Wsparcie w leczeniu
Janusz Dziedzic, Kruszwica,
numer zbiórki: 111496
Dziennik
Opis zbiórki
Czerwiec 2019: całkowitym przypadkiem spada diagnoza jak grom z jasnego nieba - rak wątrobowokomórkowy z przerzutami do węzłów chłonnych w okolicy trzustki.
Sierpień 2019: długa operacja zakończona krwotokiem i nierówną walką na intensywnej terapii. Udało się, powoli wracam do życia i na nowo cieszę się obecnością bliskich, dalej mogę zajmować się niepełnosprawną żoną.
Czerwiec 2020: markery nowotworowe znacząco podwyższone, badanie PET nie pozostawia złudzeń, choroba nie odpuszcza. Kolejna bardzo skomplikowana operacja, ponad trzy godziny trwało otwieranie jamy brzusznej, ponieważ pierwsza operacja pozostawiła zmiany o charakterze jatrogennym. Organizm nie radzi sobie dobrze. Kolejny pobyt na intensywnej terapii.
Luty 2021: markery nowotworowe szaleją, nie jest dobrze. Czekam na operację, której plan przeraża nie tylko mnie... Możliwe, że konieczne będzie usunięcie nerki prawej, części jelit. Zmiana zlokalizowana jest przy tętnicy nerkowej i nacieka na przeponę.
Sierpień 2021: rozpoczynam długo wyczekiwaną i trudną terapię w szpitalu w Koszalinie. Koszalin staje się moim drugim domem regularnie co 3 tygodnie. Otrzymuję wlewy Pembrolizumabu i Lenwatynibu. Jest nadzieja na jakieś jutro...
Październik 2021: nadchodzą pierwsze cudowne wieści - markery nowotworowe pod wpływem terapii spadły z 1750 na 650!
Listopad 2021: przychodzi straszne powikłanie po przyjętym wlewie w postaci zapalenia przysadki mózgowej, stan zagrożenia życia. Nie jestem w stanie samodzielnie funkcjonować, nie jem, nie poruszam się samodzielnie, jestem potwornie zmęczony, mam zaburzenia wzroku przez obrzęk przysadki mózgowej. W tym trudnym momencie dodatkowo przychodzi mi pożegnać się z moją małżonką, która umiera nagle...
Grudzień 2021: dzięki szybkiej i trafnej diagnozie, dobraniu odpowiednich leków odzyskuję siły, zaczynam wstawać z wózka inwalidzkiego, zaczynam oswajać się z pustym domem, domem bez żony. Niestety koronawirus dotyka moich najbliższych, święta jesteśmy zmuszeni spędzić osobno. Czekam na nowy, lepszy rok...
Styczeń 2024: Nie poddaję się już bardzo długo, obecnie trwa chyba najdłuższy kryzys, jaki miał miejsce podczas całego leczenia. Nastąpiło to, co najgorsze, czyli bardzo silna wznowa choroby nowotworowej z nowymi przerzutami w organizmie. Mój wróg staje się coraz bardziej odporny na przyjmowane leki z USA, ale nadal to tylko one hamują rozwój choroby. Markery nowotworowe przekroczyły poziom 20000 i ich wzrost nie jest już rejestrowany. Mimo wszystkich złych wyników i towarzyszącego codziennego bólu nie składamy broni. Co trzy tygodnie jeździmy do Koszalina w celu dalszej diagnostyki i wymiany leków oraz szukamy innych terapii poza granicami kraju.
Wydatki związane z leczeniem nie są małe. Wsparcie finansowe potrzebne jest na badania, konsultacje, przyjmowane leki, dietę.
Słowa wsparcia