Zbiórki

Sylwia Olkiewicz, Złotoria

Na ten moment zawieszam zbiórkę. Dziękuję za Wasze wsparcie!

Witam Was, Kochani! :) Mam na imię Sylwia. Mam 40 lat. Jestem mamą 13-letniej Oliwii, którą bardzo kocham. 11 stycznia 2022 roku zdiagnozowano u mnie nowotwór złośliwy piersi HER 2 dodatni (inwazyjny naciekający). Rak ten cechuje się dużą złośliwością, w szybkim tempie daje przerzuty do kości, wątroby, mózgu i płuc. Najskuteczniejszym, ale w moim przypadku nierefundowanym leczeniem, jest zastosowanie podwójnej blokady, która da mi szansę na zdrowie i nadzieję na normalne życie bez strachu o przerzuty i ponowne zachorowanie. Na początkowym etapie leczenia potrzebnych jest od 4 do 6 dawek tego leku. Koszt jednej dawki to około 13 tys. złotych. Leczenie chemioterapią czerwoną zaczynam 9 lutego 2022 roku. Wiem, że czeka mnie ciężka walka z tą trudną chorobą, ale bardzo chcę żyć dla mojej córki, którą wychowuję samotnie i nie wyobrażam sobie, że mogłoby mnie dla niej zabraknąć. Chcę patrzeć, jak dorasta i wychować ją na dobrego, mądrego i wrażliwego człowieka. Chcę żyć dla mojej rodziny i przyjaciół, którzy mnie wspierają w walce z chorobą. Z całego serca proszę Was, Kochani, o pomoc w zakupie leku. Razem z moją córką i najbliższymi wierzymy, że z Wami i dzięki Wam wszystko się uda! Zdrowie, miłość i rodzina to podstawa, aby być najszczęśliwszym człowiekiem pod słońcem. Dziękuję pięknie! :) Liczę na Wasze dobre serduszka! Pozdrawiam, Sylwia

20 435 zł z 78 000 zł
26%
Dagmara Niemczyk, Piaseczno

Profesjonalna rehabiltacja po operacji

Przez pięć lat choroby - zdiagnozowany rak piersi - nie prosiłam o pomoc, bo jakoś radziłam sobie sama. Teraz nadszedł moment, kiedy potrzebna będzie pomoc finansowa z zewnątrz. W wyniku dochodzenia do zdrowia, poprzez konieczne i profilaktyczne operacje, a mam ich już osiem na swoim koncie, obecnie bardzo potrzebuję profesjonalnej rehabilitacji. Dlatego z całego serca proszę o wsparcie, które umożliwiłoby mi powrót do sprawności po tej trudnej, ale nie beznadziejnej chorobie.

1 882 zł z 20 000 zł
9%
Jolanta Kaczmarska, Radom

Leczenie onkologiczne

W styczniu 2022 zdiagnozowano u mnie złośliwy nowotwór piersi. Moja walka dopiero się zaczyna, wierzę, że uda mi się pokonać raka. Mam 8-letnią córkę, dla której zrobię wszystko, by być zdrowa. Siły dodają mi pełnoletnie córki i najbliższa rodzina. Środki pieniężne przeznaczę na dojazdy do szpitala, konsultacje medyczne, leki. Dziękuję za okazane wsparcie.

14 038 zł z 15 000 zł
93%
Krystyna Skowron, Sosnowiec

Pomoc w walce z nowotworem pęcherza moczowego

Witam, mam na imię Krystyna, mam 71 lat. Przed diagnozą pracowałam w ochronie i byłam bardzo aktywną osobą. Moje całe życie toczyło się wokół pracy, bo kocham życie, kocham ludzi. W 2021 roku w lutym usłyszałam diagnozę: rak pęcherza moczowego. Mój świat się zawalił... Jedynym sposobem na pozbycie się raka była operacja usunięcia całkowicie pęcherza wraz ze wszystkim, co było wokół. W oczekiwaniu na operację przeszłam zabieg TURBT w celu potwierdzenia diagnozy. Miałam ogromne bóle z pęcherza, na które nie pomagała mi morfina. Przeszłam bardzo dużo, w tym Covid 19, ale dotrwałam do operacji, która uratowała mi życie. Mam bardzo dużą wolę walki i nigdy się nie poddaję! W maju 2021 roku przeszłam operację cystektomii radykalnej - została wyłoniona obustronnie urostomia (dwa woreczki na brzuchu). Nie mogłam mieć jednego, bo moja nerka miała zastój i była przytkana guzem (taka opcja była dla mnie najlepsza). Dojście do siebie po operacji trochę mi zajęło, ale stanęłam na nogi, po czym miałam zacząć chemioterapię, bo mój nowotwór, jak się okazało po usunięciu pęcherza, był w 4 stadium i wyszedł poza pęcherz. Niestety przyjęłam tylko jeden kurs chemioterapii, ponieważ uszkodziła mi ona nerki i leczenie przerwano. Po kontrolnym tomografie okazało się, że są miejscowe wznowy w loży pooperacyjnej pęcherza i skierowano mnie na radioterapię, niestety paliatywną, ponieważ w miejscu gdzie był pęcherz, są teraz jelita i nie można podać dawki radykalnej tylko taką, aby te zmiany nie rosły... Radioterapię zniosłam dobrze, lecz pod koniec wystąpiły wymioty, biegunka i bardzo duże osłabienie. Po 2 miesiącach od operacji zaczęła boleć mnie noga. Niestety, rak powrócił po raz kolejny ze zdwojoną siłą. Okazało się, że jest przerzut do kości piszczelowej prawej (guz w nodze 5,2 cm). Kolejna operacja - endoprotezoplastyka poresekcyjna z długim trzpieniem odbyła się 17 listopada 2021 roku. Po operacji dość długo nie chodziłam, ponad miesiąc leżałam w jednej pozycji w łóżku. Córka bardzo mi pomagała w codziennych czynnościach, ponieważ sama bym nie dała rady. Noga bardzo bolała, pocięte kości w środku, bardzo długa rana, długo gojąca się, do tej pory z martwicą brzeżną oraz porażeniem nerwu strzałkowego (opadająca stopa). Wymagam stałej rehabilitacji, ale mimo to nie poddałam się. Groziła mi amputacja nogi, a jednak ją uratowano, z czego bardzo się cieszę i walczę dalej. 24 grudnia 2021 roku zrobiłam sobie najpiękniejszy prezent - zaczęłam z pomocą rehabilitantki pomału chodzić o chodziku i w specjalnej ortezie na opadającą stopę. Przede mną jeszcze długa droga w powrocie do sprawności. Każdego dnia walczę o siebie, bo mam dla kogo żyć - dla mojej wnuczki i córki, która jest dla mnie ogromnym wsparciem. Pomaga mi we wszystkim, podaje zastrzyki, robi opatrunki, wozi na wizyty lekarskie, badania, załatwia wszystko to, z czym ja bym sobie nie poradziła. Zmienia mi urostomię co 3 dni, pomaga we wszystkich obowiązkach domowych, łącznie ze sprzątaniem, gotowaniem. Motywuje mnie i wspiera. Jestem osobą bardzo żywiołową, dlatego ta diagnoza i to że nagle musiałam odciąć się od pracy, bardzo mnie przytłoczyło, bo po prostu kocham życie, muzykę, ludzi i chcę żyć! Tak dużo już przeszłam, przez niewyobrażalne bóle i cierpienie, ale żyję, walczę o siebie i nigdy się nie poddam! Utrzymuję się z niewielkiej emerytury, która ledwo co starcza na pokrycie opłat za mieszkanie i media. Brakuje mi środków na opatrunki, leki, suplementację, odżywki, specjalistyczną żywność, zabiegi, dojazdy, terapie - wszystko co nierefundowane... Dlatego zwracam się do Państwa - ludzi o dobrym sercu - o wsparcie finansowe. Liczy się każda złotówka, bo wydatków jest bardzo dużo i bez Państwa pomocy sobie nie poradzę, a tak bardzo chcę żyć dla siebie i moich bliskich. Proszę Państwa z całego serca o pomoc i z góry ślicznie dziękuję.

1 198 zł z 35 000 zł
3%
Przemysław Siudut, Kraków

Pomóż przegonić z nami raka! Bo rak to nie wyrok!

Cześć, mam na imię Marlena. Człowiek w życiu codziennym mierzy się z różnymi przeciwnościami losu, zawsze ja i moja rodzina staraliśmy się radzić sobie ze wszystkim, przed czym stawia nas życie. Teraz jednak nastał taki moment, że pragnę zwrócić się do Was, bo w ludziach jest największa siła! Historia jednak nie będzie o mnie, będzie o moim tacie. Mój tata, lat 57, w październiku 2020 r. dołączył do grona osób walczących z rakiem. Jest osobą pogodną, patrzącą pozytywnie na świat, zawsze można liczyć na dobre słowo czy pomoc z jego strony. Od połowy 2021 r. musiał przestać pracować, co wiązało się ze zwolnieniem z pracy i utratą źródła dochodu. Pracę swoją bardzo lubił, od młodzieńczych lat zawsze chciał być żołnierzem zawodowym. Całą swoją służbę, trwającą ponad 30 lat, starał się odbyć zgodnie z założeniami służby żołnierza. Przemek, bo tak na imię ma mój tata, jest ojcem dwóch córek (ja i moja młodsza siostra – 17 lat), kochającym mężem, dobrym teściem, a ostatnio odnajduje się w nowej roli, na którą czekał z niecierpliwością – roli dziadka! Choć sił ma niewiele, a wnuczka ma dopiero 2 miesiące – jest to duet idealny! Wnuczka stała się jego oczkiem w głowie, zawsze lubił dzieci i pragnie się nią jeszcze nacieszyć, dlatego staje do walki ze zdwojoną siłą. Tak jak wspomniałam, w październiku 2020 r. diagnoza przyszła nagle i nieoczekiwanie. Lekarz oznajmił – Ma pan nowotwór złośliwy odbytnicy (cT4N2M1). Jakby tego było mało, guz jest duży i w kiepskim miejscu, bo 4 cm nad odbytem, do tego nacieka na okoliczne narządy. Na ten moment jest nieoperacyjny. Tata trafił do szpitala na oddział chirurgii w celu wykonania badań (kolonoskopia) oraz dotoczenia krwi, ponieważ miał głęboką anemię. Pierwotnie miała też być wykonana operacja usunięcia guza z odbytnicy. Niestety po wykonaniu badań i przeanalizowaniu wyników, lekarz stwierdził, że na ten moment nie jest w stanie usunąć guza. A dodatkowo wtedy okazało się, że jest to właśnie rak. Z uwagi na zagrażającą niedrożność przewodu pokarmowego oraz stan taty, który był naprawdę ciężki (wycieńczony i niedożywiony), lekarz podjął decyzję o wyłonieniu kolostomii. Na początku był to dla nas szok, coś nowego. W szczególności dla taty, ponieważ zawsze był aktywny fizycznie – basen, rower czy sauna. Jednak postanowiliśmy wziąć się w garść i stanąć do walki z rakiem! Niestety z uwagi na zaawansowanie choroby, tata ma przerzuty w płucach (kilka guzków) oraz powiększone węzły. Pierwszym krokiem w walce z rakiem było podjęcie radioterapii – na początku listopada 2020 r. przez 5 dni naświetlany był guz, następnie w styczniu 2021 r. do lipca 2021 r. tato przeszedł pierwszy cykl składający się z 8 wlewów chemii. Był to dla niego ciężki czas, ponieważ musiał zbierać w sobie siły, żeby walczyć z rakiem i skutkami ubocznymi, jakie niesie za sobą radioterapia oraz chemioterapia. Dzięki skorzystaniu z wielu leków, suplementów, żywności przeznaczenia medycznego (nutridrinki, białko) tato w miarę dobrze przeszedł ten ciężki okres. Dodatkowo te wszystkie leki, suplementy, terapie mają za zadanie chronić te narządy, gdzie rak jeszcze nie dotarł. Z końcem roku 2021 r. tato zaczął na nowo źle się czuć... Machina ruszyła ponownie. Badania, analiza i kolejna radioterapia. Aktualnie tato jest w czasie kolejnej chemioterapii, która jest o wiele cięższa dla niego do zniesienia i obciążająca organizm (wcześniej miał jednodniowe wlewy, teraz są 2x po 24h) i jeszcze bardziej potrzebuje pomocy i wsparcia, aby przetrwać ten ciężki cykl chemii oraz odbudować i zregenerować organizm po niej, co będzie wiązać się z kosztami wizyt u prywatnych specjalistów (w dobie pandemii ciężko o "normalne" terminy wizyt) oraz specjalistycznych badań, aby szybciej móc działać i ocenić działanie obecnej chemii. Nie wspomnę o kosztach dojazdu do lekarzy, szpitali czy potrzebie zakupu dodatkowego sprzętu stomijnego, ponieważ limit na refundację przy skutkach ubocznych chemii (np. biegunka) jest niewystarczający. Przedstawione dodatkowe leczenie to koszt rzędu kilku tysięcy złotych miesięcznie. Stosowanie dotychczasowej suplementacji ma sens w przejściu choroby i leczenia w sposób łagodniejszy. Bardzo chcielibyśmy również zasięgnąć opinii innych jeszcze specjalistów w Polsce, jednak to są już wysokie koszta terapii i wizyt, których NFZ nie refunduje. Wierzę, że dzięki Waszej pomocy jesteśmy w stanie to zrobić! Dlatego z całego serca proszę Was Kochani o wsparcie. Pamiętajmy, złotówki mają moc!!! Pomóż nam razem walczyć i cieszyć się dalej życiem! Za każdą wpłatę będziemy bardzo wdzięczni, za co z góry serdecznie dziękujemy z całego serducha!!!

2 945 zł z 25 000 zł
11%
Przemysław Bylicki, Warszawa

Pokonać chłoniaka Hodgkina

Cześć, jestem Przemek, z chorobą walczę już prawie 4 lata, ale może zacznę od początku i opowiem Wam, jak się to wszystko zaczęło... W 2019 r. byłem jeszcze zupełnie zdrowy, a przynajmniej tak mi się wydawało. Męczyła mnie jakaś dziwna wysypka na nodze i jak to facet pomyślałem sobie, że na pewno zaraz sama zniknie. Nie zniknęła, zacząłem odwiedzać różnych dermatologów i internistów, jednak przepisywane maści sterydowe pomagały tylko na chwilę. Po jakimś czasie zacząłem czuć się coraz gorzej, nie miałem siły do ukochanych treningów na siłowni ani chęci do czegokolwiek, a dzień zaczynałem od leków przeciwbólowych, żeby w ogóle wstać z łóżka. Niestety mój stan się pogarszał, a lekarze nadal sądzili, że albo się przeziębiłem albo może to stres i przepracowanie. Niestety nikt nie wpadł na to, aby skierować mnie na badania krwi, co w dzisiejszych czasach wydaje się absolutną podstawą, no ale nic... zawiódł system. Tymczasem robiło się coraz gorzej. Zaczęły się nocne poty i powiększanie węzłów chłonnych. Teraz już wiem, że wszystkie objawy, jak uciążliwa wysypka, wymioty, nocne pocenie i powiększanie węzłów chłonnych to typowe objawy dla chłoniaka Hodgkina. Znów trafiłem do internisty z ogromnym guzem pod pachą przypominającym arbuza i wszystkimi wcześniejszymi dolegliwościami. Tym razem zostałem już skierowany natychmiast na badania krwi i dostałem skierowanie do szpitala. Z przychodni zadzwoniła pielęgniarka, że mam natychmiast jechać do szpitala, bo już dawno nie widzieli tak złych wyników krwi. Potem już poszło klasycznie: szpital, kozetka na korytarzu, biopsja i wyrok. Nie mogłem uwierzyć, że w wieku 38 lat zostałem nagle człowiekiem chorym na nowotwór w ostatnim IV stadium. Przeszedłem pierwszą chemio i radioterapię, nie było łatwo, ale powoli nabierałem sił. Wydawało się, że jednak będę jeszcze mógł kiedyś wrócić do normalnego życia. Brałem leki, wypijałem litry soków buraczanych (bleee), ale powoli czułem się na tyle dobrze, że mogłem już sam zacząć wychodzić z domu. Powoli wróciłem do normalności, a badanie kontrolne pokazało, że terapie były skuteczne, a ja mogłem powrócić do codzienności. Czy wspominałem już Wam, że jestem ogromnym fanem akwarystyki? Otóż tak - uwielbiam rybki i moje akwarium, które możecie podejrzeć w galerii zdjęć. Marzy mi się, żeby odbudować krewetkarium, którego niestety musiałem się pozbyć, bo nie miałem sił na doglądanie go. Wszystko było na drodze do wyzdrowienia, jednak im bliżej kolejnych badań kontrolnych, ja znów czułem się gorzej, a moje obawy niestety się potwierdziły - przerzut do płuc. Potem kolejna procedura i chemia, tym razem najsilniejsza, ale jakoś to wytrzymałem. Pojawiła się nadzieja. Niestety chemia nie zniszczyła raka, jednak dostałem leczenie, które trzyma go w ryzach, a ja dzięki temu jestem w miarę aktywny. Czekam w kolejce na autoprzeszczep komórek macierzystych i przyjmuję leki, żeby nie złapać żadnych innych wirusów, które mogłyby sporo namieszać w moich układzie odpornościowym. Uff, ależ się rozpisałem... Pomimo całej zawiłej historii wierzę w to, że już niedługo cała ta przygoda skończy się pozytywnie i będę mógł znów latem odwiedzić ukochane Mazury, znów być aktywnym i zdrowym człowiekiem. W tajemnicy powiem Wam, że marzy mi się założenie rodziny i normalne, nudne życie. Jeśli zechcecie mnie wesprzeć, to będę bardzo wdzięczny. W zamian chętnie posłużę radą w dziedzinie mojej ukochanej akwarystyki, a wiem całkiem sporo, możecie pisać mi wiadomości prywatne na maila pmbylicki@gmail.com. Kwota zbiórki jest bardzo orientacyjna. Zbieram na zakup leków, które muszę przyjmować cały czas, żywność medyczną oraz na leczenie prywatne, jeśli wszystko inne zawiedzie. Nie jest łatwo przetrwać na oferowanej rencie z ZUS... Pozdrawiam Was cieplutko, Przemo

26 014 zł z 50 000 zł
52%
Olena Hovorukha, Opole

Potrzebuję środków na leczenie

Proszę o pomoc w zbieraniu funduszy na leczenie. Nie pracuję od trzech lat i jestem w trakcie leczenia onkologicznego. Diagnoza, którą mi postawiono, to chłoniak Hodgkina. W tej chwili tylko mój mąż przynosi dochód rodzinie. Na ten moment leczenie przebiega dobrze, ale życie bez wystarczających środków jest trudne, wszystko jest droższe i i brakuje nam pieniędzy, aby pokryć wszystkie niezbędne koszty związane z moimi lekami, dojazdami, konsultacjami i badaniami.

10 045 zł z 50 000 zł
20%
Robert Janas, Pionki

Pomoc dla Roberta w walce z glejakiem wielopostaciowym IV stopnia

Cześć, mam na imię Klaudia i proszę Was o wsparcie i pomoc. Jestem córką mojego cudownego taty. Robert Janas to moja nadzieja. Tata ma 49 lat i zamierza wygrać walkę. TERAZ MÓJ TATA WALCZY Z GLEJAKIEM WIELOPOSTACIOWYM IV STOPNIA. Standardowa sytuacja, standardowe życie – rodzina, studia, praca, dom, znajomi, codzienne sprawy – te bardziej i te mniej istotne. Jeden dzień za drugim. Wspólne plany, marzenia, troski… W czerwcu bieżącego roku życie postawiło naszą rodzinę przed wielkim wyzwaniem i heroiczną walką. Tata zaczął gorzej widzieć, pole widzenia się zawężało, pojawiły się problemy z mówieniem. 13 czerwca Tata trafił do Szpitala w Anglii – Salford Royal NHS Foundation Trust i tam 16 czerwca został zoperowany, w jego głowie był guz 6x4 cm. Po szczegółowej diagnostyce usłyszeliśmy diagnozę – glejak wielopostaciowy IV stopnia, najbardziej złośliwy nowotwór mózgu. Od tamtego momentu życie Taty, moje i całej rodziny wywróciło się do góry nogami. Rozpoczęliśmy walkę o życie Roberta. 8 sierpnia zaczęliśmy radioterapię w Radomskim Centrum Onkologii. Leczenie trwało 6 tygodni. Po tym czasie nastąpił miesiąc przerwy. W październiku rozpoczęliśmy leczenie Temodalem, chemią w tabletkach podawaną przez 5 dni w miesiącu. 30 listopada dowiedzieliśmy się, że guz odrasta, a tradycyjna chemia nie pomaga. 6 grudnia Tata przeszedł operację w prywatnej klinice w Kluczborku. Operacja polegała na usunięciu całości guza. Koszt tego zabiegu wyniósł 60 000 tys. zł, który dzięki internetowej zbiórce został pokryty w całości przez cudowne, wielkie, ciepłe serca ludzi. Bardzo dziękujemy za każdą pomoc. NIE MOŻEMY SIĘ PODDAĆ, Tata NIE MOŻE SIĘ PODDAĆ. Będziemy walczyć tak długo, jak to możliwe, bo życie człowieka jest najcenniejszym darem od losu. Zaangażowanie całej rodziny i przyjaciół w poszukiwaniu dostępnych w kraju i za granicą metod leczenia daje nam nadzieję na wygranie tej walki. Bardzo w to wierzymy, gdyż mamy obecnie kontakt z osobami, które już tę walkę stoczyły i żyją, mają się coraz lepiej – wracają do swoich rodzin i do swoich obowiązków. Prowadzą blogi, przekazują swoją cenną wiedzę na temat tego, jak i gdzie szukać wsparcia i pomocy w leczeniu tego schorzenia. Każda z innowacyjnych metod leczenia daje dużą szansę na osłabienie komórek nowotworowych i zahamowanie rozwoju nowotworu, jednak ze względu na ich innowacyjność i ograniczoną dostępność koszt leczenia jest bardzo wysoki. Pomimo wsparcia finansowego rodziny oraz przyjaciół nie jesteśmy w stanie sami sfinansować leczenia szacowanego wstępnie na kwotę około 150 000 zł, w ramach którego będziemy mogli opłacić dalsze leczenie uzupełniające po operacji, które trwać będzie około 6 miesięcy: 1) Avastin - 1750 EUR co 3 tygodnie 2) Chemioterapia sprowadzana zza granicy za zgodą Urzędu Rejestracji Produktów Medycznych - 49 200 zł 3) Inhibiotor ONC201 - lek sprowadzany z Niemiec - 20 tys./miesiąc 4) Rehabilitacja po zabiegu - 15 tys./6 miesięcy Licząc na Waszą bezinteresowną pomoc i wsparcie finansowe wierzymy, że uda nam się sfinansować planowane leczenie, które pozwoli Tacie wrócić do normalnego życia, pozwoli mu realizować plany, pozwoli być dalej mężem i ojcem. Życie mojego Taty jest dla mnie największą wartością i największym priorytetem, dlatego PROSZĘ Z CAŁEGO SERCA O POMOC! Każda najdrobniejsza wpłata zbliża nas do wygranej. Chcemy móc krzyczeć z radości i mówić do ludzi dumnie, że wygraliśmy walkę z najgorszym nowotworem mózgu! Jestem otwarta na dzielenie się naszymi doświadczeniami i walką o zdrowie. Każdy z Państwa może do mnie zadzwonić i odpowiem na pytania oraz opowiem o naszej historii.

852 zł z 150 000 zł
0%
Beata Węglińska, Nowa Dęba

Proszę o pomoc w poniesieniu kosztów leczenia

Mam na imię Beata, 43 l. Jestem mężatką, mam 20-letnią córkę, Weronikę. We wrześniu 2018 r. usłyszałam diagnozę - ZŁOŚLIWY NOWOTWÓR PIERSI. Był to dla mnie ogromny cios. Rak okazał się bardzo agresywny - G3 podtyp HER 2+. Leczenie odbyłam w oddalonym o 200 km od mojego miejsca zamieszkania Szpitalu Uniwersyteckim w Krakowie. Obecnie jestem częstym gościem różnych poradni kontrolnych (usg/mammografia, echo serca, usg jamy brzusznej) i odbywam stałe wizyty onkologiczne w Krakowie. Chcę też skupić się na innych rzeczach, wszyscy wiemy jak ważna jest psychika w chorobie. Przed zachorowaniem byłam bardzo aktywna - taniec, tenis ziemny, rower, basen, bieganie. Wracam do aktywności pomimo ograniczeń spowodowanych operacją, jak i leczeniem hormonalnym. Chcę, aby moi najbliżsi widzieli mnie uśmiechniętą, szczęśliwą, a nie pełną lęku o jutro... Z góry przekazuję ogromne podziękowania za każdą kwotę, która wpłynie na moje konto. Zebrane środki przeznaczę przede wszystkim na dojazdy do placówek medycznych oraz codzienne wydatki związane z leczeniem.

4 312 zł z 10 000 zł
43%
Ola Matla, Poznań

Walka z rakiem piersi, podwójna blokada, operacja, rehabilitacja

Cześć, mam na imię Ola. Mam 36 lat, wspaniałą rodzinę, 4-letnią córkę Adę i męża. We wrześniu zdiagnozowano u mnie nowotwór piersi HER2-dodatni, jestem w trakcie chemioimmunoterapii indukcyjnej, przed mastektomią obustronną (ze względu na mutację genetyczną) i rekonstrukcją. Zebrane fundusze przeznaczę na nierefundowaną w moim przypadku w Polsce terapię lekiem Perjeta oraz zabieg mastektomii z jednoczesną rekonstrukcją, który jest kosztowny i będzie także wiązał się z wielokilometrowymi podróżami oraz późniejszą rehabilitacją, a także na dodatkowe wydatki apteczne. Moim obecnym marzeniem jest uzyskanie 100% odpowiedzi na leczenie, bez choroby resztkowej i powrót do normalnej codzienności bez szpitali, chemii, żeby córka jak najmniej kojarzyła dzieciństwo z chorobą mamy.

37 924 zł z 73 500 zł
51%
Jan Solon, Warszawa

Proszę, pomóżcie mi dożyć przełomu w medycynie.

Mój ukochany mąż. Najlepszy człowiek na świecie. Zawsze pełen energii, radości, chęci do życia, mający mnóstwo planów na przyszłość... 07.07.2021 – wstępna diagnoza - glejak mózgu 21.07.2021 – operacja 30.07.2021 – pełna diagnoza - glejak mózgu III stopnia 15.09.2021 – początek radio i chemioterapii Nikt się tego nie spodziewał. Przypadkowa wizyta u lekarza, aby sprawdzić stan zdrowia po przebytej infekcji COVID, wyjątkowa nadgorliwość przy doborze badań, szybka diagnoza, szok… Operacja, radio i chemioterapia to dopiero początek walki. Jesteśmy w trakcie konsultacji z prof. Wellerem z University Hospital Zürich Department of Neurology. Lada dzień kolejne badania, kolejne wnioski, kolejne próby odsunięcia wyroku… Jedyne, co jest teraz dla nas ważne, to życie. Jak najdłuższe wspólne życie. Zrozpaczeni, choć nadal pełni nadziei i wiary w rozwój medycyny, błagamy o pomoc. Wstępny koszt wszystkich badań, konsultacji, leczenia opiewa na kwotę 150 tys. zł. Jest to dla nas ogromna suma, dlatego prosimy Was o pomoc. Nie tylko o przekazanie darowizny, ale również o wsparcie psychiczne w tak trudnej sytuacji. - żona Marta Proszę, pomóżcie mi dożyć przełomu w medycynie. - Jasiek

68 360 zł z 150 000 zł
45%
Krzysztof Kempski, Ostrzeszow

Rehabilitacja, leczenie, konsultacje, leki

Hej wam jestem po 3 operacji guza mózgu nie stety powstała umnie afazja mowy i niedowład prawej strony góry i dołudlatego proszę was o wsparcie bo rehabilitacja to jest bardzo dużo żeby wrócić do sprawność i jakoś funkcjonować wiekszyn stopniu samodzielnie rehabilitacja jest PILNA liczę na waszą pomoc Nazywam się Krzysztof, mam 35 lat. Pod koniec 2015 r. stwierdzono u mnie guza mózgu, którego wycięto w lipcu 2016. To było niczym uderzenie pioruna z nieba - glejak 2 stopnia. Kolejną operację przeszedłem pół roku później. Moje życie zaczęło się układać: kochana żona, narodziny synka i buch... wszystko się zepsuło, delikatnie mówiąc. W lipcu 2019 wznowa guza, przeszedłem radioterapię, w 2020 zacząłem chemioterapię. Przez rok było wszystko dobrze, guz się zatrzymał. Sierpień 2021 - kolejny cios od życia. Kolejny guz w głowie w innym miejscu. Zmagam się z atakami padaczkowymi, niedowładami prawej strony, szczególnie rąk, do tego mam silne bóle głowy, które utrudniają normalne funkcjonowanie. Proszę Was o pomoc, bo chcę żyć. Chcę szukać wsparcia tu i tam, ale bez Waszej pomocy nie dam rady. Zażywam codziennie leki, witaminy i minerały, dojeżdżam do lekarzy poza miejscem zamieszkania, co daje mi w kość. Nie chcę się poddać, będę walczyć! Moja żona mnie potrzebuje. Chcę patrzeć, jak nasz syn rośnie, uśmiecha się i co najważniejsze cieszyć się każdą chwilą z nimi. Szukam nowych metod leczenia, na przykład immunoterapia w Niemczech lub NanoTherm w Lublinie, które wiążą się z wysokimi kosztami. Z góry dziękuję za każdy grosz, za okazanie Waszego wsparcia i szanse na normalne życie. Krzysztof

55 109 zł z 80 000 zł
68%