Moja córeczka potrzebuje zdrowej mamy!
Aneta Kuśmierska, Częstochowa,
numer zbiórki: 110385
Dziennik
Diagnoza - coś w tej głowie jest - rozległa zmiana gliozy o wymiarach 54*46 mm. "Proszę być dobrej myśli, nie jest źle, będziemy z tym walczyć" - powiedział profesor, a następnie przepisał receptę na 8 opakowań nowoczesnego leku po 100 szt. - w sumie 800 tabletek. Zalecenie - spożywać 3 razy po 4 dziennie. A po około 8-10 tygodniach ponownie przyjechać na kontrolę z aktualnym rezonansem głowy.
Wykupione leki w pobliskiej aptece w Berlinie zabrałam do domu. Na drugi dzień postanowiłam zażywać lekarstwo... Po pierwszej dawce mdłości, nudności, wymioty. Co jest? To miało mi pomagać... Stwierdziłam, iż bez leków przeciwwymiotnych nie dam rady. Poszłam do internisty po receptę - leki zaczęły na szczęście pomagać, więc mogłam spokojnie zażywać swój dedykowany lek. Ponadto miałam po tym ogromną wrażliwość na światło słoneczne, ciepło, zimno. Było to bardzo męczące, ale czego się nie zrobi, byleby wyzdrowieć.
Do tego dorzucę parę zdjęć z drugiej wizyty w Berlinie i biorę się dalej do pisania!
Pozdrawiam!
WASZE DAROWIZNY I ZŁOTE SERDUSZKA pozwoliły mi na to, żeby ten rezonans wykonać w jak najszybszym tempie. 24 marca 2017 odbyło się to badanie, po odebraniu wyniku 4 kwietnia 2017 faktycznie obrzęk powiększył się 54*46 mm, wykryto również drugą zmianę o średnicy 8 mm :/ Gdybym nie miała tych pieniążków od Was, nie miałabym takiej możliwości leczenia w Berlinie. Jestem dobrej myśli i będę walczyć do końca!!! Na Święta Wielkanocne niestety idę do szpitala na usunięcie przepukliny pępkowej :/ Dlatego pod koniec kwietnia znowu jedziemy na wizytę do profesora, żeby rozpisał mi leczenie :) Dziękuję Wam za wszystkie wpłaty. Serdecznie Was pozdrawiam :*
Opis zbiórki
Witam serdecznie,
nazywam się Aneta Kuśmierska, mam 40 lata, jestem mamą 15-letniej Roksanki, dla której chciałabym żyć jak najdłużej.
Od lutego 2015 bolała mnie głowa. Bóle nasilały się do tego stopnia, że traciłam przytomność. Szukałam pomocy u lekarzy, którzy odsyłali mnie do laryngologa i stomatologa, bagatelizując moje objawy. W maju 2015 roku po kolejnej utracie przytomności rodzina wezwała pogotowie, które przewiozło mnie na SOR, gdzie po badaniu TK głowy wykryto guza mózgu wielkości jabłka (6,8 x 5,6 x 5,2 cm). Parę dni później po konsultacji lekarzy zostałam poddana operacji w Centrum Zdrowia Matki i Dziecka w Łodzi celem jak najszybszego wycięcia olbrzymiego guza zagrażającego życiu. Ze szpitala wychodziłam z wielką nadzieją, która rozwiała się po upływie 3 tygodni. Badania histopatologiczne wykazały, że nowotwór jest złośliwy - glejak wielopostaciowy IV stopnia.
W lipcu rozpoczęłam leczenie chemioterapią połączoną z radioterapią. Otrzymałam 30 naświetleń prawego płata czołowego głowy. W szpitalu spędziłam prawie 3 miesiące. Kolejną chemię dostawałam od września 2015 do stycznia 2016. Po kontrolnym rezonansie magnetycznym głowy badanie wykazało obrzęk wielkości 4,0 x 3,7 x 3,4 cm. Mimo dotychczasowego leczenia utrzymuje się nadal, ponieważ lekarze nie byli wstanie usunąć go w całości.
Mój organizm, mimo dużej siły, był mocno osłabiony, nie byłam w stanie chodzić. Ataki bólu, które wykręcały mi stawy rąk i nóg, stany duszności, bóle serca, utraty świadomości powodowały, że z każdym dniem żegnałam się z życiem, bliskimi i moją ukochaną córeczka... Kiedy leżałam w szpitalu, wykryto u mnie również dużą zmianę na wątrobie. Lekarze w Polsce załamywali ręce nie dając mi nadziei, dlatego postanowiłam poszukać pomocy za granicą.
Obecnie jestem na rencie chorobowej, która wynosi 800 zł. Mój stan zdrowia, mimo silnej woli walki i przeżycia, całego optymizmu, wiary w Boga, jest na tyle niepewny, że chciałabym dalsze leczenie kontynuować w Niemczech w Klinice Meo Clinic, które zwiększyłoby moje szanse na poprawę zdrowia. Dzięki ludziom dobrej woli, czyli Wam miałam możliwość odbycia dwóch wizyt w wyżej wymienionej Klinice. Profesor Siegfried Vogel rozpoczął kurację, na której tak bardzo mi zależało. Niestety skutkiem ubocznym jest duża nadwrażliwość całego organizmu na wysoką temperaturę, słońce, gorąco i zimno.
Przepisanych zostało mi jak na razie 800 tabletek, biorę 12 dziennie, leki skończą się pod koniec lipca. Przed każdą wizytą muszę mieć wykonany rezonans magnetyczny głowy, niestety terminy na NFZ są odległe, więc badanie jestem zmuszona wykonywać odpłatnie. Łączna suma wyjazdu (dojazd, rezonans magnetyczny głowy, opłata za wizytę, leki) to 500 PLN paliwo + rezonans 480 PLN + 488 EURO (ok.2,050 PLN) czyli 3,000 złotych.
Niestety przy moich obecnych dochodach z renty chorobowej, bez oszczędności moich oraz rodziny, nie będę miała możliwości kontynuacji leczenia w Berlinie. W związku z tym został zwiększony cel zbiórki, abym miała możliwość w pełni dokończyć sposoby leczenia, jakie zostaną mi jeszcze zaoferowane u profesora Vogla, dając optymizm, siłę na dalszą walkę, której czasami już mi brakuje. Dodatkowo odbywam kontrolne wizyty związane z moją wątrobą, za kilka tygodni będę miała wykonany rezonans magnetyczny jamy brzusznej celem określenia faktycznego stanu zmian na wątrobie.
Zwracam się do Was Kochani o pomoc, o przekazanie każdego grosza. Los pozbawił mnie szansy na długie i szczęśliwe życie bez zmartwień, za to dał mi ciężką chorobę i niewielką szansę na jej pokonanie. Proszę zwiększcie moje szanse. Każda nawet najmniejsza wpłata daje mi możliwość walki, nie tylko dla siebie, ale również, a może przede wszystkim dla mojej córeczki, która potrzebuje matki.
Kochani dziękuje za każdą wpłatę, nawet najmniejszą, najdrobniejszą! Z całego serca dziękuję, wierzę w to, że dobro dane zostaje oddane.
Słowa wsparcia