkiem nowotworowym. Na dobre rozgościł się we mnie i na dodatek trudno go diagnozować... Dopiero po otwarciu brzucha widać, co się tam dzieje. W 2018 roku znów zaszła konieczność, by w trybie pilnym wykonać zabieg operacyjny: cytoredukcję połączoną z chemią dootrzewnową. Kosz takiej operacji to 32 000 zł. I jak rok temu zabieg w ramach NFZ to miesiące oczekiwań, a przy tej chorobie każdy miesiąc zwłoki to pogorszenie stanu zdrowia z wiadomym finałem. Obecnie jestem już po dwóch operacjach HIPEC oraz po dwóch leczeniach chemioterapią. Markery w lutym 2020 roku spadły do normy. Niestety od kwietnia wzrosły do takiego poziomu jak na początku leczenia. Obecnie jestem leczony chemią w tabletkach. Od 11 miesięcy markery nie spadają. Zachodzi potrzeba zmiany tabletek. W najbliższym czasie być może trzeba będzie wykonać kolejny, trzeci zabieg chirurgicznyoraz kontynuować leczenie. Obecnie w listopadzie 2023 rokuwykonałem badania w Anglii celem określenia dalszego leczenia chemią, doboru leku o największej skuteczności oraz mutacji genów nowotworowych. Jest prawdopodobne, że koszt terapii będę musiał pokryć z własnych środków, miesięcznie to ok. 12 tys. zł. Jak widać część leczenia będę musiał pokrywać z własnych środków. Nie załamuję się jednak chcę walczyć dalej, do końca... Mam tyle planów... Mam dla kogo żyć i działać społecznie. Czeka mnie długie i kosztowne leczenie. Proszę więc o pomoc, wsparcie finansowe w tej nierównej walce z "cichym zabójcą". Dzięki hojnym i często bezinteresownym Darczyńcom udało mi się w bardzo szybkim czasie uzbierać kwotę na dwie operacje, za co wszystkim bardzo serdecznie dziękuję!!! Nie spodziewałem się, że wokół mnie jest tylu przyjaciół, życzliwych i nieobojętnych na ludzką krzywdę ludzi. Niestety choroba zaczęła znowu postępować. Cały czas jestem na chemioterapii. Przez 3,5 roku brałem nowy lek w tabletkach LONSUR w ramach nowego programu lekowego. Brałem go najdłużej w Polsce. Lecz przestał działać. Aby dobrać znowu odpowiednia chemie w Angli przeprowadziłem badania, których koszy to 12 tysięcy złotych. Po przesłaniu wyników wybraliśmy najlepsza chemie, która miała zadziałać. Skutkiem uboczny po trzech seriach była neuropatia. Straciłem czucie w palcach oraz zaczęły się problem z chodzeniem. Nie ma na to leków. W kwietniu 2024 r. Profesor zaproponował kolejnego HIPEC-a. Poddałem się operacji. Niestety zabiegu nie wykonano. Po otworzeniu brzucha okazało się, że mam zbyt duże zmiany nowotworowe. Schudłem 30 kilogramów.Obecnie jestem na sztucznym odżywianiu, aby poprawić wyniki.Gdy będzie lepiej wracam do chemioterapii. Sztuczne odżywianie, które otrzymuje codziennie w kroplówce wiąże sięz dodatkowymi kosztami. Aby nie zainfekować portu w/g wskazówek lekarza który wszczepia porty od dwudziestu lat port należy płukać co miesiąc lekiem TAUROLOC. Koszt 5 ampułek to 1300 zł. Dodatkowo na nadkwasotę dostaje zastrzyk dożylnie Controlok 40. Pakier 20 zastrzyków to koszt 600 zł. Ponoszę również koszty opatrunków, bo zrobiła mi się przetoka w sumie ok. 400 zł miesięcznie. Jak widać wydatki są spore. Ale cóż zrobić ciągle jest szansa na przedłużanie życia. Bardzo bym chciał doczekać promocji syna w szkole wojskowej jesienią 2025 r.Jeszcze raz dziękuje za wpłaty.

61 733 zł z 80 000 zł
77%
Andrzej Młynarczyk, Ininka

Na leczenie i rehabilitację

Dziękuję każdemu, kto poświęcił swój cenny czas, aby udostępnić zbiórkę. Dziękuję również osobom, które postanowiły ją wesprzeć swoimi ciężko zapracowanymi pieniędzmi. Nie jest łatwo dzielić z ludźmi swoją prywatność, ale przychodzą w życiu momenty, kiedy wydaje się to nieodzowne. Pieniądze nie są w życiu najważniejsze, jednak bez nich można tylko marzyć o rehabilitacji, leczeniu i w miarę normalnym funkcjonowaniu. Urodziłem się z rozszczepem kręgosłupa piersiowego, mimo to nie stroniłem od zatrudnienia. Niestety mój stan się pogarszał. Najpierw jedna operacja kręgosłupa L-S, który nie wytrzymał, potem druga. Na co dzień ból i beznadzieja. Jednak mimo to nie poddawałem się i jakoś starałem się utrzymać rodzinę. Mam 7-letniego synka i żonę, która ma tętniaka zlokalizowanego w sercu. Kontrolny rezonans kręgosłupa wykazał, oprócz zmian kostnych, coś, co wywróciło moje życie do góry nogami, mianowicie guza zlokalizowanego na nerce. Dalsze badania potwierdziły jego obecność, klasyfikując go jako jasnokomórkowy złośliwy nowotwór nerki. Mieszkamy w osadzie leśnej, miejscu, gdzie nie dociera komunikacja, mamy też swoje lata i schorzenia. Nie chcę, aby rodzina była odcięta od świata, ja także jestem skazany na ciągłe wyjazdy do placówek medycznych. Zawsze starałem się pomagać innym, oddałem 25 litrów krwi, zarejestrowałem się jako dawca szpiku, jednak życie napisało inny scenariusz. Obydwoje mamy ponad 40 lat. Mogłoby się wydawać, że życie jeszcze przed nami, ale jakie i jak długo...?

1 620 zł z 20 000 zł
8%
Patrycja Paszylk, Turze

Walka z nowotworem szyi

Witam, mam na imię Patrycja, od 2015 r. choruję na nowotwór szyi, charakteryzujący się agresywnym wzrostem i naciekaniem na sąsiednie tkanki. Leczenie wymaga sporo czasu i wysiłku ze względu na częste wznowy miejscowe. Guz w moim przypadku jest nieoperacyjny, ponieważ oplata struktury nerwowe. Przeżyłam już jeden zabieg próby usunięcia guza, lecz nie udało się. Próbowałam leków oraz chemioterapii, ale niestety bez efektów. Ostatnią z opcji była radioterapia, lecz nie chcę się jej podjać, gdyż wysoka dawka promieniowania uszkodziłaby mój splot barkowy, a w efekcie nie mogłabym ruszać ręką. Moim celem jest zebranie pieniędzy na leczenie terapiami nierefundowanymi przez NFZ. Chce zacząć od nierefundowanego leku, którego koszt miesięczny to ok. 600 zł. Niestety nie stać mnie na to leczenie, więc zwracam się o pomoc do Państwa. Czasu jest niewiele, guz rośnie coraz bardziej i daje o sobie znać, a ból jest coraz bardziej dokuczliwy. Nie wiem co mnie czeka, mam tylko nadzieję, że w końcu będzie jakaś pozytywna reakcja na leczenie. Mój 4-letni syn chciałby jeszcze mieć matkę, a ja chcę korzystać z życia i być po prostu zdrowa. Część dalsza mojej historii... Niestety rok leczenia nierefundowanym lekiem nie poskutkował, guz dalej powoli rośnie. Być może spróbujemy jeszcze zwiększyć dawkę leku. Następne opcje leczenia również są strasznie drogie, jeden lek za około 6 000 zł miesięcznie, potem kolejny za 14 000 na 56 dni leczenia itd. aż do skutku. Trzeba próbować wszystkiego po kolei... Niepozostaje mi nic innego, jak znów prosić Was o wsparcie finansowe. Kochani, jestem Wam wdzięczna za dotychczasową pomoc, lecz przede mną jeszcze długa droga...

31 523 zł z 50 000 zł
63%
Halina Bieniek, Stalowa Wola

Potrzebuję wsparcia w kolejnej walce z rakiem

Dzień dobry, mam na imię Halina i w chwili obecnej walczę po raz czwarty z rakiem. Dwa poprzednie rzuty dotyczyły raka piersi, ostatnie dwa raka jajnika. Obecnie jestem przed operacją guza nowotworowego z pachwiny i przed czwartym cyklem chemioterapii. Proszę o wsparcie, ponieważ brakuje mi środków na opłacenie kosztownych badań, konsultacji i dojazdów do placówek medycznych. Dziękuję!

1 394 zł z 20 000 zł
6%
Joanna Dymowska, Marki

Rehabilitacja ręki po wycięciu węzłów chłonnych

W 2013 roku dowiedziałam się o swojej chorobie. Diagnoza brzmiała - nowotwór piersi z przerzutem do węzłów chłonnych.W tym momencie zatrzymało się moje normalne życie, z całym swoim biegiem pomiędzy pracą a domem. Przeszłam 2 operacje, potem chemię i naświetlania. Po roku byłam gotowa by wrócić :-) Udało się, choć w związku z wycięciem węzłów chłonnych lewej ręki moja sprawność została ograniczona. Musiałam zrezygnować z wielu pasji, a w pracy czekała mnie niespodzianka - degradacja, odsunięcie na boczny tor. Nie poddałam się, zmieniłam pracę i nawet awansowałam. Niestety moja codzienność to konieczność ciągłej rehabilitacji (ok. 5 tys. zł rocznie) i wciąż malejąca wydolność ręki. Kilka lat temu dowiedziałam się, że w Polsce pojawiła się możliwość nowatorskiej operacji, że dr Daniel Maliszewski z Pomorza przeszczepia węzły chłonne i łączy naczynia limfatyczne metodą LVA. Dostałam się na konsultację, zostałam zakwalifikowana do operacji. Niestety czas oczekiwania na NFZ to ok. 8 lat - to czas, w którym prawdopodobnie dla ręki byłoby już późno. Dzięki oszczędnościom i Waszej pomocy przeszłam operację komercyjną, której koszt wyniósł ponad 26 tys. zł.Do tego doszła intensywna rehabilitacja po zabiegu, dojazdy na Pomorze i pobyt tam. Stan mojej ręki jest lepszy, ale wciąż wymagam stałej rehabilitacji (ruchomość blizn, by zapobiec zastojom chłonki i opuchliźnie). Od kilku miesięcy doszły problemy z przeciążeniem ręki - łokieć tenisisty i golfisty, zespół de Quervaina. Czeka mnie kolejna operacja i dalsza intensywna rehabilitacja. Jeśli macie ochotę wesprzeć moją zbiórkę, to bardzo DZIĘKUJĘ :-)

11 343 zł z 30 000 zł
37%
Jarosław Depta, Warszawa

Zbieram środki na leczenie, szczepienia i rehabilitację

Mam na imię Jarek, mam 38 lat. Od kilku lat choruję na schorzenia hematologiczne. Początkowo zdiagnozowano u mnie małopłytkowość samoistną, a w listopadzie 2016 chłoniaka. Obecnie leczę się w szpitalu w Warszawie. Stosowane są kolejne cykle chemioterapii, które nie przynoszą oczekiwanych efektów. Prawdopodobnie konieczne będzie podjęcie leczenia za granicą z wykorzystaniem metod, które nie są stosowane w Polsce. Wiązać się to będzie z koniecznością poniesienia wysokich nakładów finansowych, których nie będę w stanie udźwignąć z własnych środków. Cenna będzie dla mnie każda pomoc. Czuję się jeszcze młodym człowiekiem, mam wspaniałą żonę, z którą mamy jeszcze wiele planów do zrealizowania. Dzięki Waszej pomocy uda mi się powrócić do zdrowia!

81 250 zł z 100 000 zł
81%
Mihails Kulakovs, Wrocław

Compile Hope for Mihails Kulakovs

Jestem Mihails Kulakovs. Od 2023 roku walczę z rakiem nerki. Choroba już wymagała dwóch operacji, w tym usunięcia jednej nerki, i obecnie jestem w trakcie leczenia onkologicznego. Do listopada 2024 roku pracowałem w Polsce, gdzie miałem dostęp do leczenia w ramach programu lekowego NFZ. Z powodu konieczności zawodowej musiałem jednak przenieść się do Łotwy, co pozbawiło mnie możliwości korzystania z refundowanego leczenia w Polsce. Na Łotwie proces ubiegania się o refundację niezbędnych leków jest utrudniony przez skomplikowane procedury i konieczność tłumaczenia obszernej dokumentacji medycznej na język łotewski. Dokumentacja ta jest szczególnie rozbudowana z powodu moich poważnych schorzeń kardiologicznych oraz operacji serca, którą przeszedłem w 2022 roku. W obliczu tych trudności jestem zmuszony kontynuować leczenie prywatnie. Mimo wszystko czuję się spełniony, mam siłę do walki, jestem aktywny i w pełni zdolny do pracy. Przerwanie terapii mogłoby jednak przyspieszyć rozwój choroby i zabrać mi nadzieję na wyzdrowienie. Niestety, koszty leczenia są wysokie i przekraczają moje możliwości finansowe. Zebrane środki zostaną przeznaczone na moje leczenie, w tym na dalsze podawanie płatnych leków, zabiegi, niezbędne badania kontrolne oraz wizyty lekarskie w okresie, kiedy nie mam dostępu do leczenia w ramach ubezpieczenia zdrowotnego. Każda, nawet najmniejsza kwota, a także przekazanie 1,5% podatku, to dla mnie ogromna pomoc i nadzieja na dalsze życie. Z całego serca dziękuję za każdą formę wsparcia i okazane dobro.

1 225 zł z 20 000 zł
6%
Aneta Łukasiewicz, Podbrzezie Dolne

Aneta chce żyć dla swojej dorastającej córki.

Witam wszystkich, mam na imię Aneta i do niedawna byłam jak każdy z Was. Pracowałam w firmie imimo natłoku obowiązków, kiedy ktoś potrzebował pomocy, nie odmawiałam. Jestem osobą pełną życia, energii, planów na daleką przyszłość, twardo stąpająca po ziemi i miałam nieodparte wrażenie, że panuję nad swoim życiem. W ciągu jednej nocy, 16 października, świat runął jak domek z kart. Podejrzewałam od dawna, że coś jest nie tak. W 2014 roku miałam wycięcie nowotworu nabłonkowego na twarzy z prawej strony, ale nie był złośliwy. Lekarze powiedzieli, że to nic takiego. Później, w 2015 przeszłam zapalenie węzłów i wycięcie guzka z prawej strony w szyi. Mimo operacji stan zapalny utrzymywał się. Po chwili spokoju od października 2015 do czerwca 2016, z powrotem zaczął się stan zapalny. Aż tu nagle w nocy 16 października ogromny ból głowy. Jestem wytrzymała, ale on mnie pokonał. Mąż zawiózł mnie do szpitala. Okazało się, że ciśnienie mam wysokie - 200/130. Lekarze po wykonaniu TK podejrzewali tętniaka. Zadecydowano, by pozostawić mnie na oddziale i zrobić rezonans. Po wykonaniu badania okazało się, że to guz mózgu z prawej strony płata czołowo-skroniowego. Od momentu otrzymania opisu pani ordynator zaczęła szukać lekarza, który podejmie się operacji lub biopsji. Doktor z Zielonej Góry podjął się operacji. Guza wycięto w całości. Po dokonaniu badań przyszedł czas na diagnozę. Dzięki ogromnemu wsparciu przyjaciół, rodziny i pracodawców postanowiłam się nie podawać i żyć normalnie. Gdy przeczytałam diagnozę - Astrocytoma anaplasticum III stopień złośliwości, świat mi się zawalił. Mam trzynastoletnią córkę, chciałabym zobaczyć jak dorasta, jak idzie na studia, staje na ślubnym kobiercu i tu mi się przypomina tekst mojego dobrego znajomego: ”powiedz lekarzowi, że ty masz termin...'' Zawsze miałam wszystko poukładane kilkanaście miesięcy do przodu. W jednej chwili kompletnie się załamałam. Nie zobaczę tego wszystkiego, choć jestem bardzo silna. Niejedno w życiu przeszłam, między innymi chorobę i leczenie farmakologiczne męża na zapalenie wątroby B,C. Leczenie się powiodło, wygrał swoją walkę o życie, chociaż ta choroba nie wiązała się z tak wysokimi kosztami. Jestem silna i w drugiej dobie po operacji już chodziłam, na trzeci dzień nie potrzebowałam leków przeciwbólowych, ale ta walka jest nierówna. Guz może wszystko, a ja nic. Czekam na przyjęcie do szpitala na 6 tygodni - podanie chemii i radioterapii. Od tego jak poradzi sobie mój organizm zależy, czy będę mogła uczestniczyć w kolacji wigilijnej. Mam nadzieję, że będzie dobrze. Chcę wykorzystać każdą szansę na zatrzymanie guza, także z wykorzystaniem metod i leków niedostępnych w Polsce. Moja Rodzina i Przyjaciele bardzo nam pomagają, jednak niestandardowe terapie są dla nas nieosiągalne finansowo. Życie bardzo się zmienia w zderzeniu z tak straszną chorobą, podobnie człowiek - nie jest łatwo wytrwać w pozytywnym nastawieniu, mając świadomość uciekających dni. Bardzo chcę spędzić kolejne Święta z rodziną i patrzeć jak dorasta moja córka.

31 024 zł z 50 000 zł
62%
Anna Rynkiewicz, Warszawa

Pomoc w leczeniu raka płuc

SERDECZNIE proszę o pomoc i wsparcie. Mam przerzuty do płuc po 4 latach od leczenia raka pierwotnego macicy. Myslalam że to już koniec mojej drogi walki z rakiem, niestety okazało się że on chce wygrać ze mną. Pojawil sie ponownie jako rozsiany rak pluc. Bardzo chcę żyć, ale koszty leczenia i całej opieki są duże. Boję się przyszłości i ciężaru który mnie przygniata. Proszę o wsparcie mnie w tym trtudnym okresie mojego życia. Z góry dziękuję za pomoc.

545 zł z 20 000 zł
2%