Z ogromnym smutkiem zawiadamiamy, że Elżbieta odeszła...
Elżbieta Kubicka, Rzeszów,
numer zbiórki: 111988
Dziennik
Dzień dobry,
w imieniu mojej kochanej żony Eluni chciałbym napisać parę słów o dalszym przebiegu choroby nowotworowej Eli.
W marcu tego roku zdiagnozowano u Niej przerzut mięsaka z naciekami do mózgu blisko pnia mózgu. W Narodowym Instytucie Onkologii PIB w Warszawie przeszła operację usunięcia znacznej części tego właśnie guza. Operacja wiązała się z bardzo dużym ryzykiem utraty życia, ponieważ guz był umiejscowiony bardzo blisko pnia mózgu.
Po operacji przeszła radioterapię, która również wiązała się z dużym ryzykiem utraty życia z tych samych przyczyn. Niestety radioterapia nie przeniosła zamierzonego efektu. Po rozszerzonych badaniach w Warszawie okazało się, że nastąpiła wznowa, guz mózgu odrósł i to w dodatku w szybkim czasie. Medycyna jest bezradna, żona może tylko liczyć na cud...
Ból, cierpienie, bezradność, smutek i łzy oraz codziennie zadawane sobie pytanie: Dlaczego Ela? Jakby tego wszystkiego było mało, zdiagnozowano u Niej w lipcu zapalenie płuc oraz sepsę. Trafiła do szpitala MSWiA w Rzeszowie, gdzie była leczona do 9. sierpnia.
Obecnie od ponad trzech miesięcy jest całkowicie osobą leżącą, która wymaga opieki 24h na dobę. Tę opiekę zapewniam Eli ja - mąż Sławek. Niestety, rokowania są bardzo złe. Tak bardzo się cieszyła, że wraca do pracy, a tu taki "cios w plecy".
Jak zapewne się domyślacie, opieka nad tak bardzo poważnie chorą osobą wiąże się z dużym wysiłkiem fizycznym jak i psychicznym oraz finansowym, ponieważ większość leków jest 100% płatna. Do tego dochodzą wypożyczenia sprzętu medycznego np. łóżko specjalistyczne na pilota, stojak pod kroplówkę, koncentrator tlenu (Ela jest całą dobę podłączona pod tlen) i wiele innych bardzo potrzebnych rzeczy.
Dlatego prosiłbym z całego serca w imieniu swoim jak i Eli o pomoc. Za każdą złotówkę jesteśmy bardzo wdzięczni. Na dodatek Ela od marca pozostaje bez środków do życia. W tej chwili stara się o rentę. Chciałbym tylko zaznaczyć, że opiekuję się Moją Kochaną Elunią nie z przymusu, tylko dlatego, że chcę, bo bardzo Ją kocham i nigdy Jej nie zostawię. Jeszcze raz serdecznie dziękuję z całego serca.
Sławek - mąż Eli
Opis zbiórki
Z ogromnym smutkiem zawiadamiamy, że Elżbieta odeszła...
Składamy szczere wyrazy współczucia jej rodzinie i bliskim,
Zarząd Fundacji Alivia.
Zbiórka Elżbiety została zamknięta. Prosimy nie przekazywać darowizn na ten cel.
………………………………………………………..***………………………………………………………….
Witam,
mam na imię Ela. Pięć lat temu pierwszy raz zachorowałam na raka macicy. Najpierw był szok, potem operacja usunięcia macicy, przydatków i węzłów chłonnych, później uzupełniająca brachyterapia. Wróciłam do sił i pracy. We wrześniu 2022 roku minęło pięć lat, więc myślałam, że będzie już dobrze...
Niestety w październiku 2022 zauważyłam, że na języku mam dwa guzki. Laryngolog stwierdził, że to nic złego, ale trzeba usunąć. W listopadzie miałam zabieg, a wycinki poszły do badania. Po miesiącu zaczęłam dopytywać, czemu nie ma wyniku. Okazało się, że to znowu rak, tylko nie mogą dokładnie oznaczyć, jaki rodzaj i odesłali wycinki do Krakowa do profesora Rysia. Musiałam dalej czekać... W końcu przyszedł opis z diagnozą: mięsak języka. Moją pierwszą reakcją był płacz i strach, tym bardziej że moja mama w wieku 38 lat zmarła na mięsaka.
Dzięki dobrym ludziom szybko trafiłam do Narodowego Instytutu Onkologii w Warszawie. Po konsylium zapadła decyzja o operacji. W lutym 2023 miałam operację usunięcia połowy języka wraz z węzłami oraz rekonstrukcję języka z przeszczepionego płatu z ręki. Po operacji było ciężko: musiałam na nowo uczyć się jeść i mówić.
Następnie gdy rana na szyi się wygoiła, przeszłam radykalną radioterapię - 35 naświetlań. Owrzodzenia w buzi, spalona szyja, ale człowiek może dużo wytrzymać...
Skutki po operacji i radioterapii są uciążliwe, dlatego będę wymagać ciągłej rehabilitacji oraz częstych wizyt i badań w Warszawie. Rodzina i przyjaciele w miarę możliwości pomagają, za co jestem im bardzo wdzięczna. Mówią, że jestem silna babka, a ja, że mam dla kogo żyć - dla moich kochanych chłopaków: syna Kacpra, który ma piętnaście lat i męża Sławka, który jest przy mnie, wspiera mnie, jeździ ze mną do Warszawy.
Walczę i się nie poddaję! Wierzę mocno, że i tym razem wygram.
Z góry dziękuję wszystkim za okazaną pomoc,
Ela z Rzeszowa
Słowa wsparcia