Pomóż przegonić z nami raka! Bo rak to nie wyrok!
Przemysław Siudut, Kraków,
numer zbiórki: 111650
Opis zbiórki
Cześć, mam na imię Marlena.
Człowiek w życiu codziennym mierzy się z różnymi przeciwnościami losu, zawsze ja i moja rodzina staraliśmy się radzić sobie ze wszystkim, przed czym stawia nas życie. Teraz jednak nastał taki moment, że pragnę zwrócić się do Was, bo w ludziach jest największa siła!
Historia jednak nie będzie o mnie, będzie o moim tacie. Mój tata, lat 57, w październiku 2020 r. dołączył do grona osób walczących z rakiem. Jest osobą pogodną, patrzącą pozytywnie na świat, zawsze można liczyć na dobre słowo czy pomoc z jego strony. Od połowy 2021 r. musiał przestać pracować, co wiązało się ze zwolnieniem z pracy i utratą źródła dochodu. Pracę swoją bardzo lubił, od młodzieńczych lat zawsze chciał być żołnierzem zawodowym. Całą swoją służbę, trwającą ponad 30 lat, starał się odbyć zgodnie z założeniami służby żołnierza.
Przemek, bo tak na imię ma mój tata, jest ojcem dwóch córek (ja i moja młodsza siostra – 17 lat), kochającym mężem, dobrym teściem, a ostatnio odnajduje się w nowej roli, na którą czekał z niecierpliwością – roli dziadka! Choć sił ma niewiele, a wnuczka ma dopiero 2 miesiące – jest to duet idealny! Wnuczka stała się jego oczkiem w głowie, zawsze lubił dzieci i pragnie się nią jeszcze nacieszyć, dlatego staje do walki ze zdwojoną siłą.
Tak jak wspomniałam, w październiku 2020 r. diagnoza przyszła nagle i nieoczekiwanie. Lekarz oznajmił – Ma pan nowotwór złośliwy odbytnicy (cT4N2M1). Jakby tego było mało, guz jest duży i w kiepskim miejscu, bo 4 cm nad odbytem, do tego nacieka na okoliczne narządy. Na ten moment jest nieoperacyjny. Tata trafił do szpitala na oddział chirurgii w celu wykonania badań (kolonoskopia) oraz dotoczenia krwi, ponieważ miał głęboką anemię. Pierwotnie miała też być wykonana operacja usunięcia guza z odbytnicy. Niestety po wykonaniu badań i przeanalizowaniu wyników, lekarz stwierdził, że na ten moment nie jest w stanie usunąć guza. A dodatkowo wtedy okazało się, że jest to właśnie rak. Z uwagi na zagrażającą niedrożność przewodu pokarmowego oraz stan taty, który był naprawdę ciężki (wycieńczony i niedożywiony), lekarz podjął decyzję o wyłonieniu kolostomii. Na początku był to dla nas szok, coś nowego. W szczególności dla taty, ponieważ zawsze był aktywny fizycznie – basen, rower czy sauna. Jednak postanowiliśmy wziąć się w garść i stanąć do walki z rakiem! Niestety z uwagi na zaawansowanie choroby, tata ma przerzuty w płucach (kilka guzków) oraz powiększone węzły.
Pierwszym krokiem w walce z rakiem było podjęcie radioterapii – na początku listopada 2020 r. przez 5 dni naświetlany był guz, następnie w styczniu 2021 r. do lipca 2021 r. tato przeszedł pierwszy cykl składający się z 8 wlewów chemii. Był to dla niego ciężki czas, ponieważ musiał zbierać w sobie siły, żeby walczyć z rakiem i skutkami ubocznymi, jakie niesie za sobą radioterapia oraz chemioterapia. Dzięki skorzystaniu z wielu leków, suplementów, żywności przeznaczenia medycznego (nutridrinki, białko) tato w miarę dobrze przeszedł ten ciężki okres. Dodatkowo te wszystkie leki, suplementy, terapie mają za zadanie chronić te narządy, gdzie rak jeszcze nie dotarł. Z końcem roku 2021 r. tato zaczął na nowo źle się czuć... Machina ruszyła ponownie. Badania, analiza i kolejna radioterapia.
Aktualnie tato jest w czasie kolejnej chemioterapii, która jest o wiele cięższa dla niego do zniesienia i obciążająca organizm (wcześniej miał jednodniowe wlewy, teraz są 2x po 24h) i jeszcze bardziej potrzebuje pomocy i wsparcia, aby przetrwać ten ciężki cykl chemii oraz odbudować i zregenerować organizm po niej, co będzie wiązać się z kosztami wizyt u prywatnych specjalistów (w dobie pandemii ciężko o "normalne" terminy wizyt) oraz specjalistycznych badań, aby szybciej móc działać i ocenić działanie obecnej chemii. Nie wspomnę o kosztach dojazdu do lekarzy, szpitali czy potrzebie zakupu dodatkowego sprzętu stomijnego, ponieważ limit na refundację przy skutkach ubocznych chemii (np. biegunka) jest niewystarczający.
Przedstawione dodatkowe leczenie to koszt rzędu kilku tysięcy złotych miesięcznie. Stosowanie dotychczasowej suplementacji ma sens w przejściu choroby i leczenia w sposób łagodniejszy. Bardzo chcielibyśmy również zasięgnąć opinii innych jeszcze specjalistów w Polsce, jednak to są już wysokie koszta terapii i wizyt, których NFZ nie refunduje.
Wierzę, że dzięki Waszej pomocy jesteśmy w stanie to zrobić! Dlatego z całego serca proszę Was Kochani o wsparcie. Pamiętajmy, złotówki mają moc!!!
Pomóż nam razem walczyć i cieszyć się dalej życiem!
Za każdą wpłatę będziemy bardzo wdzięczni, za co z góry serdecznie dziękujemy z całego serducha!!!
Słowa wsparcia